Don Vito Corleone jest Ojcem Chrzestnym jednej z sześciu nowojorskich rodzin mafijnych. Tyran i szantażysta (słynne powiedzenie ,,mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia"), a zarazem człowiek honoru, sprawuje rządy żelazną ręką. Jego decyzje mają charakter ostateczny. Wśród swoich wrogów wzbudza respekt i strach, wśród przyjaciół - zasłużony, choć nie całkiem bezinteresowny szacunek. Kiedy odmawia uczestnictwa w nowym, intratnym interesie, handlu narkotykami, wchodzi w ostry, krwawy konflikt z Cosą Nostrą. Honor rodziny może uratować tylko najmłodszy, ukochany syn Vita Michael, bohater wojenny. Czy okaże się godnym następcą Ojca Chrzestnego?
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2014-12-05
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 480
Tytuł oryginału: The Godfather
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Bronisław Zieliński
Ojciec chrzestny to praktycznie klasyka. Prawdopodobnie każdy słyszał o tej powieści, która wyszła spod pióra Maria Puzo. To prawdopodobnie jego najbardziej znana książka, najbardziej popularna, która doczekała się również swojej ekranizacji, a co więcej, nawet kontynuacji, choć napisał ją inny autor (za zgodą spadkobierców pisarza). Czy w zaprezentowanej przez Puzo historii jest coś naprawdę wyjątkowego? Czy jest to powieść tylko dla tych, którzy lubią mafijne klimaty?
Mario Puzo w swojej najznakomitszej powieści opisał historię rodziny Corleone. Vito Corleone, człowiek, który niegdyś nie miał nic, a dzisiaj ma wszystko. Rodzinę, oddanych przyjaciół, szacunek, pieniądze. To człowiek honorowy, z klasą. Niestety, nie wszyscy są tacy, jak on. Vito trzyma się swoich zasad, odmawia wzięcia udziału w narkotykowym interesie, przez co naraża się tym, którzy chcieli go przekonać do swoich racji. I choć Corleone ma trzech dorosłych synów, to tylko jeden z nich jest w stanie uratować ojca, rodzinny biznes i honor nazwiska. I jakby na przekór losowi, jest to Michael, jego najmłodszy syn, który zawsze chciał się trzymać z daleka od szemranych interesów ojca i braci…
Książkę tę czytałam już dawno, jednak w związku z tym, że na rynku pojawiło się jej przepiękne wznowienie, postanowiłam sobie tę historię odświeżyć. Czasami zdarza się, że czytanie znanej książki bywa nużące, wręcz momentami na tyle męczące, że szybko porzucamy ten pomysł. Jednak nie w przypadku twórczości Maria Puzo. Pomijając fakt, że Ojciec chrzestny zalicza się do grona moich ulubionych powieści, tak po prostu należy pamiętać, że jest to historia ponadczasowa. Dzięki rodzinie Corleone uczymy się honoru i odwagi, choć nie da się ukryć, że wszystko to, co osiągnął Vito Corleone, było dalekie od czystego i uczciwego życia. Choć wzbudza on respekt i szacunek, to nigdy nie był człowiekiem bezinteresownym, potrafił się posunąć również do szantażu. Jednak wciąż postrzegam go jako człowieka z zasadami.
Mario Puzo w doskonały sposób prezentuje wszystkich swoich bohaterów. Oczywiście moim ulubieńcem jest tytułowy Ojciec Chrzestny, ale tak naprawdę każda z postaci jest genialnie wykreowana. Porywczy Sonny, zagubiony Fredo, dojrzały Michael i oddany Tom. Mogłabym napisać, że uwielbiam każdego z nich, głównie ze względu na to, że każdy idealnie odgrywa przypisaną mu rolę. Puzo w znakomity sposób prezentuje realia czasów, w których rozgrywa się akcja, a mamy tutaj do czynienia z latami tuż po zakończeniu II Wojny Światowej. No i oczywiście nie mogło tutaj zabraknąć klimatu typowego dla powieści mafijnych, choć właściwie w moim odczuciu to właśnie Puzo był takim pionierem w opisywaniu tego świata.
Bardzo podoba mi się to, że autor w swoich powieściach nie zapomina o sile postaci kobiecych. Pięknie prezentuje to, jakie znaczenie ma dla męża żona, a przynajmniej jakie powinna mieć, bowiem tak naprawdę małżeństwo Vita znacznie różni się od związków jego dzieci, choć okazuje się, że jego żywiołowa córka Connie też potrafi pokazać pazurki. Przykre jednak jest to, że to świat pełen przemocy i zdrad, ale właściwie dodaje to tej historii charakteru, prawdziwości, realizmu. Być może brzmi to nieco absurdalnie, ale Puzo po prostu niczego nie upiększa, momentami wręcz można odnieść wrażenie, że specjalnie wszystko wyolbrzymia, aby było to jak najbardziej dosadne w odbiorze.
Nie sposób nie polecić tak dobrej książki. Książki, której w sumie nie trzeba zachwalać, bo właściwie ten tytuł mówi już sam za siebie – taka prawda. Zapewne jeszcze nie raz w swoim życiu powrócę do historii Corleone, a jeżeli Wy jeszcze nie zapoznaliście się z twórczością Maria Puzo to koniecznie powinniście to zmienić! Polecam nie tylko Ojca chrzestnego, ale każdą jego powieść.
www.bookeaterreality.blogspot.com
LITERACKA PROPOZYCJA NIE OD ODRZUCENIA
Chyba nie ma osoby, która nie słyszałaby o „Ojcu Chrzestnym” – czy to o powieści, czy też kultowym, uważanym za jedno z najlepszych dzieł w historii kinematografii, filmie, jaki powstał na jej podstawie. Opowieść ta zyskała nie tylko wielkie uznanie, ale i odcisnęła swoje piętno na (pop)kulturze. Jej wznowienie to doskonała okazja by przypomnieć sobie, albo też poznać, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, losów rodu Corleone. Nawet jeśli nie lubicie historii gangsterskich, bo to przede wszystkim kawał dobrej literatury z wyższej półki, znakomicie napisanej i w fascynujący sposób ukazującej od wewnątrz świat nowojorskiej mafii w powojennym okresie. Tym bardziej poruszający, że w dużej mierze odwołujący się do faktów.
Całość recenzji na moim blogu: http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2018/01/ojciec-chrzestny-mario-puzo.html
Jest to klasyka gatunku i po jej lekturze wcale sie temu nie dziwie.Swietna powiesc,na podstawie ktorej powstal rewelacyjny film.A to nie jest znow taka czesta sytuacja.Polecam kazdemu,kto lubi dobrze opowiedziane historie.
Po tylu przeróbkach, świetnej ekranizacji, takich cytatch, legendzie,... możliwość przeczytania - była propozycją nie do odrzucenia.
Po dość brutalnym początku, zaczęłam sympatyzować z bohaterami.
Poza ich brutalnym obliczem poznamjemy ich historię, wątki rodzinne i miłosne, a także ich motywy, które nimi kierowały.
Mix języków włoskiego, sycylijskiego i angielskiego.
Język włoski, językiem ekspresji e basta!
Plo twist z objęciem tytułu Dona przez Michaela Corleone po ojcu!
Z wielką chęcią poznałabym dalsze losy rodziny Corleone oraz jej wpływ na mafijny światek!
Autor w ciekawy sposób zestawia i ściera ze sobą różne światopoglądy.
No rewelacja! Jestem pod wielkim wrażeniem stylu autora, samej fabuły- tych porachunków gangsterskich w latach 30-tych i 40-tych XX wieku, pertraktacji między tzw. Rodzinami mafijnymi; a także bardzo wnikliwie przedstawionych bohaterów - tych pierwszo- i tych drugoplanowych, pokazanie relacji między nimi.
Oprócz tego, że poznajemy Rodzinę Corleone, jej sprzymierzeńców oraz wrogów, to dodatkowo dowiadujemy się jak Vito Corleone stał się donem, dlaczego wyjechał do USA w młodym wieku, jak udało mu się stworzyć swoje imperium, które nie ucierpiało i nie odczuło skutków nawet II wojny światowej!
A sam don Corleone? Ten jego majestat, opanowanie, mądrość i potężna siła perswazji- coś niebywałego. Człowiek, dla którego liczyły się: rodzina, przyjaźń, szacunek i lojalność. Cały czas przed oczami miałam fenomenalnego Marlona Brando, który wcielił się w tę postać na dużym ekranie.
Brawa dla autora za fabułę i wykreowanie takiej ponadczasowej postaci Ojca Chrzestnego, brawa dla tłumacza, który w mojej ocenie znakomicie odzwierciedlił klimat gangsersko- mafijny książki. Aż żałuję, że dopiero teraz chwyciłam za tę książkę. Ale jak to się mówi: „Lepiej późno niż wcale”. Korci mnie by od razu zabrać się za kontynuację?
A „Ojcu Chrzestnemu” daję oczywiście 6/6 ( i to ze szczerymi wyrazami szacunku).
Książka przeczytana w ramach wyzwania "Olimpiada czytelnicza 2020" org.przez Pośredniczkę książek.
Fabuły "Ojca Chrzestnego" chyba przedstawiać nikomu nie muszę. BO któż nie słyszał o słynnej włoskiej mafii z Don Vito Corleone na czele. Kto nie słyszał o Ojcu Chrzestnym, do którego zgłaszają się wszyscy nękani przez ludzi silniejszych ,przez rząd, albo przez zwykłych bandytów. Ojciec Chrzestny pomoże — szepcą, kiwają głowami i idą. Idą do swego wybawiciela.
