Posępna litość


Tom 1 cyklu Jego Nadobna Zabójczyni
Ocena: 4.7 (10 głosów)

Po co być owcą, skoro można być wilkiem.

Zakłamanie, żądze i zdrada.

Sam bóg śmierci naznaczył 17-letnią Ismae niezwykłym brzemieniem i zdolnościami.

Jako assassin, może uchronić swój lud przed zatraceniem i zdradą. Jednakże, aby tego dokonać, musi zabijać. Nawet tych, których kocha.

„Noszę ciemnoczerwone piętno, biegnące od lewego ramienia po prawe biodro, ślad po truciźnie, którą matka dostała od znachorki, by pozbyć się mnie ze swego łona. Według znachorki, fakt, że przeżyłam, to nie żaden cud, a znak, że zostałam poczęta przez samego boga śmierci”.

Informacje dodatkowe o Posępna litość:

Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2013-09-20
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 978-83-7574-882-6
Liczba stron: 560
Tytuł oryginału: Grave mercy
Język oryginału: Angielski

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Posępna litość

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Posępna litość - opinie o książce

Z pewnością książka jest bardzo wciągająca i bardzo lubię styl autorki, ale jednak czegoś mi w niej brakowało. Może było trochę zbyt mało akcji, a zbyt dużo romansu. Jak na książkę o zabójczyniach akcja płynęła bardzo wolno, momentami wręcz mi się dłużyła, i było w niej zbyt dużo konfliktów politycznych na mój gust. Ale seria jest obiecująca i na pewno przeczytam jej kontynuację.
Link do opinii
Avatar użytkownika - ewaboruch
ewaboruch
Przeczytane:2017-05-30, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2017, fantastyka, SF,
Ismae Rienne przeżyła lek podany przez znachorkę, gdy była w łonie matki. Ta sama osoba ratuje jej życie wysyłając ją do zakonu wyznającego Mortaina - boga śmierci. To tam uczy się zabijać, a potwierdzeniem jej umiejętności są wykonywane zadania wyznaczone przez widząca zakonu. Gdy dostaje misję ochrony pretendentki do władzy i znalezienie zdrajców, nie wie co ją czeka. knowania, zdrady, przyjaźń i o wiele więcej.
Link do opinii
Bardzo wciągająca historia pokazana z perspektywy zabójczyni. Uratowana od męża tyrana zostaje wciągnięta w dworskie intrygi które cały czas przybierają na sile i zaciskają swoje kręgi, co sprawia że w miarę czytania akcja toczy się coraz szybciej a winowajca wciąż wymyka się z rąk...
Link do opinii
Świetne połączenie akcji, wątku romansowego oraz wątków paranormalnych świetnie współgrających z realiami epoki. Czytało się przyjemnie i lekko, a jednak pewne kwestie wydawały się co najmniej naiwne....
Link do opinii
Avatar użytkownika - Sil
Sil
Przeczytane:2013-10-09, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2013, Posiadam,

Córka Śmierci

Ocena: 5/6

 

Zawsze ogromnie podobały mi się okładki książek wydawanych przez Fabrykę Słów. Najchętniej przeczytałabym wszystkie pozycje tego wydawcy, tylko z powodu tego jak wyglądają, bez względu na to, o czym traktują. Tak, wiem, wychodzi ze mnie w takiej chwili wzrokowiec i niejedna osoba będzie mi zarzucać, że oceniam książki po okładce. I w takim wypadku mogę spokojnie stwierdzić: "OK, tak jest". Bo okładki Fabryki Słów najchętniej bym zjadła oczami.  Chce je mieć dla samej przyjemności posiadania, oglądania i dotykania. Ale... w ostatecznym rozrachunku i tak zawsze chodzi o książkę, o temat podjęty przez autora, o przyjemność poznawania wykreowanej historii. No i oczywiście o to, by ta opowieść skradła serce czytelnika i nie pozwoliła o sobie zapomnieć. Miałam nadzieję, że taka właśnie okaże się moja przygoda z powieściami Fabryki Słów. Nie tylko będą zachwycać mnie oprawą graficzną, ale i smacznie dobraną literaturą. Czy moje pragnienia zostały zaspokojone? By się tego dowiedzieć, należy zapoznać się z poniższym tekstem.

 

Ismae Rienne w ogóle nie miała się narodzić. Gdy tylko matka odkryła, że nosi ją w swym łonie, niezwłocznie zaprowadzona została do miejscowej znachorki. Należało wypędzić pomiot szatana rosnący w jej ciele. Kobieta starała się jak mogła, mieszała składniki, łączyła mikstury, podawała środki i... NIC. Dziecko jak było, tak było. Niestety, podawane, co tu dużo mówić trucizny, znacznie osłabiły matkę Ismae, której nie udało się przeżyć. Dziewczynka jednak na świecie się pojawiła i stanowiła dla swojego ojca nadbagaż. Kiedy więc nadarzyła się okazja wydania jej za mąż, niezwłocznie z niej skorzystał i oddał córkę niemal za bezcen. Nie powiedział jednak jej przyszłemu małżonkowi, jakie piętno ma na sobie dziecko, które odchował. Nie dało się tego jednak długo ukrywać, już w noc poślubną wszystko wyszło na jaw i Ismae została strącona do lochów. Na szczęście znalazła się dobra dusza, która wiedziała, gdzie dziewczyna powinna się znaleźć. Uwolniła więc ją z jej więzienia i wysłała do kobiet takich jak ona. Zakon Mortaina, bo o nim mowa, zrzesza córki Śmierci i właśnie za taką uznana została Ismae. Czy słusznie? Czy dziewczyna odnajdzie się wśród podobnych jej kobiet? Czy przejdzie śmiertelne szkolenie i jaka będzie jej ścieżka po jego ukończeniu? By się tego dowiedzieć koniecznie należy sięgnąć po powieść Robin LaFevers zatytułowaną Posępna litość.

 

Od momentu otrzymania tej powieści, aż paliłam się, by się z nią zapoznać. Niestety na pierwszych kilkudziesięciu stronach poważnie się zawiodłam. Czytałam i zastanawiałam się, co mnie podkusiło, by się po tę powieść zgłosić. Ale, z natury rzeczy, jestem kobietą wytrwałą i staram się wyznaczać sobie realne cele. Wyznaczyłam więc taki i w tym wypadku, a brzmiał on "Czytam do setnej strony i jak będzie tak jak jest, to wyrażę odpowiednią opinię". Jak się skończyło dążenie do wyznaczonego celu? Nawet nie wiem, kiedy minęłam setną stronę. Kiedy ocknęłam się (znaczy zaczęło mi burczeć w brzuchu) dawno przekroczyłam dwusetną stronę. Niespodziewanie więc, po niefortunnym początku, książka zupełnie mnie wciągnęła i zawojowała moje serce. Każda kolejna przeczytana strona wywoływała na moich policzkach rumieniec i chęć poznania dalszej części opowieści. Czytałam więc, czytałam i czytałam. Zarwałam niejedną noc, a gdy skończyłam, poczułam... Nie, to nie był niedosyt. Nawet nie było to zniecierpliwienie przed kolejną częścią tej zdumiewającej historii. Poczułam szczęście, że wszystko skończyło się w taki, a nie inny sposób i radość, że kolejny tom będzie dotyczył innej zakonnicy. Jakoś nie uśmiechało mi się czytanie dalszych losów Ismae. Wydaje mi się, że jej historia została zamknięta, a autorka powiedziała na jej temat już ostatnie słowo. I słusznie. Tak powinno być. Tak powinno pisać się tego typu powieści. Jest bohaterka, jest jej historia, jest jakiś problem do rozwiązania. Na końcu wszystkie wątki zostają zamknięte i nic więcej nie trzeba dodawać.

 

