Rozalia, Donata i Inga.
Trzy pokolenia kobiet żyjących w różnych czasach. Mają swoje rodziny, domy, codzienność. Każda z nich ma też swoje emocje, pragnienia, radości... Kiedy ich marzenia zderzają się z rzeczywistością, myślą, że tak musi być, że takie jest życie, że jest to, co jest.
Jednak z biegiem lat zauważają, że jest o wiele więcej. To, co naprawdę ważne, jest głęboko ukryte na dnie każdej duszy... Często zostaje tam na zawsze. A czasem trzeba je znaleźć i wydobyć za wszelką cenę i ze wszystkich sił. Nieważne bowiem, ile błędów popełniliśmy, ale że wciąż chcemy je naprawiać.
Pozornie zwyczajna historia, jakich wiele, a jednocześnie pełna niespodziewanych zwrotów akcji, dawnych tajemnic i zaskakujących wyborów.
Ta intrygująca opowieść pochłonie cię bez reszty i zadziwi niejeden raz! Bo dla każdego ta sama przeszłość wygląda inaczej...
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 2018-02-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Historia babci, matki i córki - połączona śmiercią tej pierwszej i jej dziennikiem. Inga otrzymuje w spadku wątpliwą przyjemność zapoznania się z dziejami życia swojej, niezbyt lubianej, babci. Babcia przedstawia swoją historię w mocno oryginalny sposób, prowadząc całą swoją rodzinę ku rozwiązaniu zagadki tajemniczego wujka i oczekiwanego przez niektórych olbrzymiego, prawdziwego spadku. Okazuje się, że nie zawsze realna wartość to wartość materialna... Czy Indze uda się poprawić stosunki rodzinne? Czy Donata, mam Ingi, zyska brata? Czy brat Ingi - Paweł - przejrzy na oczy? Polecam!
Historia trzech kobiet, trzech pokoleń, gdzie żółć która "rozlewa" sie u pierwszej dociera nieświadomie do ostatniej. Trudne czasy pierwszej z kobiet powodują ze problemy sie nawarstwiają. Sympatyczny epizod z sasiadkami Donaty rozswietla trochę tą historie. Szkoda tylko , że tak dziwnie sie kończy.
Na dnie duszy to powieść obyczajowo-psychologiczna z historią wojenną i powojenną w tle.
Rozalia jest matką Donaty i babcią Ingi. Kiedy seniorka rodu umiera, wielu członkom rodziny wydaje się, że wreszcie nastanie spokój, ponieważ babcia Rozalia była niepoprawną dewotką, osobą dość apodyktyczną i złośliwą, co powodowało, że mało kto miał ochotę przebywać w jej towarzystwie. Niestety złośliwa babcia pozostawiła po sobie testament, który całą rodzinę postawił w dość niezręcznej sytuacji, powodując jeszcze większe konflikty między rodzeństwem, czyli wnukami Rozalii a także między córką Donatą i jej dziećmi. Czy wiadomość o nieistniejącym do tej pory tajemniczym człowieku pogodzi, czy jeszcze bardziej poróżni rodzinę Rozalii? Co zapisała staruszka w pewnym zeszycie, który odziedziczyła jej wnuczka? Czy Rozalia pozostawiła jakiś cenny skarb dla swoich krewnych?
No cóż, nie chcę spojlerować, chociaż najchętniej opowiedziałabym wszystko z najdrobniejszymi detalami. Nie na tym jednak ma polegać moja opinia o tej książce.
Muszę przyznać, że autorka zafundowała swoim czytelnikom/czytelniczkom bardzo nostalgiczną podróż w odległe rejony dość bolesnej przeszłości. Fabuła przyciąga od pierwszych stron, a rozdziały są tak ułożone, że następują po sobie przemiennie. Autorka płynnie przenosi czytelnika w czasie, lawirując między teraźniejszością a momentami bardzo bolesną przeszłością zarówno Rozalii, jak i jej córki Donaty.
