W Natchez, niewielkim mieście nad rzeką Missisipi, czas jakby się zatrzymał. We wspaniałych rezydencjach wzniesionych przed wojną secesyjną matrony w krynolinach opowiadają gościom o historii tego miejsca, a potem oprowadzają ich po imponujących posiadłościach. Uważny słuchacz będzie jednak zdezorientowany - a co z niewolnikami? Dlaczego prawie zniknęli z tych opowieści? Czy to nie tu mieścił się drugi co do wielkości na Południu targ, na którym kupowano i sprzedawano ludzi? Nie chodzi o wojnę, rasizm, niewolnictwo - odpowiedzą mu - chodzi o piękno naszych domów, celebrowanie naszej spuścizny! Dumni ze swojej ekscentryczności, mieszkańcy miasta pielęgnują stare rytuały - coroczne przedstawienia w dość wybiórczy sposób prezentujące przeszłość miasta, świąteczną paradę, w czasie której pijani kierowcy pod ochroną policji rozdają podarki dzieciom z ubogich rodzin?
Natchez nie jest jednoznaczne. Podczas wojny secesyjnej opowiedziało się po stronie Unii. Miało cieszącego się ogromnym poparciem czarnego burmistrza i czarną większość wśród radnych. Wielu ludzi nie chce podziałów. W końcu tutejsi biali i czarni to często całkiem dosłownie - siostry i bracia. Ale jak żyć razem, mając tak odmienne doświadczenia? Jak znaleźć słowa, żeby opowiedzieć wspólną historię?
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2022-07-13
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 232
Tytuł oryginału: The Deepest South of All. True Stories from Natchez, Mississippi
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Janusz Ruszkowski
Przeczytane:2022-08-22, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2022, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku, 12 książek 2022, 26 książek 2022, 52 książki 2022, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku, 12 książek 2021, 26 książek 2021, 52 książki 2021, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu - edycja 2021, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2022,
W Natches, niewielkim mieście nad rzeką Missisipi czas jakby się zatrzymał. We wspaniałych rezydencjach wzniesionych przed wojną secesyjną matrony w krynolinach opowiadają gościom historię tego miejsca. Wszystko pięknie, tylko czemu nie mówią o niewolnikach?
W końcu to na tutejszym targu kupowano i sprzedawano ludzi.
Jakby nie patrzeć, Natches nie jest jednoznaczne. Ma czarnoskórego burmistrza i czarnoskórą większość w radzie miasta. Potomkowie właścicieli ziemskich mają swoje rytuały.
Jak im się razem żyje?
Dowiecie się z książki.
Autor zabiera nas w podróż na naprawdę najgłębsze południe, do wiktoriańskiego miasteczka, po którym oprowadza nas i pokazuje wszystko szczerze i bez sentymentów. Widać, że jest ono mu bliskie, bo z fascynacją mówi o zatargach w klubach. Nie ukrywa faktu z istnienia niewolnictwa i jaki to ma do dzisiaj wpływ na życie w mieście. Otwarcie wskazuje, że są Ci, którzy chcieliby o tamtych niechlubnych czasach zapomnieć, ale są i tacy, którzy chcieliby, aby wróciły.
Ilu ludzi, tyle opinii.
Równolegle kreśli nam obraz afrykańskiego księcia Ibrahima, schwytanego i sprzedanego do niewoli właśnie w Natches. Właśnie jego historia najbardziej mnie zachwyciła. To naj jej dalsze fragmenty najbardziej czekałam.
Chcecie wiedzieć jak potoczyły się jego losy?
Zapraszam do lektury.
Jeśli chodzi o samo miasteczko..chyba nie mogłabym tam żyć, ani udawać, że czegoś nie było.
A Wy?