Posępna litość to bardzo ciekawa powieść skierowana do wszystkich czytelników lubujących się w literaturze delikatnie paranormalnej. Bo tak do końca książki tej za paranormalnej uznać nie mogę. Są w niej przepowiednie, znachorki, córy Śmierci. Ale... nikt nie posiada wrodzonych, nietypowych zdolności. Nie ma ludzi nieśmiertelnych, nie ma mocarzy i czytających w myślach. Jest ona, Ismae, którą wyszkolono w sztuce zabijania i która jest odporna na trucizny. To ostatnie można jednak wytłumaczyć próbami jej uśmiercenia jeszcze przed narodzinami. Powieść przypaść może również osobom, które lubią książki z delikatnym dreszczykiem emocji i wątkiem romansowym. No i oczywiście nie można zapomnieć o osadzeniu historii w realiach, umożliwiających przywoływanie dawnych strojów, etykiety i wierzeń. Taka kombinacja jak najbardziej mi odpowiada. Szczerze zachęcam do zapoznania się z lekturą.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Tala_1986
Tala_1986
Przeczytane:2013-09-14, Ocena: 6, Przeczytałam, Do recenzji, Mam,
Po co być owcą, kiedy możesz być wilkiem Robin LaFevers, jak sama mówi, praktycznie wychowała się na fantastycznych legendach, mitologii i historii. Właśnie dzięki słuchaniu tych wszystkich opowieści jej romantyczna strona duszy rozwinęła się ponad miarę. Jednak zamiłowanie do pisania zrodziło się w wieku ośmiu lat, kiedy to przeczytała jednym tchem, osiem tomów Opowieści z Narni. W swojej najnowszej powieści noszącej tytuł Posępna litość, Robin LaFevers połączyła wszystko to co uwielbia. Po za tym powieść ta otwiera także trylogię - Jego Nadobna Zabójczyni. Ismae nigdy nie miała łatwego życia. Jej matka chciała się jej pozbyć ze swego łona po przez zażycie trucizny od miejscowej znachorki. Jednak próba nie powiodła się, chociaż Klątwa Matrony jest jedną z najsilniejszych toksyna jaka istniała w całej Bretanii, a może i na całym świecie. Dziewczynie pozostała po niej jedynie długa, czerwona blizna biegnąca od lewego ramienia do prawego biodra. Po nieudanym zabiegu pozbycia się ciąży, znachorka ogłosiła, że to wcale nie jest żaden cud iż dziecko przeżyło. Po prostu potwierdziło się, iż jego prawdziwym ojcem jest sam bóg śmierci - Mortain. Mężczyzna, która wychowywał Ismae nie mógł tego znieść, dlatego starał się ją gnębić na wszelkie dostępne sposoby, aby w końcu w wieku siedemnastu lat odsprzedać swoją pasierbicę, mężczyźnie, który da za nią najwięcej. Dziewczynie udaje się jednak uniknąć okrutnego losu i za sprawą życzliwych osób trafia do zakonu Świętego Mortaina, w którym przechodzi szkolenie z wszelkich sposobów zabijania i uwodzenia, aby stać się później assasynką na usługach boga śmierci. Gdzie zawiedzie ją przeznaczenie? Jakie zadanie zostanie przed nią postawione? Najnowsza powieść Robin LaFevers intrygowała mnie od samego początku, gdy ujrzałam ją w zapowiedziach wydawnictwa Fabryka Słów (chociaż z początku był tam jedynie podany nieprzetłumaczony tytuł i autor). Dlatego skwapliwie skorzystała, gdy tylko pojawiła się okazja, aby zapoznać się z treścią książki, jeszcze przed jej premierą. Jeszcze jedno co muszę zaznaczyć, zanim zacznę swój wywód pochwalny nad Posępną litością, muszę powiedzieć, że jej treść naprawdę mnie zaskoczyła. Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Po blurbie umieszczony przez wydawnictwo na odwrocie książki, spodziewałam się ciut innej fabuły. Z drugiej strony, może to i dobrze, że okazała się ona całkiem inna, przynajmniej miałam nie lada frajdę z czytania. Hmm... od czego by tu zacząć? Może od tego, że autorka naprawdę świetnie sobie poradziła z połączeniem tak wielu różnych wątków charakterystycznych dla kilku zupełnie przeciwstawnych gatunków literackich. Fakt, powstał z tego lekki galimatias, ale za to jakże wciągający. Wszystkie tematy doskonale się uzupełniają i zazębiają ze sobą w taki sposób, że kolejny jest jakoby przedłużeniem poprzedniego. Całe jego piękno i kunszt można dopiero docenić, gdy przeczytamy ostatnie zdanie w książce. Właśnie w tym momencie uświadamiamy sobie jaki ogrom pracy autorka musiała włożyć, aby stworzyć tak złożoną fabułę. By odnaleźć wszystkie fakty historyczne, a następnie uformować je po swojemu, aby stanowiły doskonałe tło dla historii Ismae. Od samego początku towarzyszy nam mroczny i dosyć ciężki klimat piętnastowiecznej Bretanii, który tylko potęguje zainteresowanie całą historią. Najlepiej jest go porównać do całunu szczelnie spowijającego naszą wyobraźnię do tego stopnia, że nie można się oderwać od lektury tejże powieści. Ciekawość osiąga punkt krytyczny, po czym przeradza się w całkowitą fascynację światem stworzonym... nie to nie jest odpowiednie słowo, ulepszonym przez autorkę (w dużej mierze stanowi on bowiem odzwierciedlenie prawdy historycznej, do której dodane zostały jedynie elementy czysto fantastyczne wyklarowane w wyobraźni autorki). Wracając jeszcze na chwilę do fabuły. Mówiąc szczerze to z początku zaskoczył mnie fakt, że p. LaFevers pokusiła się o wprowadzenie do treści wątku romantycznego. Myślałam, że będzie on tu tylko przeszkadzał i psuł ogólny odbiór treści. Jakże srogo się myliła. Dopiero teraz widzę jak ważny i istotny był to element fabuły. Bez niego nie moglibyśmy tak dobrze zaobserwować przemiany jaka zachodzi w głównej bohaterce pod wpływem rodzącego się uczucia do Duvala. No właśnie, jeżeli o bohaterach już mowa. Pewnie nikogo nie zdziwię jeżeli napiszę, że byli równie doskonale wykreowani jak i cała fabuła. Już od początku da się zauważyć, że nie możliwością jest spotkanie dwóch podobnych charakterów jakie autorka przypisała swoim postacią. Każda z nich jest jedyna w swoim rodzaju. Ich cechy osobowości, chociaż przeważnie się wykluczając to mimo wszystko są także swoim uzupełnieniem. Autorka dosadnie pokazała nam tym, że przeciwieństwa zawsze się przyciągają, a potem... okazuje się, iż miały ze sobą sporo wspólnego. Tak właśnie było z Ismae i Duvalem. Przyznam, że z po pewnym czasie z niecierpliwością czekałam na sceny z ich udziałem. Nie raz, nie dwa ich wymiana zdań bawiła mnie do łez, aby w końcu (wraz z rozkwitem ich uczucia) pobudzać zmysły i emocje w najwyższy stan gotowości. Żebyśmy nie zrozumieli się źle, w Posępnej litości nie ujrzy się sceny erotycznej. Robin LaFevers na przykładzie Ismae i Duvala pokazuje powolny i naturalny stan rzeczy jakim jest pojawienie się ,,chemii", a później narodziny prawdziwego i głębokiego uczucia pomiędzy dwójką ludzi. Nic tu nie dzieje się na łapu capu, z którego słyną na przykład romanse paranormalne. Wszystko ma określony czas i miejsce. Dla mnie takie sceny były niczym wisienka na szczycie ogromnej góry lodów o ulubionym smaku, chociaż pisarka przez dłuższy czas, z ich pomocą, bawiła się ze mną w ,,kotka i myszkę". Często sprawiała bowiem, że zaczynałam czytać dany moment z zapartym tchem (głównie z powodu Duvala, który podbił moje serce) i cichą nadzieją, że coś się wreszcie wydarzy, aby w następnej chwili srogo się przekonać, że to jeszcze nie to. Przyznam, że często z tego powodu miałam ochotę trzepnąć oboje bohaterów po głowach, aby wreszcie przejrzeli na oczy, a mi pozwolili się cieszyć obserwowaniem jak rodzi się między nimi miłość i jaki ma na nich wpływ. Wiem, wiem to dziwne, bo przecież to autorka wymyśla całą historię, a nie postacie. Ale nic na to nie poradzę. Tak już po prostu mam. Podsumowując. Styl i język jakimi napisana została Posępna litość, jest niesamowity. Przywodzi mi na myśl swojską gawędę opowiadaną (w tym przypadku oczywiście czytaną) w środku nocy przy ognisku (bądź świetle lampki). Robin LaFevers czaruje swoich czytelników jedynie przy pomocy prostych, ale jakże magicznych słów, zwrotów, zdań, akapitów, rozdziałów... zamkniętych na kartach papieru. Kończąc wreszcie moje peany na temat tejże książki pozwólcie, że podsumuję to jednym, ale jakże wymownym zdaniem.... Książka jest niesamowita! I z miłą chęcią jeszcze nie raz do niej wrócę.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Jusia19
Jusia19
Przeczytane:2017-10-08, Ocena: 5, Przeczytałam, 35 książek 2017, E-booki,

 Ismae Rienne jest córką boga Śmierci. Po wielu trudach swego życia przybyła do zakonu Świętego Mortaina. Od tego momentu zaczyna służyć swemu bogu i zabija naznaczonych przez niego. Gdy jednak wyrusza na misję u boku Gavriela Duvala, w jej sercu coś zaczyna się dziać. Nie boi się pokochać, a w krótce i zmienia swoje podejście do służenia Świętemu Mortainowi. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - grupa0
grupa0
Przeczytane:2017-09-15, Ocena: 5, Przeczytałem,

Początek wydawał sie fajny, ale fabuła nie porywa. Zastanawiam się czy przeczytać następną część.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ruczek
Ruczek
Przeczytane:2017-07-06, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Avatar użytkownika - antila
antila
Przeczytane:2017-05-05, Ocena: 3, Przeczytałem, Mam,
Avatar użytkownika - FantasyOla
FantasyOla
Przeczytane:2014-04-30, Przeczytałam,
Inne książki autora
Mortal Heart
Robin LaFevers0
Okładka ksiązki - Mortal Heart

Annith has watched her gifted sisters at the convent come and go, carrying out their dark dealings in the name of St. Mortain, patiently awaiting her own...

Mroczny Triumf
Robin LaFevers0
Okładka ksiązki - Mroczny Triumf

Zemsta jest słodka! Ekscytujący sequel Posępnej litości. Sybella jest bezwzględną zabójczynią, służebnicą śmierci wyszkoloną przez zakonnice z...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy