Pierwsza na liście

Ocena: 5.28 (50 głosów)
Inne wydania:

"Każdy może być bohaterem, ale nie każdy ma tę cudowną szansę, by nim zostać. Warto o tym pamiętać."

Urszula Jaworska, Fundacja Urszuli Jaworskiej, Bank Dawców Szpiku

Historia przyjaźni, która po latach rodzi się na nowo. Miłości, która wybucha gwałtownie i niespodziewanie. Opowieść o trudnych wyborach, które mogą podarować komuś życie, o przebaczeniu i zrozumieniu oraz o wielkiej nadziei i sile kobiet.

Czy potrafiłabyś wybaczyć wszystko najbliższej przyjaciółce? Mimo tego, że zabrała Tobie to, co kochałaś najbardziej? A gdyby jej wybór okazał się błędem?

Ina zaczęła nowe życie. Nie spodziewała się, że przeszłość zapuka do jej drzwi w najmniej oczekiwanym momencie. Patrycja w każdej chwili mogła wszystko stracić.

Los postawił przed nią najtrudniejsze z zadań. Jak w ciągu kilku tygodni nauczyć ukochane córki, jak żyć? Karola musiała wziąć sprawy w swoje ręce. Wyruszyła w podróż, aby odnaleźć PIERWSZĄ NA LIŚCIE. Odnalazła. Ale wraz z nią wróciły bolesne wspomnienia. Mimo niezagojonych ran, dawnych zdrad i upływającego czasu, przyjaźń wróciła. Powróciła z wielką mocą, która przenosi góry,sprawia, że niemożliwe staje się możliwe.

MAGDALENA WITKIEWICZ KOLEJNY RAZ UKAZAŁA WIELKĄ SIŁĘ ZWYCZAJNYCH KOBIET. TA SIŁA JEST W KAŻDEJ Z NAS. MUSIMY JĄ TYLKO W SOBIE ODKRYĆ.

"Witkiewicz intryguje i wzrusza.Napisała współczesną historię o ludzkiej dobroci.Po tej książce chce się natychmiast stać lepszym człowiekiem."

Janusz L Wiśniewski

Informacje dodatkowe o Pierwsza na liście:

Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2020-08-19
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788381951418
Liczba stron: 376

Tagi: Literatura obyczajowo-rodzinna

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Pierwsza na liście

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Pierwsza na liście - opinie o książce

Kolejne spotkanie z powieścią Pani Magdaleny Witkiewicz udowodniło, że autorka potrafi pisać po prostu o wszystkim – z jednej strony dzieli się z czytelnikiem lekkimi, relaksującymi historiami, ale nie boi się podejmować również tematów trudnych.„Pierwsza na liście” to powieść niosąca nadzieję. Historia chorej na ostrą białaczkę szpikową Patrycji porusza do głębi. Bezwzględna choroba niszczy kobietę od środka, a chora może tylko czekać i ufać, że zdąży wywinąć się śmierci zanim nowotwór powie ostatnie słowo. Ogromna determinacja, chęć i wola walki pozwala wierzyć, że nie ma rzeczy niemożliwych.  

Ostra białaczka szpikowa to podstępna choroba, która zbiera bogate żniwo wśród ludzi. Przeszczep szpiku, który często jest jedynym sposobem walki z nowotworem wymaga znalezienia odpowiedniego dawcy. A tych często brakuje. Ustalenie zgodności wymaga czasu i przeprowadzenia wielu badań. A tego czasu właśnie chorym najbardziej brakuje.

Mając świadomość swojej choroby Patrycja postanawia napisać do swoich córek coś na kształt listu-bloga, w którym dzieli się z nimi odczuciami, zapewnia o swojej miłości i daje wskazówki na przyszłość, na dalsze życie już bez niej… Kobieta tworzy też listę kilku osób, do których dziewczynki – niespełna osiemnastoletnia Karolina i ośmioletnia Majka mogą się zwrócić o pomoc.

Czytając słowa mamy Karolina decyduje się odnaleźć osoby, które Patrycja wymieniła na liście. Nie jest to łatwe zadanie, gdyż niektórych nazwisk dziewczyna nie zna, a ojciec, który również widnieje w spisie opuścił je kilka lat temu i nie mają z nim kontaktu. Karolina podejmuje różne desperackie wręcz kroki, aby mimo wszystko odnaleźć osoby wymienione w liście.

Czy jej się to uda? Jakie niespodzianki czekają na młodą dziewczynę?

Z drugiej strony poznajemy Grażynę – matkę dwójki małych dzieci, wdowę, która dość niedawno straciła męża. Kiedyś jako  nastolatka zapisała się na listę dawców szpiku i prawie o tym zapomniała. Teraz po latach dostaje niespodziewaną wiadomość, że ofiarując swój szpik chorej osobie może podarować komuś życie. Kobieta nie jest pewna, czy chce uczestniczyć w tym zabiegu. Sama wychowuje dzieci i zwyczajnie boi się o swoje zdrowie i życie w razie ewentualnych powikłań.

Czy kobieta zdecyduje się na oddanie szpiku?

„Pierwsza na liście” to mądra i wzruszająca powieść o sprawach ważnych, ponadczasowych, która głęboko zapada w pamięć. Nowotwór krwi, który do niedawna jeszcze był wyrokiem śmierci dziś daje nadzieję na wyleczenie i dalsze życie dzięki przeszczepowi szpiku. Podarować komuś życie w ten sposób to wspaniały gest, który można by nawet określić mianem boskiego cudu. Ale niestety wciąż niewielu ludzi stać na taki krok, a przecież możemy dać tak wiele ofiarując bardzo niewiele. Niezwykle istotną rolę odgrywa tutaj świadomość społeczna i docieranie do nowych środowisk, ale również odpowiedzialne i świadome podejmowanie tego rodzaju decyzji, które muszą być dobrze przemyślane. To są zobowiązania na całe życie i nie mogą być podejmowane pochopnie, pod wpływem impulsu, czy emocji. Potem nie ma już czasu na wątpliwości.

Polecam serdecznie lekturę tej powieści i mam nadzieję, że zasieje ona w Was pytanie czy przypadkiem i ja nie chciałbym podarować komuś życia…, a może nawet skłoni do działania.

Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2019-03-10,

Powieść od dawna była na mojej liście do przeczytania, może nie pierwsza, ale była.
Lubię twórczość Magdaleny Witkiewicz, bo wydaje mi się, ze wyróżnia się na tle tak zwanej literatury kobiecej. Pisze w lekkim stylu o sprawach mniej lub bardziej poważnych, z pewną dawką humoru i ma duże grono stałych, wiernych czytelniczek. Pewnie, dlatego „ Pierwsza na liście „, została przyjęta z tak wielkim entuzjazmem.
Mnie niestety trochę rozczarowała, może, dlatego, że autorka opowiada o bardzo dramatycznych wydarzeniach w życiu bohaterek bezbarwnie i cukierkowato. Rozumiem, że temat nasunął się Witkiewicz podczas osobistych doświadczeń w tej kwestii, ale moim zdaniem bardzo spłaszczyła motyw przewodni, jakim jest choroba Patrycji. Zamiast posłużyć, jako mocny akcent całej powieści, stała się zaledwie tłem opowieści o wszystkim i o niczym. Nie wiem czy moje oczekiwania względem książki były zbyt wygórowane, czy to może na wskutek przeczytanej wcześniej „ Apteki marzeń „ - Sochy, spowodowało, że aż tak książka nie przypadła mi do gustu.
Temat niby podobny, ale jakże skrajnie odmienne podejście do kwestii chorych na białaczkę, zmagań z chorobą zarówno pacjentów jak osób z ich najbliższego otoczenia. Zbyt prosto autorka ukazuje skomplikowane przemiany wewnętrzne bohaterek, co wypada mało wiarygodnie i bajkowo. Witkiewicz stworzyła iluzję, że wystarczy wysłać swoją córkę do obcej osoby, byłej przyjaciółki, aby ta wyjaśniła jej zdradę sprzed dwudziestu lat i nagle następuje przebaczenie a stara przyjaźń wraca.
Sęk w tym, ze prawdziwa przyjaźń nigdy nie powinna zawieść a tym bardziej zdradzić.
W założeniu jest to książka zawierająca przesłanie, że warto wierzyć w ludzi, przyjaźń, miłość a wybaczenie przynosi ulgę. I taką rolę zapewne spełniła. Tak sądzę czytając bardzo pozytywne recenzje czytelniczek. Przykro mi, ale nie potrafię podzielić zachwytów większości nad tą powieścią, po prostu nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Zbyt ważny temat, żeby w taki sposób opowiedzieć tę historię, aż nie mogę uwierzyć, że jest to dzieło mojej ulubionej autorki.
Na szczęście powieść nie jest zbyt spora objętościowo, więc przeczytałam ją w jedno popołudnie bez zbytniego zaangażowania.

„ Ale podobno każdy koniec jest początkiem czegoś nowego, lepszego. Bardzo chciałam w to wierzyć. „

Link do opinii

"Kto przyjacielem przestaje być nigdy nim nie był" święte słowa . W tej książce siła przyjaźni jest bardzo widoczna Mimo że na 20 lat przyjaźń była w uśpieniu to i tak wybuchła na nowo i to ze zdwojoną siłą . Książka przepiuękna , warto przeczytać polecam.

Link do opinii
Avatar użytkownika - jusia
jusia
Przeczytane:2017-01-01,
Patrycja oraz Ina w młodości były przyjaciółkami, los wystawił ich relacje na próbę, której nie udało się przetrwać i ich drogi rozeszły się. Patrycja postawiła na rodzinę natomiast Ina na karierę jest bezwzględną dziennikarką śledczą. Kiedy pewnego dnia u jej progu staje córka Karoliny kobieta nie ma ochoty jej słuchać, daje jej jednak szansę i dowiaduje się, że jest pierwsza na liście... Historia o miłości, przyjaźni i przebaczeniu. Zawiera ogromne pokłady emocji, które składają się na walkę o ludzkie życie.
Link do opinii
Hmm, a gdybym to ja..., albo ktoś z moich bliskich...? Życiowe zakręty, trudne wybory i ludzie, którzy niespodziewanie stają na naszej drodze, by nieść pomoc. Zauroczenia, rozczarowania, ważne decyzje, bezinteresowność. Ciepła, mądra opowieść.
Link do opinii
Fragment opinii lubimy czytać: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/240746/pierwsza-na-liscie/opinia/25654044#opinia25654044 "(...) Powyższa książka, podobała mi się bardziej niż "zamek z piasku" wg mnie o czymś co bardziej na mnie oddziałuje. Choroba, specyfikacja białaczki i jej leczenia, wahania, wątpliwości itp. Choć to powieść, i musi być z happy endem. Ciekawy zabieg narracji, choć czasami taka przerywana potrafi być nieco irytująca. No i jak dla mnie zbyt gładko łączą się losy bohaterów, no ale cóż to przecież powieść obyczajowa. Nie oczekiwałam nic ponad szybką, łatwą lekturą, o czymś to otrzymałam. jest tu też parę zdań pod którymi podpisałabym się wszystkimi kończynami, myśli te nie są naiwne, jak bywa w tego typu prozie."
Link do opinii
Magdalena Witkiewicz napisała ciepłą i pełną nadziei, mimo że poruszającą ważne problemy, powieść szkatułkową. Budowa klamrowa oraz dopuszczenie do głosu pięciu bohaterek, które uzupełniają swoją opowieść, sprawiają, że od historii zamkniętej na 345 stronach nie można się oderwać. Bohaterki-narratorki mają wspólny mianownik: przede wszystkim ich decyzje w pośredni lub bezpośredni sposób zdecydowały o życiu Patrycji Szafranek. Ponadto każda z nich w przeszłości przeżyła tragedię, która wpłynęła na ich teraźniejszość. Każdą z tych kobiet podziwiam, bo pomimo trudnych doświadczeń nie zamknęły się na ból i cierpienie bliźnich. Książka ta to powieść o miłości, przyjaźni, zdradzie, wybaczeniu i bezinteresownej pomocy. To również głos w sprawie banku dawców szpiku kostnego. To prośba o świadome rejestrowanie się w nim i nie odbieranie nadziei na wyleczenie osobom chorym na białaczkę.
Link do opinii
Avatar użytkownika - KKS
KKS
Przeczytane:2016-10-09,
Porusza ważny społecznie temat w niebanalny sposób. Polecam!
Link do opinii
Avatar użytkownika - leonia
leonia
Przeczytane:2016-09-28,
Piękna, ciepła, mądra, refleksyjna historia z przesłaniem. Książka o przyjaźni trwalszej niż miłość, o walce z chorobą, której trzeba stawić czoło, o wybaczaniu. O tym, że w obecnym zabieganym życiu są jeszcze takie wartości jak przyjaźń, bezinteresowność i empatia.
Link do opinii
"Pierwsza na liście" to historia przyjaźni, która po wielu latach rodzi się na nowo, a także historia miłości, która pojawia się niespodziewanie. To powieść o podejmowaniu trudnych, życiowych decyzji, o zrozumieniu i przebaczaniu. Ale jest to przede wszystkim apel o zgłoszenie się do bazy dawców szpiku, bo każdy z nam może podarować swojemu bliźniakowi genetycznemu najcenniejszy prezent - życie w postaci szpiku. Ina Rybisińska to singielka, dziennikarka, która potrafi zdobyć wszelkie informacje. To wyrachowana kobieta, niechcąca się z nikim wiązać emocjonalnie z powodu wielu cierpień w życiu, ma dosyć strat i śmierci. Nie ma ochoty na żaden związek, ale co nie oznacza, że nie spotyka się z facetami. Oczywiście, że się spotyka, ale gdy facet zastanawia się, w której szufladzie ulokować swoją bieliznę albo zostawia szczoteczkę do zębów - Ina kończy związek. Dlatego też nazywa facetów "herbatnikami" - kiedy ma ochotę na herbatę, to sobie ją bierze. Życie Iny przebiega w końcu tak, jak chce. Jednak pewnego wieczoru w jej drzwiach pojawia się przemoczona dziewczyna - Karola - która burzy jej doskonale poukładany świat. Karola to córka byłej przyjaciółki Iny - Patrycji. Dziewczyna ma bardzo ważną misję do spełnienia, a mianowicie odnaleźć "pierwszą na liście", czyli Inę. O co chodzi z listą? Dowiecie się podczas lektury, a ja osobiście podziwiam Karolę za odwagę, walkę i determinację. Nie jedna dziewczyna poddałaby się i powiedziała "niech się dzieje co chce". Ona jednak wzięła sprawy w swoje ręce, aby nie dopuścić do najgorszego. "Pierwsza na liście" to kolejna genialna powieść Magdaleny Witkiewicz. To wspaniała, wzruszająca historia, dająca do myślenia. Historia o wybaczaniu, którego tak trudno się nauczyć i o ogromnej sile zwyczajnych kobiet. Jest to powieść, która pomimo smutku, tętni ogromnym optymizmem, bo zawsze jest szansa, zawsze jest nadzieja na lepsze jutro. A każdy dzień jest dobrym dniem, żeby uratować komuś życie, nawet ślimakowi. Witkiewicz po raz kolejny gra nam emocjach. Serwuje nam smutek, płacz i rozpacz, a następnie radość i optymizm. Za to kocham twórczość tej autorki. Powieści się nie czyta, powieść się pochłania w ekspresowym tempie. Autorka ma bardzo lekkie pióro, dzięki czemu książkę czyta się z przyjemnością, czasami ze łzą w oku. W mistrzowski sposób Witkiewicz wykreowała bohaterów. Są oni bardzo życiowi i autentyczni. Łączy je podobne doświadczenie, strata bliskich osób. Jednak pomimo smutnej i przygnębiającej przeszłości, kobiety stają się silniejsze i odnajdują się w nowej rzeczywistości, jaką zaoferował im los. Po lekturze "Córeczki" Liliany Fabisińskiej muszę również wspomnieć, że książki te są do siebie podobne. Jeśli któraś z Was czytała to wie, o co mi chodzi. W obydwu książkach pojawia się w drzwiach dziewczyna, która zmienia życie głównych bohaterek. Obydwie książki poruszają społeczne tematy: "Pierwsza na liście" temat dawców szpiku, natomiast "Córeczka" - HIV. Ponadto, w powieści Witkiewicz znajdziemy fragment "Córeczki", co dla mnie jest bardzo fajnym pomysłem. "Pierwsza na liście" to powieść uświadamiająca osobom o odpowiedzialności, jaka wiążę się ze zgłoszeniem do bazy dawców szpiku. Dzięki powieści możemy bardzo dużo dowiedzieć się o przeszczepach szpiku kostnego prostym, niemedycznym językiem. Podsumowując, "Pierwsza na liście" to wspaniała powieść o wybaczaniu, przyjaźni i miłości. Książka o walce, determinacji i życiowych decyzjach, które mogą zmienić życie obcych ludzi. Jest to powieść, o której się nie zapomina! Nie można przejść koło niej obojętnie. Z całego serca polecam!
Link do opinii
Stopniowo ta historia sączyła się w moją nieufną krew... aż zaczął w niej płynąć zachwyt. Nad oszczędnością słów, ulotnością nastrojów, bliskością, którą tak łatwo przeerotyzować lub ubezpłciowić; nad skomplikowanym układem międzyludzkim, a jednocześnie tak bliskim prawdziwemu życiu. We współczesnym wysypie pseudo- książek z życiem w tytule, ta ma autentyczną twarz. Ładnie się kończy, ma mocne przesłanie. Warto się nią umocnić. I zasłuchać w nastrojowy utwór "Pod niebem pełnym cudów": "(...) pod cudnym niebem jeszcze każdy choć jedno miejsce być może ma i chwilę gdy godnie ją przeżyje bo nieba co w marzeniach spełnia się albo zmienia skłonni jesteśmy szukać do bram jego ciężkich pukać(...)" A kto szuka, ten przecież zawsze znajdzie. :)
Link do opinii
Wzruszająca opowieść o chorobie,ludzkich relacjach i oddaniu cząstki siebie dla dobra innych.
Link do opinii
Avatar użytkownika - awiola
awiola
Przeczytane:2015-10-07,
"- Dlaczego ja? (...) - Dlaczego? Bo byłaś pierwsza na liście". Lek na deszcz za oknem i smutniejsze dni - tak o swoich książkach pisze Magdalena Witkiewicz. I trudno po lekturze jej najnowszej powieści z tym stwierdzeniem się nie zgodzić. Jeśli macie gorszy dzień, potrzebujecie chwili wytchnienia, bądź po prostu cały świat wydaje się Wam być zły - sięgnijcie koniecznie po "Pierwszą na liście". Książka ta bowiem gwarantuje odnowienie waszej wiary w ludzi. Magdalena Witkiewicz to absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańskiego Studium Bankowości oraz Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menadżerów, jest z wykształcenia marketerem. Miłośniczka literatury oraz swoich dwóch pociech. Jej powieści zawszą kończą się szczęśliwie. Autorka obecnie prowadzi firmę marketingową "Efekt Motyla", mieszka w Gdańsku. Pewnego dnia do drzwi Iny - dziennikarki potrafiącej zdobyć wszelkie informacje, puka młoda dziewczyna - Karola, która twierdzi, że jej matka Patrycja to właśnie ją umieściła, jako pierwszą na swojej liście. Liście osób, na które Karola zawsze może liczyć. Niespodziewane odwiedziny wywołują lawinę wspomnień sprzed lat, które tłumaczą wiele spraw z przeszłości bohaterek. Przeszłości, w której wspaniała przyjaźń została tak niespodziewania zakończona. Dopóki nie przeczytacie tej książki, nie będziecie sobie w stanie wyobrazić ile wspaniałych uczuć i przemyśleń wywołuje najnowsze dzieło gdańskiej pisarki. Powieść tę przeczytałam w ciągu jednego wieczoru, jednak jej przesłanie zagnieździło się w mojej głowie na dłużej. Otóż "Pierwsza na liście" to historia o wielkiej sile przyjaźni, o oczyszczającej mocy przebaczenia i przede wszystkim o możliwości, jaka drzemie w każdym z nas - podarowaniu komuś drugiego życia. A wszystko to ujęte w niezwykle wzruszające ramy, które skruszą najtwardsze serce czytelnika. Magdalena Witkiewicz na przykładzie dawnej przyjaźni Iny i Patrycji, stawia widoczne pytania o granice wybaczenia. Błąd jakiego dopuściła się jedna z nich, na wiele lat zdeterminował życie obydwu bohaterek. Przyznam, że z wielkim zaciekawieniem śledziłam losy skrzywdzonej Iny, której najlepsza przyjaciółka zabrała w bardzo perfidny sposób to, co kochała najbardziej. Natychmiast pojawiło się w mojej głowie pytanie, czy otrzymując wiadomość o chorobie dawnej przyjaciółki, byłabym w stanie wybaczyć jej krzywdę sprzed lat, którą mi wyrządziła? Czy przyjaźń, która umarła wiele lat temu może się znowu odrodzić? Autorka na przykładzie swoich bohaterek utwierdza nas w przekonaniu, że nie warto pielęgnować w sobie ran i cierpienia. Warto natomiast nauczyć się przebaczać, gdyż ludzkie życie jest zbyt krótkie na chowanie urazy, a swoista zdolność do przeskoczenia nienawiści drzemie w każdym z nas. Trzeba tylko chcieć. "Pierwsza na liście" to jednak opowieść nie tylko o sile przyjaźni, ale również pouczająca historia o możliwościach, jakie dotyczą każdego z nas. Patrycja, matka Karoli cierpi na ostrą odmianę białaczki i jedynym ratunkiem jest dla niej przeszczep szpiku kostnego. Do tej pory sądziłam, że podstawowe informacje dotyczące procedury pobierania szpiku w przypadku zgodności z potrzebującym, pozbawione są fałszywych informacji, zniechęcających potencjalnych dawców. Tymczasem, jak pokazuje autorka na przykładzie postaci Grażyny - dylematy dotyczące oddania szpiku mogą dotyczyć także osób, które mają szansę podarować komuś życie. Przyznam, że nie była to łatwa warstwa tej powieści, tym bardziej, że Magdalena Witkiewicz uświadamia czytelnikom, jaką odpowiedzialność bierze na siebie osoba, która zgłasza się do bazy dawców. To bardzo mądre, co pisze autorka, a do tego z samej fabuły powieści można dowiedzieć się wielu istotnych rzeczy dotyczących przeszczepu szpiku kostnego w Polsce. Uważam również, że trafionym zabiegiem było dołączenie do książki Słowa od Urszuli Jaworskiej, prowadzącej fundację. To bowiem słowa mocne i trafiające do wyobraźni. Najnowsza książka Magdaleny Witkiewicz wywoła w Was powstanie wielu pytań dotyczących przyjaźni, przebaczenia, a przede wszystkim pojęcia oswojenia śmierci i sile dobroci ludzkiego serca. To była bardzo wyczerpująca lektura, ale jakże ważna w dobie czasów w jakich żyjemy. Pani Magdaleno, od dzisiaj Pani książka staje się pierwszą na mojej liście, jaką będę polecać wszystkim swoim znajomym. Zajrzyjcie, naprawdę warto!
Link do opinii
Karolina jest kobietą sukcesu. Żyje sama, z własnego wyboru, nie dopuszczając do siebie nikogo zbyt blisko. Straciła już w życiu tak wiele, że nie chce już więcej cierpieć. Aż nagle w progu jej domu staje młoda dziewczyna i wszystko się zmienia. "Pierwsza na liście" to historia kilku kobiet, którą poznajemy z perspektywy każdej z nich. Karolina, zwana Iną, jest znaną dziennikarką, zamkniętą w swoim świecie kobietą, która nie chce z nikim nawiązywać bliskich więzi. Kiedyś miała przyjaciółkę, której ufała nad życie i chłopaka, z którym była zaręczona. Kiedyś kochała ludzi i życie. Lecz teraz chce tylko spokojnie pracować i nie martwić się o nikogo oprócz siebie. Patrycja popełniła w życiu jeden błąd, który wiele ją kosztował. Jej życie nie potoczyło się tak, jak planowała, jednak nie jest zamartwiającą się i umartwiającą kobietą. Żyje spokojnie, wychowuje córki najlepiej jak potrafi, do czasu, kiedy dowiaduje się o swojej chorobie. Karola jest załamana chorobą mamy, lecz nie poddaje się, wciąż szuka możliwości pomocy. Kiedy trafia na listy mamy, a w nich na listę kilku osób, które mają jej pomóc po śmierci mamy. I tak trafia do Iny. Grażyna niedawno straciła męża. Jest pełna smutku i pretensji do świata. Radzi sobie jak może, do momentu, gdy dostaje zawiadomienie, że jest idealnym dawcą szpiku i może komuś uratować życie. Teściowa jej nie wspiera a ona sama ma wątpliwości, które znikają po poznaniu pewnej nietuzinkowej kobiety. "Pierwsza na liście" to dobrze napisana opowieść o rozpaczy, nadziei, wybaczeniu i miłości. O pogodzeniu się z losem, walce o życie, wierze i bezinteresownej pomocy. Lekki styl pani Witkiewicz nie przekazuje wcale lekkiej treści. Poznajemy kilka odrębnych, wcale nie lekkich, historii, w których dominują samotność, rozpacz i nadzieja. Mamy możliwość przybliżenia sobie obrazu całej struktury, jaką jest zależność pomiędzy chorym a wyborem dawcy, zachowaniem tajemnicy, wykluczeniem wszystkich negatywnych czynników zarówno u chorego, jak i u dawcy, oraz emocjami, jakie temu towarzyszą. Poznajemy także niesamowitych ludzi, którzy poświęcają swoje życie, by pomagać umierającym godnie przejść na drugą stronę. Wbrew tematyce, książka nie jest pesymistycznie nastawiającą opowieścią, wręcz przeciwnie, budzi nadzieję, że istnieją ludzie dobrzy, chętni pomagać, chcący zmieniać świat na lepsze. Pokazuje także, że przychodzi w życiu czas, w którym jesteśmy w stanie wybaczyć bliskim nam osobom bardzo wiele, a prawdziwa przyjaźń może przetrwać wszystko. Pani Witkiewicz udało się stworzyć wiarygodnych, wielobarwnych bohaterów, ciekawą, wciągającą i wzruszającą historię. Opowieść dającą do myślenia, pouczającą, zmuszającą do głębszego zastanowienia. Lektura nie zajmuje wiele czasu, gdyż nie jest łatwo się od niej oderwać. Nie jest to może najlepsza powieść obyczajowa jaką czytałam, jednak ta ciepła, wywołująca emocje książka jest warta polecenia.
Link do opinii
Avatar użytkownika - takahe
takahe
Przeczytane:2015-05-02,
Książka przy której na przemian można płakać i śmiać się. Czytając miałam głowę pełną pomysłów co napiszę po jej skończeniu. Jednak gdy ta chwila nastąpiła w mojej głowie zagościła pustka. "Pierwsza na liście" to niesamowita historia pięciu kobiet opowiedziana przez cztery z nich. W książce został poruszony ważny temat jakim jest białaczka i walka z nim. Wielu z nas wydaje się że nic nie jesteśmy w stanie zrobić dla tych chorych. A jednak dla nas zwykłe obcięcie włosów i przekazanie ich do fundacji która zrobi z nich peruki może pomóc poczuć się chorym nieco lepiej. O treści tej książki nie będę się rozpisywać ponieważ brak mi słów. Podziwiam te kobiety. Karolina wykazała się niezwykłą odwagą aby znaleźć wszystkie osoby z listy. Ina pomimo że Patrycja ją skrzywdziła potrafiła wybaczyć przyjaciółce po 20 latach. Grażyna podjęła bardzo trudną decyzję o zostaniu dawcy i za to tą bohaterkę bardzo podziwiam. Róża każdego dnia musi oglądać odchodzenie swoich podopiecznych (ja bym tego nie wytrzymała nerwowo) a jednak nie jest to znieczulica. Patrycji natomiast zazdroszczę tak wspaniałej córki i przyjaciółki ale obym nigdy nie musiała się znaleźć na jej miejscu. Piotrowi miałam ochotę skopać tyłek za to że był takim tchórzem, natomiast takiego Filipa może pozazdrościć nie jedna nastolatka. Z czystym sumieniem będę polecać każdemu tę książkę :)
Link do opinii
Pani Magdaleno, jak tak można?! Człek (czyt. Nocny Marek) musi wstać rano do pracy (czyt. bladym świtem), a Panine literki zmuszają oczęta do wytężonej pracy i blokują opadające powieki; można by rzec, że te ćwiczą podnoszenie ciężarów pod Pani czujnym trenerskim piórem. Summa summarum, Panine literki spać mi nie dały! I to do 1.00 w nocy! Ale to nie wszystko... Potem kolejnych kilkadziesiąt minut potrzebował człek na przetrawienie treści, poddanie się procesowi refleksji, na zejście z karuzeli i ochłonięcie z emocji oraz otarcie łez. Człek potrzebował czasu, by się wyciszyć i po prostu usnąć, choć na kilka godzin. A rano na przemian zły i szczęśliwy udał się do pracy, by tam robić za neptyka alias zombie i kryć się po kątach (głównie w bibliotece na niskim parterze) przed ludźmi i światłem słonecznym. Dzięki Bogu za chmury! Ale nie za jarzeniówki. A wszystko to przez ostatnią powieść Magdaleny Witkiewicz Pierwsza na liście. Ta książka ma budowę szkatułkową. To opowieść w opowieści. Pewnego letniego wieczoru gdzieś nad Brdą spotkało się kilka kobiet. Ot wydawałoby się, że taki babski wyjazd na ploteczki. Nic bardziej mylnego. To wyjazd na snucie swych opowieści, na opowiedzenie o swoim życiu. To wyjazd po to, by poznać prawdę i nowe życie. Każda z kilku kobiet snuje swoją historię. Czasami jedna drugiej przerywa, aby uzupełnić opowieść. Kobiety uzupełniają się nawzajem, bo to tak naprawdę jedna historia z kilkoma bohaterkami. A są to: dziennikarka Karolina Rybińska, księgowa Patrycja Szafranek i jej córka Karolina, nauczycielka Grażyna, Róża z hospicjum. Oczywiście, są jeszcze inni bohaterowie drugoplanowi i epizodyczni, ale ich poznajemy z opowieści kobiet. Pierwsza na liście to historia kobiety chorej na białaczkę, samotnej matki dwójki dziewczynek, która potrzebuje nowego szpiku, która szuka dawcy. Jednak znalezienie swego bliźniaka genetycznego wcale nie jest takie proste. Z jednej strony jest Fundacja Urszuli Jaworskiej z listą potencjalnych dawców szpiku, a z drugiej uprzedzenia ludzkie, strach, zabobony. I właśnie ten ciemniejszy wątek transplantacji szpiku jak dla mnie był za słabo rozwinięty. Ja nie czułam tego strachu jednej z bohaterek przed przeszczepem szpiku, nie bałam się zabobonów. Bardziej rozwinięty, choć w moim odczuciu również nie do końca, był wątek z Fundacją pani Urszuli Jaworskiej. Tu nadmienię, iż jest to postać autentyczna, a jej fundacja naprawdę istnieje. Na końcu książki są podane wszelkie informacje i kontakt do niej. Karolina Szafranek, prawie dorosła córka chorej mogłaby więcej opowiedzieć o akcji w szkole, o zapisywaniu się na listę, o wstępnych badaniach i rejestracji. Ale znajdziemy dużo informacji o ogólnej zasadzie działania fundacji: Przesłanie jest takie, aby pomagać, nie szkodząc i tego się trzymamy, niezależnie od okoliczności i determinacji dawcy. (s. 267) Powieść raczej skupia się na walce z czasem o życie różnymi metodami i na odnowieniu przyjaźni po latach milczenia z powodu jednego faceta (normalnie scyzoryk się w kieszeni otwiera mej, gdy czytam o nieodpowiedzialnych facetach, wiecznych chłopcach, którzy się czasami bawią w dorosłe życie). Walka o życie, na śmierć i życie jest trudna. Nie każdy ją wygrywa, niektórzy umierają na jej początku, inni pod koniec. Lecz są i zwycięzcy tych bitew. Jednak to ciężkie starcie dla każdego chorego na białaczkę, bowiem wpierw trzeba go prawie zabić, by później móc ożywić. Ale... Póki jest nadzieja, trzeba walczyć. (s. 292) Jak wspomniałam na wstępie, od książki nie mogłam się oderwać. Życiowa fabuła. Język zwykły w swej prostocie. Wciągająca akcja, która poruszyła mnie dogłębnie, choć tematyka była naprawdę trudna. Emocje przypominały sinusoidę - chusteczki pod ręką musiały być, ale i na mej twarzy pojawiał się uśmiech, zwłaszcza gdy czytałam o dwóch Karolinach. W obecnych czasach każdy w swym otoczeniu znał kogoś, kto umarł na raka, kto choruje i walczy o życie, więc tym bardziej ta powieść porusza czułe struny w czytelniku, zmusza do zastanowienia się nad swoim człowieczeństwem. Porywa do działania w odruchu serca. Nie wiem, czy to zrządzenie losu, czy zbieg okoliczności, ale kilka godzin po skończeniu tejże powieści po południu w sklepie spożywczym przy drzwiach spostrzegłam ulotkę Drużyny Szpiku. Nigdy jej wcześniej u siebie we wsi nie widziałam. Wzięłam. Przeczytałam. Wiem więcej, niż się dowiedziałam z powieści. Jakby ta ulotka była lekturą uzupełniającą Pierwszej na liście o konkrety odnośnie przeszczepu szpiku. I stety niestety tak jak przypuszczałam, nie mogę zostać dawcą, nawet gdybym chciała. Moje choróbsko wyklucza moją chęć stania się genetycznym bliźniakiem... Cóż, życie... Ja nie mogę, ale Wy...? Uważam, że ta powieść Magdaleny Witkiewicz powinna być w dzisiejszych czasach lekturą obowiązkową w szkołach pogimnazjalnych, gdzie uczniowie stają się dorośli i z dowodem w ręku mogą podejmować decyzje, trudne i życiowe, swoje pierwsze decyzje. A książkę polecam każdemu, by zrozumiał, jak niewiele dla innych znaczy wiele.
Link do opinii
Książkę przeczytałam w mgnieniu oka, zachęca świetny język pisarski autorki. Polecam świetną historię o losie kilku kobiet, które los ze sobą połączył. Jedna z bohaterek musiała zawalczyć o życie - pokonać białaczkę, potrzebowała dawcy szpiku. Pozostałe dziewczyny opowiadają o swojej przeszłości, problemach, związkach z mężczyznami, pierwszych nieudanych miłościach. Pojawia się motyw zdradzonej przyjaciółki.
Link do opinii
jedna z najlepszych powieści autorki, z przesłaniem, warta uwagi
Link do opinii

"Ale podobno każdy koniec jest początkiem czegoś nowego, lepszego. Bardzo chciałam w to wierzyć".

Siedzę i zastanawiam się, co mogę napisać o najnowszej powieści Magdaleny Witkiewicz. Może to, że jest wspaniała, ciepła, mądra, refleksyjna, pouczająca. A może tak po prostu, że jest to najlepsza powieść obyczajowa, jaką miałam przyjemność przeczytać. O jej doskonałości świadczą emocje, które wciąż mną targają, myśli, które zawładnęły mój umysł, ale także sama w sobie historia, od której nie sposób się oderwać.

Magdalena Witkiewicz to absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego, gdańskiego Studium Bankowości oraz Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menadżerów. Jak sama mówi: „moje powieści są lekiem na deszcz za oknem i nieco smutniejsze dni. Moje książki zawsze kończą się dobrze. Niezależnie, jakie przeciwności losu napotykają bohaterów na swojej drodze - zawsze potem żyją "długo i szczęśliwe". Zadebiutowała powieścią "Milaczek", następnie ukazały się "Panny roztropne", "Opowieść niewiernej", "Lilka i spółka" (dla dzieci), "Ballada o ciotce Matyldzie", "Szkoła żon", "Pensjonat marzeń", "Zamek z piasku", "Szczęście pachnące wanilią".

"[...]Dzień i noc wiosłuje. Silna i mądra kobieta. Na tamtą stronę rzeki pomogła szczęśliwe przepłynąć już wielu ludziom"].

Dziennikarka Ina do tej pory żyła w idealnie sterylnym świecie stworzonym przez siebie. Żadnych poważnych związków, dzieci, od czasu do czasu jakiś odgrzewany "herbatnik", poza tym praca. Pewnego dnia jej porządek zaburza zwykłe pukanie do drzwi, za którymi kryje się Karolina, która mówi, że jej matka Patrycja umieściła ją pierwszą na liście. Liście, która skrywa nazwiska osób, które mogą pomóc Karolinie i jej siostrze Majce, gdy jej już zabraknie. Ina początkowo przyjęła dziewczynę bardzo niechętnie, ale wystarczyła jedna długa, prawie całonocna rozmowa, która zmieniła wszystko.

"Pierwsza na liście" to niezwykle wartościowa polska powieść obyczajowa, jaką miałam przyjemność przeczytać. Porusza ona kwestie podjęcia ryzyka, trudnych wyborów, które z kolei mogą uratować komuś życie. Komuś, kto czeka mogłoby się wydawać całą wieczność, ale tak naprawdę toczy nieustanną walkę o każdy dzień, godzinę, minutę, sekundę. Książka traktuje także o ciężkiej chorobie, dawnych urazach, które nagle znikają, przyjaźni, która została przekreślona na kilkanaście lat po to, aby narodzić się na nowo. To także powieść o nadziei i kobiecej sile, która niekiedy jest w stanie przenosić góry. I wreszcie to powieść o tym, jak można łatwo uratować komuś życie, wystarczy zarejestrować się w bazie szpiku i zostać potencjalnym dawcą.

Dzieło Magdaleny Witkiewicz chłonie się jak gąbkę, bowiem powieść ta dostarcza czytelnikowi niezbędnych informacji, procedur odnośnie oddawania szpiku. Ale to także pokazanie dylematów zarówno po stronie dawcy, jak i biorcy. W przypadku tego pierwszego istnieje ryzyko, że wycofa się bez podania przyczyny, a w przypadku drugiego promyk nadziei znika. To także pokazanie odpowiedzialności za życie drugiego człowieka. Autorka posługuje się mimo trudnych kwestii, bardzo zrozumiałym, przystępnym językiem, do tego lekki styl sprawia, że nie wiadomo, kiedy czyta się już ostatnią stronę. Na końcu powieści można przeczytać kilka słów od samej Urszuli Jaworskiej, która jest założycielką fundacji, która między innymi zajmuje się dawstwem szpiku. Zabieg ten dodaje wiarygodności, ale zarazem jeszcze bardziej uzmysławia, że "Każdy może być bohaterem, ale nie każdy ma tę cudowną szansę, by nim zostać. Warto o tym pamiętać".

Bohaterowie, a właściwie bohaterki wykreowane przez autorkę wypadają bardzo korzystnie. Każdą kobietę coś wyróżnia, a spoiwem łączącym są trudne przejścia życiowe. Każda też coś, w wyniku swoich przeżyć, zaczyna rozumieć. Na pierwszy plan wysuwa się postać Patrycji, która choruje na ostry typ białaczki, jedynym ratunkiem jest przeszczep szpiku. Ale mimo choroby, osłabienia, zmęczenia, myśli tylko o swoich córkach, ma świadomość, że jej czas może lada chwila się skończyć, ale jak to kochająca matka chce jak najwięcej rad, wskazówek zostawić swoim dzieciom. Ina dawna przyjaciółka Patrycji, przedstawiona jest jak osoba oziębła, zamknięta w swoim świecie, ale w gruncie rzeczy nieszczęśliwa. Samotność to jedna z najgorszych rzeczy, jakie może spotkać człowieka. Jest jeszcze Róża, która co dzień ma do czynienia ze śmiercią, Grażyna, która wcześnie straciła męża, a niegdyś chciała zostać dawcą szpiku. I Karolina, córka Patrycji, która jak na zaledwie osiemnastolatkę jest niezwykle dojrzała, może przez chorobę matki i wizję tego, że będzie musiała wziąć odpowiedzialność za młodszą siostrę. Wszystkie bohaterki bardzo polubiłam i chciałabym jeszcze je spotkać na kartach innej powieści Magdaleny Witkiewicz.

Podsumowując "Pierwsza na liście" to powieść niezwykła, pokazująca wzorce postępowania, zachowania międzyludzkie, ale przede wszystkim pokazująca, że warto nienawiść, stare rany, schować gdzieś głęboko i wybaczyć, bo jak wiecie życie jest krótkie. Tak naprawdę trudno opisać wszystkie emocje, które towarzyszą czytelnikowi przez całą lekturę, dlatego też najlepiej zapoznać się z tą historią samemu, bo jestem przekonana, iż przewartościowuje wasze dotychczasowe życie. Na koniec uświadomiłam coś jeszcze bardzo istotnego, mianowicie, że sukcesem tego dzieła będzie ilość uratowanych żyć. Żyć, które czekają na dawców i jestem głęboko przekonana, że ta powieść jest w stanie uratować choćby jedno życie. 

Link do opinii
Bardzo ciekawa książka. W nienachalny, spokojny sposób zmusza do zastanowienia nad naszymi możliwościami uratowania komuś życia. Nie trzeba wiele, a zdziałać można dużo. Polecam.
Link do opinii
To niesamowite jak wydarzenia z przeszłości, nawet tej odległej o kilkanaście lat mogą rzutować na nasze obecne życie. Jak czasem jeden, nie do końca przemyślany błąd (niekoniecznie nasz), niewyjaśniona sytuacja mogą nas zmienić. Taka zmiana dotknęła Inę, niegdyś uśmiechnięta, radosna nastolatka w dorosłym życiu stała się zimna, zgorzkniała i wyrachowana. I wcale się nie dziwię, bo sama przeżyłam podobną sytuację co ona i wiem, że to coś czego się nie zapomina. Ja miałam to szczęście, że całe zdarzenie nie wywarło tak drastycznego wpływu na moje życie i osobowość, ale mimo to zadra w sercu ciągle tkwi i uwiera. I teraz to właśnie ona, ta niezależna singielka musi stawić czoła przeszłości, by wesprzeć swoją przyjaciółkę i jej dzieci. Poznajemy też Patrycję, sprawczynię całego zła. Tylko czy błędy przeszłości już zawsze będą tworzyły obraz naszej osoby? Kto tak naprawdę został w tym wszystkim pokrzywdzony? Kim teraz jest Patrycja? Czy zasłużyła sobie na swój los? Inną bohaterką jest Grażyna, której życie też nie oszczędzało. Dlaczego więc teraz ma pomóc komuś zupełnie obcemu? Te trzy kobiety los połączy bardzo nieoczekiwanie. Wszystkie noszą w sercu żal i smutek, nie potrafią zapomnieć o przeszłości, a sytuacja zmusza je do rachunku sumienia. Czy potrafią zrobić to dobrze? Czy będę mogły iść na przód, zapominając o swoich krzywdach? Powiedzieć o książce, że jest niezwykła brzmiałoby zbyt banalnie. To słowo zupełnie nie oddaje tego co czytelnik (a raczej czytelniczka) czuje po jej lekturze. Tyle myśli kłębi się w głowie. Czytelnik stara się wejść w każdą z postaci, spróbować zrozumieć co czuje. Zastanawia się jakby postąpił na jej miejscu i czy w ogóle udźwignąłby całą tę sytuację. Ja do tej pory przyłapuję się na rozmyślaniu nad losem tych trzech kobiet, choć książkę skończyłam czytać we wtorek. Zastanawiam się jak wyglądałoby życie Iny i Grażyny, gdyby podjęły inną decyzję... Rozmyślam też o swoim głęboko ukrytym żalu. Niby minęło tyle lat, ułożyłam sobie życie i jestem szczęśliwa. Tamta sytuacja z przeszłości tak naprawdę uchroniła mnie przed ogromnym błędem i wyszła mi tylko na dobre. Mimo to nie potrafię wybaczyć osobie, która po części odpowiedzialna jest za taki obrót sprawy. Jak wiele może znieść przyjaźń? Czy prawdziwa przyjaźń wybacza wszystko? To bardzo dziwna sytuacja, bo sympatia do Niej we mnie nie zmalała, wiem też, że w każdej chwili mogłabym liczyć na jej wsparcie, nawet po miesiącach nie odzywania się do siebie. Myślę, tęsknię i wspominam dobre chwile. Mimo to nie potrafię się przełamać i zdobyć na wybaczenie, kilka razy w ciągu tych 13 lat próbowałam, ale w środku mnie ciągle coś się buntuje, wypiera Jej istnienie, wypełnia żalem, a nawet ciągle żywą złością. Co ciekawe, szczegóły tamtych wydarzeń dawno wyparłam z pamięci, ale i tak nie umiem odpuścić... W swych rozważaniach skupiłam się głównie na problemie trudnej przyjaźni, gdyż temat jest mi szczególnie bliski, bo znany z autopsji. Drugim, równie ważnym, wątkiem tej powieści jest odpowiedzialność - za siebie, za własne decyzje, za innych. Oczywiście pewnych spraw odkręcić nie można, nie da się zmienić ich biegu, ale czasem nasza decyzja może wpłynąć na losy innych ludzi. Dlatego do spraw, od których zależny jej los innych osób trzeba podchodzić z głową. Nie można kierować się egoistycznymi pobudkami, żalem czy utraconym szczęściem. Mścic się na innych za własny los, zwłaszcza, gdy "Ci inni" są Bogu ducha winni. Cieszę się, że Autorka w swojej książce poruszała tak ważny temat, jakim jest bycie dawcą. Nawet jeśli ktoś uzna, że książka jest pewnego rodzaju spotem społecznym to uważam, że takie sprawy warto nagłaśniać. Magdalena Witkiewicz przedstawiła dylematy dawcy, procedurę pobierania szpiku kostnego oraz nieustającą nadzieję chorej i jej rodziny. Sama nigdy wcześniej nie zgłębiłam tego problemu i teraz zastanawiam się nad podjęciem właściwej decyzji, takiej nieodwołalnej, obowiązującej całe życie. Ja nie wiem skąd Autorka bierze te ogromne pokłady wiedzy na temat przeżyć każdej ze swoich postaci (nie mam tu na myśli tylko tej książki). Doskonale tworzy swoich bohaterów, z całym wachlarzem zalet i wad, bagażem doświadczeń, planów i marzeń. Tak jakby potrafiła idealnie wczuć się w rolę każdej z tych osób, a przecież to niemożliwe! Możemy sobie gdybać co byśmy czuli, czy zrobili w danej sytuacji, w konsekwencji pewnych zdarzeń, ale żeby tak prawdziwie? Osoby występujące w książkach Magdaleny Witkiewicz nie są płaskie, to nie ciąg imion połączonych ze sobą siecią zdarzeń. To ludzie z krwi i kości, z masą emocji, wspomnień i dylematów. Pisarka dba także o postaci poboczne, które zawsze są "jakieś". Wszystko jest to dopracowane w najdrobniejszym szczególe. Kolejny raz jestem w pełni usatysfakcjonowana. Książkę polecam głównie kobietom wrażliwym, ale nie tylko. Jeśli nosisz w sercu zadrę, koniecznie musisz sięgnąć po tę książkę, może dzięki niej dokonasz wewnętrznego rachunku sumienia i poradzisz sobie z tym wewnętrznym bólem i głęboko skrywaną krzywdą.
Link do opinii
Serdecznie dziękuję wydawnictwu i autorce, że mogłam przedpremierowo przeczytać tę książkę. Nazwisko pani Magdaleny wielokrotnie obiło mi się o uszy, ale nigdy nie miałam możliwości przeczytania czegoś spod jej pióra. Zadebiutowała ona powieścią ,,Milaczek". Pamiętam, że bardzo głośno było też o ,,Opowieściach niewiernej" czy ,,Szkole żon". Z przyjemnością zabrałam się za lekturę. Dzisiaj zacznę może od okładki. Kobieta w chabrowej sukience, a więc od razu wiadomo, że przypadnie mi do gustu. Jest prosta, bardzo estetyczna. Żółty żonkil przełamuje barwy, a dla mnie symbolizuje nadzieję. Czy o tym jest ta książka? Ina to kobieta sukcesu- oschła dziennikarka. Jej życie diametralnie się zmienia, gdy do jej drzwi puka dziewczyna i mówi, że szuka tej, która jest pierwsza na liście. Jaką historię skrywa? Czy da się wszystko wybaczyć i w imię przyjaźni zacząć żyć od nowa? Na wstępie napiszę, że to moja pierwsza i z całą pewnością nie ostatnia książka tej autorki. Ostatnio zaczęłam się przekonywać do polskich pisarzy i uważam, że zdecydowanie mamy w sobie duży potencjał. Książka zaczęła się dla mnie dziwnie, przeczytałam coś o jakieś liście, nie wiedziałam o co chodzi. Po pięćdziesięciu stronach byłam już tak zauroczona i zaczytana, że odłożyłam ją dopiero gdy się skończyła. Jest to niesamowicie piękna i ciepła opowieść o najważniejszych dla człowieka wartościach: przyjaźni i miłości. Uważam, że takich książek nigdy za wiele. Przywracają wiarę w ludzkość i dzielą się z nami niewyczerpanymi pokładami nadziei. Na chandrę, gorszy dzień lub leniwy wieczór ta książka jest idealna. Opowiada też o chorobie i zwraca uwagę na wiele ważnych spraw. Zmusiła mnie do refleksji, nad jedną rzeczą z pewnością głębiej się zastanowię, a po lekturze tej książki zrobi to z pewnością wiele osób. Warto pomagać, wybaczać, a kobiety to wcale nie słaba płeć. To przypomniała mi ta lektura. Polubiłam główne bohaterki. Każda jest inna, ma swój charakterek, ale zna swoją wartość i umie walczyć o swoje. Czasami stają nawet przeciwko złemu przeznaczeniu i życiu. Książka jest lekka, klimatyczna i przyjemna do czytania. Kolejne strony po prostu płyną. Takie lektury są potrzebne. Zauważyłam, że autorka poruszyła tyle ważnych spraw, a zrobiła to w taki lekki sposób. Jestem bardzo ciekawa innych jej powieści. Polecam!
Link do opinii
!RECENZJA PRZEDPREMIEROWA! Najnowsza książka Magdaleny Witkiewicz pt. ,,Pierwsza na liście" to już kolejna pozycja, autorki, którą miałam możliwość przeczytać. Z czystym sumieniem mogę przyznać, iż po raz kolejny jestem zachwycona historią, która została fantastycznie ,,namalowana" słowem. Trzy kobiety, jeden mężczyzna... Banalna zdawać by się mogło historia jakich wiele, a jednak nic podobnego... Gdy pewnego dnia Karolina znajduje zapiski swojej cierpiącej na białaczkę mamy, a wśród nich listę pięciu osób, do których może się zwrócić gdyby cokolwiek się stało uwagę młodej dziewczyny przykuwa znajdująca się na pierwszej pozycji Ina, o której Karola nigdy wcześniej nie słyszała... Nie mogąc zrozumieć dlaczego właśnie ta, a nie któraś z czterech pozostałych osób z listy znajduje się na pierwszym miejscu nasza młoda bohaterka postanawia ją odnaleźć... Tak oto rozpoczyna się przepełniona niezwykle bogatym wachlarzem emocji opowieść o przyjaźni, miłości, trudnych życiowych wyborach oraz rozmaitych zakrętach losu, z którymi przychodzi nam się niejednokrotnie zmierzyć na naszej życiowej ścieżce. Książki tej się nie czyta, ją się wręcz pochłania! Przysłuchując się historii, stopniowo odtwarzanej przez bohaterów i ich wzajemne relacje, które poznajemy, na kartach tej powieści. ,,Pierwsza na liście" jest opowieścią, która pomimo wszystko tchnie optymizmem ukazując, iż nigdy nie jest za późno, aby coś zmienić w swoim życiu, a prawdziwa przyjaźń jest w stanie przetrwać nawet najgorsze egzystencjalne burze, huragany, tornada etc... Najlepszym zaś według mnie podsumowaniem przekazu tej powieści niech będzie, zdanie, które ostatnio zwróciło moją uwagę: ,, Przeszłości nie zmienisz... ...ale masz jeszcze szansę zmienić przyszłość" Za udostępnienie tekstu do recenzji dziękuję autorce Pani Magdalenie Witkiewicz. * https://www.facebook.com/KsiazkowoLC *
Link do opinii
"Pierwsza na liście" łączy w sobie opowiadania czterech kobiet. Każda z nich przeszła przez wiele zawirowań w swoim życiu prywatnym. Dwie nastolatki łączyła niesamowita przyjaźń, która jednak została poróżniona przez mężczyznę. Po latach otrzymują one szansę na odnowienie więzi, która niegdyś ich łączyła. Ta jedna historia jest motorem napędowym kolejnych... Jak wiele jest warta prawdziwa przyjaźń w obliczu ciężkiej choroby? Magdalena Witkiewicz stworzyła bohaterów z krwi i kości, którzy ukazują, że w drugiej osobie zawsze można znaleźć siłę i przebaczenie. Moje pierwsze wrażenia po lekturze "Pierwszej na liście" były jak najbardziej pozytywne, co więcej - zostałam pozytywnie zaskoczona. Powiedzieć, że nie spodziewałam się tak poruszającej książki byłoby wielkim niedopowiedzeniem. Nie miałam wygórowanych oczekiwań względem tej powieści - potrzebowałam lekkiej historii, która wciągnie mnie na kilka dni. Wciągającą opowieść z pewnością otrzymałam, ale z nawiązką. Magdalena Witkiewicz stworzyła zdumiewającą swoją prawdziwością fabułę, którą wręcz pochłaniałam z wypiekami na twarzy, ciekawa kolejnych rozdziałów. Niewiele jest książek potrafiących oddziaływać na emocje czytelnika. Wzbudzać w nim radość, ale także i wzruszenie. Ja kilka razy w czasie lektury "Pierwszej na liście" odczuwałam autentyczne uczucia. Nieraz ściskało mnie w gardle i czułam podejrzane pieczenie w oczach. To naprawdę niesamowite i godne podziwu, jak dobra powieść potrafi zmienić wiele rzeczy, dzięki którym postrzegamy świat. Magdalena Witkiewicz stworzyła po prostu historię z prawdziwą fabułą, a nie jakąś cukierkową i przesłodzoną. Nie brak w tej opowieści wzlotów i upadków, ale przecież obie te rzeczy charakteryzują życie każdego człowieka. Ten aspekt w literaturze tego gatunku jest szczególnie ważny, najistotniejszy. Nie mamy tutaj do czynienia z prozą fantastyczną, więc pisarz naprawdę musi wykazać się dużą dozą wyczucia i dokładności, wiedzieć, w którym momencie powiedzieć: "dość!", aby cała historia była przesycona autentycznością. Z ulgą przyznaję, że polskiej autorce udało się to wyśmienicie, odnalazła ona tą granicę i nie przesadziła w żadną stronę. Wykreowane przez nią realia sprawiają, że czytelnik czuje się, jakby sam był częścią przedstawionej historii, utożsamia się z bohaterami, przez co nie może spojrzeć na całokształt obojętnym wzrokiem. Wraz z kolejnymi stronami odczułam, jak między mną a fikcyjnymi postaciami rodzi się więź, zarezerwowana tylko dla książek, które naprawdę skradły moje serce. Jestem pod ogromnym wrażeniem! Dlaczego ja nigdy wcześniej nie słyszałam o tak dobrej, a na dodatek naszej rodzimej pisarce? Z wstydem muszę przyznać, że czytam głównie literaturę zagraniczną, a po dzieła naszych polskich autorów sięgam sporadycznie, bo zazwyczaj spotyka mnie ogromne rozczarowanie. Magdalena Witkiewicz przełamała moją złą passę. "Pierwsza na liście" to świetne i wnikliwe ukazanie problemów, z którymi wiele ludzi się zmaga. Książka ta prawi także o tym, co w życiu jest najważniejsze: rodzina, przyjaźń i miłość. Nie powinniśmy przejmować się błahostkami i czasami odrzucić swoją dumę, aby zdziałać coś dobrego. Polecam! Autorce chciałabym podziękować za pierwszą w moim życiu dedykację! Wywołała na mojej twarzy ogromny uśmiech w postaci banana. :) "Dobrze, że niektóre wspomnienia są tak żywe. Jakby te zdarzenia miały miejsce zaledwie wczoraj."
Link do opinii
Avatar użytkownika - ejotek
ejotek
Przeczytane:2015-01-09,
W czasach szkoły podstawowej miałam przyjaciółkę. Przez większość z tych ośmiu lat edukacji, siedziałyśmy razem w trzeciej ławce przy oknie. Byłyśmy jak "papużki-nierozłączki", w szkole razem, na wycieczki rowerowe razem, na wycieczkach klasowych razem. Oczywiście na dłuższych pobytach poza domem spałyśmy na sąsiednich łóżkach. Obie blondynki o niebieskich oczach... Cudowna przyjaźń, która mimo że nasze drogi rozeszły się po szkole, bo wybrałyśmy licea w różnych miastach, nie ustała. Aż do 2005 roku. Rozdzieliły nas tysiące kilometrów i ocean. Udało nam się odnaleźć - póki co wirtualnie, tak jak wielu ludziom, dzięki jednemu z internetowych serwisów społecznościowych. Macie taką przyjaciółkę? I przyjaźń na dobre i złe? A może coś Was poróżniło i warto to przełamać, porozmawiać, bo życie jest zbyt cenne i szkoda je marnować na bzdury... Z twórczością Magdy Witkiewicz miałam już okazję się zapoznać. Przeczytałam "Opowieść niewiernej", "Milaczka" i "Panny roztropne", a potem również "Balladę o ciotce Matyldzie". Sięgając zatem po "Pierwszą na liście", czyli piątą z kolei dla mnie powieść, mogę powiedzieć, że jestem choć troszkę znawczynią i wielbicielką (już nie troszkę, a bardzo) książek autorki. Od pierwszego spotkania Magda Witkiewicz jawiła mi się jako osoba pisząca tak trafnie i z emocjami, że od razu trafiła w moje serce i gust czytelniczy. Humoru i prawdziwych problemów również nie zabrakło. Książki, które miałam dotychczas okazję czytać, były dla mnie typowymi, dość radosnymi obyczajówkami, z wyjątkiem może "Opowieści niewiernej". Co autorka przygotowała w najnowszej powieści? Patrycja Szafranek ma dwie córeczki, pustkę po mężu - który wybrał karierę a nie ograniczającą jego wolność rodzinę - oraz zdiagnozowaną białaczkę. Zaczyna więc pisać na laptopie listy do swoich córek, starając się pozostawić po sobie ślad w ich przyszłym życiu i chcąc zwrócić im uwagę, co jest najważniejsze, czym należy się kierować. Niespełna osiemnastoletnia Karolina, córka Patrycji, odnajduje listę stworzoną przez matkę, na której widnieją cztery nazwiska. Wprawdzie plan Patrycji był inny, ale skoro już teraz Karola zdobyła listę, zaczęła działać. Dziewczyna zamierza porozmawiać z całą czwórką i uzyskać pomoc w ratowaniu mamy... Jednak czy będzie to takie łatwe? Poza przyszywaną babcią Zosią odnalezienie pozostałej trójki to już nie takie łatwe zadanie dla młodej dziewczyny. Nie zamierza się jednak poddać! Stawką jest życie. Czy uda jej się odnaleźć wszystkie osoby z listy mamy? Czy udzielą jej pomocy? Czy uda się znaleźć dawcę? Ina, czyli Karolina Rybińska jest znaną w stolicy dziennikarką śledczą i prasy brukowej. Mieszka sama a otaczające ją wnętrze charakteryzuje się wręcz surowością. Nie ma żadnych cech zamieszkania i to przez kobietę. Ale najważniejsza jest praca. Kobieta przeszła w swoim życiu bardzo wiele i nie czuje się na siłach, by związać swoje życie z kimkolwiek. Ina nie ma pojęcia, że dzwonek do drzwi, który wyrwie ją z oparów tytoniowego dymu i oderwie od seksafery, gruntownie wpłynie na jej przyszłość. Kto czeka za drzwiami? Jakich rewelacji dowie się kobieta? A przede wszystkim czy zechce wyjść ze swej skorupy i pomóc? Grażyna wiedzie spokojnie życie u boku męża z dwójką małych dzieci i teściową chętną do pomocy. Z dnia na dzień los postanawia z niej zadrwić i stawia na jej drodze nieszczęście. Jednak niedługo potem los puka do Grażyny jeszcze raz: w postaci historii z przeszłości. Kobieta bowiem jako młoda dziewczyna zgłosiła się jako potencjalny dawca szpiku. Teraz otrzymuje maila... Teściowa jest temu przeciwna, sama bohaterka też nie jest do końca przekonana jaką podjąć decyzję. Wszak dawno temu oddała próbkę krwi do badania. Co musi się zdarzyć, żeby Grażyna ostatecznie zadecydowała czy podejmie próbę ratowania kogoś? Czy uda jej się pozbierać po życiowej tragedii? Trzy kobiety i z pozoru trzy różne historie. Najbardziej podziwiałam ducha walki Karoliny, która pokonywała wszystkie możliwe przeciwności losu, byle tylko dać szansę swojej mamie. Niejednokrotnie musiała uciekać się do podstępu czy kłamstwa, ale stawka była tego warta. Sama nie wiedziała czy ej trud się opłaci, choć głęboko w to wierzyła, to jednak los rzucał jej pod nogi tylko kłody. Na szczęście ludzie starali się pomagać, ile tylko mogli. Karolina musiała przemierzyć wiele kilometrów, nie tylko na terenie Polski, by umieć odpowiedzieć sobie na pytanie: "kogo tak naprawdę obchodzi los mamy?". Sama jeszcze nie wiedziała, że na końcu tej walki, tej drogi i tych nerwów czeka ją niespodzianka. I to niejedna. "Pierwsza na liście" to powieść, która tak człowieka pochłania, że zapomina o świecie i zagłębia się w historii bohaterek. Książkę przeczytałam w nieco ponad cztery godziny a myśli w mojej głowie szalały. Potem potrzebowałam doby, by poukładać wszystko na spokojnie i dopiero móc spisać w formie recenzji. Powieść nie jest w żadnym wypadku lekką obyczajówką. Choć nie brakuje chwil, że podczas czytania ma się na ustach uśmiech, to jednak zdecydowanie częściej pojawiają się łzy. Jeśli sięgacie po książkę to z paczką chusteczek w pakiecie. Sama tematyka to już temat wzruszający, niosący cierpienie, ból i często śmierć a jeszcze kiedy czytelnik zwiąże się emocjonalnie z bohaterkami... Autorka nie bała się sięgnąć po trudne tematy i mimo, że kojarzyła mi się dotychczas głównie z humorystycznymi opowieściami, to uważam że sprostała zadaniu i stworzyła opowieść z dziedziny bardzo życiowej. Miałam już do czynienia w polskiej literaturze z powieściami, które podejmują tematy naprawdę trudne. Ta jest kolejna a jednocześnie pierwsza dotykająca tematyki bycia dawcą szpiku. Uważam, że taka książka jest potrzebna na naszym rynku wydawniczym, bo może dzięki niej ktoś komuś uratuje życie. A akurat w tym przypadku jest to całkowicie bezpieczne! Jednak nie tylko ten temat poruszyła Magdalena Witkiewicz, znajdziemy też problemy małżeńskie, zdrady, śmierć, ale są też uczucia - miłość czy przyjaźń, które mimo upływu lat są dla nas bardzo istotne, tylko czasami trzeba wyciągnąć rękę na zgodę czy podjąć kroki, by to utracone uczucie i osobę odzyskać.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Ewfor
Ewfor
Przeczytane:2015-01-07,
Po pełnych humoru książkach ,,Milaczek" i ,,Panny roztropne", po nostalgicznym ,,Zamku z pisku"i erotycznej ,,Szkole żon" myślałam, że nic już nie będzie mnie w stanie zaskoczyć w książkach tej autorki, jak bardzo się jednak myliłam. Ta lektura jest tak wyjątkowa, że po przeczytaniu ostatniej strony długo nie mogłam przestawić się na myślenie o czymś innym niż przeczytana historia. Fabuła książki jest tak poważna, zaskakująca i szokująca, że trudno mi było oderwać się od czytania. Ta książka to wspaniała lekcja zaufania i wybaczania. To lekcja determinacji, która w obliczu miłości potrafi pokonać każdą przeszkodę, to nauka odwagi, wiary w dobro i nadziei. Ktoś, kto przeczytał inne książki tej autorki nawet nie domyśli się jak inna - poważna i ważna jest ta lektura. Spoglądając na okładkę, spodziewałam się lekkiej powieści, która spokojnie pozwoli mi zatopić się w literaturze kobiecej, ale ,,nie szata zdobi człowieka", i...już symboliczny żółty żonkil - symbol hospicjum wywołał mieszane myśli. Ta książka jest tak pełna emocji, zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych, że trudno oderwać się od czytania. Ale kiedy już się skończy, kiedy przewróci się ostatnią stronę, wtedy dopiero zaczyna się analizę, która... pozwala uwierzyć, że świat nie jest taki zły, że nawet w najtwardszym człowieku można odnaleźć empatię i dobro, pozwala uwierzyć w ludzi.
Link do opinii
Avatar użytkownika - rybka28
rybka28
Przeczytane:2024-02-23, Ocena: 6, Przeczytałem,

,,Pierwsza na liście" to bardzo wzruszająca powieść, która dotyka ważnych ale i trudnych tematów, takich jak; białaczka oraz bycie dawcą szpiku. 
Książka opowiada o młodej dziewczynie, która znajduje w szufladzie matki listę ludzi od których ta otrzyma pomoc gdy ona umrze. Zastanawia ją pierwsze nazwisko na liście. Jest to kobieta, której dziewczynka nigdy nie poznała, a z jakieś przyczyny jest ona pierwsza na liście. Ina okazuje się być byłą przyjaciółką matki. Książka bardzo mnie wzruszyła i ukazała mi problem, który wydaje się bardzo realny, a mianowicie, że ludzie boją się zostać dawcą szpiku. ,,Jeśli proszą cię żebyś został bohaterem to po prostu nim bądź" - nie jest to cytat z tej książki ale bardzo mi on do niej pasuje. Czasem wystarczy tak niewiele by dać komuś życie. Magdalena Witkiewicz porusza tu problem z wielu stron - chorego, rodziny chorego oraz dawcy i jego rodziny oraz lekarzy pracujących z chorymi na białaczkę. Dzięki tej książce sama zostałam potencjalnym dawcą szpiku. Książka umila czas ale i uczy oraz robi wiele dobrego. Może będę miała kiedyś możliwość uratować komuś życie i to będzie po części zasługa Magdaleny Witkiewicz. 

Link do opinii

,,Pierwsza na liście" - Magdalena Witkiewicz

powieść obyczajowa o miłości najbliższych, o walce w chorobie o każdy dzień, trosce, przyjaźni, przebaczaniu, zdradzie, rozterkach i nadziei,

a także poruszony ważny temat >przeszczep szpiku kostnego< , jest opisane nadzieje i zwątpienia

Książka wzrusza, pokazuje ze dla najbliższych, by pomóc im w chorobie i walce o każdy dzień możemy zrobić wszystko,

Polecam

Link do opinii
Avatar użytkownika - Stenka
Stenka
Przeczytane:2021-05-14, Ocena: 5, Przeczytałam,

Wzruszająca, piekna historia ze zmiennymi narratorkami. Wszystkie tu postacie są pozytywne i nie sposób je polubić. Powieść o przyjaźni i miłości. Wszyscy tu się kochaja: teściowa kocha synową, dzieci baezgranicznie kochają matki, a matki dzieci. Patrycja zakochuje się ponownie w dawnej sympatii, Ina zakochuje się od pierwszego spotkania w Marku, a Grazyna w dawno nie widzianym koledze. Ale są też smutne historie. Niespodziewana śmierć męża Grażyny i radzenie sobie z tą traumą. Porzucenie przez Piotra żony i dzieci. No i cieżka choroba Patrycji. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ivy
Ivy
Przeczytane:2021-02-26, Ocena: 4, Przeczytałam,

"Przyjaciółko mego serca – wróć, on nie jest wart, by przez niego niewidzialny mur tak dzielił nas."

 

Książka ta należy do gatunku zwanego popularnie "literatura kobieca". Czyli o kobietach i dla kobiet i owszem tak jest, jest to lektura przede wszystkim dla kobiet, ale nie tylko dla nich. Czyli jednym skromnym zdaniem, literatura, w której ja specjalnie nie gustuję. Jednak i w tym gatunku czasami trafia się coś godnego uwagi, lub chociażby tego, by na tym zawiesić swoje czytelnicze oko. Nie znam  innej prozy pani Witkiewicz, więc nie mam skali porównania i w mojej ocenie i opinii mogę bazować tylko na tym tytule.

 

Książkę niewątpliwie czyta się nieźle, nie ma w niej nacisku na jakieś wielkie łzawienie (małe, jest dopuszczalne, bo czemu nie). Za to sporo jest domorosłej, wieloobiegowej psychologii w rodzaju 

"Myślcie pozytywnie. Pozytywne myśli przyciągają dobrych ludzi. I przyciągają szczęście. Złe myśli i słowa tylko pomnażają zło na świecie.". 

 

To mnie irytuje, czyż nie wszyscy o tym wiedzą? Czyż to nie było już powtarzane i wałkowane wielokrotnie w różnych książkach? Napisałam wiedzą, nie stosują się do tego, bo to dwie różne sprawy, niestety.

 

Jest to więc niezła książka, ku pokrzepieniu serc, jeśli ktoś takowego potrzebuje. Jest to też pozycja dla tych, co to lubują się w bajkach, zwłaszcza takich bajkach, co to na zakończeniu mamy podsumowanie w postaci zdania "I żyli długo i szczęśliwie". Niestety ja do nich nie należę. Nie wierzę w słowa, które padają gdzieś na kartach tej książki, że  

 

"Wszyscy ludzie są dobrzy tylko nie wszyscy o tym wiedzą". 

 

Nie twierdzę, że tych dobrych nie ma wcale, jednak zważywszy na codzienne doniesienia w mediach, długo można się zastanawiać, w jakich proporcjach występują ci prawdziwie dobrzy ludzie, no i co to w ogóle i w szczególe, znaczy "dobry człowiek". 

 

Temat rzeka, a to nie miejsce na jego rozwijanie, reasumując, książkę dobrze się czyta i nie wyrządza ona nikomu krzywdy, a nawet niektórym może pomóc. Ja jednak pozostanę na swojej pozycji, nie przekonała mnie ona bowiem, to zwiększenia poczytalności literatury kobiecej i do poprawy mojego osądu o rodzaju ludzkim. Więc moja ocena pozostanie na poziomie czterech gwiazdek. 

Link do opinii
Inne książki autora
Perfumeria na rozstaju dróg
Magdalena Witkiewicz0
Okładka ksiązki - Perfumeria na rozstaju dróg

Mała Przytulna - urokliwe miasteczko wśród ukwieconych wzgórz. To miejsce, gdzie każdy chciałby zamieszkać. Miejsce, w którym wędrowny grajek od lat opowiada...

Lilka i wielka afera
Magdalena Witkiewicz0
Okładka ksiązki - Lilka i wielka afera

Hurra, wakacje! Tym razem nic nie pokrzyżuje planów Lilki i Matewki. Wyjadą do Amalki do ukochanej ciotki Franki. W Amalce jest fantastycznie. Szkoda...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy