Sierpień 1939 roku. Asystent kryminalny Anton Habicht od kilku miesięcy przebywa w Schreiberhau (Szklarskiej Porębie), dokąd trafił, popadłszy w niełaskę przełożonych po poprzednim śledztwie. Polecenie rozwiązania zagadki kradzieży biżuterii w hotelu górskim ,,Nad Śnieżnymi Kotłami" odbiera jako kolejną szpilę wbitą przez szefa miejscowej żandarmerii.
Rutynową wizytę przerywa wypadnięcie z okna żony urzędnika ze Schreiberhau. Habicht nie wiezy, że to wypadek, i rozpoczyna śledztwo wśród miejscowej śmietanki towarzyskiej.
Kiedy pojawia się kolejny trup - tym razem śmierć dosięga poszukiwacza cennych minerałów - asystent kryminalny intensyfikuje działania. Z każdym dniem odkrywa kolejne, skrzętnie skrywane tajemnice establishmentu.
Wkrótce w mieście pojawiają się zagadkowi ludzie, sytuacja się komplikuje, a Habicht nabiera przekonania, że to, co do tej pory udało mu się odkryć, jest zaledwie wierzchołkiem góry lodowej.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2019-03-20
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
Anton Habicht może i nie jest najbardziej uprzejmym asystentem kryminalnym, ale za to jakie przeżywa przygody! "Nad Śnieżnymi Kotłami" to pierwszy kryminał retro, jaki miałam okazję przeczytać. I bardzo mnie wciągnął, szczególnie, że dzieje się na minutę przed wybuchem drugiej wojny światowej i daje nam obraz tego, jak wyglądał na dany moment Dolny Śląsk, społeczeństwo i jakie panowały wtedy nastroje.
Pan Krzysztof Koziołek musiał włożyć w tę powieść mnóstwo czasu i wysiłku, gdyż ma sięwrażenie, jakby była napisana przez osobę z tamtego okresu. Nawet pewne zwroty, słowa są zdecydowanie z przeszłości. Dialogi nie są sztywne, akcja może nie pędzi z zawrotną prędkością, ale na pewno wciąga.
Dzięki tej książce nauczyłam się bardzo wiele i poznałam chociażby dawne nazwy okolic, w których nie tak dawno temu gościłam (dlatego książka interesowała mnie tym bardziej, że mogłam porównać ją z rzeczywistością). Jedyne, czego mi brakowało, to konkretne rozwiązanie "zagadki" - bo tu za jadną sprawą pojawiała się druga, a rozwiązania jak nie było, tak nie ma. Przynajmniej nie wszystkich.
"Nad Śnieżnymi Kotłami, jak i pozostałe książki z tej serii autentycznie angażują czytelnika. Uważam, że to bardzo udana seria z dominującym wątkiem kryminalno-szpiegowskim. I polecam wszystkim, którzy cenią sobie ciekawą intrygę oraz rzeczowe przedstawienie realiów minionej epoki.
Książka nierówna, ma lepsze momenty i niestety wiele nudnych, przy których prawie zasypiałam. Jestem pod wrażeniem wiedzy autora, który zarysował Szaklarską Porębę historycznie i geograficznie, tak wybitnie że zasługuje na ogromny szacunek, widać ile pracy włożył w szczegóły kryminału. Nie jest to lekka powieść, lecz do wymagających odbiorców zapewne trafi w gusta. Znajduje się w niej wiele różnych wątków, w pewnym momencie można się w nich pogubić. Książka ok, ale poprzednie propozycje pisarza podobały mi się bardziej.
Fabuła "Nad Śnieżnymi Kotłami" obejmuje okres od 6. sierpnia 1939 roku do momentu wybuchu II wojny światowej. Głównym bohaterem powieści Krzysztofa Koziołka jest asystent kryminalny Anton Habicht, który został oddelegowany przez przełożonych do Schreiberhau (Szklarska Poręba) po poprzednim śledztwie, gdzie przebywa na "zesłaniu". Zajmuje się praktycznie nic nie znaczącymi sprawami. Tak ma być i teraz - zwykła kradzież broszki w malowniczo położonym hotelu - "Nad Śnieżnymi Kotłami". Sprawę rozwiązuje błyskawicznie a w ramach podziękowania od właściciela hotelu otrzymuje obiad. Podczas konsumpcji prowadzi rozmowę na temat latających za oknem szybowców. Posiłek przerywa krzyk. Pod hotelem leżą zwłoki kobiety, która najprawdopodobniej wypadła z okna wychylając się za przelatującymi szybowcami.
Wszystko wskazuje na nieszczęśliwy wypadek, jednak kiedy pojawiają się kolejne zwłoki - asystent nie jest już taki pewien swoich pierwszych wniosków i na tyle, ile jest to możliwe - będąc w niełasce szefostwa - prowadzi śledztwo. Ale to nie koniec dziwnych zgonów. Niezbyt sympatyczny pan Habicht ma trudny orzech do zgryzienia. Kiedy wydaje mu się, że zbliża się do rozwiązania, okazuje się, że to ślepy zaułek.
Akcja toczy się niczym wykres sinusoidy. Raz się coś dzieje, a za chwilę cisza w eterze i mamy opowieści topograficzno - historyczno - kulinarne, które swoją drogą są bardzo dobre, można się poczuć jakby się tam było i to nie tylko w danym miejscu, ale i w danym czasie - jednak nie czytajcie kiedy jesteście głodni. Samego wątku kryminalnego w kryminale - nie jest za wiele - pomimo ponad 300 stron. Całość doprawiona jest mroczną tajemnicą Domu Opieki dla Idiotów, którego wątek zaciekawił mnie najbardziej, ale został przez autora potraktowany po macoszemu, a szkoda, bo stwarzało to ogromny potencjał.
Widać jak wielką pracę autor włożył w przygotowanie całego tła dla powieści i jak wiele materiałów musiał zebrać, aby je stworzyć. Powieść czyta się przyjemnie i płynnie, mimo odczuć bycia w kotle - w kotle różnych pomysłów autora. Nie czytajcie tej książki jeżeli liczycie na prawdziwy kryminał z wartką akcją i typowym scenariuszem! Jeżeli chcecie poczuć klimat tamtych lat, przespacerować się po karkonoskich miastach i szczytach, zgłębić historię tego regionu, a przy okazji rozwiązać zagadkę kryminalną - to jest to pozycja, którą będziecie usatysfakcjonowani!
Na terenie opuszczonej fabryki w Nowej Soli policja znajduje ciało bezdomnego. Sekcja zwłok wykazuje, że mężczyzna zapił się na śmierć.W tym czasie w warszawskiej...
Lipiec 1936 roku. Na Górze Wisielców w Liebau in Schlesien (Lubawce) zostają znalezione zwłoki Alfonsa Dermutha, miejscowego przedsiębiorcy...
Przeczytane:2019-03-10, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2019,
Krzysztof Koziołek to autor kilkunastu książek, w tym doskonałego thrillera medycznego "Nie pozwól mi umrzeć" czy kryminału retro "Imię Pani". Spod jego pióra wychodzą niezwykle dopracowane historie a najnowsza - kolejny kryminał retro "Nad Śnieżnymi Kotłami" - będzie miała premierę 20 marca.
sierpień 1939, Schreiberhau (Szklarska Poręba)
Asystent kryminalny Anton Habicht został wezwany do hotelu górskiego 'Nad Śnieżnymi Kotłami', gdyż jednej z goszczących tam pań zaginęła biżuteria. Policjant szybko uporał się z odnalezieniem błyskotki i właściciel hotelu Alfred Engler ugościł go posiłkiem na przeszklonej werandzie restauracji, by mógł podziwiać cudowne widoki. Niestety... Nie dane mu było zjedzenie posiłku w spokoju, bowiem okazało się, że na ziemi przed werandą leżało ciało! Komu mogło zależeć na śmierci czterdziestoletniej Elfriede Goretzkiej, żony urzędnika z miasteczka? Co robiła w górach bez męża? W jakim celu w hotelu przebywali wtedy dyrektorzy ważnych instytucji ze Schreiberhau?
Trzy dni później zostaje znalezione ciało pewnego poszukiwacza minerałów a Habicht łączy go ze śmiercią Goretzkiej. Dlatego odwiedza kolejno dyrektorów obecnych wtedy w hotelu, a także gruźlików przebywających w sanatorium, mogących pomóc w sprawie wypadku poszukiwacza. Co wyniknie z tych rozmów? Czego się dowie? Oliwy niepewności doleje pewna podsłuchana przez Antona rozmowa... A kiedy w tak krótkim odstępie czasu pojawi się jeszcze jedno ciało historia nabierze rozpędu. Dokąd Antona zaprowadzą tropy? Jakie tajemnice odkryje pośród przedstawicieli miejscowego establishmentu?
Tajne rozmowy, spotkania, przekazywane łapówki, mnogość podejrzanych, trzy morderstwa oraz liczne przestępstwa poboczne - nie można się dziwić, że asystent kryminalny cierpi na bóle głowy i chwilami na wie co dalej. Poturbowany i zastraszony, pakuje się w nowe kłopoty, w większości musi radzić sobie sam w prowadzeniu tych spraw, gdyż nie cieszy się sympatią przełożonego.
Niezmiernie mi się spodobała osoba Habichta, gdyż w odróżnieniu od super policjantów, jest nieco nieporadny, nie zawsze wie co dalej a czasami odkrywa coś przypadkiem, jednocześnie pakując się w kłopoty.
Kryminał retro rządzi się swoimi prawami a autor ogromem pracy włożonej w przygotowanie tej historii udowodnił, że potrafi oddać ówczesne realia naprawdę świetnie. Z nabożną czcią opisał nie tylko kulinarne zwyczaje, ale również kolej, skocznie, huty, szybowce czy zielarzy. Znajdziecie tutaj również wzmianki o kulturze, sztuce, nieco sportu, turystyki i przemysłu regionalnego, a także informacje o złożach pirytu czy kwarcu. Jak przystało na opowieść z górami w tle, nie zabrakło wspominek o wypadkach czy intrygujących wysokogórskich historii.
Postacie, zagadki, trupy i niespodzianki się mnożą a Antonowi przybywa siwych włosów - jestem tego pewna, choć autor nie wspomniał... Ale starałam się, postawić siebie na jego miejscu - to był naprawdę trudny dla niego miesiąc. Wokół wciąż pojawiają się osoby, które coś ukrywają, mniejszej lub większej wagi... Chwilami szeroko otwierałam oczy i usta... z przerażenia.
Podsumowując - "Nad Śnieżnymi Kotłami" to pełen napięcia, tajemnic, intryg i zwrotów akcji kryminał osadzony w miesiącu poprzedzającym wybuch II wojny światowej. W przepięknej górskiej scenerii dochodzi do kilku morderstw, nielegalnych działań, podziemnych spisków a poszczególne wyjaśnienia zagadek wprawiają w zdumienie, zwłaszcza wątek ze szpitalem. Ta historia wielokrotnie potrafi zaskoczyć, zszokować, wodzić za nos; ujawnia realia pracy w ówczesnej policji, pokazuje jak traktowano chorych na gruźlicę czy psychicznie. Doskonałe odwzorowanie czasów z dbałością o szczegóły.
recenzja pochodzi z mojego bloga: