Przeszłości nie da się wymazać
Znakomity kryminał retro autorki Sagi ognia i wody
Nowy Jork, XIX wiek. Przed piękną i bogatą Jo Monfort rysuje się świetlana przyszłość. Jednak jej plany unicestwia rodzinna tragedia: ojciec Jo ginie od przypadkowego postrzału. Czy jednak naprawdę był to wypadek? Dziewczyna ma wątpliwości. Z pomocą Eddiego - młodego, niezwykle przystojnego reportera - Jo próbuje dociec prawdy. Im bliżej jest rozwiązania, tym więcej może stracić. Ale jest już za późno, by się wycofać. A życie bywa mroczniejsze, niż Jo Monfort, dziewczyna z dobrego domu, mogła sobie wyobrazić.
Wydawnictwo: Ya!
Data wydania: 2016-11-09
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 524
Udało mi się wygrać tę książkę. W maju 2017 roku... Czyli przeleżała sobie u mnie na regale około 1600 dni, zanim zasłużyła na moje zainteresowanie... Ale może dobrze, że się tak stało, bo właśnie w ostatnich latach odkryłam, jak bardzo lubię książki rozgrywające się w XIX wieku, a szczególnie te, których akcja dzieje się w latach 1800 - 1890.
Nie powiem, żebym wybitnie polubiła główną bohaterkę (albo w ogóle bohaterów... Jedynie moją natychmiastową sympatię zyskał Oskar - pracownik kostnicy...).
Josephine z jednej strony żywo interesowała się kwestiami jakie nie przystoją młodej damie i wykazywała olbrzymie pokłady dociekliwości i inteligencji, ale z drugiej była tak NAIWNA... Ale to chyba po prostu kwestia dobrze napisanej postaci. Bo jednak Jo, to dziewczyna żyjąca w XIX wieku, kiedy to kobieta powinna być ładną i pustą lalką, ot akcesorium dla mężczyzny... I tu "pikanterii" dodawały jeszcze wszystkie teksty 'Babuni', którą ja nazywałam O WIELE GORZEJ czytając tę książkę... Miałam ochotę zakleić każde słowo Babunia i na jego miejsce wstawić chociażby 'BABSZTYL'... (Czytuję bardzo dużo książek, ale tak NATYCHMIASTOWĄ nienawiścią do jakiejś postaci, zapałałam dopiero 3 raz w życiu...) A jak jeszcze ten BABSZTYL zaczął się rozwodzić nad szerokością bioder jakiejś bohaterki i porównał ją do zdrowej jałówki... to aż mi ciśnienie skoczyło...
Pod względem akcji, książka mnie jakoś wybitnie nie zaskoczyła. Od samego początku wiedziałam, kto okaże się mordercą i również 'dlaczego' nie było dla mnie zdziwieniem, ale mimo tego książkę się dosłownie pochłaniało, strona po stronie!
Jedynie gdzie dałam się zaskoczyć? To na ZAKOŃCZENIU... Nie spodziewałam się takiej formy zakończenia... Jest to książka z gatunku YA, więc zakładałam, że dostanę tu ładne i "żyli długo i szczęśliwie"... A tu jednak nie... Oczywiście zakończenie jest pozytywne, ale nie spodziewałam się, że będzie ono tak urwane i poniekąd otwarte... Aż musiałam sprawdzić, czy to na pewno pojedyncza powieść, czy może wyszedł do niej jakiś ciąg dalszy z kolejnymi przygodami Jo, Eddiego, Oskara i Fey... Ale nie. To już koniec-koniec.
W skutek tragicznego wypadku ginie ojciec Jo. To tragiczne wydarzenie już na zawsze zmieni życie dziewczyny. Nie tylko dlatego, że straciła ukochanego ojca i przechodzi przez żałobę. Kiedy przez przypadek podsłuchuje fragment rozmowy dziennikarza - Eddiego, zaczyna mieć wątpliwości, co do wydarzeń tej strasznej nocy, kiedy jej ojciec stracił życie. Wspólnie z Eddiem zaczynają drążyć temat i z każdym odkryciem Jo ma coraz więcej do stracenia.
Jennifer Donnelly (w tłumaczeniu Agnieszki Walulik) stworzyła dobrą powieść, w której atmosfera grozy i tajemniczości pogłębia się wraz z kolejnymi stronami. Wspaniałe jest to, że autorka nie zapomniała, że dziewczyna z wyższych sfer, zwłaszcza w XIX wieku, nie może robić wszystkiego, na co ma ochotę. Pomysłowość i trudy bohaterki dodają całej historii autentyczności. Czytelnik może poczuć się, jak uczestnik wydarzeń, nie tylko ich obserwator.
Nie rób jedynie rys na baśni. Rozbij ją w drobny mak! Isabelle z pozoru powinna być bezgranicznie szczęśliwa - przecież już niebawem poślubi przystojnego...
Serafina, Neela, Ling, Ava, Becca i Astrid, Syreny z Sześciu Syrenich Królestw, rozrzuconych po wszystkich morzach i słodkowodach, zostały wezwane przez...
Przeczytane:2017-04-25, Ocena: 5, Przeczytałam, 100 książek - 2017,