Szukam twojej śmierci. Znajdę ją, bo jesteś bezbronna jak liść na wietrze. Jestem tym, który
daje i odbiera.
Wielka Sobota, 1905 rok. Dwunastoletnia Julia, córka zamordowanej przed laty Idy Witt, wychodzi
z domu. A ponieważ często przepadała na całe godziny, nie wywołuje to niczyjego niepokoju.
Jednak gdy nie wraca do niedzieli wieczorem, zaczynają się poszukiwania. Z zaginięciem Julii
zbiega się w czasie zwolnienie z aresztu Hansa Rutza, jej opiekuna. Dziewczynka nie mogła się
doczekać jego powrotu - dlaczego więc teraz zniknęła?
W poszukiwania angażuje się również Luiza Zagórska - teraz pani von Offenberg. Nie wszyscy
znajomi akceptują jej małżeństwo z pruskim oficerem. Mimo to Luiza nadal pomaga rodakom i
wciąż szuka swojego brata Artura.
Hans dokonuje makabrycznego odkrycia. Policjanci z toruńskiego komisariatu znów mają pełne
ręce roboty...
Kamila Cudnik - pisarka, autorka powieści Historie miłosne (2019), Zgadnij, kim jestem (2020), W
cieniu twierdzy (2021) i Rytuał (2022).
Oczy małej dziewczynki są ostatnią częścią trylogii toruńskiej (po W cieniu twierdzy i Rytuale).
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2023-03-07
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 344
Tytuł recenzji: 𝗞𝗶𝗲𝗱𝘆 𝘇𝗮𝗽𝗮𝗱𝗮 𝘇𝗺𝗿𝗼𝗸, 𝘄𝘆𝗰𝗵𝗼𝗱𝘇𝗶 𝘇ł𝗼
𝑆𝑧𝑢𝑘𝑎𝑚 𝑡𝑤𝑜𝑗𝑒𝑗 ś𝑚𝑖𝑒𝑟𝑐𝑖. 𝑍𝑛𝑎𝑗𝑑ę 𝑗ą, 𝑏𝑜 𝑗𝑒𝑠𝑡𝑒ś 𝑏𝑒𝑧𝑏𝑟𝑜𝑛𝑛𝑎 𝑗𝑎𝑘 𝑙𝑖ść 𝑛𝑎 𝑤𝑖𝑒𝑡𝑟𝑧𝑒. 𝐽𝑒𝑠𝑡𝑒𝑚 𝑡𝑦𝑚, 𝑘𝑡ó𝑟𝑦 𝑑𝑎𝑗𝑒 𝑖 𝑜𝑑𝑏𝑖𝑒𝑟𝑎.
𝑂𝑐𝑧𝑦 𝑚𝑎ł𝑒𝑗 𝑑𝑧𝑖𝑒𝑤𝑐𝑧𝑦𝑛𝑘𝑖 to wspaniały finał trylogii– 𝐿𝑢𝑖𝑧𝑎 𝑍𝑎𝑔ó𝑟𝑠𝑘𝑎. Zatem nadszedł czas na podsumowanie i pożegnanie się z jej bohaterami.
Trylogia Kamili Cudnik 𝐿𝑢𝑖𝑧𝑎 𝑍𝑎𝑔ó𝑟𝑠𝑘𝑎 jest tak wspaniała, że moja recenzja i tak w pełni nie odda wszystkich jej zalet. Zakochałam się w tej historii od pierwszej części – 𝑊 𝑐𝑖𝑒𝑛𝑖𝑢 𝑡𝑤𝑖𝑒𝑟𝑑𝑧𝑦. Tak się wtedy świetnie złożyło, że jej lektura połączyła się z naszym wyjazdem do Torunia. Cudownie było spacerować ulicami tego miasta, przyglądać się jego pięknym budowlom i szukać odpowiedników w powieści, gdyż opisywane w niej miejsca nadal istnieją. Jest tak dlatego, że Toruń nie został zburzony podczas wojny, ale dziś, co jest zrozumiałe, opisywane przez autorkę budynki pełnią zupełnie inne funkcje. Jestem pod ogromnym wrażeniem umiejętności pisarskich Kamili Cudnik oraz jej wiedzy historycznej. Chociaż jak sama autorka przyznaje, że jest kilka obiektów, które wymyśliła lub zmieniła im topografię, to powieść znakomicie oddaje klimat i realia Torunia oraz okolic z tamtego okresu. Autorce, udało się stworzyć niebanalną powieść, którą czyta się z wielkim zainteresowaniem i ogromną przyjemnością.
Po przeczytaniu 𝑊 𝑐𝑖𝑒n𝑖𝑢 𝑡𝑤𝑖𝑒𝑟𝑑𝑧𝑦 i 𝑅𝑦𝑡𝑢𝑎ł𝑢 nie mogłabym oczywiście sobie odmówić, lektury ostatniej części trylogii, bo od samego początku jestem oczarowana tą historią. Ponownie z ogromną przyjemnością przeniosłam się do Torunia, by odkrywać kolejne fragmenty historii miasta i tajemnic bohaterów powieści.
Zaginęła nastoletnia Julia, w której poszukiwania angażują się zaniepokojeni mieszkańcy z całej okolicy. Wszyscy zachodzą w głowę, co mogło stać się z zaledwie dwunastoletnią Julią Witt? Trudno jest ustalić dokładny czas, kiedy dziewczynka zniknęła, gdyż miała w zwyczaju chadzać własnymi ścieżkami o różnych porach. W poszukiwania Julii angażuje się także Luiza Zagórska, teraz już pani Offenberg. Walter wolałby, żeby żona bardziej na siebie uważała i z trudem udaje mu się ją zatrzymać w domu. Obawia się nie tylko o nią, ale także o ich dziecko, które Luiza nosi pod sercem. Stara się ją chronić, bo czuje, że jej także zagraża niebezpieczeństwo.
Luiza źle znosi ciążę i ciągłe nieobecności męża, o których nie wiele wie. Dodatkowo społeczeństwo nie jest zachwycone z faktu, iż została żoną niemieckiego junkra i wszystko, co wcześniej zrobiła dla nieistniejącej Polski, poszło w niepamięć. Luizę niepokoi nie tylko zaginięcie dziewczynki, ale także sprawa Berlina, która wciąż ciągnie się za Walterem, bo doskonale zdaje sobie sprawę, że łaska cesarza jest niestała, a jego ramiona sięgają daleko i wystarczy, że ktoś usłużny szepnie mu to i owo.
Początek sugeruje, że poszukiwania dziewczynki nie mogą mieć pozytywnego finału. Gdy zostaje odnalezione ciało dziecka, rozpoczynają się poszukiwania zabójcy, a dla policji to będzie wyjątkowo trudne zadanie, bo pomimo że mają swoje podejrzenia co do sprawcy, to bez wystarczających dowodów, nie wiele mogą zrobić. Opiekunka Julii, Małgorzata widzi ścisły związek pomiędzy wszystkimi zbrodniami, które miały miejsce w okolicy w ciągu minionych lat, ale niestety policja jest innego zdania.
Społeczność jest wstrząśnięta brutalnym mordem popełnionym na bezbronnym dziecku. 𝐾𝑜𝑙𝑒𝑗𝑛𝑒 𝑚𝑜𝑟𝑑𝑒𝑟𝑠𝑡wo, 𝑤 𝑑𝑜𝑑𝑎𝑡𝑘𝑢 𝑤𝑦𝑚𝑖𝑒𝑟𝑧𝑜𝑛𝑒 𝑤 𝑑𝑧𝑖𝑒𝑐𝑘𝑜, 𝑏𝑦ł𝑜 𝑝𝑜𝑡𝑤𝑜𝑟𝑛𝑜ś𝑐𝑖ą 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑘𝑟𝑎𝑐𝑧𝑎𝑗ą𝑐ą 𝑤𝑠𝑧𝑒𝑙𝑘𝑖𝑒 𝑔𝑟𝑎𝑛𝑖𝑐𝑒. Luiza jest przekonana, że to Edward stoi za tą zbrodnią, bo chociaż nie miał zamiaru przyznawać się do pokrewieństwa z Julią, to doskonale wiedział, kim jest tak podobne do niego dziecko. Luiza obawia się Edwarda, bo wie, że nie życzy jej dobrze, a człowiek, który jest w stanie pozbawić życia dziecka, jest gorszy od bestii i nie cofnie się przed niczym.
Policja kręci się w kółko i chociaż rozwiązanie sprawy wydaje się proste, to brak dowodów na winowajcę wiąże im ręce. Wszystkie tropy prowadzą do jednej konkretnej osoby, ale koneksje i układy tego człowieka wymagają niezwykłej ostrożności z ich strony. 𝑃𝑟𝑧𝑦𝑘ł𝑎𝑑𝑛𝑦 𝑜𝑏𝑦𝑤𝑎𝑡𝑒𝑙, 𝑎 𝑗𝑒𝑑𝑛𝑜𝑐𝑧𝑒ś𝑛𝑖𝑒 𝑐𝑧ł𝑜𝑤𝑖𝑒𝑘 𝑖𝑛𝑡𝑒𝑟𝑒𝑠𝑢 𝑜 𝑤𝑖𝑒𝑙𝑘𝑖𝑐ℎ 𝑤𝑝ł𝑦𝑤𝑎𝑐ℎ… Brzmi to bardzo znajomo, bo wciąż jest tak samo. Układy i znajomości zapewniają nietykalność złoczyńcom. Gdy zaczyna się zacieśniać pętla wokół podejrzanego, ktoś strzela do Waltera.
Kamila Cudnik napisała wyśmienity kryminał retro, którego akcję osadziła w Toruniu w czasie rządów pruskich. Wspaniale przedstawiła tło historyczne, doskonale oddała atmosferę ówczesnych napięć politycznych i społecznych, dodatkowo poruszyła dręczące społeczeństwo problemy, między innymi rasizm, czy nierówność społeczną. Perfekcyjnie zobrazowała psychiczną degenerację człowieka niekochanego przez matkę. Stworzyła nietuzinkową, wciągającą, pełną emocji fabułę. Udowodniła, że ma niesamowity talent, do łączenia autentycznych zdarzeń historycznych, ze wspaniałą intrygą kryminalną. Wszystko ze sobą idealnie współgra, niczego nie ma za dużo, ani za mało. Całość koniecznie trzeba czytać po kolei, bo nie da się odnaleźć w lekturze 𝑂𝑐𝑧𝑢 𝑚𝑎ł𝑒𝑗 𝑑𝑧𝑖𝑒𝑤𝑐𝑧𝑦𝑛𝑘𝑖 bez znajomości 𝑊 𝑐𝑖𝑒𝑛𝑖𝑢 𝑡𝑤𝑖𝑒𝑟𝑑𝑧𝑦 czy 𝑅𝑦𝑡𝑢𝑎ł𝑢, bo dopiero wszystkie części razem stanowią doskonałą całość. Wydawałoby się, że mnogość wątków i postaci może zaszkodzić fabule i wprowadzić chaos, ale nic takiego się nie stało. Trylogia jest napisana po mistrzowsku, a z każdym tomem i z każdą stroną wzrasta zaciekawienie tą historią. Trylogia Kamili Cudnik zasługuje na najwyższe podium, gdyż jest wyjątkowa i niebanalna. Autorka po mistrzowsku połączyła intrygujący wątek kryminalny z realiami historycznymi początku XX wieku.
Mimo wszystko nie należy tych powieści traktować jako dokumentu historycznego, bo jak sama autorka stwierdza w posłowiu pierwszej części, że jest to tylko opowieść będąca wytworem jej wyobraźni, jedynie odwzorowała atmosferę tamtych czasów i umieściła postaci, które żyły naprawdę. Chociaż moja przygoda z trylogią toruńską, na tę chwilę dobiegła końca, to jednak mam nadzieję, że jeszcze będzie mi dane spotkać się z jej bohaterami. Kiedyś, w innym czasie, na co bardzo na to liczę.
𝐷𝑧𝑖𝑠𝑖𝑒𝑗𝑠𝑧𝑒 𝑐𝑧𝑎𝑠𝑦 𝑠ą 𝑗𝑎𝑘 𝑡𝑎𝑛𝑖𝑒𝑐 𝑛𝑎 𝑤𝑢𝑙𝑘𝑎𝑛𝑖𝑒, 𝑘𝑡ó𝑟𝑦 𝑝𝑜𝑚r𝑢𝑘𝑢𝑗𝑒 𝑔𝑟𝑜ź𝑛𝑖𝑒 𝑖 𝑧𝑎𝑟𝑎𝑧 𝑤𝑦𝑏𝑢𝑐ℎ𝑛𝑖𝑒, 𝑎𝑙𝑒 𝑛𝑖𝑘𝑡 𝑜 𝑡𝑦𝑚 𝑗𝑒𝑠𝑧𝑐𝑧𝑒 𝑛𝑖𝑒 𝑤𝑖𝑒.
Współpraca recenzencka z Wydawnictwem Zysk i S-ka
Kto przeczytał ,,W cieniu twierdzy", później ,,Rytuał", to nie może sobie odmówić części trzeciej, czyli ,,Oczy małej dziewczynki". Uwielbiam ten historyczny klimat, te dawne czasy, kiedy to ludzie nawet jeśli się obrażali wzajemnie, to z szacunkiem słowa. Tam nikt zbytnio nie interesował się drugą osobą, no chyba, że ktoś zaginął, bądź został zamordowany. Bardziej brali je wtedy za sensacje, za tematy do rozmów, dodatkowego podburzania siebie wzajemnie, aniżeli przeżywania prawdziwego dramatu, czy smutku. Autorka bardzo dobrze wie jak pokierować czytelnikiem, by nie chciał przestawać czytać jej książki. Lubi wprowadzać zamęt w całą treść, zostawiać niedokończone wątki i siać postrach tam, gdzie normalnie nikt by nas nie wystraszył. Z początkiem książki zawsze znajdujemy krótki wstęp, który brzmi delikatnie, ale odgrywa kluczową rolę w strasznej rzeczywistości. Daje nam podpowiedź o czym będzie historia i po niej najczęściej zwyczajnie musimy czytać dalej, bo nie chcemy trwać w takiej niepewności. Wczytując się w moment zaginięcia dwunastoletniej dziewczynki niemal od razu zakładamy najgorszy scenariusz. Niby inne postacie podpowiadają nam, że dość często przepadała na całe dni i nikt nie wiedział co robiła ani z kim, jednak tutaj brak jej osoby zaczyna się przedłużać. W międzyczasie czytamy o postaci, która ma jakiś problem i zwyczajnie go zapija. Nieco roztrząsają ten wątek ukazując jego plusy, inni zaś starają się ją tłumaczyć. Następnie rozpoczyna się śledztwo i rozmowy, które potwierdzają, że nie mogła zniknąć od tak, gdyż cieszyła się na spotkanie z jej opiekunem. Oczywiście będzie nim ciemny charakter, dla których na czole zawsze ma wypisane hasło winny. Im dalej czytamy, tym bardziej wszystko zaczyna się mieszać. Nie mogłam zaufać tutaj nikomu, gdyż albo postacie wszystkiego nie mówiły, albo zwyczajnie kłamały. Z pewnością mają sporo sekretów i bardzo nie lubią się nimi dzielić. Klimat tajemniczości jest utrzymany niemal do samego końca. Książka nie straszy, ale dreszcze przechodzą nam po plecach. Poszukując zaginionej dziewczynki dodatkowo rozwikła się sprawa zabójstwa z dawniejszych lat. Naprawdę warta uwagi:-)
Bardzo lubię kryminały retro. Przyjemnie i ekscytująco jest zagłębiać się w czasy, o których można się dowiedzieć tylko z podręczników historii, bo nawet dziadkowie czy pradziadkowie owych czasów nie pamiętają i nie znają. Do trylogii Kamili Cudnik wróciłam z wielką ochotą, ponieważ wydarzenia toczą się w roku 1905 w Toruniu i jego najbliższych okolicach – w moich okolicach.
Akcja trzeciej części trylogii toruńskiej zaczyna się w Wielką Sobotę 1905 roku. Ludzie zajęci świątecznymi przygotowaniami nie zauważają zniknięcia dwunastoletniej dziewczynki. Julia była niesforną, niezależną, stroniąca od towarzystwa osóbką dlatego jej brak zauważono dopiero kilkanaście godzin później. Wszyscy mieszkańcy wraz z policjantami z toruńskiego komisariatu rozpoczęli jej poszukiwania. Luiza Zagórska obecnie von Offenberg zmaga się z ostracyzmem społecznym. Na przekór wszystkim i wszystkiemu wyszła za pruskiego oficera, tracąc tym samym poważanie miejscowej ludności. Niezrażona tym faktem wraz z mężem również angażuje się w poszukiwania. Tymczasem w Wielką Sobotę wyszedł z aresztu Hans Rutz opiekun dziewczynki. Czy jej zniknięcie ma związek z jego powrotem do domu? A może by rozwiązać zagadkę trzeba odwrócić się w stronę przeszłości i powtórnie przeanalizować tajemnicze wydarzenia sprzed lat?
„Można zaklinać rzeczywistość, ale ona upomni się o prawdę”.
Sprawa kryminalna była mocno zaplatana. Zaginiona dwunastolatka była spokrewniona z pierwszą ofiarą, której zwłoki znaleziono w Złotorii oraz miała takie samo imię jak ofiara numer dwa. Od przepuszczeń i domysłów kręciło się w głowie. Myśli wirowały, co rusz wskazując na innego sprawcę i inne rozwiązanie. Zbiegów okoliczności było co niemiara, autorka umiejętnie wodziła za nos. Przede wszystkim, by móc w pełni cieszyć się z lektury trzeba znać poprzednie części bowiem wszystkie wydarzenia i bohaterowie ściśle się ze sobą łączą. Kontynuowanych i rozwiązanych zostaje wiele wątków poruszonych w poprzednich dwóch tomach.
Zamykając książkę po przeczytaniu ostatniego zdania, zakończyłam przygodę z trylogią toruńską. Szkoda, że nie będzie już kontynuacji, bo bardzo podobała mi się dbałość o realia tamtych czasów, ujął mnie historyczny klimat i wciągnęły ciekawe wydarzenia społeczno – polityczne, które rozgrywały się w tle, ale nadawały smaczku opisywanej historii. Autorka jednak jest nieprzejednana i chce, by wykreowane przez nią postacie pozostały w epoce sprzed Wielkiej Wojny. Zostawiam więc za sobą moich ulubionych bohaterów, w tym Luizę życząc kobiecie, by wokół niej w końcu było mniej zwłok, nienawiści a więcej życzliwości, kojącego spokoju i poczucia bezpieczeństwa w trudnych, ciężkich czasach zaborów.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl oraz dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zysk i S-ka.
Na samym początku odraz zaznaczę, że jeżeli nie czytaliście poprzednich tomów trylogii to zanim sięgnijcie po „Oczy małej dziewczynki” koniecznie musicie je nadrobić. Wszystko dlatego, że książka ta jest iście spektakularnym i mrocznym zwieńczeniem toruńskiej trylogii.
Podobnie jak i w poprzednich częściach od samego początku otrzymujemy wciągającą akcję. Jednak to co wyróżnia tę część to wszechobecny mrok, który naprawdę staje się namacalny. Zabójstwo dwunastoletniej Julii to dopiero początek splotu wydarzeń, który okazuje się być koszmarny. Na jaw wychodzą coraz to gorsze tajemnice. Zło czai się na każdym kroku i przyjmuje różne postacie. Tutaj każdy może mieć coś za uszami i jest podejrzany. Bohaterowie wykreowani są w sposób genialny. Jest to cały przekrój osobowości, o którym nie da się zapomnieć. Tempo akcji jest wyważone, ale i świetnie dopasowane do coraz to ciekawszych zwrotów, które powodują, że nic nie jest takie oczywiste jak mogłoby się wydawać.
Obok wątku kryminalnego i śledztwa otrzymujemy także świetną otoczkę historyczną, która tak mocno wyróżnia książki Kamili Cudnik. Jej retro kryminały przenoszą nas w czasy zaborów i momentami pozwalają się poczuć jakbyśmy żyli w ich czasach oraz byli naocznymi świadkami wydarzeń. „W oczach małej dziewczynki” autorka postanowiła poruszyć ważne kwestie jak chociażby wątek antysemityzmu, patriarchatu, psychologii tłumu, niepokój rosnący pod rosyjskimi zaborami. Wszystko to przyodziane jest w barwne opisy Torunia i okolic, które zostały opisane w sposób niezwykle obrazowy.
„Oczy małej dziewczynki” jak i po prostu cała trylogia Cudnik to najlepsze kryminały retro jakie czytałam. Oddają atmosferę dawnej epoki, pozwalają zapoznać się z panującymi wówczas obyczajami i przede wszystkim wciągają nas w wir wydarzeń, których kompletnie się nie spodziewaliśmy. Koniecznie sięgnijcie po trylogię toruńską, bo warto!
Sięgając po ten tytuł spodziewałam się jakiegoś makabrycznych kryminału (w końcu sam tytuł mówi o "oczach małej dziewczynki"), tymczasem to raczej powieść historyczna z wątkiem kryminalnym. Duzo tu opisów dążenia niepodległościowych Polaków, sporo przedstawienia problemów kobiet.
Zamordowana dziewczynka miała 12 lat, więc taka mała wcale nie była. Dodatkowo wszyscy podkreślają, że była samowolna i dojrzalsza niż dzieci w jej wieku. Straszne, że zginęła z ręki własnego ojca..
Ta część była chyba najlepsza, jednak też jakaś taka męcząca. Mało tu Luizy, więcej dzieje się wokół innych postaci. Dalej stale są wspominane te same zdarzenia, nie urzekł mnie styl opowiadania. Może przez to ja nie potrafiłam się tak dokładnie skupić na fabule, ponieważ dalej nie wiem, dlaczego została ta mała Julia, co było motywem? Mniej jest też wymieniania nazw ulic, co dla mnie jest plusem.
,,Kogoś łatwo przejrzeć, jedynie ze sobą ciężko człowiekowi do ładu dojść".
Początek XX wieku Toruń, Wielka Sobota, znika dwunastoletnia Julia. Początkowo jej nieobecność nie budzi niepokoju, dziewczynka jest samotnikiem, już nieraz znikała na całe godziny, stroni od ludzi i rówieśników. Bardzo lubi czytać książki i rysować, marzy, by zostać lekarką. Gdy nie pojawia się kolejnego dnia, jej obecność zostaje zgłoszona, niebawem okazuje się, że dziewczynka jest córką zamordowanej przed laty Idy Witt. Zaczynają się intensywne poszukiwania, z więzienia właśnie wyszedł opiekun dziewczynki Hans Rutz, który staje się głównym podejrzanym. Czy Julia została zamordowana?
Wielowątkowa akcja powieści toczy się niespiesznie i intryguje. Fabuła ciekawie utkana, dopracowana w każdym szczególe, niesie sporą dawkę przeróżnych emocji i nerwowy dreszczyk napięcia. Atmosfera gęstnieje wraz z przerzuconymi stronami. Ciekawie ukazani bohaterowie, to ludzie z krwi i kości, niejednoznaczni, nieidealni, którym przyszło żyć w tamtych trudnych i niepokojących czasach. Mamy spory przekrój różnych osobowości i ludzkich zachowań.
Toruń pod zaborem pruskim, wyraźnie czujemy ducha tamtych, niespokojnych czasów. Polskie ziemiaństwo, prawdziwi patrioci, dla których najważniejsza jest wolna Polska i ludzie, którzy myślą tylko o sobie, za nic mają dobro ogółu. Konspiracja, krzewienie polskości, a obok pruscy, bezwzględni urzędnicy. Mroczna, wręcz duszna atmosfera, kłamstwa, niedopowiedzenia, zajmująco utkane się intrygi. Kto jest wrogiem, a kto przyjacielem? Na jaw wychodzą skrzętnie skrywane tajemnice, zło czai się na każdym kroku i nie odpuszcza. Zemsta, która staje się siłą napędową do działania, porwanie, morderstwo. Antysemityzm, dominacja mężczyzn, wyraźnie wyczuwalny mroczny klimat, rosnący niepokój pod zaborem. Różne odcienie miłości, walka serca z rozumem.
Wciągająca, intrygująca, klimatyczna, wręcz mroczna opowieść. Intensywna mieszanka gatunków literackich z zajmującym tłem historycznym. Była to niesamowita, pełna tajemnic i zwrotów akcji przygoda. Jest to jeden z lepszych kryminałów retro, jakie miałam przyjemność przeczytać. Serdecznie polecam całą serię.
Finał trylogii Kamili Cudnik o losach Luizy Zagórskiej wart był każdej poświęconej mu chwili. Ta historia wciąga i budzi spore emocje. Po prostu nie można przejść obok niej obojętnie.
W ostatnim tomie Luiza Zagórska jest już żoną pruskiego oficera Waltera von Offenberga. Jej decyzja nie spotkała się z aprobatą, jednak najbliższe osoby nie opuściły jej mimo nowej i dość niezręcznej sytuacji. Kobieta zamieszkała w swoim dawnym majątku, który teraz należy do jej męża. Wielu znajomych odwróciło się od niej, gdy postanowiła pójść za głosem serca i wyjść za wroga Polski, jednak miłość Waltera wynagradza kobiecie wszelkie niedogodności.
Kiedy znika dwunastoletnia Julia, córka zamordowanej kilkanaście lat wcześniej Idy Witt, mieszkańcy rozpoczynają poszukiwania. Opiekun Julii, Hans, właśnie wyszedł z więzienia, przez co automatycznie stał się głównym podejrzanym. Mieszkańcy okolicznych miejscowości byli przekonani, że morderca Julii Gincz i Idy Witt został zgładzony. Gdzie zatem podziała się nastolatka, której historia okazała się wyjątkowo skomplikowana? Czy za śmierć zamordowanych kobiet ukarano właściwą osobę?
Poszukiwaniami Julii kierował Walter. Włączyła się w nie również Luiza, której nie sposób było niczego zabronić czy wyperswadować. Nawet odmienny stan nie poskromił jej buntowniczej natury. Na nic zdały się jednak wysiłki poszukiwaczy. Julię odnalazł Hans, jednak było już za późno na ratunek. Dziewczynka również została zamordowana. Kto popełnił tę straszną zbrodnię? Dlaczego Julia musiała umrzeć?
Ostatni tom trylogii zamyka historię Luizy i jej bliskich. Z jednej strony dobrze, bo źle się czyta powieści, kiedy cykle ciągną się w nieskończoność, ale z drugiej strony trochę szkoda, że muszę się rozstać z bohaterami. Tło społeczno-polityczne jest dopracowane i świetnie dopełnia wątek kryminalny. Autorka zaserwowała czytelnikom wielowymiarową opowieść, w której każdy szczegół ma znaczenie dla fabuły.
Nie sięgajcie po ten tom, dopóki nie poznacie dwóch poprzednich. Są ze sobą ściśle powiązane i stracicie wiele przyjemności z lektury, jeśli nie zachowacie właściwej kolejności. A jeżeli zdecydujecie się sięgnąć po pierwszy tom, koniecznie zaopatrzcie się w dwa następne, aby nie czekać długo na dalszy ciąg ;-)
Krew i tajemnica. Kto jest przyjacielem, a kto wrogiem? Morderstwo popełnione w noc świętojańską wciąż pozostaje zagadką. Tymczasem z Wisły zostają wyłowione...
Od miłości do zdrady, od zdrady do nowego początku Sara jest doktorantką na uczelni i żoną Tomasza, adwokata, który ma własną kancelarię. Oboje młodzi...
Przeczytane:2023-10-11, Ocena: 5, Przeczytałam,
Twierdza Toruń dalej nie jest bezpiecznym miejscem. Ginie kolejna osoba. Tym razem sytuacja jest wyjątkowo dramatyczna, bo jest to dziecko – dwunastoletnia Julia, córka zamordowanej Idy Witt. Jej opiekunowie załamują ręce. Po dziewczynce nie ma śladu. W tym samym czasie z aresztu wychodzi Hans Rutz, sprawujący pieczę nad zaginioną. Staje się jednym z podejrzanych. Podobno brak ciała to dobre wieści, ale to właśnie Hans dokonuje strasznego odkrycia. Co przydarzyło się małej Julii?
„Oczy małej dziewczynki” to zwieńczenie „Trylogii toruńskiej” autorstwa Kamili Cudnik. Chciałoby się powiedzieć cyklu o charakterze retro kryminału, jednak to za mało. W pierwszym tomie „W cieniu twierdzy” wątki kryminalne „idą krok w krok” z obyczajowymi. Natomiast część druga „Rytuał” jest zdecydowanie bardziej mroczna. Ów mrok, który nota bene świetnie „robi” temu cyklowi, Kamila Cudnik utrzymuje w finale. Autorka zaserwowała nam powieść spokojną acz duszną. Co prawda fabuła nie jest pełna zwrotów akcji. Za to Kamila Cudnik niczym wytrawny wędkarz łapie nas i miarowo wciąga żyłkę. Nie mamy drogi odwrotu.
Wątek kryminalny nie jest pozornie skomplikowany, jednak dodać do niego musimy dużo postaci, przez co do zbadania mamy wiele motywów. A bohaterowie są wspaniale wykreowani. Mamy tu przekrój różnych warstw społecznych, wartości, emocji, słabości. Postacie z „Trylogii toruńskiej” są różnorodne, a przy tym „jak żywe”. Jestem pod wrażeniem pomysłowości oraz warsztatu autorki. To nie jest łatwe opisać tyle różnorakich person.
Kamila Cudnik zadbała również o tło obyczajowe. Mamy 1905 rok. Toruń znajduje się pod zaborem pruskim. Niemieccy urzędnicy, dążenia niepodległościowe Polaków – to musiało się znaleźć w tego typu książce. Autorka również sprawnie wplotła wątek antysemicki i emancypacyjny. Zadbała, aby powieść była kompletna i oddała ducha tamtych czasów.
Powieść prosta acz złożona. To tak można? Okazuje się, że tak. Kamila Cudnik napisała książkę wielowątkową, w której każdy z bohaterów jest ważny. Oparła ją na motywie zaginięcia dziecka, który spaja fabułę i pcha ją do przodu, a wzbogaciła dopracowanym tłem i wątkami obyczajowymi. To, że żaden element nie przysłania innych, to jak pięknie to wszystko się komponuje to prawdziwy majstersztyk. Myślę, że zarówno miłośnicy kryminałów retro, jak i powieści historycznych będą usatysfakcjonowani.