Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2013-08-20
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 448
„Ogród Yugiri” czyli tytułowy „Ogród Wieczornych Mgieł” to nastrojowe, magiczne, przepiękne miejsce stworzone ręką człowieka – Nakamury Aritomo. To ogród japoński wkomponowany w otaczający go krajobraz, cechujący się harmonią, prostotą, asymetrią i elegancją i wykorzystujący złudzenie, czyli niedoskonałość ludzkiego oka, aby dodatkowo zwiększyć wrażenie przebywających w nim osób. Wspomniany Aritomo – dawny ogrodnik na dworze cesarza Japonii był prawdziwym mistrzem w swojej dziedzinie, a stworzony przez niego Yugiri wzbudzał powszechne zainteresowanie, choć był prywatną enklawą mistrza. Tytułowy ogród znajduje się na Malajach (w obecnej Malezji) w krainie herbaty, gdzie na pagórkowatym terenie u stóp gór Cameron rozciągają się ogromne plantacje. To tutaj w okolice niewielkiej miejscowości Tanah Rata trafiła przed laty bohaterka powieści – młoda Chinka Yun Ling Teoh i zatrzymała się u przyjaciół swoich rodziców Magnusa i Emily – właścicieli plantacji Majuba sąsiadującej z Yugiri. To tutaj również poznała Aritomo, który zgodził się udzielać jej lekcji pielęgnowania i tworzenia japońskiego ogrodu. Dziewczyna przyjechała w to miejsce z konkretnym zamierzeniem – pragnie spełnić marzenie swojej nieżyjącej siostry. Dziś emerytowana już Pani prawnik Yun Ling po prawie czterdziestu latach nieobecności wraca do Yugiri z innym zamierzeniem. Widok zaniedbanego i nieuporządkowanego ogrodu wywołuje u niej wspomnienia sprzed lat. Kobieta postanawia zawalczyć o Yugiri, przywrócić mu piękno i jednocześnie dokonać rozrachunku z tragiczną przeszłością, która przez wszystkie te lata odciska swoje piętno na jej życiu… „Czy wszyscy jesteśmy tacy sami, zastanawiam się; czy naszą życiową drogę odnajdujemy, interpretując ciszę pomiędzy wypowiedzianymi słowami, analizując powracające echo naszych wspomnień, żeby sporządzić sobie mapę terenu, żeby zrozumieć otaczający nas świat.” „Ogród Wieczornych Mgieł” to nastrojowa i sentymentalna, chwilami poetycka opowieść, w którą wplecione zostały smutne wydarzenia II wojny światowej, japońskiej okupacji tego terytorium i tragedii mieszkających tu ludzi. To historia kobiety, która ręką Opatrzności została ocalona z obozu dla internowanych, gdzie setki podobnych jej osób przechodziło prawdziwe piekło. Dzięki licznym retrospekcjom czytelnik staje się światkiem tamtych brutalnych zdarzeń i powoli poznaje tajemnicę, jaką przez czterdzieści lat nosi w sercu bohaterka powieści. Jest to również opowieść o Malezji (dawnych Malajach), jej mieszkańcach i ich losach na przestrzeni półwiecza. To tutaj żyją obok siebie Chińczycy, Hindusi i Europejczycy – głównie Brytyjczycy, którzy swoje pierwsze terytoria mięli tu już pod koniec XVIII wieku. To tutaj co roku nadchodzi monsun, to tutaj rozciągają się wielkie lasy równikowe, które z jednej strony mogą stać się bezpiecznym schronieniem, a z drugiej – miejscem wrogim, pełnym niebezpieczeństw.
„Trudno opisać jak się przekracza granicę lasu deszczowego. Oko przyzwyczajone do łatwo rozpoznawalnych linii i kształtów, które widzi codziennie w miastach i wioskach, z początku nie jest w stanie ogarnąć niezwykłej różnorodności podrostów, zarośli, drzew, traw i paproci, które wprost kipią życiem, nie respektując najwyraźniej żadnych rygorów ani ograniczań. Cała roślinność wydaje się jednolita pod względem barwy, niemal monochromatyczna. Potem, stopniowo, zaczynamy odróżniać odcienie zieleni: szmaragdowy, khaki, seledynowy, limonkowy, żółtozielony, awokado, oliwkowy. Kiedy wzrok się przyzwyczai, zaczynają się pojawiać jeszcze inne kolory, upominając się o swoje miejsce: pnie drzew powleczone smugami bieli; żółte wątrobowce i czerwone rosiczki w promieniach słońca; różowe kwiaty pnącza oplatającego pień drzewa.”
Przyznaję, że urzekła mnie opowieść Tan Twan Enga, zauroczył mnie ten egzotyczny zakątek świata, ale gdzieś głęboko w duszy pozostaje mały niedosyt. Chyba zbyt długo czekałam na bolesną historię Yun Ling i odpowiedź na pytanie, co się tak naprawdę wydarzyło przed czterdziestu laty. Niemniej jeśli lubicie powieści obyczajowe z historią w tle, jeśli chcecie odbyć literacką wyprawę do malezyjskiej krainy herbaty, poznać niektóre fakty z przeszłości tego regionu i mieszkających tam ludzi, a może dowiedzieć się czegoś o drzeworytach ukiyo-e lub niepowtarzalnych tatuażach horimono lub po prostu przeczytać dobrą powieść, w której przeszłość przeplata się z teraźniejszością, to „Ogród wieczornych mgieł” będzie trafnym wyborem.
