Uważaj, czego sobie życzysz - z marzenia, by spotkać prawdziwego smoka, może się zrodzić wiele zębatych i pokrytych łuską kłopotów.
Po przygodach z udziałem wolpertingera Ryśka, psów otrutych wróżkowym pyłkiem, mantykory, jednorożca i innych magicznych podopiecznych przychodni w Zrębkach techniczka weterynaryjna Florka Kuna czuje się już w swojej nowej pracy - u boku weterynarki-nekromantki - nieco pewniej. Czy jest jednak gotowa na... plagę drakonidów?
Florka, jej współpracownik - faun Bastian i nieumarła szefowa, doktor Izabela Pokot, mają przed sobą kolejne wyzwania: trokarowanie katoblepasa, eksmisję aitwarasa i łapanie aż nazbyt zdrowego tatzelwurma. Codzienna praca w przychodni zajmującej się magicznymi stworzeniami wymaga zimnej krwi - niełatwo o nią jednak, gdy nowa techniczka zachowuje się podejrzanie, magiczny kot miota przepowiedniami, a za rogiem czyha przeciwnik prawdziwie przerażający: media...
Poznaj tajemnice opieki nad magicznymi stworzeniami! Z czym tym razem przyjdzie się zmierzyć Florce i załodze fantastycznego gabinetu weterynaryjnego?
***
W małych miejscowościach życie płynie spokojnie... chyba że pracuje się w gabinecie weterynaryjnym specjalizującym się w zwierzętach magicznych. Wtedy każdy dzień może przynieść niespodzianki w rodzaju demonicznych myszek, kłobuków z dermatozą, jeden pacjent zje drugiego albo nagle wystąpi gwałtowny wysyp smoków... Od malutkiej wiwerny do okazałego krepla. Nie ma lekko!
Ewa Białołęcka
BIOGRAM
Joanna W. Gajzler
ur. 16 marca 1991 r.
Studiowała twórcze pisanie na Uniwersytecie Łódzkim. Zadebiutowała powieścią Bóg Maszyna, która zdobyła nominację do nagrody Zajdla za 2021 rok. Zawodowo techniczka weterynarii, która kocha herbatę i własne stadko zwierzaków, towarzyszących jej podczas wszystkich procesów twórczych. W 2023 r. nakładem wydawnictwa SQN Imaginatio ukazał się Necrovet. Usługi weterynaryjno-nekromantyczne, historia skradła serca dziesiątek tysięcy czytelników.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2023-11-15
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 368
„Necrovet. Metody leczenia drakonidów” to moje kolejne, chyba nawet bardziej udane spotkanie z Florką Kuną – młodą techniczką weterynaryjną, która licząc na trochę spokoju wyjechała pracować w małej miejscowości, która, jak się okazało, ostoją spokoju nie była. Po przygodach z udziałem przeróżnych magicznych stworzeń, w tym wolpertingera Ryśka, psów otrutych wróżkowym pyłkiem, mantykory, jednorożca i innych magicznych podopiecznych przychodni w Zrębkach Florka Kuna zaczyna czuć się w swojej nowej pracy nieco pewniej. Kobieta razem ze współpracownikiem faunem Bastianem i nieumarłą szefową, doktor Izabelą Pokot muszą stawić czoła kolejnym nietypowym wyzwaniom.
Drugi tom cyklu to jeszcze bardziej fascynująca i intrygująca przygoda, bowiem skupia się na leczeniu drakonidów. Dość tajemnicza jest to nazwa, sami przyznacie, która zresztą występuje już w tytule. A chodzi o smoki, czyli motyw magicznych stworzeń, który w książkach z takimi istotami lubię najbardziej. Autorka znowu zaskakuje czytelników nietypowym połączeniem lecznicy dla magicznych stworzeń i codziennej, dość typowej pracy weterynaryjnej, tworząc unikalny świat urban fantasy. Pisałam to w recenzji pierwszego tomu, napiszę również tutaj, fakt, że autorka jest z zawodu technikiem weterynarii wiele tej powieści daje. Zdecydowanie wie, o czym pisze, jeśli chodzi o wiedzę z zakresu weterynarii. I to mimo dość niestandardowych obowiązków głównej bohaterki oraz połączenia klasycznej weterynarii z magiczną i dodatkiem nekromancji. Dzięki zawodowej wiedzy, problemy, z jakimi muszą mierzyć się książkowi podopieczni przychodni wypadają realistycznie.
