Akcja trzeciej części cyklu Wyręby rozgrywa się w ostatnich miesiącach 1996 roku. Po wydarzeniach, które miały miejsce pod koniec września, budowa nowego domu staje pod znakiem zapytania, a Hubert Kosmala zastanawia się, czy niebezpieczeństwo nie przywędrowało za nim do Lublina. Ewa Firlej ma wrażenie, że niebo runęło jej na głowę, ale to dopiero początek jej problemów z Mikołajem. Tymczasem w okolicach Wyrębów mają miejsce przerażające wypadki wiązane przez niektórych z tragiczną śmiercią Marty i jej nienarodzonego dziecka. Czy słusznie? A może niebezpieczeństwo czai się zupełnie gdzieś indziej...? Aby sprostać wyzwaniom stawianym mu przez los, Hubert musi skorzystać z pomocy swojego przyjaciela.
Wydawnictwo: Videograf
Data wydania: 2018 (data przybliżona)
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 298
Tytuł oryginału: Nowy dom na Wyrębach II
Język oryginału: Polski
Stefan Darta to mój ulubiony polski autor piszący horrory, czy powieści grozy. Jego gawędziarski styl bardzo mi pasuje i świetnie bawię się na jego książkach. Nie musi epatować nadmiernie przemocą, aby wciągnąć czytelnika w świat opisywanych przez siebie historii. Tym razem zabiera nas znowu na Wyręby, gdzie ciągle krążą wilki, demony, strzygi, czy też inne nadnaturalne stworzenia i zjawiska. Trudno mi wskazać jakieś wady tej książki, bo naprawdę mnie wciągnęła, ale zabrakło świeżości pierwszej części, czyli "Domu na Wyrębach", który był dla mnie wielkim "wow" i niezmienne to mój numer jeden jeśli chodzi o polskie horrory (drugi jest "Inkub" Artura Urbanowicza).
Warto oczywiście przeczytać, ale jeśli ktoś poprzestanie na części pierwszej nie straci wiele.
Wyręby przyciągają mnie jak magnez. No i bardzo mnie intrygowała pisać Mikołaja. Okazał się zupełnie inny niż podejrzewałam. Muszę przyznać, że Darda bardzo umiejętnie sięga po wierzenia słowiańskie. Tym razem sięgnął po zupełnie inny typ demonów. Pojawiają się nowe postacie a każda z nich dodaje kolorytu.
Akcja w tym tomie wcale nie zwalnia a wręcz nabiera tempa. Zwłaszcza że Hubert ma coraz mniej czasu by ocalić swoich bliskich. Klimat pozostaje cały czas taki sam jak w poprzednich. Uwielbiam. Szkoda, że to już koniec. Zwłaszcza że pojawiło się nawiązanie do historii przedstawionej w "Czarnym Wygonie".
Trzecia część cyklu „Dom na Wyrębach”. Hubert jest świadomy, że niebezpieczeństwo nie minęło. W sąsiedztwie dzieją się dziwne rzeczy. Dochodzi też do makabrycznych zbrodni. Kim tak naprawdę jest Mikołaj, przyszły sąsiad Huberta? Czy z pomocą przyjaciela uda się pokonać zło czające się w okolicy? Horror wprowadza w świat słowiańskich wierzeń. W trakcie lektury uczucie strachu i niepokoju gwarantowane.
Bardzo podobała mi się cała seria, elementy grozy były fajnie wplecione w fabułę.
Nie mogłam się oderwać.
Trochę za dużo tu nowych postaci, tzw. "Wysokich", czyli płanetników, ktorzy potrafią wpływać na pogodę. Nie bardzo rozumiem, po co budowali tak szybko ten dom i czemu właściwie Mikołaj aż tak bardzo nie chciał dziecka, że był skłonny zabić ukochaną kobietę...
Był rok 1984, gdy w niewielkiej bieszczadzkiej wiosce miały miejsce dramatyczne wydarzenia, po których nieboszczykom przed pochówkiem odcinano...
W tym wydaniu znajdziecie: Słoneczną dolinę, Starzyznę, Bisy i Bisy II Witold Uchmann, doświadczony dziennikarz po pięćdziesiątce, zajmuje się opisywaniem...
Przeczytane:2023-01-13, Ocena: 3, Przeczytałem,
Obiecuję, że już ostatni raz przychodzę, aby Wam opowiedzieć o "Domu na Wyrębach"🤞 Więcej już nie poruszę tej historii. Zamykam drzwi, przekręcam kluczyk w zamku, odchodzę, pozostawiając dom, oraz to, co w nim pozostało już na zawsze. Niech teraz straszy innych i opowiada im swoją historię. A co to była za historia 🙆 Po trzech tomach tej serii chyba tylko raz poczułam uczucie strachu i lekkiego obrzydzenia. Ani mnie one nie przeraziły, ani nie poruszyły do tego stopnia, że bałbym się spojrzeć za siebie, czy aby ktoś za mną nie stoi. Mało tego, druga część z trzecią tak mi się mieszała, że w końcu nie wiem, co w konkretnej książce miało miejsce.
.
Trzy części, a w każdej z nim wspólnym mianownikiem jest dom. Dom, w którym najpierw umiera pierwszy właściciel w niewyjaśnionych okolicznościach. Każdy kolejny doświadcza strasznych i przerażających wizji, jakie nawiedzają ich podczas snu. Nawiedzona chata, w której dzieją się dziwne rzeczy, dookoła mroczny las, skrywający w sobie cmentarz, a głównych bohaterów nadal ciągnie w to miejsce, jak lep na muchy. Na ich miejscu dawno bym puściła z dymem tę chałupę, a moja noga więcej by nie postała w tym miejscu, bo po co kusić los.
.
Zakończenie, które miało zwieńczyć całą tę serię i w końcu wyjaśnić wszystko, tylko jeszcze bardziej pokręciło całą i tak zawiłą fabułę. Miałam nadzieję, że chociaż końcówka będzie mocna i mnie zaskoczy, bo czekałam na to bardzo, że to zakończenie jednak zrekompensuje mi to długie czekanie, ale tak się nie stało. Kompletnie jestem teraz skołowana i nie wiem, co tam się zadziało. Wydaje mi się, że autor trochę przedobrzył umieszczając wiele absurdalnych wątków, myśląc, że to zmieni charakter powieści.
.
Cała ta seria na swój sposób jest intrygująca i tajemnicza, czytając chcesz ją poznać bardziej, chociaż z gatunkiem grozy nie ma za wiele wspólnego. Nie możesz przestać się w nią zagłębiać, bo chcesz dojść prawdy i rozwikłać zagadkę tego domu, ale zarazem brakuje tutaj tej makabryczności i niepokoju, który powinien towarzyszyć w takich książkach na pierwszym miejscu. Liczyłam na to, że ostatnia część będzie takim wielkim uderzeniem, a jednak pozostawiła wielki niedosyt.
Chociaż Wyręby przyciągały mnie do siebie jak magnes, to z przykrością stwierdzam, ale jest to historia, o której po kilku dniach niestety, ale zapomnę i wymaże ją ze swojej pamięci.