Polecam.
Chinka Teoh Yun Ling ma bardzo złe wspomnienia z czasów II wojny światowej. Była więźniarką obozu internowania. Nosi w sobie wielki ból po stracie ukochanej osoby oraz pewną tajemnicę. A jej olbrzymia niechęć do Japończyków, którzy dopuścili się krzywdy na niej i jej rodzinie sprawia, że nie może sobie poradzić ze swoim bólem i cierpieniem.
Yun Ling po wojnie spotyka Nakamurę Aritomo - japońskiego, wybitnego projektanta ogrodów. Ma do niego niezwykłą prośbę... Czy ów artysta Aritomo spełni jej życzenie?
Tą powieścią zainteresowałam się głównie przez wzgląd na trzy rzeczy: intrygujący tytuł, niezły opis i przepiękną (bardzo plastyczną) okładkę. Nie miałam wielkich oczekiwań co do tej książki, ale sądziłam, że po wiele obiecującym opisie powinna mi się ona spodobać przynajmniej na tyle, by móc nazwać ją dobrą i wystawić jej ocenę sześciu gwiazdek. Jakże się pomyliłam...
Z opisu można się dowiedzieć, iż jest to: "Piękna i zmysłowa historia Yun Ling i Aritomo, rozgrywająca się w egzotycznej scenerii Malezji(...)" - owszem opisy egzotycznej scenerii Malezji są piękne (w większości występują na początku książki). A co z "piękną i zmysłową historią" głównej pary bohaterów? Otóż rozpoczyna się dopiero od... trzy-setnej strony (z całych czterystu czterdziestu kilku).
Dalej, według opisu książka miała mnie zabrać "w niezwykłą, porywającą podróż przez czas, uczucia, historię". Moim zdaniem przedstawiona tutaj opowieść nie jest ani niezwykła, ani tym bardziej porywająca. Po przebrnięciu przez większą część książki zauważyłam, że z każdym rozdziałem nie dzieje się tutaj nic. Żadnych konkretów, żadnego uczucia. Główna bohaterka albo narzeka na postępującą chorobą (w czasach teraźniejszych) albo wspomina swoją przeszłość, jak to pracowała u Aritomo ucząc się trudnej sztuki projektowania ogrodów. Zresztą "przeskoki w czasie" są tutaj dość częste i wybijają z rytmu czytania pojawiając się w najmniej oczekiwanym momencie.
Już myślałam, że zamknę "Ogród wieczornych mgieł" i ją oddam bez pardonu do biblioteki - wpływ długiego i niezwykle "porywającego" (czytaj: nudnego do bólu) rozdziału z opowieścią Tatsujiego m.in. o samolotach i niejakim Teruzenie. Dlaczego tego nie zrobiłam? Bo wraz z siedemnastym rozdziałem następuje ta "ponad trzy-setna strona" i w końcu zaczęła się akcja rozkręcać.
Dodatkowym minusem są tutaj tłumaczenia obco brzmiących wyrazów. Szczególnie występujących przez pierwszą połowę książki. Niektóre wprawdzie były wyjaśnione w tekście ale spora ich liczba nie była przetłumaczona wcale. Niekiedy domyśliłam się niektórych haseł wyłącznie z kontekstu. Miało to chyba za zadanie wprowadzić tą egzotykę... i wprowadziło: utrudnienie, kolejne wybijanie z rytmu, a co za tym idzie mniejszą przyjemność z czytania.
Żeby nie kopać leżącego: są też i plusy (choć jest ich zbyt mało bym mogła uznać tą książkę za choćby przeciętną). Plusem są opisy sztuki układania kamieni, opisy przyrody oraz opis rysu historycznego sztuki tatuażu. Do interesujących należy też opowieść Yun Ling, która przedstawia swój pobyt w obozie koncentracyjnym. Dostrzegam coś ładnego w niektórych decyzjach starszej już Yun Ling (także jeśli chodzi o... pewną tajemnicę, którą nosi ona ze sobą). Do tego kilka całkiem niezłych cytatów i wspomniana już piękna okładka niosąca ze sobą egzotyczny klimat.
Im dłużej czytałam tę powieść, tym bardziej moja ocena się obniżała. Ostatnie rozdziały sprawiły, że w rezultacie przyznaję jej tylko trzy gwiazdki. Bo dla mnie książka, która w większości jest nudna, niekiedy chaotyczna (skoki w czasie), taka, która nie potrafi mnie zainteresować na dłużej to książka właśnie słaba. I nie pomoże fakt, iż zaczęła się rozkręcać gdy powinna zaczynać się powoli kończyć, ani to, że zaczęły się wyjaśniać tajemnice głównych bohaterów, ani nawet ładnie opisany ostatni rozdział.
Czy polecam? Tylko tym którzy lubią taką bardzo wolno toczącą się akcję, pośród plastycznych opisów przyrody, a nie przeszkadzają im nagłe "przeskoki czasowe", oraz konkrety przedstawione w kilku ostatnich rozdziałach. To, że mnie nie porwała, nie oznacza, że innym się nie spodoba.