Przejmujący thriller, którego gęsta, naszpikowana niespodziankami akcja rozgrywa się w ciągu 24 godzin.
Pisarz John M. Godart, urodzony w Polsce jako Jan Michał Godurć, po wieloletnim pobycie w USA wraca do Polski. Opromieniony sławą zdobywcy Pulitzera, wymieniany wśród kandydatów do literackiego Nobla, uchodzi powszechnie za autorytet moralny i sumienie swego pokolenia po obu stronach Atlantyku. Jest wyczekiwany w ojczyźnie niczym bohater narodowy - wszak to ikona współczesnej światowej kultury, symbol polskiego twórcy odnoszącego sukcesy w Ameryce. Jest jednak ktoś, kto czeka na niego szczególnie niecierpliwie - i nie wydaje się mieć dobrych zamiarów.
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 2020-05-22
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 240
Każdy ma coś na sumieniu. Nie? Nigdy w życiu nie zdarzyło się Wam zrobić czegoś, czego się wstydzicie? Skrzywdziliście kogoś i baaardzo chcecie wymazać to z pamięci? Może przespałaś się z chłopakiem czy mężem najlepszej przyjaciółki? W młodości podkradłeś starym kasę z szuflady i zwaliłeś na młodszego brata? Wyśmiewałeś się z kolegi w klasie bo był inny? Umówmy się, każdy ma coś za uszami, święci nie jesteśmy. I teraz pomyślcie sobie, że pojawił się ktoś, kto zna Was od podszewki, zupełnie jakby Was śledził, zna wszystkie Wasze grzeszki i chce byście się przyznali do tego co najbardziej chcecie ukryć. Taki los spotka znanego pisarza. John M. Godart, czyli Jan Michał Godurć, 60letni profesor literatury, laureat Pulitzera i kandydat do literackiego Nobla wraca po latach z USA do Polski. Zamierza wynająć mieszkanie mające pomieścić Jego olbrzymie zbiory biblioteczne. Trafia się wspaniała okazja wynajęcia w okazyjnej cenie świetnego loftu w starej fabryce na Pradze. Jedzie go obejrzeć z pośrednikiem a po kilku minutach okazuje się, że rzekomy pośrednik zniknął, drzwi są zamknięte a okna zamurowane. Po chwili głos z głośnika oznajmia, że pisarz zostanie uwolniony pod warunkiem wyznania swoich najskrytszych przewinień, a na "trafienie" w to, na którym porywaczowi zależy ma trzy próby. Pisarz nie poddaje się łatwo i stara wykpić. Zaczyna więc od grzechów mniejszego kalibru, próbując ominąć ten najgorszy, a i tak nie są to przewinienia na które można machnąć ręką. Wyznania bohatera toczą się dwutorowo - z jednej strony słuchamy tego co chce wyznać, z drugiej, z retrospekcji poznajemy historię tego co koniecznie chce ukryć.
Pomysł na thriller super, wyznania pisarza zaskakują, tym bardziej że zdaje się On być kompletnie pozbawiony wyrzutów sumienia, zakończenie też jest dobre, ale ... czegoś mi zabrakło. Mam wrażenie że nie poczułam "chemii" z porywaczem, a Jego motywy kompletnie mnie nie przekonały, co biorąc pod uwagę treść książki było dość ważne. Powoduje to, że mam problem z oceną tej książki. Z jednej strony bardzo ciekawa, z drugiej mam niedosyt. Może po prostu przekonajcie się sami, myślę że mimo wszystko nie będziecie zawiedzeni.
Główny bohater, pisarz, który mogłoby się wydawać jest człowiekiem sukcesu, ale jak każdy z nas skrywa w sobie tajemnice, czasem bardzo mroczne.
Mając na koncie wiele osiągnięć wraca do swojego rodzinnego kraju, do Polski, gdzie szuka mieszkania, który pomieści niezliczoną liczbę książek jakie ma w posiadaniu. Dostaje telefon od agenta nieruchomości i udaje się do miejsca, które ma być tym wymarzonym (stara fabryka na Pradze ma być przekształcona na lofty). Na miejscu czeka na niego jednak ktoś inny… czy to wszystko zostało uknute i z czym będzie musiał się zmierzyć?
