Nie wiadomo, czy John ocalił nerkę i czy nadal mieszka w parku. Śliczna Negin wyjechała do Niemiec, żeby zostać tam policjantką. Merhavi wciąż jest samotny, opiekuje się staruszkami i marzy o miłości. Mahfoud pracuje w Rzymie, w Zarze... a w lesie pod Hajnówką umiera właśnie kolejny człowiek, którego imienia nigdy nie poznamy.
Trzy miesiące, podróż przez cztery kraje, spotkania z ludźmi dziesięciu narodowości. Wszystko po to, żeby zrozumieć motywacje, lęki i nadzieje tych, których nazywamy uchodźcami. Ostatecznie zaś po to, aby odkryć, że próby zatrzymania ruchów migracyjnych skazane są na porażkę. Nawet jeśli mogą umrzeć w drodze - będą iść. Będą iść - tak samo jak my kiedyś szliśmy.
"Nawet jeśli umrę w drodze" to książka dla tych, którzy uchodźców chcą potraktować jak ludzi, a nie jak temat polityczny czy narzędzie propagandy. Każdy z nich ma inną twarz, ale to nie oni nam zagrażają. To my sami zagrażamy naszej cywilizacji, odwracając się od jej największych zdobyczy - troski o najsłabszych i równych praw, przysługujących każdemu człowiekowi.
Monika Białkowska (ur. 1977) - dziennikarka, publicystka, autorka programu "Reportaż z wycinków świata".
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2022-04-12
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 336
Język oryginału: polski
Autorka jest dziennikarką i publicystką oraz twórcą programu "Reportaż z wycinków świata".
"Ucieknę stąd. Ucieknę przed śmiercią. Przyjdę do ciebie, nawet jeśli umrę w drodze. Bo umieranie w drodze do ciebie jest lepsze niż życie w moim kraju".
Rozdzierające serce słowa, które aby dobrze zrozumieć trzeba przeczytać ponownie.
Co takiego czują ludzie, dla których wszystko będzie lepsze od pozostania we własnym kraju?
Autorka napisała bardzo wzruszający, pełen bólu i smutku reportaż o uchodźcach, ale jako ludziach, a nie przepychankach politycznych i szerzenia propagandy.
Autorka podczas swojej podróży zabiera nas do Aten, Włoch, Szwecji i Polski. Przedstawia historie ludzi należących do dziesięciu narodowości.
Poprzez ich opowieści pokazuje nam ich strach, płacz, ból, gorycz, ale i nadzieję na lepsze jutro.
Autorka w swoich podróżach skupiła się na historiach ludzi nie wchodząc w politykę, jedynie dostajemy zarys danej sytuacji. Co dla mnie jest na plus ponieważ słysząc słowo polityka już mi się słabo robi.
Temat głęboki jak rzeka, a każdy z nam widzi co się dzieje i komentarz tutaj jest zbędny.
Książka jest bardzo emocjonująca. Ci ludzie chcieli normalnie żyć w swoim kraju, mieć rodzinę, dzieci, iść do pracy robić zakupy, cieszyć się drobnostkami. Niestety większości z nich zostało to odebrane.
W imię czego?
Bardzo podoba mi się pióro autorki oraz sposób w jakim przekazała nam historie.
Wszystko jest podzielone na rozdziały, które mają podtytuły. Lubię taki zabieg w książkach tego typu.
Jeśli chcecie poczytać o ludziach, którzy stali się uchodźcami i tym co czują każdego dnia polecam.
Przed świętami, jak co roku, mój mąż z synem wybrali się na spacer połączony z oglądaniem Grobów Pańskich w kościołach. Nie dziwi, że większość z nich nawiązywała do trwającej na Ukrainie wojny. Młody z przejęciem dzielił się swoimi wrażeniami i zadał mi pytanie, które wywołało we mnie wstyd, smutek i rozgoryczenie.
