Zuzanna Zakrzewska jest ciemnoskórą Polką, doktorem nauk humanistycznych, właścicielką prywatnej szkoły języka polskiego dla cudzoziemców, która swą, niecodzienną jak na polskie warunki, urodę zawdzięcza ojcu – Kenijczykowi. Zarówno życie szkoły, jak i prywatne właścicielki obfitują w wydarzenia zaskakujące, zabawne, romantyczne, ale nieraz i przykre.
Te ostatnie wynikają ze stereotypów i uprzedzeń. Czy wycieczka do ojczyzny taty pozwoli Zuzannie znaleźć odpowiedź na nurtujące ją pytania? Jak często przyjdzie jej we własnym kraju udowadniać kim jest i skąd pochodzi?
I czy uda się jej ostatecznie dobrze ulokować uczucia?
„Na przykładzie dwóch Polek Wanda Szymanowska pokazuje nam, jak łatwo popaść w stereotypy, ale też jak bardzo powinniśmy się wystrzegać oceniania ludzi po ich wyglądzie. Lekka, zabawna opowieść wytykająca nasze wady i fobie, którą podsumować można konkluzją: nie obgaduj innych w obcym kraju, bo nigdy nie wiesz, kto cię rozumie.
Zuzanna, Bob, Janina - ci bohaterowie potrafią skraść czytelnicze serce”.
Agnieszka Kazała, pisarka, ilustratorka
Wydawnictwo: Białe Pióro
Data wydania: 2020-10-30
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 228
Język oryginału: polski
Wanda Szymanowska słynie z tego, że swoimi książkami potrafi nie tylko zabawić, wzruszyć, czy też zaskoczyć, ale również z każdej jednej książki płynie jakieś ważne przesłanie. I tym razem nie jest inaczej. Pokazuje nam, jak łatwo ludzie potrafią oceniać kogoś tylko poprzez jego wygląd, a w zupełności go nie znając.
Zuzanna jest dobrze wykształconą Polką o ciemnej skórze, ma swoją szkołę języka polskiego. To kobieta o gołębim sercu, która każdemu przychyliłaby nieba. Niestety przez swój wygląd, często staje się obiektem drwin, gdyż ludzie zazwyczaj biorą ją za typową „Murzynkę”. W związku z tym ma wiele nurtujących ją pytań, na które pragnie poszukać odpowiedzi w ojczyźnie ojca. Czy jej się to uda?
Niesłychane jak bardzo ludzie potrafią być uprzedzeni do kogoś, kogo zupełnie nie znają. Wiadomo, najlepiej powiedzieć coś o kimś, tylko spoglądając na niego, bo przecież nie ważne kim ten ktoś jest, skąd pochodzi, co robi. Ważne jest to, co my o nim sądzimy. Niestety to tak nie działa. Zachowując się w ten sposób, często nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo możemy kogoś naszymi słowami skrzywdzić. To, że ktoś jest ciemnoskóry nie oznacza, że jest gorszy. To taki sam człowiek jak my, mający te same prawa i przywileje.
"- Patrz, małpa nadchodzi. – Usłyszała Zuzanna i znów poczuła nieprzyjemne dźgnięcie w serce.
Dla takich jak one, zawsze będzie Murzynkiem Bambo, sympatycznym koleżką skaczącym jak małpka po drzewach i głupiutkim jak pnie tych drzew, żyjącym w biedzie pośród dzikich zwierząt, gdzie nie dociera żadna cywilizacja."
W życiu nigdy nie możemy być niczego pewni. A zwłaszcza tego, że wśród nas w danym momencie nie znajdują się osoby, które nas nie rozumieją, nieważne gdzie i w jakim miejscu akurat jesteśmy. Dlatego należy uważać na to co się głośno wypowiada, a przede wszystkim dwa razy zastanowić się nad tym, co chce się powiedzieć.
Ludzie potrafią być bezwzględni, pozbawieni empatii i szacunku dla innego człowieka często tylko przez to, że dana osoba inaczej wygląda. To takie rasistowskie zachowania. Ja chyba nigdy nie zrozumiem tego, dlaczego ludzie ulegają stereotypom, dlaczego myślą, że gdy ktoś inaczej wygląda to musi być gorszy.
"Zuzanna ze znudzeniem i zniecierpliwieniem wypatrywała końca podróży. Już niejednokrotnie przekonała się, że przekonanie niektórych ludzi, że jest Polką, mija się kompletnie z celem. Jest taka grupa osobników, którym nie koreluje się z dźwiękiem. Do takiej wyjątkowej grupy należał niewątpliwie ten uprzejmy, skądinąd, taksówkarz."
Autorka w swojej powieści przedstawia nam niezwykle barwne postacie i różnorodne zarazem. Nie skupia się tylko i wyłącznie na jednej narodowości. Uświadamia nam, iż każdy kraj ma swoje obyczaje, normy i ludzi, którzy różnie podchodzą do życia.
Niezwykle barwną postacią jest tutaj Janina, która sprawuje pieczę nad szkołą Zuzanny. Choć lubi sobie sięgnąć po odrobinę alkoholu, to zawsze jest czujna. Osobą, której nie sposób nie polubić jest Bob, mężczyzna, który chętnie pomaga, jeśli tylko może. Natomiast osobą, której nie darzyłam szczególną sympatią, była matka Zuzanny, kobieta która irytowała mnie swoim podejściem do córki.
Wanda Szymanowska w swojej powieści i bawi nas, i wzrusza, i zaskakuje. Nie zabraknie również odrobiny romantyzmu. To lekka, przyjemna lektura, która niesie w sobie ważny przekaz. Książka, którą powinien przeczytać każdy z nas.
"Ojej, Murzynka" to niezwykle cenna pozycja na rynku literackim, pokazująca nam, że nigdy nie wolno oceniać ludzi na podstawie ich wyglądu i że czasem lepiej ugryźć się w język niż powiedzieć to co niesie język na ślinę. Gorąco polecam.
Kiedy przez całe życie musisz udowadniać, kim naprawdę jesteś
Moi drodzy, nigdy nie ukrywałam przed Wami tego, że od urodzenia jestem osobą niepełnosprawną ruchowo. Już jako dziecko, kiedy zaczęłam dostrzegać swoje pewne ograniczenia, zdawałam sobie sprawę z tego, że jestem „inna” niż dzieci i dorośli w moim otoczeniu. Na szczęście dorastałam w rodzinie, w której nieustannie powtarzano mi, że prawdziwą wartością każdego z nas jest to, jakimi jesteśmy ludźmi, to co skrywamy w sercu oraz to, co osiągniemy wytrwałą i uczciwą pracą. To jak wyglądamy, jak się poruszamy, jakiego wyznania, czy koloru skóry jesteśmy, nie ma żadnego znaczenia i w żadnej mierze nie definiuje nikogo z nas. Mając kilka lat, mocno wierzyłam, że wszyscy ludzie tak właśnie myślą, a świat jest bardzo przyjazny. Niestety już w szkole przekonałam się, że moje wyobrażenia o akceptacji odmienności mają się nijak z rzeczywistością. Z perspektywy czasu jestem w stanie to zrozumieć jeśli chodzi o inne dzieci, które z racji młodego wieku mogą wielu rzeczy nie rozumieć. Natomiast jest mi bardzo przykro, kiedy to dorośli patrzą na ludzi poprzez pryzmat stereotypów, uprzedzeń i braku tolerancji.
Nie poruszam jednak tego, jakże ważnego tematu tylko ze względu na własną osobę, ale także ze względu na przeczytaną przeze mnie ostatnio książkę Pani Wandy Szymanowskiej „Ojej, Murzynka!”, z której recenzją dziś do Was przychodzę.
Główną bohaterką powieści jest Zuzanna Zakrzewska młoda, Polka o egzotycznej urodzie. Dziewczyna jest owocem związku Polki i Kenijczyka. To właśnie genom ojca zawdzięcza swój ciemny kolor skóry, przez który spotyka ją wiele przykrości i upokorzeń. Choć urodziła się i wychowała w Polsce, nigdy nie poczuła się tu w pełni akceptowana. Ona sama z dumą mówi o tym, że jest Polką, lecz ludzie wokół niejednokrotnie w bardzo bolesny i dobitny sposób dają jej odczuć, że nigdy nie uznali jej za swoją.
W momencie, kiedy my czytelnicy przystępujemy do lektury książki, nasza bohaterka odbiera dyplom doktora nauk humanistycznych. Wypełnia ją ogromna radość, ponieważ tylko ona wie, jak wiele starań, wysiłku i pracy włożyła w to, aby teraz móc cieszyć się tą wyjątkową chwilą. To nie koniec punktów na liście jej osiągnięć. Jest bowiem również właścicielką szkoły językowej dla cudzoziemców. Niestety nie ma nikogo, z kim mogłaby dzielić satysfakcję ze swoich osiągnięć i w oczach kogo mogłaby zobaczyć uznanie dla tego, co robi. Ludzie nie dostrzegają nic poza kolorem jej skóry, który to według społeczeństwa sam w sobie kwalifikuje ją jako tą gorszą.
Wszystko, co spotyka Zuzannę, jest powodem rodzących się w jej sercu wielu pytań dotyczących tego, kim tak naprawdę jest.
Nie ma lepszego miejsca, aby uzyskać odpowiedź na tak postawione pytanie, niż kraj taty, gdzie udaje się na zasłużone wakacje. Czytelnik wspólnie z Zuzanną poznaje prawdziwe, codzienne życie tamtejszej ludności. Życie zupełnie inne od tego, które możemy dostrzec jako zwykli turyści. Trudne, wymagające wielu wyrzeczeń i ciężkiej pracy, ale też odznaczające się wielką serdecznością i otwartością. Musicie koniecznie sięgnąć po książkę i przekonać się, czy ojczyzna ojca dziewczyny pozwoli jej zyskać pewność tego, gdzie jest jej miejsce na ziemi.
Niezwykłym atutem książki jest fakt, że autorce wspaniale udało się pokazać czytelnikowi klimat i realia życia w Kenii. Nieustannie miałam wrażenie, że wspólnie z bohaterką biorę udział w tej niezwykłej wycieczce, której nigdy nie zapomnę i na pewno będę chciała jeszcze powtórzyć. Jeśli Wy również macie ochotę wybrać się na wyjątkową wyprawę bez wychodzenia z domu, do czego gorąco Was zachęcam, będzie to idealna lektura dla Was.
Jak widzicie, książka porusza bardzo ważny i z przykrością muszę to powiedzieć, ponadczasowy temat. Postać samej Zuzanny i jej perypetie stały mi się w pewien sposób bardzo bliskie. Było mi bardzo przykro kiedy tak wiele razy musiała stoczyć nierówną walkę niczym z wiatrakami, aby za każdym razem udowadniać wszystkim wokół, kim jest i skąd pochodzi. Ja również wiele razy musiałam udowadniać światu, że moja swego rodzaju odmienność nie jest przeszkodą do tego, aby móc się rozwijać i coś w życiu osiągnąć. Sama podziwiałam Zuzannę za jej serdeczność, ogromną cierpliwość i wewnętrzny spokój mimo spotykających ją przykrości. Mnie często tych cech brakowało. Mnie jednak było łatwiej, bo jak wspomniałam na początku recenzji mam obok siebie bliskich, którzy mnie wspierają i są ze mną zawsze bez względu na wszystko. Zuzanna niestety takiego szczęścia nie miała.
W tym miejscu dochodzimy do kolejnego wątku, o którym nie mogłabym nie wspomnieć. Otóż dziewczyna ma matkę, ale niestety ich relacje nie należą do najlepszych. Mówiąc wprost, są toksyczne. Matka nieustannie podcina skrzydła córce, umniejszając jej sukcesom. Co więcej, bywają chwile, kiedy dziewczyna czuje, że rodzicielka chce wmówić jej, że sama jest winna temu, przez co przechodzi.
Przez to, że poczułam z nią swego rodzaju więź, bardzo chciałam, aby zaznała wreszcie szczęścia, na które tak bardzo zasługuje. Jeśli jesteście ciekawi, czy tak się stało, a wierzę, że tak, to nie wahajcie się ani chwili i sięgnijcie po tę pozycję.
„Ojej Murzynka!” to bardzo wartościowa książka o poszukiwaniu siebie, własnej tożsamości i miejsca na ziemi. Ona skłania do przemyśleń i refleksji na temat tolerancji i potrzeby akceptacji. Na jej kartach odnajdziecie wiele przykrych zdarzeń, ale nie zabraknie także humoru, wzruszeń i oczywiście uczuć, które często bywają bardzo zwodnicze i złudne.
Myślę, że nikt z Was nie ma wątpliwości, że książkę warto przeczytać i że ja oczywiście serdecznie ją polecam i zachęcam do spędzenia z nią jednego z długich wieczorów. Choć książka jest niewielka objętościowo i czyta ją się bardzo szybko, to jednak skrywa w sobie wartości, o których długo się nie zapomina. Jeśli chodzi o mnie, cieszę się ogromnie, że Pani Wanda zdecydowała się podjąć tak ważnego tematu. Nawet jeśli, lektura tej książki zmieni myślenie chociaż jednej osoby, która ją przeczyta, to było warto. I za to z całego serca autorce dziękuję.
Recenzja powstała we współpracy z Autorką, za co bardzo dziękuję.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2020/12/kiedy-przez-cae-zycie-musisz-udowadniac_28.html
"Lardżelka", to wspaniała powieść oparta na faktach, a odpowiadająca na pytanie: jak efektywnie schudnąć bez wyrzeczeń. Zofia, swoje stresy "zajada" słodyczami...
Puenta do tryptyku obuwniczego traktującego nie o obuwiu, ale o stanie ducha kobiety po przejściach. Antonina, kobieta w wieku dojrzałym, znów zaskakuje...
Przeczytane:2021-01-23, Ocena: 6, Przeczytałam,
Jak dla mnie książka wspaniała. Kocham takie książki. Lekkie, przyjemne, doskonale się czytające. Czytelnik nie jest znudzony ani przez minutę.
Poznajemy tutaj losy czarnoskórej Polki Zuzanny Zakrzewskiej, która ma kenijskie korzenie. Jest ona doktorem języka polskiego oraz prowadzi własną szkołę nauki języka polskiego dla obcokrajowców. Wielu ludzi, którzy widzą ją po raz pierwszy, przez jej kolor skóry, uważa, że nie mówi ona po polsku, nie rozumie i że jest w Polsce tymczasowo. Często musi tłumaczyć się innym, że jest prawdziwą Polką. Niestety poza przychylnymi jej ludźmi, pojawiają się również rasiści. Zuzanna dwukrotnie zostaje zaatakowana, za to jak wygląda. Nie jest to dla niej łatwe, ponieważ ona jest i czuje się prawdziwą Polką. Jednak nie kolor skóry, a to jaką jest osobą, powoduje, że ma wierne grono przychylnych jej osób, które zawsze pomogą jej w potrzebie.
Wspaniała książka, którą czyta się naprawdę błyskawicznie. Czytelnik czyta z uśmiechem na ustach ;) jednakże pokazany w książce stosunek do czarnoskórych jest taki prawdziwy w dzisiejszym świecie. Wielu jest rasistów, którzy niestety oceniają ludzi po kolorze skóry, a nie po tym jakimi są ludźmi. W tej książce jednak na pierwszym miejscu liczy się charakter i dobroć, co skutkuje wieloma dobrymi uczynkami. Publikacja dzięki dużej czcionce oraz lekkim stylu, powoduje, że książkę czyta się rewelacyjnie. Jest to moja pierwsza przeczytana książka tej autorki. Dodatkowo wygrana w konkursie ;) jestem nią absolutnie zachwycona ;) lekka, przyjemna historia ;) takie książki mogłabym czytać zawsze ;) jeśli chcecie poznać kilka słów w języku suahili a przede wszystkim dobrze się bawić, to koniecznie sięgnijcie po tę książkę!! 😍😍 polecam Wam ją gorąco i przyznaję ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10 punktów! ;)