Mistrzowsko skomponowana i trzymająca w napięciu saga rodzinna pióra jednej z najzdolniejszych współczesnych pisarek europejskich
21 grudnia 2012 roku był dla większości osób zwykłym dniem przedświątecznej gorączki - ale nie dla Kathariny. Tego dnia jej świat po prostu runął w gruzach - w wypadku samochodowym zginął Julius, jej mąż, a wraz z jego śmiercią na jaw wyszły przeróżne sekrety. Taschler w mistrzowski sposób splata ze sobą kilka wątków - burzliwą historię małżeństwa Kathariny i Juliusa oraz dramatyczne losy Ludoviki - zesłanej na Sybir pianistki -
i Thomasa - jej ukochanego. Wygląda na to, że obie kobiety mają ze sobą więcej wspólnego, niż mogłoby się zdawać...
Informacje o nagrodach:
Friedrich-Glauser-Preis 2014 za Nauczycielkę
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2017-06-14
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 352
Bez O nie da się naopisać słowa miłość
„ Żyję, staram się przetrwać w piekle. Dzień po dniu „
Biorąc do ręki tę niepozorną książkę liczącą zaledwie trzysta stron o intrygującym tytule nie miałam pojęcia, z jakimi emocjami przyjdzie mi się zmierzyć. Kolejna historia wojenna o zsyłce na Syberię, po przeczytaniu, której dziękuję Bogu, że żyjemy w wolnym kraju i nie musieliśmy doświadczyć koszmaru wojny. Za każdym razem jak o tym czytam, wciąż nie mogę pojąć jak człowiek człowiekowi mógł zgotować taki los.
„Powieść bez O” to książka, która wciąga od pierwszych stron. Początkowo mogłoby się wydawać, że to zwykła opowieść o małżeństwie, które przechodzi kryzys. Jednak później poznajemy nowych bohaterów i ich trudne życie w czasach drugiej wojny światowej. Autorka w znakomity sposób przedstawiła burzliwe dzieje rodziny i połączyła historie, które wydawałyby się zupełnie obce. A Taschler stworzyła coś naprawdę niesamowitego. „ Powieść bez O” to rewelacyjnie skomponowana i trzymającą w napięciu saga rodzinna, która opowiada historię wielu ludzi, którzy na pozór nie mają ze sobą nic wspólnego. Powieść bez O”, to mistrzowsko połączone losy współczesnej wielodzietnej rodziny z opowieścią o parze, której miłość rozkwitła w sowieckim łagrach, w miejscu zapomnianym przez Boga, gdzie taka miłość w zasadzie nie była możliwa.
Ta książka wciąga, intryguje, pokazuje brutalność wojny i nie tylko, a nade wszytko zaskakuje. Pokazuje mechanizmy, jakimi kieruje się człowiek. Fabuła "Powieści bez O" najpierw wydawała mi się nieco przekombinowana, ale później, gdy te odległe czasowo i różne historie splatają się na końcu w spójną i zaskakującą całość, a pogmatwane losy się łączą i przenikają, uznałam, że dawno nie czytałam naprawdę coś tak dobrego. Jedna i druga opowieść urzeka wielobarwnością uczuć, pokazuje jak nieprzewidywalny, chwiejny i nie zawsze sprawiedliwy może być los. Rodzinne zagmatwane relacje są bardzo prawdziwe, bliskie i znane. Bohaterowie muszą się zmagać z wieloma życiowymi problemami, muszą ponosić konsekwencje swoich błędnych decyzji, które mają wpływ nie tylko na ich życie, ale także na życie ich bliskich.
Jednakże nie sama fabuła tych historii sprawiła, że książka jest moim zdaniem jedną z lepszych, które przeczytałam ostatnio. Podobał mi się niesamowicie język i sposób, w jaki te historie zostały opowiedziane. Trudno jest w jednej książce połączyć dwie różne historie, aby tworzyły jedną całość, a Taschler się to znakomicie udało. Z równym zainteresowaniem śledziłam przeszłe i teraźniejsze losy bohaterów, które autorka zaplotła w zgrabny warkocz. Opowieści Thomasa i Kathriny w jakiś niepojęty sposób się uzupełniają, lecz to historia Ludovici i Thomasa skradła moje serce. Niektórzy przez całe życie nie potrafią odnaleźć prawdziwej miłości, a tych dwoje doświadczyli jej w takim miejscu, gdzie miłość nie mogła istnieć.
