Doskonale skonstruowany kryminał, gęsta atmosfera małej społeczności i zagadki z przeszłości, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego.
W mroźny zimowy poranek na skraju mazurskiej wsi zostaje znalezione ciało zakonnicy. Początkowo wydaje się, że kobietę potrącił samochód. Szybko okazuje się jednak, że ktoś ją zabił i potem upozorował wypadek. Kilka dni później ginie kolejna osoba. Ofiary nie wydają się być ze sobą w żaden sposób związane.
Zaczyna się wyścig z czasem. Policja musi odnaleźć mordercę, zanim zginą następne kobiety.
Śledztwo ujawnia tajemnice mrocznej przeszłości zakonnicy, przy okazji odkrywając też mniejsze lub większe przewiny mieszkańców sielskiej - tylko na pozór - miejscowości.
Puzyńska z równą starannością portretuje zarówno postaci pierwszego, jak i drugiego planu. Intryga do końca przykuwa uwagę. Autorka stosuje sprawdzony chwyt rodem z prozy Christie - w małej społeczności niemal wszyscy są podejrzani, każdy coś ukrywa, kłamie i kluczy, bo ma na sumieniu mniejsze lub większe grzeszki, więc istotne jest nie tylko główne pytanie: kto zabija?, ale również wyświetlanie tajemnic kolejnych bohaterów. Debiutująca autorka ma już świetnie opanowany warsztat prozy kryminalnej i ewidentny talent do wymyślania kryminalnych historii.
Robert Ostaszewski
Katarzyna Puzyńska (ur. 1985) - z wykształcenia psycholog, z zawodu nauczyciel akademicki na wydziale psychologii, z powołania pisarz. Wielbicielka Skandynawii i Hiszpanii. ,,Motylek" to jej debiut powieściowy. Pracuje już nad kolejnymi częściami cyklu o policjantach z Lipowa.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2014-02-06
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 608
Język oryginału: polski
Recenzja „Motylek”
„Odgłosy miasta były tłem, którego się nie zauważało, dopóki ich nie zabrakło.”
„Motylek” to powieść wydana w 2014r i otwiera ona serie książek „Lipowo”, Katarzyny Puzyńskiej. Autorka skończyła psychologię i na takim wydziale pracowała jako nauczycielka akademicka. Teraz w całości oddała się pisaniu. „Motylek” to jej debiutancka książka.
Gdy w małej zamkniętej społeczności Lipowa zostaje znalezione ciało zakonnicy, z początku każdy jest przekonany iż było to potrącenie. Śledztwo jednak zaprzecza temu wydarzeniu. Policja zaczyna szukać sprawcy morderstwa. Kiedy całe miasto z przerażeniem zastanawia się co się stało, policja stara się znaleźć jakiekolwiek powiązania z kobietą. Poszukiwania zaburza wydarzenie którego nikt się nie spodziewał, ginie kolejna kobieta. Nikt nie wie do kogo przyjechała zakonnica, ale drugą kobietę znał każdy. Czy kobiety miały ze sobą coś wspólnego? Kim jest morderca?
„Motylek” to powieść bardzo wciągająca. Ciężko mi było się od niej oderwać. Czytając bardzo podobał mi się zabieg wprowadzenia zamkniętej społeczności. Uwielbiam książki w których nie mamy tylko jednego bohatera, a wręcz całe miasto, w którym każdy zna każdego i w książkach takich jak „Motylek” czytelnik może podejrzewać każdego. Do tego postaci napisane są bardzo realistycznie. Mam wrażenie że nie ma tam postaci idealnych, każda ma jakieś plusy i minusy, większe lub mniejsze jak w prawdziwym życiu dzięki czemu łatwiej polubić lub nie daną postać.
O książkach Katarzyny Puzyńskiej słyszałam od dawna, opinie były różne – raz lepsze, raz gorsze. Jednak, ja lubię, sprawdzić na własnej skórze, jak to mówią potocznie „z czym się je Gwiazdę Polskiego Kryminału?”. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Zabierałam się za to długo...chciałam najpierw skompletować całą serię, która została nie tak dawno wydana przez wydawnictwo w częściach i twardej oprawie.
I nadszedł ten dzień...w którym ugryzłam Puzyńską.
Doskonale skonstruowany kryminał, gęsta atmosfera małej społeczności i zagadki z przeszłości, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego.
W mroźny zimowy poranek na skraju mazurskiej wsi zostaje znalezione ciało zakonnicy. Początkowo wydaje się, że kobietę potrącił samochód. Szybko okazuje się jednak, że ktoś ją zabił i potem upozorował wypadek. Kilka dni później ginie kolejna osoba. Ofiary nie wydają się być ze sobą w żaden sposób związane.
Zaczyna się wyścig z czasem. Policja musi odnaleźć mordercę, zanim zginą następne kobiety.
Śledztwo ujawnia tajemnice mrocznej przeszłości zakonnicy, przy okazji odkrywając też mniejsze lub większe przewiny mieszkańców sielskiej – tylko na pozór – miejscowości.
„Motylek” oderwał mnie od życia na niecałą dobę. Świetnie napisana powieść, pełna intryg, tajemnic, niedomówień. Sekrety przeplatają się ze sobą i są dawkowane (dosłownie) tak zdawkowo, że nie mogłam odłożyć książki i pójść zwyczajnie spać. No nie i już. Tak się nie dało.
Kasia stworzyła wielowątkową fabułę, naszpikowała ją mnóstwem poszlak i zwodniczymi zakrętami wśród leśnych ścieżek, że można było się czasem zgubić.
„Motylek” bezpardonowo obnaża życie w małej wiejskiej społeczności. Wiadomo nie od dziś, że w takich mieścinach wszyscy o wszystkich wiedzą lepiej i więcej niż sam zainteresowany.
Ja na co dzień (chociaż w takowej wsi mieszkam) nie odczuwam tego – może dlatego, że nieco się izoluję od całej reszty. Jednakże nie wątpię w to, że mieszkańcy N. znają mnie lepiej niż ja.
