Daj się porwać fenomenalnej opowieści, która dzieje się jednocześnie w obecnych czasach i ponad 50 lat temu. Fundamentem mostu łączącego obie rzeczywistości jest niezachwiana potęga miłości. Rok 1961. Dziennikarka Rosamund Bailey czuje się spełniona zawodowo. Brakuje jej już tylko miłości. Gdy poznaje Dominica Blake’a, od samego początku wie, że to ten jeden, jedyny, najukochańszy. Jednak kiedy tylko skosztują odrobiny szczęścia, los wykręci im przykry numer. Czy wizja pięknej przyszłości rozwieje się jak dym? Rok 2014. Głęboko w podziemiach muzeum, archiwistka Abby Gordon całkowicie przypadkowo natyka się na znalezisko, które zapiera dech w piersiach. Wypłowiała i stara fotografia przedstawia żegnającą się w miłosnym uścisku parę. Choć zdjęcie nie wygląda, jakby stanowiło wysoką wartość materialną, Abby czuje dziwną potrzebę zgłębienia jego historii. Szukając leku na złamane serce, Abby obsesyjnie próbuje dowiedzieć się, jaka romantyczna opowieść kryje się za wizerunkiem zakochanych.
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 2017-04-07
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 488
Tytuł oryginału: The Last Kiss Goodbay
Język oryginału: Polski
Tłumaczenie: Małgorzata Bortnowska
Pięknie wyjaśnia, na czym tak właściwie polega miłość. Można się wzruszyć - i to nie jeden raz.
Stara fotografia, na którą przypadkiem trafia Abby, nie pozwala jej o sobie zapomnieć. Piękna para ze zdjęcia kusi by zgłębić jej historię, a kobieta będąca na życiowym zakręcie, bez pamięci oddaje się tej sprawie. Kim są zakochani ze zdjęcia? Co ich spotkało? Jaką tajemnicę skrywają?
Wiele mówiący tytuł, urocza okładka i opis książki skupiający się na sile miłości. Wydaje się, że to powieść z gatunku tych, których starannie unikam. Lubię wzruszająco, ale nie ckliwie. Dramatycznie, nie romantycznie. I z miłością na boku, a nie głównym planie. A jednak coś szalenie przyciągało mnie do tej historii. Wyczuwałam obietnicę, że sięgnięcie po nią nie okaże się czasem straconym. I właśnie tak było.
Perry zabiera nas w świat widziany oczami ludzi różnych epok. Z jednej strony poznajemy czasy współczesne na tle pięknego Londynu. Z drugiej cofamy się o 50 lat, a miejsce wyśnionej stolicy zajmują wspominki o istotnych historycznych wydarzeniach, jak zimna wojna czy powstanie muru berlińskiego. Uwielbiam takie połączenie teraźniejszości i przeszłości, gdzie narracja zostaje podzielona na teraz i kiedyś, zwłaszcza, kiedy pozornie prosta opowieść zostaje podparta historią i realiami, które w pewien sposób wpłynęły na każdego z nas. W ten sposób Perry lawiruje w czasie, zanurza się w różnych perspektywach, przeskakuje między bohaterami. Intryguje, zachęca, skłania do refleksji i szukania rozwiązań.
Bo w tej romantycznej opowieści chodzi również o skrywane tajemnice, niewyjaśnione sprawy, sekrety podszyte smutkiem i melancholią. I właśnie tej strony powieści byłam najbardziej ciekawa. Tajemnice wyjaśniane na kolejnych stronach książki zawsze stanowią dla mnie łakomy kąsek, zwłaszcza gdy osnute są odrobiną mroku, kurzu, historii. Choć tajemnica Perry stanowiła istotny element wokół którego zbudowano fabułę powieści, miałam wrażenie, że zostało nieco zmarginalizowana, albo raczej nie przywiązano do niej tak wielkiej uwagi, jak mogłoby się wydawać. Przyznam szczerze, że nie przeszkadzało mi to jednak, przede wszystkim dlatego, że skupiłam się na innych elementach powieści.
Subtelne wątki historyczne, zmiany zachodzące w społeczeństwie, dramaty związane ze źle podjętymi decyzjami, zagadki przeszłości. Wszystkie te elementy złożyły się na powstanie historii dość niezwykłej. Przyjemnie lekkiej, delikatnej i subtelnej, stanowiącej świetny czytelniczy wybór na długie ciepłe wieczory. A równocześnie dość wzruszającej, skłaniającej do refleksji i pewnymi scenami zapadającej w pamięć. Wydaje mi się, że nie jest prostym zadaniem napisanie książki właśnie w ten sposób. By czytelnik mógł w niej odnaleźć przyjemność z czytania, chwilę dla siebie, odrobinę relaksu, a także wyciągnąć wnioski, odnieść książkową historię do własnego życia, powrócić wspomnieniami do wczoraj, zastanowić się nad dzisiaj.
Podobają mi się bohaterki wykreowane przez Perry. Ta powieść to zbiór niezwykłych portretów niecodziennych kobiet. Silnych, odważnych, zdeterminowanych, gotowych walczyć o siebie i swoje marzenia. Zarówno Rosamund jak i Abby bardzo przypadły mi do gustu. Tak różne, żyjące w innych czasach i odmiennych rzeczywistościach, a jednak pod pewnymi względami niczym siostry bądź najlepsze przyjaciółki. Bardzo przyjemnie czytało mi się o ich życiu, podejmowanych przez nie wyborach i miłości, która zmieniła ich świat.
„Pocałunek na pożegnanie” czyta się niezwykle szybko i lekko. Opowieść, wydająca się na pierwszy rzut oka dość banalna, potrafi zaskoczyć, poruszyć i zatrzymać. Autorka stworzyła bardzo dobrą powieść obyczajową, gdzie romansu na szczęście jest jak na lekarstwo, za to miłości- pięknej, dojrzałej, godnej pozazdroszczenia mnóstwo. Nie żałuję czasu, który poświęciłam tej powieści, zwłaszcza znając jej zakończenie.
Czy da się zapomnieć o pierwszej miłości? Ujmująca opowieść w scenerii rodem z Przeminęło z wiatrem! Rok 1994. W Savannah jest upalne lato, które...
Romantyczna podróż w czasie z powojennego Londynu do współczesnego Manhattanu Rok 1958. Londyn. Georgia Hamilton kończy 18 lat i rodzice...
Przeczytane:2019-03-10,