To było jedyne miejsce na ziemi, w którym czuła się bezpieczna
Mackenzie w brutalny sposób przekonała się, czym jest depresja. Ta potworna choroba, której objawy tak często skrywają się niezauważone pod sztucznym uśmiechem, odebrała jej najbliższą osobę - siostrę bliźniaczkę. Willow popełniła samobójstwo w dniu ich osiemnastych urodzin, a Mackenzie i jej młodszy brat musieli spędzić najtrudniejszy czas zaraz po jej śmierci u obcych ludzi. To właśnie wtedy dziewczyna poznała Ryana - po tym, jak pomyliła pokoje i wczołgała się do jego łóżka... a on pozwolił jej zostać.
Ta historia jest naprawdę SWEET. Sugerowany wiek: 16+
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2024-02-07
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 406
Tytuł oryginału: Ryans Bed
Jestem w szoku. Skończyłam przed chwilą czytać tą książkę i mogę powiedzieć, że zakończenie zabiera dech w piersiach. Sama książka przyjemna jednak ostatnie słowa zmieniają wszystko.
dziewczyna jest ukazana barszo realistycznie, stara się zmierzyć z żałobą po siostrze bliźniaczce, jest silna. Miłość głównych bohaterów nie była czymś najważniejszym w tym wszystkim, najważniejsze były emocje towarzyszące naszej bohaterce, to jak sobie radzi z życiem po stracie. Książka ma dobre podejście psychologiczne do całej sprawy i nie wiadomo co można się spodziewać po załamanej dziewczynie wśród różnych ludzi w nowym miejscu i nowej sytuacji.
mogę powiedzieć jedno... WOW
Tej feralnej nocy, kiedy świat Mackenzie całkowicie runął, dziewczyna miała nocować w obcym domu. Przez przypadek trafiła do pokoju Ryana. Powinna od razu odejść, powinna czuć się zażenowana, jednak tak się nie czuła.
"Pozwól mi zostać" Tijan należy do gatunku literatury młodzieżowej, romansu.
Trafiłam na tą książkę przypadkiem i ociągałam się z tym, żeby ją przeczytać, jednak cieszę się, że to zrobiłam i ani trochę nie żałuję.
Gorąco polecam.
Powieść porusza takie tematy jak śmierć bliskiej osoby, miłość, przyjaźń, samobójstwo.
Tijan pisze przyjemnym stylem pisania, który szybko się czyta. Czytałam tę powieść z zapartym tchem.
Uważam, że warto po nią sięgnąć. Zdecydowanie polecam.
Z Tijan miałam już do czynienia jakiś czas temu za sprawą "Anti-stepbrother". Pomysł na nią podobał mi się bardzo. Niestety wykonanie było słabe. Pozwoliłam sobie jednak dać jej szansę jeszcze raz, bo wydawało mi się, że koncepcje na fabuły ma genialne, a warsztat pisarski zawsze można dopracować. Czy dobrze zrobiłam, dając Meyer kolejną okazję do wykazania się w pisarstwie? Zobaczmy.
Świat Mackenzie runął w ciągu zaledwie jednej nocy. Willow jej siostra bliźniaczka popełniła samobójstwo. Osobą, która ją znalazła była właśnie Mac. Musiała nocować w całkiem obcym dla siebie domu, wśród nieznanych osób. Przypadkowo myli pokoje. Zamiast do nowo poznanej dziewczyny ląduje u jego brata. Nie odeszła, nie przeprosiła i nie była zawstydzona. Nie zrobiła żadnej z tych rzeczy, bo obcy chłopak sprawił, że po raz pierwszy czuła się bezpiecznie. Dał jej ten skrawek miejsca i towarzystwa, które pozwoliły uspokoić myśli i uczucia. A ona tylko to wykorzystała. I zrobiła to nie raz i nie dwa. Pozwolił jej zostać i chętnie służył pomocą, a ona przyjęła go z otwartym sercem.
Bo Mac musiała walczyć z wieloma rzeczami naraz. Z utratą uwagi rodziców, którzy zawsze więcej uwagi poświęcali jej siostrze bliźniaczce. Ojciec i matka zachowują się tak, jak by strata dziecka dotyczyła ich, ale już strata siostry dla Mackenzie to niewielkie przeżycie. Zaczyna tracić kontakt z młodszym braciszkiem, którego rodzice od niej odsuwają, a w szkole jest brana za dziwaczkę.