Od pierwszych słów autor wprowadza bardzo posępny klimat, można by powiedzieć, że wręcz klaustrofobiczny. Cała akcja toczy się w jednym miejscu przez 24 godziny, a czytelnik zostaje w nią niemalże „wrzucony” i właśnie tutaj na jaw wychodzą wszystkie grzechy pisarza. Do czego go doprowadzą? Czy będzie potrafił poprowadzić dialog, czy przyzna się do swoich win, które z pewnością są głęboko w nim ukryte.
Autor nie przebiera w słowach, prowadzi narracje w taki sposób, że sam czytelnik zaczyna myśleć o swoich przewinieniach. Nie ma tu miejsca na ładne i delikatne słowa, jest konkret, momentami lekko ordynarny.
Gdybym spotkała na swoje drodze takiego człowieka, jakim był John M. Godart, myślę, że ciężko byłoby znaleźć z nim nić porozumienia. Wydał mi się człowiekiem zawziętym, wyrachowanym, z wybujałym ego, z takim z którym trudno się zaprzyjaźnić.
Z pewnością nie czytałam jeszcze tak skonstruowanego thrillera, który wyciąga z człowieka tylko to co złe i przez to w ogólnym odbiorze jest ponury, szary i momentami przerażający, ale nie są to minusy, wręcz przeciwnie. Choć nie jest to pokaźna lektura, to zdecydowanie na tych lekko ponad dwustu stronach autor bardzo dobrze przekazał emocje, które cały czas potęgują.
Szukał wygodnej przestrzeni, w której mógłby rozpocząć nowe życie. Znalazł duże i interesujące mieszkanie. Czy to możliwe, by loft stał się jego grobem?
“Pokój bez widoku” zaczyna się mocnym akcentem i aż do końca utrzymuje czytelnika w stanie niepewności. Pierwsze rozdziały przyciągają do lektury, a kolejne podsycają zainteresowanie i skupiają uwagę. Nowa książka Gortata to pozycja dość krótka, ale będąc świeżo po lekturze mogę śmiało powiedzieć, że znalazło się w niej wszystko, co powinno. Niczego nie było zbyt wiele i niczego nie zabrakło.
Główny bohater książki to mężczyzna, który odniósł sukces na wielu polach. Utalentowany, lubiany, doceniony. Takie osoby zawsze oprócz podziwu budzą także zazdrość, przypominając, że mają coś, czego innym brakuje. Wydaje się jednak, że tym razem chodzi o coś więcej. Ktoś, kto zastawił na niego zasadzkę oczekuje przyznania się do winy, w ciemnej przestrzeni loftu prowadząc swego rodzaju rozliczenie.
„Pokój bez widoku” to interesująca, niespokojna i mroczna opowieść o tym, że nikt nie jest idealny i nikt nie ma idealnego życia. Do niektórych sekretów i tajemnic po prostu trudniej się dokopać. Na stronach powieści mamy okazję, by poznać bohatera bliżej, przyjrzeć się temu, jak toczyło się jego życie i rozwijała kariera. Niepokój i duszna atmosfera opierają się nie tylko na rozgrywających się wydarzeniach, emocji dodaje także możliwość prawdziwego poznania tego człowieka, uświadomienie sobie, że nic nie zostaje zapomniane.
Akcję powieści poznaje się bardzo szybko. Składa się na to kilka elementów, które są obowiązkowe w przypadku dobrego thrillera. Mocny początek, zwroty akcji, tajemnicza przeszłość, nutka przemocy, trochę krwi- taka mieszanka po prostu musi się sprawdzić. Lekki, dopracowany styl, prosty język i przyjemna narracja pozwalają jeszcze bardziej zaangażować się w lekturę i poznawać kolejne strony w błyskawicznym tempie.
Duże znaczenie w przypadku mocnych książek ma dla mnie również tło psychologiczno- obyczajowe, które często potęguje emocje, zwraca uwagę na inne kwestie i skłania do refleksji. Tutaj też trochę tych kwestii się pojawiło, a dłuższe spojrzenie na głównego bohatera zaważyło na mojej ocenie książki.
„Pokój bez widoku” to interesująca i zastanawiająca całość. Podoba mi się pomysł autora na fabułę i sposób jej realizacji. Książce nieco brakuje do osiągnięcia mistrzostwa w swej kategorii, ale i tak spokojnie można po nią sięgnąć dla czystej rozrywki.
Dziś o książce znamienitego autora, Grzegorza Gortata. „Pokój bez widoku” to wyśmienity, specyficzny, klimatyczny thriller.
24 godziny… tylko tyle by wywalczyć sobie życie i zmierzyć się z demonami dawnych lat.
