Powrót do starego domu

Ocena: 4.84 (19 głosów)

Alicja Pniewska ma 37 lat. Porzucił ją mąż, straciła lukratywną posadę, musiała opuścić wygodny apartament. Uciekając przed demonami przeszłości, znajduje schronienie w rodzinnym domu w malowniczej miejscowości Pniewo. Zaskakujące zdarzenia, niezwykli ludzie i tajemnica sprzed lat wystawią jej życie na ciężką próbę.

Pewnej upiornej nocy Alicja spotyka Dziada - legendę wydarzeń, które przed kilkudziesięcioma laty wstrząsnęły Pniewem. Otrzymuje od niego pamiętnik swojego dziadka Jana, który opisuje w nim piekło wojny. Na dodatek Alicja odnajduje w starej szafie na strychu list, który odkryje przed nią tajemnicę przeszłości. Na idealnym dotąd wizerunku jej rodziny powstaje rysa. Tragiczny los małego Michałka zmieni podejście Alicji wobec życia, a miłość upomni się o nią w najmniej spodziewanym momencie. Czy prawda o przeszłości rodziny pozwoli odnaleźć jej szczęście u boku wybranego mężczyzny?

Prawdziwa, wstrząsająca i trzymająca w napięciu do ostatnich stron książka o sile ludzkich pragnień i marzeń. Daje wiarę i nadzieję na to, że nigdy nie jest za późno, by budować swoje życie od nowa. Przenosi do świata dziecięcych wspomnień, czyli miejsca, które w sercu każdego człowieka ma szczególne znaczenie - rodzinnego domu.

Informacje dodatkowe o Powrót do starego domu:

Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2017-03-29
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788328705418
Liczba stron: 480

więcej

Kup książkę Powrót do starego domu

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Marzenia mają czarodziejską moc. Pozwalają przetrwać realne życie.


Więcej

Samotność jest największą karą.


Więcej
Więcej cytatów z tej książki
REKLAMA

Zobacz także

Powrót do starego domu - opinie o książce

Avatar użytkownika - Karmelek3
Karmelek3
Przeczytane:2023-04-29, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2023,

Okładka przedstawia kobietę, pole lawendy i w tle stary dom, który i mnie kojarzy się z moim starym domem, którego niestety nie ma już. Satynowa w dotyku z wytłuszczonymi, wybitymi dodatkami. Posiada skrzydełka, które chronią przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie kilka zdań o autorce, a na drugim fragment z książki. Strony są kremowe, czcionka duża, wystarczająca dla oka. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Książka została podzielona na rozdziały. Liczy sobie prawie pięćset stron. 

Kolejne spotkanie z autorką, które mnie nie zawiodło! Może nie jest to najlepsza książka z dorobku autorki, ale też nie jest zła, czy kiepska. Uwielbiam ten barwny język, jakim posługuje się Gołębiewska. Dzięki niemu z łatwością po zamknięciu oczu, wszystko to, o czym przeczytaliśmy możemy sobie wyobrazić. Czyta się lekko i przyjemnie bez jakichkolwiek blokad. Cała opowieść jest na tyle interesująca, że z trudem idzie oderwać się od lektury. I jak przystało na pisarkę, są tajemnice z przeszłości, a wielowątkowo poprowadzona fabuła sprawia, że zostaje książka na dłużej w naszej głowie. I dlatego cieszę się ogromnie, że zabrałam się za nią dopiero wtedy, kiedy miałam już dwa kolejne tomy w domu, bowiem zrobię sobie przerwę tylko na kilka innych pozycji i zabieram się za kontynuację losów bohaterów Pniewa, bowiem jest bardzo interesująca. Ogólnie lubię taką tematykę, gdzie historia danych miejsc i ludzi miesza się z wątkiem obyczajowym. Czyli w skrócie - samo życie. 

Naszą główną bohaterką jest Alicja, która po życiowych zawirowaniach wraca do starego domu, w którym mieszkała będąc małą dziewczynką, z rodzicami i dziadkami. Jednak stało się coś, o czym nie miała pojęcia i przenieśli się do innej miejscowości. Gdy życie dało jej popalić wróciła do Pniewa i postanowiła zacząć życie na nowo. I tam, poznaje okolicznych mieszkańców, a co więcej zagłębia się w historię miejsca i ludzi... Ogólnie to bardzo współczułam jej, bo to, co się wydarzyło w jej życiu nie należało do miłych zdarzeń. Niemniej jednak z małą pomocą przyjaciółki chce zacząć od nowa w nowym, ale jednak starym miejscu. Ogólnie ta bohaterka nie należała jakoś szczególnie do moich ulubionych, bo zdecydowanie bardziej pokochałam małego Michałka, ale i Adama i Rozalkę, to są bohaterowie, za którymi już tęsknie i dla nich głównie chcę powrócić do dalszego czytania. Każdy z bohaterów jest inny, ma za sobą trudną przeszłość, każdy z nich wniesie jakąś lekcje do życia Alicji i naszego. Uwielbiam książki Ilony właśnie dlatego, że za pomocą bohaterów dowiadujemy się, co w życiu jest ważne i możemy zobaczyć konsekwencje czynów bohaterów, które nie zawsze sa do końca przemyślane. 

Wiele tutaj się dzieje, nie można narzekać na nudę. Niemniej jednak opisy i dialogi są wyważone, nic nie jest tutaj zbędne mimo iż liczy sobie prawie pięćset stron. Stronice szybko znikną, jak tylko zaczniecie czytać, bowiem ta wielowątkowa opowieść do cna Was wciągnie. Mamy tutaj miłość, przyjaźń, rozstanie, zdradę, ból, śmierć, przykre wspomnienia, tajemnice... bardzo dużo mamy tutaj wątków, jednak się nie pogubicie - na spokojnie. Ja jestem zachwycona, że w tak lekki i przystępny sposób autorka potrafi przekazać nam tak ważne rzeczy. To jest kolejny plus, dlaczego sięgam po jej lektury w ciemno, nie czytając wcześniej opisów. Bo wiem, że zawsze będę zadowolona w mniejszy lub większy zachwyt wpadnę, ale zawsze będę zadowolona z tego, co przeczytam.
Może nie czułam tutaj wielu emocji, ale potrafiłam się wczuć w tę historię. Podobała mi się bardzo. 

Reasumując uważam, że warto sięgnąć po pierwszy tom z trylogii o starym domu. Znajdziecie w niej wiele ciekawych wątków, które zaintrygują Was do tego stopnia, że nie będziecie chcieli odkładać tej książki na bok. Po drugie ma w sobie wiele wartości, które warto sobie wziąć do serca. A po trzecie, autorka pisze o prawdziwym życiu, nie ma tutaj żadnych wymysłów, czy niestworzonych sytuacji. Najprawdziwsze życie, nie tylko w pięknych, różnorodnych kolorach, ale i też w szarościach i czerni. Za to uwielbiam pióro Ilony Gołębiewskiej i polecam Wam szczerze. Ja jestem zadowolona i już nie mogę się doczekać, aż zacznę czytać drugi tom. Jestem pewna, że również będę usatysfakcjonowana. 

Link do opinii

Dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza przez ostatni dzionek mogłam zaczytywać się przesympatyczną opowieścią dotyczącą pewnego starego, drewnianego domu, który przez wiele lat czekał, aby pewnego dnia mógł ożyć na nowo.

Alicja Pniewska w wieku 37 lat znalazła się na zakręcie swojego życia. Zdradzana przez męża, wyrzucona ze wspólnego domu i zwolniona z pracy nie miała dokąd pójść. W tej trudnej sytuacji otrzymała wsparcie od swojej jedynej przyjaciółki Doroty i jej męża. Trudna i stresująca sprawa rozwodowa, podczas której mąż – egoista, despota i manipulant chciał za wszelką cenę obarczyć Alicję całkowitą odpowiedzialnością za rozpad związku również zrobiła swoje. Z tego impasu możliwe było tylko jedno wyjście. Za namową Doroty Ala postanowiła wyruszyć do Pniewa – niewielkiej miejscowości położonej pomiędzy Wyszkowem, a Pułtuskiem. To właśnie tam, na Kurpiach, kobieta spędziła swoje szczęśliwe dzieciństwo i tam wciąż czeka jej dom rodzinny, w którym mieszkała kiedyś z rodzicami i dziadkami. I w ten sposób po wielu latach Alicja powróciła do swojego miejsca na ziemi, które ukochała jako małe dziecko. Stary dom mocno „posunął się w latach”, weranda groziła zawaleniem, a i reszta konstrukcji wymagała solidnego remontu, ale wciąż był to jej własne, rodzinne siedliska. To właśnie tutaj bohaterka odnajduje spokój, zyskuje rodzinę, której nie miała od bardzo dawna, spełnia marzenia, o których bała się nawet pomyśleć i rozpoczyna nowy rozdział swojego życia.

