Pozwól jej odejść

Ocena: 4.57 (7 głosów)
Do czego byłabyś w stanie się posunąć, żeby mieć rodzinę?

Czy są takie tajemnice, których nie wolno zdradzić najbliższym? Zoe McAllister, zagubiona i zrozpaczona młoda kobieta, w środku zimy płynie promem na wyspę Rottnest. Tuli do piersi małe dziecko, umierając ze strachu, że odszuka ją tam jej mąż albo że jej siostra da znać na policję.

Wiele lat później, na tej samej wyspie, młoda dziewczyna imieniem Louise zostaje znaleziona w zaroślach, nieprzytomna i całkiem sama. Helikopter pogotowia ratunkowego zabiera ją na stały ląd. Po wyjściu ze szpitala Louise wraca do domu, gdzie przypadkowo podsłuchuje rodziców rozmawiających o jej przeszłości i o decyzjach, które podjęli. Ich sekrety, które stopniowo wychodzą na jaw, zaszkodzą niejednej rodzinie, a życie Louise zmieni się na zawsze.

„Pozwól jej odejść” to porywająca, pełna emocji opowieść o więzach rodzinnych, groźnych tajemnicach i krętych ścieżkach miłości. Łączy w sobie elementy literatury sensacyjnej i obyczajowej, a czytelnik jeszcze długo po lekturze zadaje sobie pytanie: co ja bym zrobił w takiej sytuacji?

Dawn Barker to specjalistka od tajników kobiecej duszy, a jej powieść przesycona jest emocjami, które zaprzątają uwagę czytelnika aż do ostatniej strony. „The West Australian”

Tajemnicza i wciągająca fabuła stawia pytania o cenę macierzyństwa i kwestie etyczne z nim związane. Autorka wkracza w cień otaczający domowe ognisko, a czytelnik jeszcze długo po lekturze nie może pozbyć się wątpliwości co do własnych zasad moralnych. „Scoop”

Zapada w pamięć na długo (…) Mocna analiza macierzyństwa oraz życia pełnego tajemnic i kłamstw. „WHO”

Odwołując się do swojego doświadczenia z zakresu psychologii, Dawn Barker napisała fascynującą opowieść o złożoności relacji międzyludzkich i zawiłych problemach dotyczących zdrowia psychicznego. „Good Reading”

Powieść porywająca, wciąga już od pierwszej strony (…) Nie można się od niej oderwać. „Australian Independent Booksellers”

Doktor Dawn Barker jest psychiatrą dziecięcym. Wychowała się w Szkocji, studiowała medycynę na uniwersytecie w Aberdeen. W 2001 roku przeprowadziła się do Australii, ukończyła specjalizację z zakresu psychiatrii i zaczęła pisać. Mieszka w Perth w Australii Zachodniej z mężem i trójką małych dzieci. „Pozwól jej odejść” to jej druga powieść.

Informacje dodatkowe o Pozwól jej odejść:

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2016-04-14
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 978-83-8069-310-4
Liczba stron: 420

więcej

Kup książkę Pozwól jej odejść

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Pozwól jej odejść - opinie o książce

