Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2016-11-16
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Czas trwania:14 godz. 20 min. min.
Czyta: Krzysztof Plewako-Szczerbiński
Tytuł oryginału: Revival
Język oryginału: Polski
Tłumaczenie: Tomasz Wilusz
Na tle wielu innych ksiazek autorstwa Stephena Kinga,"Przwbudzenie" wypada dosc blado.Chociaz akcja powiesci rozgrywa sie na przestrzeni kilkudziesieciu lat,to mozna bylo w znacznie lepszy sposob polaczyc rozgrywajace sie w tym czasie wydarzenia.Dla mnie brak jeat lekkosci narracji,a sama historia jest przez to opowiedziana w dosyc toporny sposob. Zreszta sama historia rowniez nie jest zbytnio oryginalna.Moim zdaniem nie ma szans,aby ta powiesc zostala zaliczona do grona najlepszych ksiazek w dorobku tego znanego autora.
Wszystko zaczyna się, gdy na Jamiego Mortona bawiącego się swoim zestawem żołnierzyków, pada cień. Stojący nad nim pastor, Charles Jacob, nazywany przez dorosłego Jamiego piątą osobą dramatu, okaże się niezwykle dobrym, kochającym i pomysłowym człowiekiem, którego ogromną pasją jest elektryczność. Jednak to tylko jedna twarz wielebnego Charlesa. Drugą poznamy, gdy w tragicznym wypadku zginie jego żona i mały synek. To właśnie wtedy wygłosi Straszne Kazanie, słowa, które zapadną w pamięć wielu mieszkańcom tego niewielkiego miasteczka, w tym także Jamiemu. Wiele lat później losy tej dwójki znów się połączą, choć właściwie można by powiedzieć, że były ze sobą nierozerwalnie powiązane od kiedy Jamie zobaczył stojącego nad nim Charlesa.
Mam kilka książek Kinga na swoim koncie, nie jest tego wiele (jeśli wziąć pod uwagę liczbę wydanych powieści i zbiorów opowiadań), jednak mogę spokojnie nazwać się entuzjastką jego twórczości. Szanuję styl autora, który od samego początku potrafi wciągnąć mnie w opisywana historię, jego niesamowitą i czasami strasznie frustrującą skłonność do wplatania dygresji wszędzie tam, gdzie się da oraz wyobraźnię, która nierzadko wprost powala. Dlatego zabierając się za Przebudzenie w pewnym sensie wiedziałam, czego się spodziewać. King mnie nie zawiódł, choć powieść ma swoje lepsze i gorsze momenty. Nie zmienia to faktu, że jest ona przede wszystkim doskonałą rozrywką, która wciąga (wchłonęłam ją w niecałe dwa dni) i wywołuje emocje. Nawet jeśli miałoby to być tylko rozrzewnienie, ciche westchnięcie nad minionymi dniami lub powoli rozrastający się strach. Strach przed śmiercią.
Nie mówię o tym bez przyczyny. Powieść Kinga dzieli się na dwie części – pierwszą z nich jest dość sielska atmosfera małego miasteczka, opis cudownej, kochającej się rodziny, która oczywiście przeżywa swoje wzloty i upadki; druga związana jest ze Strasznym Kazaniem, elektrycznością i próbą poznania tego, co dzieje się po śmierci. Pierwsza część jest stanowczo moim faworytem. Uwielbiam Kinga w tych sentymentalnych opisach, pełnych wspomnień z dzieciństwa, zabaw i przygód, które, na całe szczęście, nie każdemu dzieciakowi się przydarzają. Autor przepięknie pokazał te lata świetności w Joyland, jednak Przebudzenie niewiele od tego odbiega. King jak mało kto potrafi opowiedzieć historię, która korzeniami sięga do czasów dzieciństwa i dorastania, czasu zabaw i ważnych wyborów, by później przejść do szarej i nierzadko przerażającej dorosłości. Jest tak właśnie w tym przypadku. Piękne dzieciństwo przemija bezpowrotnie, a życie staje się coraz większym ciężarem, pełnym rozterek i ogromnych pomyłek. Dokładnie tak przedstawiają się nam losy Jamiego. Aż do czasu, gdy na jego drodze ponownie staje Charles Jacob.