Opowieść jest wypełniona magią po brzegi, ale oprócz magii pełna jest humoru, łez, a także ciekawych zagadek związanych z opieką nad magicznymi stworzeniami. Autorka umiejętnie buduje atmosferę, przenosząc czytelnika do magicznego świata, gdzie codzienna praca w klinice staje się wyzwaniem, a każde spotkanie z nietypowymi pacjentami przynosi nowe przygody. Jednym z mocnych punktów powieści jest realizm postaci głównej, Florki, która staje się coraz bardziej wyrazista i złożona. Florka się zmienia. Nie jest już tą samą dziewczyną, która pojawiła się w Zrębkach. W tym tomie nie irytuje tak bardzo jak w pierwszej części. Ta początkowo nieporadna, wiecznie wątpiąca w siebie kobieta nabiera pewności siebie nie tylko w relacjach ze swoimi zwierzęcymi podopiecznymi, ale też ze współpracownikami. Relacje między bohaterami, zwłaszcza między Florką a Bastianem, są naturalne i przyjacielskie, co dodaje tej opowieści głębi i wiarygodności.
Po raz kolejny bawiłam się wyśmienicie. Powieść wciągnęła mnie błyskawicznie w swój świat i pochłonęłam ją w mig. Dobrze się ją czyta, jest takim antidotum na gorszy dzień. Zdecydowanie poprawia nastrój. Książka skupia się na magicznych zwierzętach (kocham za smoki!), nekromancji i trudnościach związanych z pracą weterynaryjną w świecie pełnym magii. Do tego jest przepięknie wydana. To świetna opowieść, którą serdecznie Wam polecam!
"Necrovet. Metody leczenia drakonidów" to drugi tom serii od Wydawnictwa SQN.
Tym razem autorka zapoznaje nas z drakonidami, które dość nieoczekiwanie odwiedzają Zrębki. Florka, Bastian oraz ich szefowa Iza mają pełne ręce roboty. Do tej trójki dochodzi Zuza. Czy nowa techniczka przetrwa trudy związane z leczeniem magicznych zwierząt? A może wcale nie chodzi jej o stan podopiecznych?
W tej części tak jak wskazuje tytuł uwaga skupia się na drakonidach. To spora grupa różnorodnych zwierząt: wiwerny, aitwarasy, czy tatzelwurmy to tylko kilka przykładów. Jednak nie zabraknie także starych pacjentów lecznicy. W tym naszego rogatego zająca Ryśka ?
Oprócz większej ilości magicznych zwierząt lepiej poznajemy naszych bohaterów. Mamy też styczność z rasizmem, czy chorobami psychicznymi. Trudne tematy poruszane w tej książce nie są pokazane sztucznie. Jako czytelnicy jesteśmy w stanie zrozumieć ból bohaterów dotkniętych przez okrutne zachowania innych. Florka jest bardzo empatyczna i czytelnik zostaje tak wciągnięty do świata, że wszystkie emocje odczuwa razem z nią.
Przez książkę przewija się też pewna przepowiednia i bardzo tajemnicza istota, która jest jej autorem...
Przez epilog mam ochotę sięgnąć od razu po kolejny tom!
Poprzedniczkę oceniłam jako średnią, z myślą o poprawie w przyszłości. Poprawy nie ma.
No dowiedziałam się, czy Bastian i Florka skończą razem -- wszystkie znaki na niebie i ziemi o tym mówiły, dlatego też inaczej się nie stało. Ich romansse jest taki... podstawówkowy? Niby mam trochę doświadczenia w tej materii, i czy to tak wygląda, tak powoli, takie łapanie za rączki i mizianie pyszczkiem? Że chłop jeszcze nie chodzi sfrustrowany, a babka podburzona to ja nie wiem.
Pojawiają się nowe zwierzęta - w tym masa smokopochodnych, centaur i jakieś dziwne szczurzyce. I ten kot-wróż, serio, wierzyć w kocią przepowiednię, oj Flor, Flor... I coś podejrzanie sporo zabiegów sterylizacji / kastracji w tej książce, bardzo podejrzane...
Wizyta u rodziny - oczywiście pretekst do pokazania stereotypów, że jak Polak, to wiadomo, rasista. I fanatyk religijny. I jeszcze wegetarian gnębiciel. Ten kawałek jest zbyt przerysowany, pewnie, tacy ludzie się trafiają, ale kaman. Flor tylko spuściła nos na kwintę, popłakała i spieprzyła, zamiast bronić swoich racji.
I z drugiej strony mam ten świat 'życzeniowy' - jej ciotki mieszkają razem i jakoś nikt na nich krucjaty nie robi. Ona chodzi z fantastyczną istotną i jakoś nikt w tej pipidówie ich nie wiesza. Wartości miejskie zamieniły sie z zaściankowością małych wsi - i mówię to ja, wsiok. Prędzej dostałaby wpierdol tu, na wsi, a nie od swojej babci.
Kolejna rzecz, którą nie lubię we współcześnie pisanych książkach (ale i w mowie, w artykułach, grach) - feminatywy. Nasrane ich od cholery. Wiem, że istnieją i wiem, że dla niektórych najwyższym celem życia jest, by nazywali go nie centaurem, ale centaurydą (wgl. to mi słownik podkreśla to słowo jako błąd w pisowni, haha)... Ale to nie ja. Mnie wciskanie feminatywów denerwuje, bo co ci szkodzi pisać pani / pan? Podobne szaleństwo z wybieraniem zaimka. A idź w cholerę z tym, jak ktoś chce cię nazwać bucem, to cię bucem nazwie, a nie, będzie się zastanawiał, co powiedzieć, żeby tylko się nie poczuć pśyklo, bo pan nie powiedział they, ale she...
Generalnie to może i pierdoły, co piszę, takie wyszukiwanie na siłę, ale mnie to męczyło. Poprzedniczkę przeleciałam szybko, a z tym się modowałam ze trzy tygodnie, a nie jest to duża książka i pisana jest językiem licealisty. Trzeciego tomu już nie ruszę, nie mam siły sprawdzać, czy pani autorka coś w nim poprawi. Pewnie nie.
W królestwie Antianu, położonym na nieskończonym oceanie, istnieje siła zwana Wolą, z której mogą korzystać wyłącznie bogowie. Życie mieszkańców królestwa...
Kto nie marzy o ucieczce na wieś - doskonałym leku na wypalenie i zniechęcenie życiem? Florka Kuna, młoda wiekiem, ale bogata w nieprzyjemne doświadczenia...
Przeczytane:2024-07-09, Ocena: 3, Przeczytałem, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, 52 książki 2024,
„Necrovet. Usługi weterynaryjno-nekromantyczne” w drugiej odsłonie niestety nie spełnia oczekiwań. Mimo interesującego pomysłu na fabułę i wprowadzenia nowych, magicznych stworzeń, książka rozczarowuje na wielu poziomach. Bohaterowie pozostają płytcy i mało przekonujący, a ich działania często wydają się wymuszone i pozbawione logiki.
Wątek romantyczny w tej części jest wyjątkowo słaby – brak chemii między postaciami sprawia, że ich relacje wydają się dziecinne i sztuczne. Zawiedzeni będą również ci, którzy liczyli na sielską, wiejską atmosferę, gdyż ta w ogóle nie została w książce oddana. Dodatkowo, autorka wprowadza poważne tematy, takie jak samookaleczanie i problemy ze zdrowiem psychicznym, bez odpowiedniego przygotowania i rozwinięcia, co sprawia, że te wątki wydają się nie na miejscu i niewiarygodne.
Chociaż nowe postaci i magiczne stworzenia mogłyby wnieść coś świeżego, ich obecność nie ratuje fabuły. Pojawienie się nowej techniczki weterynarii, Zuzy, oraz jej dynamiczna interakcja z zespołem przychodni, są słabo zarysowane i mało interesujące. Kolejne epizody przygód z magicznymi zwierzętami nie są wystarczająco porywające, by utrzymać uwagę czytelnika.
Jedynym jasnym punktem tej książki jest interpretacja Pani Anny Dereszowskiej w audiobooku, która zdołała tchnąć nieco życia w tę pozbawioną polotu historię. Mimo to, oceniam „Necrovet. Usługi weterynaryjno-nekromantyczne” na 3/6, głównie za pomysł i wykonanie audiobooka. Niestety, brak spójnej fabuły, płytkość postaci i nieudane próby poruszenia poważnych tematów czynią tę książkę mało satysfakcjonującą lekturą.