Powiedzmy, że Piontek to nowa, zaskakująca powieść Szczepana Twardocha!
Nowa powieść Szczepana Twardocha to proza nietuzinkowa, odkrywcza, zaskakująca i mocno odnosząca się do współczesności.
Erwin Piontek to mający 73 lata górnik, który planuje wyruszyć okrążyć kulę ziemską starym jachtem żaglowym typu Venus. Zabiera ze sobą stary sztormiak, czerwoną czapkę z wełny, przedpotopową harcerską busolę i prowiant. Dokładnie tyle, ile potrzeba, by przez całą drogę nie odwiedzić żadnego portu.
A może Piontek leży na czerwonej ziemi w korycie wyschniętej rzeki Auob. Może nosi bluzę mundurową, pas z szelkami i amunicją?
A może Piontek to sobowtór jednego z dyktatorów? A może jest jeszcze kimś innym?
Wszystko powinno wyjaśnić się podczas lektury.
A może nie?
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2024-06-05
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 248
?Na każdą powieściową premierę Szczepana Twardocha czekam z nadzieją, że autor posunie się jeszcze dalej, głębiej sięgnie do worka z tożsamością, traumami i brudem. Do czasu Pokory, która dla mnie pozostaje szczytem pisarskiego kunsztu autora, szło dobrze; Chołod, choć ciekawy, uciekał w rejony bardziej przygodowe i lekko fantastyczne. W Powiedzmy, że Piontek poczułem się tak, jakby Twardoch odkrył multiwersum i chciał sprawdzić, czy może je przenieść do książki.
?Erwin Piontek jest emerytowanym górnikiem, w którym odzywa się tęsknota za wyruszeniem w samotny rejs dookoła świata - jego marzenie z czasów młodości. Siedemdziesięciokilkuletni Ślązak w sztormiaku i czerwonej czapce, przypominający Jacquesa Cousteau decyduje się wbrew światu i zdrowemu rozsądkowi wyruszyć w podróż. To jednak nie jedyny Piontek, którego poznamy, a może dokładnie ten sam, tylko w innych okolicznościach. Erwin Piontek pojawia się także w Südwestafrika na przełomie XIX i XX wieku w armii cesarskiej, co staje się przyczynkiem do innej opowieści. A gdyby Erwin Piontek sam mógł zdecydować, kim by został? Sobowtórem dyktatora w niedalekiej przyszłości?
?Twardoch w tej książce eksperymentuje, bada granicę formy, a czasami cierpliwości czytelnika, jak chyba nigdy dotąd strojąc się w postmodernistyczne szaty. Zdecydowanie mamy do czynienia z ciekawą grą zafundowaną nam przez autora, w której zastanawiamy się, czy bohater stworzony w głowie pisarza może mieć władzę nad własnym losem i swoją historią. Zresztą sam pisarz jest bardzo mocno obecny w tej powieści - już w "Chołodzie" ten zabieg się pojawił, jednak tu stanowi ważny element całej opowieści; autor nie opuszcza kart książki, bezpośrednio objawiając się wielokrotnie.
?Pojawiają się oczywiście pewne stałe elementy w prozie Twardocha - jego umiłowanie do detalu, zwłaszcza luksusowych akcesoriów, samochodów i broni, co sam sobie zresztą w tej powieści wytyka. Elementów autoironicznych nie brakuje, autor pozostawia także sporo tropów autobiograficznych (i autofikcyjnych). Do głosu dochodzą ostatnie doświadczenia Twardocha z wojny w Ukrainie, obserwacje i wspomnienia z frontu. Wszystko to sprawia, że granica między kreacją a realnością wydaje się rozmyta.
?Powiedzmy, że Piontek to powieść, która, nie wiem dlaczego, mnie przetyrała. Choć jak na Twardocha nie jest długa - raptem 250 stron - czytałem ją znacznie dłużej niż którąkolwiek z wcześniejszych książek. Do tej pory autor Morfiny dbał o spójność opowieści, a wszelkie dywagacje wynikały bezpośrednio z niej. W historiach Piontka czułem wielokrotnie, że najmniej chodzi o historię Piontka, a to rozważania autora, jego chęć gry z czytelnikiem, rozciąganie formy grają pierwsze skrzypce. Czytelniczo wolałbym pozostać z Erwinem na pokładzie żaglówki albo poznać opowieść o Ślązakach w Afryce z punktu widzenia niemieckiego żołnierza Piontka. A political fiction z predykcjami bliskiej przyszłości zupełnie mi nie leżą. To jeszcze nie jest moment, że Twardoch zaczyna zjadać własny ogon, ale na pewno zauważył już jego koniuszek i lekko popróbował.
Świetnie czytało mi się tę powieść - jest bardzo ciekawa konstrukcyjnie, wartka, zaskakująca. Spotykamy trzech Erwinów Piontków, każdy urodzony w innej epoce, każdy z inną historią, ale jednocześnie to ciągle ten sam bohater. Doskonały pomysł! Autor nie tylko miesza gatunki - jest i opowieść przygodowa, trochę realizmu magicznego, swoista dystopia (ta część podobała mi się najbardziej), ale też zdecydowanie burzy ,,czwartą ścianę", co jest zabiegiem tworzącym następną warstwę interpretacyjną. Na dodatek mamy różne języki, inteligentny humor i nawiązania do bohaterów nie tylko z własnych książek Twardocha, ale też z powieści innych pisarzy.
Dla mnie szczególnie intrygujące były dialogi pisarza (narratora) z bohaterem. W tych częściach powieści, jak mówi Twardoch ,,bohaterowie bytują w sposób bardziej realny niż mogłoby nam się w pierwszej chwili wydawać". Jest to więc pewne potwierdzenie tez, o których tak często mówią autorzy powieści, że to książkowe postacie tworzą wydarzenia, a nie tylko pisarz.
Odczuwam jednak pewien niedosyt - te trzy opowieści o trzech Piontkach są jakby trochę urwane, niedokończone, zawieszone. Chciałabym poznać ich dalsze losy. Ale czytanie ,,Powiedzmy, że Piontek" jest pierwszorzędną zabawą.
Po piyrszy roz powieść Szczepana Twardocha po ślonsku! Drach we przekładzie Grzegorza Kulika Drach wiy. Społym ze poruletnim Josefym prziziyro sie świniobiciu...
Jeden z najpopularniejszych pisarzy. Pół miliona sprzedanych egzemplarzy. Uznanie polskich i zagranicznych krytyków. Wiele nagród i liczne nominacje...
Przeczytane:2024-06-30, Ocena: 6, Przeczytałam, Ksiązki 2024,
Powiedzmy że Erwin Piontek emerytowany górnik strzałowy pierwszej klasy, zawsze pragnął pływać po wodach, mierzyć się z przygodami, wyruszył więc w podróż , rejs żaglówką ; Ikra ; by móc opłynąć świat, z Pilchowic krążąc po Zalewie Rybnickim. Wyobrażał sobie w jakich krajach jest w których nie był, tropikach, gorących bezludnych wyspach które ukształtowała literatura pierwszych dziesięcioleci XX wieku i ostatnich XIX wieku. Autorzy jak czytam używali modus vivendi odrużnieni od europejskich norm i obyczajów. Za to Zalew Rybnicki przeżywał turystyczny renesans, przyjeżdżały youtoberzy, tiktokerki by zrobić sweet focię, uwiecznić te nie zwykłą chwilę, dzięki Erwinowi jego sztormiaku i czerwonej czapce każdy chciał coś ugryźć dla siebie, bo dzięki jego sławie mogli sami się osławić. Mimo iż sam wyglądał powiedzmy jak Jacques Cousteau był wedłóg mnie samotnikiem który szukał ukojenia w spokoju, ale czy go znalazł? Kolejny rozdział powiedzmy dotyczy wojennej zawierusze, ale czego konkretnie uczepi się nasz bohater, czy odnajdzie koniec i kres swoich zmagań? Powiedzmy że nie żegluje a stacjonuje na czerwonej ziemi, rzeki Auob, w Deutsch - Sudwestafrika, nie ma sztormiaka a mundur i broń. Kim jest Piontek? Polecam.
Niesamowicie, niebanalna powieść o człowieku który całe życie przepracował na kopalni, rutyna, monotonia dni codziennych i nagle emerytura, dla jednych wyczekiwana, wytęskniona, dla drugich kula u nogi, nie potrafią żyć, mieć pasji, celu, hobby, tęsknią za rutyną, pracą i odpowiedzialnością, ale kiedy uczepią się tego celu, stają się punktem zainteresowania, zaczepienia, bo jak to facet w podstarzałym wieku, dziadek a pływa, latem i zimą, pokonuje mile, ludzie chcą wiedzieć, chcą się dowiedzieć i pytają, a on pragnie spokoju, milczenia, akceptacji, czyjej, rodziny, własnej? Z kolejnymi częściami fabuły dowiaduję się że jest wojna i obecność Erwina, niby porozrzucane wątki które trudno zrozumieć stają się jego nierozerwalnym nurtem zdarzeń, postaciami, uczuciami, koniec który chyli się ku końcowi jest niespodziewany i daje do myślenia.
Dla mnie książki Twartocha są mocne w przekazie, tutaj nie ma przewidywalności, łatwych rozwiązań, uznaje nasz czytelniczy umysł i wprawia w ruch szare komórki, świetnie napisana z dialogami gwary śląskiej, irracjonalna, interesująca i nietuzinkowa.