NOWA KSIĄŻKA AUTORA BESTSELLERA ,,BYŁ SOBIE PIES" - FILM W KINACH!
Zabawna i wzruszająca opowieść o czworonogu, który odbył niezwykłą podróż aby wrócić do swojego najlepszego przyjaciela
Kiedy Lucas Ray przygarnia małą Bellę, od razu wie, że ten uroczy szczeniaczek odmieni jego życie na lepsze. Piesek również czuje, że trafił na swojego człowieka i chce być dla niego najlepszym zwierzakiem na świecie.
Lucas nie może zatrzymać Belli w swoim mieszkaniu. Postanawia podjąć ryzyko i zabiera ją do szpitala, w którym pracuje. Piesek wnosi mnóstwo radości do życia pacjentów. Jednak Bella zostaje uznana za pitbulla, rasę, która w Denver jest zakazana. Zrozpaczony Lucas musi rozstać się z ukochaną Bellą, która zostaje wywieziona do innego domu poza granice stanu.
Mimo wszystko piesek nie zamierza żyć z dala od swojego najlepszego przyjaciela i postanawia wziąć sprawy we własne łapy. Bella staje przed ważnym wyzwaniem. Musi odnaleźć drogę do swojego człowieka. Musi wrócić do domu. Czy jeszcze zobaczy Lucasa?
_____
Oto zabawna i niezwykle poruszająca opowieść o bezgranicznej wierności psa wobec człowieka. Pełna przygód odyseja odważnej suczki trafi również na wielkie ekrany. Jeśli wzruszyliście się przy ,,Był sobie pies", historia Belli rozczuli wasze serca jeszcze bardziej!
__
O AUTORZE
W. Bruce Cameron jest amerykańskim autorem i dziennikarzem. Urodził się w 1960 roku w Petoskey - mieście położonym w stanie Michigan w USA. Poza książką ,,Był sobie pies", zasłynął również tytułem ,,Psiego najlepszego. Był sobie pies na święta", a także serią książek dla dzieci Był sobie szczeniak.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2019-01-30
Kategoria: Przygodowe
ISBN:
Liczba stron: 392
Tytuł oryginału: A Dogs Way Home
Każdy, kto wejdzie na mój Instagram od razu zobaczy, że ze mnie kociara. Jednak choć koty to dla mnie numer jeden, pozostałe zwierzęta są niewiele niżej.
Uwielbiam wszystkie, mieszkając u rodziców mam dwa kocury i pięknego psiaka.
Dlatego momentami bardzo ciężko czytało mi się "O psie...".
I nie, od razu uprzedzam, książka technicznie jest napisana naprawdę świetnie! Język jest lekki i bardzo obrazowy, a narracja Belli niesamowicie urocza i rozczulająca. Sunia, którą Cameron wykreował to naprawdę przeurocze i mega słodkie stworzenie.
Ale te emocje...
No właśnie. Ładunek emocjonalny, jaki niesie ze sobą ta pozycja sprawiał, że czasem musiałam ją na chwilkę odłożyć, by ochłonąć.
Szczególnie gdy pojawiało się zagrożenie dla głównej bohaterki.
Miało się (a przynajmniej ja miałam) ochotę wejść do tej historii i tak porządnie trzepnąć kilka osób po głowie. Mówiąc delikatnie.
Osobiście nie rozumiem i nie chcę zrozumieć ludzi, którzy krzywdzą zwierzęta, uważając je za coś gorszego.
Dla mnie nie ma większej głupoty.
Mając dwa koty i psa widzę, jak wiele my ludzie możemy się od zwierząt nauczyć. Choćby przywiązania.
Nie wiem, czy mój psiak byłby w stanie przebyć tak długą trasę jak Bella, by wrócić do domu, ale wiem, że bez niego i pozostałej mruczącej dwójki nasze życie byłoby... strasznie puste.
Dlatego bardzo się cieszę, że powstają książki o zwierzętach. I nie mogę tu nie wspomnieć o cyklu od James'a Bowena o kocie Bobie!
Jeśli lubicie w książkach bohaterów zwierzęcych, to koniecznie również po to sięgnijcie!
A ja wam polecam "O psie, który wrócił do domu", mnóstwo wzruszeń i dobra lektura gwarantowane!
Lucas ma wielkie serce i nie pozostaje obojętny, kiedy w starym domu naprzeciwko niego żyje wiele kotów, chłopak je dokarmia. Pewnego razu próbując je wyłapać w celu znalezienia im domów, znajduje tam szczeniaka. Zarówno Bella jak i Lucas, wiedzą, że ta chwila zmieni ich życia na zawsze i pokochali się bezgranicznie. Niestety na swojej drodze spotykają złych i mściwych ludzi, a w wyniku tego Bella zostaje oficjalne uznana za psa rasy pitbull, która w Denver jest zakazana. Aby uchronić swoje ukochane zwierzę, Lucas zgadza się na znalezienie jej domu poza granicami miasta. Bella jednak tęskni za swoim człowiekiem i postanawia zrobić Do domu.
W. Bruce Cameron urodził się w 1960 roku w Petoskey. Popularność zdobył, dzięki powieści „Był sobie pies”, która utrzymywała się na liście bestsellerów The New York Times przez 52 tygodnie. Bardzo polubiłam twórczość autora, więc wiedziałam, że po najnowszą książkę sięgnę bardzo szybko. Teraz, kiedy jestem już po lekturze pozostaje mi tylko wybrać się do kina na ekranizację.
Styl autora jest bardzo przyjemny i prosty w odbiorze. Narracja została poprowadzona w pierwszej osobie z perspektywy Belli. Jest to bardzo ciekawe, ponieważ czytelnik poznaje wydarzenia jej oczami. Jest bardzo inteligentna i szybko się uczy Zostań, Siad, Nie szczekaj, ma swoje ulubione zabawy i uwielbia dostawać od Lucasa Kawałeczek Sera. Rozpoznaje słowa „pies”, czy „grzeczna sunia”, ale nie rozumie, dlaczego nagle znalazła się z dala od swojego człowieka. Była przekonana, że zezłościła czymś Lucasa.
Bella podczas swojej wędrówki spotyka wiele ciekawych postaci, zarówno zwierząt jak i ludzi. Jedni byli dobrzy, inni źli. Podobała mi się przyjaźń i to jak radziła sobie razem z „Dużą Koteczką”. Podczas Do domu Bella nauczyła się wielu nowych rzeczy, ale musiała się także zmierzyć z np. samodzielnym zdobywaniem jedzenia, co nie zawsze było łatwe. Mimo, iż cała historia dotyczy psa i pięknej relacji, jaka może mieć miejsce między tym zwierzęciem, a człowiekiem to bardzo podobało mi się to, że koty również odgrywały tu istotną rolę. Postawa Lucasa w sprawie bezdomnych kotów była godna podziwu, ale przede wszystkim istotne jest uświadamianie ludzi jak ważna jest sterylizacja.
„O psie, który wrócił do domu” to ciepła historia, która również wzrusza, więc radzę przygotować sobie chusteczki zanim zasiądziecie do tej lektury. Pokazuje jak piękna i silna wieź może się zostać nawiązana między czworonogiem, a człowiekiem. Choć nie mam psa to nie wyobrażam sobie życia bez zwierząt. Polecam Wam tę książkę niezależnie od wieku.
Ale to była przyjemna lektura. Kilka godzin spędziłam bardzo miło czas czytając tę książkę. Czytałam wszystkie książki autora, ale ta jest chyba najlepsza, tzn. najbardziej mi się podobała.
Jest to piękna opowieść o przyjaźni między człowiekiem i psem, która jest wstanie przetrwać wszystkie przeciwności losu. Lucas dokarmia bezdomne koty w budynku nieopodal swojego mieszkania. Budynek jest przeznaczony do rozbiórki, ma tam powstać osiedle domków. Podczas ratowania kociaków Lucas znajduje Bellę - szczeniaka, nie wiadomo jakiej rasy jest, ponieważ wstępnie wygląda na mieszańca groźnej rasy. Suczka od początku zdobyła serce Lucasa i za wszelką cenę chłopak chce ją zatrzymać u siebie. Bella oraz Lucas spędzają ze sobą każdą wolną chwilę, suczka jest idealny towarzyszem dla chłopaka i jego matki, która z nim mieszka oraz zmaga się z chorobą pourazową, jest weteranką wojenną. Któregoś dnia, ktoś z "życzliwych" osób donosi na psa Lucasa i Bella musi opuścić dom oraz granice stanu, ponieważ pitbulle są w Denver zakazane. Lucas jest zrozpaczony, nie wspominają o suczce. Nie rozumie ona co się dzieje, ale wie na pewno, że jej dom jest tam gdzie Lucas. Bella bierze sprawę w swoje łapki i postanawia odnaleźć swój dom. Czy uda jej się wrócić do Lucasa?
Była to piękna, wzruszająca przygoda, w której możemy poznać sytuację ze strony Belli oraz Lucasa. Bardzo podobała mi się narracja ze strony psa, od czasu do czasu uwielbiam takie książki przeczytać. Książka idealna dla każdego miłośnika zwierząt, w przyszłości na pewno sięgnę po kolejne książki autora.
Miałam już okazję przeczytać dwie psie przygody tego autora. Jako wielka miłośniczka zwierząt bardzo chętnie sięgnęłam i po kolejną powieść. Zresztą myślę, że wszyscy którzy kochają psy bardzo chętnie przeczytają tę pozycję.
Powieść napisana jest z perspektywy suczki, której nadano imię Bella. Zapewne dla wielu z was to niecodzienny zabieg. Pomyślicie, jak autor umie wcielić się w psa i przedstawić świat z jego perspektywy? A jednak, jak widać jest to możliwe. Każdy, który choć raz w swoim życiu miał psa z całą pewnością to zrozumie. Otóż pies, to najlepszy przyjaciel człowieka i nie ma dla niego rzeczy niemożliwych.
Bella jako mały szczeniak nie rozumie wielu rzeczy, ale z każdym dniem staje się coraz mądrzejszą suczką i uczy się coraz więcej komend. Kocha swojego pana, który ją przygarnął ponad życie. Niestety, w życiu wszystko co piękne szybko się kończy. Pewien hycel uparcie poluje na Bellę, twierdząc, że jest pitbullem, których nie można trzymać w Denver. Za wszelką cenę pragnie pozbyć się jej i uprzykrzyć życie Lucasowi. Czy mimo wszystko Lucasowi i Belli uda się wieść wspólnie życie?
Więź psa z człowiekiem może być niezwykła. Jeśli kochamy swoje pieski, one ze zdwojoną siłą odwzajemniają nam się tym samym. Kiedy zostają od nas rozdzielone siłą wyższą, cierpią tak samo jak i my. Ale ta książka pokazuje nam, że prawdziwa miłość między suczką, a człowiekiem jest w stanie przetrwać wszystko. I nawet ogromna ilość dzielących ich kilometrów nie jest w stanie tego popsuć. Bo zwierzę zawsze zna drogę do swojego domu i zrobi wszystko by do niego wrócić.
„Kiedy byłam z Lucasem, świat wydawał się wspaniały, a kiedy go nie było, czułam się tak, jak w kryjówce za ścianą nory, gdzie chowałam się z mamą i gdzie było ciemno i strasznie.”
W. Bruce Cameron po raz kolejny napisał piękną psią przygodę. Nie ma tutaj tylko tych pięknych i kolorowych chwil, są niebezpieczeństwa i sytuacje z których ciężko się wydostać. Ale dzięki temu, autor pokazuje nam jak bardzo ludzie różnią się od siebie i jak różne mają podejście do zwierząt. Kiedy jedni z nich, daliby się zabić dla tej miłości, drudzy nic sobie z tego nie robią. Niektórzy myślą, że zwierzę to zabawka, którą można wyrzucić, kiedy nam się znudzi. A to nie prawda. Jeśli decydujemy się na posiadanie psa, musimy zdecydować się również na pełną odpowiedzialność za tego czworonoga, który tak naprawdę jest od nas uzależniony.
"O psie, który wrócił do domu" to przepiękna historia ogromnej miłości suczki do swojego pana. O poświęceniach, tułaczce po świecie i walce o to, by być razem pomimo przeszkód. Jeśli kochacie psy, pokochacie również Bellę i jej historię. Emocji tutaj nie zabraknie. Polecam.
"O psie, który wrócił do domu" to już kolejna książka W.B. Cameron'a o takiej tematyce - "Był sobie pies", "Psiego najlepszego", "Był sobie szczeniak. Ellie".
Zaproponowana przez autora narracja - pierwszoosobowa i z punktu widzenia szczeniaka - daje poczucie dogłębnej analizy psiego zachowania i "myślenia" w świecie ludzi. Owy ludzki świat dał się suczce Belli poznać we wszelkich barwach. Wychowywana przez kocią mamę została adoptowana do domu niejakiego Luckasa i jego matki. Doznała tam ciepła, poczucia bezpieczeństwa i przynależności. Niestety to wszystko byłoby zbyt proste, a powieść musiałaby się szybko zakończyć. Stąd pojawiły się przeszkody. Jedna z nich to zakaz trzymania zwierząt w wynajmowanym przez Luckasa lokalu. Tak naprawdę to ona powoli uruchomiła lawinę innych konsekwencji niezastosowania się do umowy najmu mieszkania.
Mimo, że Bella była dobrym i bezproblemowym szczeniakiem, a do tego świetnym terapeutą - jak przeczytacie, będziecie wiedzieć o co chodzi:) - na swojej drodze musiała zmierzyć się z hyclem i to dwukrotnie, rodziną zastępczą dla Pitbulli ( choć nie było pewne, że to ta rasa), tęsknotą za domem - Luckasem, głodem, ucieczką, itp. Walczyła także sama ze sobą. Podczas ucieczki od rodziny zastępczej ujawniła się jej dzika strona natury zwierzęcej - polowanie, smakowanie dzikiego mięsa, rozkoszowanie się krwią innych zwierząt, walka z kojotami.
Tytuł sam sporo sugeruje, więc nie ma co udawać, że jest inaczej. Mimo wszystko jednak czytelnik czeka na zakończenie i rozwiązanie pewnych kwestii - nie tylko : czy Bella wróciła do Luckasa, czy nie.
Najnowsza powieść Cameron'a to zdecydowanie historia pisana empatią. Dużo tu uczuć, i skrajnych emocji. To wszystko włożone w "myśli" szczeniaka o imieniu Bella.
Jedno jest pewne: pies, który czuje się potrzebny jest bezwarunkowym przyjacielem, terapeutą w trudnych chwilach i wiernym powiernikiem.
Bruce’a Camerona poznałam dzięki książce "Psiego najlepszego". Podobała mi się, bo była to jedna z tych pozycji co raz bawi, a raz smuci. Granie na emocjach jest u mnie naprawdę mile widziane. Autor pokazał mi się wtedy w postaci lekkiego pióra i przyjemnego stylu, więc pozycja "O psie, który..." była przeze mnie książką zdecydowanie wyczekiwaną. Nie miałam okazji za to czytać "Był sobie pies" i przyznam szczerze, że po przeczytaniu tej pozycji jeszcze pomyślę, czy po nią sięgnę.
Bella to bezpański szczeniak, który przyszedł na świat w przeznaczonym do rozbiórki budynku. Choć pierwsze tygodnie życia spędziła z mamą i rodzeństwem to ostatnio spędzała czas tylko z kociętami i dorosłą kotką. Zaledwie kilkutygodniowa Bella znalazła swojego człowieka - Od bycia bezdomną uratował ją Lucas, który od dłuższego już czasu zajmował się dokarmianiem bezpańskich zwierząt - przekonany, że są to tylko mruczące czworonogi.
Mężczyzna zakochany w małej od pierwszego wejrzenia zabiera ją i staje się jej właścicielem. W opiece pomaga mu matka, która jest weteranką wojenną. Mała Bella zachwycona jest towarzystwem ludzi, a oni mają się do kogo uśmiechnąć, mają kogoś kto daje im wiele radości. Jak się okazuje niewiele trzeba by zostać pełnoprawnym członkiem rodziny. Słodkie minki, merdanie ogonkiem i rozdawanie buziaków spowodowało, że zostaje jednogłośnie przyjęta do rodziny Lucasa. Niestety pojawia się problem. Mężczyzna wraz z matką wynajmują mieszkanie, a jego właściciel nie zgadza się na trzymanie zwierząt w domu. Raz odłowiona przez hycla Bella miała nad sobą widmo uśpienia, gdyby zdarzyło się to ponownie.
Lucas nie myśli o niczym innym jak o uratowaniu psiny i to za wszelką cenę. Pojawiają się dwa pytania. Czy mu się uda? I czy mądra sunia pogodzi się z decyzją jej człowieka?
Powieść przepełniona jest ciepłem już od pierwszych stron. Zabieg oddania głosu szczeniakowi podbije serce niejednego psiarza. Moje niestety się nie poddało urokowi. Choć przygód tu niemiara i to zarówno śmiesznych, jak i smutnych nie umiałam się wczuć. Książka była dla mnie zbyt prosta. Powiedziałabym, że wręcz prostolinijna. Autor chciał pokazać nam punkt widzenia psa i bardzo się z tego cieszę. Widzimy, że w przeciwieństwie do ludzi czworonogi nie kłamią i nie prowadzą żadnych gierek. Są po prostu szczere, a przyjaźń to dla nich więź na zawsze. Brakuje mi chyba pewnych komplikacji jak na człowieka przystało. U mnie nic nie chce być takie proste. Nie zawsze białe jest białe, a czarne jest czarne. Może za bardzo do tego przywykłam i te bezproblemowe realia mnie nie intrygują? Nie wiem, ale podejrzewam, że zastanowię się nad przeczytaniem "Był sobie pies".
Za to pewne jest to, że nie zniechęcam do czytania, bo książka sama w sobie jest interesująca i wyciska kilka łez. Mało tego udowadnia, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka (ja uważam, że ogólnie zwierzę niekoniecznie psiak). Nie rani człowieka, a przynajmniej nie robi tego specjalnie tak jak potrafi zrobić to drugi człowiek.
Czytając tę książkę zastanawiałam się ile powieści o psach wcześniej przeczytałam? Na myśl przyszły mi tylko dwie i zdecydowanie uważam, że to za mało! Te książki są ciepłe, miłe i na pewno wywołują u nas masę emocji, oczywiście od śmiechu do łez!
Tutaj poznajemy cudowną suczkę Bellę i jej właściciela Lucasa. Niestety para zostaje ze sobą rozdzielona i psina mimo kilometrów, które ich dzielą postanawia za wszelką cenę wrócić do swojego Pana. Nawet sobie nie wyobrażacie ile przygód ma po drodze! W tej książce cały czas coś się dzieje, akcja jest szybka, a w psinie tak samo jak ja zakochacie się momentalnie. Całość jest mówiona ze strony Belli i mi bardzo spodobało się jej psie myślenie i nazwy, które mamy w tej książce! Tak naprawdę czytając ją uśmiech nie schodziło z mojej buzi, no poza kilkoma smutnymi momentami....
To była cudowna odskocznia od krwawych i bezdusznych kryminałów. Zdecydowanie czekam na jej ekranizację! Jestem ciekawa jak zostanie to przedstawione na wielkim ekranie i czy pokryje się z moimi wyobrażeniami.
Wiele z Was pisało, że boi się takich historii i, że zawsze zalewacie się na nich łzami. SPRÓBUJCIE! To naprawdę ciepła i wesoła przygoda!
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Trzeba Wam wiedzieć, Drodzy Czytelnicy, że PIES JEST JEDYNYM STWORZENIEM NA ZIEMI, KTÓRY KOCHA WAS WIĘCEJ NIŻ SIEBIE SAMEGO. Te jakże prawdziwe i ponadczasowe słowa Josha Billingsa można uznać za cudowną myśl przewodnią nowej powieści autora bestselleru „Był sobie pies”. W. Bruce Cameron powraca z kolejną ciepłą i wzruszającą historią w książce „O psie, który wrócił do domu”, która pojawi się na naszym rynku wydawniczym już z końcem stycznia 2019 roku, a kilka dni wcześniej będziecie mogli obejrzeć przygody przesympatycznej Belli na dużym ekranie. Pięknie wydana powieść ze słodkim szczeniaczkiem na okładce, któremu po prostu nie można się oprzeć, przyciąga wzrok i skusi chyba każdego. Ale co najważniejsze, za tą cudną obwolutą kryje się naprawdę fantastyczna opowieść, która wcale nie jest mdła i lukrowana, ale opowiada o wyjątkowej przyjaźni człowieka i psa.
Bellę poznajemy jako kilkutygodniowego szczeniaka, który wraz ze swoją mamą i rodzeństwem zamieszkuje piwnicę opuszczonego domu w Denver w USA. To ustronne miejsce jest azylem także dla całego stada kotów. Zwierzęta mają się doskonale, są systematycznie dokarmiane przez mężczyznę mieszkającego w sąsiedztwie – Lukasa i nie mogą sobie wymarzyć bardziej bezpiecznego schronienia. Do czasu… Nowy właściciel opuszczonej posesji ma prawo wyburzyć stary dom i w tym miejscu zbudować nową nieruchomość. W ten sposób powstaje problem bezpańskich zwierząt, które trzeba usunąć. Niestety prawo w Denver stoi po stronie ludzi, a nie zwierząt, które mogą zginąć pod gruzami. Lucas nie może na to pozwolić…Rozpoczyna się batalia o uratowanie bezpańskich czworonogów. Przy wyłapywaniu kotów w ręce Lukasa trafia mała Bella, która już jako jedyna pozostała z całego miotu szczeniąt. Suczka od pierwszej chwili obdarza swojego „człowieka” całą psia miłością, a on postanawia zaopiekować się psiakiem pomimo wielu przeciwności. Lukas nie ma zgody na trzymanie psa w wynajmowanym mieszkaniu, do tego restrykcyjne przepisy w Denver i bezlitosny hycel, który za wszelką cenę chce uśmiercić niewinną psinę – to wszystko powoduje, że Bella zostaje rozdzielona z Lucasem i skierowana do tymczasowej rodziny z dala od domu.
Bella nie może odnaleźć się w nowym miejscu, nie rozumie sytuacji, czuje się zdradzona, a jej tęsknota za panem jest tak wielka, że nakłania ją do ucieczki. I tu rozpoczyna się dwuletnia tułaczka suni, podczas której przebyła ponad sześćset mil. Strach, głód, zmęczenie, niebezpieczeństwo i… przygoda towarzyszyły Belli w powrocie „Do Domu”.
Jestem zauroczona tą niesamowitą opowieścią, która trzymała mnie w napięciu i dostarczyła mnóstwa niezapomnianych emocji. Podobnie jak w powieści „Był sobie pies” i tutaj autor uczynił psa narratorem opowiadanej historii. Uwielbiam takie rozwiązania bo dzięki temu z punktu widzenia czworonoga poznajemy przeróżne „psie sprawki”. Bez trudu możemy wczuć się w psychikę Belli, poznać jej sposób rozumowania i postrzegania ludzkiego świata. Stajemy się jej towarzyszem na dobre i na złe. W. Bruce Cameron sporo miejsca poświęcił też kotom, jako tym niezależnym, samodzielnym czworonogom i skupił się na różnicach pomiędzy oboma gatunkami. Bezwarunkowa, pozbawiona egoizmu przyjaźń i potęga miłości psa do człowieka jest w stanie pokonać wszystko. I to my, ludzie, powinniśmy się jej uczyć od naszych czworonogów.
Powieść przepełniona jest całą gamą emocji – od ciepłych, przez pozytywne po zupełnie nieprzyjemne i złe. Trudno nie kochać małego szczeniaka, który uczy się życia z ludźmi, popełnia gafy i wywołuje uśmiech. Trudno nie popierać Lucasa w walce o życie bezdomnych zwierząt, nie wspierać go w zdeterminowanej bitwie o zatrzymanie psa. Trudno nie kibicować Belli w wędrówce, podczas której spotykała na swojej drodze tak niesamowitych bohaterów, jak „duża koteczka”. Trudno nie irytować się na bezduszność urzędników. I wreszcie trudno nie wściekać się na hycla, który wraz ze swoją furgonetką siał postrach na ulicach Denver i skazywał na śmierć niczemu niewinne zwierzęta.
Historie ze zwierzętami w roli głównej zajmują szczególne miejsce w moim sercu. A gdy jeszcze mogę wkroczyć bezpośrednio do ich osobliwego świata, tak różnego od naszego, ludzkiego, to jestem zachwycona. Dlatego też i ta powieść jest dla mnie taka niezwykła. Autor potrafi ze szczegółami zagłębiać się w psią, czy kocią naturę, jego opowieść jest bardzo wiarygodna, realistyczna i ciekawa. Jest w niej miejsce i na humor, i na łzy, i na zastanowienie.
Mam nadzieję, że udało m się Was zainteresować tą niecodzienną opowieścią skierowaną do dorosłych i młodzieży. Już niebawem znajdziecie ją w księgarniach. To powieść dla każdego. Mam nadzieję, że nie tylko miłośnicy zwierzaków będą nią oczarowani.
Polecam serdecznie.
Po wielu zachwytach książkami autora, których byłam światkiem na kilku książkowych grupach oraz wielu pozytywnych recenzjach filmów postanowiłam się przełamać i zapoznać z twórczością Bruce'a Camerona. Oczekiwałam opowieści o psiaku, który musi się zmierzyć z wieloma kilometrami, żeby wrócić do swojego domu i właściciela - Lucasa. W zamian otrzymałam książkę, przy której nie sposób było się nie uśmiechać, ale zdarzało mi się też uronić łzę (no dobrze, nie oszukujmy się - na koniec płakałam jak głupia).
Lucas, młody chłopak i miłośnik zwierząt, próbuje ratować bezpańskie koty z budynku, który ma zostać wyburzony. Ku swojemu zaskoczeniu w ruinach odnajduje... szczeniaka. Zabiera małą suczkę do siebie i nadaje jej imię Bella. Musi ją ukrywać, ponieważ jest ona "zakazanej rasy". Okazuje się, że Bella jest świwtnym psem terapeutycznym dla mamy Lucasa oraz pacjentów szpitala, w którym pracuje Lucas. Niestety, bieg wypadków sprawia, że Bella musi zostać wywieziona z Denver. Lucas obiecuje sobie, że znajdzie mieszkanie za miastem i odbierze Bellę. Jednak, na dzień przed "odebraniem" psa, Bella ucieka. Czy bezpiecznie wykona polecenie "do domu"? A może stanie się najgorsze, a drogi Belli i Lucasa rozejdą się na zawsze?
Tak jak pisałam wcześniej, przy książce śmiałam się i płakałam na zmianę. Bardzo zaprzyjaźniłam się z Bellą, a fakt, że książka jest pisana z perspektywy psa tylko pogłębia moją sympatię do tego uroczego zwierzaka.
Po przeczytaniu "Był sobie pies" spodziewałam się czegoś więcej, mimo to polecam serdecznie.
Kochałam się z nim siłować i siedzieć mu na kolanach. Kochałam go całego! Lucas był centrum mojego świata. (s. 33)
Mała suczka mieszka z psią rodziną i kociakami pod budynkiem wyznaczonym do zburzenia. Pewnego dnia traci ona rodzinę, kompanów zabaw i dom. Na szczęście pojawia się Lucas, który ją przygarnia. Mężczyzna opiekuje się mamą, weteranką wojny w Afganistanie, która cierpi na stres pourazowy. Odkąd pojawia się w jego życiu i mieszkaniu mała suczka, świat nabiera kolorów, także tych złych, bo w tym budynku nie można trzymać zwierząt. Bezwzględna miłość psa do człowieka, szczera, prosto z serca wypełnia cały świat Lucasa i Mamy. Od początku ludzie uczą Bellę podstawowych poleceń: Do Domu, Zostań, Nie, Załatw Swoje, Nie Szczekaj. Nauka przeplata się z zabawą, smakołykami. I ten kawałeczek sera…
Lucas opiekował się Mamą Kotką. Opieka nad kotami była naszym zadaniem. (s. 101)
Bella od urodzenia miała kontakt z kociętami i kotką, którą nazywała Mamą Kotką. Wraz ze swym panem pomagała opiekować się bezdomnymi kotami schowanymi pod budynkiem przeznaczonym do wyburzenia. I tu pojawia się tematyka opieki nad bezdomnymi zwierzętami i walka o własne interesy biznesmena. W każdym razie ta wczesna więź odzywała się potem przez całe jej psie życie. Na jej drodze pojawiały się inne koty, choćby Mała Koteczka, która potem została nazwana Dużą Koteczką. Niezwykła więź między dwoma zupełnie obcymi gatunkami: pies i kot, zwierzę udomowione i zwierzę dzikie.
Jeden z mężczyzn rozpłakał się, chowając twarz w dłonie, więc położyłam mu głowę na kolanach, próbując dodać mu otuchy, tak jak pocieszałam Mamę. (s. 104)
W tej powieści autor pokazuje, jak ważne są psy w życiu ludzi, i to nie tylko jako towarzysze dnia codziennego, ale też jako terapeuci. Bella szybko łapie kontakt z ludźmi, umie pocieszać. Zaczęła od Mamy. Potem był szpital dla weteranów, choć psy miały do niego zakaz wstępu. Okazało się, że tam jest jej miejsce ze względu na jej osobowość, charakter, empatię i po prostu psi zmysł oraz psi węch. Bardzo wzruszające to sceny, kiedy Bella sprawia małe cuda, a i sama przy tym potrafi się cieszyć i bawić. A dodawała otuchy nie tylko ludziom.
Ruszyłam dalej w przeciwną stronę. (s. 297)
Motyw wędrówki pojawia się z chwilą ponownego wyłapania suczki przez bezwzględnego hycla, który wziął ją za pitbulla. Przepisy w Denver są bezwzględnie przestrzegane, o ile są prawidłowo interpretowane. Bella odesłana poza granice stanu bierze sprawy w psie łapy i ucieka. W drodze wiedzie węch i instynkty oraz wielka tęsknota. Bella na szlaku uczy się przez obserwację i analizowanie sytuacji swym psim intelektem, a że jest mądrą suczką, to sama wyciąga wnioski i zapamiętuje lekcje dane jej przez życie. Rozpoznaje ludzi i ich intencje. Niebezpieczeństwo często na nią czyha z każdej strony – to ludzie, mróz, głód, pragnienie, kojoty.
Przegrywa się tylko wtedy, kiedy składa się broń. (s. 147)
Można się łatwo domyślić, jaki będzie finał historii, ale samo zakończenie powieści to mała perełka. Wzruszenie ściska gardło, emocje sięgają zenitu, zwłaszcza gdy kocha się psy. Nie wiem, czy jeszcze bardziej można zakochać się w psach, niż się jest zakochanym. Obok wzruszeń pojawia się śmiech. Bella jako pierwszopsia narratorka jest wspaniała. Obserwowanie świata jej zmysłami to zupełnie inne doświadczenie dla czytelnika. Jej komentarze czasem zaskakują innym spojrzeniem na daną sprawę, choćby przejażdżka autem bez auta!
O psie, który wrócił do domu to dla mnie uwspółcześniona powieść Erica Knighta Lessie, wróć! Miłość między człowiekiem a psem jest tu najistotniejsza, lecz również ważne jest to, jak psy pomagają ludziom na różne sposoby, jak się nimi opiekują. To także mały poradnik, jak tresować psa. Książkę polecam każdemu miłośnikowi zwierząt, zwłaszcza kociarzom.
Opowieść „O psie, który wrócił do domu” rozpoczyna się, gdy w pewnym opuszczonym budynku przeznaczonym do rozbiórki mężczyzna o imieniu Lucas odnajduje koty, które pragnie uratować za wszelką cenę – najpierw je dokarmiając, a następnie znajdując im lepszy dom. W czasie ich wyłapywania okazuje się, że jest wśród nich bezpańskie szczenię. Między człowiekiem a małą suczką momentalnie pojawia się niesamowita więź. To ona sprawia, że pies już pozostanie u boku swojego wybawiciela – już jako Bella.
Przeprowadzana przez Lucasa akcja ratowania zwierząt nie podoba się deweloperowi. Uzyskał on pozwolenie na rozbiórkę i nie chce czekać aż uda im się wydostać z jego terenu wszystkie koty. Aby wystraszyć Lucasa nasyła na niego pracowników Kontroli Zwierząt, którzy zabierają mężczyźnie Bellę ze względu na swoją rasę, która w Denver uznawana jest za niebezpieczną i zakazaną.
Aby ratować suczkę Lucas najpierw zabiera ją ze sobą do pracy w szpitalu dla weteranów, a kiedy to okazuje się niewystarczające, decyduje się na bardziej bolesny krok. Postanawia tymczasowo rozstać się z nią wywożąc ją w bezpieczne miejsce po za granice stanu. Planuje po nią wrócić jak tylko uda mu się znaleźć inny dom, w którym Bella bez problem będzie mogła z nim mieszkać. Pies jednak tak bardzo tęskni za swoim ludzkim przyjacielem, że postanawia „na własną łapę” do niego wrócić. I to jak najszybciej. Właśnie stąd tytuł powieści – „O psie, który wrócił do domu”.
Droga pełna przygód
W praktyce okazuje się jednak, że droga do domu nie będzie prosta – czeka ją mnóstwo przygód, a w tym sporo niebezpieczeństw. Mimo psiej mądrości, wiele razy będzie bezbronna. Wówczas jej losy będą zależne przede wszystkim od zachowania napotykanych przez nią ludzi, którzy nie zawsze wykazują się dobrocią.
Tak jak w przypadku książki „Był sobie pies” bardzo podoba mi się styl pisania W. Bruce’a Camerona, który jest przystępny dla każdego czytelnika, niezależnie od jego wieku. Podoba mi się również uczynienie z Belli narratora opowieści i przedstawienia całej historii z jej perspektywy. Za sprawą tego zabiegu, również tym razem możemy zaobserwować różnice w postrzeganiu świata między człowiekiem a psem. Autor używa prostego języka, idealnie dopasowanego do przedstawienia prostolinijnego sposobu myślenia głównej bohaterki książki.
W. Bruce Cameron stworzył kolejną pełną miłości i ciepła powieść familijną o przyjaźni, empatii, tęsknocie, uporze i wytrwałości. Być może nie jest tak dobra jak „Był sobie pies”, ale uważam, że również jest warta przeczytania. I to nie tylko przez miłośników psów.
Bella zmieniła na lepsze życie Lucasa i jego mamy. Konieczność oddania suczki do domu zastępczego i znalezienia nowego mieszkania złamała serce i mężczyzny i pieska. Bella jednak nie poddaje się tak łatwo. By odnaleźć swojego człowieka przemierzy góry i doliny.
Minęło sporo czasu, od momentu, kiedy miałam przyjemność przeczytać pierwszą powieść autora- „Był sobie pies”. Tamta historia miała w sobie tyle uroku, optymizmu i przyjemnego humoru, że wciąż wspominam ją bardzo ciepło. Nie byłam pewna, czy kolejna opowieść również tak pozytywnie mnie zaskoczy i czy będę potrafiła drugi raz tak mocno przeżywać psią historię.
To niesamowite, jak pięknie Cameronowi udało się wcielić w psią bohaterkę. Jak wspaniale oddał charakterystyczne dla piesków zachowania i jak z przymrużeniem oka snuł psie refleksje. Ta powieść nie byłaby jednak tak ujmująca, gdyby nie fakt, że została przedstawiona przy pomocy pierwszoosobowej narracji. Czy potraficie wyobrazić sobie coś bardziej urzekającego, niż relacja suczki, która kocha swojego pana ponad życie i pragnie jedynie wrócić do domu?
Choć opowieść ma bardzo rozczulający charakter, nie brakuje w niej także poczucia humoru, swobody, dystansu. Podczas lektury towarzyszyło mi wiele pozytywnych emocji- uśmiechałam się z rozczuleniem i zazdrościłam Lucasowi posiadania takiego przyjaciela, poczułam pewną nutkę melancholii i tęsknotę za tym, czego ja sama nie doświadczyłam. Nie mam pieska, ale chyba nigdy nie chciałam go mieć aż tak bardzo, jak podczas czytania tej lektury.
„O psie, który wrócił do domu” to historia pokazująca relacje łączącą człowieka i psa w przepiękny sposób. Zwracająca czytelniczą uwagę na wszystko, co w tym przypadku najlepsze- miłość, oddanie, lojalność. Takiego psa jak Bella nie można nie kochać, nawet, jeśli rysuje się jedynie na stronach powieści. Ta mądra psinka całkowicie skradła moje serce, udowadniając, że pies także może być bohaterem pięknej i mądrej historii.
Książki przygodowe nigdy nie leżały w zakresie moich zainteresowań. Ale dla takiej grzecznej suczki chętnie zmieniłam na chwilę swoje czytelnicze przyzwyczajenia. Przygody Belli opisane zostały w tak interesujący sposób, że z pewnością książka przypadnie do gustu nawet tym osobom, które na co dzień wybierają zupełnie inne gatunki. To nieprawdopodobne, co przeżyła ta psinka i niezwykłe, jak zachwycająco udało się to Cameronowi opisać.
Podczas lektury czułam, że autor przelał na tę historię swoją miłość i sympatię do psów, a te ciepłe uczucia wpłynęły na powstanie urokliwej i poruszającej powieści, której nie sposób szybko ( a może i w ogóle) zapomnieć. Czytałam ją z dużą przyjemnością, uśmiechem na twarzy i przeświadczeniem, że bardzo chciałabym znaleźć tak cudownego przyjaciela.
Mogłabym napisać o tej książce jeszcze wiele. Chciałabym natomiast, żebyście sięgnęli po nią sami i poznali towarzyszącą jej magię. Z czystym sumieniem mogę ten tytuł polecić.
Nowa książka autora najbardziej rozmerdanych opowieści! Dla fanów bestsellera ,,Był sobie pies" W. Bruce'a Camerona. Na Baileya, psa o wielu wcieleniach...
NAJNOWSZA POWIEŚĆ AUTORA BESTSELLEROWEJ KSIĄŻKI BYŁ SOBIE PIES Josh Michaels z oburzeniem odkrywa, że sąsiad podrzucił mu pod drzwi ciężarną suczkę...
Przeczytane:2019-09-04, Ocena: 6, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku, 52 książki 2019, 26 książek 2019, 12 książek 2019, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2019,
Twórczość autora spodobała mi się w momencie, gdy poznałam jego dwie książki "Był sobie pies" oraz "Psiego najlepszego". Wiedziałam więc, że kolejną powieść również muszę poznać, bowiem bardzo lubię historie, w których główną rolę odgrywają zwierzęta.
W książce przede wszystkim spodobało mi się pokazanie miłości do zwierząt, która jest tak silna, że człowiek potrafi zrobić wszystko dla swojego pupila czy też nawet obcych stworzeń, które są w potrzebie. Główny bohater powieści, Lucas, walczy dzielnie o dobro i życie czworonogów, bo jeśli człowiek im nie pomoże, to same sobie nie poradzą.
Bardzo ważnym elementem powieści jest również pokazanie okrucieństwa i znieczulicy ludzi, którzy dla bogactwa nie powstrzymają się przed niczym, nawet zabójstwem zwierząt. To życiowy temat, który ma miejsce na co dzień w świecie. Niestety jest to przykre, ale super, że autor pokazuje ten problem, wplątując go w historię.
Jednak najcudowniejsza w tej historii jest miłość zwierzęcia do człowieka, która jest bezwarunkowa. Wcielając się w postać Belli, młodej suczki, która została znaleziona przez Lucasa, przeżywamy z nią jej pomerdany świat. Dzięki temu możemy zobaczyć bezwarunkową miłość, jaką obdarzany jest każdy właściciel przez swojego czworonoga, a także inteligencję zwierząt, oddanie i robienie wszystkiego, aby tylko uszczęśliwić swojego pana.
Książka pokazuje także, że pies wybiera sobie jednego przewodnika na całe życie i to właśnie jemu jest najbardziej oddany. Cieszę się, że autor nie pominął tak ważnego elementu, który jest jak najbardziej zgodny z prawdą.
W. Bruce Cameron nie zapomniał również o właściwościach "leczniczych" zwierząt. Bardzo pięknie przedstawił jak wielką otuchę i rozluźnienie potrafią dać czworonogi. I chociaż mamy tutaj obraz psiaka, to jak dobrze wiemy, każde zwierzę potrafi pocieszyć, bez względu na to czy to pies, kot czy koń.
Byłam zachwycona również pokazaniem jak wyczulone na zachowanie są zwierzęta i jak potrafią odczytać ludzkie emocje chociażby po samej posturze ciała. Świetne jest również ukazanie, że czworonogi potrafią wyczuć chorobę, tuż przed człowiekiem. Zostało to bardzo dobrze przedstawione.
Książka jest przepiękną historią o psim życiu, które tak naprawdę odzwierciedla również inne zwierzęta. Historia jest jak najbardziej zgodna z prawdą, a przedstawione w niej elementy codziennej egzystencji psów nie jest przekłamany. Jako zwierzolub, osoba, która zajmuje się czworonogami, a także człowiek, który sam je ma, jestem zachwycona powieścią. I chociaż sam styl autora czasami stawał się zbyt monotonny, bo skupiał się na mało ważnych opisach, to jednak efekt końcowy jest jak najbardziej na plus. Dlatego też z czystym sumieniem polecam Wam książkę, a ja z pewnością chętnie sięgnę po kolejne powieści autora. Historia Belli jest wspaniała.