"Szepty na wzgórzach" to druga część trylogii "Opowieści starych drzew". Tym razem Asger Sidort i jego kompania lekkiej jazdy trafiają do Eltingi, miasta opanowanego przez niepokojący kult religijny. W leżącym nieopodal obozie jenieckim, z którego Asger ma zwerbować rekrutów do powstańczej armii, również dzieje się coś dziwnego. Wśród żołnierzy trzeciej kompanii krąży całkiem nowy wróg, podstępny i doskonale zamaskowany. Jego celem jest kapitan Sidort, który ma coraz większe wątpliwości co do słuszności kierunku, w jakim zmierza rebelia.
A demony przeszłości wciąż nie odpuszczają.
Wydawnictwo: Alegoria
Data wydania: 2020-06-01
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 308
Język oryginału: polski
Pierwszy tom „Opowieści Starych Drzew”, a więc „Pamięć Lasu” miałam przyjemność czytać i recenzować jesienią 2019. Książka bardzo przypadła mi do gustu, a jej najjaśniejszym punktem okazał się główny bohater. Jasne, było kilka ale – ALE! – niecierpliwie czekałam na kontynuację.
I naprawdę nie ma nic przyjemniejszego, niż widzieć, jak autor się rozwija, że wziął Wasze komentarze do serca, a krytykę traktuje poważnie. Co tu dużo mówić, kontynuacja jest jeszcze lepsza od „jedynki”.
Nieco obawiałam się ponownego spotkania z Asgerem Sidortem i jego kompanią. Nie odświeżyłam pierwszego tomu przed lekturą drugiego, no i bałam się, że czekanie wywinduje poprzeczkę do jakiegoś nieosiągalnego poziomu. A jednak wsiąkłam od pierwszych zdań. Nie wiem nawet, kiedy przeleciały mi kolejne strony, kiedy przepołowiłam książkę, i jakim cudem nagle wybiła czwarta nad ranem!
Już po kilku stronach „Szeptów na wzgórzach” zorientowałam się, że styl autorki skrystalizował się jako bardzo zwięzły, konkretny, ale lekki. Narrację poprowadzono w sposób niezwykle praktyczny, pozbawiony zbędnych scen. Opisy przyrody da się policzyć na palcach jednej ręki, a opowieść skupia się na ludziach, nie na otoczeniu. Znów zabrakło mi nieco wyraźniejszego rysu świata, określenia jego poziomu technologicznego, ale ja bardzo lubię szerokie opisy uniwersum. Autorka ujawnia nam konieczne szczegóły, lecz nie rozbudowuje tła, woląc całkowicie skupić się na bohaterach.
Jak wcześniej, również i teraz kapitan gra pierwsze skrzypce. To świetnie napisana postać, niejednoznaczna, popełniająca błędy, pełna wątpliwości. Pomimo zagubienia i lęku, stara się nie okazywać żadnych emocji podwładnym. Lubiłam go już w pierwszym tomie, teraz, w obliczu wszystkiego, co go spotyka, szanuję go jeszcze bardziej.
Także jego żołnierze są bardziej wyraziści niż dotąd. Niełatwo przedstawić całą bandę bohaterów drugoplanowych tak, by nie zlewali się ze sobą… Jednak teraz autorce udało się to całkiem zgrabnie. Charaktery kilkorga najważniejszych żołdaków są mocno zarysowane, a nawyki i drobne rozbieżności w ich zachowaniu stanowią cenną wskazówkę fabularną.
Tempo akcji z początku ruszyło nieco za szybko jak dla mnie. Na szczęście ten „prędki” fragment okazał się formą prologu, wyjaśnieniem sytuacji dowódcy (po tym, co nabroił w pierwszym tomie). A gdy kompania dociera do obozu jenieckiego, w którym mają toczyć się główne wydarzenia, fabuła nieco zwalnia i od tej pory płynie równo, przyspieszając tylko tam, gdzie to zaplanowano. I wcale nie brak momentów, gdy wraz z wydarzeniami przyspieszał mój puls…
Obozy jenieckie to najohydniejsze oblicze wojny, odarte z ideologii. Właśnie tu rozgrywa się cała akcja „Szeptów…”, w miejscu, gdzie nie ma mowy o bohaterskiej obronie ojczyzny, walce o wolność, propagandowym bełkocie, którym usprawiedliwia się rozlew krwi. Obóz jest wysypiskiem śmieci, a rola odpadków przypadła ludziom.
W tym piekle lądują żołnierze Trzeciej Kompanii.
Jak można się domyślić, obóz to zaledwie początek. W powieści nie brak opisów przemocy, śmierci i rozpaczy, a okrucieństwo i brak skrupułów niektórych postaci wywołują dreszcz zgrozy. Autorka lubi grać na emocjach czytelnika, zręcznie przeplatając nastroje, łącząc odrazę i smutek z nadzieją i wzruszeniem. Przyjemnie zaskoczył mnie drobny, uroczy wątek, który rozjaśnia mroki wydarzeń niczym promyk słońca. Został zrównoważony motywem fanatyzmu i bezmyślnej agresji, w efekcie tworząc smakowity dysonans.
Całość właściwie nie jest historią stricte o wojnie, bardziej o ludziach usiłujących ją przetrwać. Z jednej strony widzimy, jak w obliczu szerzącego się zła i znieczulicy zapominają oni o wszelkiej moralności. Chwilę później czytamy o postaciach, które potrafiły zachować przyzwoitość. Bardzo doceniam ten kontrast i chętnie szukam takiego motywu w literaturze. Nie zawiodłam się na wymalowanych przez autorkę czerniach i bielach, podobnie jak na całej gamie odcieni szarości pomiędzy nimi.
