To prawdziwe notatki dziewczyny, później kobiety, w których zamkniętych zostało piętnaście lat życia na krawędzi, we wciąż na nowo podejmowanej walce z nałogiem. Jej przejmujące, niejednokrotnie bardzo drastyczne świadectwo rodzi prawdę o piekle, jakim jest uzależnienie. Daty dzienne wyznaczają tu czas szkoły, pracy i wakacji, ale przede wszystkim czas życia i śmierci.
Wydawnictwo: Mawit Druk
Data wydania: 1985 (data przybliżona)
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 308
Język oryginału: polski
Moim zdaniem książka jesli brac pod uwage inne wydane w tej tematyce jest dobra,aczkolwiek nie powala na kolana.
Owszem,jest zuciowa i bardzo osobista,jednak jakby czegoś jej brakło..
Zmusza do refleksji,ukazuje straszną rzeczywistość,jednak ukazały się lepsze książki tego typu.
"Pamiętnik narkomanki" to książka, którą z upływem lat odbiera się ciut inaczej, a jednak za każdym razem przejmuje swoją głębią. Powtórzona w moim życiu już po raz trzeci, wciąż jest dla mnie fenomenem 10/10.
Żyjemy w XXI wieku. Jest to czas, gdzie nawet bliscy znajomi mogą nas nieświadomie wprowadzić w poważny nałóg. Aby „pokazać”, co przeżywają narkomanii, zrecenzuję książkę pt. „Pamiętnik narkomanki”. Ta książka jest bardzo podobna do lektury szkolnej pt. „My, dzieci z dworca ZOO” . Zapewne wielu wydaje się banalna, ale moim zdaniem jest wyjątkowa.
„Pamiętnik narkomanki” to poruszający zapis przeżyć Barbary Rosiek, tytułowej narkomanki. Książka ma charakter pamiętnika. Autorka opisuje swoje życie od momentu, w którym jako bardzo młoda dziewczyna uzależnia się od narkotyków.
Tematyka książki jest współczesna, psychologiczna, ale także biograficzna, ponieważ została napisana przez pewną nastolatkę, która popadła w nałóg narkotykowy.
Akcja toczy się od 21 marca 1973 roku do października 1988 roku, przy czym podzielona jest na dwie części: od 21 marca 1973 roku do 25 czerwca 1980 roku (okres, w którym Basia bierze narkotyki) i od 1 lipca 1980 roku do października 1988 roku (wychodzi wtedy z nałogu). Historia Basi osiąga punkt kulminacyjny 25 czerwca 1980 roku, kiedy bohaterka usiłuje popełnić samobójstwo ładując sobie „złoty strzał” – śmiertelną dawkę heroiny. Zostaje jednak odratowana. To dla niej znak, że musi zrobić coś ze swoim życiem – przede wszystkim pokonać uzależnienie od narkotyków.
Historia Basi wciąga jak najsilniejszy narkotyk już od pierwszej strony. Razem z Basią przeżywałam jej problemy. Płakałam, gdy po odbyciu terapii, 17 września 1978 roku napisała: „Nie wytrzymałam, poszłam do dostawcy i kupiłam sobie susz. (…) Teraz jestem przygrzana i spokojna. Troski odeszły, nie mam problemów”. Wszyscy, łącznie z nią myśleli, że terapia sprawi, że wyjdzie z nałogu. Niestety, tym razem się nie udało.
Uważam, że ta książka powinna być szkolną lekturą obowiązkową dla gimnazjalistów. Myślę, że byłaby doskonałą przestrogą dla młodzieży, że pierwsza strzykawka z Herą, pierwsza tabletka LSD czy pierwsza kreska amfy zawsze jest początkiem czegoś straszliwego. Basia dokładnie opisała swoje problemy ze zdrowiem, które nastąpiły wskutek brania narkotyków. Zdrowie fizyczne to jednak nic w porównaniu z tym, co dzieje się w głowie byłej narkomanki.
„Pamiętnik narkomanki” znajduje się wysoko na liście moich ulubionych książek. Porusza ważny i bardzo trudny temat - narkomanię. Zdaję sobie sprawę, że autorce nie było łatwo pisać o jej bolesnych przeżyciach, ale doceniam to, że odważyła się to zrobić. Dzięki temu powstała świetna książka – przestroga dla młodzieży, rodziców, nauczycieli.
Jak działa na czytelnika? Otóż, bardzo oddziała na wyobraźnię. Czyta się ją bardzo szybko, ponieważ napisana jest językiem codziennym, oddający charakter postaci, a przede wszystkim czytelnym i zrozumiałym. Po tym jak został napisany pamiętnik, możemy wywnioskować, w jakim stanie była główna bohaterka – narkomanka. Pamiętnik napisany jest w taki sposób, że możemy utożsamić się z nastolatką, gdyż bohaterka jest w podobnym wieku jak my.
„Pamiętnik…” przypomina mi pewną książkę pt. „My, dzieci z dworca ZOO”. Tematyka jest ta sama, czas akcji podobny, różni się tylko miejsce – „My, dzieci z dworca ZOO” dzieje się w Berlinie Zachodnim, a „Pamiętnik…” w Polsce. Pokazuje to, jak ogromny był (i jest!) problem narkomanii na świecie.
Pod względem stylistycznym i językowym druga część książki różni się od pierwszej – jest bardziej powściągliwa, dojrzała. W pierwszej Basia opisuje głównie to, co dzieje się wokół niej. W drugiej odkrywa przed nami swoje głęboko skrywane emocje i przemyślenia – przemyślenia byłej ćpunki, która dopiero teraz poznaje piękno świata.
Dodatkowy plus przyznaję wydawnictwu za ciekawą okładkę „Pamiętnika…”, która zachęca do czytania.
W tej książce dziewczyna opisuje swój smutek, żal, niezadowolenie z życia, przygnębienie, ale przede wszystkim przeżycia, jakich doznała pod wpływem narkotyków. „Przelewa” na kartkę swoje uczucia, nie dusi ich w sobie. Narkomanka, główna bohaterka, kilka razy podejmowała próbę leczenia wyjścia z nałogu. Szukała wsparcia u znajomych, a przede wszystkim u rodziny. Uciekała z ośrodka leczenia, gdyż nie mogła wytrzymać na głodzie narkotykowym. Jednak pomimo tego nikt nie był w stanie jej pomóc. Potrzebna była jej silna wola i chęć leczenia. Nastolatka pisze: „Ja już przegrałam, czuję to. Nawet, gdy będę jeszcze długo żyła, to zawsze będę przegrana. Bo jestem nieuleczalnie chora, jestem wściekła sama na siebie. Biorę nadal. Trochę mniejsze dawki. Taka mała karuzela – dom – szkoła – chata – czasami Marta – dom. Wszystko na haju. Idę ulicą naćpana, myślę naćpana. Już nie umiem rozróżnić swoich stanów.” Czy pokonała samą siebie i wybrała życie? Odpowiedź na to pytanie znajdziesz w „Pamiętniku narkomanki”.
Wydaje mi się, że narkomanka opublikowała swój pamiętnik jako przestrogę dla młodych ludzi. Chciała w ten sposób pokazać, jakie życie prowadzą ludzie uzależnieni od narkotyków oraz jak wiele przez to tracą.
Czytając tę książkę, kilkakrotnie uroniłam łzę z oka. Cieszę się, że mogłam ją przeczytać. Wiele mnie ona nauczyła, m.in. że trzeba się cieszyć z tego, co się ma i wziąć pod uwagę, że inni nie mają nic. Polecam tę książkę wszystkim, a w pierwszej kolejności młodym pokoleniom. Dlaczego? Otóż, dzięki tej książce można zrozumieć, jak wiele warte jest życie człowieka, że nie należy tracić go przez swoją lekkomyślność oraz brak odwagi, żeby powiedzieć: „NIE!”, dla tych którzy proponują nam narkotyki, papierosy bądź alkohol. A więc, kochani, „carpe diem” i zapraszam do lektury .
Podsumowując, „Pamiętnik narkomanki” to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w swoim życiu. Pochłonęła mnie bez reszty i nawet nie zauważyłam, kiedy z 21 marca 1973 roku przeskoczyłam do października 1988 roku. Ta momentami drastyczna opowieść przejmuje, poucza, pokazuje, przestrzega. To prawdziwe świadectwo życia byłej ćpunki. Zdecydowanie polecam i zachęcam do przeczytania.
Polecam!!
Zawsze chętnie do niej wracam. W moim przypadku jednak działa ona inaczej niż powinna. Nie zniechęca mnie, a wręcz przeciwnie. Zawsze po przeczytaniu jej mam głupie mysli, żeby chociaż raz spróbować...
W opinii wielu czytelników życie i twórczość Barbary Rosiek zamknęła jedna książka – „Pamiętnik narkomanki”. Tymczasem...
Zapis codziennych zmagań z życiem i próba rozrachunku z brutalną przeszłoscią kobiety chorej na schizofrenię. Poruszająca historia człowieka, którego cierpienie...