"Nasze szczęśliwe czasy" to powieść o odkupieniu. Gong Ji-young przedstawia historię związku Yun-su - młodego człowieka skazanego na karę śmierci i Yu-jeong - pięknej, bogatej kobiety, której pełne cierpienia życie naznaczone zostało piętnem seksualnego i psychicznego znęcania. Jej pogarda dla matki i obojętność wobec reszty świata czynią ją wyobcowaną ze społeczeństwa i izolują od jakiejkolwiek szansy na szczęście.
Yu-jeong ma również ciotkę - siostrę zakonną Monikę, która od 30 lat odwiedza skazańców, rozmawia z nimi i próbuje resocjalizować. Pewnego dnia ciotka doprowadza do spotkania Yu-jeong i Yun-su. Kiedy młodzi odkrywają, że jest coś, co ich łączy (smutek), pojawia się między nimi wyjątkowe uczucie. Uczucie, które może rozwijać się w krótkim czasie przeznaczonym na spotkania raz w tygodniu. Czy nauczą się czegoś od siebie? Jak miłość odmieni ich życie?
"Nasze szczęśliwe czasy" to opowieść o miłości, która daje coś w rodzaju osobistego zbawienia, coś, czego nie sposób zapomnieć.
Wydawnictwo: Kwiaty Orientu
Data wydania: 2013-06-30
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 320
Literatura azjatycka, a w szczególności koreańska, nie zbyt często gości na półkach polskich księgarni. Nie wiem jaka jest tego przyczyna, gdyż ilekroć tylko udaje mi się pozyskać książkę autorstwa azjatyckich pisarzy, to jestem nią w pełni usatysfakcjonowana. Uważam bowiem, że literatura ta stanowi całkowicie odmienne spojrzenie na otaczający Nas świat, życie człowieka i problemy, z jakimi się on zmaga. Jest to spojrzenie jakże inne, odległe, świeże, pozbawione zachodniego cynizmu. Z tym większą radością i przyjemnością przystąpiłam do lektury najnowszej powieści jednej z najbardziej popularnych i poczytnych koreańskich pisarek - Gong Ji-Young, noszącej tytuł "Nasze szczęśliwe czasy".
Gong Ji-Young to absolutnie numer jeden na współczesnym koreańskim rynku literatury,. Jej książki sprzedawane są w milionach egzemplarzy oraz przekładane na inne języki kontynentu azjatyckiego. Jako studentka w latach 80-tych brała czynny udział w protestach antyrządowych, które to stały się kanwą jej debiutanckiej powieści "Poranek". W swej twórczości skupia się głownie na niesprawiedliwości jaka dotyka kobiety i osoby niepełnosprawne. Pisarka jest laureatka wielu prestiżowych nagród literackich, w tym m.in.:"9th Special Media Award from Amnesty International" oraz " 7th 21st Century Literary Award".
"Nasze szczęśliwe czasy" to opowieść o niezwykłych relacjach i uczuciu, rodzącym się pomiędzy młodym mężczyzną - Yun-su, oczekującym w więziennej celi na wykonanie kary śmierci, oraz młoda kobietą o imieniu Yu-jeong, która to odwiedza go raz w tygodniu, by z Nim rozmawiać, udzielać mu wsparcia, wysłuchać historii jego życia. Te krótkie wspólne chwile na zawsze odmienią życie tych młodych ludzi.
Powieść Gong Ji-young to historia o samotności, próbie jej przezwyciężenia, pozyskania odrobiny szczęścia. I choć owa próba z góry skazana jest na niepowodzenie, to oboje nie rezygnują, chcąc poczuć przez ten krótki czas odrobinę ciepła, bliskości drugiego człowieka, satysfakcji, radości. Nie jest to lektura łatwa w odbiorze, gdyż przepełnia ją smutek i poczucie niesprawiedliwości. Poczucie towarzyszące zarówno głównym bohaterom jak i czytelnikowi, które to budzi swego rodzaju żal i pretensje do Boga, losy, życia, iż ta historia nie ma szans na szczęśliwe zakończenie.
Książkę czyta się niezwykle interesująco i z wielkim zaangażowaniem. Emocje, które towarzyszą tej lekturze są tak silne, iż czasami po prostu trzeba zrobić sobie krótka przerwę, by móc lekko ochłonąć, nabrać odrobiny dystansu. Jednak przerwa ta nie może trwać długo, gdyż książka ta jest jak swoisty narkotyk, wciąga i wciąga w swój świat coraz bardziej. Nie ma tutaj nagłych zwrotów akcji i szeroko rozbudowanej fabuły. Są głownie rozmowy, wspomnienia, przemyślenia i odwaga tych dwojga ludzi. Odwaga, tak widoczna na tle azjatyckiej kultury, w której to od najmłodszych lat wpajana jest zasada nie okazywania uczuć przed drugim, obcym człowiekiem. Mimo to tych dwoje bohaterów łamie owe stereotypy i granice. Pragną choć na ten krótki czas poczuć, czym jest prawdziwa miłość, gdyż być może to jest tylko ta jedna i jedyna szansa. I wydaje się, że w tym tkwi właśnie owa wielkość tej książki.
Głównymi bohaterami są tutaj Yun-su i Yu-jeong, On i Ona. Wszystkie inne poboczne postacie są bez znaczenia. Oboje tak bardzo różni lecz jednocześnie jakże podobni do siebie. On jest mordercą, złodziejem, który miał konflikty z prawem już od najmłodszych lat. Nie kochany jako dziecko, pozbawiony jakiejkolwiek opieki i pozostawiony samemu sobie oraz wpływowi ulicy. Nie do końca umiejący oddzielić granice od dobra i zła, uczący się dopiero owego podziału podczas swych ostatnich dni życia, za sprawą odwiedzającej go młodej kobiety. Ona jest córką bogatych rodziców, wychowywaną w domu pełnym zakazów i srogich zasad. Mająca doi dyspozycji wszelkie luksusy, lecz pozbawiona tego co najważniejsze - miłości . Wykorzystywana seksualnie i maltretowana psychicznie przez matkę. Nie umiejąca kochać drugiego człowieka, zwrócona przeciwko światu i ludziom. i właśnie tych oboje połączy to coś, co z jednej strony możemy nazwać poczuciem samotności, lęku przed przyszłością, chęcią poczucia odrobiny miłości. Być może jest to swoista droga ratunku dla Niej i dla Niego, choć tak bardzo odmienna, to jednak jakże bliska. On szuka odkupienia, przebaczenia i zrozumienia. Ona nadziei na inne życie.
"Nasze szczęśliwe czasy" to niezwykle piękna mądra powieść. Być może nie najłatwiejsza w odbiorze, lecz dająca sobą tak wiele emocji, powodów do przemyśleń i refleksji nad życiem, iż z całą pewnością warto jest po nią sięgnąć. Jest to także historia o miłości, która nie zna takich pojęć jak prawa, granice, rozsądek i nie pyta o przyszłość..
"Za każdą osobą, która popełniła jakąkolwiek zbrodnię, stoi jakiś człowiek, który wyrządził jej jako dziecku niewyobrażalną krzywdę".
Wszyscy podlegamy temu samemu wyrokowi. Bogaci i biedni, chcemy czy nie chcemy, od urodzenia, jesteśmy skazani na śmierć. Ostateczność ta wisi nad nami, podobnie jak nad ludźmi, którym system sprawiedliwości zasądził najwyższy wymiar kary. I oni, i my rodzimy się tacy sami, bo każdy z nas może być zarówno dobrym, jak i złym człowiekiem.
Gong Ji-young to urodzona w 1963 r., jedna z najbardziej znanych koreańskich pisarek. Studenckie doświadczenia w antyrządowych protestach w latach 80. XX wieku, wykorzystała w swojej pierwszej książce pt. "Poranek". Jej twórczość często porusza problemy kobiet oraz dyskryminacji niepełnosprawnych. Jest laureatką wielu nagród literackich.
Yu-jeong po raz trzeci próbowała popełnić samobójstwo, gdyż brak matczynej miłości i trauma sprzed kilku lat, naznaczyła jej życie wyobcowaniem i smutkiem. Kobieta zamiast kolejnych wizyt u psychiatry, zgadza się na towarzyszenie swojej ciotce Monice, siostrze zakonnej, w wizytach u osób oczekujących na karę śmierci w seulskim więzieniu. Tam poznaje Yun-su, który popełnił straszną zbrodnię. To spotkanie okaże się początkiem wspólnej drogi, która w obliczu śmierci, nauczy ich jak żyć.
W swoich literackich wędrówkach spotykam czasami książki, które okazują się być swoistymi drogowskazami, trafnie kierującymi do miejsca, w jakim warto się na chwilę zatrzymać. Zatrzymać, by skierować swoje myśli ku temu, co na co dzień nieuchwytne, oddalane z serca i z umysłu. Taką książkę jest "Nasze szczęśliwe czasy", czyli kolejna perełka literatury koreańskiej, którą przeczytałam z nieukrywanym zachwytem, pomimo tak trudnej tematyki, jaką porusza. Bo o śmierci przecież nie rozmawiamy w zalewie kultu młodości. O śmierci nie chcemy myśleć, bo jak mówi Yu-jeong: "Śmierć jest przeciwieństwem posiadania", a posiadanie to już chyba nowa religia XXI wieku. Dlatego tak ważne jest sięganie po takie książki, nie będące opasłym tomiskiem serwującym masową rozrywkę. Ważne, bo kierujące nasze myśli na płaszczyznę spraw fundamentalnych, dotykających każdego z nas, bez wyjątku.
Pomimo tego, że tematem przewodnim "Naszych szczęśliwych czasów" jest śmierć to Gong Ji-young pisze tak naprawdę o życiu. O życiu, w którym jak pokazuje złożona kreacja psychologiczna Yun-su, nikt nie rodzi się tylko zły i tylko dobry, a smutek nie jest jedynie domeną ludzi biednych, pozbawionych życiowych perspektyw. Autorka w żaden sposób nie usprawiedliwia poczynań skazanego na śmierć, ale dzięki niezwykle trafnemu zabiegowi w postaci wplatania w fabułę kolejnych fragmentów pamiętnika mężczyzny, nazwanych Niebieskimi karteczkami, pokazuje co tak naprawdę znaczy słowo człowiek. Nie sposób opisać uczuć i emocji, jakie klarują się w czytelniku podczas zgłębiania rozmów głównych bohaterów. Nie sposób nie zatopić się w wewnętrznych rozmyślaniach Yu-jeong popartych pierwszoosobową narracją protagonistki. Nie sposób także nie uronić łzy zgłębiając ostatnie strony tej historii. Historii, która wskrzesiła we mnie szeroko zakrojonej refleksję w temacie winy i kary.
Gong Ji-young oddała w ręce czytelników pozycję zaliczającą się w dużej mierze do literatury zaangażowanej społecznie, dotykającej między innymi tematyki kary śmierci, która jak żadna inna, najmocniej poniża człowieka. Podczas lektury "Naszych szczęśliwych czasów" mniej znacząca okazała się więc dla mnie warstwa uczuciowa, jaką autorka zarysowała w opowieści o spotkaniu dwóch tak różnych światów. Poznając historię Yu-jeong i Yun-su uzmysłowiłam sobie bowiem, jak zawężone pole widzenia zbyt często kieruje naszym systemem oceniania.
Pomimo tego, że w Korei Południowej w praktyce nie dokonuje się już kary śmierci to według danych sprzed trzech lat, na wykonanie takiego prawomocnego wyroku nadal czeka 61 więźniów.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/