Avatar użytkownika - losar
losar
Przeczytane:2017-03-24, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2017,
Zoe McAllister to zrozpaczona młoda kobieta która nie może mieć dzieci, po leczeniu tocznia. Jej siostra Nadia postanawia jej pomóc i zostaje surygatką,niestety oddanie dziecka oka, uje się bardzo trudne. Lachlan i Zoe bedą walczyć o Louise. Louise sprawia problemy rodzicą, zostaje znaleziona nieprzytomna na wyspie Rottnest. Rodzinne sekrety wychodzą na jaw, a życie dziewczynki zmienia się na zawsze.
Link do opinii
Jest to powieść mówiąca o poświęceniu i marzeniu o byciu matką. Bohaterkami są tu dwie kobiety, które są przyrodnimi siostrami w dodatku bardzo różnymi od siebie: Zoe bardzo pragnie być matką, jednak choroba jej to uniemożliwia, za to Nadia ma trójkę dzieci i chociaż nadmiar obowiązków bywa dla niej męczący to nigdy by nie zamieniłaby swojego życia na inne. Książka zmusza do refleksji czy byłoby się zdolnym do takiego poświęcenia jakieg o dokonała Nadia dla Zoe. To historia pełna emocji, gdzie każdy z bohaterów zmaga się z własną traumą, Nadia cierpi po oddaniu dziecka, Zoe nie może się pogodzić, że nigdy nie doświadczy tego uczucia jakim jest macierzyństwo. To nie koniec dramatów z jakimi zmierzą się bohaterowie, ale nie będę nic więcej zdradzać.Było to moje pierwsze zetknięcie z powieścią autorki, jej poprzednia książka jeszcze przede mną, ale z całą pewnością po nią sięgnę. Mimo, że jeszcze nie mam dzieci, ta książka wywarła na mnie wiele emocji. Jednak nie byłabym w stanie zdobyć się na taki krok jaki zrobiła Nadia. Cieszę się, że zakończyłam rok tak poruszającą lekturą i takich lektur życzę każdemu.
Link do opinii
Avatar użytkownika - NaWidelcu
NaWidelcu
Przeczytane:2016-04-09, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki na 2016, E-book,
Gdy jesteśmy młodzi, nie myślimy wiele o dzieciach. To kwestia przyszłości, nie raz bardzo odległe. Kiedyś podejmiemy taką decyzje. Ustalimy czy chcemy mieć dzieci oraz w jakiej ilości. Bo takie kwestie trzeba dokładnie przemyśleć, zaplanować i zrealizować. Jednak póki co nie poświęcamy temu zbyt wiele uwagi. A co, jeśli los zdecyduje za nas? Gdy rozsypie się nasz misternie przygotowany plan? Jeśli okaże się, że nigdy nie będziemy mogli mieć własnych dzieci? To będzie koniec, a może dopiero początek? Zoe jest załamana. Po kolejnym poronieniu decyduje się na serię szczegółowych badań. Teraz mam pewność. Nigdy nie będzie matką. Jej organizm zbuntował się, nie tylko nie pomaga donieść ciąży, ale też wyklucza kolejne zapłodnienie. Lekarze mówią, że to się zdarza. Przedwczesna menopauza to prawdopodobnie skutek uboczny leczenia, które wcześniej przechodziła. Dla niej to jednak koniec świata. Zawsze marzyła o domu pełnym dzieci. Tymczasem musi uśmiechać się i udawać, że nic się nie stało. Urodziny ojczyma to nie jest dobry moment na wylewania morza łez. Muzyka, prezenty i... mnóstwo maluchów. Jej przybrana siostra, Nadia, doczekała się już trójki potomstwa. Gdy dowiaduje się o problemie Zoe postanawia jej pomóc. Wkrótce okazuje się, że pomysł, który w założeniu miał same plusy, zaczyna się komplikować... Zawsze z pewnym niepokojem sięgam po książki z serii ,,kobiety to czytają". Uwielbiam ją, tematy które porusza za zazwyczaj kontrowersyjne i pomysłowe, a fabuła nieszablonowa. Jednak z wykonaniem bywa różnie. Jak było tym razem? Pozwól jej odejść ma piękną, letnią okładkę, która może zmylić czytelnika. Powieści daleko do lekkości, w niczym nie przypomina też letniego romansu. Czego więc zapowiedzią jest ten pozornie wakacyjny krajobraz? Pewnego miejsce, łączącego bohaterów ponurą tajemnicą. Już od pierwszych stron atmosferę można ciąć nożem. Jest gęsta, przygnębiająca, wręcz depresyjna. Autorka funduje nam