Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2015-01-14
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 345
Kolejne spotkanie z powieścią Pani Magdaleny Witkiewicz udowodniło, że autorka potrafi pisać po prostu o wszystkim – z jednej strony dzieli się z czytelnikiem lekkimi, relaksującymi historiami, ale nie boi się podejmować również tematów trudnych.„Pierwsza na liście” to powieść niosąca nadzieję. Historia chorej na ostrą białaczkę szpikową Patrycji porusza do głębi. Bezwzględna choroba niszczy kobietę od środka, a chora może tylko czekać i ufać, że zdąży wywinąć się śmierci zanim nowotwór powie ostatnie słowo. Ogromna determinacja, chęć i wola walki pozwala wierzyć, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Ostra białaczka szpikowa to podstępna choroba, która zbiera bogate żniwo wśród ludzi. Przeszczep szpiku, który często jest jedynym sposobem walki z nowotworem wymaga znalezienia odpowiedniego dawcy. A tych często brakuje. Ustalenie zgodności wymaga czasu i przeprowadzenia wielu badań. A tego czasu właśnie chorym najbardziej brakuje.
Mając świadomość swojej choroby Patrycja postanawia napisać do swoich córek coś na kształt listu-bloga, w którym dzieli się z nimi odczuciami, zapewnia o swojej miłości i daje wskazówki na przyszłość, na dalsze życie już bez niej… Kobieta tworzy też listę kilku osób, do których dziewczynki – niespełna osiemnastoletnia Karolina i ośmioletnia Majka mogą się zwrócić o pomoc.
Czytając słowa mamy Karolina decyduje się odnaleźć osoby, które Patrycja wymieniła na liście. Nie jest to łatwe zadanie, gdyż niektórych nazwisk dziewczyna nie zna, a ojciec, który również widnieje w spisie opuścił je kilka lat temu i nie mają z nim kontaktu. Karolina podejmuje różne desperackie wręcz kroki, aby mimo wszystko odnaleźć osoby wymienione w liście.
Czy jej się to uda? Jakie niespodzianki czekają na młodą dziewczynę?
Z drugiej strony poznajemy Grażynę – matkę dwójki małych dzieci, wdowę, która dość niedawno straciła męża. Kiedyś jako nastolatka zapisała się na listę dawców szpiku i prawie o tym zapomniała. Teraz po latach dostaje niespodziewaną wiadomość, że ofiarując swój szpik chorej osobie może podarować komuś życie. Kobieta nie jest pewna, czy chce uczestniczyć w tym zabiegu. Sama wychowuje dzieci i zwyczajnie boi się o swoje zdrowie i życie w razie ewentualnych powikłań.
Czy kobieta zdecyduje się na oddanie szpiku?
„Pierwsza na liście” to mądra i wzruszająca powieść o sprawach ważnych, ponadczasowych, która głęboko zapada w pamięć. Nowotwór krwi, który do niedawna jeszcze był wyrokiem śmierci dziś daje nadzieję na wyleczenie i dalsze życie dzięki przeszczepowi szpiku. Podarować komuś życie w ten sposób to wspaniały gest, który można by nawet określić mianem boskiego cudu. Ale niestety wciąż niewielu ludzi stać na taki krok, a przecież możemy dać tak wiele ofiarując bardzo niewiele. Niezwykle istotną rolę odgrywa tutaj świadomość społeczna i docieranie do nowych środowisk, ale również odpowiedzialne i świadome podejmowanie tego rodzaju decyzji, które muszą być dobrze przemyślane. To są zobowiązania na całe życie i nie mogą być podejmowane pochopnie, pod wpływem impulsu, czy emocji. Potem nie ma już czasu na wątpliwości.
Polecam serdecznie lekturę tej powieści i mam nadzieję, że zasieje ona w Was pytanie czy przypadkiem i ja nie chciałbym podarować komuś życia…, a może nawet skłoni do działania.
Powieść od dawna była na mojej liście do przeczytania, może nie pierwsza, ale była.
Lubię twórczość Magdaleny Witkiewicz, bo wydaje mi się, ze wyróżnia się na tle tak zwanej literatury kobiecej. Pisze w lekkim stylu o sprawach mniej lub bardziej poważnych, z pewną dawką humoru i ma duże grono stałych, wiernych czytelniczek. Pewnie, dlatego „ Pierwsza na liście „, została przyjęta z tak wielkim entuzjazmem.
Mnie niestety trochę rozczarowała, może, dlatego, że autorka opowiada o bardzo dramatycznych wydarzeniach w życiu bohaterek bezbarwnie i cukierkowato. Rozumiem, że temat nasunął się Witkiewicz podczas osobistych doświadczeń w tej kwestii, ale moim zdaniem bardzo spłaszczyła motyw przewodni, jakim jest choroba Patrycji. Zamiast posłużyć, jako mocny akcent całej powieści, stała się zaledwie tłem opowieści o wszystkim i o niczym. Nie wiem czy moje oczekiwania względem książki były zbyt wygórowane, czy to może na wskutek przeczytanej wcześniej „ Apteki marzeń „ - Sochy, spowodowało, że aż tak książka nie przypadła mi do gustu.
Temat niby podobny, ale jakże skrajnie odmienne podejście do kwestii chorych na białaczkę, zmagań z chorobą zarówno pacjentów jak osób z ich najbliższego otoczenia. Zbyt prosto autorka ukazuje skomplikowane przemiany wewnętrzne bohaterek, co wypada mało wiarygodnie i bajkowo. Witkiewicz stworzyła iluzję, że wystarczy wysłać swoją córkę do obcej osoby, byłej przyjaciółki, aby ta wyjaśniła jej zdradę sprzed dwudziestu lat i nagle następuje przebaczenie a stara przyjaźń wraca.
Sęk w tym, ze prawdziwa przyjaźń nigdy nie powinna zawieść a tym bardziej zdradzić.
W założeniu jest to książka zawierająca przesłanie, że warto wierzyć w ludzi, przyjaźń, miłość a wybaczenie przynosi ulgę. I taką rolę zapewne spełniła. Tak sądzę czytając bardzo pozytywne recenzje czytelniczek. Przykro mi, ale nie potrafię podzielić zachwytów większości nad tą powieścią, po prostu nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Zbyt ważny temat, żeby w taki sposób opowiedzieć tę historię, aż nie mogę uwierzyć, że jest to dzieło mojej ulubionej autorki.
Na szczęście powieść nie jest zbyt spora objętościowo, więc przeczytałam ją w jedno popołudnie bez zbytniego zaangażowania.
„ Ale podobno każdy koniec jest początkiem czegoś nowego, lepszego. Bardzo chciałam w to wierzyć. „
"Kto przyjacielem przestaje być nigdy nim nie był" święte słowa . W tej książce siła przyjaźni jest bardzo widoczna Mimo że na 20 lat przyjaźń była w uśpieniu to i tak wybuchła na nowo i to ze zdwojoną siłą . Książka przepiuękna , warto przeczytać polecam.
"Ale podobno każdy koniec jest początkiem czegoś nowego, lepszego. Bardzo chciałam w to wierzyć".
Siedzę i zastanawiam się, co mogę napisać o najnowszej powieści Magdaleny Witkiewicz. Może to, że jest wspaniała, ciepła, mądra, refleksyjna, pouczająca. A może tak po prostu, że jest to najlepsza powieść obyczajowa, jaką miałam przyjemność przeczytać. O jej doskonałości świadczą emocje, które wciąż mną targają, myśli, które zawładnęły mój umysł, ale także sama w sobie historia, od której nie sposób się oderwać.
Magdalena Witkiewicz to absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego, gdańskiego Studium Bankowości oraz Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menadżerów. Jak sama mówi: „moje powieści są lekiem na deszcz za oknem i nieco smutniejsze dni. Moje książki zawsze kończą się dobrze. Niezależnie, jakie przeciwności losu napotykają bohaterów na swojej drodze - zawsze potem żyją "długo i szczęśliwe". Zadebiutowała powieścią "Milaczek", następnie ukazały się "Panny roztropne", "Opowieść niewiernej", "Lilka i spółka" (dla dzieci), "Ballada o ciotce Matyldzie", "Szkoła żon", "Pensjonat marzeń", "Zamek z piasku", "Szczęście pachnące wanilią".
"[...]Dzień i noc wiosłuje. Silna i mądra kobieta. Na tamtą stronę rzeki pomogła szczęśliwe przepłynąć już wielu ludziom"].
Dziennikarka Ina do tej pory żyła w idealnie sterylnym świecie stworzonym przez siebie. Żadnych poważnych związków, dzieci, od czasu do czasu jakiś odgrzewany "herbatnik", poza tym praca. Pewnego dnia jej porządek zaburza zwykłe pukanie do drzwi, za którymi kryje się Karolina, która mówi, że jej matka Patrycja umieściła ją pierwszą na liście. Liście, która skrywa nazwiska osób, które mogą pomóc Karolinie i jej siostrze Majce, gdy jej już zabraknie. Ina początkowo przyjęła dziewczynę bardzo niechętnie, ale wystarczyła jedna długa, prawie całonocna rozmowa, która zmieniła wszystko.
"Pierwsza na liście" to niezwykle wartościowa polska powieść obyczajowa, jaką miałam przyjemność przeczytać. Porusza ona kwestie podjęcia ryzyka, trudnych wyborów, które z kolei mogą uratować komuś życie. Komuś, kto czeka mogłoby się wydawać całą wieczność, ale tak naprawdę toczy nieustanną walkę o każdy dzień, godzinę, minutę, sekundę. Książka traktuje także o ciężkiej chorobie, dawnych urazach, które nagle znikają, przyjaźni, która została przekreślona na kilkanaście lat po to, aby narodzić się na nowo. To także powieść o nadziei i kobiecej sile, która niekiedy jest w stanie przenosić góry. I wreszcie to powieść o tym, jak można łatwo uratować komuś życie, wystarczy zarejestrować się w bazie szpiku i zostać potencjalnym dawcą.
Dzieło Magdaleny Witkiewicz chłonie się jak gąbkę, bowiem powieść ta dostarcza czytelnikowi niezbędnych informacji, procedur odnośnie oddawania szpiku. Ale to także pokazanie dylematów zarówno po stronie dawcy, jak i biorcy. W przypadku tego pierwszego istnieje ryzyko, że wycofa się bez podania przyczyny, a w przypadku drugiego promyk nadziei znika. To także pokazanie odpowiedzialności za życie drugiego człowieka. Autorka posługuje się mimo trudnych kwestii, bardzo zrozumiałym, przystępnym językiem, do tego lekki styl sprawia, że nie wiadomo, kiedy czyta się już ostatnią stronę. Na końcu powieści można przeczytać kilka słów od samej Urszuli Jaworskiej, która jest założycielką fundacji, która między innymi zajmuje się dawstwem szpiku. Zabieg ten dodaje wiarygodności, ale zarazem jeszcze bardziej uzmysławia, że "Każdy może być bohaterem, ale nie każdy ma tę cudowną szansę, by nim zostać. Warto o tym pamiętać".
Bohaterowie, a właściwie bohaterki wykreowane przez autorkę wypadają bardzo korzystnie. Każdą kobietę coś wyróżnia, a spoiwem łączącym są trudne przejścia życiowe. Każda też coś, w wyniku swoich przeżyć, zaczyna rozumieć. Na pierwszy plan wysuwa się postać Patrycji, która choruje na ostry typ białaczki, jedynym ratunkiem jest przeszczep szpiku. Ale mimo choroby, osłabienia, zmęczenia, myśli tylko o swoich córkach, ma świadomość, że jej czas może lada chwila się skończyć, ale jak to kochająca matka chce jak najwięcej rad, wskazówek zostawić swoim dzieciom. Ina dawna przyjaciółka Patrycji, przedstawiona jest jak osoba oziębła, zamknięta w swoim świecie, ale w gruncie rzeczy nieszczęśliwa. Samotność to jedna z najgorszych rzeczy, jakie może spotkać człowieka. Jest jeszcze Róża, która co dzień ma do czynienia ze śmiercią, Grażyna, która wcześnie straciła męża, a niegdyś chciała zostać dawcą szpiku. I Karolina, córka Patrycji, która jak na zaledwie osiemnastolatkę jest niezwykle dojrzała, może przez chorobę matki i wizję tego, że będzie musiała wziąć odpowiedzialność za młodszą siostrę. Wszystkie bohaterki bardzo polubiłam i chciałabym jeszcze je spotkać na kartach innej powieści Magdaleny Witkiewicz.
Podsumowując "Pierwsza na liście" to powieść niezwykła, pokazująca wzorce postępowania, zachowania międzyludzkie, ale przede wszystkim pokazująca, że warto nienawiść, stare rany, schować gdzieś głęboko i wybaczyć, bo jak wiecie życie jest krótkie. Tak naprawdę trudno opisać wszystkie emocje, które towarzyszą czytelnikowi przez całą lekturę, dlatego też najlepiej zapoznać się z tą historią samemu, bo jestem przekonana, iż przewartościowuje wasze dotychczasowe życie. Na koniec uświadomiłam coś jeszcze bardzo istotnego, mianowicie, że sukcesem tego dzieła będzie ilość uratowanych żyć. Żyć, które czekają na dawców i jestem głęboko przekonana, że ta powieść jest w stanie uratować choćby jedno życie.
,,Pierwsza na liście" to bardzo wzruszająca powieść, która dotyka ważnych ale i trudnych tematów, takich jak; białaczka oraz bycie dawcą szpiku.
Książka opowiada o młodej dziewczynie, która znajduje w szufladzie matki listę ludzi od których ta otrzyma pomoc gdy ona umrze. Zastanawia ją pierwsze nazwisko na liście. Jest to kobieta, której dziewczynka nigdy nie poznała, a z jakieś przyczyny jest ona pierwsza na liście. Ina okazuje się być byłą przyjaciółką matki. Książka bardzo mnie wzruszyła i ukazała mi problem, który wydaje się bardzo realny, a mianowicie, że ludzie boją się zostać dawcą szpiku. ,,Jeśli proszą cię żebyś został bohaterem to po prostu nim bądź" - nie jest to cytat z tej książki ale bardzo mi on do niej pasuje. Czasem wystarczy tak niewiele by dać komuś życie. Magdalena Witkiewicz porusza tu problem z wielu stron - chorego, rodziny chorego oraz dawcy i jego rodziny oraz lekarzy pracujących z chorymi na białaczkę. Dzięki tej książce sama zostałam potencjalnym dawcą szpiku. Książka umila czas ale i uczy oraz robi wiele dobrego. Może będę miała kiedyś możliwość uratować komuś życie i to będzie po części zasługa Magdaleny Witkiewicz.
,,Pierwsza na liście" - Magdalena Witkiewicz
powieść obyczajowa o miłości najbliższych, o walce w chorobie o każdy dzień, trosce, przyjaźni, przebaczaniu, zdradzie, rozterkach i nadziei,
a także poruszony ważny temat >przeszczep szpiku kostnego< , jest opisane nadzieje i zwątpienia
Książka wzrusza, pokazuje ze dla najbliższych, by pomóc im w chorobie i walce o każdy dzień możemy zrobić wszystko,
Polecam
Wzruszająca, piekna historia ze zmiennymi narratorkami. Wszystkie tu postacie są pozytywne i nie sposób je polubić. Powieść o przyjaźni i miłości. Wszyscy tu się kochaja: teściowa kocha synową, dzieci baezgranicznie kochają matki, a matki dzieci. Patrycja zakochuje się ponownie w dawnej sympatii, Ina zakochuje się od pierwszego spotkania w Marku, a Grazyna w dawno nie widzianym koledze. Ale są też smutne historie. Niespodziewana śmierć męża Grażyny i radzenie sobie z tą traumą. Porzucenie przez Piotra żony i dzieci. No i cieżka choroba Patrycji.
"Przyjaciółko mego serca – wróć, on nie jest wart, by przez niego niewidzialny mur tak dzielił nas."
Książka ta należy do gatunku zwanego popularnie "literatura kobieca". Czyli o kobietach i dla kobiet i owszem tak jest, jest to lektura przede wszystkim dla kobiet, ale nie tylko dla nich. Czyli jednym skromnym zdaniem, literatura, w której ja specjalnie nie gustuję. Jednak i w tym gatunku czasami trafia się coś godnego uwagi, lub chociażby tego, by na tym zawiesić swoje czytelnicze oko. Nie znam innej prozy pani Witkiewicz, więc nie mam skali porównania i w mojej ocenie i opinii mogę bazować tylko na tym tytule.
Książkę niewątpliwie czyta się nieźle, nie ma w niej nacisku na jakieś wielkie łzawienie (małe, jest dopuszczalne, bo czemu nie). Za to sporo jest domorosłej, wieloobiegowej psychologii w rodzaju
"Myślcie pozytywnie. Pozytywne myśli przyciągają dobrych ludzi. I przyciągają szczęście. Złe myśli i słowa tylko pomnażają zło na świecie.".
To mnie irytuje, czyż nie wszyscy o tym wiedzą? Czyż to nie było już powtarzane i wałkowane wielokrotnie w różnych książkach? Napisałam wiedzą, nie stosują się do tego, bo to dwie różne sprawy, niestety.
Jest to więc niezła książka, ku pokrzepieniu serc, jeśli ktoś takowego potrzebuje. Jest to też pozycja dla tych, co to lubują się w bajkach, zwłaszcza takich bajkach, co to na zakończeniu mamy podsumowanie w postaci zdania "I żyli długo i szczęśliwie". Niestety ja do nich nie należę. Nie wierzę w słowa, które padają gdzieś na kartach tej książki, że
"Wszyscy ludzie są dobrzy tylko nie wszyscy o tym wiedzą".
Nie twierdzę, że tych dobrych nie ma wcale, jednak zważywszy na codzienne doniesienia w mediach, długo można się zastanawiać, w jakich proporcjach występują ci prawdziwie dobrzy ludzie, no i co to w ogóle i w szczególe, znaczy "dobry człowiek".
Temat rzeka, a to nie miejsce na jego rozwijanie, reasumując, książkę dobrze się czyta i nie wyrządza ona nikomu krzywdy, a nawet niektórym może pomóc. Ja jednak pozostanę na swojej pozycji, nie przekonała mnie ona bowiem, to zwiększenia poczytalności literatury kobiecej i do poprawy mojego osądu o rodzaju ludzkim. Więc moja ocena pozostanie na poziomie czterech gwiazdek.
Każdy z nas ma marzenia. Agnieszka pragnie spędzić Wigilię z babcią, ale ta ma zupełnie inne plany. Nie godząc się z tym, Agnieszka jedzie do domu babci...
Nadeszła jesień i wszyscy myśleli, że w miasteczku chociaż przez chwilę będzie spokojnie. Tylko bibliotekarki, pani Frania oraz Franciszka, jak zawsze...