Czytając „Motylka” zastanawiałam się nie raz i nie dwa jakie sekrety skrywają moi sąsiedzi? Co trzymają w stodole pod stertą siana?
Takie i inne dziwne pytania zadawałam sobie po lekturze.
A to oznacza tylko jedno.
Kasia Puzyńska napisała dobry kawał kryminału – który w mojej głowie narobił bałaganu.
Co więcej...mam wokół siebie praktycznie same lasy. Wierzcie lub nie – ale po przeczytaniu „Motylka” spacery z psem pośród leśnych ostępów nabrały nowego wydźwięku. Tryb czujność…
„Motylek” napisany jest swobodnym językiem, dialogi są realistyczne, bohaterzy autentyczni, a opisy miejscowych uroków idealnie wyważone, nie są za długie ani zbyt pobieżne, nie zanudzają i nie przysłaniają najważniejszej akcji. Okazuje się, że pod kurtyną sielankowej małomiasteczkowości aż grzmi od plotek i ukrywanych grzeszków. Autorka, moim zdaniem, bardzo dobrze to wszystko zobrazowała, pomieszała, poplątała i wyprowadziła mnie na manowce.
Oczywiście jak to zawsze czynię, próbuję rozwiązać śledztwo na własną rękę – obstawiałam kilka postaci, które niestety wraz z rozwojem akcji musiałam wykreślać z mojej listy potencjalnych morderców. Zakończenie i wyjawienie modus operandi – jest niespodziewane, chociaż w sumie mogłam się tego domyślić, zamiast wybierać zbyt oczywiste rozwiązanie zagadki.
Bohaterowie jak wspomniałam, są wykreowani nad wyraz plastycznie, są zwykłymi ludźmi pełnymi wad i zalet. Udało mi się z nimi zaprzyjaźnić. A zapach ciasta pani Podgórskiej czułam w całym domu. Nawet nieprzystępna komisarz Klementyna Kopp wzbudziła moją sympatię, chociaż sposób jej wysławiania się działał mi dość często na nerwy. Bardzo nie lubię, kiedy kończy swoje zdania wyrazem „co?” lub rozpoczyna je od słów „stop”, czy stosuje ciągłe powtórzenia np. "Czekaj. Spoko. Ale!" - zaburza to kompletnie znaną mi stylistykę polską i dialogi prowadzone przez panią komisarz budzą we mnie lekką irytację.
„Motylek” można uznać za mocny debiut autorki, ponieważ niewątpliwie podjęła się trudnego tematu, wszak dobry kryminał rządzi się swoistymi prawami. Niemniej jednak uważam, że Kasia sprostała temu zadaniu. Oceniając całokształt tej wielowątkowej i wielopostaciowej powieści sądzę, że autorka poradziła sobie z tematem niemal perfekcyjnie, niemal gdyż nie obyło się bez drobnych wpadek, które jednak niezbyt rzutują na całą resztę.
Z wielką przyjemnością zasiądę do lektury kolejnych tomów cyklu Lipowo.
Bardzo jestem ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterów w rozpoczętych wątkach obyczajowych. Kim jest tajemnicza Teresa? Czy związek Daniela i Weroniki ma szansę na pomyślny rozwój? Dlaczego komisarz Klementyna jest taka osobliwa?
Cieszę się również, że śledząc kolejne losy mieszkańców Lipowa i okolic – będę miała okazję obserwować proces rozwoju i dojrzewania warsztatu pisarskiego autorki.
„Motylek” to lektura warta uwagi i poświęconego na nią czasu.
z bloga: http://przeczytajka.blogspot.com/
W dotychczas bardzo spokojnym, niemal sennym, Lipowie mieszkańcy znajdują ciało zakonnicy. Wszystko wskazuje na to, że kobieta została potrącona przez samochód, jednak liczba jej obrażeń budzi niepokój. Rozwiązanie zagadki spoczywa na barkach miejscowych policjantów, którym mimo dobrych chęci, brakuje doświadczenia w sprawach kryminalnych. Czy podołają temu zadaniu? Czy zdążą, zanim zabójca upatrzy sobie kolejną ofiarę?
Po debiut Katarzyny Puzyńskiej sięgnęłam zaintrygowana pozycją, jaką zdobyła w krótkim czasie wśród polskich czytelników. Uwielbiam kryminały i wiedziałam, że nadejdzie taki dzień, kiedy zmierzę się z piórem tej autorki. Zazwyczaj, kiedy nabieram chęci na mroczniejsze klimaty, wybieram zagranicznych pisarzy. To spotkanie nasunęło mi jedno proste pytanie- może nie warto szukać tak daleko?
Akcja książki rozgrywa się w Lipowie- niewielkiej mazurskiej wsi. To jedno z tych miejsc, gdzie wszyscy świetnie się znają, a sekrety bardzo ciężko utrzymać. Miejscowe kobiety uwielbiają ploteczki, a mężczyznom daleko jest do ideału. Życie toczy się jednostajnym, niespiesznym tempem. Puzyńskiej bardzo dobrze udało się oddać klimat tego miejsca i przybliżyć je czytelnikowi- jestem pewna, że w tej wiejskiej rzeczywistości odnajdzie się każdy z nas, zarówno mieszkańcy podobnych miejsc, jak i Ci, którzy lepiej czują się w mieście. Autorka spokojnie przedstawia nam kolejnych bohaterów tego spektaklu. Prawdę mówiąc na początku byłam trochę speszona ich liczbą, jednak szybko udało mi się poznać każdego z nich i wyrobić sobie opinię na ich temat. Na szczęście nikt z nich nie jest kryształowo czysty, a dobro i zło pięknie się w tej powieści przeplatają.
Bardzo cenię książki, których tło stanowi taka pozornie spokojna wieś. Wiele razy się przekonałam, że to wspaniała sceneria dla krwistego i tajemniczego kryminału. Tym razem było dokładnie tak samo. Początkowo zabójstwo zakonnicy nie wzbudziło u mieszkańców strachu. Potraktowali je raczej jako urozmaicenie i miejscową sensację. Niektórzy doszukiwali się w nim okazji dla siebie, inni przeszli nad tym do porządku dziennego. Znowu zapanowała cisza. Tylko czy na długo? Książkowe retrospekcje i fragmenty dotyczące zabójcy sprawiają, że ciężko usiedzieć spokojnie. A autorka stopniuje napięcie, co wychodzi jej całkiem nieźle. Dobrze wie, kiedy przerwać dany wątek, w którym momencie wprowadzić nowe informacje. Bardzo sprawnie prowadzi narrację, zaostrzając nasz apetyt na więcej.
I w końcu dostajemy więcej. Nie tylko krwi. Przede wszystkim emocji. Mogłoby się wydawać, że w tym kryminale za mało jest samego kryminału, bowiem wiele miejsca zajmuje wątek obyczajowy, który spowalnia akcję. Na początku byłam trochę rozczarowana- lubię obyczajowe zaplecze, jednak co za dużo to niezdrowo. Z czasem przestało mi to przeszkadzać. W dużej mierze ze względu na bohaterów, którzy są pełnokrwiści i dopracowani. Wobec żadnego z nich nie można pozostać obojętnym, poza tym autorka daje nam do zrozumienia, że ich motywy i decyzje w żadnym wypadku nie były bezpodstawne. Wielu bohaterów i wiele emocji. Czy można mieć o to pretensje?
Jeśli chodzi o sam wątek kryminalny, muszę szczerze przyznać, że miałam okazję poznać już ciekawsze i bardziej emocjonujące historie. Pod tym względem książka nie jest niestety wybitna, choć niełatwo jest rozwikłać zagadkę. Podobało mi się, naprawdę, ale czegoś mi zabrakło- elementu sprawiającego, że książkę określa się wybitną, a nie tylko dobrą.
Nie zmienia to faktu, że chętnie poznam kolejne części. Polubiłam różnorodnych bohaterów i tę niewielką miejscowość. Wierzę, że jeszcze mnie zaskoczy. Być może momentami niewiele się dzieje, a krew nie leje się często i gęsto, jednak stając przed koniecznością wyboru, szybciej zdecyduje się na kryminał trochę spokojniejszy, niż przesadnie przekombinowany, co kojarzy mi się z inną popularną polską autorką.
Udało mi się trafić na "Motylka" Katarzyny Puzyńskiej w jednej z warszawskich bibliotek- mojej ulubionej, czyli z dzielnicy Mokotów. Jeśli ktokolwiek kiedyś zastanawiałby się, które są najbogatsze i najciekawsze, to zdecydowanie polecam te biblioteki mokotowskie. Książką w każdym razie jestem zachwycona i będę musiała ochłonąć przed kolejną lekturą. Jak tylko zwolni się miejsce i rezerwacja zadziała- sięgnę po kolejną część z Lipowem w tle!
Daniel Podgórski jest komisarzem na posterunku we wsi. Ma pod sobą swoich trzech kolegów- Pawła Kamińskiego, Marka Zarębę i Janusza Rosoła. Pomaga im również jego matka, Maria Podgórska, pełniąca rolę tzw. sekretarki. Ojciec zasłużony policyjny bohater, więc czego innego można oczekiwać od syna? Jednak zdaje się, że Danielowi ten zawód jak najbardziej odpowiada. Nie dzieje się u nich jednak dużo, więc ma swoje małe wielkie marzenie- być częścią czegoś większego. Poza miłością marzy też o jakimś dużym zadaniu, a już najlepiej pracy w wielkim mieście. Jednak okazuje się, że nie musi daleko szukać tragedii, a w końcu dostanie szansę, by pokazać swoje możliwości. Tylko czy potrafi sobie poradzić? Pierwsze morderstwo jest jak szansa na wyrwanie się z odrętwienia i pokazanie światu swojego talentu. Jednak przy drugim już, kiedy ktoś próbuje zamknąć policji usta pieniędzmi, chcąc jak najszybciej zakończyć sprawę i złapać kogokolwiek, prokurator podsyła Danielowi i jego trzyosobowej drużynie kobietę z wydziału kryminalnego- Klementynę Kopp. Wszyscy patrzą na nią nieufnie, nikomu nie pasuje, że wkradła się do ich małego świata pełnego obaw, tajemnic, pragnień, jednak to ona stara się trzymać wszystko w kupie.
Weronika Nowakowska przyjeżdża do małej, uroczej wioski- Lipowa. Ma w marzeniach otworzenie stajni i wybiegu, miejsca gdzie ludzie będą jeździć na koniach, ot tak własny biznes. Jednak plany idą na dalszy tor, gdy we wsi pojawia się pierwsze morderstwo.
Od tej pory cała wioska będzie postawiona na nogi, gdyż każdy ma jakiś sekret, który może wyjść na jaw przy odkrywaniu innych. Jeden pociągnie za sobą wszystkie inne. Co ukrywają miejscowi? Wydaje się, jakby wszyscy byli podejrzani, ale czy byliby w stanie popełnić zbiorową zbrodnię? Wszyscy zrzucają oskarżenia na innych. Kto jest w to zamieszany? Kto zginie pierwszy? Kto następny? Kto jest za wszystko odpowiedzialny? Kto prowadzi tajemniczego bloga nasze-lipowo i jednocześnie zna mordercę? Czy wszystko jest ze sobą powiązane? Czy mamy przykład seryjnego mordercy? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi! Najlepsze i najbardziej oczywiste podejrzenia mogą okazać się błędem! Nie zawsze wszystko jest tak logiczne na jakie wygląda. I chyba tego właśnie nauczyła mnie ta książka.
Wydawało mi się już w połowie, a może nawet wcześniej, że wiem kto jest sprawcą. Wydawało mi się, że poznałam całą historię, rozgryzłam ataki. No właśnie, wydawało mi się. Kiedy okazało się, że jednak to był błędny trop, próbowałam wymyślić coś innego. Nie spodziewałam się takiego zakończenia sprawy, nawet nie brałam takiej możliwości pod uwagę.
Przeszkadzał mi styl wypowiadania się Klementyny. Po prostu nie mogłam go przetrawić, irytował mnie niemiłosiernie. Nie odpowiadało mi również słownictwo Pawła, nie sądzę, by tak zachowywał się policjant. Ale może się mylę? Może w małych mieścinach tak właśnie jest? Może po prostu zbyt mało wiem na temat tejże pracy? A może to miało pokazać właśnie zwyczajowość życia sielskiej(lub nie) wioski i całej historii, może wszystko miało idealnie współgrać z tłem.
Podziwiam autorkę przede wszystkim za elementy zaskoczenia, za budowanie napięcia. Czytałam wszystko z zapartym tchem i z ręką na sercu polecam książkę każdemu, kto kocha kryminały, jak i również każdemu, kto próbuje się do nich przekonać. Właściwa ku temu pozycja!
Debiutancka powieść Katarzyny Puzyńskiej, porównywana jest do powieści Agathy Christie. Czy zasłużenie? Porównanie takie stawia książce poprzeczkę naprawdę wysoko. Z reguły bywa niestety tak że takie hasła są tylko reklamą, a poziom jest zdecydowanie niższy niż zachwala wydawca. Szczerze mówiąc wątpiłam by niewiele starsza ode mnie debiutantka podołała zadaniu.
Pewnego zimowego dnia na skraju Lipowa zostaje znalezione ciało zakonnicy. Potrącona na uboczu kobieta, budzi sensację szczególnie gdy okazuje się, że nie był to wypadek samochodowy jak sądzono na początku. Gdy dochodzi do kolejnego morderstwa policjanci mają coraz więcej pytań na które nikt nie potrafi odpowiedzieć. Co łączy zakonnice z żoną milionera? Kto zginie następny? A przede wszystkim: kto zabija? Na jaw wychodzi wiele mrocznych sekretów, a historia sięga dalej niż komukolwiek mogło się wydawać.
Powieść zaczyna się w sposób który może dawać do zrozumienia, że poznajemy właśnie główną bohaterkę książki. Bałam się spotkania z kolejną super kobietą która w pojedynkę rozwiązuje sprawy, gdy policja rozkłada bezczynnie ręce. Na szczęście okazało się, że nie doceniłam autorki. Weronika jest jedną z ważniejszych postaci, nie jest jednak kluczowa. Wielowątkowość przyprawia na początku o zawrót głowy, szczególnie, że do wątków współczesnych dochodzą również wydarzenia rozpoczynające się w 1950 roku. Zanim dobrze poznamy większość postaci i oswoimy się z ich rolą mija parę stron, na szczęście autorka bardzo sprawnie wprowadza nas w życie Lipowa i pierwsze trudności mijają stosunkowo szybko.
Sam wątek kryminalny skonstruowany jest naprawdę bardzo dobrze. Od samego początku natrafiamy na okruszki które mają doprowadzić nas do ostatecznego rozwiązania i tylko nasze umiejętności dedukcji decydują jak szybko wpadniemy na rozwiązanie. Cała intryga jest jednak na tyle dobrze przemyślana, że sprawi nam to nie lada wyzwanie. Gdy już wydaje się nam, że znamy rozwiązanie nagle kolejny okruszek wszystko zmienia i musimy zastanawiać się od początku, skreślając z listy kolejnego podejrzanego.
Nie można nie wspomnieć też o świetnie oddanej naturze małych społeczności. Każdy kto wychował się lub miał styczność z miejscowością wielkością przypominającą Lipowo nie raz uśmiechnie się pod nosem. Mimo, że z pozoru nic nie da się ukryć, a każda plotka rozchodzi się tempem błyskawicy, każdy z mieszkańców ma swoje własne sekrety. Czasami bardzo mroczne sekrety… Gra pozorów, fałszywe uśmiechy i wszechobecne spojrzenia zostały oddane bardzo realnie i spójnie. Nie da się wyczuć sztuczności przedstawionych postaci, wręcz przeciwnie – większość zachowań była wręcz przerażająco prawdziwa.
Katarzyna Puzyńska sama sobie postawiła poprzeczkę bardzo wysoko. „Motylek” jest powieścią świetnie skonstruowaną, przemyślaną i dopracowaną. Nigdzie w fabule nie można znaleźć luki, nie ma dziur fabularnych. Na stronie wydawnictwa można dowiedzieć się, że autorka planuje kolejne książki cyklu. Mam nadzieję, że będą tak samo dobre.
DANSE MACABRE, CZYLI O TYM, ŻE NIE MA LEPSZEGO SYMBOLU ŚMIERCI NIŻ MOTYL
Różnobarwne i piękne motyle trudno złapać. Szybkość to ich jedyna broń, dzięki której mogą chronić swoją delikatność i urodę. Jeśli nie uda im się w porę umknąć, to łatwo je zranić i tym samym skazać na szybszą śmierć. Można by pomyśleć, że są świadome tego, jak niewiele czasu im przeznaczono i poprzez swoją żwawość oraz niepowtarzalność chcą czerpać z życia jak najwięcej. Są też nocne stworzenia, ćmy, które w przeciwieństwie do motyli kochają zagrożenie. Lgną do tego, co je zabija, jakby myślały, że nie da się umrzeć za wcześnie. Nawet gdy palą się ich cienkie niczym pergamin skrzydła, one nie chcą przerwać destrukcyjnego lotu.
Społeczność wsi Lipowo można z powodzeniem podzielić na ćmy i motyle. Są osoby zabijające się na raty, lgnące do płomieni przemocy, narkotyków i samookaleczenia. Są też motyle, piękne zewnętrznie bądź wewnętrznie, walczące dzielnie o kolejny dzień. A przynajmniej tak wyglądają na pierwszy rzut oka. Ćmy swoją destrukcję chowają z dala od spojrzeń, z dala od życia wsi. Jednak ukochane przez nich płomienie zostawiają zgliszcza. Wiatr roznosi ich popioły po Lipowie, tym samym ujawniając resztki tajemnic, które miały spłonąć. Czasem to tylko małżeńska niewierność, która wychodzi na jaw, a czasem… ktoś znajduje zwłoki zakonnicy na ośnieżonym poboczu.