Bardzo powoli dozowane napięcie trzyma cały czas w pewnego rodzaju ciekawości, „co będzie dalej”. Prawie każdy rozdział kończy się pewną niewiadomą, której wyjaśnienie pojawia się dopiero po kilku, czy kilkunastu stronach.
Efektownie zaprezentowane zostały w tej historii trzy kobiety i trzy różne ich osobowości. Ale w każdej z nich jest coś, co intryguje, zaskakuje i… przyciąga. I chociaż jedna z głównych bohaterek – Rozalia jest przedstawiona, jako wcielenie zła, to tak naprawdę mnie zastanawiało to, dlaczego przez lata nikt nie dociekał tego, dlaczego było w niej tyle złości, jadu, nienawiści i jednocześnie fanatycznej bogobojności.
Bolesne we wspomnieniach matki i córki drastyczne metody wychowawcze, pokolenia przedwojennego i powojennego, dzisiaj być może wydają się koszmarem, ale czy wszechobecna wówczas przemoc w rodzinie, stawiająca dzieci na pozycji bezwartościowego przedmiotu i wszechobecny w tych młodych ludziach strach i poczucie winy, nie zdarzają się w dzisiejszych czasach?
(…) Nie raz już dostała lanie, choć wydawało się jej, że nie zasłużyła. Przy drzwiach wejściowych na gwoździu wbitym w futrynę wisiał dla postrachu skórzany pas. Rzuciła na niego okiem i zadrżała. Oczywiście wiedziała, że matka nie bije jej dla zabawy. W ten sposób chciała ją wychować na porządnego człowieka, a pasem wybić głupoty z głowy. Należało się przecież, gdy coś niegrzecznie odpowiedziała albo skłamała. Kara musiała być. (…)
Jak często wspomnienia z przeszłości mają wpływ na to, co robimy, niby nie chcąc powtarzać tego co nas spotkało a jednak… Dzieci, które nie zaznały w miłości, ciepła i czułości ze strony najbliższej osoby, nie zawsze potrafią okazać te uczucia swoim dzieciom. Chociaż… czasami bywa wręcz odwrotnie, myśląc o własnych tęsknotach za bliskością, starają się nadrobić to w stosunku do własnych pociech.
(…) W tym krzyku dzieci poznała głos dochodzący jakby ze swojego środka. Znała go doskonale. Opuściła pasek na ziemię i usiadła pod ścianą. Patrzyła na swoje dzieci wijące się z bólu, który im przed chwilą zadała. Była dokładnie taka sama jak Rozalia! A przyrzekała sobie wiele razy, że ona swoich dzieci nie uderzy nigdy! (…)
Ciekawym wątkiem powieści jest również toksyczne uzależnienie od drugiej osoby. Chęć bycia kimś lepszym od tego kim się jest. Nieważne wówczas stają się więzy rodzinne, miłość do rodziców czy rodzeństwa, a chęć udowodnienia, że „nie jestem taki zły, mogę wszystko”. Osoba dążąca do zaspokojenia potrzeb materialnych drugiej osoby, staje się ślepa na wszystko, co ważne i potrzebne dla utrzymania własnego ja. Ślepa pazerność potraf doprowadzić do rozpadu najpiękniejszych więzów rodzinnych.
Długo mogłabym jeszcze pisać i analizować, ale nie chcę nikogo zanudzać. Przyznam jednak, że powieść ta wywołała we mnie wiele emocji. Fabuła działała na mnie jak magnes, czytałam wszędzie gdzie miałam chociaż chwilę na to, aby zagłębić się w kartki książki. Na przystanku, w autobusie, w domu… Niezbyt często mi się to zdarza, więc coś to znaczy.
Nie powiem, że jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna chociaż styl pisania tej autorki jest lekki i przyjemny. Ale z całą pewnością jest warta przeczytania. To książka z tych, które na długo pozostają w pamięci, a po skończeniu, człowiek tak naprawdę nie potrafi powiedzieć niczego do momentu, aż się otrząśnie z wrażeń, jakie zdominowały jego umysł.
Polecam tę powieść nie tylko paniom, chociaż myślę, że panie znajdą w niej więcej dla siebie niż panowie. Jest to opowieść o trudnych relacjach rodzinnych, i zarówno tych międzypokoleniowych, jak i tych jednopokoleniowych. To opowieść o kilku miłościach: trudnej miłości zbudowanej na fundamentach nienawiści, opowieść o miłości ślepej, toksycznej i upokarzającej, oraz o miłości szczerej, cichej i chwilami niedostrzegalnej. Ale jest to również opowieść o bólu i cierpieniu, traktowanych jak chleb powszedni. Opowieść o marzeniach i to nie tylko dziecięcych. Dla osób wrażliwych paczka chusteczek będzie za mało. Ale warto tę paczkę sobie przygotować i zagłębić się w tej lekturze. Może po niej zobaczymy, co tak naprawdę chowamy na dnie naszej duszy. Bo z całą pewnością książka zmusi niejednego czytelnika do głębokiej refleksji.
"Wiesz, czasami myślę, że miłość składa się też z milczenia albo nawet przemilczenia".
Już dawno żadne zwierzę nie przeraziło mnie w takim stopniu, jak czarna kura, która pojawia się w tej powieści. Pomyślicie sobie zapewne, że jak to możliwe – kura? Po lekturze "Na dnie duszy" zrozumiecie, co miałam na myśli. Od niej bowiem wszystko się zaczyna i powinno wszystko skończyć. Czy jednak oby na pewno?
Anna Sakowicz to absolwentka filologii polskiej, filozofii oraz edukacji filozoficznej na Uniwersytecie Szczecińskim, a także edytorstwa na Uniwersytecie im. kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Autorka swoje teksty publikowała w prasie pedagogicznej, debiutowała zaś zbiorem humoresek pt. "Żółta tabletka". Mieszka obecnie na Kociewiu, uwielbia wędrówki po meandrach literatury, kolekcjonuje stare książki.
Gdy umiera znienawidzona seniorka rodu Rozalia, cała rodzina wraz z jej córką Donatą oraz wnuczką Ingą, zbierają się w jej domu, by uporządkować rzeczy nieboszczki. Jak się jednak okazuje, Rozalia swoją śmiercią rozpoczęła grę z najbliższymi, sięgającą daleko wstecz do przeszłości, która zaważyła na życiu kolejnych pokoleń.
"Na dnie duszy" to powieść o pokoleniach trzech kobiet żyjących w zupełnie innych czasach, a które jak się okazuje, wiele łączy. To także powieść o tym, czym jest determinizm losu w opozycji do determinizmu wyboru. To powieść o tym, że nikt nie rodzi się z gruntu zły – to ludzie zmieniają innych ludzi, a czasy w jakich żyją, określają systemy wartości i normy społeczne. To smutna historia, ale jakże prawdziwa.
Anna Sakowicz kreśli swoim już wyrobionym piórem rasowej pisarki, kreacje psychologiczne trzech kobiet, których zachowanie zostało zdeterminowane poprzez czasy w jakich żyją. Mamy oto bowiem Rozalię, która wychowana na wsi, w rodzinie w jakiej rządził wyłącznie ojciec, nie potrafi przeciwstawić się mężczyznom, za co cierpi do końca życia. A co gorsze, próbuje narzucić swoje poglądy córce i wnuczce, nie widząc innej drogi. Jej córka Donata, odrzucona przez matkę od samego urodzenia, cierpi na nerwicę natręctw. A Inga mająca kłopot sama ze sobą, podporządkowuje się nieco mężowi, zapominając o własnych potrzebach. W kontekście tym przemykająca w fabule czwarta kobieta, czyli nastoletnia córka Ingi wydaje się swoistym dzieckiem oczyszczenia – nie poddająca się żadnym wpływom, wierna własnej ideologii.
