Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2014-11-03
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 352
Mitch Albom to pisarz wyjątkowy, który zyskał swoją twórczością uznanie i oddanie milionów czytelników na całym świecie. Uznanie wynikające nie tylko z atrakcyjności jego kolejnych powieści, ale przede wszystkim z niekonwencjonalności w podejściu do podejmowanej tematyki tychże dzieł. Otóż książki tego amerykańskiego autora dotykają spraw najtrudniejszych i najważniejszych w życiu każdego człowieka, m.in. miłości, śmierci, wiary, samotności.., i opowiadają o tychże kwestiach w sposób jak najbardziej szczery, prawdziwy, rzetelny, a przy tym ze wszech miar atrakcyjny pod względem literackim. Co więcej, książki te dają sobą coś, czego tak naprawdę każdy z Nas szuka na co dzień w swoim życiu.. - nadzieję. Mitch Albom tworzy fascynujące powieści o tym, co zawsze Nas interesowało, fascynowało, ciekawiło, a o co nie zawsze mieliśmy odwagę sami zapytać..Dlatego z tym większą przyjemnością przeczytałam najnowszą książkę tego autora pt. "Pierwszy telefon z nieba", o której postaram się opowiedzieć pokrótce w niniejszej recenzji.
"Pierwszy telefon z nieba" to historia rozgrywająca się w niewielkim, amerykańskim miasteczku Coldwater, w stanie Michigan. Otóż do ośmiu mieszkańców tej miejscowości dzwonią ich bliscy.., którzy zmarli jakiś czas temu i odeszli na zawsze z tego świata. Telefony rozbrzmiewają m.in.: w domach Sullego Hardinga, do którego dzwoni zmarła żona; Jacka - miejscowego szeryfa do którego telefonuje poległy w Afganistanie syn; Katherine, do domu której zadzwoniła zmarła siostra; czy też Eliasa, z którym skontaktował się mężczyzna obwiniający go o swoją śmierć..Czy to prawdziwy cud, czy też misterna mistyfikacja, oszustwo..? Wieść o tajemniczych telefonach roznosi się po całej okolicy, zyskując rozgłos i zainteresowanie mediów, którego kulminacyjnym momentem jest chęć przeprowadzenia publicznej transmisji "telefonu z nieba"..Sully, młoda dziennikarka Amy oraz Elias próbują rozwikłać tajemnicę połączeń zza światów, za nim dla wszystkich ludzi i dla całego świata będzie już za późno..
Powieść Mitcha Alboma to niezwykła historia o ludzkim pragnieniu wiary w życie po śmierci, w to że coś tam "po drugiej stronie" istnieje i czeka na każdego z Nas..To także opowieść o samotności człowieka, który cierpi po stracie bliskiej mu osoby, i w związku z tym jest w stanie zrobić wszystko i uwierzyć we wszystko, by choć przez krótką chwile mógł raz jeszcze z tą osoba porozmawiać. Wreszcie jest to także niezwykle inteligentna relacją o tym, jak bardzo zmieniło by się życie wszystkich ludzi i jak bardzo wstrząsnęło by to fundamentami całego świata, gdyby choć jeden, jedyny raz udało się komukolwiek z "tamtej strony" skontaktować z Nami - żyjącymi..Czy to byłoby naprawdę dobre, piękne i wspaniałe dla ludzkości..? Przede wszystkim jest to jednak książka o ludzkich potrzebach, począwszy od potrzeby cudu, dowodu wiary, pokonania własnego smutku, rozpaczy i poczucia winy, a na potrzebie miłości skończywszy. Albom zadaje tutaj te wszystkie pytanie i uzyskuje na nie odpowiedzi, w sposób przystępny, atrakcyjny, zrozumiały i ubrany w szaty doskonałej, emocjonującej powieści obyczajowej z elementami fantastyki.
Lektura tej książki to nieustanne oczekiwanie na to, jak zakończy się ta cała historia i czy jej główne motywy i założenia są prawdą czy też kłamstwem. Na całe szczęście dowiemy się tego dopiero wraz z ostatnimi stronami, co zapewnia niezwykle pasjonującą i emocjonującą lekturę do samego końca. I przyznać trzeba, że jest to także swoista gra autora z czytelnikami, którzy podobnie jak głowni bohaterowie, zostają postawienie przed pytaniem o to, czy woleliby uwierzyć, czy też jednak chcieliby aby okazało się to wszystko tylko misterną mistyfikacją, i wszytko pozostało tak jak dawniej. To trudne zadanie, z którym chyba każdy czytelnik powinien zmierzyć się sam na sam, i zachować ową odpowiedź tylko i wyłącznie dla siebie. Jedno, czego mogę być pewna po tej książce to ten fakt, iż z pewnością wzbudzi Ona w każdym z czytających wspomnienia, wzruszenia, żal, czasami smutek i łzy za tymi, którzy odeszli z Naszego życia. Nie można bowiem przejść obok tej książki zupełnie obojętnie, traktując ją jako zwykłą, ciekawą powieść z pogranicza fantastyki w lekko religijnym wydaniu. Tak po prostu się nie da..
Z pewnością książka ta wymaga pewnego zaangażowania od czytelnika, by nie powiedzieć chęci uwierzenia w Boga i istnienie Nieba. W przeciwnym wypadku zupełnie inaczej odbiera się tę historię, na pewno mniej emocjonalnie. Nie chce powiedzieć bynajmniej tutaj, że historia ta jest tylko i wyłącznie dla osób wierzących, gdyż na własnym przykładzie - osoby w życiu której Kościół i Bóg nie odgrywają najważniejszej roli, lektura tej powieści sprawiła Mi wielką przyjemność, radość i trzymała w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Niemniej jestem przekonana o tym, iż dla osoby głęboko wierzącej owe doznania byłyby jeszcze większe i za pewno bardziej oddziaływające na jej psychikę. "Pierwszy telefon z nieba" to jednak książka dla każdego, którą można traktować zarówno jako przykład świetnej opowieści sensacyjno - fantastycznej, jak i również w bardziej religijnych i egzystencjalnych kategoriach. W oby przypadkach na pewno żaden czytelnik nie będzie czuł się nią zawiedziony.
Powieść Alboma to także doskonały obraz amerykańskiej prowincji i religijności tego wyjątkowego społeczeństwa. Trudno bowiem znaleźć na całym świecie bardziej fanatyczny religijnie naród, aniżeli właśnie amerykańskie, głównie małomiasteczkowe, społeczeństwo. To doskonały przykład tego, jak trudno jest powiedzieć "nie" względem sprawy wiary gdy wszyscy wokół mówią jednym głosem "tak", i nie dopuszczają absolutnie żadnego sprzeciwu. Ta historia musiała rozegrać się właśnie w takim miejscu jak Coldwater, nie zaś w Nowym Jorku, Chicago czy Los Angeles.., gdyż tylko w tak niewielkiej miejscowości możliwe jest uwierzenie w "cud". Autor doskonale o tym wiedział i właśnie dlatego powołał do życia takie miejsca i takie postacie, które są solą tej ziemi i najbardziej reprezentatywną częścią amerykańskiej prowincji. Tym ludziom, ich zachowaniom i tokowi myślenia, po prostu wierzymy i wiemy, że właśnie tak postępowali by prawdziwi Amerykanie..
Jeśli chodzi o stronę techniczną tej opowieści, to trudno znaleźć w niej jakieś słabsze punkty. Narracja prowadzona jest w bardzo inteligentny i logiczny sposób, liczne zwroty akcji potęgują aurę tajemnicy i zaskoczenia, dialogi bohaterów są takie, jak powinny być w przypadku mieszkańców amerykańskiej wsi, zaś fabuła skonstruowana jest w taki sposób, byśmy ani przez chwilę nie mogli się nudzić. Jeśli już koniecznie miałabym wskazać na choćby jeden słabszy punkt.., to chyba wybrałabym tutaj jednak postacie, zwłaszcza te kluczowe, czyli Sullego oraz Amy. Są to ludzie na pewno interesujący, ale mimo wszystko jakby nie do końca zawsze naturalni w tym co robią i jak postępują. Trochę zbyt prostolinijni, zwłaszcza w odniesieniu do młodej dziennikarki, przypominający bardziej postacie z lat 70-tych czy 80-tych, aniżeli z dnia dzisiejszego. Owszem lubimy je, ale mimo wszystko czujemy pewien dystans do nich, jako do bohaterów bardzo dalekich Nam, współczesnym czytelnikom. Oczywiście to tylko taki drobny szczegół, który naprawdę nie ma większego znaczenia dla przebiegu i atrakcyjności lektury.
"Pierwszy telefon z nieba" to książka wyjątkowa, jakich naprawdę nie często Mamy okazję czytać w Naszym kraju. Książka potwierdzająca niezwykły talent i specyficzny charakter warsztatu pisarskiego Mitcha Alboma, który i tym razem daje świadectwo swojej wyjątkowości i inności na współczesnym rynku pisarskim. Wreszcie jest to książka, która porusza nawet najbardziej twarde ludzkie charaktery, niezależnie od tego czy wierzysz czy nie, i tym samym pozwala uwalniać emocje tkwiące gdzieś głęboko w każdym z Nas. Myślę, że to naprawdę dobra zachęta do sięgnięcia po tę powieść..:)
Proste, trafiające do serca relacje z niezwykłych rozmów, jakie Mitch Albom przeprowadził ze swym dawnym nauczycielem, Morriem Schwartzem. Mitch...
Tak często traktujemy matczyną miłość jak coś oczywistego, naturalnego, danego na zawsze. Wydaje nam się, że zawsze będzie jeszcze mnóstwo czasu, żeby...
Przeczytane:2015-06-23, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2015, Mam,