Powojenne porachunki
Kolejne spotkanie z Zygą Maciejewskim, prowadzącym śledztwo. Tym razem w jeszcze bardziej nietypowych warunkach niż zwykle. Komisarz Maciejewski otrzymuje zadanie wyjaśnienia okoliczności zabójstwa Żyda, na którego padło podejrzenie o współpracę ze służbą bezpieczeństwa, a jego morderstwo miało być wyrokiem wykonanym przez podziemie poakowskie. Być może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie dwa fakty. Maciejewski to eks-komisarz, obecnie więzień lubelskiego Zamku. Poddawany brutalnym przesłuchaniom przez sadystycznego majora Grabarza, próbującego wymusić na nim zeznania odpowiadające służbie bezpieczeństwa, mężnie stawia opór. Z dawnego Zygi zostaje tylko strzęp człowieka. Postanawia jednak podjąć się zadania, dzięki czemu opuszcza więzienie.
Wyzwanie okazuje się tymczasem zdecydowanie większe, niż początkowo mogłoby się wydawać. Na jaw szybko wychodzą sprawy, które niemiłosiernie komplikują obraz sytuacji. Tak rozpoczyna się żmudne i niebezpieczne śledztwo, w którym przeszkadzać Maciejewskiemu będą próbowali rozmaici ludzie - od gangów żydowskich poczynając, na szmalcownikach i aparatczykach partii kończąc. Wszystko wskazywać też będzie na to, że w Lublinie szykuje się pogrom Żydów…
Śledztwo śledztwem, a komisarz Maciejewski próbował będzie odbudować z gruzów własne życie osobiste i starał się będzie odzyskać podeptaną godność. Wybite zęby i szereg śladów po przesłuchaniach to najmniejsze z jego problemów. Większe stanowią o jego upadku ducha i psychicznym wyczerpaniu. Trudniej posklejać zrujnowane małżeństwo z Różą czy odkleić łatkę kolaboranta (bo przecież w powszechnej opinii Zamek opuścić mogą tylko ci, którzy zgodzili się na haniebną współpracę) niż naprawić zęby (choć i to stanowi spore wyzwanie). Pomimo wszelkich przeciwności, Zyga Maciejewski nie traci swego cynicznego i sarkastycznego poczucia humoru. I za ów ironiczny humor należą się Marcinowi Wrońskiemu duże słowa uznania.
Niezwykłe jest również to, w jaki sposób Marcin Wroński nakreślił postać komisarza. Upodlonego, obcego we własnym mieście (które nie jest już tym miastem, które znał, a tym samym nie jest już "jego" miastem…), a jednak walczącego i próbującego odzyskać honor i poczucie własnej wartości. Ten aspekt jest równie ważny w Pogromie…, co sam wątek kryminalny. Narracja prowadzona w ogromnie interesujący sposób, obraz powojennego Lublina, tętniącego życiem, z żywym językiem ulicy, pełnym wulgaryzmów i dosadnych określeń - wszystko to nadaje książce dodatkowego smaku. Wroński przenosi czytelnika w świat tuż po zakończeniu wojny, ze szmalcownikami, kolaborantami, nową panoszącą się władzą i jej najpodlejszymi przedstawicielami. A w tle budzący się antysemityzm, podsycany przez różne grupy, mające w tym swój interes. Drobiazgowość opisu, lekkość pióra, dobra znajomość tego okresu historii i historii samego Lublina sprawiają, że jest to kryminał retro z prawdziwego zdarzenia. Ulica tętni życiem, nowa „demokratyczna” władza w Polsce Ludowej umacnia swoją pozycję. Podobnie jak Marcin Wroński umacnia swoją pozycję jako świetnego autora kryminałów retro.
Dodatkową wartość powieści przynosi przeniesienie jej na nośnik audio i oddanie jej interpretacji świetnemu lektorowi Tomaszowi Sobczakowi. O ile nie do końca przekonująca była jego interpretacja cyklu o Kacprze Ryxie Mariusza Wollnego, o tyle w cyklu Wrońskiego o komisarzu Maciejewskim Sobczak sprawdza się znakomicie. Stonowana narracja, która ciągle podsyca czytelniczy apetyt, sprawia, że książka zaczyna przypominać świetne słuchowisko, nie zaś tradycyjny audiobook. Z pewnością interpretacja Pogromu… przypadłaby do gustu nawet tym osobom, które nie przepadają za taką formą odbioru książek. Nie bez przyczyny Sobczak uznawany jest za jednego z najlepszych polskich lektorów. W przypadku tej książki również nie poległ, lecz jedynie utwierdził swój status.
Trzeci, nowy tom serii kryminałów z komisarzem Maciejewskim! Na początku września 1938 roku w Lublinie dochodzi do makabrycznej zbrodni: ktoś gwałci...
Dominikanin Marek Gliński wraca do Lublina po dwudziestu latach. Władze kościelne dobrze przygotowały jego powrót, jednak Gliński zdziwi się, jak wiele...