„Powrót do starego domu” to przepiękna historia o wierze w szczęście i dobrych ludzi, nadziei na lepsze jutro i wielu wymiarach miłości, bez której człowiek nie może żyć. Jest to także sentymentalna opowieść o przeszłości, koszmarze wojny, ludzkich dramatach i rodzinnych tajemnicach. Tytułowy stary dom jest symbolem dawnych czasów i szczęśliwego dzieciństwa spędzonego z najbliższymi. To ostoja, która pozwala uleczyć zranioną duszę i odzyskać równowagę po przykrych niespodziankach, jakie zgotował los. Pomysł na fabułę nie jest przecież niczym nowym. Ileż to razy spotyka się właśnie takie historie, kiedy bohaterowie porzucają dotychczasowe życie i przenoszą się w nowe miejsce, aby zacząć wszystko od początku. Ale Pani Ilona w swojej opowieści proponuje nowe spojrzenie, nieco odmienną formę i niewiarygodnie ciepłą atmosferę – a to wszystko może naprawdę zafascynować czytelnika. Autorka bardzo umiejętnie połączyła przeszłość z teraźniejszością i wcale nie musiała sięgać po retrospekcję. We współczesność wplotła wspomnienia z dawnych czasów, powołała do życia bohaterów, którzy wiele pamiętają z przeszłych lat, a wśród nich przede wszystkim postać tajemniczego „Dziada”, który stał się pomostem pomiędzy tym co było, a tym co jest teraz. Mamy też pamiętnik dziadka Alicji, w którym opisywał on swoje wspomnienia z obozu w Stutthofie. Piętnaście rozdziałów otrzymało ciekawe tytuły przywodzące na myśl baśnie, co wprowadza pewną tajemniczość. Powieść została napisana w plastyczny i refleksyjny sposób, prostym językiem i ładnym stylem. W krótkich, niezbyt rozbudowanych zdaniach udało się przekazać maksimum treści i całe morze emocji, które z jednej strony pozwalają się szczerze wzruszyć, a z drugiej budzą uśmiech na twarzy. Bo jest to właśnie opowieść o radościach i smutkach codziennego dnia, które stają się udziałem zwykłych – niezwykłych ludzi. Historia jest autentyczna, nieprzesłodzona, ciekawi od pierwszej strony i w miarę rozwoju wydarzeń napełnia spokojem. Pozwala zupełnie oderwać się od rzeczywistości i przenieść do magicznego Pniewa. „Powrót do starego domu” to powieść zdecydowanie w moim klimacie – nastrojowa, ciepła i w dobrym guście. Historia Alicji zapadła mi głęboko w duszę i bardzo się cieszę, że Pani Ilona będzie pisać dalej, bo jak sama mówi w epilogu „jak to z każdą pasją bywa, upomina się ona o człowieka każdego dnia.” Mam nadzieję, że już niedługo będziemy mogli poznać dalsze losy mieszkańców starego domu i okolicy. 

Pani Ilono, gratuluję naprawdę fantastycznej opowieści, która zauroczyła mnie bez reszty.

Link do opinii

„Powrót do starego domu” Ilony Gołębiewskiej wzbudzał moje zainteresowanie od dawna. Nie tylko za sprawą pięknej i idyllicznej okładki, ale również dlatego, że słyszałam o tej powieści sporo dobrych opinii. Kiedy więc nadarzyła się okazja i książka wpadła w moje ręce nie wahałam się ani chwili na wyborem lektury, choć w kolejce „do przeczytania” mam sporo zaległości.
Czy było warto? I czy powroty do starego domu mogą być motywujące?


Alicja Pniewska ma 37 lat. Jej małżeństwo właśnie się rozpadło, straciła lukratywną posadę, została bez dachu nad głową. Uciekając przed swoim zrujnowanym życiem, znajduje schronienie w starym rodzinnym domu w malowniczej miejscowości Pniewo. Zaskakujące zdarzenia, niezwykli ludzie i tajemnica sprzed lat wystawią Alicję na ciężką próbę.
Pewnej upiornej nocy spotyka Dziada – legendarnego uczestnika wydarzeń, które przed kilkudziesięcioma laty wstrząsnęły Pniewem. Otrzymuje od niego pamiętnik swojego dziadka Jana, który opisuje w nim piekło wojny. Nieoczekiwanie w starej szafie na strychu Alicja znajduje dokument odkrywający przed nią kolejne tajemnice przeszłości. Na idealnym dotąd wizerunku jej rodziny powstaje rysa...
Tragiczny los małego Michałka całkowicie zmieni podejście Alicji do życia, a miłość upomni się o nią w najmniej spodziewanym momencie. Czy prawda o przeszłości rodziny pozwoli odnaleźć jej szczęście u boku kochanego mężczyzny?
Prawdziwa, poruszająca i trzymająca w napięciu do ostatnich stron książka o sile ludzkich pragnień i marzeń. Daje wiarę i nadzieję na to, że nigdy nie jest za późno, by budować swoje życie od nowa. Przenosi do świata dziecięcych wspomnień i miejsca, które w sercu każdego człowieka ma szczególne znaczenie – do rodzinnego domu. 


Lektura tej powieści to było moje pierwsze spotkanie z piórem Ilony Gołębiewskiej. Nie mogę powiedzieć, że się zawiodłam na fabule, aczkolwiek muszę przyznać, że była ona w moim osobistym odczuciu, nieco wyidealizowana.
Autorka utkała piękną i łatwą w odbiorze historię, którą czytało mi się w szybko i przyjemnie. Jednak wszystko to, co spotykało Alicję – główną bohaterkę – czasami wydawało mi się nazbyt naciągnięte. Podczas lektury patrzyłam na wszystko przez pryzmat własnego doświadczenia i ono nie pozwalało mi wierzyć w to, że kłopoty tak łatwo i pięknie się kończą. W książce bowiem każdy problem, każdy życiowy zakręt, każda sprawa znajduje, kolokwialnie mówiąc „happy end”.
Ktoś powie, że tego nam w życiu przecież trzeba! Jasne, że tak...ale niestety zbyt dobrze wiem, że nie zawsze wszystko kończy się odnalezieniem garnka złota na końcu tęczy. Z tego powodu – takie założenie, że za każde dobro dostajemy dobro, a zło zawsze zostaje ukarane sprawiedliwie i z nawiązką – jest moim zdaniem nieco przesłodzonym spojrzeniem na świat. Nie jestem pesymistką, która wszędzie widzi czarne scenariusze – ale zdaję sobie sprawę z tego, że pewnych życiowych kwestii, nie da się, tak po prostu zakończyć dobrze, pomimo najszczerszych chęci. A jak wiadomo „dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane”.


„Powrót do starego domu” Ilony Gołębiewskiej zawiera w sobie odniesienia do historii naszego kraju, co bardzo mi się spodobało. Okres drugiej wojny światowej – doświadczenia i trudne przeżycia ludzi autorka oddała bardzo starannie poprzez stare pamiętniki dziadka Alicji – pisane podczas jego pobytu w obozie koncentracyjnym. Tu muszę przyznać, że były to moje najlepsze fragmenty tej powieści. Lubię kiedy w książkach historia przeplata się z fikcją. Zwłaszcza jeśli jest to odnośnik do faktów, o których wciąż mało się mówi i pisze. Osobiste doświadczenia ludzi, którym udało się przeżyć piekło wojny – wzrusza mnie i ściska mi serce za każdym razem.


„Powrót do starego domu” jest powieścią napisaną lekkim, plastycznym językiem i świetnie nadaje się na wiosenne popołudnia w ogrodzie czy na balkonie przy filiżance kawy. 
Mimo, że w wielu kwestiach, w moim odczuciu, jest to książka posypana słodkim lukrem, to i tak mogę ją Wam polecić do przeczytania. 
Jeśli lubicie zawsze dobre zakończenia we wszystkich życiowych aspektach, wówczas z pewnością lektura Was zachwyci pod każdym względem i przyniesie Wam mnóstwo ukojenia i wiary w to, że dobro zawsze zwycięży.
Dla mnie lektura tej powieści, była miłą i lekką odskocznią od codzienności, pełną ciepła, dobra, przyjaźni i miłości. Szkoda mi tylko jednego – że w prawdziwym życiu nie ma tak dobrze, jak na kartach tej powieści.

Link do opinii
Avatar użytkownika - majeczka241
majeczka241
Przeczytane:2019-03-10,
,,Miłość rządzi się swoimi prawami. Ta prawdziwa przetrwa wszystkie burze.''


Stary, drewniany dom usytuowany na końcu małej mieściny. Otoczony pięknym ogrodem, pełen róż, orchideii, tulipanów cieszących oko nie tylko domowników, ale i okolicznych mieszkańców. Te miejsce to cudowna ostoja od ulicznego zgiełku, wyścigu szczurów. W nim odnaleźć można ciepło, miłość, bezpieczeństwo, spokój, wyciszenie oraz brak poczucia gonitwy za tym, co niemożliwe. Oprócz magii i otaczającego piękna dom skrywa tajemnicę, która wywróci życie bohaterów do góry nogami.

,,Są w naszym życiu sprawy, które nigdy nie dadzą nam spokoju. Ale trzeba żyć dalej. Najlepiej jak się potrafi, bo innego życia nie będzie.''


Dużo lektur przenosi mnie do cudownego świata z którego nie chcę się nigdy wydostać. W tej innej rzeczywistości mogę stać się zupełnie nową osobą, przeżyć coś niemożliwego, czego nie zrealizuję w prawdziwym życiu. Książki są dla mnie drzwiami do czegoś nieznanego, ale zarazem niebezpiecznego, pięknego, zaskakującego, prawdziwego. Zawsze zapewnią mi przyjemną przygodę po niezwykłych światach, przedstawią ciekawych i barwnych bohaterów, z którymi nie rozstaje się nawet po zakończeniu lektury.

  ,,Miłość przybiera różne maski. Każdy z nas marzy o wielkiej, spełnionej miłości z tą jedyną osobą, która przejdzie z nami przez życie, trzymając nas za rękę. Jest też miłość zawiedziona, przynosząca człowiekowi wielki zawód i ból, z którym walczy się potem przez lata. Do tego można dodać miłość bezgraniczną, którą najwyraźniej widać w miłości matki do dziecka, chociaż, jak pokazuje życie, i ten rodzaj miłości może być fałszywy.A co z miłością szaloną, która niesie ze sobą niszczącą siłę? Czy to w ogóle jest miłość? Czy może szalona chęć posiadania drugiej osoby? Jedno jest pewne... Kiedyś się o nas upomni.''