Wątki przygodowo-kryminalne są nieco słabszą stroną książki. Dostrzegłam w nich pewną powtarzalność w stosunku do pierwszego tomu; niektóre sceny są dość podobne do tych z „Pamięci Lasu”. Motywacje części bohaterów, szczególnie antagonistów, chwilami wydawały się jednowymiarowe, a pojedyncze ich decyzje mogłabym nazwać naiwnymi.
Mimo tych drobnych niedoskonałości przednio bawiłam się przy lekturze i niech o tym świadczy nocka zarwana nad książką. Teraz pozostaje mi wyczekiwać trzeciego tomu!
Recenzja powstała dla bookstagrama i grupy czytelniczej Fantastyka na luzie. Wielkie podziękowania dla autorki za egzemplarz recenzencki.
~amenarhi
Znacie to uczucie, kiedy pierwsza część jakiejś książki powala was na kolana i czekacie niecierpliwie na kontynuację, a kiedy już ją dostajecie, to czytacie i zastanawiacie się, czy to na pewno ta sama autorka? Ja znam bardzo dobrze, ale bez obaw: „Szepty na wzgórzach” się do tej kategorii nie zaliczają. Pierwsza część – „Pamięć lasu” – podobała mi się bardzo, więc drugiej części wysoko postawiłam poprzeczkę. I nie zawiodłam się! Nie było nawet najmniejszych wątpliwości: to ta sama Autorka, ten sam bohater, ta sama świetnie prowadzona fabuła!
Już od pierwszego zdania wkraczamy w klimat, jaki pamiętam z pierwszej części: choć chyba jeszcze bardziej mroczny, tajemniczy, okrutny. Asger znów musi stanąć do walki z czymś, czego nie jest w stanie pojąć i znów ścigają go demony przeszłości. Przy okazji poznajemy więcej szczegółów dotyczących tego, co przeżył – szczegółów brudnych, bolesnych i pozbawionych romantycznej otoczki bohaterstwa. Pani Agnieszka pokazuje nam po raz kolejny, że wojna – to krew, zniszczenie, okrucieństwo, pot i cierpienie. Jesteśmy świadkami śmierci wielu osób, ale widzimy też, że są ludzie, którzy z wojny zrobili dobry biznes i wzbogacają się, bezwzględnie wykorzystując sytuację. Ale to nie wszystkie wątki powieści: mamy też fanatyzm religijny, który potrafi być groźniejszy niż niejedna armia i wreszcie mamy Wędrowca: tajemniczą postać, o której powiedzieć, że jest wcieleniem ZŁA – to nic nie powiedzieć… Czy Asger sobie poradzi z tym wszystkim? Czy tym razem trafi jednak na przeciwnika, który wykorzysta wszystkie jego słabe strony i pokona go? Tego nie zdradzę, ale mogę powiedzieć, że zakończenie nieźle Wami potrząśnie!
Po tym, co już napisałam, chyba nie muszę dodawać, że książka baaaardzo mi się podobała? I nie potrafię powiedzieć, co najbardziej, bo po prostu jest świetna i spójna. Zaczynając od okładki – która od razu wprowadza nas w mroczny klimat; poprzez sprawę, którą tym razem musi rozwiązać niezrównany Sidort; poprzez wreszcie samego Sidorta, który jest tak niezwykłą, tak złożoną postacią, że można tylko bić brawo Autorce; a kończąc na sposobie, w jaki pani Agnieszka snuje swoją opowieść. Wciąga nas w klimat tak sugestywnie, że kiedy pisze o mrozie, robi się nam zimno! Nie ma tu zbędnych opisów, nie ma nadmiernego rozmyślania i dywagacji – jest akcja, która toczy się szybko i która potrafi nieźle nas zaskoczyć, zasmucić, zdenerwować albo nawet – rozczulić (tak!!!). Emocji jest w tej książce cała gama – a zakończenie sprawiło, że miałam ochotę przenieść się do domu Autorki i kazać Jej natychmiast siadać i pisać trzecią część! Już wiem, że będę na nią czekać jak na Gwiazdkę, choć z pewnością słodkiej magii Bożego Narodzenia to w niej nie będzie 😊
Komu może spodobać się ta powieść? Myślę, że nie tylko miłośnikom fantasy – bo to także opowieść wojenna, przygodowa i trochę… thriller. Trzyma w napięciu i każe siedzieć i czytać, dopóki nie przewrócicie ostatniej kartki. A nawet wtedy próbowałam skłonić czytnik, żeby pokazał mi więcej! Nie chciał, drań…
Podsumowując: bardzo udany powrót do świata znanego z „Pamięci lasu” i do niezwykłego bohatera. Polecam gorąco! Jeśli wydaje się Wam, że nie lubicie fantasy – przeczytajcie tę serię i wtedy dopiero się zastanówcie jeszcze raz 😊
Magia powraca, chociaż nikt już w nią nie wierzy. Las pamięta moc, która kilka pokoleń wcześniej sprowadziła na świat zamęt i zniszczenie. Teraz...
Ci, którzy nie odnajdą się w nowej rzeczywistości, zginą. Rebelia zmierza do ostatecznego zwycięstwa. Chciałoby się powiedzieć, że nadchodzi szczęśliwe...