Czy zakonnica była ćmą i zdecydowała się na samobójczy taniec w objęciach płomieni? A może była ona motylem, pochwyconym i nakłutym szpilkami, by swoim milczeniem cieszyć zmysły oprawcy?
Śmierć była wyborem czy przymusem?
I co łączy zakonnicę z kolejną, brutalnie okaleczoną ofiarą?
Czy w mroku czai się ćma, która pragnie oderwać motylom ich skrzydła?
TAŃCZĄ TAK, JAK MORDERCA IM ZAGRA
W książce ,,Motylek” Katarzyny Puzyńskiej tajemnicza śmierć zakonnicy staje się kluczem do bram wsi, a tym samym do życia jej mieszkańców. Na scenie pojawiają się oni jako świadkowie i podejrzani a wraz z nimi – ich historie. Wątek kryminalny wciąga do danse macabre kolejnych bohaterów; niektórzy płacą za ten taniec swoimi sekretami a inni – życiem. Człowiekiem, który chce powstrzymać ten korowód, jest młodszy aspirant Daniel Podgórski i jego zespół, ze wsparciem komisarz Klementyny Kopp. Jednak ich również trapią problemy – Daniel ciągle nie może zerwać psychicznej pępowiny łączącej go z matką; Marka Zarębę truje przewinienie z przeszłości, co wpływa na jego małżeństwo; Janusz Rosół nie daje sobie rady z samotnym ojcostwem; Paweł Kamiński idealnym obywatelem i mężem jest tylko na pokaz, z kolei Klementyna dystansuje się od wszystkich, skrywając bolesny sekret. Okazuje się, że ludzie stojący na straży prawa czasami nie są lepsi od mordercy, którego pragną dopaść. Nieobce im są płomienie nieczystości, gniewu i nieumiarkowania. Tak samo zresztą, jak pozostałym mieszkańcom.
,,Motylek” ma na swych skrzydłach wyryte wszystkie grzechy główne - tych siedem płomieni raczej szybko w Lipowie nie zgaśnie, bo ćmy bardzo je pielęgnują. Kto by pomyślał, że we wsi kojarzonej zazwyczaj z sielanką, zło tak dobrze się rozgości?
Początek powieści wymaga od czytelnika skupienia, ponieważ niemal równocześnie musi on śledzić nie tylko teraźniejsze wydarzenia, ale i również te, które rozgrywają się w przeszłości. Znaczenie pozornie niezwiązanych ze sobą scen odsłania się z czasem.
Im bardziej rozwijała się intryga, tym bardziej ja miotałam się i oskarżałam ,,to ty! Albo nie, to ty!”. By mieć większe szanse na wskazanie winnego, asekuracyjnie podejrzewałam prawie wszystkich, którzy wydawali mi się najbardziej prawdopodobni. A i tak ze wstydem muszę przyznać, że nie trafiłam. Jednak nie dało się, po prostu się nie dało wpaść na to samemu. Jeśli mimo wszystko komuś się to udało, to już, właśnie w tym momencie, patrzę na niego z podziwem. Zaryzykuję stwierdzeniem, iż autorka po mistrzowsku poprowadziła losy postaci, źródło krwawej zbrodni umieszczając w wydarzeniach rozgrywających się kilka pokoleń wstecz.
GDY SEKRETY NIE CHCĄ SPŁONĄĆ
Oprócz wiodącego motywu zbrodni, ,,Motylek” ma również bogate zaplecze obyczajowe. Jak już wcześniej pisałam, poznajemy historie i sekrety wszystkich postaci, które w ten czy inny sposób są połączone ze śledztwem. To ciekawy zabieg, biorąc pod uwagę fakt, iż mamy do czynienia z pierwszym tomem cyklu. Poznając bohaterów od strony prywatnej, czytelnik w pewien sposób przywiązuje się do nich, co na dłuższą metę owocuje zainteresowaniem dotyczącym ich dalszych losów. Gdyby ich role ograniczono tylko do nazwisk na kartach powieści, cała historia nie miałaby tej głębi, którą obecnie posiada. Na takim tle wątek kryminalny jest jeszcze bardziej wyrazisty i frapujący.
Wielowątkowość rysuje dokładny obraz Lipowa oraz relacji zachodzących pomiędzy bohaterami. W końcu w małej społeczności trudno o to, by ludzie się nie znali i nie łączyły ich jakiekolwiek stosunki. Nic więc dziwnego, że wieś staje się wylęgarnią plotek. Pisarka świetnie połączyła ten fakt z istnieniem najzwyklejszej ludzkiej ciekawości, czego owoce możemy obserwować między innymi dzięki postaci tajemniczego blogera, który wie absolutnie wszystko o życiu mieszkańców, a w szczególności o ich sekretach. Igranie z płomieniem ciekawości dla niektórych bohaterów skończy się lekkim poparzeniem, a dla innych – potężnym pożarem.
Autorka umiejętnie dawkuje zarówno zagadki, jak i odpowiedzi na nie. Intryga rozwija się równomiernie przez całą powieść, choć trzeba przyznać, że mocniej przyśpiesza w kilku ostatnich rozdziałach. Czytelnik w trakcie lektury dostaje podpowiedzi, ale musi z nich mądrze korzystać, bowiem niektóre z nich mogą poprowadzić w ślepą uliczkę, jeśli się je źle zinterpretuje.
ZE ŚMIERCIĄ POD RĘKĘ
Pozostał do omówienia jeszcze jeden, bardzo ważny punkt – zakończenie i rozwiązanie zagadki. Obawiałam się, że kreowanie tak poplątanej intrygi może zabrać autorce całą energię, przez co zabraknie jej pomysłu na skonstruowanie finału. Niepotrzebnie zaprzątałam sobie tym głowę. Jak pisałam już wcześniej, odrębne historie zaczęły się zazębiać na mnóstwo sposobów, a każde pytanie odnalazło swą odpowiedź.
Dla krwi i popiołu nie ma lepszego tła niż śnieg. Jeśli chcecie na własnej skórze przekonać się, jak zabójcza potrafi być przeszłość i do kogo doprowadzą was krwawe ślady, musicie pochwycić ,,Motylka”. Ja ze swojej strony mogę tylko wyrazić chęć powrotu latem do Lipowa. W końcu wysokie temperatury przyczyniają się do pożarów, a lipowskie ćmy wprost kochają płomienie. Kto wie, jakie sekrety będą usiłowały spalić tym razem?
Pamiętaj, że tajemnicze sekrety z mrocznej przeszłości zawsze Cię dogonią... Nawet wtedy, kiedy będziesz myślał, że wszystko już pozamykałeś na ostatni kluczyk...
"Motylek" wciąga od pierwszej strony, zaskakuje, że musisz powiedzieć "O rany! Kto by pomyślał?!" lub "O kurdę! Nie, nie wierzę!" i trzyma w napięciu! Jestem pod wrażeniem!
Lubisz grać w pozory? Zatem zapraszam Cię do Lipowa !
W małej i na pozór cichej miejscowości, mieszkańcy wiodą całkiem spokojne życie. Kościół, huczne wiejskie imprezy do rana, posterunek policji, sklepik - to prawie niczym nie wyróżniające się atrakcje w tej małej wiosce od innych. Plotki roznoszą się tam z nieobliczoną prędkością, o czym dowiaduje się doskonale Weronika Nowakowska - nowa twarz w Lipowie, która budzi zainteresowanie wśród mieszkańców. Wszyscy wydają się tworzyć wspaniałe rodziny i samych siebie... Słodkie tajemnice, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego, gdzieś plączą się pomiędzy tym wszystkim i tworzą niezłą zgadywankę wybuchową..
Tutaj nikt nie jest tym kim się wydaje, a pozory ? Cóż, często mylą...
Sielankowe życie Lipowa kończy się, gdy pewnego zimowego ranka na skraju wsi zostaje znalezione ciało... zakonnicy. Z początku wszystko wskazuje, że to był jeden, niewinny wypadek - została potrącona przez samochód. Jednak wszystkie przypuszczenia ulatują wraz z powietrzem, gdy na drodze pojawiają się nowe ślady, które bezpośrednio dowodzą, że to było.. m o r d e r s t w o! Brutalne morderstwo... Ktoś ją zabił i upozorował wypadek, co do ostatniego szczegółu. Kilka dni później znów ginie kolejna osoba... Nic nie wskazuje na to, że obie ofiary są w jakiś sposób powiązane. Gdzieś czyha morderca.. Kto będzie następny?Policja musi znaleźć sprawcę, zanim przyjdzie pora na kogoś innego.Zaczyna się walka o życie i śmierć.Czas gra rolę...Liczy się tutaj każda sekunda...Każdy trop przybiera inny obrót sprawy. Gdzieś pomiędzy niebem a ziemią skrywają się małe grzeszki mieszkańców, które wyfruwają z swoich tajemnych gniazd niczym motylki.
Dlaczego Zakonnica przyjechała do Lipowa?Czy śmierć dwóch ofiar ma coś wspólnego?Jaką przeszłość skrywają mieszkańcy ?"Motylek" - skąd się wziął?!
I najważniejsze:
KTO ZABIJA?
Jeśli chcesz poznać odpowiedzi na te pytania, koniecznie zanurz się w "Motylku" i fruń do odkrycia prawdy!
DUŻA DAWKA ADRENALINY GWARANTOWANA - NIE CZYTAJ NA NOC, BO NIE ZAŚNIESZ!
Zacznijmy od szaty graficznej, która przyciąga uwagę czytelnika! Mały, niewinny motylek, który symbolizuje duszę, kruchość, nadzieję a także nowy początek, w kałużach krwi stanowi dobry motyw zbrodni. Jestem nią zachwycona i przyznam, że nigdy wcześniej nie zachwycałam się tak okładką!
Książkę "Motylek" porównuje się do kryminałów Agathy Christie. Nie miałam styczności z tamtą autorką ale śmiało mogę stwierdzić, że Katarzyna Puzyńska przebiła Coben'a!! I teraz nie rozumiem jednego. Kto mówi, że Polscy pisarze są przeciętni?! Bzdura, istna bzdura! Bynajmniej w przypadku Pani Kasi Puzyńskiej to się nie zgadza! Jest fenomenalna i nadal nie mogę się nadziwić, że to jej DEBIUT!!
Autorce udało się skonstruować genialny kryminał, który wciąga od pierwszej strony i dosłownie w s z y s c y są tutaj podejrzani! Jeśli zaczniesz czytać z każdą kolejną stroną, będziesz zmieniać przypuszczenia co do mordercy a finał książki okaże się szalenie zaskakujący i pomyślisz sobie: "Serio? Kto by pomyślał!". Co najważniejsze, tutaj nie czytasz i stoisz ukradkiem, lecz jesteś w środku akcji niczym detektyw z lupą i uczestniczysz z bohaterami w środku tej zagadki.
Książka pomimo swojej obszerności, bo ma aż 600 stron nie zniechęca czytelnika i zaufaj mi, jej się nie czyta, a wręcz połyka w całości! Na początku zmierzamy się z zapoznaniem bohaterów, później akcja się rozkręca z każdą przekręcaną kartką. Zaczynasz od lekkiego, spokojnego czytania, później ogarnie cię ciekawość i przyprawi o gęsią skórkę a na końcu nie będziesz mógł się pozbierać z wrażenia, że dałeś się tak ponieść !
Wszystko to jest napisane lekkim i prostym do zrozumienia czytelnikowi językiem, dlatego nie musimy głowić się nad interpretacją danego wyrazu. Korekta książki jest jak najbardziej na 6 +, gdyż po raz pierwszy nie zauważyłam żadnego błędu. Wydawnictwo Prószyński i S-ka jest pod tym względem mistrzem,którego nie sposób nagrodzić ogromnymi brawami !
"Czuję się jak gąsienica, która wkrótce się przepoczwarzy w cudowną istotę. Przepiękne kolory ukrytych dotychczas skrzydeł błysną, rozjaśniając szarość monotonnych dni. Zajmę miejsce Motylka. Stanę się Motylkiem.Nareszcie."
Bohaterowie zostali tak stworzeni, że nie sposób ich nie lubić. Jednak ze wszystkich to najbardziej irytował mnie Paweł - jeden z policjantów Lipowa, który zachowywał się jak ostatni głupek - delikatnie mówiąc. Każdy z nich ma inny charakter ale wszyscy są wyjątkowi. Osobiście ja najbardziej polubiłam Weronikę ale też w dużej mierze kierowała mną chęć poznania prawdy i ukarania mordercy zakonnicy, która okazała się być moją imienniczką.
Jest coś o czym muszę wspomnieć. Sposób morderstw wywarł na mnie piorunujące wrażenie. Były one brutalne, serio. Może nie aż tak ale jak wczytywałam się to aż mi chwilami słabo było. Chyba jestem zbyt wrażliwa!
"Usłyszał ciężkie kroki na schodach. Ojciec. Schował fotografię głęboko pod materac. Ojciec nie mógł jej znaleźć. To była tajemnica Jakuba.""
Motylek" nie zawiera tylko kryminału ale niesie w sobie przesłanie, że dzieciństwo nie zawsze jest kolorowe i takie idealne jak nam się wydaje. Niewinne dzieci cierpią poprzez wykorzystywanie czy przemoc. Ich zdanie nie gra tu roli, albo się zgodzi albo siłą.. Są jak marionetki, które nie mogą wypowiedzieć swojego zdania, bo im się oberwie. Czytając czułam chwilami obrzydzenie, że są po prostu zmuszane.. Byłam w niedowierzaniu, bo ten cytat wywarł na mnie dezorientację i ukłucie w sercu, że takie rzeczy przecież się zdarzają i to w dzisiejszych czasach. Albo sam fakt, że dziewczyna w tak młodym wieku chodzi na prawo i lewo? No cóż..Katarzyna Puzyńska mówi też o sprawach codziennych jakie zdarzają się w życiu , o chorobach np. alkoholizm, który przeraża się w nałóg za każdym kolejnym sięgnięciem po kieliszek. Te sytuacje nie są Nam obce, dlatego warto dać się porwać w wir książki, bo oprócz kryminału ta książka ma pewne przesłanie!
Polecam tą książkę każdemu z Was, bez wyjątków i ograniczeń. Zapewniam Was, że nie będzie to kolejny stracony i nudny czas nad książką lecz emocjonujący i trzymający w napięciu kryminał do ostatniej strony a wskazanie mordercy stanowi nie lada wyzwanie! I uwaga; nie polecam czytać jej 5 minut przed wyjściem do pracy czy na zajęcia, bo nie dacie się oderwać a w najgorszym przypadku spóźnicie się! ^^
MOJA OCENA:
10/ 10
Blogerka Monika z Just Books
http://justbooks17.blogspot.com/
Wsi spokojna, wsi wesoła... Maleńkie miejscowości, ukryte gdzieś za starym, gęstym lasem przyciągają coraz więcej mieszczuchów, upatrujących w wiejskim powietrzu uzdrawiających mocy, w ciszy - sposobu odzyskania wewnętrznej równowagi, w spokoju - odpoczynku. Ale czy wieś zawsze oznacza sielskość? Katarzyna Puzyńska udowadnia, że ludzie wszędzie są tacy sami - każdy z bohaterów "Motylka" skrywa swoje tajemnice, które jedynie dzięki niezwykłym, niecodziennym okolicznościom, wychodzą na światło dzienne.
Debiut Katarzyny Puzyńskiej porównywany jest do prowincjonalnych kryminałów A. Christie. Sądzę, że to zestawienie jest niezwykle krzywdzące dla polskiej pisarki. O ile w powieściach Królowej Kryminału najważniejszy jest sposób wyjaśniania zbrodni, to w "Motylku" doceniamy także wszystko inne. Poza kluczowymi postaciami u Christie - detektywami, nie sposób zaprzyjaźnić się z nikim więcej. Żaden z bohaterów nie wywołuje w czytelniku większych emocji na dłużej, zupełnie odwrotnie niż u Puzyńskiej. Postaci, tło, watki poboczne nadają charakter tej powieści, to na nich skupiamy się najbardziej, a kwestia morderstw jest ciekawym dodatkiem, wisienką na torcie.
Od początku odbiorca jest w Lipowie. Zimowy krajobraz pochłania czytelnika bez reszty, zaciera on zmarznięte ręce i przekłada kolejne strony. Pojawiające się na kartach powieści postaci zawsze prowokują do oceny. To nie są papierowi bohaterowie, o czym świadczy choćby sposób ich przedstawienie, a przede wszystkim to, jak odbiera ich czytelnik. Każdy z bohaterów posiada charakterystyczną dla siebie cechę, każdy z nich ma swój niepowtarzalny styl. Mogłoby się wydawać, że wiodą spokojne życie, z dala od zgiełku miast, od pokus, od grzechu. Nic bardziej mylnego! Odkrywanie sekretów mieszkańców Lipowa jest równie intrygujące niż śledztwo w sprawie zabójstw. Wielkim atutem tej powieści są jej bohaterowie, którym autorka poświęca odpowiednio dużo miejsca i zainteresowania, by czytelnik mógł się z nimi zżyć. Dobrą wiadomością jest zapowiedź, że niektórych spotkamy w kontynuacji "Motylka", gdyż po zakończeniu lektury można odczuwać niedosyt oraz chęć śledzenia dalszych losów postaci.
Istnieją pewne trudności w jednoznacznym określeniu gatunkowym "Motylka". Według mnie to powieść społeczno-obyczajowa z rozbudowanym wątkiem kryminalnym oraz elementami psychologicznymi. Czytając książkę czytelnik staje się współbohaterem, kibicuje Danielowi, kpi z Blanki czy z dystansem spogląda rodzinę Rosołów, nie mogąc się nadziwić, ile nieszczęść może zdarzyć się pod jednych dachem. Wieś, mimo iż ukazana trochę stereotypowo, nie odbiega jednak od wizerunku znanego nam z własnych doświadczeń. Wniknięcie w głąb niektórych bohaterów, zawsze motywowane działania postaci dają spójny obraz tego "gabinetu osobliwości". Sama intryga kryminalna również została świetnie poprowadzona, choć czytelnik raczej nie ma szans odgadnąć przed czasem, kto jest sprawcą. Autorka rekompensuje to rozdziałami, w których przedstawia historię z przeszłości. Dzięki retrospekcji poznajemy mordercę, śledzimy rozwój jego obsesji.
"Motylek" to debiut, po którym czytelnik będzie domagał się kontynuacji. Katarzyna Puzyńska narobiła apetytu, pozwoliła rozsmakować się swoją historią, ale po daniu głównym ma sie ochotę na deser. Pomysł, wyobraźnia, znajomość ludzkiej natury, dar obserwacji, intuicja - to wyróżnia debiutującą pisarkę, a jej pierwsza powieść zachwyca rozmachem, konstrukcją, tematyką, no i oczywiście intrygą, ale największą zaletą, co należy podkreślić raz jeszcze, są bohaterowie Puzyńskiej. Autorka celnie trafia w gust miłośników powieści z dreszczykiem, zwolenników obrazu społeczeństwa i oryginalnych w nim jednostek, a i ceniący dobrą obyczajówkę będą pod wrażeniem.
Całkiem niezła opowieść, wątek retrospektywny mógłby być nieco lepiej rozwinięty, ale koncepcja naprawdę dobra
Lipowo w pewien mroźny zimowy poranek na skraju wsi przy bocznej drodze zostaje znalezione potrącone przez samochód ciało zakonnicy. Szybko okazuje się jednak, że ktoś ją zabił i potem upozorował wypadek. Kilka dni później ginie kolejna osoba.
Czterej policjanci z miejscowego komisariatu rozpoczynają zatem śledztwo. Ofiary nie wydają się ze sobą w żaden sposób związane. Zaczyna się wyścig z czasem.
Policja musi odnaleźć mordercę, zanim zginą następne kobiety.
Dobrze skonstruowany kryminał, atmosfera małej społeczności i zagadki z przeszłości, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego
Pierwsze spotkanie z Autorką. Niejednoznaczna ocena tej książki. Dosyć interesujący, małomiasteczkowy klimat. Zgrabnie skonstruowana fabuła, przeplatająca współczesne wydarzenia z tajemnicami z przeszłości. Postaci... tutaj według mnie najsłabszy punkt tej książki. Zwłaszcza komisarz Klementyna. Zupełnie nie podeszła mi ta bohaterka. Dodatkowo fatalna lektorka audiobooka - kwestie "męskie" to był dramat.
Zwykle oceniam powieść wysoko, jeśli książka wciąga mnie na tyle, że nie mam ochoty jej odkładać, a jeśli już muszę przerwać czytanie, to chcę do niego jak najszybciej wrócić oraz jednocześnie chcę jak najszybciej dobrnąć do finału i zarazem czuję, że nie chcę rozstawać się z powieścią. Tak było i w tym przypadku, jednak punkty odjęłam "Motylkowi" za błędy logiczne, które moim zdaniem trudno wyjaśnić inaczej, niż albo głupotą bohaterów albo niedopatrzeniem autorki. Uważam, że jeśli ja jestem w stanie zauważyć błędy w logice, to znaczy, że są mocno rzucające się w oczy :)
Mimo tych niedociągnięć, powieść zauroczyła mnie swoim klimatem, plastycznością opisów i dobrze naszkicowanymi postaciami do tego stopnia, że bez wątpienia sięgnę po kolejne tomy serii. Podobno z każdą książką pani Puzyńska jest coraz lepsza, więc już nie mogę się doczekać!
Sięgnęłam po tą książkę bez żadnych wstępnych poszukiwań. Kojarzyłam autorkę z kryminałami i czułam, że mogę się przy niej dobrze bawić. A że dawno nie czytałam żadnego kryminału to tym bardziej byłam chętna poznać historię tytułowego Motylka...
Fabuła była spoko. Taki dobry kryminał na popołudnie. Jednak... na posterunku policji, która rozwiązywała zagadkę morderstwa było 4 policjantów i pani Maria. Na czterech policjantów tylko jeden nie miał nic za uszami. To trochę dziwne, choć dzięki temu działo się coś więcej poza morderstwami. Ale serioo? Tylko główny bohater, którego nie da się nie miał żadnych brudów...
"Motylek" to też opowieść o wychowaniu, jego wpływie na dorosłe życie i na dalsze pokolenia. Wydaje mi się, że autorka dość dobrze pokazała jak można skrzywdzić osobę, którą powinno się kochać oraz jaki to może mieć wpływ na późniejsze życie.
Pod koniec lektury myślałam, że fajnie by było, gdyby jeszcze powstały jakieś książki z Danielem w roli głównej. Jak już wspomniałam - nie sposób nie polubić tego szefa komisariatu. Ale później pomyślałam, że co by mogło się dziać na takiej wiosce. Przecież jeden zbrodniarz to jest dużo. Dlatego tym bardziej jestem ciekawa cyklu o Lipowie i tym chętniej sięgnę po następny tom.
Książkę się szybko czytało. Fabuła wciągała, a tajemnice powoli zostawały odkryte. Kwestia tytułowego Motylka została rozwiązana pod koniec i dla mnie była ona zaskoczeniem. Kilkakrotnie bałam się, że mordercą okaże się inny bohater, który pod względem wieku od razu odpadłam, ale jednak nie i jednak byłam usatysfakcjonowana zakończeniem.
Dla mnie lektura okazała się przyjemną rozrywką, której potrzebowałam po spotkaniu z Ove. Polecam. Według mnie dla poznania samego Daniela warto sięgnąć po tą pozycję.
Do Lipowa przybywa tajemnicza kobieta. Daniel Podgórski zgadza się pomóc jej w śledztwie dotyczącym mężczyzny niesłusznie oskarżonego o cztery morderstwa...
Co mają wspólnego zrzędliwy starzec z drewnianą nogą (który jest tylko zwykłym katem), niezbyt potężnej budowy chłopak (który do wszelkich przygód ma dość...