Piąty kryminał retro z lubelskim gliną! Zygmunt Maciejewski, komisarz przedwojennej policji, już rok spędził w więzieniu i jest rozpracowywany przez okrutnego ubeka. Wprawdzie major Grabarz nie zdołał skłonić Zygi do kolaboracji, lecz wie, że dopnie swego. Maciejewski, policjant oddany swojej pracy i lojalny wobec prześladowanych kolegów po fachu, zgadza się pomóc nawet ubekowi, gdy ten - zupełnie nieoczekiwanie - żąda, by Zyga zapobiegł... mającemu wybuchnąć pogromowi w Lublinie
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2018-01-31
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
Język oryginału: polski
Marcin Wroński to postać o bogatej pisarskiej przeszłości, która w ostatnim czasie z wyjątkowym sentymentem wraca do dawnego Lublina. Na potrzeby swojej pasji stworzył bohatera serii kryminałów w stylu retro, rozgrywających się właśnie w jego ulubionym mieście.
"Pogrom w przyszły wtorek" to już piąta część przygód komisarza przedwojennej policji, Zygmunta Maciejewskiego. Nie ma większych przeciwskazań, by przygodę z tym bohaterem, rozpocząć właśnie od tego momentu, choć niektórzy twierdzą, że jedynie po zapoznaniu się z poprzednimi książkami, historia nabiera większego sensu a czytelnik będzie w stanie docenić wszystkie jej smaczki.
Lublin, wrzesień 1945 roku. Komisarz Maciejewski przebywa jako więzień w lubelskim Zamku. Poddawany jest regularnym, okrutnym przesłuchaniom, mającym na celu wydobycie zeznań satysfakcjonujących służby bezpieczeństwa. Mężczyzna jest już u kresu swoich sił, mimo to nadal próbuje zachować twarz. Można sobie wyobrazić jego zaskoczenie, gdy pojawia się perspektywa opuszczenia Zamku. Niczego jednak nie ma za darmo - Maciejewski otrzymuje zadanie rozwikłania zagadki zabójstwa pewnego Żyda, którego podejrzewa się o współpracę ze służbą bezpieczeństwa. Były komisarz nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że sprawa którą ma się zajmować jest zdecydowanie bardziej złożona, niż sam zakłada. Co więcej, musi stawić czoło zupełnie nowej rzeczywistości. Nowa Polska to miejsce pełne zagadek i niebezpieczeństw. Dawni sojusznicy mogą stać się śmiertelnymi wrogami, dlatego ufać można tylko samemu sobie...
Marcin Wroński w bardzo sugestywny sposób kreśli obraz Lublina w pierwszych miesiącach po wyzwoleniu. To bardzo specyficzny okres, w którym dotychczasowe sojusze i zależności ulegają przewartościowaniu. Milicja, bezpieka, aparat partyjny, NKWD - nie tak ludzie wyobrażali sobie nową, lepszą przyszłość. Paradoksalnie jeszcze trudniej jest utrzymać się na powierzchni. Atmosfera jest niesamowicie ciężka i przygnębiająca.
Czytając książkę Pana Marcina czułam się tak jakbym się przeniosła do innej epoki. Do czasów, w których dzięki Bogu nie przyszło mi żyć. Lublin tuż po zakończeniu II Wojny Światowej. Tak realne opisy, że chwilami miałam wrażenie, że chodzę ulicami tego zniszczonego miasta. Opis układów władzy i stosunków międzyludzkich, międzysąsiedzkich niemal namacalny. Przyznaję, że nie przepadam za książkami nawiązującymi do historii ale ten cykl mnie wchłonął. I mimo, że ciężko było mi poznać "komisarza" (teraz już nie ) Maciejewskiego to cały czas mu kibicowałam, zarówno w życiu publicznym i osobistym. Żal mi końcówki. Wolałabym inne zakończenie.Polecam. Warto.
Czytając książkę Pana Marcina czułam się tak jakbym się przeniosła do innej epoki. Do czasów, w których dzięki Bogu nie przyszło mi żyć. Lublin tuz po zakończeniu II Wojny Światowej. Tak realne opisy, że chwilami miałam wrażenie, że chodzę ulicami tego zniszczonego miasta. Opis układów władzy i stosunków międzyludzkich, międzysąsiedzkich niemal namacalny. Przyznaję ,że nie przepadam za książkami nawiązującymi do historii ale ten cykl mnie wchłonął. I mimo, że ciężko było mi poznać "komisarza" (teraz już nie ) Maciejewskiego to cały czas mu kibicowałam, zarówno w życiu publicznym i osobistym. Żal mi końcówki. Wolałabym inne zakończenie.Polecam. Warto.
Dominikanin Marek Gliński wraca do Lublina po dwudziestu latach. Władze kościelne dobrze przygotowały jego powrót, jednak Gliński zdziwi się, jak wiele...
SPRZEDAŻ OD 23-11-2007! Powalający jak litr czystej wypity pod trzy meduzy w lubelskiej spelunce "Wykwintna". Skuteczni jak prawy prosty boksera, zniewalający...