Dzięki pamiętnikom Rozalii, czytelnik przenosi się wstecz do czasów sprzed II wojny światowej. Te retrospekcje ukazujące dramat polskiego narodu w czasie najazdu niemieckiego, a następnie krwawe wyswobodzenia ludności przez Armię Czerwoną, czy też wypędzenie Żydów już po wojnie to fakty historyczne do jakich odwołuje się autorka. Ukazując życie Rozalii na przestrzeni kilkudziesięciu lat pokazuje jednocześnie, jak bardzo mentalność naszego społeczeństwa uległa zmianie. Jak zacofanie społeczne przerodziło się w pełen postęp. Ten kontrast pomiędzy życiem Rozalii, a jej prawnuczki Ewy jest niezwykle widoczny.
Czy błędy popełniane przez przeszłe pokolenia mają wpływ na życie współczesnych ludzi? Odpowiedzi na to pytanie należy szukać wśród losów własnej rodziny, gdyż każdy z nas zna historie przywołujące odległe zdarzenia z przeszłości. Po lekturze książki Anny Sakowicz zaczęłam się zastanawiać, czy gdyby moja prababcia zostawiła po sobie dziwny testament i pamiętniki to czy potrafiłabym nie ulec pokusie i nie szukałabym prawdy w jej przeszłości. Raczej byłoby to chyba niemożliwe. Swoją drogą, niecny plan wymyśliła sobie ta staruszka, bowiem finał tej historii jest zaskakujący. Tylko ta czarna kura jest taka przerażająca, tfu kłobuk.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl
Uwielbiam książki Anny Sakowicz za skromność, prostotę, lekkość i plastyczność. Każdą wychodzącą spod pióra autorki historię wypełnia ciepło, miłość i nadzieja. Każda opowieść, jakże piękna i ujmująca, a nade wszystko wartościowa, zapada na długo w pamięć. Z każdej, urozmaicanej niezwykłymi myślami, wydobywa się niejedno cenne przesłanie, nad którym warto, a nawet trzeba się pochylić i poddać głębokiej zadumie. Najnowsza powieść Anny Sakowicz o wnikliwym tytule "Na dnie duszy" jest kolejną z jej dorobku pisarskiego, która nie tylko uwzględnia wszystkie przytoczone wcześniej elementy, ale daje coś znacznie więcej... Zapraszam na moją opinię.
Anna Sakowicz - absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego. Przez 17 lat pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnym regionalnego pisma pedagogicznego. Debiutowała, pisząc do szczecińskiego "Punktu Widzenia". Od 2013 r. prowadzi blog Kura Pazurem (annasakowicz.pl). Matka studentki, żona fotografa amatora, posiadaczka kota Nutusia i bibliofilka. Do tej pory wydała: Żółtą tabletkę (2014), trylogię kociewską: Złodziejka marzeń (2014), To się da! (2016), Już nie uciekam (2017), Szepty dzieciństwa (2015), Niedomówienia (2016), Żółtą tabletkę plus (2017) i jedną książkę dla dzieci Leniusiołki (2017). (źródło: okładka książki)
Do Stargardu (dawniej Stargardu Szczecińskiego) przyjeżdża rodzina Rozalii, aby móc towarzyszyć jej w ostatniej drodze i jednocześnie się pożegnać. Wśród bliskich daleko szukać szczerej rozpaczy, lawiny łez i bólu po śmierci nestorki. Raczej uwidaczniają się wzajemne żale, animozje i rodzą się konflikty, które z dnia na dzień nasilają się. Albowiem Rozalia - osoba zasadnicza, oschła oraz komplikująca życie innym, nawet po swym odejściu wprawia wszystkich w zdumienie. Zostawia list i testament, z których wynika, iż to wnuczce, Indze, przekazuje biżuterię i dzienniki obrazujące jej całe życie. Ponadto ujawnia pewną tajemnicę skrzętnie skrywaną przez lata, tym samym niejako raniąc swą córkę, Donatę, a teraz prosi rodzinę o jej "wyjaśnienie"... O jaki sekret chodzi? I co tak naprawdę kryje się za prośbą Rozalii?
Niezwykle intrygująca i absorbująca już od pierwszej strony fabuła powieści Anny Sakowicz niebywale porusza, skłania do refleksji i wyłuskiwania istotnych konkluzji, które nie opuszczają jeszcze długo po rozstaniu z owym utworem. Ukazane obrazy nieustannie powracają, przewijają się w myślach i przywracają uczucia, które towarzyszyły w czasie smakowania tej jakże melancholijnej i przepełnionej paletą emocji opowieści. Owa historia angażuje, pochłania, chwilami zdumiewa, momentami przeraża, wstrząsa, ujmuje, a czasem sprawia, że w kącikach oczu wzbierają łzy. Opowieść tę niesamowicie intensywnie się czuje i przeżywa, tym bardziej, że wydaje się ona po prostu realna. Na jej łamach przeszłość przeplata się ze współczesnością. Pierwsza, jakże zatrważająca, bolesna, niepewna, głęboko wzruszająca, a nade wszystko naznaczona duszną aurą i dotykająca najczulszych zakamarków duszy przenika do nieco spokojniejszej, jednak niepozbawionej bólu, cierpienia, fałszu i niedomówień teraźniejszości. Obie strefy czasowe utkano z prostych, aczkolwiek nasiąkniętych wyrazistymi barwami słów docierających do serca, skradających myśli, a także sprawiających czytelniczą przyjemność. Plastyczność, harmonijność, wielowątkowość, nieprzewidywalność i prawdziwość wyróżniają ową prozę, która za sprawą ukrytego niejednego ważnego przesłania z pewnością jest wyjątkowa i wartościowa.
To historia pochylająca się nad losami trzech kobiet, które co prawda łączą więzy krwi, ale owe dzieli temperament, podejście do życia i postrzeganie jego poszczególnych aspektów, stosunek do bliskich oraz emocjonalność, a co najważniejsze, doświadczone przeżycia, które wywarły diametralny wpływ na bieg życia każdej z nich. Rozalia jako młoda dziewczyna była wrażliwa, pełna energii, pracowita i ambitna. Jednak jedno dramatyczne wydarzenie, którego była świadkiem, odmieniło nie tylko jej przyszłe życie, ale przede wszystkim ją samą. Stała się zgorzkniała, szczera do bólu, bezpośrednia, oziębła, a jej wypowiedzi zawsze były ironiczne i przepełnione sarkazmem. Poprzez wiadomość pozostawioną po swej śmierci chciała nie tylko coś przekazać, rozliczyć się z przeszłością, ale może nawet coś unaocznić i udowodnić... Jej córka, Donata, wiele lat żyła w poczuciu żalu do matki, której nie była w stanie w pełni wybaczyć. Przykre dzieciństwo i młodość doprowadziły do tego, że nie tylko szczelnie zamknęła się w swej skorupie, ale nabyła również nerwicę natręctw, która uprzykrzała jej codzienne życie, odbierając szansę na szczęście i spełnienie. Z kolei Inga - wnuczka i córka - odkąd pamięta żyła życiem innych, a dokładniej problemami rodziny, zapominając przy tym o sobie i zaniedbując nie tylko męża, ale i jedyną córkę. Nie rozumiała, dlaczego babcia jest wobec niej i jej brata taka chłodna i niedostępna, a wobec ich matki wręcz nieprzyjemna. Wyjaśnienie odnalazła w pozostawionym przez Rozalię pamiętniku... Co zobaczyła nastoletnia Rozalia? Z czym musiała mierzyć się kilkuletnia Donata? Co odkryje Inga? I czy odbuduje swoją rodzinę?
"Na dnie duszy" to opowieść o traumatycznej przeszłości odciskającej swe piętno na życiu przyszłych pokoleń. O zachłanności ludzkiej i kierowaniu się wyłącznie egoistycznymi pobudkami. O uporczywym dążeniu do celu, odtrącaniu bliskich i zamykaniu się w swej samotni. O obumieraniu niepielęgnowanej miłości. O jednym wydarzeniu zmieniającym całe życie. O bólu, cierpieniu, tęsknocie i przeogromnej potrzebie bliskości. O samotności, pragnieniu bycia akceptowanym i kochanym. O przebiegłości, kłamstwach, niedopowiedzeniach i wzajemnych pretensjach. O popełnianiu błędów i podejmowaniu prób ich naprawienia. O marzeniach, poszukiwaniach własnej drogi, odkrywaniu sekretów sprzed lat. O godzeniu się z trudnym losem. O nadziei na lepsze jutro. O wewnętrznym oczyszczeniu i wybaczaniu. O tym, że każdy człowiek chowa coś na dnie duszy, i być może nadejdzie kiedyś taki czas, że uwolni to, co tak głęboko skrywał przez całe swe życie. Wreszcie o tym, że pewnych chwil, a tym bardziej tych okrutnych, nie da się wymazać z pamięci, nie da się o nich zapomnieć. One są cieniem człowieka, jego utrapieniem, które nieustannie za nim podąża. Owo prześladuje, zmienia już na zawsze, a nawet niszczy...
Historia, która zabiera w przeszłość, pokazuje dramatyczne obrazy, otwiera oczy, pozwala dostrzec, zrozumieć, zmierzyć się z czymś dotychczas nieznanym, daje czas do przemyśleń, dociera do wnętrza i zakotwicza się w nim, wyzwala ogrom emocji i pozostawia ślad na dnie duszy... Na zawsze.
Nostalgiczna, uderzająca i porywająca. Taka właśnie jest powieść "Na dnie duszy", do lektury której gorąco zachęcam!
"Żółta tabletka plus" to zbiór kilkunastu opowiadań, w których dominuje czarny humor, groteska i absurd doprawione odrobiną surrealizmu...
Agata rodzi synka i ma plan na życie: wyjść za mąż za Emila i schudnąć. Nie jest jednak pewna swoich emocji i kiedy wreszcie postanowi być bardziej zdecydowana...
Przeczytane:2018-02-28, Ocena: 6, Przeczytałem, 52 książki 2018, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu, Recenzyjne, Posiadam, Polecam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2018 roku,
„Na dnie duszy” to najnowsza powieść autorstwa Anny Sakowicz, na którą niecierpliwie czekałam.
Znam twórczość Ani, ale to co otrzymałam wraz z tą książką, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Rozalia, Donata i Inga.
Trzy pokolenia kobiet żyjących w różnych czasach. Mają swoje rodziny, domy, codzienność. Każda z nich ma też swoje emocje, pragnienia, radości… Kiedy ich marzenia zderzają się z rzeczywistością, myślą, że tak musi być, że takie jest życie, że jest to, co jest.
Jednak z biegiem lat zauważają, że jest o wiele więcej. To, co naprawdę ważne, jest głęboko ukryte na dnie każdej duszy… Często zostaje tam na zawsze. A czasem trzeba je znaleźć i wydobyć za wszelką cenę i ze wszystkich sił. Nieważne bowiem, ile błędów popełniliśmy, ale że wciąż chcemy je naprawiać.
Pozornie zwyczajna historia, jakich wiele, a jednocześnie pełna niespodziewanych zwrotów akcji, dawnych tajemnic i zaskakujących wyborów.
Ta intrygująca opowieść pochłonie cię bez reszty i zadziwi niejeden raz! Bo dla każdego ta sama przeszłość wygląda inaczej…
„Na dnie duszy” to powieść, w której autorka opowiada historię o wielopokoleniowej rodzinie. O rodzinie jakich wiele, gdzie nie zawsze jest idealnie, gdzie pozornie wszystko gra, a od środka coś się psuje, gnije i doskwiera. Momentami odnosiłam wrażenie, że w wielu postaciach odnajduję część własnej rodziny. Zwłaszcza postać Pawła – wydała mi się lustrzanym odbiciem dobrze znanych mi osób. Nie ma bowiem co ukrywać, każdy z nas ma kogoś takiego wśród swoich najbliższych.
Ania Sakowicz z wielką precyzją wykreowała wszystkie postaci – poczynając od głównych bohaterek a kończąc na pobocznych postaciach, które mocno uzupełniają całość. Wszystkie są żywe, realne aż do bólu, a dzięki temu podczas czytania odnosi się wrażenie współuczestniczenia w całej tej historii.
Rozalia, Donata i Inga – babka, córka, wnuczka. Każda z nich jest inna, wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Ich wzajemne relacje nie zawsze były sielanką, w gruncie rzeczy przez większość wspólnego życia krzywdziły się wzajemnie. Liczne nieporozumienia, brak empatii i brak całkowitej akceptacji nie raz i nie dwa doprowadzały do konfliktów między nimi a przez to sprawiały, że każda z nich miała żal do reszty.
Czy jednak nie było między nimi miłości? Czy naprawdę tak trudno o zrozumienie pomiędzy trzema najbliższymi sobie kobietami?
Zdradzać nie będę – ale wierzę, że po przeczytaniu powieści będziecie znać odpowiedzi na te pytania.
„Na dnie duszy” poruszy Wasze struny wrażliwości, czasami Was przyprawi o łzy, a czasami zaszokuje Was bezwzględnością. W powieści znajdziecie całą gamę ludzkich wad i ułomności – poprzez nieumiejętność okazywania uczuć, brak akceptacji i porozumienia, aż po czystą złośliwość i wyrachowanie. Z pewnością nie zawiedziecie się też postępującą do przodu akcją, którą autorka podzieliła na dwa etapy: współczesność i przeszłość, doprawiając całość pamiętnikami babki Rozalii. Dzięki tak zróżnicowanym wymiarom rzeczywistości mamy możliwość poznawania codzienności każdej z bohaterek. Pozornie są to odrębne historie, które w pewnym momencie życia zakleszczają się pomiędzy sobą i wówczas mamy prawdziwy obraz całości rodziny i dogłębną charakterystykę poszczególnych postaci.
Ania Sakowicz bardzo subtelnie pokazuje, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Jednocześnie w pamiętnikach babki Rozalii zawiera prawdę o tym, co w życiu powinno się liczyć najbardziej.
Mam nadzieję, że odnajdziecie to sedno i zmusi to Was do refleksji nad własnymi relacjami rodzinnymi.
Autorka bez skrępowania obnaża relacje rodzinne, które zaburza chciwość i parcie na pieniądze. Z pewnością, kiedy będziecie to czytać, przypomnicie sobie, że znacie podobne sytuacje z własnego doświadczenia. W swej powieści Ania Sakowicz porusza również temat zaburzeń obsesyjno – kompulsywnych, w przypadku Donaty jest to nadmierne mycie rąk, które należy zaklasyfikować do nerwicy ruchowej – mającej charakter symbolicznego „oczyszczania” z win i brudu. Celem takich czynności jest zmniejszenie napięcia lub zapobieganie wyimaginowanym, przerażającym wydarzeniom i sytuacjom. U ich podłoża – w przypadku bohaterki powieści z pewnością leżą przeżycia z dzieciństwa, obarczanie jej winami przez matkę i brak akceptacji z jakim spotykała się jako dziecko.
Bardzo lubię kiedy autorki w swoich powieściach „przemycają” takie tematy, które nie wychodzą na pierwszy plan, jednak nie sposób przejść obok nich obojętnie.
„Na dnie duszy” to poruszająca, naszpikowana emocjami powieść, którą przeczytałam na jednym wdechu. Wiedziałam, że to będzie niebanalna historia, ale nie sądziłam, że Ania tak mocno mnie zaskoczy, w sensie pozytywnym. Jak do tej pory jest to jej najlepsza powieść jaką miałam okazję przeczytać (chociaż mam jeszcze kilka zaległych).
Nie mogę również nie wspomnieć o kłobuku, którego autorka umieściła w powieści, odnosząc się do słowiańskich wierzeń. Momentami łapałam się na tym, że czytając o czarnej kurze serce biło mi szybciej, pełne jakichś niewyjaśnionych obaw i lęków.
Serdecznie Was namawiam do sięgnięcia po najnowszą powieść Anny Sakowicz. „Na dnie duszy” zaintryguje Was bez reszty i nie jeden raz zadziwi. „Bo dla każdego ta sama przeszłość wygląda inaczej...”
z bloga: http://przeczytajka.blogspot.com/