Gerald Durrell (ur. 1925), jeden z najpopularniejszych pisarzy brytyjskich. Przyszedł na świat w rodzinie niezbyt przywiązanej do stałego miejsca zamieszkania. Pierwsze lata swego życia spędził w Indiach, potem jakiś czas Durrellowie mieszkali w Anglii, aby wreszcie na dłużej osiedlić się na greckiej wyspie Korfu. Podczs tego pobytu Gerald na własdną rękę poznawał miejscową florę i faunę oraz hodował całkiem sporą gromadę zwierzaków. Z wiekiem nie porzucił młodzieńczych fascynacji. Ukończył studia zoologiczne i już jako dwudziestodwulatek zorganizował, sfinansował i poprowadził ekspedycję do Kamerunu. Kolejne wyprawy zaprowadziły go do Gujany Brytyjskiej, Paragwaju i Argentyny. Zawsze jednak lubił powracać wspomnieniami do Korfu, a co najważniejsze, potrafił te wspomnienia zabawnie spisać w dwóch książkach: "Moja rodzina i inne zwierzęta" oraz "Moje ptaki, zwierzaki i krewni". Na podstawie tej pierwszej BBC nakręciła film.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 1999 (data przybliżona)
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 319
Pierwszy tom autobiograficznej trylogii brytyjskiego przyrodnika Geralda Durrella, w której opisuje lata spędzone wraz z rodziną na greckiej wyspie Korfu. Mały Gerald żywo interesuje się otaczającą go przyrodą i przygarnia tyle zwierząt, że tworzy wręcz małe, domowe zoo (a pozostali członkowie rodziny nie są tym faktem zachwyceni).
Autor w niezwykle humorystyczny sposób opisuje swoich krewnych i znajomych oraz poznawanych mieszkańców wyspy. Książka gwarantuje dobry nastrój podczas lektury i zachęciła mnie nie tylko do sięgnięcia po kolejne powieści Geralda, ale także do ponownego obejrzenia serialu o Durrellach, który powstał na podstawie trylogii.
Durrellowie – słynna angielska rodzina, kojarzona przede wszystkim z tworzeniem literatury. I to nie byle jakiej! Zainspirowana tą informacją oraz obejrzanym wcześniej znakomicie obsadzonym i zrealizowanym serialem (pol. „Durrellowie”, ang. „The Durrells”), sięgnęłam wreszcie po prozę Geralda. I tak jak seria telewizyjna oscylowała przede wszystkim wokół relacji rodzinnych, tak książka zoologa porywa nie czym innym jak miłością do zwierząt i natury.
Powieść ta stanowi fabularyzowany opis pewnego okresu życia Durrellów, decydujących się na przeprowadzkę na grecką wyspę – Korfu. Zbiorowość silnych i mocno ekscentrycznych osobowości musi zmierzyć się nie tylko z problemami życia codziennego, ale też nieskończenie wielką pasją Geralda Durrella do zbierania, obserwowania i pielęgnowania wszelakich napotkanych gatunków zwierząt.
Choć bohater jest jeszcze dzieckiem, narracja prowadzona z jego perspektywy prowadzona jest w sposób niezwykle dojrzały. W tekście nie brak błyskotliwych komentarzy, mnogich porównań i barwnych określeń, o które nie posądzilibyśmy kilkulatka. Zachwycały mnie przepiękne opisy przyrody i zwierząt, prowadzone wybitnym językiem literackim, spod którego przebijało się to, co cenię sobie w sztuce chyba najbardziej – serce i prawdziwa nieokiełznana pasja. W jakiś sposób w doskonały sposób korelowało to z dzikością wyspy, bardzo unikalnym sposobem życia sąsiadów rodziny oraz bystrymi żartami typowymi dla humoru angielskiego.
Co jeszcze wyróżnia tę powieść? Równorzędnymi bohaterami dla stałych i tymczasowych mieszkańców Korfu są zwierzęta. Nie chodzi tu oczywiście o animizację i nadawanie im cech ludzkich. To spostrzegawcze oko i wnikliwy umysł Geralda pokazuje nam perypetie tych stworzeń z zupełnie innej strony. Zupełnie tak jak wskazuje tytuł, stają się oni członkami rodziny ze swoimi przyzwyczajeniami, lękami, oczekiwaniami, nie tracąc przy tym na instynkcie samozachowawczym i pozostałej im niezależności.
Czy Durrellów można nie kochać? Pewnie można, ale ja straciłam dla nich głowę. I choć nie ruszyłam się z domu, czuję jakby przez jakiś czas byli też moimi sąsiadami, owoce tego lata smakowały lepiej, a mój kot spozierał na mnie z większym niż zazwyczaj wyrzutem, że poświęciłam tyle czasu lekturze, a nie jemu.
Majstersztyk w swoim gatunku.
„Moja rodzina i inne zwierzęta” to jedna z najbardziej popularnych książek Geralda Durrella. Znany pisarz, zoolog i propagator wiedzy o przyrodzie był autorem wielu bestsellerów, które od dziesięcioleci podbijają serca czytelników na całym świecie.