Nawiązując do jednej z instalacji, na której były wypisane daty wojen, które toczą się, bądź toczyły niedawno na świecie zapytał: Mamo dlaczego Polacy nie pomagają Syryjczykom i innym ludziom uciekający przed wojną, tak jak uchodźcom z Ukrainy? I co miałam odpowiedzieć mojemu ufnemu, mądremu i empatycznemu 11-latkowi, który już teraz widzi, że ludzi wokół dzieli się na lepszych i gorszych, tych którym pomóc trzeba i tych, których traktuje się się jak problem, którego szybko należy się pozbyć.
Ta trudna rozmowa zbiegła się dla mnie z lekturą książki "Nawet jeśli umrę w drodze. Twarzą w twarz z uchodźcami" autorstwa Moniki Białkowskiej, pozycją niezwykle poruszającą i obnażającą nasze lęki przed osobami różnymi od nas kulturowo. Trudno nam je zaakceptować i żyć z nimi w pokoju, darząc się wzajemnym szacunkiem i zrozumieniem dla naszej inności. Ale dlaczego tak się dzieje? Dlaczego naszym sąsiadom Ukraińcom odstępujemy nasze domy i zapraszamy do stołu, a pozwalamy by na polsko-białoruskiej granicy ludzie umierali z głodu i wychłodzenia?
Autorka, wędrując po świecie i rozmawiając z uchodźcami i organizacjami, które od lat udzielają im pomocy stara się znaleźć odpowiedź na to pytanie. Kieruje swe kroki do Grecji, Włoch czy Szwecji , słucha opowieści uciekających przed wojną i głodem Syryjczyków, Kurdów czy Erytrejczyków , którzy pragną żyć wolni w miejscu spokojnym i dającym możliwość zdobycia dobrego wykształcenia i pracy. Te jej wędrówki, niekończące się rozmowy pokazują ludzi takich jak my, którzy mieli to nieszczęście, że urodzili się w złym miejscu i o złym czasie. Ich opowieści porażają, wywołują smutek i niezgodę na niesprawiedliwości tego świata.
Kluczem aby ich zrozumieć i wyciągnąć pomocną dłoń jest przestać się bać inności, oswajać ją, uczyć się jej. Wydawać by się mogło, że to tak niewiele ale dla większości Polaków to praca ponad siły.
Lektura tej książki może być dobrym początkiem, który zmotywuje nas do takiej pracy, otworzy oczy na cierpienia ludzi o innym kolorze skóry, wyznających inną nim my religię, jednak poza tym nieróżniących się od nas jeśli chodzi o pragnienie dobrego, spokojnego życia i lepszej przyszłości dla swoich dzieci. Zachęcam Was do sięgnięcia po tę publikację. Mnie poruszyła do głębi.
Ofiary strachu i polityki
Temat uchodźców w ostatnich miesiącach stał się dla nas wszystkich namacalną rzeczywistością. Po ataku Rosji na Ukrainę Polacy wydawali się robić wszystko, by zapewnić schronienie i niezbędne do przeżycia podstawowe produkty osobom zmuszonym do opuszczenia swojego kraju. Ale to jedna strona medalu, bo od kilku miesięcy na granicy polsko-białoruskiej umierają ludzie...
Monika Białkowska stara się odpowiedzieć na pytanie skąd bierze się nieufność względem uchodźców. Czy nasze postrzeganie osób próbujących przekroczyć granicę ma poparcie w faktach? Czy nasze lęki są uzasadnione? "Nawet jeśli umrę w drodze" obala wiele mitów dotyczących uchodźców oraz imigrantów, opowiada dramatyczne historie ludzi, których sytuacja zmusiła do opuszczenia swojego kraju oraz oddaje głos tym, którzy zostali wolontariuszami.
Powody ucieczki bywają różne - wojna jest jednym z nich. Ale czy terror polityczny nie jest wystarczającym usprawiedliwieniem? A niemożność godnego życia w swoim kraju - bieda wynikająca nie z braku chęci i umiejętności, a kryzysu gospodarczego? Przecież nawet najnowsza historia Polski pełna jest losów emigrantów szukających lepszego życia za granicą - w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemczech czy krajach skandynawskich. Skąd więc wzięła się tak kategoryczna różnica w traktowaniu uchodźców wojennych a imigrantów ekonomicznych?
Monika Białkowska zwraca uwagę na to, jak duże znaczenie w powszechnym postrzeganiu uchodźców (oraz imigrantów) ma narracja polityków oraz mediów, często tworzących poczucie zagrożenia tam, gdzie go nie ma. Przeinaczanie faktów lub ich zła interpretacja, kładzenie akcentów w nieodpowiednich miejscach sprawiają, że obywatele zaczynają czuć strach. A konsekwencją strachu najczęściej bywa wrogość.
"Nawet jeśli umrę w drodze" to reportaż ważny i potrzebny. Pozwala zrozumieć pewne mechanizmy, które kreują nasz odbiór rzeczywistości. Udowadnia, że "ci inni" wcale nie są tacy inni, a to, co nas różni to najczęściej nieistotne szczegóły. Można pomagać mądrze, można ograniczyć do minimum ryzyko związane z napływem ludzi innej narodowości albo przynajmniej zachować człowieczeństwo - swoje własne i osób, które znalazły się w potrzebie - ale nie można obojętnie patrzeć na ludzkie cierpienie.
Brutalny mąż, przynoszący same kłopoty synowie, a na dodatek bolesna rana na głowie. Jeśli ktoś zastanawia się nad sekretem skuteczności wstawiennictwa...
Czyjaś świętość nas onieśmiela, czasem może nawet przeraża. I trudno się dziwić, bo w oczach Boga jesteśmy wyjątkowi i nie mamy się stawać kopiami tych...
Przeczytane:2022-05-18, Ocena: 5, Przeczytałam,
"Ucieknę stąd. Ucieknę przed śmiercią. Przyjdę do ciebie, nawet jeśli umrę w drodze. Bo umieranie w drodze do ciebie jest lepsze niż życie w moim kraju".
Nie wiadomo, czy John ocalił nerkę i czy nadal mieszka w parku. Śliczna Negin wyjechała do Niemiec, żeby zostać tam policjantką. Merhavi wciąż jest samotny, opiekuje się staruszkami i marzy o miłości. Mahfoud pracuje w Rzymie, w Zarze… a w lesie pod Hajnówką umiera właśnie kolejny człowiek, którego imienia nigdy nie poznamy.
"Nawet jeśli umrę w drodze" to reportaż Moniki Białkowskiej, dzięki któremu od tej pory na Uchodźców będę patrzyła inaczej.. Już nie tylko przez pryzmat polityki i propagandy, bo tak do tej pory przez większość z nas byli postrzegani Uchodźcy.. Ta książka to obraz ludzkiego dramatu.. Co takiego jest gotów zrobić człowiek uciekający przed wojną, by wieść spokojne życie? Co takiego czują ludzie, dla których pozostanie w kraju ogarniętym wojną, to ostatnia rzecz, o której myślą..
Reportaż ten zawiera historie kilku osób, z różnych krajów. Autorka przeprowadziła rozmowy z Uchodźcami z Grecji, Włoch, Szewcji a nawet Polski.. Wiele w tych opowieściach bólu, cierpienia i łez, ale jest też nadzieja na lepsze jutro, lepsze życie bez wojny, bomb spadających na dachy domów..
"Nawet jeśli umrę w drodze" to reportaż przepełniony wieloma emocjami, tej książki nie da się ot tak przeczytać i zapomnieć. Nawet jeśliby się chciało wymazać z pamięci historie tych osób, to zwyczajnie się nie da.
Jeżeli chcielibyście dowiedzieć się kim tak naprawdę jest Uchodźca to z całego serca polecam Wam reportaż Pani Moniki. Z pewnością przypadnie Wam styl i sposób, w jaki Autorka przedstawiła sytuacje, które tak naprawdę dotyczą nas wszystkich. To nie jest historia sprzed wieków, to się dzieje tu i teraz. Dzisiaj to oni, a jutro to możemy być my..