Tak było w przypadku ,,Powrotu do starego domu". Z tej niezwykłej historii długo nie chciałam zrezygnować, delektowałam się przepięknym krajobrazem, który powstał w mojej wyobraźni, towarzyszyłam bohaterom na każdym kroku, w dobrych jak i w złych chwilach. Dzięki autorce czułam się jakbym tam z nimi była, jakbym brała czynny udział w opowiadanej historii, w jej epicentrum. To sprawiło, że książkę pokochałam całym sercem.

  ,,Strach to wytwór naszych myśli. Sami wywołujemy swój strach, ponieważ nie radzimy sobie z tym, co obce i nieznane.Odwaga to nic innego jak panowanie nad nim. Nigdy nie odkładaj niczego na później, nie uciekaj przed trudnościami, które stawia przed tobą życie. Ucieczka nic nie da, tylko jeszcze bardziej pogłębi twój strach.'' 


Piękna, klimatyczna i bardzo ciepła opowieść, dająca nadzieję na lepsze jutro i to, że ludzie potrafią wyciągnąć pomocną dłoń gdy los nieustannie podrzuca postaciom kłody pod nogi. Potrafi rozbawić, wzruszyć, doprowadzić do łez i nie tylko. To historia do której będzie się powracać z przyjemnością i szerokim uśmiechem na ustach. W książce odnaleźć można wiele ciekawych porad, mądrości, cytatów, które można wykorzystać w codzienności, jako życiowe motto, które będzie nam towarzyszyć. Z przyjemnością zatraciłam się w tej magicznej opowieści. Otuliła mnie niczym ciepłą kołdrą. Naładowana wiarą w ludzi dowodzi, że nie wszyscy są źli czy podli. Odprężyła mnie, oderwała od szarej rzeczywistości. Czułam wszystkimi zmysłami to, co z taką dokładnością opisywała autorka. W wyobraźni powstał cały krajobraz i długo z tego świata nie chciałam wychodzić, bo w nim było mi tak sielsko, przyjemnie i beztrosko. Czasami tak się zatraciłam w opowieści, że zapomniałam o wszystkich i wszystkim. A gdy już musiałam lekturę odłożyć na później, czułam jak mnie do siebie przyzywa, by znowu zatopić się w niej na dobre, zostawić za sobą smutki, żale. Otworzyć się na ciepło, które chcę mi przekazać.

,,Każdy z nas potrzebuje do życia drugiego człowieka. Może to być nasza miłość, nasz przyjaciel albo zupełnie ktoś obcy, kto jednak poda serdeczną dłoń. Nigdy nie odtrącaj od siebie innych ludzi, bo zawsze przyjdzie taki moment, że będziesz ich potrzebować.''


Nie myślcie, że w opowieści są same ochy i achy. Są też rozterki, niewiadome, ból rozrywający serce, cierpienie, ogromny żal do zmarnowanych lat, depresja, chęć odnalezienia siebie na nowo i wiele innych. Postać Alicji bardzo mi się spodobała. Czułam jakby autorka właśnie pisała o mnie, o zakompleksionej, niewierzącej w własne możliwości i niezasługującej na szczęście i miłość Magdzie, która pomimo młodego wieku wiele wycierpiała. Czytając przeżywałam to, co bohaterka, złościłam się, miałam łzy w oczach, cieszyłam się i wzruszałam. To opowieść, która zapada w pamięci na długo. Przypomina, że warto dbać o bliskich, bo gdy ich zabraknie w życiu, będziemy się czuć źle i bardzo samotnie. A dzięki nim wszystko wydaje się prostsze, bo można na kimś polegać, porządnie skrytykuje, ale nigdy nie przestanie kochać choćby nie wiem co. Autorka tą historią skradła moje serce i nie mogę się doczekać aż zatopię się w drugiej części. Gorąco polecam.

Link do opinii
Avatar użytkownika - awiola
awiola
Przeczytane:2017-06-06, Przeczytałam, 52 książki 2017, Mam,
"Najważniejsze jest, by mieć dom i ludzi, którzy nadają sens naszemu życiu (...)". Rodzinny dom to dla mnie miejsce, w którym spędziłam najszczęśliwsze i beztroskie lata dzieciństwa oraz wczesnej młodości. A z racji tego, że jestem przesadnie sentymentalna, wszelkie książkowe akcenty nawiązujące właśnie do tego tematu, wywołują we mnie wielką dozę wzruszenia. Nie inaczej było więc także w tym przypadku, czyli z powrotem do starego domu, w którym każdy z nas może znaleźć cząstkę siebie. Ilona Gołębiewska prowadzi zajęcia terapeutyczne dla dzieci i młodzieży, pracuje ze studentami oraz szkoli dorosłych i seniorów. Już w wieku pięciu lat postanowiła, że będzie pisać książki. Poetka, autorka prozy dla dzieci i młodzieży. Mieszka obecnie w Warszawie, marzy o założeniu fundacji. Trzydziestosiedmioletnia Alicja Pniewska stoi na życiowym rozdrożu - jej małżeństwo właśnie się rozpadło, w wyniku czego straciła także pracę i dom. Bohaterka postanawia więc uciec od bolącej rzeczywistości do swojego odziedziczonego po rodzicach, rodzinnego, drewnianego domu znajdującego się w Pniewie. Tam kobieta buduje swoje życie na nowo. "Powrót do starego domu" to ciepła powieść obyczajowa, która pomimo schematyczności pewnych wątków, z pewnością zaspokoi potrzebę poczucia silnych emocji, wzruszenia i radości. Ilona Gołębiewska bowiem pod płaszczem opowieści o pokręconych ludzkich losach, przemyca wiele życiowej mądrości, o której w codziennym biegu zwyczajnie nie pamiętamy. W mojej opinii to przede wszystkim książka o tym, że nie można zapominać o rodzinnych więzach. O tym, że nasze korzenie to ważna spuścizna, a karma wraca do każdego z nas. A także o tym, że prawdziwa miłość i partnerstwo to wielki skarb, o który warto walczyć. Jest w tej powieści niezwykle sentymentalnie, optymistycznie oraz swojsko, a wszystko to okraszone zostało nacechowanym silnymi emocjami, językiem, w którym daje się wyczuć poetyckie zapędy autorki. Ilona Gołębiewska swoim piórem splata losy wielu ludzi, budując w ten sposób wielowątkową historię. Czego tu bowiem nie ma! Jest malutki Michałek, będący sierotą, jest artysta stolarz samotnie wychowujący córeczkę, jest przyjaciółka Alicji, która w pewnym momencie zatraca swoje wartości, jest pewien starszy człowiek nazywany Dziadem, który będąc pustelnikiem, ukrywa swoją przeszłość i jest rodzinna tajemnica. Dużo tego wszystkiego, a jednak podczas lektury tej książki nie odczuwałam ani przesytu, ani zagubienia. Wyczuwałam natomiast lekką warstwę słodyczy, oraz w przypadku wątku Doroty i jej rozpadającego się małżeństwa, pewną dozę nieprawdopodobieństwa w przedstawionych wydarzeniach. Nie da się z pewnością ukryć, że cała ta powieść ma dodawać otuchy, wyzwalać nadzieję i kreować dobre emocje - dlatego też w tego typu prozie obyczajowej, proporcja pomiędzy tym, co możliwe, a tym co niemożliwe, może zostać nieco zachwiana. Warto także wspomnieć, że "Powrót do starego domu" to książka będąca jedną, wielką wędrówką w przeszłość, która jak pokazuje autorka, nierozerwalnie powiązana jest z teraźniejszością. Postać Dziada, pamiętnik dziadka głównej bohaterki, który staje się dowodem piekła wojny, czy też rodzinny sekret - wszystkie te elementy urozmaicają fabułę skupioną wobec poszukiwania szczęścia i miłości. Pierwszoosobowa narracja Alicji pozwala natomiast jeszcze silniej poczuć emocje, jakie nią targają oraz pozwala także zrozumieć niektóre mało racjonalne decyzje, jakie bohaterka podejmuje. "Powrót do starego domu" to pierwszy tom trylogii, który zapowiada świetny cykl dla miłośników ciepłej, pełnej wzruszeń i pozytywnych emocji, prozy obyczajowej. Ilona Gołębiewska posiada wszelakie predyspozycje ku temu, by znaleźć się w czołówce pisarek tworzących w naszym kraju ten właśnie gatunek. Wszystko przed autorką.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Ewfor
Ewfor
Przeczytane:2017-06-04, Ocena: 4, Przeczytałam, Wyzwanie czytelnicze 2017,
Powrót do starego domu to powieść obyczajowa z gatunku literatury kobiecej, której fabuła umiejscowiona została współcześnie w pewnej polskiej wsi. Alicja jest bezdzietną kobietą w wieku 37 lat, której właśnie rozpadło się małżeństwo. Jakby tego było mało, straciła dobrą posadę i została tak właściwie bez dachu nad głową. Uciekając przed swoim zrujnowanym życiem, postanawia znaleźć schronienie w starym, rodzinnym domu. Pewnej nocy spotyka niesamowitego człowieka - miejscowego Dziada - legendarnego uczestnika wydarzeń, które przed kilkudziesięcioma laty wstrząsnęły wsią. Mimo niechęci mieszkańców wsi do owego człowieka, Alicja czuje do niego sympatię. Pewnego dnia otrzymuje od niego pamiętnik swojego dziadka, w którym senior rodu opisuje piekło wojny. Kolejną osobą jest mały chłopiec, którego tragiczny los pozbawił rodziców. Niby obca a jednak swoja. Czy Alicja odnajdzie w tym starym, lecz niezapomnianym miejscu własny spokój? Czy tajemnica rodziny, ukryta w starym dokumencie znalezionym na strychu pomoże jej pogodzić się z przeszłością? Ile jeszcze musi się wydarzyć w życiu kobiety, aby w końcu zaznała szczęścia u boku ukochanego mężczyzny? Przyznam szczerze, że czytając tę książkę miałam bardzo mieszane uczucia. W pewnych momentach wydawało mi się, ze już kiedyś - gdzieś, czytałam to samo. Historia jakich wiele ostatnio na naszym polskim rynku wydawniczym, dlatego chyba miałam wrażenie déj? vu. Wiem, że jak jest popyt to musi być i podaż, domyślam się, że wiele czytelniczek z zapartym tchem czeka na tego rodzaju powieści, ale jak dla mnie to już trochę tego za wiele. Mimo wszystko, książka mnie nie zanudziła, ale wiele wplecionych w fabułę sytuacji miało tak bardzo przewidywalne zakończenia, że zastanawiałam się nad tym czy tylko ja tak myślę. Autorka na swojej stronie internetowej opisuje siebie, jako małą dziewczynkę, która od zawsze marzyła o powrocie do starego domu z dzieciństwa, a ja się zastanawiam dlaczego nie zrobiła tego wcześniej? Czy życie bohaterki książki musiało rozpaść się na milion kawałków, aby wreszcie zrealizowała swoje marzenie jakim był powrót do szczęśliwych miejsc z dzieciństwa? Ta powieść budziła we mnie wiele sprzecznych emocji, ale jedno co trzeba przyznać autorce to wyjątkowo potrafiła ona ,,zagrać" na uczuciach czytelnika wplątując go w dramatyczne i zawiłe losy zwykłych ludzi. Patchwork przeróżnych zdarzeń, dotyczących różnych osób skleja się w jedno wielkie ,,i żyli długo i szczęśliwie". Wiem, że tak powinny kończyć się opowieści, aby ludzie wiedzieli, że każdą złą passę można zamienić na szczęście. Ale... Poruszające historie chwytają za serce, wzruszają i pozwalają wierzyć w dobro. Moim zdaniem autorka świetnie przygotowała się do tego, aby poruszyć sumienia i empatyczność swoich czytelników, a niektórych jej bohaterów można pokochać od pierwszych stron. To zmysłowa gra uczuć, która prowadzi nas przez fabułę książki pozostawiając jednak wiele do myślenia. W tej powieści całe mnóstwo dramatycznych wątków przeplata się z tymi pozytywnymi, dającymi nadzieję. Cudownie pokazana społeczność małej miejscowości, w której ludzie znają się od dnia narodzin aż po kres życia, uzmysławia czytelnikowi, że mieszkańcem malowniczej wsi może być nie tylko miła sąsiadka zza płotu, ale również brutalnie nastawiony do życia człowiek, który nie chce przyjąć do swojej społeczności kogoś ,,niby obcego". (Tu mam na myśli Dziada i jego życie w lesie, z dala od okrutnych ludzi, którzy nawet się nie zastanowili nad tym, dlaczego ten człowiek stroni od nich). Trochę raziły mnie w tej powieści niektóre dialogi, które jakby żywcem wyjęte z brazylijskiej telenoweli (przepraszam wszystkich miłośników telenowel) (...) - Kocham cię i nigdy nie pozwolę ci odejść. - Zawsze trzymaj mnie mocno za rękę i nigdy się nie zmieniaj. Kocham cię. Odkąd pierwszy raz spojrzałam w twoje oczy.(...) Nie wiem, czy wszystkie powieści tej autorki są napisane w takim tonie, i chętnie się o tym przekonam. Nie twierdzę, że już nigdy nie wezmę do ręki jakiejś książki tej pisarki, nie przekreślam bowiem autora po przeczytaniu jednej książki, ale ta... jak dla mnie jest trochę zbyt sielsko - anielsko i cukierkowa mimo tych wszystkich dramatów i tragedii wplecionych w jej fabułę. Ciekawe osobowości bohaterów, zwłaszcza tych drugoplanowych, z pewnością dodają fabule sporo plusów. Sama główna bohaterka nie wzbudziła mojej sympatii, niby dojrzała kobieta a momentami zachowywała się jak niedojrzała nastolatka. To książka z gatunku tych, które bawią i wzruszają jednocześnie. Lekki styl autorki pozwala na szybkie czytanie, chociaż przeskakiwanie w jednym zdaniu na różne czasy było trochę dyskomfortem w czytaniu. (...) Chwytam metalową poręcz i zbliżam się do drzwi. - Kto tam? - spytałam (...) Z pewnością jest to piękna opowieść o miłości, o przebaczaniu, przyjaźni i wierze w ludzi. Taka powieść terapeutyczna. Niosąca nadzieję na lepsze jutro.
Link do opinii

Recenzja znajduje się również na www.zksiazkadolozka.blogspot.com

Stary dom kojarzy nam się z tajemnicami, ze specyficznym zapachem, z osiadającym na każdym centymetrze kurzem. Nosi w sobie życie, przechowuje wspomnienia, a powrót do niego pobudza wyobraźnię. Jaką rolę odegrał w omawianej powieści?
Alicję Pniewską poznajemy w jej kryzysowym momencie, kiedy bierze rozwód ze swoim mężem. Kilka dni później przeprowadza się do starego domu pod Warszawą, gdzie wychowywała się jako kilkuletnia dziewczynka. Dziś na nowo odkrywa wiejskie uroki i tajemnice budynku. które skrywają niejedno wspomnienie. Na nowo poznaje wielu ludzi, którzy otwierają przed nią serce. Jednak czy zdoła im zaufać? Czy mieszkanie ma jakieś ciche sekrety, powierzone przez byłych lokatorów? 
„Nerwowo oglądałam się za siebie, w obawie, że mój prześladowca jest blisko. Przez długi czas słyszałam jeszcze jego krzyki i wyzwiska. Gonił mnie. Potem zrezygnował. Ucieczka była coraz trudniejsza.”
Jako, że bardzo lubię polskich autorów, to za każdym razem, kiedy muszę napisać negatywną recenzję, to moje serce pęka na milion kawałków. Niestety jednak, nie mogę tego uniknąć.
Alicja to irytująca bohaterka, wykreowana na kobietę infantylną i niestabilną emocjonalnie, co doprowadzało mnie do białej gorączki. Jej zachowanie powodowało, że miałam ochotę zamknąć książkę i nigdy do niej nie wracać. Złożyło się na to kilka postaw, między innymi ciągłe użalanie się nad sobą, nad światem i nad egzystencją. Ponadto niezdecydowanie i ciągła zmiana zdania czy myśli. Przykładem może być wymyślona nienawiść do mężczyzn, traktowanie ich jako podludzi, a następnie (trzeba zaznaczyć, że bardzo szybko!) wpadanie im w ramiona. I tak koło takiego postępowania kręciło się w najlepsze. Ponadto denerwuje mnie zbędne panikowanie i wyszukiwanie problemów na siłę, byleby tylko narobić hałasu. W tej powieści tego nie brakuje.
Bolał mnie również główny motyw, czyli stary dom. Od jakiegoś czasu zauważyłam, że w niektórych powieściach, przede wszystkim polskich, autor ma jakiś pomysł, umieszcza go w tytule, w opisie czy na okładce, a później brakuje mu konsekwentności i albo go nie wprowadza, albo nie rozwija, albo wprowadza, ale za późno. W „Powrocie do starego domu” mamy ten sam schemat. Owszem, jest stary dom, ale bardzo szybko przechodzi swoją metamorfozę i nie można się nim nacieszyć. Tajemnice zaczynają się pojawiać prawie pod koniec, a przez większość czasu mamy zwykłą powieść obyczajową, która nie powala ani tempem akcji ani samymi wydarzeniami w niej zawartymi. 
Przy tej powieści się okropnie wynudziłam. Nie porwała mnie swoją treścią ani charakterami. Wydawało mi się, że są oni przerysowani, sztuczni, banalni i bezbarwni. Jednym słowem: fataliści, zbyt apatyczni, by myśleć samodzielnie. Tworzy ich schemat, któremu się biernie poddają, czasami wyszukując tylko taniej sensacji.
Brakowało mi również tego klimatu, który powinien być obecny przy temacie starych domów i wspomnień. Ta duszna atmosfera tajemnicy, które powinna unosić się w powietrzu. 
Na plus zasługuje pióro autorki, bowiem jest ono lekkie i przyjemne. Mknęłam przez lekturę tak, że te prawie 500 kartek zleciało mi nim się obejrzałam. Wierzę w to, że Pani Ilona Gołębiewska wyrobi swój warsztat, dopracuje pomysły, by następnym razem zaskoczyć mnie pełnowartościową książką, która porwie od pierwszych stron do swojego szalonego świata, pełnego zdeterminowanych i autentycznych bohaterów. Wiem, że jak tylko nadarzy się okazja, to dam pisarce kolejną szansę, bo jej styl da się lubić. Trzeba tylko odpowiedniego wszystko rozegrać i zgrać.

Link do opinii
Jeden człowiek może zmienić wszystko". A dom? Czy też ma taką moc? Alicja Pniewska ma 37 lat i właśnie jej życie rozsypuje się jak delikatny domek z kart. Rozpad małżeństwa, utrata pracy i brak wiary w siebie. Wszystko wydaje jej się tak bardzo beznadziejne. Życie nagle przybiera najgorszy z kolorów- szary. Smutny i nijaki. Jedynym sensownym rozwiązaniem wydaje się rozpoczęcie życia na nowo, z dala od niewiernego małżonka i zgiełku stolicy. Czy wyjazd w rodzinne strony pomoże w tym Alicji? Czy w starym domu kobieta odnajdzie upragniony spokój? Czy jej życie znów wypełni się całą paletą barw? A może Powrót do starego domu zamiast szczęścia przyniesie kolejne rozczarowania? Przecież nikomu jeszcze nie udało się uciec przed przeszłością... Powrót w rodzinne strony sprawi, że kobieta cofnie się w czasie do beztroskich lat dzieciństwa. Powrócą wspomnienia i obrazy. Dziadkowie na pięknej werandzie. Tata z wędką w ręce. Mama układająca piękne kwiaty w wazonie. I ona, mała dziewczynka. Pełna miłości i radości. Gdzie ona teraz się podziała? Gdzie jej szukać? "Przeszłość czasami jest potrzebna do poznania siebie w teraźniejszości". Alicja przekona się o tym na własnej skórze. Spotkanie z Dziadem, uczestnikiem wstrząsających wydarzeń, znacząco wpłynie na Pniewską. Zacznie ona bowiem poznawać historię swojej rodziny. Czy będzie zadowolona ze swoich odkryć? Teraźniejszość postawi przed nią również starych znajomych jak i nowe osoby. Samotna kobieta w nowym miejscu, w dodatku potrzebująca pomocy stanie się nagle dość "łakomym" kąskiem. Rozwódce jednak nie w głowie romanse. Ale czy można uciszyć własną kobiecość? Jest jeszcze Michałek. Bezbronny i niewinny pięciolatek. Dziecko skrzywdzone przez los, a mimo to, tak pełne wiary. Jego sytuacja bardzo poruszy Pniewską, która zrozumie, czego tak naprawdę zawsze pragnęła. Niestety, "niektórych marzeń nie da się spełnić". Jak dzisiaj wygląda nasze życie? Praca, kariera, dom, dzieci, obowiązki. Czas wolny? A co to takiego? Przecież zawsze jest coś do zrobienia. Coś do załatwienia. Czegoś zapomnieliśmy. A pamiętasz, jak fajnie spędzało się czas bawiąc się w berka? Jak szukało się odpowiedniej kryjówki? Jak biegało się w deszczu mimo zakazów? Nikt z nas nie bał się wtedy, że zmoknie. Teraz ukrywamy się pod parasolami, obawiając się najmniejszej kropli. A kiedyś to właśnie miliony kropel spadających z nieba sprawiały nam radość. Powrót do starego domu pozwolił choć na chwilę przenieść się Alicji w czasie. Znów mogła biegać po łące. Zbierać kwiaty. A Ty? Kiedy ostatnio byłaś/byłeś dzieckiem? Kiedy na Twojej twarzy gościł ten beztroski uśmiech? Ta radość w oczach? To poczucie... wolności? Może to odpowiedni czas, aby nad tym pomyśleć? Aby powrócić w miejsca, w których byliśmy szczęśliwi? Może ten powrót coś zmieni w naszym życiu? Tak jak Powrót do starego domu zmienił życie Alicji? Ta powieść to takie... wehikuł czasu. Czy tego chcesz, czy nie powracasz do rodzinnego domu. Czy usłyszysz tam radosny śmiech rodzeństwa/ odgłosy kroków/ strofujący głos mamy/ śmiech babci? Czy poczujesz zapach świeżych jagodzianek/ aromatycznej szarlotki/ bzu lub jaśminu? Ja tego nie wiem. Ale Ty już pamiętasz, prawda? Pozwól Alicji towarzyszyć Ci w tej drodze. Pozwól jej wziąć Cię za rękę i pójść z Tobą tylko Tobie znanymi ścieżkami. Opowiedz jej swoją historię, ale i wysłuchaj jej zwierzeń. Niech opowie Ci o swoim życiu. O swojej rodzinie, przyjaciołach i wrogich. O zakrętach, które musiała minąć i o przeszkodach, które musiała pokonać. Gdy już skończycie, być może pomyślisz, że czas już się rozstać. Ale pamiętaj. Każdy koniec, to tak naprawdę kolejny początek... Trudno opisać słowami to, co czuję po przeczytaniu tej książki. Historia opisana pięknych językiem. Odpowiednie wyczucie. Jeżeli miało być sentymentalnie, tak właśnie było. Jeżeli akcja miała nabrać dramatyzmu, autorka zrobiła wszystko, żeby tak było. Czułam te emocje. Ten smutek i żal. To szczęście i radość. Tą niepewność... Dużym atutem było miejsce, w którym toczyła się akcja powieści. Moje strony. "Wciskam gaz (...) Na wysokości Dworca Wileńskiego odbijam w stronę Marek i Radzymina i jadę krajową S8 prosto przed siebie (...) Jestem już przed Wyszkowem. Zjeżdżam z obwodnicy, kieruję się do centrum, a potem odbijam w stronę Pułtuska. Mniej więcej w połowie trasy jest Pniewo" Np. Wyszków- miasto, w którym się urodziłam. Radzymin. Marki. Drogi, którymi jeździłam do szkoły, potem do pracy. A gdzieś tam pośród lasów mój dom, moja wieś, moje miejsce na Ziemii. Poznałam miejsca, do których być może kiedyś dotrę. Miejsca piękne, które są bliżej niż mogłoby się wydawać. Powróciło tak wiele wspomnień. Obrazów, zapachów, zdarzeń. Czasami były to radosne wspomnienia, czasami nie. W życiu każdego z nas były chwile lepsze i gorsze. To one sprawiły, że jesteśmy teraz... No właśnie? Jacy? Niech powieść Ilony Gołębiewskiej pomoże Wam odpowiedzieć na to pytanie.
Link do opinii
Avatar użytkownika - sniezynka
sniezynka
Przeczytane:2017-04-26, Przeczytałam,
Sięgnęłam po tę powieść z dwóch powodów. Zauroczyła mnie okładka, bajeczne kolory i ta kobieta ze swoją tajemnicą, pozornym spokojem, taka zamyślona, ale łagodna.. Drugim powodem była wzmianka w opisie o powrocie do dzieciństwa i swojego rodzinnego domu. Ja dość często ostatnio podróżuję we wspomnieniach do tego domu, w którym się wychowywałam, dlatego książka wzbudziła moje zainteresowanie. Nie odnalazłam tutaj siebie. W żaden sposób, ale moja historia jest zupełnie inna niż Alicji i jej rodziny. Po rozwodzie z niewiernym mężem, bohaterka przenosi się na wieś do swojego rodzinnego domu. Straciła pracę i dom, a mąż staje na głowie, by zamienić jej życie w piekło i w sumie cholera wie, o co mu chodzi. Na wsi życie toczy się innym rytmem, a Alicja może wreszcie odpocząć. O dom trzeba mocno zadbać, więc kobieta wynajmuje ekipę remontową, która ma się zająć koniecznymi naprawami. Ludzie we wsi są mili, czasem zbyt ciekawscy, często pomocni. Jest Rafał, na którego można liczyć (choć jego zamiary nie do końca są takie niewinne) i jest Adaś, który już na wstępie odmawia renowacji altany, choć jest do tego stworzony. Jest życie codzienne ze swoimi radościami i smutkami, jest wkurzający mąż i są dzieci, których radosne buzie i ciepłe łapki zdolne są pocieszyć w najgorsze dni. Niestety mimo ogromnie pozytywnego nastawienia do tej książki (bardzo chciałam ją przeczytać!), nie porwała mnie ona. Owszem, były momenty, które mnie zaciekawiły i poruszyły, np. opowieść Henryka, który przeżył wojnę i wszelkie okrucieństwa z nią związane. W tej historii się najzwyczajniej zatopiłam, współczułam mu i naprawdę nie chciałabym przeżyć tego co on. Do tego doszedł pamiętnik nieżyjącego już dziadka Alicji, który dopełnia obrazu ze wspomnień starszego pana. Wnuczka chce odkryć tyle, ile to możliwe z historii swojej rodziny, a ja chcę śledzić jej poczynania w tej kwestii. Najmniej podobały mi się dialogi i te momenty, gdy bohaterka miała wewnętrzne rozterki lub przemyślenia. Styl autorki niestety mnie drażnił i dużo przyjemniej czytało mi się inne opisy niż rozmowy między bohaterami. Niektóre kwestie wydawały mi się dziwne i niepotrzebne, bo wytrącały mnie z letargu, w jaki wpadam, czytając. Raziły mnie też zbyt często pojawiające się wykrzykniki. Największą sympatię wzbudził we mnie Adaś, który wydal mi się najrozsądniejszy. Rafała nie znosiłam od samego początku i zastanawiałam się nad rozsądkiem Alicji, gdy ta bez problemu przyjmowała jego zaloty, ale wciąż powtarzała, że chce się jedynie przyjaźnić. Alicja wkurzała mnie zresztą dość często. Momentami wydawała się być głupiutka, totalnie niemyśląca. Były też chwile, gdy odnosiłam wrażenie, że kobieta jest po prostu bardzo zagubiona i nie może znaleźć swojego miejsca w tym całym durnym świecie. Jej nagłe zmiany w zachowaniu, spokój i opanowanie po czym w ciągu sekundy totalna histeria. I ta histeria niestety była dla mnie ciężka do przełknięcia. Naprawdę rozumiem, że są takie sytuacje w życiu, że nikt nie zachowuje się logicznie i kulturalnie, ale ja się po prostu tego nie spodziewałam w tej książce :/ Momentami miałam wrażenie, że czytam o nastolatce, która ma pstro w głowie. Czasem łapałam się za głowę i myślałam: Co ty, kobieto, najlepszego wyprawiasz?! No i jej mąż. Oj, facet. Ich pierwsze spotkanie, którego byłam świadkiem, przebiegło jakoś sympatycznie i sadziłam, że to będzie kulturalne rozejście się pary, której się nie udało. Już przy następnym spotkaniu zgłupiałam. Paweł jakby zrzucił maskę, stał się strasznie odrzucający i wręcz bezczelny, a do tego głupi. Przeszedł samego siebie na kolejnej rozprawie sądowej, ale nie będę tu spojlerować, żeby nie odebrać Wam przyjemności z lektury. No i emocji, bo ja ten jeden raz miałam mordercze myśli względem niego! Książka mogłaby być o jakieś sto stron cieńsza. Końcówka wydała mi się trochę przeciągana, ale właśnie w niej znalazłam najwięcej takich przemyśleń, które trafiają człowieka w najczulszą część serca. Zmienić swoje życie na lepsze, to jest prawdziwy wyczyn i odwaga! Stanąć na nogi, gdy wcześniej świat się zawalił. Odnaleźć swoje miejsce w życiu. A przede wszystkim: dogonić swoje marzenia i trzymać się ich. Tego chce nauczyć nas autorka i ta lekcja jest naprawdę ważna, bo życie nie jest usłane różami. Ale może takie być 😉 Sądzę, że może być to lektura nawet na jeden wieczór dla kogoś, kogo książka naprawdę wciągnie. Ja czytałam znacznie dłużej, pewnie dlatego, że często ją odkładałam. Ciekawiło mnie, co będzie dalej, ale nie na tyle, by chodzić i myśleć o niej cały czas. Ciekawiło mnie natomiast na tyle, że dociągnęłam ją do końca, przeczytałam i znam całą historię tu zawartą. Niestety nie czuję obecnie potrzeby poznania dalszych losów Alicji i jej bliskich, do tego dochodzi styl autorki, z którym niezbyt dobrze się czuję, więc pewnie po kontynuację już nie sięgnę.
Link do opinii
Avatar użytkownika - kasiatuszek
kasiatuszek
Przeczytane:2017-04-21, Ocena: 5, Przeczytałam,
Z ogromną niecierpliwością wyczekiwałam powieści "Powrót do starego domu" Ilony Gołębiewskiej. Gdy tylko ujrzałam zapowiedź owej książki, a przede wszystkim spostrzegłam przepiękną okładkę, która zwyczajnie mnie oczarowała, zapragnęłam mieć ją w swojej biblioteczce. Następnie zapoznałam się z jej opisem, który zdecydowanie zachęcił mnie do lektury tejże pozycji. Uwielbiam bowiem opowieści pełne tajemnic, przenoszące do świata wspomnień oraz odkrywające sekrety rodzinne. Bez wątpienia elementy te wzbudziły moją ciekawość... Podekscytowana i ogromnie zaintrygowana rozpoczęłam zatem swą przygodę z piórem autorki... Jakie wrażenie wywarła na mnie owa książka? Zapraszam na recenzję. Ilona Gołębiewska - urodzona w 1987, w wieku pięciu lat postanowiła, że w przyszłości będzie uczyć oraz pisać książki... i słowa dotrzymała. Na co dzień pracuje ze studentami, prowadzi zajęcia terapeutyczne dla dzieci i młodzieży, a także skutecznie szkoli dorosłych i seniorów. Jest poetką, debiutowała w 2012 tomem Traktat życia, należy do Światowego Stowarzyszenia Poetów. Autorka wielu książek i artykułów naukowych oraz bajek, baśni i opowiadań dla dzieci i młodzieży. Mieszka w Warszawie, ale gdy pisze, ucieka do starego drewnianego domu na mazowieckiej wsi. Uwielbia pracę z ludźmi, długie podróże do zapomnianych miejsc, czytanie książek po nocach oraz zapach świeżej kawy o poranku. Jej wielkim marzeniem jest założenie fundacji. Mistrzyni emocji! Bardzo mocno wierzy w happy endy! Prowadzi stronę autorską: www.ilonagolebiewska.pl (źródło: okładka książki "Powrót do starego domu") Alicja Pniewska-Kubis po trzynastu latach małżeństwa dowiaduje się, że mąż - Paweł zdradza ją od dłuższego czasu. Znalazł sobie młodszą kobietę o blond włosach i nienagannej figurze. Mężczyzna postanawia stworzyć stały związek z kochanką, tym bardziej, że ta spodziewa się jego dziecka. Składa zatem pozew o rozwód z orzeczeniem o winie żony, nakazuje jej wyprowadzić się z domu, a ponadto zwalnia ją z pracy, obdarowując godną odprawą. Alicji, w trudnych momentach okazują wsparcie jej przyjaciółka Dorota oraz Maciek - mąż Doroty i adwokat porzuconej kobiety. Pewnego dnia przyjaciółki stwierdzają, że Alicja powinna pojechać do rodzinnego starego domu mieszczącego się w Pniewie, gdzie nabrałaby dystansu do wielu spraw, siły do walki z Pawłem w sądzie, spojrzałaby z innej perspektywy na swoje dotychczasowe życie, a być może udałoby się jej poniekąd zapomnieć o dramatycznej przeszłości i odnaleźć w pięknym otoczeniu przyrody drogę do szczęścia i miłości. Alicja decyduje się na wyjazd do miasteczka, które zawsze wspominała z rozrzewnieniem, utęsknieniem, a chwilami z uśmiechem na twarzy. Już pierwsze dni pobytu na wsi obfitują w wiele zaskakujących zdarzeń. Ulega wypadkowi, na cmentarzu zauważa niejakiego Dziada, który wzbudza w niej lęk i strach, następnie w ogrodzie dostrzega kilkuletniego chłopca, który przed nią ucieka, poznaje też pewnego Rafała, który od razu oferuje jej swą pomoc, a przede wszystkim otrzymuje pamiętnik zmarłego dziadka Jana i odnajduje dokument, który nie tylko odkrywa karty przeszłości, ale w pewnym sensie zmienia jej obecne życie... Kim jest Dziad i jaką przeszłość ukrywa? Dlaczego chłopczyk spędza czas w ogrodzie i czego się boi? Kim okaże się być Rafał? Co zawiera pamiętnik dziadka Jana? Jakie tajemnice ujawnia znaleziony na strychu dokument? Z jakimi przeciwnościami i przeszkodami będzie musiała się jeszcze zmierzyć Alicja? Czy zazna wreszcie spokoju, szczęścia i spełnienia? Jak potoczą się dalsze losy kobiety? Zacznę od okładki książki, która mnie zachwyciła i wzbudziła same ciepłe i pozytywne emocje, a przede wszystkim pobudziła mą wyobraźnię. Widziałam siebie przechadzającą się polną dróżką, upajałam się zapachem mijanych wrzosowisk, sadów, łąk, kwiatów, lasów. Czułam na policzku lekki powiew wiejskiego, świeżego powietrza. Słyszałam odgłosy śpiewających ptaków oraz zwierząt. Delektowałam się niebywałym smakiem regionalnych potraw. Zachwycałam się otaczającymi mnie krajobrazami, ale również wonią starego drewnianego domu oraz strychu, który przepełniony był pajęczynami, kurzem oraz tajemnicami skrywanymi przez lata. Wyobrażałam sobie również, że siedzę na tarasie z kubkiem świeżo zaparzonej kawy i podziwiam wschód słońca... Powróciły poniekąd moje wspomnienia z dzieciństwa... Spacery z dziadkiem nad rzekę, jego opowieści, rysunki zwierząt, które mam do tej pory... Łezka w oku się zakręciła... Oprawa powieści jest niezwykła, urzekająca, idealnie komponuje się z jej zawartością i na pewno stanowi jej atut. Zdecydowanie zachęca, aby zajrzeć do środka i poddać się lekturze owej książki. Przechodząc do fabuły, cóż... Nie ukrywam, że wzbudziła we mnie ambiwalentne uczucia. Po pierwsze bez wątpienia nie jest ona ani oryginalna, ani tym bardziej nadto skomplikowana. Na pewno jednak charakteryzuje się nagłymi zwrotami akcji, nieustannie coś się dzieje w życiu bohaterów. Wyróżnia się również wielowątkowością. Aczkolwiek w moim odczuciu tylko jeden wątek owiany był tajemnicą i stanowił jedną wielką niewiadomą. Dotyczył on bowiem losów rodziny Pniewskich oraz przeszłości dziadka Jana. Pragnęłam uzyskać odpowiedzi na nurtujące mnie od samego początku pytania, a mianowicie chciałam poznać sekrety rodziny Pniewskich oraz powody ich nagłej wyprowadzki z Pniewa, zawartość pamiętnika dziadka Alicji, a także treść dokumentu, który kobieta przypadkowo znalazła na poddaszu. Przyznaję, że próbowałam wielokrotnie ustalić, co takiego mogło się wydarzyć w przeszłości w starym domu, ale niestety nie udało mi się rozwiązać tej zagadki. Nie ukrywam, że gdy już wszystko się wyjaśniło, to doznałam zaskoczenia. Nie spodziewałam się takowego obrotu sprawy. Natomiast pozostałe wątki, a mam na myśli między innymi przebieg rozwodu Alicji, spotkanie z chłopcem czy też znajomość z Rafałem, problemy małżeńskie Doroty i Maćka, były niestety - bynajmniej dla mnie - przewidywalne. Wiedziałam, jak zakończą się pewne sprawy i jaki kierunek obierze droga, którą kroczy główna bohaterka. Dlatego też zakończenie nie zaszokowało mnie zbytnio. Powiem więcej, ja nawet jestem przekonana, jak potoczą się dalsze losy bohaterów i jaka historia zostanie omówiona w drugim tomie owej trylogii. Czekam zatem z niecierpliwością na kolejną część, aby upewnić się co do moich podejrzeń i przypuszczeń. Główną bohaterką powieści jest Alicja Pniewska-Kubis i to właśnie z jej perspektywy - przy zastosowaniu narracji pierwszoosobowej - poznajemy jej życie, dramaty, problemy, rozterki, przemyślenia, spostrzeżenia, wspomnienia, marzenia oraz dokonywane wybory i podejmowane decyzje, które odmieniły jej dotychczasowe życie. Poza tym w książce pojawia się mnóstwo innych postaci drugoplanowych i trzecioplanowych, które odegrały znaczące role zarówno w życiu Alicji, jak i również całej jej rodziny, a mianowicie: Paweł - mąż Alicji; Dorota i Maciek - przyjaciele kobiety; Dziad od wielu lat mieszkający w lesie; Irena - właścicielka miejscowego sklepu, jej mąż Leszek oraz ich córka Basia - dawna przyjaciółka Alicji; Jasia - babcia kilkuletniego chłopca; Rafał - sąsiad Alicji i właściciel firmy transportowej, Adam - stolarz i rzeźbiarz oraz wielu innych. Wyjątkowo nie przeszkadzała mi mnogość osób, nie miałam problemów z ich rozróżnieniem czy przypisaniem do poszczególnych wątków i zdarzeń. Wszyscy zostali bardzo dobrze wykreowani, uwzględniono ich wady, zalety, porażki, sukcesy oraz wyraźnie ukazano ich osobiste problemy i próby radzenia sobie z bólem, traumą, emocjami i relacjami z innymi ludźmi. Ponadto autorka idealnie przedstawiła mentalność ludzi mieszkających na wsi. Zawsze o wszystkim i wszystkich wiedzą, słyszą, wieści szybko się rozchodzą. Ale kiedy trzeba udzielają sobie też nawzajem wsparcia, pomocy, tworzą zespół i wspólnie walczą z przeciwnościami losu, a czasem nawet milczą dla dobra konkretnej sprawy. Wielu z nich obdarzyłam sympatią, innym współczułam, niektórych starałam się zrozumieć, a byli też tacy, których zachowanie budziło złość, wściekłość, chwilami żal. Powieść napisana jest prostym, zrozumiałym językiem, a przede wszystkim lekkim i sympatycznym stylem. To sprawiło, że z wielką przyjemnością chłonęłam tę historię, pomimo iż moim zdaniem zawiera kilka mankamentów. Oczywiście, muszę nadmienić również, iż bogata jest w piękne i niezwykle plastyczne opisy natury, miejsc, widoków, krajobrazów, dań, starego domu, ogrodu oraz samej wsi i jej okolic oraz przepełniona jest cudownymi i wartościowymi cytatami. Pragnę też zwrócić uwagę na nazewnictwo rozdziałów oraz podrozdziałów, które prawdę mówiąc z jednej strony stanowi zaskoczenie i poniekąd można uznać owo za wspaniały pomysł, ale z drugiej strony w dużej mierze tytuły zdradzały bądź sugerowały pewne fakty bądź sytuacje, które miały się wydarzyć. Podsumowując, "Powrót do starego domu" to słodko-gorzka historia o różnych odcieniach miłości, o bezinteresownej przyjaźni, o zdradzie, utracie najbliższych osób, wybaczaniu, udzielaniu pomocy i wsparcia drugiemu człowiekowi, odkrywaniu sekretów rodzinnych oraz tajemnic sprzed kilkudziesięciu lat, poznawaniu siebie na nowo i realizowaniu własnych pasji i marzeń, zaczynaniu nowego etapu w życiu, radzeniu sobie z traumatycznymi wspomnieniami, próbach zapomnienia o dramatycznych wydarzeniach, o zazdrości, zaufaniu, naiwności, a także o wierze w lepsze jutro i nadziei na spokojne, radosne i pełne cudownych barw życie. To powieść pełna ciepła, zapachów, smaków, wzruszeń, lekkiego humoru oraz pozytywnej energii. To opowieść będąca powrotem do przeszłości, swego pochodzenia, dzieciństwa oraz do rodzinnego domu - miejsca zakorzenionego głęboko w sercu oraz stanowiącego azyl i zapewniającego poczucie bezpieczeństwa i ukojenia. "Powrót do starego domu" to książka niezwykle życiowa, poruszająca trudne zagadnienia, skłaniająca do refleksji oraz zawierająca niejedno cenne przesłanie. Serdecznie polecam.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Aivalar
Aivalar
Przeczytane:2017-04-19, Przeczytałam,

Dotychczasowe życie Alicji rozpada się w jednej chwili. Traci pracę, dom, a jej mąż odchodzi do młodszej kobiety, która na dodatek spodziewa się jego dziecka. Nie mając nic do stracenia, Alicja wraca w rodzinne strony, do miejscowości Pniewo, gdzie czeka na nią domek po dziadkach, w którym spędziła pierwsze lata życia. To właśnie tu odnajduje swój azyl, zdobywa nowych przyjaciół, ale odkrywa też rodzinną tajemnicę sprzed lat.

Nie miałam przesadnych oczekiwań wobec tej książki. Bardzo lubię literaturę kobiecą, a obyczajówki i romanse należą do gatunków, po które sięgam najczęściej. Po „Powrocie do starego domu” spodziewałam się prostej rozrywki, umilenia wolnego czasu. Cóż, powieść Ilony Gołębiewskiej z pewnością nie jest przeznaczona dla bardziej wymagającego czytelnika, ale ja też się za takiego nie uważam. Mimo to książka okazała się dla mnie prawdziwą kopalnią frustracji.

Muszę zacząć od strony technicznej, bo to irytowało mnie najbardziej. Autorka nagminnie zmienia czas, w którym prowadzona jest narracja: swobodnie przeskakuje sobie między czasem teraźniejszym, a przeszłym. Zmienia się to w zależności od strony, akapitu, nawet zdania! Przykład: „Chwytam metalową poręcz i zbliżam się do drzwi. – Kto tam? – spytałam.” Ten ciągle powielany błąd rzucił mi się w oczy już na początku i niestety, z biegiem czasu wcale nie przestał być mniej rażący.

Druga sprawa: wykrzykniki. Czy można mieć fetysz na znak interpunkcyjny? Rozumiem, że pewne sceny wymagają dodatkowej ekspresji, ale od wykrzykników roiło się wszędzie, niezależnie, czy to był dialog, czy tylko opis dzieci, które zjadły dużo pierogów. Kilkakrotnie zauważyłam też potrójny wykrzyknik lub znak zapytania. Po co? Nie mam zielonego pojęcia, nie wpłynęło to na bardziej emocjonalny odbiór danej sceny.

Dialogi miejscami były nieco sztuczne. Czasem bohaterowie wypowiadali się niemalże poetycko, co nie mogło prezentować się naturalnie. Dla przykładu, kiedy pewien mężczyzna opowiada Alicji historię swojego życia, ta od czasu do czasu wchodzi mu w zdanie, żeby skomentować opowieść w wyjątkowo oczywisty, rzekomo głęboki sposób. Wiecie, taki pseudo mistrz Yoda. Na miejscu tego faceta chyba bym ją zdzieliła i kazała się zamknąć.

 

Skoro już jesteśmy przy głównej bohaterce... Dawno nie spotkałam się w literaturze z tak drażniącą, infantylną postacią. Alicja ma 37 lat, tymczasem dojrzałości w niej tyle, co w 8-letnim dziecku. Jej zachowanie miejscami przekraczało zasady wszelkiej logiki, w pewnym momencie już nie wiedziałam, czego ta kobieta chce i czy kiedykolwiek będzie mi dane zrozumieć jej motywację. Czasem sytuacje z jej udziałem po prostu mnie bawiły, jak chociażby wtedy, kiedy wydaje się oburzona, że niedawno poznany mężczyzna wita się z nią, jakby byli w dużej zażyłości. Kilka stron wcześniej się z nim całowała, więc pytanie, jaką definicję „zażyłości” miała na myśli Alicja. Ogólnie charakterystyki poszczególnych bohaterów nie były spójne. Niektóre postacie nagle, bez żadnego uprzedzenia zachowywały się jak zupełnie inne osoby, co kompletnie burzyło nakreślony wcześniej obraz. Ludzie się zmieniają, oczywiście, ale chyba nie w taki sposób, jakby ktoś przeszczepiał im mózgi.

Fabuła niestety należała do bardzo przewidywalnych. Nie wiem, czy jakikolwiek zwrot akcji chociaż trochę mnie zaskoczył. Poza tym uderzyła mnie naiwność przedstawianych wydarzeń – kiedy Alicja bez większego doświadczenia zawodowego otwiera biuro projektowania ogrodów, już następnego dnia ma kilku klientów. I nikogo to nie dziwi, chociaż pracownia znajduje się na niewielkiej wsi, gdzie (to moje osobiste rokowania) raczej nie ma wielkiego zapotrzebowania na profesjonalne projekty ogrodów.

