Budka na cmentarzu to jedyne miejsce wśród grobów zajmowane przez żywego człowieka. Należy ono do Knuta, strażnika, czuwającego nad spokojem zmarłych oraz tych, którzy ich odwiedzają. Knut zna skomplikowane historie swoich podopiecznych, myśli i opowiada o nich ciepło jak o przyjaciołach. Sam dawno pogodził się z egzystencją ograniczoną cmentarnym murem, ale nie stracił wiary, w to że świat jest pełen ludzi dobrej woli. Jakby na potwierdzenie tego przekonania w jego życiu pojawia się młodziutka Karina - w której zyskuje prawdziwą przyjaciółkę i wdzięczną słuchaczkę jego opowieści o zmarłych. Losy postaci z portretów na porcelanie przeplatają się ze sobą. Nie zawsze ci, którzy przeżyją, są szczęśliwsi, nie zawsze martwi prawdziwie odchodzą. Pierwsi uczą się od drugich, poznają znaczenie szacunku, przyjaźni, poświęcenia, jednak ponad wszystko starają się pokonać strach - przed śmiercią, ale też i przed życiem. Portrety na porcelanie to w istocie optymistyczna książka i niewiele w niej czarnego koloru. Znajdziemy w niej za to mnóstwo uczuć - zwłaszcza miłości, także tej nieobliczalnej, trudnej i silnej aż po grób. Jednak... końcowym punktem zawsze będzie piękny, cichy cmentarz, zapraszający na kontemplacyjny spacer między drzewami. Nie warto smucić się w miejscu, w którym odnajduje się spokój.
Wydawnictwo: 0
Data wydania: 2004 (data przybliżona)
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 256
Język oryginału: polski
Ilustracje:nie ma
Miasto Calehm - bogate, potężne, zatrważająco piękne - pogardza światem, stoi ponad prawami i religią. Wypełnia posłannictwo i nieprzerwanie buduje swą...
Ptasie Wyspy to okruchy stałego lądu, rozproszone wybuchem wulkanu. Z zamkiem renesansowej Celesty, uwięzionej w gorsecie szlachectwa… Jej wyspa...
Przeczytane:2018-02-03, Ocena: 3, Przeczytałam,
Książka z jednej strony jest fascynująca, a z drugiej łagodnie powiedziawszy dziwna. Na pewno zmusza do refleksji o tym, że groby to nie tylko ludzie z wyeksponowanymi nazwiskami i datami urodzin i śmierci, ale również historie, które pozostawili po sobie. To nie tylko pozostawiona w smutku i rozpaczy rodzina, ale również mniejsze bądź większe dzieła ich życia, projekty rozpoczęte i zakończone, marzenia spełnione i brutalnie przerwane, cele, które jedni zrealizowali, a innym nie było dane.
O ile historie opowiadane przez Knuta były ciekawe, o tyle nie widzę sensu w zakończeniu powieści. Jak dla mnie książka przez nie dużo traci.