To miało być niezapomniane, greckie wesele. Nikt nie spodziewał się, że z trupem w tle...
Wakacyjna sielanka, antyczne kolumny i pisarz kryminałów wplątany w grecką tragedię... W pensjonacie Zorba ginie Kostas Papadopoulos. Jego zwłoki odnajdują goście, którzy przylecieli do Grecji na ślub Katarzyny Masłowskiej. Wśród uczestników tych wydarzeń są między innymi: autor kryminałów, ksiądz i emerytowana aktorka. Grecka policja zdaje się lekceważyć morderstwo. Pisarz wraz z żoną, córką i skonsternowanymi bohaterami, zostaje zmuszony do przeprowadzenia śledztwa na własną rękę. Trudno jednak odnaleźć mordercę, gdy zbliża się ślub i wesele, a goście panny młodej mają sporo do ukrycia. Gdy do pensjonatu przybywa Nikolaos Katastropoulos - nietuzinkowy inspektor znany z zamiłowania do białych garniturów, słomkowych kapeluszy i chodzenia boso, wydaje się, że śledztwo jest w dobrych rękach. Sprawy jednak wymykają się spod kontroli... a weselnicy zaczynają się obawiać o własne życie. To pełna zwrotów akcji i poczucia humoru komedia kryminalna, w której tak jak w Grecji... wszystko jest możliwe! Opa!
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2024-05-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 432
W samolocie lecącym do Grecji spotykają się osoby mające wziąć udział w weselu Katarzyny Masłowskiej. Wśród zaproszonych gości są między innymi pisarz kryminałów z żoną i córką, ksiądz, emerytowana aktorka z siostrzenicą oraz rodziny Rowińskich i Ziętków, których losy od momentu wspólnego lotu nieustannie się będą splatać. W hotelu Zorba dochodzi jednak do tragedii. Zostaje zamordowany inny uczestnik imprezy Kostas Papadopoulos, a na scenę wkraczają dodatkowe postaci. Policja wydaje się lekceważyć to morderstwo, więc nasza wesoła gromadka postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Z pomocą przychodzi inspektor Katastropoulos, niestety sprawy wymykają mu się spod kontroli, a weselnicy zaczynają się obawiać o własne życie...
Autor do tej pory zasłynął ze swoich serii retro kryminałów, a teraz pokusił się by napisać komedię kryminalną. Jak mu to wyszło? Zaraz będziecie się mogli o tym przekonać.
Głównym bohaterem, a zarazem narratorem został... O bogowie olimpijscy! Tomasz Duszyński – "kryminalista". Moim zdaniem był to absolutny strzał w dziesiątkę, a twórca tym samym udowodnił, iż ma niesamowite poczucie humoru oraz dystans do siebie, co już jest wielkim atutem tej lektury. Szacuneczek Drogi Twórco! Inspiracją dla niego okazał się rodzinny wypad nad wodospady Polilymnio, a w treści znajdziecie sporo rozmów czy wydarzeń, które faktycznie miały miejsce (oprócz trupów oczywiście 😉). Tu należy odnotować kolejny plus. Akcja rozwija się bardzo dynamicznie, a intryga skonstruowana na potrzeby tej książki wciąga niczym ruchome piaski. Plot twisty natomiast potęgują to zaciekawienie i sprawiają, iż tę pozycję trudno odłożyć. Na pochwałę zasługują także opisy pięknej peloponeskiej przyrody, wzbogacone elementami greckiej mitologii, architektury czy kultury. Co prawda jest sporo zwrotów w języku angielskim, ale mi akurat one nie przeszkadzały i moja jego znajomość okazała się wystarczająca, aczkolwiek dla tych, którzy nie znają go zbyt dobrze są zamieszczone także ich tłumaczenia. Zakończenie zaskakuje, a jednocześnie daje nadzieję na kontynuację tej piekielnie zabawnej historii.
To pełna humoru powieść z barwnymi, nietuzinkowymi postaciami, ciekawą intrygą kryminalną oraz studium związków, na który trzeba spojrzeć z przymrużeniami oka. Ta komedia pomyłek z pewnością zapewni Wam niezapomnianą rozrywkę i umili czas. Ja ubawiłam się setnie i będę wyczekiwać kolejnych perypetii bohaterów, których szczerze polubiłam. Brawo Panie Tomaszu! Kłaniam się nisko, po same... klepisko 🤣
"Moje wielkie, greckie morderstwo" Tomasza Duszyńskiego to mieszanka kryminału i komedii, która z pewnością umili wam czas. Już sama okładka przywodzi na myśl słoneczne wakacje w Grecji, a w środku czeka na was wciągająca historia pełna zwrotów akcji i humoru. Książka wyróżnia się też unikalną perspektywą, ponieważ głównym bohaterem i narratorem jest sam autor, co dodaje autentyczności i głębi całej opowieści.
Autor zabiera nas na greckie wesele, gdzie nic nie jest takie, jak się wydaje. Już podczas lotu poznajemy barwną grupę bohaterów, którzy skrywają swoje sekrety. Gdy w pensjonacie dochodzi do morderstwa, atmosfera gęstnieje, a podejrzanych jest wielu.
Duszyński umiejętnie buduje napięcie, a następnie rozładowuje je humorem. Dialogi są zabawne i zaskakujące, a bohaterowie niejedno mają za kołnierzem. Nie sposób się z nimi nudzić! Autor bawi się konwencją kryminału, dodając do niej absurdalne sytuacje i przerysowane postacie, co sprawia, że całość jest niezwykle lekka i przyjemna w odbiorze.
Na szczególną uwagę zasługuje postać inspektora Nikolaosa Katastropoulosa. Jego ekscentryczny styl bycia i zamiłowanie do białych garniturów i słomkowych kapeluszy dodają książce uroku.
"Moje wielkie, greckie morderstwo" to idealna książka na letnie popołudnie. Gwarantuje dawkę humoru, relaksu i zapomnienia o codziennych troskach. Choć w tle mamy morderstwo, to całość jest utrzymana w lekkim tonie i z pewnością poprawi wam humor.
Jeśli szukacie książki, która jest jednocześnie intrygująca i zabawna, sięgnijcie po "Moje wielkie, greckie morderstwo". To świetna propozycja dla fanów kryminałów z nutką humoru oraz dla wszystkich, którzy chcą oderwać się od rzeczywistości i przenieść do słonecznej Grecji, nawet jeśli na jej ulicach czai się zbrodnia.
Polecam!
Ostatnio przekonałam się do słuchania audiobooków. Jeszcze jakiś czas temu wydawało mi się to niewykonalne. Przekonałam się, jakie to wygodne. Uwielbiam zwłaszcza synchrobooki.
Tak więc jakiś czas temu przesłuchałam sobie na Legimi audiobooka "Moje wielkie greckie morderstwo" Tomasza Daszyńskiego. Kryminalista Tomek (czytaj pisarz kryminałów) wraz z Panią Żoną i Panną Córką leci do Grecji na wesele. Już w samolocie spotykają całe grono znajomych, którzy wybierają się na ten sam ślub. Szykuje się niezapomniana impreza.
W pensjonacie goście znajdują zwłoki Kosty. Na Moje wielkie greckie miejsce zostaje wysłany postrach greckich przestępców, inspektor Katastropulos. Niestety nie wszytko idzie po jego myśli. Tymczasem goście znajdują w walizkach tajemnicze obole, z morza wyławiają nogi, a nawet dokonują abordażu. Na nudę, więc nie narzekają. Czy wśród nich jest morderca?
"Moje wielkie greckie morderstwo" to komedia kryminalna pełna niespodziewanych zdarzeń, greckiego klimatu i nietuzinkowych postaci. Bawiłam się świetnie w trakcie słuchania. A komedie nie zawsze mnie śmieszą. Z tą spędziłam miło czas.
Bohaterów tej historii jest wielu. Jednak każdy z nim jest bardzo wyrazisty, nie ma więc problemu z myleniem i odróżnieniem jednego od drugiego. Henryczek i jego ojciec są bezbłędni. Dostarczyli mi wiele śmiechu.
Autorowi udało się stworzyć zabawną fabułę, pełną absurdalnych sytuacji z ciekawym zakończeniem, które zwiastuje ciąg dalszy przygód rodziny pisarza.
Było to dla mnie pierwsze spotkanie z twórczością autora. Dla autora zaś była to pierwsza komedia. Słynie jednak z mroczniejszych klimatów. W wolnej chwili na pewno sięgnę po inne książki autora.
Nie była to najbardziej porywająca z książek z gatunku komediowych kryminałów, jakie miałam okazję czytać. Zaczynało się ciekawie, ale im dalej, tym bardziej byłam znużona... Doczytałam z rozpędu.
Czy znacie twórczość Pana Tomasza Duszyńskiego?
Ja właśnie poznałam i jestem zachwycona.
Ostatnio mam szczęście do czytelniczych podróży. Był już Dubaj i Paryż, a dziś zabieram was do Grecji.
,,To miało być niezapomniane, greckie wesele. Nikt nie spodziewał się, że z trupem w tle..."
Tomasz (autor kryminałów) wraz z żoną i nastoletnią córką wybierają się na wesele. W samolocie okazuje się, że wielu współpasażerów (wśród nich ksiądz i emerytowana aktorka) leci w tym samym celu. Cała ekipa ma się zatrzymać w pensjonacie Zorba. Na miejscu odkrywają, zwłoki. Kim jest Kostas Papadopoulos? Kto się przyczynił do jego śmierci? Gracka policja podchodzi do śledztwa bardzo lekko, by nie powiedzieć, że je lekceważy. Wobec czego weselnicy podejmują śledztwo na własną rękę. Mogą liczyć na wsparcie osobliwego inspektora,
Nikolaosa Katastropoulosa, który jest znany z zamiłowania do białych garniturów, słomkowych kapeluszy i chodzenia boso. Nie wszystko jednak idzie gładko, a bohaterowie zdają sobie sprawę, że grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo.
Uwielbiam komedie kryminalne, czytam ich wiele. I powiem Wam, że ta jest genialna. Pan Tomasz zyskał nową fankę. Jestem oczarowana jego lekkim stylem, poczuciem humoru, mnogością żartów sytuacyjnych, tym jak różnorodnych bohaterów wykreował. I oczywiście w tle antyczna Grecja. Bardzo polecam!
"Moje wielkie greckie morderstwo" to bardzo przyjemna lektura, z którą dobrze spędziłam czas.
Początkowo trudno było mi się wciągnąć w tę historię. Nie polubiłam też bohaterów, irytowali mnie. Na szczęście im dalej tym lepiej. Akcja rozwijała się w umiarkowanym tempie, dopiero pod koniec przyspieszyła.
Ostatnie kilka rozdziałów było po prostu świetne, polubiłam się też z bohaterami (tylko Pani Żony miałam dość). Nie spodziewałam się, że historia się potoczy w taki sposób. Jest to na pewno zaskakująca książka.
Czyta się ją szybko, jest napisana lekkim językiem, pełna humoru - choć dosyć specyficznego. Mnie bawił.
Wydarzenia rozgrywają się w Grecji, mamy tutaj morderstwa, zagadki, motyw archeologiczny oraz skarbów i ciekawych przedstawicieli z Polski.
Jeśli lubicie komedie kryminalne, sądzę, że i ta przypadnie Wam do gustu!
10 opowiadań, w tym kilka premierowych: "Wizyta teściowej", "Gabriel SA", "Wampir". Po prostu znakomita rozrywka!...
Przedwojenna Warszawa Tajemnicze morderstwa młodych aktorek Kto jest reżyserem tego krwawego spektaklu? Ta niedziela - odwrotnie niż w piosence...
Przeczytane:2024-07-24, Ocena: 5, Przeczytałam,
Historia toczy się w słonecznej Grecji i zaczyna się w momencie morderstwa Kostasa Papadopoulosa, dokonanym w pensjonacie pełnym gości, którzy przylecieli na ślub. Postaci jest wiele i tak samo wielu jest podejrzanych. Inspektor prowadzący śledztwo jest nietypowy tak jak i reszta towarzystwa.
Książka nadaje się wprost na scenariusz komedii pomyłek, jest tu lekki chaos i pomieszanie. Mamy kalejdoskop postaci: wścibską sąsiadkę – i jak się okazuje tylko dzięki jej staraniom główny bohater miał okazję polecieć na greckie wesele, Stacha „kiełbasę” takiego typowego wujka z wesela, czy księdza który nie wylewa za kołnierz.
Czytałam pojawiające się opnie o książce i nie mogę się zgodzić z niskimi ocenami. Ta historia nie jest zła ona jest specyficzna. Uważam, że w takich komediach zazwyczaj pewne zachowania są specjalnie przerysowane i opowiedziane w sposób uwypuklający różne cechy czy zachowania. Wątek kryminalny owszem jest, ale przede wszystkim jest to komedia obyczajowa. Dużo jest scenek z życia, które mogły przydarzyć się każdemu, dlatego też całą książkę zastanawiałam się czy część z tych perypetii, które zostały opisane wydarzyły się naprawdę zwłaszcza, że główny bohater ma na imię tak samo jak autor, na samiutkim końcu dowiadujemy się jak z tym jest.