Wydawnictwo: PWN
Data wydania: 2013-11-19
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 272
Ostatnio zdecydowanie jestem w klimacie lat 20! Tutaj kolejna książka po którą sięgnęłam i przeniosłam się 100 lat do tyłu, żeby dowiedzieć się jak wyglądał Nowy York w czasach słynnej prohibicji! Książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, bo w sumie nie kręci się ona tylko wokół alkoholu i zakazów. Mamy tutaj całe powstanie tego miasta! Mamy kulturę, kino, burleskę, jego rozrost, giełdę, Wielkiego Gatsby’ego,cały powstający Broadway, kabarety, prasę, radio i wiele, wiele innych! Widzimy jak wszystko miało ogromny wpływ na jego mieszkańców. Widzimy imigrantów, którzy przybywają tutaj ze zniszczonej po wojnie Europy i liczą, że to właśnie tutaj znajdą ten ogrom szczęścia za którym podróżują. Jest mnóstwo Żydów, Włochów, Niemców, są również i Polacy! Oni również wniosą swoją kulturę do tego prężnie powstającego miasta. I oczywiście w tym wszystkim mamy prohibicję, która królowała przez 23 lata! Widzimy te wszystkie tajne lokale, wszystkie konspiracje i sposoby na zdobycie i wypicie alkoholu! Było ich naprawdę sporo i mi chyba najbardziej spodobały się recepty na whiskey!
Sama autorka stwierdza, że to właśnie prohibicja jeszcze mocniej napędzała to miasto i nawet jeśli ktoś przed nią nie pił, to podczas jej trwania zaczął to robić, ponieważ był to symbol przeciwstawienia się władzy! Wiadomo, że jak nam zakazują, to trzeba pokazać, że się da. Pili wszyscy! I tak jak kobiety wcześniej raczej nie sięgały po alkohol, tak teraz razem z mężczyznami królowały w lokalach, a podwiązki były idealne do przechowywania piersiówek!
Książka zawiera również sporo ciekawych fotografii i czyta się ją naprawdę przyjemnie i szybko. Według mnie jest to jeden z lepszych reportaży po jaki miałam okazję ostatnio sięgnąć! Ciekawe spojrzenie na historię USA, która na pewno miała bardzo duży wpływ na ukształtowanie tego kraju. POLECAM!
A zatem nowojorczycy pili, ponieważ picie było rodzajem rebelii przeciwko moralistom z ciężką łapą i ostrym językiem. Kupowanie whisky z przemytu, chodzenie do nielegalnych lokali, ryzykowanie, że będzie się złapanym przez policję – to były sposoby, by pokazać swą niezgodę i przynależność do kształtującej się od dawna kultury metropolitarnej. Jeśli chodzi o aspekt tej kultury związany z nielegalnym piciem – to charakteryzował się on wielką egalitarnością. Zbuntowani należeli do wszystkich klas społecznych.
Fascynujące miasto, architektoniczna perła, kolebka jazzu… i prohibicji. Dzień 16 stycznia 1920 roku zapoczątkował trzynastoletni okres niewiarygodnego wzrostu alkoholizmu, przestępczości, a w konsekwencji złotego czasu dla mafii. To wszystko za sprawą XVIII Poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Otworzyła ona niezwykły etap w historii kraju, który jako jedyny sądził, że rygorystycznymi zakazami zapobiegnie rozpuście i staczaniu się społeczeństwa na alkoholowe dno.
Ewa Winnicka w bogato ilustrowanej książce Nowy Jork zbuntowany. Miasto w czasach prohibicji, jazzu i gangsterów przeniosła czytelnika w dwudziestolecie międzywojenne do samego serca Stanów Zjednoczonych. Po jednej stronie stanęli powracający z wojny żołnierze, pragnący zapomnieć o traumatycznych przeżyciach, ogromny napływ imigrantów ze starego kontynentu oraz rozwój, który niósł za sobą potrzebę „poluzowania kołnierzyka”. Z drugiej strony swe szeregi zwarła konserwatywna część społeczeństwa, gotowa do podjęcia radykalnych kroków, by powstrzymać potwora - postęp. Postęp, który pozwalał tworzyć coraz wyższe budynki, oświetlił miasto, dał mu radio, ale i niósł ze sobą zabawę, rozwiązłość i brak wstydu. Paradoksalnie zakaz spożywania alkoholu spowodował wzrost liczby osób uzależnionych, a czarny rynek miał się wyjątkowo dobrze, ba, lepiej niż kiedykolwiek wcześniej!
Suche Stany Zjednoczone stały się mekką pisarzy i muzyków. Afroamerykanie przybywali tu tłumnie ucząc białych jazzu, nowe kościoły powstawały jak grzyby po deszczu, włoscy mafiozi rozwinęli skrzydła, a korupcja polityków i stróżów prawa osiągnęła apogeum. Nowy Jork wchłaniał wszystkich, oferując w zamian niesamowitą atmosferę wielokulturowości, możliwość gry na giełdzie, burleskę i ferie świateł Broadwayu. Dał też pierwsze imigranckie getta, zapomniane przez urzędników miejskich.
Zbliżający się wielkimi krokami czarny czwartek zapoczątkował zmiany, które po czterech latach zaowocowały podpisaniem XXI Poprawki, znoszącej prohibicyjną porażkę. O skuteczności tej ostatniej Fiorello LaGuardia powiedział: Nie mogę odpowiedzieć, czy prohibicja jest dobrą, czy złą rzeczą dla Amerykanów. Nie mogę. W tym kraju nigdy jej nie wprowadzono w życie.
Ewa Winnicka opisała trzynaście lat historii Stanów Zjednoczonych, które po raz kolejny potwierdziły wyjątkowość tego miejsca na Ziemi. Zrobiła to tak sugestywnie, że oddychałam powietrzem tamtych lat i tamtego miejsca. Z pewnością ogromna w tym zasługa zdjęć i ilustracji zamieszczonych w książce, ale nie sposób nie zauważyć zauroczenia autorki tym krajem. Winnicka, podpierając się w trakcie pisania ogromną bibliografią, upewniła mnie, że o Nowym Jorku warto czytać, a spis moich must read powiększył się o kolejne pozycje.
Kiedyś Nowy Jork dumnie nosił miano serca Stanów Zjednoczonych. Miasto to na przełomie XIX i XX wieku było prawdziwym rajem dla artystów i biznesmenów. Swoim mieszkańcom stwarzało nieograniczone możliwości rozwoju duchowego, finansowego i towarzyskiego. Samo również kwitło i powiększało się w szalonym tempie. Budynki pięły się w górę, a ludzie porzucali małomiasteczkowe, ograniczone poglądy. Skandal gonił skandal, sukienki dam z wyższych sfer stawały się coraz krótsze, dziewczęta zaczynały się buntować i żądać równouprawnienia. Aż trudno uwierzyć, że rozpędzone lata 20. ubiegłego stulecia były nie tylko erą jazzu, ale też prohibicji.
Bunt nowojorczyków opisany przez Ewę Winnicką dotyczył właśnie uchwalenia osiemnastej poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Mówiła ona o zakazie produkcji, sprzedaży i spożywania alkoholu, co dla kochającego swe swobody obywatelskie narodu było szczególnie trudne do zniesienia w metropolii. Prohibicja, skoro została wprowadzona, musiała mieć także swoich zwolenników. Ci, nazywani byli "suchymi" i starali się wszelkimi możliwymi sposobami ograniczyć dostęp do mającego niszczycielski wpływ na ludzi alkoholu, który tak bardzo pokochali "mokrzy". Jak pokazuje historia, średnio im się to udało.
Autorka skupia się przede wszystkim na zmianach kulturowych wynikających z prohibicji, czyli m.in. pojawieniu się pierwszych amerykańskich gangsterów. Jak pisze, większość z nich wywodziła się z mało szanowanych rodzin irlandzkich i włoskich imigrantów, wśród których przez pewien czas prym wiedli.. Żydzi. Rewolucję obyczajową oznacza także powstanie tygodnika New Yorker oraz otwarcie setek teatrów. Rozkwit architektoniczny tak samo mocno odzwierciedla amerykańskie marzenie o byciu na szczycie, szczególnie, że popularne już wtedy drapacze chmur pozwoliły firmom dosłownie wspinać się coraz wyżej.
Nie można nie wspomnieć o szacie graficznej "Nowego Jorku zbuntowanego". Już sama okładka z Fredem Astairem, niesamowicie klimatyczna, od razu przyciąga oko, a przecież i właściwa treść jest równie intrygująca. Ta barwna i wypełniona po brzegi ciekawostkami opowieść o czasach prohibicji opatrzona jest licznymi fotografiami przedstawiającymi jedne z najbardziej charakterystycznych miejsc w mieście i sławnych w tamtych czasach ludzi - polityków, aktywistów czy gangsterów, a także elity artystycznej z Francisem Scottem Fitzgeraldem na czele.
W tym miejscu czytelnikom należy się jeszcze jedno wyjaśnienie. Ten, kto nie pała wielką miłością do "Wielkiego Gatsby'ego" nie zrozumie pasji, z jaką autorka pisze o tamtych czasach. Ewa Winnicka stworzyła niemal hymn pochwalny ku czci tej fenomenalnej książki i jej autora. To właśnie on wraz z żoną Zeldą tworzyli parę pierwszych nowojorskich celebrytów tamtych czasów. W swoich powieściach pisarz opisywał rówieśników oddających się beztroskim zabawom do białego rana przy jazzowych melodiach i niezliczonych butelkach - zakazanych w tym okresie - wysokoprocentowych trunków. Sam żył podobnie intensywnie. Ba, takie życie wiódł cały Nowy Jork w latach 1919-1933.
Wielkie Jabłko zasługiwało na porządną książkę, opisującą te szalone czasy, kiedy wszystko było możliwe, a nikt nie myślał jeszcze o kacu, który miał nadejść wraz z Wielkim Kryzysem. Ewie Winnickiej udało się porwać mnie w pasjonującą podróż w przeszłość, za którą zawsze tęskniłam. "Nowy Jork zbuntowany" to w końcu nie tylko zbieranina suchych danych na temat okresu prohibicji, lecz także fascynująca opowieść o ludziach i mieście, które nigdy nie zasypia, lecz bawi się i pije. Polecam.
Recenzja z: www.book-loaf.blogspot.com
Czasy amerykańskiej prohibicji, jak mało który okres w historii, inspirował ludzi kultury. Czasy Ala Capone, Cotton Clubu i Wielkiego Gatsbiego, odcisnęły trwałe piętno w literaturze i filmie.
Z jednej strony ten etap w historii USA jest znany każdemu, kto czyta książki lub chodzi do kina, z drugiej jednak strony, bardzo często jest to wiedza powierzchowna, oparta głównie na fikcji literackiej, a nie na rzetelnych źródłach historycznych. Wielu rzeczy nie jesteśmy więc pewni, wielu rzeczy po prostu nie wiemy. Niby wiemy, że w USA wprowadzono prohibicję, ale jak do tego doszło? Wiemy też, że ją zniesiono, ale dlaczego? WIemy, że w okresie tym rozwinęła się przestępczość, ale jak w tych niespokojnych czasach radzili sobie zwykli ludzie? Odpowiedzi na te, i na wiele innych pytań, znajdziecie w książce Ewy Winnickiej „Zbuntowany Nowy Jork. Wolność w czasach prohibicji”.
Jeśli ktoś boi się książek non-fiction, od razu śpieszę donieść, że nie ma powodu do obaw. „Zbuntowany Nowy Jork” nie ma w sobie nic z nudnej rozprawki naukowej. To napisany niezwykle przystępnie, wciągający reportaż historyczny, ciekawszy niż najlepsza fikcja. Zastosowany przez Winnicką język jest lekki, naturalny, nie ma w nim nawet śladu zbędnego zadęcia ani formalizmu, które tak często psuje przyjemność obcowania z literaturą non-fiction. Całość okraszono licznymi anegdotkami, przykładami i odwołaniami do literatury i filmu. Znacznie łatwiej jest sobie wyobrazić to czy tamto, gdy autorka wspiera się klasyką, taką jak np. „Wielki Gatsby”. Jeśli nawet ktoś nie czytał powieści Fitzgeralda, to z pewnością widział którąś ze sztandarowych ekranizacji dzieła: czy to tę z Robertem Redfordem, czy też nowszą z Leonardo DiCaprio. Rzecz czyta się bardzo szybko, z zapartym tchem, a czas spędzony nad lekturą mija nie wiadomo kiedy. Całości dopełnia bogaty materiał ilustracyjny, pozwalający lepiej zwizualizować opisywane miejsca i wydarzenia. Pewne zastrzeżenia budzi jakość fotografii, ale trudno mi orzec, czy to kwestia druku, czy po prostu blisko stuletnie oryginały zostały mocno nadszarpnięte zębem czasu.
Chociaż książka poświęcona jest wydarzeniom w Nowy Jorku, naszą wyprawę w lata 20. i 30. ubiegłego wieku zaczynamy od wycieczki po amerykańskiej prowincji i odległych stanach. Odwiedzamy miejsca i ludzi, którzy przyczynili się do wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu. Ta część to jednak znacznie więcej niż tylko poszukiwanie przyczyn pewnego zjawiska. To nakreślona lekką kreską panorama społeczeństwa amerykańskiego przełomu wieków i wnikliwa analiza zachodzących wówczas przemian.
W końcu docieramy do Nowego Jorku, do miasta, które nigdy nie śpi. Zanurzamy się w świat nowojorskich artystów: pisarzy, muzyków, filmowców. To oni tworzyli niepowtarzalną atmosferę Wielkiego Jabłka, to oni kształtowali opinię publiczną, to oni tworzyli trendy, to oni byli iskrą, która wywoła rozprzestrzeniającą się niczym pożar rewolucję obyczajową.
Autorka pokazuje nam nie tylko wielkich i sławnych, prowadzi nas także do dzielnic zamieszkałych przez zwykłych ludzi. Widzimy jak żyją, próbujemy odgadnąć jak myślą. Wszyscy oni - znani i nieznani - buntują się przeciwko nowemu prawu, przeciwko ograniczeniu, z którym nie zamierzają się pogodzić. O tym, jakie formy przyjmował ten spontaniczny bunt, opowiada druga część książki.
Czy zauważyliście, że nie wspomniałam nic, ani o gangsterach, ani o strzelaninach, ani o spektakularnych akcjach policji? To nie przeoczenie. Po prostu ten aspekt historii zdecydowanie najmniej autorkę interesuje. Jej obszar zainteresowań to przede wszystkim zagadnienia społeczne i socjologiczne, a nie wątki sensacyjne.
Na zakończenie pozwolę sobie na jeszcze jedną uwagą. Zdarza się, że autor pisząc na wybrany temat, zdawałoby się całkiem odległy, świadomie lub nie, nawiązuje do wydarzeń współczesnych, do problemów, które go w danej chwili nurtują. Tak jest też w przypadku „Zbuntowanego Nowego Jorku”. Nie wiem, czy był to zabieg celowy, czy zadziałała podświadomość autorki, ale w książce znalazłam wiele pytań i wniosków, które i dziś są niezwykle aktualne. Jak daleko rząd powinien ingerować w prywatne życie obywateli? Gdzie leży granica wolności? Czy nakazami i zakazami można przeforsować pozytywne zachowania i ochronić obywateli wbrew nim samym? W przypadku ostatniego pytania, odpowiedź jest prosta - nie. Dobitnie pokazuje to amerykański eksperyment. Nie tędy droga. Dobrymi chęciami (w tym także dobrymi chęciami posłów, senatorów i ministrów) piekło jest wybrukowane. Szkoda, że wielu polityków nie potrafi uczyć się na błędach historii.
Jerzy i Maciej, ojciec i syn. Znani i popularni, ciągle w świetle reflektorów. Obaj zaczynali kariery od występów kabaretowych. Obaj słyną z ról zarówno...
O starzeniu się bez owijania w bawełnę, z humorem i dystansem Długo wydawało im się, że wciąż się świetnie zapowiadają, a prawdziwe życie jeszcze jest...
Przeczytane:2019-10-28, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Ameryka to kraj który od niemal swoich początków stał się symbolem swobód obywatelskich. To tam podpisano pierwsza konstytucję, w której miedzy innymi uchwalono poprawkę o zniesieniu niewolnictwa czy podział rasowy, to tam toczono walki o prawa o których w Europie dotąd nawet nie dyskutowano.
Do 16 stycznia 1919 r., kiedy została ratyfikowana prohibicja w USA wydawałoby się że w tym państwie niemal nie istnieją granice wolności obywatelskich. Prawo prohibicyjne zakazywało sprzedaży, produkcji oraz transportu alkoholu. Rządzący kierowali się utopijnymi założeniami, że ograniczenie dostępu do alkoholu polepszy zdrowie mieszkańców Stanów Zjednoczonych, a tym samym poprawie ulegnie moralność Amerykanów.
Ten szlachetny eksperyment, okazał się jednak klapą. Być może byłoby inaczej gdyby prohibicja nie była zwykłym legislacyjnym bublem. Ci którzy odpowiadali za egzekwowanie tego prawa najczęściej albo nie zdawali sobie sprawy z ogromu pracy, albo byli zwykłymi przekupnymi urzędnikami. Nowy Jork zaś stał się miejscem jawnego buntu i sprzeciwu wobec tego prawa. Miasto to było motorem pędu do wolności. Wolności która oznaczała nieograniczony dostęp do alkoholu. Picie i granie na nosie władzom stało się elementem obywatelskiej niezgodny. Sprzeciw ten zdecydowanie pobudził kreatywność nowojorczyków, a ich pragnienie zrelaksowania się przy szklaneczce whiskey rodziło zaskakujące i zabawne pomysły.
„Zbuntowany Nowy York. Wolność w czasach prohibicji” to ksiązka należąca do gatunku literatury faktu.
Książka ta zabiera nas w fascynującą podróż po Ameryce, a szczególnie po Nowym Jorku przelomu XIX/XX w. Tak wiec będziemy mieć okazję przejść się po Broadwayu i zobaczyć co akurat jest grane w tutejszych teatrach, obejrzymy kontrowersyjny pokaz burleski, zrobimy zakupy na sławnej piątej alei, poznamy gwiazdy literatury i muzyki tej epoki, zapoznamy się z najlepszymi barami w mieście serwującymi niezgodne z prawem drinki , aż wreszcie poznamy tajniki powstania najsłynniejszych gangów XX-wieku, dla których prohibicja stała się żyłą złota, a to wszystko przy taktach rodzącego się w barach jazzu.
Ewa Winnicka oprócz nakreślenia nam kulisów i funkcjonowania ustawy prohibicyjnej, serwuje nam ciekawą lekcje historii z realiów życia nowojorczyków i ciężkiego losu imigrantów dla których Nowy Jork był ziemią obiecaną . Autorka przytacza kilka historii ludzi, którym Nowy Jork dał okazje i którzy z niej skorzystali stając się celebrytami i gwiazdami swoich czasów jak np. Irving Berlin Czy Jimmy Durante. Książka pełna jest historii szans ludzi którzy byli wystarczająca pomysłowi, wystarczająco pragnęli sukcesu by miasto okazało się dla nich rajem. Dla tych niemogących odnaleźć się w nowej rzeczywistości i niemiejących wykorzystać sposobności pozostawały slumsy i życie na marginesie.
Ewa Winnicka stworzyła niezwykły obraz społeczeństwa, społeczeństwa wolnego, walczącego o swoje prawa ale przede wszystkim wyznaczającego nowe standardy. Bo Nowy Jork to nie tylko nowinki technologiczne i centrum przedsiębiorczości z słynnym Walk Street, to centralny punkt rewolucji obyczajowej, kulturowej i moralnej, szczególnie dla kobiet.
Przyznam ze dawno nie czytało mi się tak dobrze książki z tego gatunku. Ewa Winnicka ma lekkie pióro, język którym operuje trafia do czytelnika i jest łatwa w odbiorze, a fotografie i anegdoty ubogacają wszystkie te historie.
Zbuntowany Nowy Jork to bardzo ciekawy reportaż o wolności, przemianach społecznych, nadziejach na przyszłość i weryfikacji ich przez rzeczywistość wielkiego miasta.
To naprawdę inspirująca lekcja historii o czasach kiedy pieniądz wyznaczał pozycje, posiadanie stawało się nowym kultem a konsumpcja nową koniecznością.