Nie chcę wyłącznie krytykować „Powrotu do starego domu”. Trzeba mieć na uwadze, że książkę czyta się naprawdę szybko. Poszczególne strony nie były drogą przez mękę, brnęłam przez nie całkiem spokojnie. Książka jest też pełna ciepła; czasem nie mogłam powstrzymać uśmiechu, kiedy widziałam, że spełniają się marzenia któregoś z bohaterów. Miło poczytać o czymś takim. Z Alicją może się utożsamiać wiele kobiet, podejrzewam że istnieje mnóstwo czytelniczek, które znalazły się lub nadal znajdują w podobnej sytuacji, a ta opowieść da im pociechę. Niestety to wszystko, co mogę przytoczyć na obronę. Niektóre wątki siliły się na nadanie większej głębi całej fabule, ale nie wyszło. Przywoływane konflikty czy kolejne problemy w życiu Alicji były przeważnie zbyt wymuszone, żebym mogła się nimi przejąć i w napięciu czekać, czy uda się je jakoś rozwiązać.

„Powrót do starego domu” ma całkiem fajne przesłanie, bo na pewno jest to powieść o poszukiwaniu nowej drogi w życiu i odzyskiwaniu nadziei. Jednocześnie banał goni banał, przez co zaczynam rozumieć, dlaczego określenie „literatura kobieca” bywa odbierane negatywnie. Historia Alicji ma się rozwinąć w trylogię – nie wiem, co wydarzy się dalej, skoro te blisko 500 stron było naszpikowane licznymi wątkami, ale mniejsza z tym. Pniewo, mimo że urokliwe, w tym wydaniu nie bardzo mnie przekonało. Tajemnica rodziny Alicji mnie nie porwała, a i za samą bohaterką tęsknić nie będę, dlatego dwa razy się zastanowię, zanim sięgnę po kontynuację.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - millawia
millawia
Przeczytane:2017-04-13, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2017, Mam,
Już na wstępie powiem, że ,,Powrót do starego domu" jest powieścią utrzymaną w nie do końca lubianym przez mnie stylu. Ten tytuł pokochają zapewne miłośniczki prozy Danielle Steel. Narracja pani Ilony Gołębiewskiej od razu skojarzył mi się z twórczością amerykańskiej królowej powieści dla kobiet - jest sielsko, anielsko i cukierkowo. Nawet kiedy pojawiają się wątki z założenia dramatyczne, sposób narracji odbiera im siłę oddziaływania - przynajmniej ja tak to odczuwam. Kwestie narracji zawsze podlegają indywidualnym preferencjom czytelników, więc to co dla mnie jest minusem, dla wielu osób będzie atutem książki. Powieść opowiada o losach trzydziestosiedmioletniej Alicji Pniewskiej. Bohaterka jest w trakcie trudnego rozwodu, w wyniku którego traci dom, pracę i szacunek do samej siebie. Po kolejnej paskudnej rozprawie sądowej Alicja podejmuje decyzję o powrocie do domu swojego dzieciństwa - bezpiecznego przyczółka, w którym chce wylizać rany i rozpocząć nowe życie; jedynego miejsca kojarzącego się jej z poczuciem bezpieczeństwa i bezinteresowną miłością. W rodzinnym Pniewie czekają na nią nowe przyjaźnie i wyzwania. ,,Powrót do starego domu" to pisana z perspektywy pierwszoosobowej ciepła, w wielu momentach niezwykle sielankowa opowieść o wychodzeniu na prostą. Znalazło się w fabule miejsce na kilka tajemniczych wątków związanych z przeszłością mieszkańców Pniewa i rodziny Alicji, ale niestety okazały się one jedynie niewielkim dodatkiem do romantyczny-obyczajowej fabuły, która koncentruje się na przedstawieniu losów na nowo budującej swój świat bohaterki. Zakończenie pozwala snuć domysły, że tajemnicze wątki dotyczące przeszłości rodziny Pniewskich powrócą w kontynuacji. Debiutancka powieść Ilony Gołębiewskiej to opowieść dla wrażliwych czytelników kochających książki przypominające baśnie, w których wszystko zawsze dobrze się kończy. ,,Powrót do starego domu" okazał się dla mnie przyjemnym czytadłem.
Link do opinii
Avatar użytkownika - pokrecona
pokrecona
Przeczytane:2017-03-29, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, wyzwanie 2017r,
To moje pierwsze spotkanie z tą autorką, ale już wiem, że nie ostatnie. To jest pierwsza część serii, zatem czekam na kolejne! Bohaterka powieści Alicja Pniewska ma 37 lat i staje na zakręcie swego życia. Po wspólnych latach z mężem, który ją zdradzał i traktował jak powietrze, zostaje wystawiona za drzwi jak stary niepotrzebny przedmiot. W tej wyjątkowej sytuacji dostaje wsparcie od swojej przyjaciółki z lat studenckich oraz jej męża, który jest adwokatem. Stresująca sprawa rozwodowa przedłuża się, a mąż - egoista zaciekle walczy o to, by przyczynę rozpadu małżeństwa zwalić na swoją żonę. Alicja nie daje rady. Straciła dom i lukratywną pracę. Czasami tak jest, że jak się wali to wszystko na raz. Los niestety bywa przewrotny, a złudne szczęście to tylko pozory. Ostatnią deską ratunku zostaje jej stary dom w Pniewie -- niewielkiej miejscowości na Kurpiach. To właśnie tutaj Alicja spędziła swoje bardzo szczęśliwe dzieciństwo, mieszkając z rodzicami i dziadkami. Do tej pory żyła wspomnieniami o rodzinie i poczuciu bezpieczeństwa, jakiego nie miała, będąc z mężem. Znajduje tutaj schronienie i odkrywa fakt, że chce tu zamieszkać. Postanawia wyremontować dom, a przeszłość zostawić za sobą. Czy uda jej się odzyskać tutaj ukojenie? Czy zaaklimatyzuje się w tak małej miejscowości? Czy rodzinna tajemnica, którą odkryje przez przypadek, nie pokrzyżuje jej planów? Okładka książki jest cudowna, chyba nie ma osoby, która powiedziałaby co innego. Jak dla mnie jest wspaniała, gdyż uwielbiam lawendę, zapach rumianku, drzew i trawy po deszczu. A stary dom kojarzy mi się z domem mojej babci, u której spędzałam każde moje wakacje. Tak samo się czułam, jak nasza bohaterka, wolna i szczęśliwa. To są chyba uroki starych i rodzinnych domów. Uwielbiam historie z rodzinną tajemnicą w tle. Różne komplikacje sprawiają, że nie można się oderwać od lektury. Dzięki bohaterom i umiejętnie poprowadzonej intrydze czytelnik przeżywa całe spektrum emocji, od wzruszenia po strach, radość, niepewność czy poczucie straty. Historia małego bohatera Michałka sprawia, że łzy płyną po policzkach... Jest to mądra historia z życia wzięta, poruszająca czułe struny naszej duszy. "Powrót do starego domu" daję wiarę i nadzieję na to, że tak naprawdę nigdy nie jest za późno, by móc zacząć budować swoje życie od nowa. Każdy, kto spędził swoje dzieciństwo w domu rodzinnym, wróci do wspomnień. Przeniesie się w czasie. Zresztą wiadomo nie od dziś, że prawdziwy dom to ludzie, do których się wraca lub za którymi się tęskni. W książce przepięknie opisane są rejony kurpiowskie. Czytając, zapragnęłam tam być, zobaczyć przepięknej urody haft kurpiowski i posmakować regionalnych potraw wymienianych przez autorkę np.: rejbak, fafernuchy, pampuchy. Nawet mam stary przepis, możliwe, że go wykorzystam :)
Link do opinii

Świetna książka. Daje wiele do myślenia. olubiłam Michała i Rozalkę.

Link do opinii

"Może nie mają dużych pieniędzy, pięknego domu i superauta, ale mają siebie, i to właśnie rodzina daje im siłę'

"Jak dobrze nie być samotnym, przyjaciele i rodzina to prawdziwy skarb."

Te dwa cytaty w pełni oddają klimat książki. Polecam

Link do opinii

Bohaterka na życiowym zakręcie. Poznajemy ją, gdy rozstaje się z mężem i wraca w rodzinne strony. Rozpoczyna remont domu i z pomocą nowych przyjaciół odkrywa swoją przeszłość, uznając "przeszłość czasami potrzebna jest do poznania siebie w teraźniejszości". Powoli odkrywa siebie na nowo, wprowadza zmiany w swoim życiu, poszerza grono przyjaciół i buduje zalązki swojej nowej rodziny. Daje sobie szansę na wybaczenie i nowe uczucie.

Link do opinii
Avatar użytkownika - violabu
violabu
Przeczytane:2018-10-22, Ocena: 2, Przeczytałam, Mam, Książki XXI wieku,

Ciekawe pomysły ubrane w nudną formę i irytujący styl.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Stenka
Stenka
Przeczytane:2018-04-26, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2018,

Alicja Pniewska rozwodzi się po 13 latach małżeństwa. Ucieka w rodzinne strony do Pniewa i zaczyna nową drogę życia. Opisana historia jest momentami ckliwa. Bohaterka odnajduje miłość, dziecko o którym marzyła a nie mogła sama urodzić. Wszystko dobrze się dla niej kończy. Powieść utrzymana w nastroju klaycznego romansu: jest porażka, a potem idealna miłość, uwielbienie. Co do zapowiedzi, że trzyma w napięciu do ostatniej kartki to się nie zgadzam

Link do opinii
Inne książki autora
Zaczekaj na miłość
Ilona Gołębiewska0
Okładka ksiązki - Zaczekaj na miłość

Nowa powieść autorki bestsellerowego ,,Pozwól mi kochać"! Klara Horczyńska ma niespełna trzydzieści lat, jest wziętą modelką, szturmem podbija...

Mam na ciebie plan
Ilona Gołębiewska0
Okładka ksiązki - Mam na ciebie plan

Program telewizyjny, który odmienia życie jego bohaterów. Sława, wielkie pieniądze, prestiż. Niebezpieczne związki i wielkie emocje. Lili Antos...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy