Słyszałam kiedyś, że za każdym wielkim sukcesem mężczyzny stoi kobieta. Książka Kobiety naukowców Aleksandry Glapy-Nowak w pewien sposób potwierdzają te słowa. Jakie były losy żon najsłynniejszych naukowców świata?
Aleksandra Glapa-Nowak przyjrzała się związkom (najczęściej małżeńskim) największych badaczy: Einsteina, Edisona, Darwina, Freuda. Łącznie dwadzieścia pięć opowieści o partnerkach, które brały czynny udział w zmienianiu losów świata. I trzeba przyznać, że ta lektura jest fascynująca! Jakbyśmy za każdym razem otwierali magiczne pudełko z nową zagadką.
Kim były kobiety naukowców? Wywodziły się z różnych środowisk. Często miały staranne wykształcenie. Większość z nich wykazywała się zaradnością, świetną organizacją pracy. Nie zawsze wychodziły za mąż z miłości, ale dla swoich mężów były gotowe na wszelkie poświęcenia. Naukowa praca męża okazywała się świętością, a niejedna żona przyczyniała się do tego, że badania szły sprawniej. To właśnie dzięki żonie naukowca powstała cytologia. I wynaleziono gumowe rękawiczki, które odmieniły służbę zdrowia.
Z dwudziestu pięciu historii można wysnuć dwa wnioski. Po pierwsze: wielu słynnych naukowców okazywało się być egocentrycznymi egoistami z wybujałym ego. Kobieta miała pełnić rolę matki, służącej lub zarządczyni domu i jednocześnie asystentki. Oczywiście, nie brakuje też opowieści nieco bardziej podnoszących na duchu – małżeństw szczęśliwych, choć ze względu na trudy dawnych czasów na pewno nie łatwych.
Drugi wniosek dotyczy samego obrazu kobiet, gotowych do poświęceń, oddanych, czasem wręcz obsesyjnie. Stawiających małżonków na piedestale. Rezygnujących dla nich z niektórych ambicji. O ich udziale małżonkowie najczęściej nie wspominają w swoich pracach, choć często bez asysty żon nie osiągnęliby tak wiele.
Mimo wszystko w tych mniej lub bardziej udanych małżeństwach widać szczere przywiązanie, miłość, mocną więź. Natomiast wszystkie bohaterki wzbudzają wielki szacunek i podziw. Można poczuć ich siłę, niezłomność, ale też umiejętność godzenia tak wielu ról na raz. Bo ich mężowie byli genialnymi naukowcami. Tylko tyle – i aż tyle. Za to one musiały często dźwigać na swoich barkach cały świat.
Świetna książka, którą czyta się błyskawicznie. Duża dawka wiedzy i faktów, ale opisanych w sposób bardzo przystępny i atrakcyjny dla czytelnika. Myślę, że to zasłużony hołd dla kobiet naukowców. Znając ich losy, można w pełni poznać historię wielkich, naukowych przełomów. Polecam!