Mieszkańcy Little Tall Island czekali blisko 30 lat, by dowiedzieć się, co przydarzyło się mężowi Dolores Claiborne pewnego dnia latem 1963 roku podczas całkowitego zaćmienia Słońca. Podejrzana o zamordowanie swojej pracodawczyni, bogatej Very Donovan, Dolores niespodziewanie przyznaje się do popełnienia zupełnie innej zbrodni, uparcie jednak deklarując: "Wszystko, co robiłam, robiłam z miłości". Tak zaczyna sie jej niezwykła opowieść...
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2005-04-13
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 256
Tytuł oryginału: Dolores Claiborne
Tłumaczenie: Tomasz Mirkowicz
Ilustracje:-
„Dasz się nabrać raz, zmądrzeć szybko czas, dasz się nabrać dwa razy, jesteś cymbał bez skazy”.
Ja i książki Kinga nie bardzo się rozumiemy. Nie kupuję fenomenu jego powieści, nie dostrzegam tej obiecanej grozy i dlatego rzadko po nie sięgam. Tym razem też by tak było, gdyby nie wizyta w księgarni. Spacerowałam między regałami i oglądałam książki, aż trafiłam na intrygującą okładkę, a widząc autora spodziewałam się, że między nami nie zaiskrzy. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy przeczytałam opis i poczułam zainteresowanie. Impuls, by przeczytać tę książkę. Nie kupiłam jej, ponieważ w domu czekała na mnie spora kolekcja twórczości Kinga i musiałam sprawdzić czy wśród tytułów, które posiadam jest i ten. Był – więc zaczęłam czytać, dając autorowi kredyt zaufania, że tym razem mnie nie rozczaruje. Czy było warto?
„Czasem kobieta musi być bezduszną jędzą, żeby dać sobie radę w życiu, ale wierzcie mi, bycie jędzą to też ciężka praca”.
Od razu mogę śmiało powiedzieć, że było warto. Od pierwszych stron poczułam, że to jest książka, jakiej mi potrzeba. Biła od niej energia, dynamika i magnetyzm. Jak się okazało tym, co tak bardzo mnie przyciągało była Dolores. Dawno nie spotkałam tak ciekawej i charyzmatycznej postaci jak ona. Ta kobieta to złoto. Dolores Claiborne – jak sama o sobie mówi – ma niewyparzoną gębę i mówi wprost to, o czym myśli. Kobieta pracująca, która żadnej pracy się nie boi. Matka, która dla dobra swoich dzieci jest gotowa na wszystko. Żona, która znosiła zbyt wiele. Ale teraz nadszedł czas, żeby wszystko opowiedzieć. Ze szczegółami i wyraźnie. Ta książka to jeden wielki monolog i gdyby nie narracja Dolores to na sto procent nie dałabym rady tego przeczytać. Ona jest motorem napędowym tej historii. Wszystkie wydarzenia opowiada tak barwnie, że aż chce się „słuchać”. I to ona jest czarnym koniem tej historii. Nie wiem jak, Stephen King to zrobił, ale napisał coś co wręcz pochłonęłam z zainteresowaniem. Za postać Dolores należą się mu brawa. Podsumowując: Dolores Claiborne to naprawdę świetny thriller psychologiczny i chyba pierwsza książka autora, która zrobiła na mnie tak dobre wrażenie. Opowieść Dolores jest hipnotyzująca i godna polecenia. Ja jestem zachwycona, ponieważ już sam pomysł na poprowadzenie tak fabuły jest niebanalny, a główna bohaterka to majstersztyk. Ja jestem jak najbardziej zachwycona, zapewne za sprawą narracji, ale po części, dlatego że nie nastawiałam się na grozę. Grozy nie ma, ale jest mocne życie, kawał dobrej obyczajówki, przepełnionej przemocą, alkoholem, bólem i wątkami, które trochę dreszczyku dodają. Realistyczny, klimatyczny i niebanalny thriller psychologiczny, który warto przeczytać.
To moje kolejne, jakże udane, spotkanie z audiobookami. Tym razem czytała Teresa Budzisz-Krzyżanowska; czytała doskonale, to było absolutne mistrzostwo świata! Słuchałam sobie w pięknych okolicznościach przyrody tej opowieści o nieprzeciętnej kobiecie, Dolores Clairborne. Cóż to była za historia! Mocna, soczysta, prawdziwa i doskonale opowiedziana – ale to żadna niespodzianka, wszak King opowiadać umie jak mało kto 😉
Pierwszoosobowa narracja sprawdza się tutaj doskonale, cała powieść to monolog starszej pani, oskarżonej o morderstwo Very Donovan. Czy Dolores zabiła swoją szefową? Dlaczego przed laty zginął mąż Dolores? Życie głównej bohaterki nie było usłane różami, czy teraz po latach powie całą prawdę?
Gorąco polecam tę powieść Kinga! I polecam absolutnie doskonałą interpretację Teresy Budzisz-Krzyżanowskiej!
Stephena King "Dolores Claiborne" 💙
"Dolores Claiborne" jest napisana w pierwszej osobie sześćdziesięcioletniej kobiety oskarżonej o zamordowanie bogatej staruszki Very Donovan, której towarzyszyła przez większość swojego życia. Podczas przesłuchania na jaw wychodzi, że kilka lat temu zamordowała swojego męża, wrednego, starego pijaka Joe'go St. George'a, który znęcał się nad nią i dziećmi.
Książka nie ma żadnych rozdziałów, chociaż King używa akapitów, aby pozwolić czytelnikowi na przerwę. Generalnie nie lubię powieści bez rozdziałów, ponieważ znalezienie punktu, w którym można by przestać czytać jest męczące. Ale tym razem mi to nie przeszkadzało.
"Dolores Claiborne" to jeden z nielicznych przykładów dzieł Kinga, które nie zawierają żadnych elementów nadprzyrodzonych. To pokazuje jego wszechstronność jako pisarza. Myślę, że to niezwykłe, że pisarz płci męskiej tworzy tak potężną kobiecą postać. King robi świetną robotę, sprawiając, że czytelnik darzy ją współczuciem; Dolores nie miała łatwego życia.
"Czas też jest przesmykiem, wierzcie mi, takim samym jak przesmyk między naszą wyspą i lądem, ale jedyny prom, jaki może go przebyć, to pamięć. Jednakże wspomnienia są jak statek-widmo: jeśli człowiek chce, żeby znikły, z czasem się rozpływają."
"Mój tata powiedział kiedyś, że Bóg puścił bąka w dniu, w którym stworzył świat, i z biegiem lat coraz częściej przyznaję mu rację. A wiecie, co jest najgorsze? Że życie bywa takie zabawne. Czasem tak zabawne, że człowiek boki zrywa ze śmiechu, choć wszystko wokół niego rozpada się w pył."
Moja pierwsza ksiązka Kinga, długo się za niego zabierałam. Nie mam porównania z jego innymi dziełami, nie mniej książka, wciągnęła mnie, choć na początku trudno się czytało. Musiałam parę kart przerzucić zanim się przyzwyczaiłam do tej formy- monologu głównej bohaterki. Niezwykle sugestywne opisy opieki nad starszą panią, długo miałam przed oczami po skończeniu ksiązki. Główna bohaterka mimo tego co zrobiła skonstruowana w taki sposób,że mimo wszystko poczułam do niej sympatię i było mi jej naprawdę żal.
"Dasz się nabrać raz, zmądrzeć szybko czas. Dasz się nabrać dwa razy, jesteś cymbał bez skazy"
To jedna ze starszych pozycji w dokonaniach mistrza Kinga. To też jedna z bardzo, bardzo nielicznych książek, przeczytanych przeze mnie powtórnie. Czytałam ją jakieś 20 lat temu i wtedy, przyznaję bez bicia, mnie nudziła. Wynurzenia jakiejś kobieciny, książka zupełnie bez akcji i bez tego czego wtedy w książkach Kinga szukałam, bez horroru. Tak wtedy myślałam ?. Jakżeż się myliłam...
W tej książce jest horror jak najbardziej, jednak nie ten klasyczny z żywymi trupami, klątwami, czy innymi zjawiskami nadprzyrodzonymi. Tutaj mamy horror życia z kimś, kto uważa, że kobietę trzeba bić, bo jak się jej nie bije "to wątroba jej gnije", że rodzina, to własność osobista i nikomu nic do tego, co się w jej trzewiach dzieje. A w końcu horror pamięci...tego, że trzeba żyć z czymś, czego się nie daje zapomnieć. Wydrzeć z siebie, zastrzelić, czy pozbyć się w jakikolwiek inny sposób. Z czymś, co sprawia, że widzimy i koszmarnie boimy się czegoś, co nie istnieje, co widzimy tylko my, (koty kurzu-odchody duchów).
Bardzo jestem rada, że przeczytałam tę pozycję drugi raz i że, o ironio, jednak znalazłam w niej "horror", chociaż może nie do końca taki jakiego szukałam 20 lat wcześniej.
Ta książka to świetna opowieść o kobiecie w nieszczęśliwym związku. Na małej wyspie spada ze schodów starsza kobieta, Vera. To wydarzenie zmusza Dolores do opowiedzenia historii swojego nieciekawego małżeństwa. Kobieta wyznaje jak mąż traktował ją i dzieci oraz jak wpadła na pomysł i zaplanowała upozorowanie nieszczęśliwego wypadku mężczyzny. Wspaniała, ale smutna historia Dolores Claiborne pokazuje, że nie zawsze wspaniałe małżeństwo jest tak idealne, jak widzą je inni.
Poprzednio pisałam o mojej pierwszej próbie czytania Kinga. Był to horror 'Misery' i on mi nie przypadł do gustu. Przypomnijmy, że straszydłem w książce jest samotna pielęgniarka. Piszę o tym dlatego, że krwawe i 'jędzowate' kobiety pojawiają się i w tej książce, nie - horrorze 'Dolores Claiborne'. W sumie to nie zamierzam zgłębiać twórczości Kinga, bo aż tak mnie nie chwycił za trzewia, ale zastanawiam się nad tym, czy to u niego jakiś taki 'motyw latający'? Wątek powtarzający się w każdej książce? To tak z ciekawości.
Drugie moje wrażenie wynikające z fabuły tej powieści jest takie, że on ma bardzo filmową wyobraźnię. Jego książki to potencjalnie świetne filmy i faktycznie tak jest. Mocna fabuła z wyraźnymi postaciami to najmocniejsze strony jego twórczości. To trzeba przyznać. Ale w 'Dolores' King pokazał, że ma świetny warsztat pisarski. To bardzo dobrze napisana powieść.
Jej forma to monolog głównej bohaterki, która opisuje swoje trudne życie. Żeby przez 250 stron monologiem trzymać czytelnika w ciekawości, to trzeba dobrze operować piórem albo klawiaturą. Brawo. Tutaj też ważna jest umiejętność posługiwania się różnymi formami języka. Ten monolog jest barwny, soczysty, opowiadany tak, jak to mogła opowiadać styrana przez życie baba z prowincji amerykańskiej, a jednocześnie kobieta przebiegła, zaradna i taka, która w życiu doświadczyła wiele. Język to duży walor tej powieści, świadczący o jej kunszcie.
Poza tym, jest to tzw. życiowa powieść o przemocy w rodzinie, o relacjach macierzyńskich, z nutką kryminału oraz o opiekowaniu się starszą panią, a wiele osób musi w Polsce i musiało wyjeżdżać za granicę opiekować się 'osobami starszymi'. Tutaj nasza bohaterka nazywa ją 'starą prukwą' i w sumie to prawda. Kobieta ma swoje zasady i je wciela w życie. Te wszystkie sprawy są w sumie bliskie sercu czytelników, więc książka ciekawi.
Powieść o przemocowym życiu, pisana w 1 osobie, nie jest łatwa do napisania, tak żeby nie przerodziła się w stek żalów i wiadro pomyj, tak żeby zachowała swoją formę literacką, bo to literatura ma być, a nie wynurzenia. A czytywałam już takie książki. 'Dolores' wyróżnia się na plus na tym tle. W sumie to bardziej literatura niż bulwarówka.
Podsumowując, nie- horrorem Kinga byłam znacznie bardziej zaciekawiona niż horrorem. Muszę przyznać, że przeczytałam ją z ciekawością i uznaniem dla autora. Spisał się. Moim Mistrzem on nie będzie, ale to całkiem dobra powieść.
„...wszystko, co zrobiłam, zrobiłam z miłości... z miłości, jaką matka darzy swoje dzieci. To najsilniejsza miłość na świecie i najbardziej niebezpieczna. Największą jędzą na ziemi jest matka przerażona o swoje potomstwo.”
Powieść, którą można traktować jako spowiedź tytułowej bohaterki. Opowiada ona o wszystkich tragediach i dramatach jakie dotknęły ją i jej dzieci. Opowiada o zbrodni jakiej dokonała. Poznajemy też jej relacje z pracodawczynią. Wciągająca i trzymająca w napięciu lektura, którą gorąco polecam.
Dolores Claiborne wydaje się książką której czegoś brakuje, nie mogłem do szukać się w niej jakiegoś konkretnego motywu przewodniego, oprócz tego nie posiada ona zaskakujących zwrotów akcji oraz jakiś zawoalowanych wątków fabularnych jedynie kilka niedopowiedzeń względem niektórych postaci. Całość kształtuje się średnio i nie pomaga tutaj rozwiązanie wątku z wizją z Gry Geralda” ponieważ można było się spodziewać po tym zabiegu czegoś więcej.
Teksty zawarte w tym zbiorze mają wspólne motywy: zagadnienia moralności, życia pozagrobowego, winy i kary, pytanie, co zrobilibyśmy inaczej, gdybyśmy...
Roland z Gilead jest rewolwerowcem, jednym z nielicznych usiłujących utrzymać porządek w świecie rosnącego bezprawia, połączeniem błędnego rycerza i szeryfa...