"Ucieszyłem się tak, że nie potrafię wam tego opisać. Wziąłem Cukierka na ręce, był cały ciepły, i wybiegłem. Potem wróciłem po pół kilo cukru pudru. Kiedy wszedłem do domu, zawołałem: - Mamo! Mamo! Zobacz, co dostałem od pana Companiego! Kiedy mama zobaczyła Cukierka, otworzyła szeroko oczy, uniosła brwi i powiedziała: - Ależ to jest kot! - Tak - wyjaśniłem. - Nazywa się Cukierek, jest synem Bułeczki, pije mleko i nauczę go różnych sztuczek. - Nie, Mikołaj - powiedziała mama. - Mówiłam ci sto razy, że nie życzę sobie w domu zwierząt. Już kiedyś przyniosłeś mi psa, a potem kijankę i za każdym razem był dramat. Powiedziałam nie i koniec! Odniesiesz to zwierzę panu Companiemu! - Och, mamo! Mamusiu! - krzyknąłem. Ale mama nie chciała o niczym słyszeć, więc się rozpłakałem, powiedziałem, że nie zostanę w domu bez Cukierka, że jeśli odniosę Cukierka panu Companiemu, to pan Compani zabije Cukierka, a jeśli pan Compani zabije Cukierka, to ja też się zabiję, że w domu nigdy mi niczego nie wolno i że kolegom pozwalają na mnóstwo rzeczy, których mnie się zabrania".
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2009-08-05
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Czas trwania:11 godz. min.
Czyta: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr
Gościnny i Sempe to duet, który od wielu lat jest odpowiedzialny za sukces i ojcostwo Mikołajka.
Sempe stworzył nowe podwoje dla komiksu i sprawił, że wszedł on na prawdziwe szczyty sukcesu. Zawdzięczamy mu wiele min. niezwykłe postaci, jaką jest Lucky Luke, czy bracia Daltonowie.
Różni ich wiele, ale obaj mieli wspaniałe dzieciństwo, które znalazło swoje odzwierciedlenie na kartach wielu ich powieści.
Mikołajek to niesamowity dzieciak. A jego przygody opisane w książce „Nowe przygody Mikołajka” zmuszają nas nie tylko do śmiechu aż do łez, ale również do zastanowienia, jak wyglądało nasze dzieciństwo, zarówno z punktu widzenia dziecka, jak i dorosłego.
Często to, co wygadują dorośli ludzie stworzeni na potrzeby tej powieści wydaje nam się absurdalne aż do bólu, a gdyby dało się cofnąć, to okazałoby się, że sami mówiliśmy równie bezsensowne rzeczy.
Te historie ludziom, którzy są dorośli, pozwalają przyjrzeć się samym sobie, jakby stali przed magicznym lustrem, pozwalającym dojrzeć przeszłość i ze zgrozą stwierdzić, że choć dzieci mają zupełnie inny tok myślenia, niż dorośli, to ich wywody są raczej spójne i mądre i wypadałoby ich posłuchać.
Na uwagę zasługuje również udręczona postać nauczycielki, próbująca zapanować nad tą „grozą na ziemi”, która jest jej klasą. Jej poczynania są nie tyle rozpaczliwe, co wręcz zabawne, choć trzeba przyznać, że dzieciaki dają jej mocno w kość, co potwierdzają słowa tresera lwów z cyrku, który podziwia jej pracę, choć chyba by się z nią nie zamienił.
Każdy z dzieciaków to osobny, świetnie zarysowany bohater.
Uwielbiam Kleofasa, choć zdecydowanie za mało jest tej postaci w książce.
Bawi mnie Ananiasz, pupilek pani, niezbyt lubiany przez resztę dzieci oraz Gotfryd, który jest tak bogaty, że może mieć, co tylko zechce. Mistrzostwem było wprowadzenie do tej historii takich postaci, jak Alcest, który bez przerwy je i nawet chwali się, jakie potrawy będą gościć u siebie w domu jego rodzice na Boże Narodzenie oraz Jadwinia, która jest jedną z nielicznych postaci kobiecych, której autorzy oddali głos w tej książce.
Nie byłoby Mikołajka na świecie, gdyby nie jego książkowi rodzice, czyli wiecznie zabiegany, dający się wykorzystywać szefowi ojciec, znany lepiej w książce jako tata, oraz mama, pani domu i gospodyni, która całe życie poświęciła rodzinie, ale potrafi również o siebie zadbać np. robiąc prawo jazdy i po tej zwariowanej przygodzie przysięgając, że już nigdy więcej nie usiądzie za kółkiem.
I mamy jeszcze sąsiadów rodziców Mikołajka; z jednej strony to delikatnie zarysowani rodzice Jadwini, o których tak naprawdę niewiele wiemy, a z drugiej, pan z francuskim nazwiskiem nie do wymówienia i nie do zapamiętania, ale tak zabawny i arogancki, że wybija się na czołówkę moich ulubionych postaci w tej książce.
Dyrektor Dubon, nazywany przez dzieci Rosołem – bo ciągle mówi „spójrz mi głęboko w oczy”, a na rosole są oka - stale ich pilnuje, wraz ze swoim asystentem, by nie rozrabiali na przerwach, lecz jest to zadanie nie do wykonania, bo chłopcy stale na siebie krzyczą, obrażają się i biją, jak to chłopcy.
Ekranizacja Mikołajka była, moim zdaniem, niesamowitym sukcesem. Wiele scen „żywcem” wyjęto z książki, kilka dopisano, a aktorzy spisali się tak dobrze, że powinni zostać pierwowzorami z książki. Humor leje się niczym wodospad, a akcja pędzi do przodu, ale czytelnik nie ma wrażenia, by zmarnował przed ekranem choćby minutę swego cennego czasu.
Czytam, pochłaniam każde zdanie, uśmiecham się do siebie, śmieje się na głos, z uśmiechem na ustach zastygam w zamyśleniu. Wydanie specjalne Nowych przygód Mikołajka wywołuje we mnie takie emocje.
Sto dwadzieścia pięć opowiadań, które, tak jak ich bohaterowie, nie starzeją się. Mikołaj, Alcest, który bez przerwy je, Euzebiusz dający kolegom w nos, Gotfryd, któremu ojciec kupuje wszystko, Ananiasz będący ulubieńcem wychowawczyni, a niekoniecznie kolegów, Rufus, którego tata jest policjantem, Kleofas, który jest najgorszy w klasie, no i Jadwinia, która jest „bardzo fajna, mimo że jest dziewczyną”. I, przede wszystkim, mama, zarządzająca domem oraz zapracowanym tatą, który także w domu „musi odrabiać lekcje”. Wraz z pozostałymi bohaterami tworzą niepowtarzalny klimat opowiadanych językiem dziecka, i z jego perspektywy, historyjek. Razem z Mikołajkiem idziemy do szkoły, kina, na urodziny, do lekarza, na zakupy, na rodzinny obiad w restauracji, wyjeżdżamy na wakacje i odwiedzamy tatę w pracy, a także próbujemy zrozumieć rodziców (których „zrozumieć się nie da”), ich świat, łączące ich relacje.
Siła tych opowiadań tkwi w celności spostrzeżeń zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Te pierwsze rozpoznają swój świat, ci drudzy przypominają sobie dziecięce patrzenie i celne obserwacje. Każde z tych opowiadań łączy ciepło, wrażliwość i dowcip z trafnym, nieraz ironicznym, spojrzeniem na świat dorosłych. To książka, przy czytaniu której śmiałam się do łez: „No bo co w końcu, kurcze blade!”
R. Goscinny & J.-J. Sempé, Nowe przygody Mikołajka. Wydanie specjalne podwójne, przeł. B. Grzegorzewska, wyd. Znak 2014, ss. 785.
W tym grubaśnym naprawdę tomiszczu w okolicę domu Mikołajka sprowadza się Jadwinia z rodzicami:) Mnóstwo zabawnych zdarzeń i całe setki bójek kumpli z klasy Mikołajka- oto co czeka czytelnika;)
Mikołajek jest rewelacyjny! Jego dziecięca logika myślenia i działania wzrusza i bawi. Historie o nowej trąbce czy płycie z piosenką o słoniu, bądź o wycieczce do zoo są majstersztykiem literatury dziecięcej. Przygody Mikołajka czyta się równie dobrze, jak opowieści o misiu Paddingtonie. Język jest prosty i elegancki zarazem. Wszystko okraszone jeszcze cudownymi ilustracjami. Polecam całym sercem!
Kultowy Mikołaj powraca. Ciąg dalszy przygód małego bohatera i jego przyjaciół. Perypetie w szkole, w domu. Rożne sytuacje z sąsiadami, na zakupach. Codzienne życie, które obfituje w zabawne sytuacje. Spostrzeżenia młodego człowieka i trafne, chociaż czasem bardzo zabawne wnioski. Moje dzieci uwielbiają Mikołajka i zawsze namawiają na jeszcze jeden rozdział. Książka dla dzieci i dorosłych. Świetna rozrywka dla całej rodziny.
Witamy wiosnę z Mikołajkiem! "Dzisiaj będzie naprawdę wesoło. Wyjeżdżamy na piknik z panem i panią Blédurt. br />br /> – Jadę pierwszy! –...
Z Mikołajkiem jesień niestraszna! – Może zagramy w kulki? – powiedział Euzebiusz. – Kulkami nie można niczego stłuc. To był naprawdę...