Niedziela, która zdarzyła się w środę

Ocena: 5 (9 głosów)
Miałem szczęście być świadkiem, kiedy pewnym ludziom w środę przydarzyła się niedziela. To moja pierwsza reporterska książka. Z czasów, kiedy uwielbiałem pisać o Polsce, kiedy nie prowadziłem jeszcze talk-show w telewizji i kiedy nie miałem pojęcia, że pojadę w jakimkolwiek celu do Czech. Są to reportaże o przeciętności, bo sam pochodzę z przeciętnego miasteczka i, jak mówi mój tata Jerzy Szczygieł, to piękne być przeciętnym. Nowa Polska po upadku komuny postawiła przed przeciętnymi nieprzeciętne zadanie. Dlatego proszę potraktować tę książkę jako relację z zawodów w utrzymywaniu się na powierzchni — Mariusz Szczygieł (2011)

"Szczygieł łapie czas jak nikt inny nasycając swoje teksty choćby marzeniem bohaterki, by za odprawę z pracy kupić synowi 'kurtkę z koca'. Słucha wszystkich, jeżeli kogoś zawstydza, to tylko czytelnika, bo każe myśleć i mieć oczy szerzej otwarte. Jeżeli w przyszłości historycy będą chcieli się dowiedzieć czegoś o Polsce lat dziewięćdziesiątych, współczesna literatura piękna nie da im za dużo, książka Szczygła – bardzo wiele". Paweł Dunin-Wąsowicz, "Machina" (1997)

"Za kilka lat ta książka będzie pewnie ważnym dokumentem historycznym o czasach, które badacze nazywają okresem transformacji. Bohaterowie reportaży Mariusza Szczygła są niczym marionetki, których losem pociągają niezrozumiałe wypadki. Te wypadki to nie choroba, śmierć, czy powódź. To: demokracja, rynek, prywatyzacja, popyt i podaż". Paweł Śpiewak, "Życie" (1997)

"Przyszłość już nadeszła, owe kilka lat minęło dawno. (Niedziela, która zdarzyła się w środę wyszła pod koniec 1996 roku). Uznaliśmy, że dziś jest to już książka historyczna.

Tekstom reportera towarzyszą zdjęcia Witolda Krassowskiego, który w tym samym czasie co Mariusz Szczygieł, między rokiem 1989 a 1997, rejestrował życie nowej Polski. Był to czasy bardzo fotogeniczne, bo ludzkie twarze zmieniały się jak nigdy dotąd. Do tego Witold Krassowski zarejestrował je na prawdziwych negatywach, bo była to epoka sprzed fotografii cyfrowej.

Informacje dodatkowe o Niedziela, która zdarzyła się w środę:

Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2011-05-01
Kategoria: Inne
ISBN: 978-83-7536-249-7
Liczba stron: 256

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Niedziela, która zdarzyła się w środę

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Niedziela, która zdarzyła się w środę - opinie o książce

Avatar użytkownika - jukka82
jukka82
Przeczytane:2015-12-30, Ocena: 6, Przeczytałam,
Mariusza Szczygla uwielbiam od lat :) Ten zbiór reportaży przeczytałam po raz drugi. Szczygieł jest barcznym, ale bardzo życzliwym obserwatorem, Świetna lektura. Obowiązkowa dla każdego dziennikarza
Link do opinii
Avatar użytkownika - benioff
benioff
Przeczytane:2014-07-15, Ocena: 6, Przeczytałem, czytam regularnie w 2014 roku, Mam,
"Miałem szczęście - pisze Szygieł - być świadkiem, kiedy pewnym ludziom w środę przydarzyła się niedziela. To moja pierwsza reporterska książka. Z czasów, kiedy uwielbiałem pisać o Polsce, kiedy nie prowadziłem jeszcze talk-show w telewizji i kiedy nie miałem pojęcia, że pojadę w jakimkolwiek celu do Czech. Są to reportaże o przeciętności, bo sam pochodzę z przeciętnego miasteczka i, jak mówi mój tata Jerzy Szczygieł, to piękne być przeciętnym. Nowa Polska po upadku komuny postawiła przed przeciętnymi nieprzeciętne zadanie. Dlatego proszę potraktować tę książkę jako relację z zawodów w utrzymywaniu się na powierzchni." Mimo iż temat określa autor mianem przeciętnym, każdy z reportaży (obrazków) pomieszczonych w tym zbiorze błyszczy nieprzeciętnie i skrzy się od wielości sensów, nie łasi się tanią pointą i zgrabną lecz jałową tezą. Próbuje dać uczciwą, przepełnioną przy tym czułością relację z przemian, jakie zaszły w mieszkańcach tej dziwnej krainy nad Wisłą po roku 1989. Czasem wieje grozą, czasem nie sposób nie parsknąć śmiechem, samo życie, rzec by można, podane w sposób jakie czynić potrafią to nieliczni, obdarzeni szczególną empatią, nieprzeciętnym talentem i brawurowym piórem.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Noelka
Noelka
Przeczytane:2014-02-28, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2014, Przeczytane,
"Niedziela, która zdarzyła się w środę" - zbiór reportaży

"Miałem szczęście być świadkiem, kiedy pewnym ludziom w środę przydarzyła się niedziela. To moja pierwsza książka reporterska" - wspomina Mariusz Szczygieł.

Reportaż nie jest łatwą formą przekazu. Można zatracić obiektywizm albo za bardzo "się napuszyć" przy jego tworzeniu. A przecież taki tekst powinien być przeznaczony dla każdego. Powinien być napisany językiem prostym i bliskim zwykłym ludziom. Na szczęście reportaż w Polsce ma się całkiem dobrze, o czym świadczy "Niedziela, która wydarzyła się w środę" Mariusza Szczygła.

Autor opisuje w nim polskie realia w latach 90. Mnie okres ten kojarzy się głównie z zabawą na trzepaku, graniem w gumę czy wymienianiem się kolorowymi karteczkami z koleżankami z podwórka. Pamiętam jeszcze, że płaciło się wtedy tysiącami, a zarabiało miliony. Co z tego, jak pieniądz miał małą wartość. Autor przybliża tamte czasy. Książka podzielona jest na 16 rozdziałów, a każdy z nich pokazuje inną historię.

Najbardziej spodobał mi się rozdział "Poczet pokrzywdzonych w III RP". Jedną z bohaterek była Helena Zamorska z Wrocławia, która poskarżyła się Rzecznikowi Praw Obywatelskich na użycie niepokojącej pieczątki. Otóż, gdy poszła pewnego dnia do urzędu dzielnicowego, wstemplowano jej do dowodu osobistego jakiś 11-cyfrowy numer. Zaniepokojona zgłosiła sprawę do Rzecznika, gdyż chciała się dowiedzieć, o co chodzi. Jak opisuje to zdarzenie Mariusz Szczygieł: Urzędniczka nie umiała wyjaśnić dlaczego wbija pieczątkę i jakie stempel ma znaczenie. Helena Z. oburzyła się: nie pytając o zgodę ktoś zadysponował jej dowodem osobistym i jeszcze nie potrafi się z tego wytłumaczyć. Helena Z. przypomniała sobie: numeruje się rejestrowane prostytutki! Jak to się skończyło, tego nie zdradzę. Wspomnę jedynie, że wnioski są zabawne i smutne zarazem.

Ciekawy jest także rozdział "Polska w ogłoszeniach". Zadziwiające jest to, co ludzie w nich pisali. Najbardziej osobliwe to: "Sprzedając kamienie żółciowe, zarobisz fortunę". Peter Zuzek skupuje suche kamieniej żółciowe. Koloru brązowego, bo rdzawy farbuje. Za 1 gram całych płaci 8 USD. Nie kupuje kamieni pokrytych białą pleśnią ani rurek z przewodów żółciowych. Osobistej dostawy tylko po ustaleniu terminu. Jednakże okazuje się, że chodzi o kamienie bydlęce, a nie ludzkie. Inne, pokazuje, jak ludzie kombinowali: "Przyjmę reklamę na antenę satelitarną. Mam balkon w centrum Babimostu". Jak można się podziewać, nie było odzewu.

Jako miłośniczkę kryminałów zainteresował mnie także rozdział "Mord polski", w którym zostają przestawione statystyki dotyczące zabójstw w 1993 roku. Okazuje się, że popełniono ich aż 1106, był to rekord w powojennej Polsce. Mariusz Szczygieł opisał kilka przypadków tych morderstw, w tym na zamówienie.