Rodzina Durrellów w latach trzydziestych minionego wielu wyprowadziła się z zimnej, deszczowej Anglii na piękną, słoneczną grecką wyspę Korfu.
Gerald był wówczas zaledwie chłopcem, najmłodszym z rodzeństwa, ciekawym świata dzieckiem, które kochało naturę miłością szaloną i bezwarunkową. Nic dziwnego, że węże, skorpiony czy ropuchy, którymi on się zachwycał, w braciach i siostrze zazwyczaj budziły strach albo obrzydzenie.
„Moja rodzina i inne zwierzęta” to pierwszy tom wspomnieniowej, zbeletryzowanej trylogii, która jest w stanie rozbawić nawet największego ponuraka.
Autor uroczo opowiada o przybyciu na Korfu, o codzienności na wyspie, o swoich przygodach, nieraz niebezpiecznych, ale zazwyczaj nierozumianych przez resztę familii, zwłaszcza dużo starsze rodzeństwo. Na tle ekscentrycznych braci i siostry bardzo stoicko wypada rozbrajająca matka, która raz się złości, raz ze spokojem komentuje szalone pomysły Geralda i toleruje jego prywatny domowy zwierzyniec, który powiększa się w niepokojący sposób.
Wśród znajomych Durrellów nie brak oryginałów. Moim ulubieńcem stał się słabo znający język angielski taksówkarz, którzy stara się pomagać im na każdym kroku i traktuje ich jak rodzinę lordów. Rodzi to mnóstwo komicznych sytuacji.
Autor wspaniale pisze nie tylko o ludziach, ale i o zwierzętach. Jego opowieści o psach, ptakach, żabach, owadach łapią za serducho i śmieszą. Przy niektórych opisach uśmiałam się do łez, do wielu wydarzeń wracałam kilka razy, tak mnie ujęły, wzruszyły albo rozbawiły.
Niesamowity jest klimat tej książki, w której – jak w zwierciadle – odbija się niespieszne życie małej społeczności. To na pewno zasługa wrażliwości i wyobraźni pisarza, ale także bogatego, przepięknego języka, w którym barwne, plastyczne i synestezyjne opisy przeplatają się z zaskakującymi elementami realizmu, a nawet naturalizmu.
Jedyne w swoim rodzaju jest też połączenie powagi z inteligentnym poczuciem humoru.
Czytało mi się „Moją rodzinę i inne zwierzęta” z wielką, naprawdę wielką przyjemnością. Teraz czekam niecierpliwie, aż Oficyna Literacka Noir sur Blanc wznowi kolejny tom trylogii. BEATA IGIELSKA
Życie Geralda Durrella i jego rodziny przyszło mi bliżej poznać kilka miesięcy przy okazji lektury książki Michaela Haaga Durrellowie z Korfu. Ten brytyjski pisarz (przy okazji) i zoolog (przede wszystkim) pierwsze lata życia spędził w Indiach, by później przez krótki okres zamieszkać w swojej ojczyźnie, jeśli w przypadku Durrellów w ogóle można o czymś takim mówić. Wielka Brytania jednak okazała się miejscem zimnym, niegościnnym i prowadzącym do różnorakich chorób. Najstarszy z rodzeństwa, wybitny pisarz Lawrence Durrell, zaproponował, by cała rodzina przeniosła się na grecką wyspę Korfu, słynącą z malowniczych widoków i łagodnego klimatu. Tak właśnie rozpoczyna się historia opowiadana przez Geralda w pierwszym tomie Trylogii z Korfu, czyli Mojej rodzinie i innych zwierzętach.
Dzięki znajomości Durrellów z Korfu bohaterowie objawili mi się niemal jako znajomi, z którymi spędziło się kilka dobrych chwil. Nie ukrywam jednak, że moja wcześniejsza lektura książki Haaga zepsuła mi element zaskoczenia w paru momentach powieści najmłodszego z Durrellów, dlatego też polecam sięgnąć najpierw właśnie po Moją rodzinę i inne zwierzęta, a dopiero w następnej kolejności kronikę rodziny autorstwa Haaga. Niemniej miło było znów zobaczyć się jeszcze raz z tą niezwykłą zbieraniną wyrazistych i diametralnie różnych od siebie charakterów.
Gerald przedstawił w swojej powieści anegdotyczne historie z pobytu na Korfu, ze wszystkimi przeprowadzkami i perypetiami, które się z nimi wiązały. Oprócz humorzastej i zainteresowanej tańcem Margo, pełnego sportowego ducha amatora strzelania z rewolweru Lesliego, próbującego napisać swoją wielką powieść w zastawionym stosami książek gabinecie Lawrence’a oraz całkowicie niezwykłej i otwartej na swoje dzieci matki bohaterami występującymi w Mojej rodzinie... są także grecki taksówkarz i przyjaciel Durrellów Spiros Halikiopulos, zwany Americanosem z uwagi na to, że przebywał kilka lat w Stanach Zjednoczonych, gdzie nauczył się angielskiego, czy też doktor Theodor Stephanides, który nauczał młodego Geralda. Wszystkie dykteryjki zostały w dobrych proporcjach zrównoważone przez dokładne opisy fauny i flory charakterystycznych dla greckiej wyspy. Gdy tylko najmłodszy z Durrellów skupia się w książce na zwierzętach, nieważne czy pisze o psie, żółwiu czy skorkach, czytelnik zaczyna odczuwać, jak rozmaite istoty ożywają na kartach pokazując swoje niemalże ludzkie oblicza.
Na uwagę zasługuje świetny i przystępny dla czytelnika styl pisania Geralda Durrella, a należy zaznaczyć, że choć powieść liczy sobie już ponad pięćdziesiąt lat, mimo tego nie trąci myszką. O jej wieku może świadczyć pewna poczciwość tej opowieści, która jest niespotykana w dzisiejszej literaturze. Pisząc o poczciwości mam na myśli, że historia napisana przez Durrella wzbudza wiele pozytywnych, naprawdę przyjemnych uczuć. Ze świeczką szukać powieści, która byłaby napisana tak pogodnie, że czytelnik jest w stanie zapomnieć zupełnie o codziennych zmartwieniach, a gdy odkłada na chwilę książkę i rozgląda się dookoła dziwi się, jak to się stało, że nie znajduje się na malowniczym stromym klifie, tylko w pokoju, a szum, który miał za rozbijające się o skały fale to tak naprawdę dźwięk przejeżdżających pod oknem samochodów. Podczas lektury Mojej rodziny... można przenieść się do krainy wspomnień Geralda Durrella, zanurzyć się w pięknie przyrody Korfu i stać się gościem w Żonkilowej Willi, kupić żółwia od Człowieka ze Złotawcami albo łowić sercówki z Kostisem Papanopulosem. A zresztą, każdy z was zatrzyma się tam, gdzie mu się najbardziej spodoba.
W czasie kolejnej wyprawy do Afryki po zwierzęta do londyńskiego ZOO, Durrell zawiera znajomość z uroczym, zabawnym, mocno „trunkowym” władcą...
Gerald Durrell (ur. 1925), jeden z najpopularniejszych pisarzy brytyjskich, często zmieniał miejsce zamieszkania, a gdy ukończył studia zoologiczne, organizował...
Przeczytane:2021-08-08,
Ekstrawagancka brytyjska rodzina postanawia porzucić swoją pochmurną angielską wyspę i przenieść się bardziej na południe, a konkretnie na słoneczne Korfu. Matka z czwórką podopiecznych wyrusza do obcego kraju, nie znają języka, nie wiedzą, czego się spodziewać, a w dodatku wszystko rozgrywa się w burzliwych latach '30 XX w. Na pierwszy rzut oka brzmi to jak scenariusz wzruszającego dramatu, a jest wręcz przeciwnie - "Moja rodzina i inne zwierzęta" to pełna humoru opowieść o rodzinie i przyrodzie, w której narratorem jest 10-letni chłopiec.
Tenże chłopiec to sam autor, Gerald Durrell, urodzony w 1925 r. w Indiach, a zmarły w 1995 r. na Wyspach Normandzkich, popularny brytyjski pisarz i przyrodnik. Podróżował po świecie zafascynowany naturalnym światem fauny i flory, w swoich książkach umieszczał wątki autobiograficzne.
Postać Durrella w książce jest jeszcze młoda. Jako dziecko zwiedza grecką wyspę w towarzystwie wiernego psa, a z czasem poznaje swojego przyszłego mentora Teodora Stefanidesa. Opisy przyrody przypominały mi oglądanie popularnych telewizyjnych dokumentów przyrodniczych, tylko oczywiście w wyobraźni czytelnika. Do tego dochodzą zabawne rodzinne sprzeczki, czasem absurdalne sytuacje oraz nietuzinkowi bohaterowie poboczni. Czy mi się podobało?
Niestety mogę wyjść na czarną owcę w tym przypadku - wynudziłam się. Może to kwestia mojego charakteru mieszczucha? Podchodziłam do książki kilka razy na różne sposoby i nic, po prostu nie zachwyca. W serwisach ze świecą szukać negatywnych opinii, a jeśli już jakieś są, to najczęściej wskazują na zachowania bohaterów, które już się przedawniły i obecnie nie są tak dobrze akceptowane jak kiedyś (np. polowania). Wydaje mi się, że pod tym względem podobna sytuacja dotyczy naszego rodzimego Tomka Alfreda Szklarskiego. Dla mnie to wszystko było zbyt trudne? monotonne? Szkoda, że "nie chwyciło".
Na platformie HBO obecnie można obejrzeć serial "Durrellowie", ma on trochę inny klimat, jest bardziej poważny. Jego też spróbowałam, ale raczej nie będę kontynuować.