W położonym na Mazurach barokowym pałacu von der Groebenów obecnie mieści się dziesięć mieszkań gminnych. W jednym z nich zamordowane zostaje rosyjskie małżeństwo Reznikowów. Ich córka znika bez śladu. Alicja Prus, nowa lokatorka feralnego mieszkania numer siedem, przeprowadza prywatne śledztwo, by odkryć sprawcę zbrodni. Jednak pałac kryje w sobie więcej tajemnic, niż pierwotnie przypuszczała... Któż z nas nie przepada za mrocznymi historiami, których akcja rozgrywa się w tajemniczych starych pałacach, otulonych mgłą, owianych jesiennym wiatrem znad pobliskiego jeziora? Za historiami o ludziach, ich sekretach i zbrodniach, opowiadanymi przy akompaniamencie deszczu dzwoniącego nieprzerwanie o wiekowe dachy? Ja uwielbiam. I oto taką książkę mam właśnie przed sobą. Anna Klejzerowicz, autorka książek Cień gejszy, Sąd ostateczny, Ostatnią kartą jest Śmierć
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: b.d
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 252
Stary pałac ze swoją tajemnicą, lokatorzy, którzy go zamieszkują i zbrodnia popełniona na jego terenie to niewątpliwie materiał na ciekawą powieść kryminalną. Z takim zadaniem zmierzyła się Agnieszka Pietrzyk i wywiązała się z niego doskonale.
Oto do pałacu w Ponarach przyjeżdża młoda kobieta, która podaje się za pisarkę zbierającą materiały do powieści kryminalnej opartej na motywach tajemniczego zabójstwa rodziny Reznikowów. Kim jest naprawdę Alicja Prus? Co ciekawego wyjawią jej pytani lokatorzy? Kto okaże się zabójcą? Jakie pobudki nim kierowały? Odpowiedzi na te pytania znajdziemy w ciekawie prowadzonej narracji.
Policjantka pod przykrywką pisarki wprowadza się do pałacu, w którym dokonano morderstwa. Pod pretekstem napisania książki o mrocznych zdarzeniach wypytuje mieszkańców o ich podejrzenia.
Zdesperowany człowiek zdolny jest do wszystkiego. „Chciałabym napisać książkę o największym koszmarze. O tym, czego ludzie najbardziej się boją”...
Kilku przechodniów przystanęło i patrzyło na wozy policyjne. Zerkali też na nią. W świetle ulicznych lamp widziała ich pospolite twarze. To byli zwyczajni...