Największe kontrowersje wzbudził reportaż "Onanizm polski", o czym pisze Szczygieł w postscriptum zatytułowanym "Listy do onanisty". Podobno ludzie zwracało "Gazetę Wyborczą", w której został wydrukowano ten artykuł. Po reportażu nadeszły do redakcji listy, z których wiadomo, że tekst jest "szokujący", "pokrętny", "rewelacyjny". Jest także "parszywym montażem". Czytano go z "wielką przyjemnością", "z niesmakiem", "z obrzydzeniem". Autor reportażu dla niektórych jest "imponująco odważny", dla innych "z mózgu obrany".

Reportaże miejscami bawią czytelnika, miejscami skłaniają do refleksji. Na pewno nie da się przejść wobec nich obojętnie. To taki powrót do przeszłości, nie zawsze wesołej. Mariusz Szczygieł zestawił w swojej książce różnorodnych bohaterów, m.in. pracowników podupadającego zakładu Elwro, kobietę, która jest zaradna a mimo to bezrobotna oraz mężczyznę, który miał dla autora "gorący" temat na reportaż. Szczygieł pisze także o budowie sanktuarium w Licheniu czy o radiu Maryja.

Warto wspomnieć także o fotografiach Witolda Krassowskiego, których nie było w pierwszym wydaniu książki z 1996 roku. Stanowią one duży walor, gdyż znakomicie ilustrują tamte czasy. Zostały uchwycone na prawdziwych negatywach, gdyż nie było jeszcze aparatów cyfrowych. Polecam tę książkę miłośnikom reportaży oraz Mariusza Szczygła. Chętnie przeczytałabym inne reportaże tego autora.

Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2014-06-16, posiadam,
Niedziela, która zdarzyła się w środę jest swoistym alfabetem Polski lat 90. Od Amwaya zaczynając... na zabójstwach kończąc. Szesnaście reportaży skupia się na chyba każdej dziedzinie życia: pracy, seksualności, religii, rozrywce, mowie i języku, przestępstwach i prawie. Tematy spięte codziennością zwykłego człowieka tworzą wnikliwy obraz tamtych czasów, czasów niełatwych, bo pełnych zmian. ,,Nowa Polska po upadku komuny postawiła przed przeciętnymi nieprzeciętne zadanie. Dlatego proszę potraktować tę książkę jako relację z zawodów w utrzymywaniu się na powierzchni" - takimi słowami Mariusz Szczygieł podsumowuje swoją książkę. W czasie lektury kolejnych reportaży można zauważyć, jak trudne było utrzymywanie się na powierzchni, podczas gdy uderzały kolejne fale zmian. Jedni trzymali się starych przekonań, inni próbowali łapać kolejne fale licząc, że zaniosą one ku lepszemu życiu. Reportaże te nie są ,,surowe", jeśli mogę to tak ująć. W trakcie recenzowania powieści często wspomina się o tym, że bohaterowie są ,,papierowi" bądź ,,pełnokrwiści", a czy taką kategorię można przełożyć na reportaż? Wydaje mi się, że tak. Mariusz Szczygieł potrafi nas, czytelników, zafascynować osobami, które spotkał, wie, jak słowami przekazać okoliczności, sylwetkę człowieka i jego przeżycia; jak uczynić z każdego bohatera jednostkę. Którekolwiek zagadnienie by nie poruszał, najpierw szuka w nim człowieka i słucha jego historii, a my słuchamy razem z nim. Jednocześnie serwuje nam mnóstwo ciekawostek, perełki z tamtych lat, o które byśmy nigdy nie zapytali w kontekście tego okresu, bo by nam to do głowy nie przyszło (jak chociażby reportaże o disco polo, seksualności czy morderstwach). W wypowiedzi autora, w której przytacza on słowa swojego ojca, pojawia się zwrot ,,to pięknie być przeciętnym". Trzeba przyznać, że kryje się w tym wiele prawdy. Zazwyczaj tępi się przeciętność, uwiera myśl, że jest się takim, jak inni, utożsamia się to ze słabością, nudą, bylejakością. Za to przeciętność w reportażach Mariusza Szczygła budzi ciekawość, wywołuje rozbawienie na przemian ze smutkiem, uderza barwnością, choć rozgrywa się w świecie, który kojarzymy z szarymi blokowiskami. Tak, zwyczajność tego życia ma w sobie piękno. Na nudę i bylejakość nie ma tu miejsca. Z drugiej strony nie brakuje gorzkiej refleksji, że mimo ciągłych zmian, wiele rzeczy pozostaje niezmienne. Nadal ludzie borykają się z bezrobociem, nadal ,,kombinowanie" jest dla wielu osób metodą na życie. Niby tyle się zmieniło, ale ciągle istnieją elementy codziennego życia, które jakby zignorowały pęd do zmian. Niedziela, która zdarzyła się w środę jest świetnym zbiorem wciągających reportaży, który mogę polecić wszystkim, a w szczególności osobom zainteresowanym fascynującą podróżą do codzienności wrzuconej w wir zmian. Ja już planuję zapoznać się z kolejnymi książkami pana Szczygła, bo skoro debiut jest tak dobry, to dalej, wraz z nabywanym doświadczeniem, może być tylko lepiej.
Link do opinii

Lata 90-te to dla Polski czas przełomu i transformacji ustrojowej. To czas intensywnych przemian społecznych, ekonomicznych, obyczajowych. To czas masowych zwolnień z zakładów pracy, pikującego w górę bezrobocia, szalejącej inflacji. To pierwsza fala muzyki disco polo na kasetach i zachłyśnięcie się Zachodem .

Dla mnie, smarkatej nastolatki, to czasy „Beverly Hills 90210”, wesolutkiej zagranicznej muzyki disco, dżinsów z podwiniętymi nogawkami i krótkim topem (a jakże) oraz wielkich nastoletnich spraw i problemów.

I dopiero Mariusz Szczygieł uświadomił mi jakie to były czasy szare, smutne i przygnębiające, jak wielu ludzi tracąc pracę i nie mogąc znaleźć kolejnej traciło nadzieję i jak inni zakładali swoje biznesy i wykorzystywali swoją pozycję wszechwładnego szefa. Każdy radził sobie jak mógł i jak umiał, autor przedstawił nam całą plejadę osobowości, o różnych charakterach i o różnym postrzeganiu rzeczywistości, dla jednych to czas wielkich nadziei i marzeń, dla innych ogromne zagubienie i bezradność.

Ten zbiorek reportaży jest słodko-gorzki, czasem dołujący i przygnębiający, czasem zabawny (nie sposób się nie uśmiechnąć czytając wypowiedzi lidera pewnego zespołu disco polo) i wzruszający. Dla mnie każdy jest świetny, każdy zmusza do refleksji, do pomyślenia. Każdy porusza ważne sprawy. Wszystkie charakteryzuje lekkie pióro i wnikliwa obserwacja autora, który jak zawsze z dużym wyczuciem opisuje losy zwykłych obywateli, próbujących dostosować się do nowej rzeczywistości, nie ocenia ich i nie wyśmiewa choć nie brak w nich ironii i gorzkiego humoru.

Książka została dodatkowo wzbogacona doskonałymi fotografiami Witolda Krassowskiego, które przemawiają do nas niekiedy bardziej wymownie niż tekst. „Niedziela, która zdarzyła się w środę” to kawał naszej rzeczywistości i przeczytać trzeba koniecznie.

Link do opinii
Avatar użytkownika - jusia
jusia
Przeczytane:2013-02-24, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki - 2013,
Zbiór reportaży napisanych przez Mariusza Szczygła między rokiem 1989 a 1997, dla jednych będzie to powrót do tamtych czasów w których żyli, a dla niektórych będzie to podróż w Polskę jakiej nie znali. Pierwszą reporterską książkę pana Szczygła oceniam bardzo wysoko, za pokazanie prawdy, odwagę w poruszanych tematach, oraz zainteresowanie czytelnika tamtą trudną rzeczywistością.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Muminka789
Muminka789
Przeczytane:2016-07-01, Ocena: 4, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - Birgitta
Birgitta
Przeczytane:2013-02-13, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
Inne książki autora
Projekt: Prawda
Mariusz Szczygieł 0
Okładka ksiązki - Projekt: Prawda

OPIS DETALE „Projekt prawda” to pozycja, jakiej na polskim rynku wydawniczym jeszcze nie było. Książka ta jest kolażem, na który składają...

Fakty muszą zatańczyć
Mariusz Szczygieł 0
Okładka ksiązki - Fakty muszą zatańczyć

Dlaczego bez szczegółu nie ma ogółu? Czym różni się fakt od faktu podanego czytelnikom? Czy na pewno Z zimną krwią Trumana Capote’a jest pierwszą...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy