Jak daleko się posunął, by uniknąć obowiązkowej służby wojskowej?
W jaki sposób zdobywał trawkę za komuny i dlaczego z imprez wracał polewaczkami?
Czym zakończyła się przygoda z Doris i Kobrą w jednym z kultowych hoteli epoki PRL?
Zabawny jak zawsze, szczery jak... rzadko. Andrzej Krzywy: człowiek-ikona.
Lider De Mono, jednego z najpopularniejszych zespołów w ,,nowej Polsce",
Zaprasza do świata, w którym główne role grają muzyka, zabawa i miłość.
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 2016-09-28
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 288
Bardzo lubię tego typu książki (wywiad-rzeka), gdyż mogę dowiedzieć się czegoś więcej o osobach, które mnie osobiście interesują. Nie mam tu na myśli pikantnych szczegółów z życia prywatnego, gdyż ta sfera życia powinna być zarezerwowana wyłącznie dla najbliższych. Bardziej chodzi mi o to, jak i dlaczego powstawał dany zespół, jak układała się współpraca, itp.
Tym razem chodzi o Andrzeja Krzywego i zespół De Mono. Myślę, że grupy nie trzeba jakoś specjalnie przedstawiać, gdyż takie utwory jak "Statki na niebie", "Znów jesteś ze mną" czy nieśmiertelne "Kochać inaczej" zna chyba każdy, nawet mocno współczesny słuchacz. Nie było jednak tak, że Andrzej Krzywy zaczynał swoją karierę od właśnie tej grupy- absolutnie nie! Swoją drogą, artystę można szanować za ogromną różnorodność- początkowo grywał on bowiem na weselach, ale głównie po to, by owdowiała matka muzyka mogła wierzyć, że syn ma pieniądze na własne wydatki- Andrzej Krzywy nie jest bowiem jedynakiem i sporą część czasu musiał dodatkowo poświęcić młodszemu rodzeństwu. Jego postawa wynikała także z reżimu narzuconego przez surowego ojca, jak też z braku luksusów w domu. Szanuję to, że taka gwiazda nie zapomniała o dawnych, niezbyt tłustych latach swego życia i potrafi o tym wspominać.
W późniejszym czasie Andrzej Krzywy związał się z zespołem Daab i z muzyką reggae. Widać więc, że muzyk nie próżnował, odnajdywał się w wielu stylach, by na końcu trafić już na stałe do De Mono i śpiewać w sposób rockowy, nie zapominając o balladach. Myślę, że to dość piękny wynik bardzo zróżnicowanej twórczości.
W książce znajdziemy też bardzo wiele fragmentów, które mogą rozbawić niejednego czytelnika. Sposoby muzyka na uniknięcie służby wojskowej były wręcz niebotyczne, choć tutaj zakręciła mi się łezka w oku. Wokalista opowiadał bowiem o symulowaniu epilepsji. Ach, ile ja bym dała, aby i u mnie to była tylko symulacja- niestety, tak nie jest...
Warto pamiętać, że zespół De Mono powstał w roku 1987, a zatem w tak zwanej grubej komunie, kiedy to ciężko było przebić się zespołom i zostać rozpoznawalnym. Wtedy palmę pierwszeństwa otrzymało Lady Pank, ale w życiu istotna jest siła i determinacja. W końcu udało się, a Andrzej Krzywy jest do dziś osobą rozpoznawalną. Piosenki grupy i głos wokalisty rozbrzmiewał jako podkład do seriali (np. do "Magdy M."), jak też w czołówce pierwszej, pamiętnej edycji polskiego Big Brothera.
Sama mogę powiedzieć, że z rzeczy prywatnych uwielbiam miłość Andrzeja Krzywego do zwierząt, w szczególności do kotów. Wokalista ma ich bowiem aż sześć, co bardzo mnie ucieszyło. Dowiedziałam się tego już wcześniej, a mianowicie z odcinka programu UWAGA!- KULISY SŁAWY. Życzę mu wszystkiego dobrego, a czytelników zachęcam do tej przyjemnej lektury. Wywiad jest poprowadzony w bardzo prosty sposób- w ogóle nie odczuwa się, że jest to rozmowa prowadzona z kimś sławnym. Wręcz przeciwnie- słownictwo zawarte w książce nie jest wysublimowane, przesadzone. Czuje się, jakby rozmawiały ze sobą dwie równorzędne osoby, dlatego jeszcze raz szczerze polecam książkę. Autor poczęstował nas jeszcze wieloma zdjęciami z młodości, co dla fanów zespołu może być nie lada smaczkiem.