3 historie z przeszłości, które się skrywa przed światem.
2 osoby i wymuszona spowiedź.
Wybitny pisarz, zdobywca Pulitzera, John M. Godart (Jan Michał Godurć) wraca do Polski i nim na dobre rozpakuje bagaże, znajdzie odpowiednie miejsce do życia i przestrzeń dla swej imponującej biblioteczki… przyjdzie mu zagrać o własne życie.
Czy szczere wyznanie winy, czy wyjawienie mrocznej tajemnicy pozwoli mu ocalić życie? Czy John odkryje, do kogo należy tajemniczy głos?
Niezwykłe jest odkrywanie przeszłości pisarza… przeszłości, która jest daleka od ideału. Ta specyficzna spowiedź jest niezwykła również z tego powodu, że „spowiednik” jakby wiedział o nim wszystko. Wymuszone przyznanie się do licznych win, zaniedbań, występków… i to stopniowanie poziomu zła w źle jest przerażające.
Mroczna, klaustrofobiczna atmosfera (niemal jak z najgorszego koszmaru) sprawia, że podczas lektury kiełkuje w czytelniku lęk, który sprawia, że oddech jest coraz płytszy. Granica między snem a rzeczywistością się zaciera. Dodatkowym walorem książki są ciekawe retrospekcje, które przerywają spowiedź pisarza. Powrót do rozmowy Johna z głosem (Panem Nulem) jest za każdym razem duszniejsza i bardziej mroczna.
Gorąco polecam lekturę „Pokoju bez widoku” to niezwykła, bardzo charakterystyczna książka, która trzyma w napięciu od pierwszej strony. Klimat lektury jest niezwykle mroczny i niepokojący, akcja niesamowicie skondensowana a intryga porywająca.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Media Rodzina.
Piętnastoletni Henryk uważa się za prawdziwego Polaka. Z zaangażowaniem broni „czystości” polskiej krwi. Jego autorytetem jest Adolf Hitler...
Patryk spędzał z rodzicami wakacje nad morzem. Byłyby to zapewne jeszcze jedne leniwe i spokojne wczasy, gdyby nie wydarzyło się coś, co odmieniło życie...
Przeczytane:2021-04-25,
Na wstępie napiszę, że tytuł idealnie reprezentuje treść, którą znajdziemy na stronach książki pana Grzegorza Gortata.
Do Polski wraca pisarz John M. Godart, który wiele lat spędził w USA i tam rozwijał swoją karierę. Szuka dużego mieszkania w Warszawie przez agencję nieruchomości. Po telefonie od agenta wyrusza pod podany przez niego adres, by obejrzeć lokum, które jak sam agent przyznał, jest bardzo korzystną okazją. Wchodząc do opuszczonej fabryki nie wie, co go czeka - tajemniczy mężczyzna, zamknięte pomieszczenie, ciemność i walka z własnymi myślami.
Czytając "Pokój bez widoku" poczujecie się jak intruzi, którzy wsłuchują się w spowiedź mężczyzny, którego żywot dobiega końca. Nie jestem w stanie przypomnieć sobie, czy czytałam książkę podobną do stylu autora. Może nie do końca trafiła w mój gust, lecz sama akcja uwięzionego bohatera i poznawanie faktów z jego życia, które doprowadziły go do miejsca, w jakim się obecnie znajduje, jest ciekawe. Godart vel Godurć zostaje zmuszony do prześwietlenia całego swojego życia i znalezienia przyczyny zamknięcia go w jednym z pomieszczeń w opuszczonej fabryce. W międzyczasie zastanawia się, kto go przetrzymuje i jak przechytrzyć człowieka, który za tym stoi.
John M. Godart czy też Jan Michał Godurć to bohater, którego nie da się polubić. Wraz z kolejnymi rozdziałami poznajemy ciemniejszą stronę jego osobowości. W ogóle nie wzbudził mojego zaufania i chyba nie chciałabym spotkać na swojej drodze takiego człowieka. Książka może miejscami nużyć, zwłaszcza czytelników, którzy potrzebują mocniejszych wrażeń. Oczywiście, najlepiej samemu ocenić.
Jeśli chcecie się przekonać, dlaczego ta postać jest, przynajmniej według mnie, negatywna, a jednak intrygująca, to polecam. Powieść daje do myślenia i skłania do refleksji nad naszym życiem. Konkretniej, o grzechach z przeszłości.