Opowiadania, które powstały z myślą o tych, którzy dali się uwieść tajemniczej Czarodziejce Jezior. Według pruskiej legendy - Czarodziejka pływa w olchowej łódeczce i nitkami babiego lata oplątuje serca tych, którzy tu przybywają.
W każdej z opowiedzianych historii drzemie w otoczce fikcji ziarenko prawdy. Są więc prawdziwe miejsca i zdarzenia, nazwy i sytuacje. Wielu z występujących tu bohaterów istniało naprawdę. A jeśli nawet coś jest wymyślone, to mogło się przecież zdarzyć pod pełnym gwiazd i tajemnic mazurskim niebem...
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 2020-05-13
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 128
Tę niewielką książeczkę zawierająca 17 opowiadań Katarzyny Enerlich przybliżających nam Mazury i ludzi je zamieszkujących w czasach, gdy były częścią Prus Wschodnich , a także bardziej nam współczesnych , nabyłam za śmiesznie niską cenę na wyprzedaży w jednej z księgarni internetowych. Zastanawiałam się czy ją mimo tak niskiej ceny kupić, gdyż nie bardzo wiedziałam czego się mogę spodziewać , chociaż sama okładka przyciągała mój wzrok, jednakże
gdy pojawiła się druga książka Pani Enerlich w tej księgarni ,też w wyprzedaży, postanowiłam kupić je obydwie tym bardziej, że już co nieco zapoznałam się z ich recenzjami.
Okazało się, że bardzo dobrze zrobiłam. Opowiadania przeczytałam błyskawicznie i dałam się oplątać Pani Katarzynie Enerlich jej Mazurami , mimo iż nie mam z nimi nic wspólnego i byłam tam tylko raz , i to tylko jeden dzień. Nie chodzi jednak o te dzisiejsze Mazury lecz te właśnie z opowiadań Pani Katarzyny , czyli te kiedy zamieszkiwała je rdzenna ludność polsko i niemieckojęzyczna.
Pani Katarzyna , wywodząca się z rodu, którego korzenie sięgają Prus Wschodnich , sama kocha przeszłość Mazur i to wyraźnie daje się wyczuć w jej opowiadaniach, które czyta się jak klechdy , które ja uwielbiałam w dzieciństwie.
Prawie każde opowiadanie to mała perełka literacka napisana pięknym , bardzo sugestywnym językiem i przesiąknięta nostalgią za tym co minęło. Za ludźmi, którzy odeszli w zapomnienie a w raz z nimi zwyczaje i obyczaje, do których dzisiaj bywa tęsknimy nie zdając sobie czasem nawet z tego sprawy.
Ta książeczka zostanie w moim zbiorze i pewno jeszcze nie raz poczytam o tym jak było na Mazurach wówczas gdy okoliczni mieszkańcy jeździli nie do Mrągowa lecz do Sensburga .
Tematyka opowiadań dotyczy życia na Mazurach. Czytelnik poznaje codzienność mieszkańców, trudy egzystencji, smakuje potrawy (np. dzyndzałki) i urodę tej ziemi wraz z jej surowością. Towarzyszy bohaterom od narodzin do śmierci. Razem z nimi opuszcza Mazury w ramach akcji przesiedleńczej do Niemiec, rozstaje się ze swoją małą ojczyzną, zrywa rodzinne więzy, a potem tęskni. Tęskni za swoją miejscowością, za rodzinnym domem, a nawet za śnieżycą. Wielu bohaterów wraca, być może po to, by „obronić swój trawniczek”. To trudne emocjonalnie powroty, a czytelnik czuje wyraźnie te emocje.
Wiele opowiadań to obraz dawnych czasów. Niemieckie nazwy, dawne wierzenia, różnorodność kultur i religii. Na tych ziemiach obok siebie żyli Mazurzy, Polacy, Żydzi. I kautki, czyli skrzaty pomagające ludowi mazurskiemu w codziennej pracy, i zmory, i… Opowiadanie Bezdotyk to pruska legenda o tym, jak rodzi się miłość do mazurskiej ziemi, w innym pojawia się Królowa Jezior. Pruska hrabianka Marion Dönhoff przemierzała mazurskie szlaki i coraz bardziej była „omotana Mazurami”. Jej spostrzeżenie na temat krajobrazu Mazur jest bardzo trafne. Nie mogło zabraknąć Sensburga, czyli dzisiejszego Mrągowa, i kawiarenki koło Źródełka Miłości.
Język autorki jest prosty, a zarazem literacki i sensualny. Piękne epitety oddają urodę i prawdziwe oblicze Mazur, pobudzają wyobraźnię, oddziałują na zmysły. Lasy i jeziora kryją w sobie tajemnice, kręte mazurskie drogi prowadzą w różne strony, wsie są rozsiane, domy pełne rodzinnych historii, zmieniające się pory roku barwią przyrodę wszystkimi kolorami tęczy, a babie lato łapie w sieci turystów, by ich zauroczyć i zatrzymać na dłużej.
Opowiadania łączą w sobie ziarenko prawdy i fikcję literacką. Obok prawdziwych miejsc i nazw pojawiają się ludzie, którzy tu naprawdę żyli, a z nimi wiążą się realne sytuacje i zdarzenia. Wiele rzeczy jest prawdopodobnych. Na końcu zbiorku zamiast zakończenia pojawia się tekst o współczesnym poecie mazurskim – Jakubie Cegłowskim. Czytelnik ma okazję przeczytać jego wiersz „pisany z natury”.
Nie lubię opowiadań ze względu na ich krótkość. Wiele z nich w tym zbiorze aż prosi się o rozwinięcie. Po przeczytaniu tej niepozornej książki czuję niedosyt i chcę więcej, i więcej. I choć jestem oplątana Mazurami od dziecka, to ciągle mi mało mazurskich historii. Sięgnijcie po ten zbiór opowiadań i wpierw literacko oplączcie się Mazurami.
Mazury to magiczna i tajemnicza kraina, która przyciąga ludzi, oplata niczym liana i nie wypuszcza ze swoich objęć. Jeśli raz pokochamy tę ziemię to pozostaniemy z nią złączeni na zawsze.
Książka Katarzyny Enerlich zawiera zbiorek poetyckich opowiadań o Mazurach i ludziach z nimi związanych. Znajdziemy w nim liczne nawiązania do historii tego terenu, który w dawnych czasach należał do Prus Wschodnich. Autorka, jako osoba mocno związana z tym regionem, oddaje opowieściom całe swoje serce i duszę. Podobnie jak w powieściach, również w opowiadaniach pani Katarzyna snuje ciekawe, baśniowe historie o codzienności, zwyczajach i ludzkich losach nieodłącznie związanych z tą ziemią. Odnajdujemy w nich echa podań ludowych i legend, które towarzyszą od wieków mieszkańcom mazurskich wsi i miasteczek. Może nas zatem zauroczyć Czarodziejka Jezior, Biały Jeździec, Łysa Góra i inne podania związane z duchami przodków i historią tych ziem.
„Oplątani Mazurami” to interesująca lektura dla osób zainteresowanych tym regionem i dla wszystkich, którzy potrafią docenić magię i tajemniczość ludowych podań i legend. Szczególnie polecam tę pozycję osobom mającym ochotę udać się w niedaleką wyprawę w przeszłość aby rozkoszować się dawnym pięknem i codziennością tej ziemi.
Przejmująca opowieść o kobiecie, która przez całe życie nie może uwolnić się od skazy bycia córką alkoholika. Nocne awantury, pilnowanie...
Życie pełne złudzeń. Może właśnie po to czasami załamuje się w nim światło, byśmy na ekranie naszych marzeń zobaczyli tęczę? Złudzenia bywają siłą. Na...