pokaźną dawkę złych emocji. Może właśnie dlatego sam początek historii, zanim jeszcze nawiąże się fabuła, jest bardzo dołujący. Zasygnalizowana na początku fabuła nie pozwala nam jednak odłożyć książki. Narracja prowadzona jest naprzemiennie w dwóch momentach czasowych, pozwalając nam odkrywać zagadkę i jednocześnie jej konsekwencje. Opowieść skupia się wokół macierzysta i miłości, nie tylko tej do dziecka, ale też partnera oraz samego siebie. Tworzy bardzo skomplikowane relacje, zadaje trudne pytania i nie ułatwia poszukiwania odpowiedzi. Bohaterzy podejmują racjonalne, podyktowane zdrowym rozsądkiem decyzje. Szybko jednak okazuje się, że nie są w stanie wszystkiego przewidzieć ani zapanować nad własnymi emocjami. Miłość przestaje przypominać symbol wycięty z czerwonego papieru. Jest trudna, dostarcza cierpień, każe wyrzekać się własnych potrzeb. Zmusza do wyznaczania granice macierzyństwa i zmusza do poświęceń. Dużym plusem tej pozycji są świetnie zaplanowane i zazębiające się zwroty akcji. Wszystkie zdarzenia są ze sobą wzajemnie powiązanie, a raz podjęte decyzje skutkują wydarzeniami z przyszłości determinując nie tylko działania bohaterów, ale też ich charakter. Najbardziej obawiałam się zakończenia. W serii ,,kobiety to czytają" częstokroć spotykałam się z finałem, który niewiele wyjaśniała dając czytelnikowi przesadnie dużo wolności. Tutaj całe szczęście tak nie jest. Ostatnia scena domyka wszystkie wątki, a jednocześnie pozostawia otwarte pole do rozmyślań. To, że dzieci wywracają życie rodzica do góry nogami słyszał prawie każdy. Rzadko jednak analizowany jest ich brak. Czy taka rodzina wciąż jest kompletna? Do czego może pchnąć człowieka pragnienie posiadania dzieci? I czy wszystko co z tego powodu zrobi jest uzasadnione? Pozwól jej odejść to nie tylko kolejna ciekawie opisania historia, to też opowieść, która zmusza nas do współodczuwania i zadawania sobie niewygodnych pytań. A gdyby to wszystko zdarzyło się mi? Warto o tym pomyśleć.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Bookendorfina
Bookendorfina
Przeczytane:2016-12-08, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
"Zrozumiała, że można przyzwyczaić się do wszystkiego. Kiedy coś się opatrzy, człowiek przestaje zauważać szczegóły, które przedtem wydawały się istotne." Spory ładunek emocjonalny, wzruszający i przejmujący. Historia dwóch przyrodnich sióstr, wypełniona miłością, poświęceniem, oddaniem, ale również nutami zazdrości, rywalizacji i niezrozumienia. Gorąca mieszanka sprzecznych uczuć, braku spełnienia i coraz bardziej oddalającego się zaufania, a przecież wszystko miało być takie oczywiste i przejrzyste. Natury człowieka nie da się oszukać, nie przyćmi się niczym intensywności instynktu macierzyńskiego, który raz zrodzony przybiera tylko na sile i potędze. Trzeba przyznać, że autorka bardzo umiejętnie wprowadza w zawiły świat zależności między siostrami, początkowo zupełnej otwartości i szczerości, a z czasem powstawania coraz większych barier i muru. Wsłuchując się w tę złożoną opowieść nie potrafimy opowiedzieć się za którąś z sióstr. Z jednej strony, mocno obu współczujemy, rozumiemy ich ból, czujemy cierpienie przenikające każdy dzień, żal wypływający z głębi serca. A z drugiej strony, zastanawiamy się, jak mogło dojść do tak skomplikowanych powiązań, układów i zależności. Mamy wrażenie, że decyzje podjęte przez Zoe i Nadię pod wpływem emocji, silnego impulsu, niezaprzeczalnie wielkiej miłości czy zaspokojenia przemożnego pragnienia, okażą się bardzo zgubne i destrukcyjne, a ich efekty trudne do przewidzenia. Czy wobec nagromadzenia dużej porcji sprzecznych uczuć i postanowień uda się jeszcze ocalić przyjazne więzi łączące kobiety, znaleźć wspólną płaszczyznę porozumienia i wzajemnego szacunku? Zastanawiam się, dlaczego siostry podejmując życiową decyzję o ogromnym znaczeniu, tak naprawdę mało liczyły się z uczuciami i potrzebami własnych mężów, jakby byli oni jedynie jednym z elementów układanki, którą trzeba jak najszybciej skompletować, nawet kosztem niedopasowania poszczególnych fragmentów. Z tej perspektywy powieść wydaje mi się nie do końca przekonująca i zrozumiała. Jakby potężna tęsknota i silna wewnętrzna potrzeba kobiet, przytłumiły wszystko, nawet te racjonalne, natychmiast nasuwające się obiekcje i wątpliwości. Trudno wyobrazić sobie, że mamy moralne prawo kogokolwiek przymuszać do czegoś istotnego stosując szantaż emocjonalny i wywołując wyrzuty sumienia. Może jestem zbyt surowa dla sióstr, stwierdzając, że okazały się egoistyczne, mało dojrzałe i działające zbyt pochopnie, jednak takie właśnie odniosłam wrażenie podczas śledzenia ich postaw i zachowań. Nurtowało mnie wiele niepewności, starałam się patrzeć na sprawę z różnych perspektyw, wczuć się w pogmatwane sytuacje postaci. Zatem autorce udało się wciągnąć mnie w tę historię, wywołać silne poruszenie, nakłonić do refleksji, a nawet pewnego osądzania głównych bohaterek. Niewątpliwie uległam też płynnemu i przekonywującemu stylowi pisarki, umiejętności wzmacniania zainteresowania i zaangażowania czytelnika. Fabułę wypełniają głęboko skrywane tajemnice, liczne sekrety zbierane latami, frapujące postanowienia i intrygujące zdarzenia. Rodzina, która dla człowieka powinna być najważniejszym źródłem odniesienia, zaczyna stawać się niezwykle poważną przeszkodą w budowaniu szczęścia, a wszyscy jej członkowie czują się zagubieni, wystraszeni, osamotnieni. Nie potrafią poradzić sobie z nakładającymi się konsekwencjami narzuconych postanowień i pozostają w dysonansie emocjonalnym. bookendorfina.pl
Link do opinii
Avatar użytkownika - Puchatka
Puchatka
Przeczytane:2016-07-03, Ocena: 5, Przeczytałam,
Bardzo cenię sobie serię Prószyńskiego "Kobiety to czytają". Do tej pory zawiodłam się tylko raz - biorąc pod uwagę liczbę przeczytanych przeze mnie książek (z tej serii), wynik należy uznać za doskonały. Zawsze dostaję od autora poważny problem do rozważenia - coś konkretnego, nad czym muszę się zastanowić i, co nigdy nie daje się zaszufladkować. Zawsze ten problem jest realny i może nie dotyczy mnie osobiście, ale przerażające jest to, że mógłby; może ja sama nie mogłaby "wpisać się" w tę czy inną historię, ale z pewnością niejedna kobieta odnajdzie w tych książkach ogromny kawałek siebie. Siostra siostrze surogatką Pozwól jej odejść to historia delikatna, która z pewnością jest w stanie ugodzić w drżące serca każdej kobiety, która jest matką, ale też tej, której macierzyństwo (z różnych powodów) nie jest pisane. "Nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo pragnie mieć dzieci, dopóki lekarz nie powiedział jej, że to niemożliwe." Zoe całe choruje, a leki, które przyjmowała wcześniej, wywołały u niej bezpłodność. Kobieta pragnie mieć dzieci, ale powoli, choć z wielkim bólem, pozornie godzi się ze swoją sytuacją. Jest życie, co oczywiste, nie jest usłane różami, a ona sama pogrąża się w smutku. Nadia -siostra Zoe - pozornie ma wszystko: jest zdrowa jak ryba, ma trójkę wspaniałych dzieci, którym poświęca się bez reszty (zrezygnowała z pracy), odnajdując szczęście w macierzyństwie. Kobiety mają kochających mężów, ustabilizowane życie i cele: Zoe chce zapomnieć i nauczyć się żyć ze świadomością tego, że pozostanie bezdzietna; Nadia pragnie podarować siostrze nowe życie (dosłownie i w przenośni) - chce uczynić ją matką i urodzić specjalnie dla niej dziecko. Rodzi się! Nadia oddaje kruszynkę, a po dopełnieniu wszelkich formalności, Louise zostaje pełnoprawną córką Zoe. Tylko surogatka vs. nowa matka Czy można być tylko surogatką? Wyobraźcie sobie, że nosicie przez dziewięć miesięcy pod sercem dziecko, a potem (zgodnie z umową) musicie je oddać... świadomie i bez poczucia straty. Nadia twierdziła - była wręcz o tym przekonana - że jest w stanie podołać temu wyzwaniu. Wydawało się jej, że będzie potrafiła odciąć się od dziecka, bo przecież wszystko robi z myślą o siostrze, bo to w końcu nie jest jej pociecha. Poczucie winy i tęsknota biorą czasem górę nad zdrowym rozsądkiem... Z kolei Zoe żyje w ciągłym strachu. Podejrzewa, że ta sytuacja przerasta jej siostrę i na każdego dnia obawia się, że ta zmieni zdanie. "Fundamentem rodziny nie są geny, lecz relacje między ludźmi. Czyż nie?" Książka porusza bardzo ważny problem, wciąż zmuszając czytelnika do zastanowienia się nad znaczeniem genów i nad siłą relacji międzyludzkiej w rodzinie, w rodzicielstwie. Potrafilibyście orzec, która kobieta jest prawdziwą matką? Ta, która urodziła - celowo i była przygotowana na każdy z możliwych scenariuszy, która po czasie nie potrafi uporać się ze stratą? A może to druga, której obiecano nowe życie, i która pokochała dziecko bezinteresownie, uznając je za własne? Której oddać sprawiedliwość? Która jest "bardziej matką"? Ruszyło mnie Obyło się bez łez, ale ta historia mnie poruszyła... Musiałam poszukać odpowiedzi na wiele pytań (po zażartej dyskusji z własnym sumieniem). Wyciągnęłam z tej opowieści pewne wnioski, ale oczywiście warto zaznaczyć, że trudno mi tak gdybać, jeśli taka sytuacja nie dotyczy mnie osobiście i - na szczęście! - nigdy nie przyjdzie zmierzyć mi się z czymś podobnym. Historię czyta się z przejęciem - to jedna z tych opowieści, przy lekturze której buzują w nas emocje. Bohaterów ocenimy szybko, ale (jak się potem okazuje) często niesłusznie. Barker podaje nam jedynie ramę, w którą sami musimy wpisać siostry, ich mężów i w końcu dziecko. Początkowo niektóre obrazy są zamazane, jednak z czasem możemy je wyklarować; inne są ostre, by po chwili zyskać nieco łagodniejsze barwy. Wcale nie tak łatwo jest jednoznacznie określić, która z tych postaci jest ofiarą, a która dręczycielem - absolutnie! - tu dostajemy wiele odcieni szarości, do której czasem dodajemy nieco bieli, a innym razem kroplę czerni. Jedyną bezbarwną postacią jest mąż Nadii, ale myślę, że można to facetowi wybaczyć i przymknąć nieco oko na jego bezkształt - pogubił się w tym wszystkim, a może po prostu to nie była jego historia? Opowieść jest nużąca przez pierwsze trzy rozdziały - w sumie żal nam trochę bohaterki, ale wiadomo - bez szału. Powiem Wam jedynie, że im dalej, im mocniej rozwija się ta historia (co ważne - nie wlecze się), tym robi się ciekawiej i poważniej. "Rodzice nie mają prawa do słabości; powinni być na tyle silni, aby znieść wszystko, co na nich spadnie." Autorka przedstawia tę historię dwutorowo. Poznajemy kobiety, które stoją u progu podjęcia życiowej decyzji, ale też dowiadujemy się co nieco na temat obecnej sytuacji, teraz już nastoletniej, Lou. Te przeplatające się migawki z życia dziecka i jej rodziców nadają tempa całej akcji, prowadząc czytelnika przez labirynt emocji i ciągłych rozterek aż do finału, który pozostaje pod znakiem zapytania. Gdybym miała określić tę historię jednym zdaniem, z pewnością brzmiałoby ono tak: Dobrze, że mnie to nie dotyczy i cieszę się, że nigdy nie musiałam stanąć przed takim wyborem... przed żadnym z nich. Książkę szczerze polecam. Będziecie bujać się pomiędzy złością, nienawiścią, zdziwieniem, żalem, smutkiem i przeczuciem, że z tej sytuacji nie ma właściwego wyjścia, bo która miłość jest ważniejsza? A czy przeczucie się sprawdzi, przekonajcie się sami :)
Link do opinii
Avatar użytkownika - RudaRecenzuje
RudaRecenzuje
Przeczytane:2016-04-14, Przeczytałam,