Druga część jest dużo bardziej enigmatyczna, niepokojąca, ale – koniec końców – także trochę rozczarowująca. Pełno w niej zagadnień związanych z wiarą, cudów oraz mrocznych mocy, którymi człowiek nie powinien się interesować. King nawiązuje tu do Lovecrafta, ale także do Mary Shelley. Zresztą nim zaczniemy czytać Przebudzenie, możemy zgłębić listę nazwisk pisarzy, którym dedykowana jest ta książka. Chciałabym powiedzieć, że ta powieść mnie przestraszyła, chciałabym czuć ten sam lęk, który w dużej mierze kieruje głównym bohaterem. Jednak sama tajemnica jest raczej miałka, a jej rozwiązanie, cóż, trochę inaczej to sobie wyobrażałam. Nie zmienia to jednak faktu, że Przebudzenie ma w sobie coś mrocznego, co niejednego z Was może przyprawić o dreszcz. Ujawnia się to przede wszystkim w opisach koszmarów, które nawiedzają Jamiego. Koszmarów związanych z tym odwiecznym i niezmiennym lękiem, który króluje w umyśle człowieka od zarania dziejów – lękiem przed śmiercią, nicością lub tym, co może kryć się za drzwiami do drugiego świata. Wizja Kinga raczej nie wzbudzi Waszej sympatii do zaświatów.
Z całą pewnością mogę powiedzieć, że było to kolejne udane spotkanie z prozą mistrza horrorów. Chociaż Przebudzenie mnie nie przestraszyło, była to powieść solidna, miejscami magiczna i pasjonująca. Mogę ją polecić nie tylko tym, którzy z Kingiem znają się już doskonale, ale także tym, którzy nie wiedzą, od czego zacząć swoją przygodę z tym autorem. ___________ Recenzja została opublikowana na blogu okiemwielkiejsiostry.blogspot.com
Podobnie jak 'Instytut', który czytałam bezpośrednio wcześniej tak samo wciągająca - nie wime czy to specyfika Kinga (w końcu jakoś na swoją sławę zasłużył ;) ) czy po prostu dobrze trafiam. Pomysł ciekawy, ogromny plus za drobne, króciutkie historie różnych 'uzdrowionych' osób, bardzo lubię taie literackie zabiegi. Co do samego zakończenia - gdzieś przeczytałam, że jest niby najstraszniejsze z książek Kinga etc. - no cóż, straszne to ono nie było - raczej rozczarowujące, przekombinowane - i po prostu głupie. Jednka mimo to - warto przeczytać.
'' Niezdrowo jest wiedzieć za dużo, teraz jestem o tym przekonany ''
Za każdym razem przy okazji opiniowania i oceniania książek Stephana Kinga zaznaczam że jestem jego wciąż wierną fanką. Właściwie robię to już do znudzenia i wcale niepotrzebnie, bo widać to po moich opiniach i ocenach twórczości tego Pana. Jednak wydaje mi się też, że mimo wszystko szczypta obiektywizmu mi jeszcze została i wiem że każdy pisarz, nawet tak dobry jak King, popełnia gorsze powieści. W '' Przebudzeniu '' narratorem i jednym z głównych bohaterów jest Jamie Morton, kiedy go spotykamy po raz pierwszy, ma sześć lat i właśnie poznaje nowego pastora Charlesa Jacobsa i jeszcze nie wie że ta znajomość będzie miała swoje bardzo hmmm...kłopotliwe konsekwencje. Pastor jest młody, przystojny i tak samo bardzo jak Bogiem, zaaferowany jest elektrycznością . Jest rok 1962, nowy pastor żyje sobie spokojnie ,z piękną żoną i ukochanym synkiem . Mała katolicka społeczność bardzo dobrze przyjęła nowego duszpasterza i jego rodzinę. Wszystko jest niemal sielankowe aż do pewnego wypadku, opisanego przez Kinga oczywiście po swojemu, czyli po '' kingowsku '' drobiazgowo i bardzo obrazowo, oderwane twarze itd.Po tym zdarzeniu nic już nie będzie takie samo, ani dla pastora Jacobsa, ani tym bardziej dla Jamie'go Mortona.
W mojej ocenia, to jedna z tych słabszych książek Kinga, nie, nie jest zła . Jest dobra, a może nawet bardzo dobra, jednak nie rewelacyjna czy wybitna. Właściwie większość tej pozycji to obyczajowa historia Jamie'go Mortona, historia przeciętnego amerykańskiego chłopaka w latach Zimnej wojny i szaleństwa rock and rolla. Jego dojrzewanie, pierwszy używany samochód, pierwsza gitara, pierwszy występ, pierwszy pocałunek itd.Uwielbiam to rozbudowane tło i niespieszne prowadzenie czytelnika do merritum całej sprawy. Jednak w '' Przebudzeniu '' to wszystko wydawało mi się za długie, za dokładne , nie potrzebne , nic ważnego nie wnoszące do głównego tematu . Trochę zaczynałam przysypiać przy czytaniu . Przebudziłam się (nomen omen) dopiero kiedy dwaj główni bohaterowie, czyli Jamie i Jacobs, znowu się przypadkowo spotykają. Wtedy robi się już znacznie ciekawiej, już można się pomału domyślać o co właściwie, byłemu już pastorowi chodzi i jaką rolę w tym wszystkim ma odegrać Morton.