"Wielcy ludzie nie rodzą się wielkimi, tylko się nimi stają."
Bardzo chciałabym napisać, że jest to jedna z najważniejszych książek w moim życiu, że kocham ją całym sercem i trafia ona na listę moich ulubionych. Niestety tak nie będzie.
Zacznijmy jednak od tego, co bardzo podobało mi się w powieści Mario Puzo.
Po pierwsze kreacja bohaterów. Każdy bohater pierwszoplanowy i drugoplanowy ma w sobie coś wyjątkowego, każdy zarysowany z precyzją i nie ma tu miejsca na banalność i schematyczność. Postać samego głównego bohatera jest imponującą i ciekawa. BO oto otrzymujemy gangstera, który zabija, grabi, sprawia cierpienie, a mimo wszystko kibicujemy mu i trzymamy za niego kciuki.
Po drugie uniwersalizm. Jeżeli ktoś uważa, że jest to powieść tylko o mafii, porachunkach i zabijaniu jest w błędzie. Owszem to wszystko bardzo wyraźnie wysuwa się na pierwszy plan, ale jednocześnie nie zasłania tego, o czym tak naprawdę powieść Puzo jest. Mianowicie o zasadach, miłości, nienawiści, trudnych wyborach i rodzinie.
To, co mnie rozczarowało to styl pisania. Początkowo nie przeszkadzała mnie ta szczegółowość autora, poruszanie wielu wątków naraz i szczegółowe opisy. Po kilkunastu stronach jednak miałam dość. Męczyła mnie ilość dygresji i wcale nie czytało mi się tego z przyjemnością. To niby jedna nieznacząca wada, jednakże dla mnie coś, co całkowicie zmieniło moją opinię o książce. Jeżeli mam ochotę odłożyć powieść, w trakcie jej czytania, a gdy odkładam ją przeczytaną na półkę i wzdycham z ulgą, nie jest dobrze.
Ostatecznie oceniam „Ojca Chrzestnego” całkiem dobrze. Nie mniej jednak nie wiem, jak szybko sięgnę po inną książkę Mario Puzo.
Bardzo długo podchodziłam jak pies do jeża, bo ekranizacja z Marlonem Brando jakoś zawsze mnie odrzucała. Najwyraźniej niesłusznie. Świetnie napisana, barwna i wielowątkowa powieść, która wciąga od samego początku. Wszystko już chyba zostało powiedziane przez poprzedników wystawiających oceny, więc nie będę się już rozpisywać.
Podobno inne powieści Mario Puzo nie są aż takie dobre, ale w kolejce czeka "Sycylijczyk", więc niewątpliwie wkrótce to sprawdzę.
Po trzech latach spędzonych na froncie młody Amerykanin, Walter Mosca, nie potrafi odnaleźć się w normalnej rzeczywistości, nie czuje więzi z rodziną ani...
Książka opowiada o losach kilku znajomych, którzy spędzali ze sobą czas w Vegas grając w kasynie. Jordan po bardzo dużej wygranej, popełnia samobójstwo...
Przeczytane:2019-03-10,
Lektura... nie do odrzucenia ;)
Mario Puzo w swoim najlepszym wydaniu. Genialna gangsterska epopeja rodziny Corleone to, mogłoby się wydawać, opowieść wyłącznie o piętrzących się stosach trupów, o szalejących na ulicach przyjemniaczkach z pistoletami maszynowymi w rękach i o ich bossach, wydających półgębkiem krwawe rozkazy w kłębach dymu z cygar, podczas nowego rozdania kart przy pokerowym stoliku. Otóż wcale tak nie jest.
Książka jest krwawa, to fakt, ale opowiada przede wszystkim o rodzinie jako wartości, o sprawiedliwości i o konieczności walki o nią, nawet jeśli wiodące ku niej metody nie są zgodne z prawem. "Ojciec chrzestny" jest fascynującą historią ojca rodziny, którego twarde i bezlitosne zasady rządzące życiem zmuszają do zapewnienia rodzinie bytu wszelkimi możliwymi sposobami. Prowadzi to rzecz jasna do wielu społecznych patologii o charakterze wybitnie przestępczym, jednak książka - przynajmniej dla mnie - pokazuje, obok całego zła leżącego u podstaw wszystkich mafijnych organizacji przestępczych, że czasem człowiek stoi przed wyborem: czy być uczciwym, lecz zaszczutym i przegranym, czy też żyć godnie, zapewnić rodzinie to, na co zasługuje, lecz grać wbrew zasadom. I jeśli człowiek kocha swoją rodzinę, to poważy się na wszystko.
Pouczający wniosek. Genialna powieść. Obowiązkiem jest mieć ją na półce.
Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz recenzencki.
Recenzja znajduje się także na moim blogu:
https://cosnapolce.blogspot.com/2018/02/ojciec-chrzestny-mario-puzo.html