Nadia i Zoe to dwie siostry, których światy całkowicie się od siebie różnią. Jedna z nich poświęciła swoje życie wychowywaniu dzieci, a bycie pełnoetatową mamą to spełnienie jej marzeń. Druga marzy, by pewnego dnia móc utulić w ramionach małą istotkę, którą będzie mogła otoczyć opieką. Ich losy zaczynają przeplatać się w najmniej oczekiwany sposób, a decyzje, które podejmą, sprawią, że już nigdy nie będą tymi samymi kobietami.

„Nikt na górze nie czuwa nad sprawiedliwą dystrybucją dobrego i złego losu, nikt nie decyduje, kiedy jakiś człowiek ma dość i więcej nie da rady znieść”.

Za sprawą „Pozwól jej odejść” spotkałam się z Dawn Barker po raz pierwszy. Liczyłam na wspaniałą przygodę z kolejną powieścią klubową, ale lektura książki przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Mimo że autorka ma niewielki dorobek, nie boję się porównać jej do Jodi Picoult czy Diane Chamberlain, których książki przedstawiają najpiękniejsze historie o kobietach i dla kobiet.

Matka. To słowo, które ma tysiąc znaczeń. To osoba odgrywająca najważniejszą rolę w życiu każdego dziecka- przekazująca mu miłość, odpowiednie wzorce, ucząca jak żyć. O byciu matką marzy niemal każda kobieta, jednak nie wszystkie mają luksus zostania nią. Jak żyć dalej ze świadomością, że w swoim domu nigdy nie usłyszysz dziecięcego śmiechu? Jak się pogodzić z tym, że mały człowieczek nigdy nie powie do ciebie „mamo” i nie zapewni o swoim uczuciu? Czy w ogóle można zaakceptować ten fakt? Zoe nie potrafiła, wciąż marząc o dziecku, będącym poza jej zasięgiem. Największe marzenie zaczęło kojarzyć się jej z najgorszą katastrofą, bowiem pragnienie to zamiast nieść radość i nadzieję mnożyło rozczarowania i poczucie niesprawiedliwości.

„Nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo pragnie mieć dzieci, dopóki lekarz nie powiedział jej, że to niemożliwe”.

„Rodzice nie mają prawa do słabości; powinni być na tyle silni, aby znieść wszystko, co na nich spadnie”.

Zagłębiając się w lekturą Barker, miałam wrażenie, jakby ten koszmar dotyczył mojej przyjaciółki, albo nawet mnie samej. Emocje towarzyszące bohaterce były niesamowicie żywe i realne, a cała sytuacja wydawała się tak rzeczywista, jakby wydarzenia rozgrywały się w prawdziwym świecie. Z jednej strony nie powinno to dziwić, w końcu tematyka macierzyństwa i problem bezpłodności to kwestie towarzyszące kobietom na co dzień. Choć z drugiej strony nie łatwo jest przelać tak wielkie emocje na kartki powieści. Historia, którą przedstawiła nam autorka jest niczym opowieść z życia wzięta- przesycona uczuciami, emocjonalnie rozbijająca, zmuszająca do refleksji i wymagająca od nas pewnych decyzji.

W dzisiejszych czasach kobiety niemające szans na naturalne zajście w ciążę, mogą skorzystać w innych metod. Jedną z nich jest pomoc surogatki. Wydaje się, że ten sposób ma tyle samo zwolenników, co przeciwników. Mnie samej ciężko uwierzyć w fakt, że kobieta, nosząca dziecko przez 9 miesięcy pod sercem, może tak po prostu oddać je innej osobie, niezależnie od powodów, dla których się na to decyduje. Temat ten został poruszony w książce i na całe szczęście autorka przedstawiła perspektywę obydwóch kobiet. Bardzo się cieszę, że zdecydowała się poprowadzić akcję w ten sposób. Dzięki temu temat został wyczerpany i zamknięty. Przyznam szczerze, że decyzje podejmowane przez surogatkę wiele razy mnie zszokowały i zdenerwowały, ale nie mogę się jej dziwić. Sama nie mam dziecka, jednak fakt, że to najważniejsza istotka na świecie, jest dla mnie zupełnie oczywisty.

„Jaki to wstyd, przyznać: tak, kocham to dziecko, które nosiłam pod sercem, a wraz z nim oddałam część tego serca”?

„Pierwowzorem lustra jest twarz matki”.

Barker w bardzo mądry sposób pokazuje także ciężar relacji ludzkich i rodzinnych. Czasami bywa tak, że bardzo się staramy, ale życie zmusza nas do podejmowania decyzji, mających niekorzystny wpływ na dalsze losy naszej rodziny. Czy w pierwszej kolejności powinniśmy skupiać się na sobie czy na bliskich? Czy mamy obowiązek wspierać krewnych za wszelką cenę? A jeżeli myślimy o sobie, jak świadczy to o nas jako o ludziach i w jakim świetle nas stawia? Lektura tej książki zmusza nas do odpowiedzi na pytania, które mogą być bolesne i szukania odpowiedzi, które nie muszą nam pasować. Autorka porusza wiele istotnych kwestii, a wszystkie z nich wiążą się z trudnym byciem sobą i uciążliwą dorosłością, od której czasami mielibyśmy ochotę uciec.

Bez owijania w bawełnę muszę przyznać, że jestem zachwycona tym tytułem. Książkę czyta się lekko i szybko, a poruszane w niej skomplikowane tematy przyciągają i nie pozwalają złapać oddechu. Bohaterzy są pełnokrwiści i ludzcy, a ich problemy stają się naszymi dylematami. Warto ją przeczytać i warto się zastanowić- nad tym, czego pragniemy i ile jesteśmy w stanie za to zapłacić. Zaskakująco często to nie pieniądze stanowią walutę, ale nasze uczucia i relacje z innymi. 

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - karma1
karma1
Przeczytane:2019-06-25, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2019,
Inne książki autora
Rodzina jest najważniejsza
Dawn Barker0
Okładka ksiązki - Rodzina jest najważniejsza

Co poświęcisz, by ochronić swoich bliskich? Czy jedno z rodziców ma prawo sięgnąć po drastyczne środki, jeśli nie zgadza się z metodami wychowawczymi...

Pęknięte odbicie
Dawn Barker0
Okładka ksiązki - Pęknięte odbicie

Zapadająca w pamięć historia, w której ożywają najgorsze lęki każdej świeżo upieczonej matki… Tony bardzo się martwi. Jego żona Anna nie radzi...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Reklamy