Porywająca powieść, której akcja rozgrywa się na Łysej Górze, w legendarnym miejscu spotkań czarownic.
1137 rok. Na Łysej Górze, w miejscu legendarnego sanktuarium Bogini Leli i jej synów, Lela i Polela, zostaje wybudowane opactwo Świętego Krzyża. Wprowadzają się do niego mnisi benedyktyńscy, którzy nie znają lokalnego języka, nie rozumieją tutejszych zwyczajów i obrzędów. Według wyznawców nowej wiary dzwony opactwa mają swoją nadzwyczajną mocą przeganiać wiedźmy i krzewić chrześcijaństwo. Odtąd kapłanów Starych Bogów za odprawianie pogańskich rytuałów będą czekać okrutne kary.
Nawojka, zielarka i uzdrowicielka, czarownica z babki prababki, jako pierwsza ma odwagę przeciwstawić się nowo przybyłym. To ona została wybrana przez Welesa, by stanąć w obronie świata, jaki dotychczas znała. To ona da początek legendom o czarownicach z Łysej Góry. Po śmierci babki, wiejskiej znachorki i jej nauczycielki, brat Nawojki, Sieciech, chce zmusić ją do poślubienia owdowiałego pijaka, którego nie chciała żadna inna kobieta.
Nawojka ma jednak inne plany. Święte miejsca pogańskich obrzędów są coraz częściej zajmowane przez duchownych. Dziewczyna jednoczy siły z zielarkami, kapłankami i czarownicami z okolicznych wiosek, aby działając w ukryciu i przenosząc się z miejsca na miejsce, stawić czoła wspólnemu wrogowi.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2022-05-11
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 344
Język oryginału: polski
Coraz chętniej sięgam po książki, które nawiązują do różnych mitologii - w tym do naszych rodzimych dawnych wierzeń. Dlatego też postanowiłam sięgnąć po powieść pt. "Panna. Gołoborze" Aleksandry Seligi.. Powyższa powieść zainteresowała mnie głównie dlatego, że jej fabuła została osadzona w miejscu, które doskonale znam, a mianowicie w okolicach Świętego Krzyża, gdzie nieraz miałam okazję być. Jednak zacznijmy od początku...
Jest rok 1137, na Łysej Górze zaczyna się budowa opactwa Świętego Krzyża, do którego wprowadzają się benedyktyni. Mnisi nie rozumieją lokalnego języka oraz tutejszych zwyczajów i obrzędów, jednak zgodnie ze swoją misją mają krzewić chrześcijaństwo. W tejże historii poznajemy też Nawojkę - zielarkę i uzdrowicielkę, która ma odwagę przeciwstawić się nowoprzybyłym. Jak być może się domyślacie to ona da początek legendom o czarownicach z Łysej Góry. Dzięki m. in. tej postaci poznajemy święte miejsca pogańskich obrzędów, które są coraz częściej zajmowane przez duchownych. Jednak młoda kobieta wraz z innymi zielarkami, kapłankami i czarownicami z okolicznych wiosek stawia czoła ich wspólnemu wrogowi.
~*~
Szczerze mówiąc bałam się sięgać po powyższą powieść. A to dlatego, że mam różne doświadczenia z książkami z Wydawnictwa Kobiecego. Wiele z nich mnie zawodzi i obawiałam się, że tak może być i tym razem. Jednakże cieszę się, że odważyłam się sięgnąć po tę historię, gdyż właściwie znalazłam w niej wszystko czego mogłabym oczekiwać od tego typu książki.
Otóż "Panna. Gołoborze" to historia, w której znalazłam klimatyczną i mroczną opowieść osadzoną w jednym z miejsc, do których mam ogromny sentyment. Autorka wprowadziła mnie w niezwykły świat, w którym wyznawcy starych bogów ścierają się z tymi, którzy próbują krzewić chrześcijaństwo. Jesteśmy świadkami tego, że przyjęcie chrześcijaństwa przez Polaków było długim procesem, w którym bardzo dużo straciliśmy. Jednakże Aleksandra Seliga dzięki swojej opowieści zabrała mnie do świata starych wierzeń, obrzędów i rytuałów, na bazie których jest zbudowany katolicyzm w naszym kraju. W swojej książce autorka snuje historie, która świetnie obrazuje to co mogło się dziać podczas budowy opactwa. Dzięki temu po raz kolejny uświadomiłam sobie jak wiele zostawili po sobie nasi słowiańscy przodkowie i bardzo bym chciała jeszcze bardziej wgłębić się w nasze rodzime wierzenia. Tym bardziej, że poniekąd są obecne również w naszym języku (chodzi mi o powiedzenia typu a niech to licho czy też taka moja dola lub wyglądać jak bieda z nędzą). W dodatku trzeba przyznać, że Pani Seliga oddała w nasze ręce ogromnie ciekawą historię z pełnokrwistymi postaciami, dzięki którym podczas lektury możemy doświadczyć wielu emocji - nie zawsze tych przyjemnych. Niestety ta historia skończyła się w momencie, w którym chciałabym czytać dalej. Jednak przypuszczam, że na kontynuację przyjdzie nam trochę poczekać, ale wiem, że warto.
Książka pani Seligi sprawiła, że patrzę na znany mi rejon nieco inaczej i na pewno sięgnę jeszcze po jakieś legendy dotyczące województwa świętokrzyskiego. Myślę, że będzie to idealne dopełnienie lektury powyższej książki, którą z pewnością będę polecać swoim znajomym.
"Gołoborze tom 1. Panna" to historia Nawojki, młodej kobiety, która szkoli się na miejscową zielarkę oraz kapłankę. Wszystko dzieje się w okresie stopniowej chrystianizacji Polski i wypierania naszych rodzimych tradycji.
Poruszony przez autorkę temat jest mi bardzo bliski, uwielbiam słowiańskie klimaty, czuję je całą sobą i zawsze się bulwersuję na myśl, że nasze dziedzictwo zostało tak brutalnie wyparte z naszej rzeczywistości.
Właśnie przez to przy czytaniu tej książki towarzyszyły mi najsilniejsze emocje - utrata słowiańskości, wypieranie pogańskich tradycji, oskarżenia o czary niewinne kobiety oraz ogólnie działania przeciwko kobietom
Autorka przybliża czytelnikom tradycje dawnych Słowian oraz realia polskiej wsi z okolic XXII wieku, co moim zdaniem wyszło jej naprawdę dobrze.
Śledzimy codzienność mieszkańców pewnej świętokrzyskiej wsi, obserwujemy ich prywatne lub drobne oraz ogólne i poważne dramaty.
Wielu bohaterów tej powieści szczerze polubiłam i ogromnie im kibicowałam, ich los zupełnie nie był mi obojętny, co przełożyło się na głębsze przeżywanie przeze mnie tej historii.
Klimat tej książki jest po prostu cudowny, bardzo słowiański, bardzo nasz!🥰 Mocno mnie zaangażowała, zapewniła poruszającą historię i trąciła czułe struny w mojej duszy.
Ogromnie polecam, zwłaszcza tym, których interesują te tematy, na ten moment czuję, że ta powieść trafiła do grona moich ulubieńców i pozostawiła wielki niedosyt na więcej 🥰🥰🥰
Moim zdaniem idealnie nadaje się na okres lata, bo właśnie przez lato toczy się akcja tej książki, cudownie było przeczytać ją właśnie w czerwcu i choć miesiąc się nie skończył, to już czuję ochotę na reread 😅
Dawno dawno temu... kiedy chrześcijaństwo dopiero zapuszczało korzenie pośród ludów Polski, ludów, które od wieków wyznawało wiarę przodków, żyły wiedzące. Wiedźmy, jak je nazywano, zielarki i mądre baby. I one trzymały w swoich rękach nici tej wiary, łączyły się z potęgą lasów i gór i oddawały swą wiedzę ludziom, wiedzę płynącą ze znajomości ziół, ale i z obcowania z bogami.
"Panna" jest osobliwą powieścią, w której realne miesza się z mitycznym. Choć na początku magia była zaledwie muskana, pod koniec wybuchła mamunami i mocą bóstw. To ciekawy zabieg, stopniowe zwiększanie napięcia, powolne kroki w stronę baśni. Tak więc można na pewno nazwać tę książkę słowiańską bają, w której w życie zwyczajnych ludzi wkracza ucieleśniona religia praszczurów.
Jest też "Panna" opowieścią o ludziach. To tak naprawdę oni, nie Weles, Mokosz czy Świst i Poświt są najważniejszymi bohaterami. Ludziach z wielkim bagażem doświadczeń, zranionych, zakochanych i nienawidzących. Mam wrażenie, że wiele ostatnio powstaje książek, które pod płaszczem stworzonym ze słowiańskiej materii, opowiadają o przywarach i strachach mieszkających w ludzkich sercach, Tak więc - jeśli lubisz historie z podwójnym dnem, na pewno spodoba ci się "Panna" - ale także seria "Ślady Leszego" czy "Wilcza Dolina". Wszystkie te powieści to małe gniazda os ludzkiej natury. A wokół rodzimowierstwo i magia lasu.
Ciekawie autorka poprowadziła główną oś fabularną, czyli starcie starego z nowym. Wiara w Jesusa Chrystusa, na początku, wedle słów opata, miała przeniknąć do ludzi z siół powoli, delikatnie. Jednak, jak przy okazji każdego przymusu, w końcu zaczęto sięgać po przemoc. Finał powieści jest brutalny, szybki i przejmujący. I otwiera dość szeroką furtkę do kontynuacji.
Jeśli miałabym trochę skrytykować "Pannę" to jedynie za stosunkowo zbyt szybkie tempo akcji. Czasami chciałabym więcej opisów: rytuałów, lasów, obyczajów. Nie było ich tak mało, ale trochę zbyt pobieżnie potraktowane. Chciałabym, żeby ta pięknie napisana powieść była o wiele dłuższa, dokładniejsza. Uwielbiam słowiańskość, ale zdaję sobie sprawę, że nie wiem o niej wszystkiego, a autorka stanowczo zna się na tematyce, widać to na pierwszy rzut oka.
Tak więc, "Panna" to osobliwa, jednak piękna powieść. Oddająca nam w ręce dawno zapomniane obyczaje. I pozwalająca choć przez chwilę poczuć się jak wiedźma. Bądź żerca.
Pierwszy raz od dawna nie wiem jak napisać recenzję, ponieważ obawiam się, że nie zdołam oddać uroku i mądrości tej historii...
Nawojka mieszka ze swoją babcią- starą wiedźmą w Łazach, wsi u podnóża Łysej Góry. Jest początek XII wieku i coraz więcej okolicznych ziem przejmowanych zostaje przez chrześcijańskich mnichów, którzy głoszą swoją religię jako pełną miłości i pokoju, jednak ich zachowanie względem ludu świadczy o czymś zgoła innym. Nawojka musi pożegnać babcię, jednak najpierw przejmuje od niej magiczne moce i od tej pory sama musi opiekować się ludźmi wiernymi starej wierze i bronić siebie i ich przed wyznawcami nowej. Musi dbać by pamięć o starych bogów i o to by tradycja nie zginęły. Jednocześnie Nawojka próbuje poukładać swoje uczucia względem ukochanego młodzieńca ze swojej wsi, okrutnego brata, który sam przejął nową wiarę i na siłę próbuje ją przekazać ziomkom, pociągającego boga i innych wiedźm. Śledzimy też poczynania innych bohaterów, z których każdy ma naprawdę ciekawą historię do opowiedzenia i benedyktynów, którzy polują na "pogańskich" Słowian. Wszystko to opisane pięknym literackim językiem z wieloma wtrąceniami starodawnych określeń (każde wyjaśnione przez autorkę, więc wszystko jest doskonale zrozumiałe), dzięki czemu naprawdę możemy poczuć ten stary magiczny klimat.
Ważnym atutem całej historii jest dla mnie ogromna dawka wiedzy o mitologii, obrzędach i kulturze słowiańskiej! To temat, który ostatnio bardzo mnie fascynują, ale ciągle jeszcze raczkuję w nim. Dzięki "Pannie" dowiedziałam się bardzo dużo o kulturze naszych przodków. Tym bardziej ubolewam, że tak mało zostało z niej do dziś. Opisy są tak piękne i obrazowe, że nie raz płakać mi się chciało nad starą wiarą, jej wyznawcami i spuścizną kulturalną, którą utraciliśmy. Z resztą losy bohaterów też są opisane tak, że chwytają za serce.
Autorka wiele niesamowitych spotkań z bogami czy demonami opisuje tak, że ani bohater ani czytelnik nie są pewni czy wydarzyły się naprawdę, czy były tylko snem lub halucynacją. Ale prawie na każdej stronie da się wyczuć działanie starej, silnej magii.
Na uwagę zasługuje również przepiękne wydanie od Wydawnictwa Kobiecego! Twarda oprawa, w której każdy szczegół jest dopracowana i cała aż kipi od ukrytych symboli, ciekawa wklejka i strony w przyjemnej ciepłej tonacji podnoszą przyjemność z czytania.
Na szczęście " Panna" to pierwszy tom serii Gołoborze i już się cieszę na myśl, że będę miała okazję spotkać się jeszcze z piórem autorki i z bohaterami tej powieści, gdyż wykreowani są tak realistycznie i przekonująco, że mam wrażenie, że znam ich naprawdę.
"Panna" to świat, w którym chciałoby się żyć. Jest w nim dużo pracy, ale takiej, która jest potrzebna i przynosi satysfakcję. Tam dnie i noce spędzamy na łonie natury, w wiosce, której mieszkańcy są nam bliscy jak rodzina. Nie jest oczywiście różowo, śmierć jest naturalną koleją rzeczy, a niektóre dzieci wychowują się same. Wolność, powrót do korzeni, tradycje i obrzędy, szczypta słowiańskiej magii (widział tego stwora czy tylko mu się wydawało?) - czytając można nawet poczuć wiatr we włosach i źdźbła trawy muskające gołe stopy.
Niestety w ten piękny świat buciorami wchodzi chrześcijaństwo... Są fragmenty, w których nie da się opanować złości. Dlaczego obcy kradną nasze dobra i niszczą naszą kulturę?! Bardzo łatwo jest czytelnikowi zadomowić się na ojczystych ziemiach Nawojki, dlatego równie szybko udziela nam się jej gniew. Tylko czy na pewno cel uświęca środki? Co robić - walczyć czy pogodzić się z nadchodzącą zmianą? To trudne pytania, które wzbudzają niepokój i rozdzierają serce.
Z czasem dostosowałam się do rytmu tej opowieści, w wyobraźni zaczęłam latać ponad górami jak reszta wiedźm. Książka opisuje magię, ale sama w sobie też jest magiczna. Porywa czytelnika, fascynuje opowiadaną historią, przekazuje sobą tyle cennej ludowej wiedzy, że można faktycznie poczuć się, jakby się przeniosło w czasie. Po odłożeniu pierwszego tomu "Gołoborza" nie tylko chce się jeszcze, ale przede wszystkim pragnie się szczęśliwego końca...
Polecam zarówno miłośnikom słowiańszczyzny jak i fantastyki, wszystkim osobom ciekawym jak mogły dawniej wyglądać nasze ziemie. Ja jestem oczarowana!
Lubicie słowiańskie motywy w książkach? Ja wręcz uwielbiam i przez to nie mogłam przejść obojętnie obok książki Aleksandry Seligi. Akcja "Panny. Gołoborze" toczy się w czasach chrystianizacji Polski. Mnisi docierają na Łysą Górę i tam zaczynają budować klasztor. Jednak stara wiara jest mocno zakorzeniona na tych terenach, a kapłanki starych bogów tak łatwo nie odpuszczą. Główną bohaterką tej historii jest nastoletnia Nawojka, wychowywana przez babkę na wiedźmę, wybrankę bogów. Jej starszy brat, Sieciech wraca po latach spędzonych w Krakowie by zostać mnichem i pomóc nawrócić się swoim sąsiadom. Zaczyna się również polowanie na czarownice. Walka z mnichami oraz nowym bogiem ma wiele oblicz. Stworzenia i demony z lasu nie boją się nowego Boga, a mieszkańców wiosek chronić trzeba. Podczas czytania tej książki naprawdę poczułam się jakbym przeniosła się w czasie. Klimat oraz słownictwo bohaterów zostało świetnie wyważone. Nie ma się wrażenia sztuczności, jak bywa przy tego typu książkach. Z chęcią przeczytam kolejny tom i poznam dalsze losy Nawojki.
http://zycieipasje.net/2022/05/szpieg-w-ksiegarni-panna-goloborze-aleksandra-seliga-recenzja/
Z ogromną ciekawością sięgnęłam po pierwszy tom nowej serii słowiańskiej Gołoborze. Szybko okazało się, że piękna okładka skrywa bardzo intrygujące wnętrze. Aleksandra Seliga zaprosiła czytelnika do świata naszych przodków, pełnego dawnych wierzeń, zwyczajów i słowiańskich demonów.
Już w pierwszym rozdziale poznajemy jedną z głównych bohaterek tej opowieści, Nawojkę, która w osadzie leżącej niedaleko Łysej Góry, pod okiem babki Mieły, znanej wiedźmy, uczy się na zielarkę i szeptuchę. Mamy rok tysiąc sto trzydziesty siódmy, a krajem włada król Bolesław Krzywousty. W Polsce pojawiają się benedyktyni, których celem jest krzewienie nowej wiary wśród pogan. Nawet na Łysej Górze, w miejscu kultu słowiańskich bogów, zostaje zbudowane opactwo Świętego Krzyża. Za wyznawanie Starej Wiary ludzie są okrutnie karani. Benedyktyni za wszelką cenę chcą schrystianizować Polskę. Nawojka staje do walki z nową wiarą i jej krzewicielami. U jej boku stają inne zielarki i wiedźmy z okolicznych wsi i osad. Czy uda im się zatrzymać działania kleru? Czy uchronią rodzime wierzenia i zwyczaje przed zapomnieniem?
Atmosfera powieści jest tak nasiąknięta słowiańskością, że nawet nie zorientowałam się, kiedy wciągnęło mnie do tego świata. Szczegółowe opisy miejsc i zachowań ludzi pozwalają wyobrazić sobie wszystkie opisywane wydarzenia. Nagle znalazłam się w osadzie Nawojki, mogłam przechadzać się leśnymi ścieżkami, uczestniczyć w życiu mieszkańców, a także obserwować zmiany, które zaczęły powoli zachodzić wśród społeczności pod wpływem nowych mieszkańców w habitach. Krzewienie wiary w jedynego Boga wywołało wiele emocji. Część mieszkańców bała się zbuntować w obawie przed karami, więc zaczęła chodzić do kościoła i głośno potwierdzać swoją wiarę w nowego Boga, a znane od stuleci obrządki słowiańskie odprawiać w tajemnicy, we własnym domu.
W powieści widać ogrom pracy, jaką wykonała autorka, przygotowując się do jej napisania. Research objął wiele materiałów, opisujących życie na terenach wokół Łysej Góry w XII wieku. Góra ta umiejscowiona jest w Górach Świętokrzyskich, zatem w powieści znajdują się również elementy legend z tego terenu. Wszystko to zostało zgrabnie połączone w piękną, dopracowaną i wielowymiarową całość. Mamy tu trochę słowiańskich mitów, demonów i magii, ale również wiele wycinków z codziennego życia naszych przodków.
Jestem pod wrażeniem tego, jak fantastyczna, a zarazem realistyczna jest ta historia. Cud, miód i orzeszki... To kiedy, kiedy, KIEDY następny tom?
W mrokach średniowiecza, w czasach wojen i lęku, w epoce wielkich rycerzy dwie kobiety - matka i córka, światło i cień - odkryją moc przeznaczenia. Jest...
Porywający finał mistrzowskiej, przesiąkniętej słowiańszczyzną trylogii Gołoborze. Słowiańscy bogowie, rytuały, przesądy i mity zawarte w trzymającej...
Przeczytane:2024-04-18, Ocena: 6, Przeczytałam, czytam z Legimi 2024, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, 52 książki 2024, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024,
Dawno już żadna powieść mnie tak nie porwała! Ależ to było smakowite!
XII wiek, Łysa Góra, zielarki, czarownice, słowiańskie zjawy i pogańscy bogowie. Do tego uporządkowanego świata wkraczają wyznawcy nowej wiary i będą starali się krzewić chrześcijaństwo. Szybko okaże się, że jest to zadanie niełatwe, a zielarki, czarownice, żercy i kapłanki będą robić wszystko, by ocalić swoje wierzenia i swój świat. Uwielbiam takie klimaty, musiałam w poprzednim wcieleniu być czarownicą na bank ;)
Fani wsi, dawnych czasów i odrobiny magii będą czytać z zapartym tchem. Jestem oczarowana, zachwycona i od razu biorę drugi tom!