Stanisław, emerytowany górnik, po stracie żony nie może odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Na domiar złego, jego dorosły syn Grzegorz, winiąc ojca za śmierć matki, wyjeżdża do Londynu i wszystko wskazuje na to, że wplątuje się w poważne tarapaty. Czy rodzinne więzy przezwyciężą emigracyjną zawieruchę i czy nadzieja naprawdę umiera ostatnia? Do jakich poświęceń jesteśmy zdolni, gdy stawką jest zdrowie lub życie naszych bliskich? Powieść ukazuje nierzadko skomplikowane relacje rodzinne oraz porusza problemy emigracji po roku 2004, traktując jednak przede wszystkim o handlu ludźmi.
Wydawnictwo: selfpublishing
Data wydania: 2021-11-20
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 218
Język oryginału: polski
Niemal usłyszał jej głos: „Pamiętaj, Stasiu, ja zawsze powtarzam – po każdej burzy świeci słońce!".
Większość ludzi nie wyobraża sobie życia bez bliskich osób, dlatego każdy z nich jest w stanie zrobić dla nich wiele, by ich uratować. Oczywiście rzeczywistość pokazuje, że nie zawsze tak jest z różnych względów, jednakże potrzebujący takiej pomocy powinien ją otrzymać, nawet jeśli twierdzi inaczej, więc nie powinniśmy o nim zapominać. Zlekceważenie takiej sytuacji z czasem może u nas wywołać wyrzuty sumienia i ogólne przygnębienie.
Zarys fabuły
W książce spotykamy Stanisława, który na skutek nieszczęśliwego wypadku stracił żonę oraz przyszłą synową. O śmierć ich obwinia go syn Grzegorz, twierdząc że gdyby to ojciec prowadził, nic by się nie stało. Grzegorz wyjechał do Anglii i obaj panowie mieli ze sobą rzadki kontakt. W pewnym momencie syn poprosił o przelew gotówki po czym przestał dzwonić do ojca. Stanisław mając dziwne przeczucia przy pomocy pewnej pani postanowił wyjechać w celu odnalezienia syna. W Anglii okazało się, że Grzegorz wyjechał do Stanów Zjednoczonych i naraził się handlarzom ludźmi. Jakie trudności spotkały Stanisława w Londynie? Kto pomoże bohaterowi? Jak potoczą się losy Stanisława i Grzegorza? O tym w książce „Po każdej burzy świeci słońce” autorstwa Magdaleny Lytek-Dehiles.
Handel ludźmi
Autorka w książce poruszyła bardzo ważną sprawę dotyczącą handlu ludźmi. Otóż Grzegorz pomaga Tali, która uciekła takim ludziom, przez co są oboje ścigani. Wątek bohaterki powstał na podstawie prawdziwej historii Shandry Woworuntu, którą spotkał tak okrutny los. Niestety handel ludźmi dalej istnieje i ma się dobrze, przez co wiele rodzin cierpi po stracie ukochanych, a sami poszkodowani często już nigdy ich nie zobaczą. Problem ten jest jakimś cudem spychany ze świadomości społeczeństwa, przez to że rzadko się o nim mówi publicznie, a i w książkach sporadycznie poruszany jest przez autorki. Raczej nie zlikwidujemy całego zła, ale zawsze możemy dzięki takim historiom podnieść poziom własnego bezpieczeństwa oraz naszych bliskich.
Pomoc
Kolejnym ważnym zagadnieniem poruszonym jest bezinteresowna pomoc członkom rodziny. W tym przypadku Stanisław jako dość nieporadny człowiek, postawił wszystko na jedną kartę i wyruszył w nieznane nie znając języka angielskiego, tylko po to by ratować jedynego syna. Taka postawa jest godna naśladowanie przez nas wszystkich, bo niestety bywa tak, że zapominamy o rodzinie w imię naszej wygody. Stanisław zrobił to pomimo, iż syn go o nic nie prosił, właśnie czasem to do nas należy decyzja w tak trudnych sytuacjach. Te i inne problemy poruszone w książce podnoszą jakość pozycji.
Podsumowanie
Książkę czytało mi się dość płynnie, a miejscami wywoływała we mnie emocje z których najczęstszym był smutek związany z wydarzeniami z przeszłości bohaterów. Pozycja porusza ważne tematy społeczne i obyczajowe. Część zysków ze sprzedaży każdego egzemplarza trafi do fundacji La Strada oraz Lighthouse zajmujących się przeciwdziałaniem handlowi ludźmi oraz pomocą ich ofiarom. Moim zdaniem autorka mogłaby pociągnąć znajomość pewnej Justyny z panami, chyba że jest w planach kontynuacja ich losów. Okładka dzięki swej kolorystyce przykuwa wzrok czytelnika i doskonale pasuje do treści książki. Polecam pozycję wszystkim fanom powieści obyczajowych poruszających ważne tematy oraz wzbudzające niepewność, co do dalszych losów bohaterów.
"Niemal usłyszał jej głos: "Pamiętaj, Stasiu, ja zawsze powtarzam - po każdej burzy świeci słońce!"."
To tytułowe powiedzenie jest mottem przewodnim tej książki, używała go nieżyjąca już Teresa - żona głównego bohatera Stanisława. I być może dobrze się stało, że właśnie takie zdanie powtarzał sobie nasz emerytowany górnik. Pozwoliło mu na to, aby spojrzeć na świat z optymizmem. Tylko czy rzeczywiście w tym przypadku będzie nadzieja na lepszą przyszłość?
Historia pana Stanisława Adamca, którą opowiada nam autorka w swojej debiutanckiej książce jest bardzo poruszająca, to nie jest taka sobie lekka powieść jakich jest obecnie bardzo dużo. Są tu poruszane trudne tematy, ale mimo tego czyta się tę opowieść bardzo dobrze.
Fabuła toczy się powoli, poznajemy pana Stanisława rok po tragicznym wypadku, w którym zginęła jego żona oraz narzeczona syna. Nie może się z tym pogodzić, że to przez niego tak się stało, bo gdyby sam prowadził auto być może nie doszłoby do tragedii. Za śmierć obu kobiet obwinia go również jego syn Grzegorz, który uważa, że ojciec jest ciapowaty i zawsze o wielu poważnych sprawach decydowała matka. Chłopak izoluje się od ojca a w końcu aby nie przebywać w jego towarzystwie, wyjeżdża do Londynu. Stanisław jest coraz bardziej załamany, tym bardziej, że syn nie odbiera od niego telefonu.
Nieoczekiwanie syn prosi ojca o przysłanie pieniędzy, ojciec wysyła je synowi, lecz zaczyna się zastanawiać w jakie kłopoty wpadł jego syn. Kontakt telefoniczny z Grzegorzem znów jest niemożliwy, więc Stanisław postanawia wyjechać do Londynu aby porozmawiać i pogodzić się z synem.
Gdzie podziewa się Grzegorz? Dlaczego nie odpowiada na telefony i SMS-y? Czy Grzegorz ma problemy w Londynie? Czy ojciec będzie w stanie go odnaleźć i w miarę możliwości pomóc? Czy ojciec z synem potrafią się jeszcze porozumieć po przeżytej tragedii?
Bez znajomości języka, bez wiedzy o tym, gdzie może znaleźć syna, starszy pan rusza w podróż do Londynu. Nawet nie spodziewa się co go tam czeka, może dlatego podchodzi do wszystkiego ze spokojem. Podczas jego pobytu w Londynie wiele się wydarzy, starszy pan znajdzie się w wielu tarapatach, ale mimo tego jakoś udaje mu się dowiedzieć, gdzie przebywa jego syn. Aż trudno sobie wyobrazić ile człowiek może znieść dla dobrej relacji ze swoim dzieckiem, jak wielka może być ojcowska miłość.
To nie koniec fabuły, jest tu jeszcze jeden trudny wątek - handel ludźmi. Opisane wydarzenia inspirowane są prawdziwą historią. Czeka nas jeszcze podróż do Ameryki. A co się tam wydarzy, to już sami musicie sprawdzić.
Książka ta pokazuje nam, że mimo wielkiego zła, są na świecie również dobrzy ludzie, którzy gotowi są pomóc nawet nieznajomemu człowiekowi. Pokazuje nam również jak trudno jest pogodzić się ze strata bliskiej osoby, jak trudno z tym żyć, gdy jeszcze obwinia się za to siebie lub inną bliską osobę...
Do samego końca trzyma nas ta lektura w napięciu, czas spędzony na tej lekturze to bardzo dobrze spędzone popołudnie.
Polecam.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl Bardzo dziękuję za możliwość przeczytania i zrecenzowania tej książki.
Ojcostwo to wielkie wyzwanie i ogromna odpowiedzialność. Dla dobra swojej pociechy, kochający rodzic jest w stanie poświęcić wszystko, zrezygnować z dotychczasowego życia i nawet zaryzykować swoje życie, by tylko ocalić dziecko przed całym złem tego świata.
W tej powieści poznajemy Stanisława. Emerytowany górnik źle znosi samotność i bardzo tęskni za synem, który w złości po tragicznej śmierci matki, wyemigrował do Anglii. Grzegorzowi nie wiodło się w Londynie. Obwiniając Stanisława o śmierć rodzicielki, prawie całkowicie urwał z nim kontakt. Wyjątkami były chwile, gdy musiał prosić ojca o pieniądze. Dodatkowo wplątał się w poważne tarapaty.
Jak ten polski górnik zachowa się w obliczu zagrożenia w jakim znalazł się jego syn? Czy odnajdzie swoje jedyne dziecko i zdoła ocalić go przed najgorszym? Do czego zdolny jest Stanisław? Czy jego miłość do Grzegorza jest bezgraniczna?
Debiuty są w ostatnim czasie pozycjami, które mnie zaskakują w pozytywny sposób i wręcz zachwycają. Autorka stawiająca dopiero nieśmiałe kroki na rynku wydawniczym udowodniła, że zna swój kunszt, wie jak używać pióra i robi to naprawdę w genialny sposób. Spodobał mi się jej styl, kreacja postaci, opis miejsc i wydarzeń. Książka jest dopieszczona w każdym szczególe i wyczuwa się, ile serca włożyła w to dzieło.
Czytając lekturę już po kilku zdaniach przepadłam, wczułam się w przeżycia bohaterów i ogarnęły mnie emocje, które wzmocniły odczucia z poznawanej przeze mnie treści. Było mi żal Stanisława, jego ból i uczucie pustki było wręcz namacalne. Miałam w tych momentach taki mocny ścisk w piersi, że łzy pojawiały się w moich oczach. Podziwiałam go, jego postępowanie i ogromną miłość do syna. Mam nadzieję, że mój ojciec zrobiłby dla mnie to samo.
Tu nie znajdziecie ckliwe historyjki, przekoloryzowanej i przesłodzonej. Ta książka zawiera prawdziwe realia życia na emigracji. Trudne życie, brak perspektyw, zetknięcie się z brutalną rzeczywistością oraz handel ludźmi. Ten wątek sensacyjny spowodował, że ta powieść stała się bardziej atrakcyjna i czytało się ją mega szybko.
Ja ze swej strony zachęcam do przeczytania tej historii.
To bardzo wartościowa pozycja, którą naprawdę warto poznać. Wrażenia są gwarantowane i nie ma szans na nudę.
Porusza tak ważne i trudne tematy, które niestety są nadal wszechobecne, przestrzega przed brutalnym światem przestępczym, przed mroczną duszą bezwzględnych ludzi i niegościnnymi miejscami.
To przepiękna książka, obok której nie możemy obojętnie przejść. Przekonajcie się sami jak wyglądało życie na emigracji, do czego zdolny jest człowiek i ile warta jest miłość ojca do syna.
Polecam z całego serca. Na pewno nie zawiedzie was ta lektura!
Kochani przed wami recenzja, którą napisałam jeszcze w grudniu, tylko z powodu sprawy chorobowych dopiero teraz do niej dotarłam. Nie musiałam wiele czytać by od razu przypomnieć sobie tą jakże smutną historię. To debiut, jednak napisany w bardzo dobrej wierze. Nie często autorzy decydują się na oddanie kawałka zysków ze sprzedaży dla dobra ludzkości. Tym razem chodzi o handel ludźmi. Bardzo niemiły temat a jakże prawdziwy. Nie wiem jakie jest podejście ludzi do tego zagadnienia, bo sama nigdy o tym z nikim nie rozmawiałam. Zazwyczaj boimy się mówić o czymś, co by nas skrzywdziło nawet w pośredni sposób. Wielu ludzi jest przekonanych, że złymi myślami ściągają na siebie tylko nieszczęścia. Każdy ich żałuje, ale temat jak był, tak wciąż jest tabu. Być może dlatego tak niewielu ludzi reaguje na pomoc tym osobom. Tym bardziej samej autorce należy się z tego powodu wielki szacunek i uznanie.
Co do książki, to potrafi nas zasmucić. Przeczytacie tutaj o stracie jednego z małżonków, gdzie drugi nie potrafi się odnaleźć na nowo. Syn zamiast mu pomóc tylko odwraca się od niego plecami obwiniając o wszystkie nieszczęścia. Ucieka od przeszłości, choć pełen złości i goryczy pakuje się tylko w coraz to większe kłopoty.
Chciałabym tutaj dodać, że to nie jest zwykła historia, którą po przeczytaniu się zapomina. Dobrym przykładem jestem ja sama, która po trzech miesiącach wciąż ją pamięta. Nadal czuje ten ból i smutek spowodowany bezradnością bohaterów. Oni naprawdę się pogubili i zamiast starać się poradzić sobie w tymi problemami wspólnie, odtrącają się wzajemnie. Czasem powodem jest nienawiść, a niekiedy bezradność. Wielu bohaterów będzie potrzebowało pomocy uświadamiając nam, że tak naprawdę każdy z nas może stać się bezdomny.
Książka przywraca wiarę w siebie i w ludzi. Jest krótka z mniejszym druczkiem, lecz z wieloma dialogami. Wydrukowana na żółtym papierze sprawia wrażenie bardzo starej, zupełnie jakby była napisana przynajmniej dwadzieścia lat temu. Niesie bowiem przesłanie, które będzie ponadczasowe, zresztą sami za kilkanaście lat się o tym przekonacie;-)
Po każdej burzy świeci słońce ,to debiutancka książka Magdaleny Lytek-Dehiles.
Czytelniku usiądź i posłuchaj historii emerytowanego górnika Stanisława, posłuchaj historii jego syna Grzegorza.
Odkryjesz tu tą ciemniejszą stronę emigracji ,ale poruszony został tu też temat handlu ludźmi.
Ta książka jest mi bardzo bliska, bo sama też tak jak Stanisław przyjechałam do Anglii ,bez znajomości języka .
I tutaj nasze losy potoczyły się inaczej. Ale teraz tylko o Stanisławie. Mężczyzna dostaje obietnicę pomocy w Anglii od siostrzeńca znajomej. Niestety realia okazują się zupełnie inne ,a oprócz tego starszy pan nie spotyka syna za którym do Anglii przyleciał.
Jest to tak realistyczna historia , czytając tę książkę czułam się jakbym siedziała i słuchała tej opowieści.
Niejednokrotnie była złość ,były łzy wzruszenia ,żalu i współczucia .....Ale
też była radość gdy jednak u Stanisława działo się lepiej.
Grzegorz z Anglii za namową kolegi rezygnuje z pracy w Anglii i wyjeżdża do Stanów. Tam ma dobrze płatną pracę i zaczyna mu się układać ,do czasu aż znajduje w śmietniku....
i tu Wam nic więcej nie zdradzę .
Powiem tylko że ta część historii oparta jest na faktach .
Co się wydarzyło w życiu obu mężczyzn że zerwane zostały więzi i kontakt ?
Jak się potoczyło ich życie ,kto stanął na ich drodze?
Tego wszystkiego dowiecie się sięgając po tę książkę ,którą z czystym sumieniem serdecznie polecam <3
Na ulicy jeździły samochody. Każdy z nich dokądś zmierzał. A co było jego celem?
Więcej