Ryan, bo tak ma na imię wybawiciel Mackenzie, również ma za sobą trochę przeżyć. Bez trudu potrafi zrozumieć, co czuje ta wystraszona i zrozpaczona dziewczyna. Nie waha się, by jej pomóc, jeśli tylko jest w stanie to zrobić. Doskonale widzi, że nastolatka w jego towarzystwie czuje się bezpiecznie i jest w stanie się rozluźnić. Sam również zauważa, że działa to w obie strony. Lubi spędzać z nią czas i czuje się przy niej równie dobrze, jak ona przy nim.
Książka jest niezwykle mroczna. Autorka przepełniła ją bólem, strachem i samotnością. Młodzi ludzie zostali przez nią poważnie doświadczeni, a przecież to nie rzadkość w prawdziwym życiu. Muszę przyznać, że Tijan poradziła sobie niezwykle dobrze z tematyką samobójstwa, utratą bliskiej osoby i radzeniem sobie z żałobą. Jednak to, czym mnie złamała to ostatnie zdanie w książce. Mój świat legł w gruzach podobnie jak głównej bohaterki. Nie tego się spodziewałam, ale za to dziękuję. Dzięki temu pozycja daje do myślenia i robi to w niezwykle dosadny sposób. Właśnie czegoś takiego poszukuję w książkach. Jako osoba nieczuła doceniam każdą powieść, która poruszy jakąkolwiek strunę w mej duszy. Tijan udało Ci się i cieszę się, że dałam Ci szansę. Chcę więcej. A Wam polecam zapoznać się z "Pozwól mi zostać"
Ciągle pamiętając lekturę „Fallen Crest” oraz „Anti-Stepbtorher” spodziewałam się po Tijan kolejnej lekkiej książki, z którą całkiem nieźle spędzę czas, lecz szybko o niej zapomnę. Tymczasem Meyer swoją najnowszą powieścią niesamowicie mnie zaskoczyła. Zupełnie nie spodziewałam się akurat po tej autorce tak pełnej emocji, dojrzałej i chwytającej za serce historii.
„Pozwól mi zostać” jest zaskakująco mądrą, ale i trudną książką, która bez wątpienia pozostanie z czytelnikiem na długo. Tijan moim zdaniem perfekcyjnie poradziła sobie tutaj z opisywaną historią. Autorka skupiła się przede wszystkim na żałobie głównej bohaterki, a nie jak to często bywa w tego typu książkach na wątku miłośnym. Co prawda odgrywa on istotną rolę w fabule, lecz to właśnie motyw żałoby wiedzie prym w „Pozwól mi zostać”. Ucieszyłam się z takiego obrotu sprawy, bo choć polubiłam Mackenzie i Ryana oraz przygląda się ich kiełkującemu uczuciu, to jednak obserwowanie jak Mac przechodzi kolejne etapy żałoby oraz to jak jej rodzina zachowuje się w obliczu tak wielkiej straty było znacznie bardziej interesującym doświadczeniem. W szczególności, że jak już wcześniej wspomniałam autorka poradziła sobie po mistrzowsku z przedstawieniem sytuacji oraz przemian zachodzących w głównej bohaterce.
„Tkwi we mnie wiele warstw bólu. Takiego, którego nie potrafię opisać słowami, a pod nim kryje się piekło. Jest krwawe, płonie żywym ogniem. To agonia. Cierpienie. Tortura.”
Najbardziej zaskoczył mnie jednak epilog, a w zasadzie ostatnie jego zdanie. W ogóle nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji na samym końcu książki. Szkoda tylko, że autorka po spuszczeniu na czytelnika takiej bomby postanowiła pozostawić zakończenie takim jakie jest. Dlatego że według mnie zbyt wiele istotnych wątków dla tej historii pozostało bez wyjaśnienia. Do samego końca na przykład nie dowiedzieliśmy się co zawierał list pożegnalny Willow ani dlaczego postąpiła tak a nie inaczej. Naprawdę wielka szkoda.
„Pozwól mi zostać” zwraca na siebie uwagę nie tylko świetną fabułą i mądrym przesłaniem, ale również wspaniałą szatą graficzną. Okładka tej książki oprócz tego, że jest piękna, subtelna oraz odrobinę smutna to jest również niesamowicie dopasowana do fabuły.
„Moja twarz. Moje ciało. Moje serce - to wszystko odeszło wraz z nią, bo ona była mną."
Podsumowując, jeśli spodziewacie się kolejnej historii podobnej do tej w „Fallen Crest” czy „Anti-Stepbrother” w wykonaniu Tijan Meyer to muszę Was rozczarować. Ponieważ tym razem autorka przeszła samą siebie tworząc niesamowitą i poruszającą historię, która nie pozwala oderwać się od niej czytelnikowi, aż do ostatniej strony. Gwarantuje Wam, że czytając wszystkie poprzednie książki Tijan nie doświadczyliście tyle emocji co podczas lektury „Pozwól mi zostać”. Drugiej tak autentycznej i bolesnej historii myślę, że prędko nie znajdziecie wśród literatury młodzieżowej. Dlatego naprawdę gorąco polecam wszystkim przeczytać tą książkę, bez względu na wiek.
Aleksandra
Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Pozwól mi zostać” autorstwa Tijan Meyer.
Więcej na :
Przez wiele lat czytałam tylko literaturę młodzieżową i zawsze byłam przekonana, że nigdy mi to nie minie. Teraz czytam mnóstwo innych gatunków, ale z młodzieżówki nie zrezygnowałam. Uwielbiam tę lekkość i często prosty sposób pisania.
"Pozwól mi zostać" to książka, która zwróciła moją uwagę dzięki okładce. To ona zachęciła mnie do poznania zapowiedzi fabuły. Zagubiona dziewczyna, która przypadkiem znajduje się w łóżku zupełnie obcego chłopaka i chce w nim zostać już na zawsze? Ja to kupiłam. Bardzo chciałam wiedzieć, co kryje się za tą historią.
Główną bohaterką jest Mackenzie, która przeżywa wewnętrzną tragedię. Wraz z rodziną przeniosła się do innego miasta, w którym miała skończyć liceum wraz ze swoją siostrą bliźniaczką. Niestety, niespodziewanie jej siostra popełnia samobójstwo i to właśnie Mackenzie znajduje ją leżącą w kałuży krwi. Po tym wydarzeniu dziewczyna nie chce się do nikogo zbliżyć, nie zamierza rozmawiać z terapeutką o liście samobójczym siostry i o swoich uczuciach, a jedyną osobą, która zdaje się ją rozumieć jest Ryan.
Chłopak, dzięki któremu Mackenzie znowu potrafi zasypiać.
W tej książce nie ma miliona zwrotów akcji, ale mimo wszystko czyta się ją bardzo przyjemnie. Dla mnie jednak najlepsza jest końcówka. I to dosłownie ostatnie zdanie tej książki. Przeczytanie go wywołało u mnie ciarki na całym ciele, a ja wypowiedziałam na głos niecenzuralne słowa. Zdecydowanie dla takich podsumowań całej historii warto czytać książki!
Świat Mackenzie runął w gruzach. Samotna, niepewna i wyobcowana. Ukojenie znajduje w obcym domu, w łóżku nieznajomego chłopaka. Kilka godzin prędzej, jej siostra bliźniaczka popełniła samobójstwo. Dziewczyna cierpi, ale tylko przy nim czuję się bezpiecznie. Czy Mackenzie podźwignie się tej tragedii?
Nie spodziewałam się takiej książki. Tak mocnej. Tak bolesnej. Tak bardzo prawdziwej. Po skończonej lekturze czuję się wydrenowana z jakichkolwiek uczuć. Ta historia mną wstrząsnęła. To nie jest kolejny banalny romans. To historia dziewczyny, która straciła siostrę i w pewnym stopniu także rodziców i brata.
Mackenzie poznaje Ryana w dość niecodziennych okolicznościach, bo tego samego dnia znalazła ciało swojej siostry bliźniaczki Willow. Relacja między tą dwójką bardzo szybko się rozwija, ale ma to również sensowne wyjaśnienie i z pewnością nie jest podszyte młodzieńczymi żądzami. Chłopak rozumie dziewczynę i stara się ją wspierać. Jestem zachwycona tym wątkiem, bo w końcu jest on wolny od sztucznych problemów. Owszem, bohaterka zaczyna nową szkołę i musi odnaleźć się w hierarchii tam obowiązującej. Walczy o pozycje, nie by być popularną, ale żeby nikt jej nie tłamsił. Jednak sam związek Mackenzie i Ryana jest piękny. Nie idealny, czy cukierkowy. Oparty na zrozumieniu i wsparciu. Ich relacja dominuje, lecz nie przytłacza innych wątków i co najważniejsze, autorka poświęciła uwagę innym, bardzo istotnym sprawom.
Żałoba! Ona tutaj dominuje i odbija swoje piętno na każdym z bohaterów. Rozumiem, że można sobie z nią nie poradzić, ale nawet ta wiedza nie pozwoliła mi zrozumieć rodziców głównej bohaterki. To oni są dorośli, to oni powinni pomagać swoim pociechom, a nie pozostawić ich samym sobie. Długo rozmyślałam nad ich postępowaniem i nie potępiam ich, ale ich postawa mnie zasmuciła, ponieważ była tka prawdziwa. Strata dziecka jest czymś niewyobrażalnym, z czym trzeba się mierzyć do końca życia, jednak ich bierność trudno przyjąć z chłodną obojętnością.
To nie jest kolejny romans dla nastolatek! Tu romans jest dojrzały, a mimo to wyszedł niezwykle naturalnie. Tak naprawdę jest to historia Mackenzie i Willow. Dwie bliźniaczki, nierozłączne, kochające siebie i rodzinę. A jednak Willow odebrała sobie życie i pozostawiła Mackenzie samą, lecz przez całą książkę jest obecna. Jest niemal namacalna. Główna bohaterka walczy o siebie i choć jest jej bardzo trudno, to wszystkie jej załamania potrafią wbić w fotel! Naprawdę dawno nie czytała takiej książki.
„Pozwól mi zostać” to prawdziwa petarda! Ta książka mnie wchłonęła i wszystko przeżywałam razem z Mackenzie. Czułam jej ból i szaleństwo. A finał? Druzgocący! A mimo wszystko czyje się zadowolenie. Czy polecam? Tak! Koniecznie musicie przeczytać! 9/10
Na początku historia jest opisana w bardzo chaotyczny sposób, chwilkę mi zajęło, żeby się połapać o co chodzi. Pomysł na całą fabułę i ogólnie bohaterów na dużym plusie.
Jednakże jest minus, przez który ciężko mi się było przebić. W tekście było mnótswo literówek, drobnych pomyłek oraz powtórzeń jakiegoś słowa. Wiem, że takie rzeczy się zdarzają, ale tutaj było to aż nagminne.
Ogólnie zarys historii i całość bardzo mi się podobała, jak pozostałe książki autorki, które miałam okazję przeczytać. Jednak zostawiam tylko 4, bo uważam, że można było uniknąć wielu pomyłek.
Krótko po przeprowadzce do nowego miasta, Mackenzie znajduje w łazience ciało siostry bliźniaczki. Rodzice zawieźli ją i brata do znajomych, a sami zajęli się formalnościami. Mackenzie znalazła sie u obcych ludzi. Wracając z łazienki, pomyliła pokoje, położyła się do łóżka i zasnęła. Okazało się, że położyła się w łóżku obok Ryana. Tylko przy nim może spać. On ją rozumie i daje przestrzeń, nie zmusza do trudnych rozmów. Piękna książka o przeżywaniu żałoby i radzeniu sobie po śmierci bliskiej osoby.
Bardzo ważna opowieść o tym, jak nastolatkowie muszą mierzyć się z problemami, które przerastają nawet dorosłych i co czują dzieci, których świat rozpada się na milion kawałków, a one nie wiedzą, kogo prosić o pomoc.
Choć jest to pozycja młodzieżowa i nie wszystkie aspekty mi się "podobały" to ta książka ma swoją głębię i bez wątpienia nie jest lekką opowiastką, którą czyta się dla chwilowej przyjemności i szybko zapomina... Czytałam ją z pozycji matki dwóch córek (choć nie bliźniaczek) i można powiedzieć że bardzo mną wstrząsnęła...
Książka fajna, historia Mackenzie trudną do opisania. Jest w niej wiele smutku, żalu. Straciła swoją siostrę blizniaczke bo popełniła samobójstwo. Rodzice z nią nie rozmawiają, nie dostrzegają jej bo boją się, widzą w niej zmarła Willow. Jej brata wysyłają do szkoły z internatem. Jedyną opowiada Mackenzie jest Ryan chłopak, który rozumie jej ból, bo też stracił przyjaciela. Jednak ta ich zażyłości i zrozumienie rodzi się w uczucie, z którym nie godzą się dziewczyny ze szkoły bo są zazdrosne. Próbują złamać Mac i wytykaja jej sytuację w domu. Jednak dziewczyna jest silną i nie daje się walczy z nimi, jak również walczy o swoją rodzinę żeby się nie rozpadła. Powoli jej życie zaczyna się składać w całość. Końcówka książki mnie zszokowala. Mackenzie chodziła na terapię i wyznała że list samobójczy co znalazła przy siostrze był jej. I nie podoba mi się ten koniec bo nie do końca rozumiem dlaczego to zrobiła i jaki jest dalszy jej Los.
W jego świecie nie ma nic za darmo. Jeśli Molly chce odzyskać swoje życie, musi na nie zapracować. AshtonWalden starał się robić wszystko, aby odciąć...
Łączy ich miłość bez końca, dzieli przepaść bez dna. Dadzą sobie szczęście czy unicestwią się wzajemnie? Heather kochała Channinga niemal przez...
Przeczytane:2021-04-18,
Skończyłam kilka godzin temu tę cudowną książkę i jeszcze nie ochłonęłam. Już wiem, że polecę ją córkom a i sama jeszcze raz ją w niedługim czasie ponownie przeczytam. Lektura jest wspaniała, treść porusza nasze najczulsze struny i nie chce się odejść od niej bo ciekawość zżera, co jest dalej. Są elementy zaskoczenia, zwłaszcza ostatnie zdanie, akcja trzyma w napięciu i to właśnie lubię. Główna bohaterka ma charakter i wbrew temu co sądzi jest chyba najsilniejsza w całej swojej rodzinie. Temat samobójstwa u nastolatków jest niestety coraz częstszy. Ta książka dobitnie pokazuje nam jak może skończyć się obojętność wobec dzieci, zaangażowanie we własne sprawy i na pierwszym miejscu praca. Autorka przypomina, że najważniejsze są dzieci, rodzina i szczere rozmowy z nimi, więź.
Mackenzie w przeddzień swoich urodzin znajduje w łazience, martwą siostrę bliźniaczkę. Dziewczyna widząc Willow w kałuży krwi popada w rozpacz i odrętwienie. W jej głowie powstaje mętlik, nie dociera do niej co się wokół niej dzieje. Gdy nocuje w domu kolegi ojca poznaje przystojnego i popularnego w szkole Ryana. Chłopak wcześniej przeszedł rozpacz po śmierci najlepszego kolegi dlatego rozumie bohaterkę i próbuje ją wspierać. Nastolatka wpada w szaleństwo imprez, alkoholu i konfliktów z popularnymi dziewczynami w szkole ale źle się z tym czuje. Tylko wsparcie przyjaciela dodaje jej sił i koi zszargane nerwy.
Książka dostarczyła mi wiele emocji, w niektórych momentach miałam oczy pełne łez i odczuwałam wraz z Mackenzie jej cierpienie i stratę. Potrafiłam wczuć się w jej położenie bo sama straciłam matkę i wiem jak śmierć najbliższej osoby może boleć, Język autorki bardzo mi się spodobał, wszystko w powieści ze sobą idealnie współgra. Tu najważniejsze są uczucia, emocje i wrażliwość. Piękna, stonowana okładka mnie zachwyciła. Podsumowując to jedna z lepszych książek jakie do tej pory przeczytałam i z czystym sumieniem polecam !!!