Konkluzja po przeczytanej całości jest może nie nowa jaśniejąca wybitną świeżością, ale warta jest zauważenia, przypomnienia i stosowania. Jest grożącym palcem , który mówi ''co ma być ukryte, niechaj będzie, aż do czasu jego przeznaczenia ''. Czasami po prostu lepiej pewnych rzeczy nie wiedzieć . Z książki tej wynika też to że tak naprawdę nic w życiu nie jest za darmo. Za wszystko trzeba '' zapłacić ''. Nawet jeśli walutą zapłaty nie są pieniądze , tylko na przykład tak zwane '' skutki uboczne '' . Polecam, mistrz zawsze jest godny polecania.
"Przebudzenie" to opowieść o stracie, religijnej obsesji i odpowiedzi na odwieczne pytanie - czy istnieje życie po śmierci? Jeden z bohaterów tej powieści wierzy, że uda mu się zajrzeć przez dziurkę od klucza...
W niedużej miejscowości w Nowej Anglii, ponad pół wieku temu, na małego chłopca bawiącego się żołnierzykami pada cień. Jamie Morton podnosi głowę i widzi intrygującego mężczyznę, jak się okazuje, nowego pastora. Charles Jacobs wraz ze swoją piękną żoną odmieni miejscowy kościół. Mężczyźni i chłopcy skrycie podkochują się w pani Jacobs; kobiety i dziewczęta – w tym także matka Jamie’go i jego ukochana siostra Claire – tym samym uczuciem darzą wielebnego Jacobsa. Jednak kiedy rodzinę Jacobsów spotyka tragedia, a charyzmatyczny kaznodzieja wyklina Boga i szydzi z wiary, zostaje wygnany przez zszokowanych parafian. Jamie ma własne demony. Od wielu lat gra na gitarze w zespołach na terenie całego kraju i wiedzie tułaczy żywot rock-and-rollowego muzyka, uciekając od rodzinnej tragedii. Po trzydziestce – uzależniony od heroiny, pozostawiony na pastwę losu, zdesperowany – Jamie ponownie spotyka Charlesa Jacobsa, co ma głębokie konsekwencje dla nich obu.
To co najbardziej mnie fascynowało w "Przebudzeniu" to postać Charlesa Jacobsa. Postać jednocześnie smutna i tragiczna, ale jednocześnie owładnięta obsesją. Nie jest to typowo bohater negatywny. Przeciwnie - czytelnik ma prawo go polubić. Serdeczny i życzliwy niegdyś człowiek, nie może pogodzić się z tragiczną śmiercią rodziny. Zadaje pytania bardzo ludzkie: "Dlaczego?". Czy ktoś pisze nam scenariusz na życie? Dlaczego Bóg jest taki okrutny? Czy istnieje jakiekolwiek życie po życiu?
King jak zawsze doskonale nakreśla sylwetki bohaterów. Poznajemy ich od wczesnej młodości, aż po starość. Możemy łatwo zrozumieć ich wybory.
"Przebudzenie" nie jest książką tak straszną (jak np. "To" czy Lśnienie"), że nie można spać po nocy. Nie ma tu morza krwi. Ale to powieść, która zmusza do refleksji. Do zadania sobie pytania - czy istnieje jakieś życie po życiu? I czy będzie one lepsze niż obecne? W przeciwieństwie do przerażających zjawisk, które doświadczali bohaterowie pozostałych książek Kinga - ta tematyka dosięga nas wszystkich. Nie ma tu wampirów, nawiedzonych miejsc. Ale jest poruszany temat, który wcześniej czy później będzie nas dotyczył. I może to jest w tej powieści najstraszniejsze.
Kontynuacja bestsellerowego „Lśnienia”! Pamiętacie małego chłopca obdarzonego niezwykłą mocą? Chłopca nękanego przez duchy? Chłopca uwięzionego...
Haunted by the inhabitants of the Overlook Hotel where he spent one horrific childhood year, Dan has been drifting for decades, desperate to shed his father's...