Ta książka jest niesamowita czyta się ją wnikliwie, analizuje i przeżywa. Była złość, były łzy wzruszenia, smutku, miłości, a także strachu. Nie jest to może lekka i przyjemna w odbiorze historia, natomiast dająca sporo do myślenia. Serdecznie polecam, to przepiękna, wzruszająca i pełna napięcia doskonale napisana literatura o miłości.
„ Rodzina, której członkowie nawzajem się szanują, otwarcie okazują sobie życzliwość i zainteresowanie, w której nie ma fałszywej uprzejmości, starania się, strachu przed kompromitacją. „
Znakomita saga rodzinna. Wzruszająca opowieść o miłości,cierpieniu, zdradzie. W tle mamy zsyłki na Syberię i powojenną Europę. Wiele napisano historii o podobnej tematyce, a jednak ta jest inna, niezwykła.
Polecam!
"Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło"
Może i ta powieść jest bez O, ale na pewno jest pełna X-ów, czyli niewiadomych, przynajmniej na początku. To jedna z tych książek, którą musiałam sobie rozpisać na postacie. Ponieważ chronologia obrana przez autorkę jest mocno dyskusyjna. Mamy dwie historie, sporo postaci i kilka planów czasowych. W geografii, że tak powiem, też jest niezły rozrzut od Austrii, przez Niemcy, aż po Syberię i nie wiem, czy czegoś nie zgubiłam. Jednak czytało się zaskakująco dobrze. Wszystkie osoby i zdarzenia w końcu znalazły swoje miejsce. Czasy przestały się przenikać i zostało tylko tu i teraz. I można powiedzieć, że pomimo pewnej tragedii na końcu to i tak "Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło". ?
Dawno nie czytałam coś tak na prawdę dobrego a wręcz rewelacyjnego.Żałuję ,że pomimo iż książkę dawno kupiłam dopiero wzięłam ją do rąk.
"Powieść bez O " to mistrzowsko skomponowana i trzymająca w napięciu saga rodzinna,która opowiada o losach wielu ludzi, którzy pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego ,jednak los złączy ich w niesamowity sposób.
Początek lektury wydaje się być trochę pokręcony,jednak kiedy autorka wplotła do niej historię Thomasa i Ludoviki książka nabrała sensu i niesamowitej aury.Powiem szczerze,ze czytając powieść dostałam gęsiej skórki a to oznacza ,że mam w dłoni niesamowitą perełkę,którą trzeba się delektować.
W książce mamy dwie pary bohaterów,których los na koniec połączy.
Katharina i Julius młodzi małżonkowie,którzy wychowują czwórkę dzieci.Z pozoru przykładne małżeństwo ale nikt nie wie,że mąż ma drugie życie z kochanką.
Ludovika i Thomas poznali się w bardzo niesprzyjających okolicznościach, w miejscu, gdzie ich jedyną misją było przeżycie oni odnaleźli coś, co dało im nadzieję, że horror kiedyś się skończy, a oni razem się zestarzeją. Autorka jednak miała inny plan.
W "Powieści bez O" wciąż coś się dzieje, mało tego autorka zmusza czytelnika do poznania odpowiedzi na pytania, których nie zadała. Te dwie historie coś musi łączyć, gdzieś musi być powiązanie. Ta myśl towarzyszyła mi podczas czytania i między innymi dzięki niej nawet się nie spostrzegłam, że dobrnęłam do końca książki.
Historia Kathariny i Juliusa jest bardzo interesująca, ale to perypetie Ludoviki i Thomasa są tym, co czyni tę książkę niesamowitą i zapierającą dech w piersi pozycją.Autorka z wielkim wyczuciem opisuje akcje i emocje swoich bohaterów, robi to na tyle sugestywnie, że łapałam się na autentycznym przeżywaniu opisywanych scen i całkowicie się w niej zatraciłam.
Matylda i Xaver byli niegdyś nierozłączni, łączyła ich miłość i literatura, ale pewnego dnia on odszedł bez słowa - po prostu spakował swoje rzeczy i zniknął...
Trzymającym w napięciu rozpisanym na cztery głosy dramatem Judith Taschler raz jeszcze potwierdza pisarską klasę. Paul i Juliane są szczęśliwym małżeństwem...
Ocena: 6, Przeczytałem,
Czy wyobrażacie sobie jakąkolwiek powieść bez litery "O"? Ja też sobie nie wyobrażałam do czasu aż wpadła mi w ręce książka: "Powieść bez O". Jest to saga rodzinna, która opowiada o burzliwym życiu rodzinnym, a także o trudnych wojennych czasach.
Katharina i Julius Bergmullerowie mimo czwórki dzieci nie są idealnym małżeństwem. Julius pracuje z dala od domu przez co wdaje się w romans, a rodzinę widuje tylko w weekendy. Katharina nie podejrzewając swojego męża o romans, stara ratować się swoje małżeństwo, które przeżywa kryzys. Nagle dostaje zlecenie od tajemniczej Stephanie, która później staje się kochanką jej męża. Kobieta ma napisać biografię Thomasa, czyli wujka Stephanie, który został aresztowany i zesłany na Sybir za obrazę czerwonoarmisty. Kathrina jest zachwycona jego biografią, w której mężczyzna opowiada, o swoim ciężkim życiu na zesłaniu oraz o swojej wielkiej miłości do Ludovici, która została aresztowana za zabicie żołnierza, przez co wylądowali w jednym obozie. Co wspólnego ma ze sobą historia Thomasa z rodziną Bergmullerów? Dlaczego Stephanie zleciła Kathrinie stworzenie biografii jej wujka, a następnie uwiodła jej męża?
W książce bardzo ciekawe opisane są rozdziały. Niektóre z nich opisują wydarzenia bieżące ale też w większości rozdziałów cofamy się do dawnych lat. Dzięki tym rozdziałom poznajemy przeszłość bohaterów, która w znaczącym stopniu wpłynęła na ich teraźniejszość. Dzięki nim można zrozumieć ich zachowanie, ponieważ poznajemy dzieciństwo bohaterów książki, które wpłynęło na ich relacje z rodzicami oraz poznajemy początkowe fazy związku Kathariny i Juliusa, które nie jest idealne. W tych rozdziałach występuje narracja trzecioosobowa. Oprócz tego występują też rozdziały z narracją pierwszoosobową, w których opisana jest biografia więźnia Tomasa, czyli tytułowa "Powieść bez O" (sami musicie przeczytać tę książkę, żeby dowiedzieć się czemu nie ma w niej litery "O"). Opowiada on swoją historię o pobyciu w łagrach w Sybir oraz o swojej wielkiej miłości do Ludovici. Ich piękna historia miłosna przypominała mi trochę wątek miłosny zawarty w książce "Tatuażystę z Auschwitz", który również rozwijał się w ciężkim do przeżycia miejscu.
Na początku czytając tę książkę, nie spodziewałam się tego, że tak bardzo mi się spodoba, ponieważ nie czytałam wcześniej książek tej autorki, więc nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Od książki trudno mi było się oderwać (i znowu przez to spiekłam się na słońcu), po przeczytaniu połowy książki strony same się przewracały. Zakończenie było bardzo zaskakujące i trochę smutne. Książka jest bardzo ciekawa, bo jest w niej dużo historii, zawiera wątki miłosne, wzrusza, a także opisuje burzliwe i skomplikowane życie rodzinne. Mimo dramatycznego zakończenia, uważam, że książka zakończyła się dobrze. Występuje w niej wiele ukrytych tajemnic, które uważam, że dobrze, że nie wyszły na jaw, ponieważ wpłynęłoby to negatywnie na zakończenie książki.
"Powieść bez O" polecam każdemu, kto lubi takie książki, w których występuje historia przeplatana z wątkiem miłosnym oraz takie, które opisują życie niezbyt idealnej rodziny. Mi książka bardzo się spodobała i na pewno długo pozostanie w mojej pamięci.