„Zrobię wszystko, aby ona była MOJA”. - Remington Tate
Drugi tom serii REAL, międzynarodowego bestsellera, który podbił również serca polskich czytelniczek przynosi jeszcze większą dawka niezapomnianych wrażeń i zmysłowych emocji.
W pierwszym tomie serii REAL niepokonany zły chłopak z podziemnego kręgu bokserskiego w końcu spotkał swoją drugą połówkę. Zatrudniona, by utrzymywać go w doskonałym stanie, Brooke Dumas wyzwoliła pierwotne pożądanie w Remingtonie „Remym” Tate’cie, stając się dla niego równie niezbędna, jak powietrze. Nagle nie jest w stanie bez niej żyć.
Brooke nigdy nie wyobrażała sobie, że skończy u boku mężczyzny, który jest marzeniem wszystkich kobiet, lecz nie wszystkie marzenia mają szczęśliwe zakończenie. Kiedy Remington potrzebuje jej najbardziej, Brooke dokonuje odkrycia, które zmusza ją do zniknięcia z otoczenia ringu.
Teraz, gdy dzieli ich odległość i mrok, jedyną rzeczą, która jej pozostaje, jest walczyć o miłość mężczyzny, o którym mówi „Mój”.
MINE, podobnie jak REAL pochłania, zniewala, rozpala i uzależnia...
Najgorętsza lektura na lato!
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: 2016-06-29
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 450
[i]Mine[/i] to kontynuacja losów Brooke i Remingtona.Rozpoczyna się kolejny sezon podziemnych walk bokserskich.Po przegraniu mistrzostw poprzedniego sezonu,Remy jest teraz w świetnej formie.Wie jednak,że nie będzie łatwo.Czarny Skorpion,główny przeciwnik Remingtona i obrońca mistrzowskiego tytułu,zrobi wszystko by tylko rozkojarzyć Remy'ego i wytrącić go z równowagi.I wiadomo,że nie będzie grał czysto.Brooke z kolei nie potrafi sobie poradzic z zazdrością o inne kobiety,które Remy miał podczas ich zerwania.W pewnej chwili Brooke musi,przy pełnej akceptacji swojego chłopaka, zniknąć z otoczenia ringu.Pewne rzeczy stają się dla nich sprawą najwyższej wagi...
Fabularnie dzieje sie sporo.Autorka bardziej skoncentrowała się na treści książki niż na samych rozmyślaniach,choc i tych nie brakuje.Jest ich jednak wyraźnie mniej niż w w pierwszej części.Nie brakuje za to gorących scen,powiedziałabym nawet,że jest ich na tyle dużo,że można poczuć przesyt...
I tym razem autorka w ciekawy sposób przybliża chorobę dwubiegunową,pokazuje depresję,ż która zmaga sie bohater w czasie trwania manii.Po raz kolejny to piosenki pokazuja uczucia łączące bohaterów.Jednocześnie pokazuje,że prawdziwa rodzina,to nie zawsze ludzie,z którymi łącza nas więzy krwi,a ci,którzy stanowia wsparcie w czasach dobrych i tych gorszych.I że taka właśnie rodzina to prawdziwy skarb.
Co do wad,zdecydowanie nie podobało mi się infantylne zachowanie Brooke, sprawiało ono wrażenie,że jest ona raczej niedoświadczona nastolatką niż dorosłą osobą.Zbyt dużo było też tych wszystkich wyznań miłości ,które mnie trochę nudziły.Ileż w końcu można czytać o tym,że sie kocha?A juz najbardziej rozśmieszyła mnie scena seksu,w czasie której Brooke najwyraźniej liczy pocałunki Remy'ego,a nawet jest w stanie powiedzieć przy którym miała orgazm .Coś chyba zbyt skoncentrona nie była na działaniach swojej drugiej połówki...
Mimo wszystko jakoś przez to przebrnęłam i chętnie poznam tę historię z punktu widzenia Remingtona.
''Serce jest pustym mięśniem i w ciągu naszego życia będzie biło miliard razy. Wielkości mniej więcej pięści, ma cztery jamy: dwa przedsionki i dwie komory. Jak ten mięsień może mieścić coś tak wszechogarniającego jak , jak miłość, nie mogę pojąć. Czy to właśnie serce kocha? Czy może kochasz duszą, która jest nieskończona?''
Połączona recenzja książek ''Real'' i ''Mine''
Brooke miała przed sobą świetlaną przyszłość, jednak kontuzja kolana zniweczyła jej marzenia o olimpijskich zwycięstwach w lekkoatletyce. Teraz swoją przyszłość łączy z rehabilitacją sportową, aby pomagać młodym sportowcom w karierze i sobie samej udowodnić, że potrafi jeszcze coś w swoim życiu osiągnąć.
Brooke wraz ze swoją przyjaciółką pojawia się na nielegalnej walce, w której udział bierze mężczyzna o niezwykle zwierzęcym magnetyzmie - Remington ''Tajfun'' Tate.
Remy to mężczyzna, przed którym mamy ostrzegają swoje córki. Jest uwielbiany przez kluby bokserskie i tłumy kobiet, a nawet mężczyzn. Pewny siebie i arogancki. Wystarczyło jedno jego spojrzenie, aby rozbudzić w Brooke zapomniane emocje.
Remington proponuje kobiecie pracę w swoim zespole jako rehabilitantkę sportową, na którą ona przystaje. Jednak coraz trudniej zachować jej profesjonalizm, kiedy spojrzenie i dotyk Remingtona obezwładniają ją bez reszty. A on ma swój plan: pokazać jej prawdziwego siebie.
Początkowo planowałam, że recenzję "Real" i "Mine'' napiszę oddzielnie, ale po przeczytaniu drugiej części doszłam do wniosku, że lepiej będzie te obie książki połączyć w jednym tekście.
Książki ''Real'' i ''Mine'' to nie moje pierwsze spotkanie z twórczością Katy Evans, bo już wcześniej miałam okazję zapoznać się z jej serią ''Manwhore'', która mi się podobała. Jednak zdecydowanie to historia Remingtona i Brooke totalnie pobiła moje serce. Nie mogłam się oderwać od tej historii. Autorka zaserwowała mi gamę uczuć. Czego tu nie było! Ból, smutek, radość, łzy i śmiech. Dopingowałam głównym bohaterów. Drżałam na samą myśl, że nie przetrwają trudności, które narzuca im los, czy przeznaczenie. To nie jest tylko historia o gorącym romansie, który pobudza wszystkie zmysły. O nie! Autorka serwuję nam wiele emocji, tajemnicę, która delikatnie owija się wokół fabuły i porusza niełatwy temat jakim jest odrzucenie przez rodziców i depresja. Przeszłość rzuca cień naszą teraźniejszość i relacje międzyludzkie i ta historia idealnie to ukazuje. Brooke często nazywa Remingtona Wojownikiem i moim zdaniem to idealne określenie na tego cudownego mężczyznę, który został złamany, ale walczy by żyć. Jest silny, niezłomny i walczy o tych, których kocha. Nie potrafi okazywać uczuć, bo nikt go tego nie nauczył. Wyraża je za pomocą piosenek. Z pozoru jest to pewny siebie facet, ale w środku to zalękniony i niepewny siebie chłopiec, który cierpi i nosi w sobie mrok. Brooke to z kolei kobieta, która kiedy trzeba potrafi się odezwać i postawić na swoim. Bohaterowie przeżywają wzloty i upadki, nie raz coś wystawi ich na próbę. Czy podołają?
Druga część była na podobnym poziomie, co pierwsza. Pojawiło się niebezpieczeństwo i niespodziewany zwrot akcji w życiu Brooke i Remingtona. Depresja mężczyzny nie raz da o sobie znać. Podziwiam go, naprawdę, bo sama wiem, że nie łatwo jest wstać i walczyć. A on to robił. Walczył o siebie - to było niesamowite. Brooke była jego siłą napędową, która go pchała do przodu, dodawała energii i sił. Główną bohaterkę polubiłam w ''Real'', ale w ''Mine'' stopniowo zaczęła mnie drażnić. Gdyby nie postać Remingtona ta książka składałaby się z samych wzdychań i napaleniu Brooke. Jej myśli leciały tylko w stronę seksu i niesamowitego ciała Tajfuna. Wiecie ja rozumiem, że to erotyk, że to normalne w tego typu książkach, ale tu miałam tego przesyt. Gdyby o połowę zmniejszyć tę część fabuły ta książka byłaby dla zdecydowanie lepsza.
''Real'' i ''Mine'' to historia naładowana emocjami i akcją. Niekiedy zbyt cukierkowa, z autorką, która ciągle myśli o zbliżeniach z gorącym kochankiem, ale moim zdaniem to już norma przy tego typu literaturze. Chociaż w drugiej części jest tego zdecydowanie za dużo. Książki czyta się szybko i z zapartym tchem, co jest zasługą lekkiego pióra Katy Evans. Autorka uwiodła mnie tą historią, uwiódł mnie sam Remington. Po zakończeniu lektury czułam niedosyt, chciałam więcej.Po te książki warto sięgnąć ze względu na głównego bohatera, bo autorka naprawdę świetnie go wykreowała. Na pewno go pokochacie i będziecie chcieli więcej!
Remington Tate jest niczym wycięty z katalogu idealnych partnerów, chłopaków i współmałżonków. Wysportowany, przystojny, charyzmatyczny, bezkompromisowy, nieprzewidywalny, a przy tym ma wielkie serce i jeśli kocha, to bezwarunkowo i na zabój. Niepokorny romantyk, który potrafi okazać czułość, ale również temperament, to do niego zawsze należy ostatnie słowo. Tak, drogie Panie to typ kozaka, którego w żaden sposób na pantofla przerobić się nie da. I mimo że z takim mężczyzną można zapomnieć o równouprawnieniu i ustępstwach na pewnych płaszczyznach, a pewne rozwiązania nawet nie wchodzą w grę, to większość z nas jest gotowa ponieść te małe straty, bo okazuje się, że ułożenie partnera na swoją modłę i wejście mu na głowę w dłuższej perspektywie czasu nie przynosi oczekiwanej satysfakcji.
„Mine”, podobnie jak poprzedniczka jest wycieczką do zmysłowego świata dwojga ludzi, których połączyła miłość i pożądanie. Jest gorąco i bardzo namiętnie, ponieważ Katy Evans jest mistrzynią budowania erotycznego napięcia i prezentowania chemii wytwarzającej się między bohaterami. A sceny łóżkowe w jej wykonaniu to pełen temperamentu i nasycony emocjami taniec kochanków. Powieść niewątpliwe wpisuje się w ramy gatunku, ponieważ bohaterowie chętnie uchylają drzwi do alkowy, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że to już kiedyś było. W moim odczuciu prócz kilku nowych wątków i nieprzewidzianych wydarzeń autorka zaserwowała czytelnikom odgrzewanego kotleta. I choć do samej jakości trudno mieć zastrzeżenia, ponieważ Katy Evans doskonale zna przepis na erotyk, to jednak trudno jest ponownie ekscytować się wrażeniami, które już kiedyś przeżyłam. W moim odczuciu, mimo małego zgrzytu powieść Katy Evans jest powieścią, która wyróżnia się na tle publikacji erotycznych, gdyż autorka umiejętnie splata losy bohaterów i komplikuje ich wzajemną relację, zmuszając do wewnętrznej walki i trudnych wyborów. Nie koncentruje się wyłącznie na seksie, ale również dba o wątki poboczne oraz kreację bohaterów. I mimo że sama fabuła nie jest skomplikowana, a zakończenie nieuniknione, to pisarce udaje się odbiorcę zaskoczyć, a przede wszystkim porwać i przykuć do książki.Myślę, że fanów serii do kolejnego spotkania z Remym przekonywać nie trzeba, a dziewczynom, które nie miały jeszcze z nim przyjemności polecam tom pierwszy. To jest seria dla kobiet, które w powieściach erotycznych szukają czegoś więcej niż wyrafinowane i śmiałe sceny łóżkowe, bo przecież sam seks to za mało by osiągnąć pełne zadowolenie. Liczą się przede wszystkim emocje, atmosfera, kreacja bohaterów i oczywiście odpowiednie proporcje w mieszaniu składników. Polecam.
Zakochani w sobie sportowcy wyruszają w kolejną podróż. Podróż, która ma wznieść Remingtona na wyżyny, dzięki której odzyska sławę i będzie mógł zmierzyć się ze swoim największym wrogiem - Skorpionem. Wrogiem, któremu w tamtym sezonie oddał zwycięstwo. Jednakże jego rywal nie ma zamiaru grać uczciwie, jego celem staję się prowokacja Remingtona.
Między Brooke, a Remim układa się bardzo dobrze... jednak Brooke zaczynają dręczyć wyrzuty sumienia i nie radzi sobie z wydarzeniami z przed paru miesięcy, które pozostawiły do tej pory po sobie ślady. Nieoczekiwanie w ich życiu wydarzy się "coś", co stanie się owocem ich uczuć.
Książka zaczyna się niesamowicie, już od pierwszych stron buźka mi się cieszy.
Remington jest taki kochany! Brooke jest taką super dziewczyną! Oni są taką idealną parą!
Jestem taka zachwycona!
No dobra, dobra... żartowałam. Oni nie są do końca idealni... a może jednak?
Remi, śliczny, boski, piękny, niesamowity bokser, który jest istnym ogierem i jakby to Brooke powiedziała "Bogiem sexu". Mężczyzna, który jest opiekuńczy, mężczyzna, który popada w pewnego rodzaju depresję, mężczyzna, którego nie jest w staniej nic pohamować prócz tej jednej, jedynej - Brooke Dumas. Ich związek jest dość...dziwny, chaotyczny, nienormalny, a z drugiej strony przepełniony jest miłością, namiętnością, pożądaniem, opiekuńczością - istna ludzka bomba.
Akcja książki jest niepohamowana. Ciągle coś się dzieje i zdecydowanie to mi się podoba. Nie da się nudzić przy tej książce. W życiu tych dwoje nie jest tak kolorowo jak mogłoby się wydawać. No bo przecież... on jest bogaty, ma górę pieniędzy, więc jak może być inaczej? Niestety... Remi w życiu łatwo nie ma, wydarzenia z dzieciństwa odbiły na nim swoje piętno i do dziś walczy ze swoimi koszmarami, a Brooke mu w tym pomaga, chociaż sama nie jest najsilniejsza. A w dodatku ich "ukochany przyjaciel" nie potrafi dać im spokoju... Och! Co za paskudna bestia.
Książka jest mieszaniną smutku, namiętności oraz śmiechu. Tak! Śmiechu! Dialogi są naprawdę świetne. To jak Brooke droczy się z Remingtonem, powodowało, że płakałam ze śmiechu. Oni są tak niesamowici, że nie da się ich nie uwielbiać.
A w dodatku on to jej chyba z pół szafy ciuchów i bielizny porozrywał... Co za facet.
Jednak było też kilka ważnych momentów, przez które się wzruszyłam. Naprawdę wzruszyłam się podczas czytania tej książki. To, jak autorka opisuje miłość Brooke i Remingtona... jak oni o siebie walczą, jak bardzo się kochają! Z pozoru to tylko erotyk, a jednak potrafi wzruszyć.
A teraz trochę o pozostałych bohaterach:
Riley i Peta - są naprawdę świetnymi i oddanymi przyjaciółmi. I to nawet nie przyjaciółmi! Dla Remingtona i Brooke są jak rodzeństwo. Potrafią za wszelką cenę o nich się troszczyć. Niesamowite jest to, jak bardzo potrafią się dla nich poświęcić.
Diane - Kochana kobieta, która troszczy się o innych jak matka. Potrafi wnieść ciepło w tą historię.
Mel - przyjaciółka Brooke. Ta pozytywnie zakręcona wariatka potrafi wnieść uśmiech na ustach największego ponuraka! Nawet, gdy jest się tak jak Brooke przygnębionym, ona potrafi to zmienić. Dzięki tej postaci książka nabiera charakteru. To taki mały diabeł, który ma w zanadrzu kilka niespodzianek.
Nora - Z pozoru jest totalną, bezmyślną, nieodpowiedzialną dziewczyną. Jednak to tylko pozory, a jej charakter i poświęcenie potrafią same ją obronić.
Pewne "ALE":
Zdecydowanie nie podobało mi się zbyt szybkie powiadomienie rodziców Brooke o sytuacji, jaka miała miejsce w życiu Nory. Zabrakło konkretnych wyjaśnień i tak naprawdę nie mam pojęcia, jak jej rodzice zrozumieli o co chodzi, skoro ledwo co się o tym dowiedzieli, a wyjaśnienie zajęło ledwie stronę. Takich spraw nie wyjaśnia się w skrócie...
Do Brooke przychodzą rodzice i już od progu najeżdżają na Remingtona i jest tak zwana "wymiana zdań", która trwa zaledwie kilka linijek.
Brooke postanawia wyjaśnić wszystko rodzicom:
"-Mamo, tato, Nora was oszukała. W zeszłym sezonie nie podróżowała po świecie. Umawiała się z człowiekiem, którego nazywają Skorpionem. Nie była na Hawajach, ani w Timbuktu. Podróżowała z nim w tym samym czasie, kiedy ja byłam w trasie z Remingtonem. Skorpion też jest bokserem.
Skorpion faszerował norę narkotykami i zniewolił ją. Żeby ją uwolnić Remi oddał swoje mistrzostwo."
I tutaj ojciec Brooke pyta się Remingtona, czy dla Nory oddał zwycięstwo, a on odpowiada, że nie dla Nory, tylko dla Brooke. I nagle od tak sobie stwierdza "Remington, sądzę że źle zaczęliśmy naszą znajomość" Troszkę niesmaczne...
Zostało to wytłumaczone jako szacunek sportowców, jednakże gdy się nad tym zastanowimy... od tak przecież nie zmienia się w sekundę zdania z "nie lubię tego chłopaka" w "masz mój szacunek drogi chłopcze".
W sumie to wyszło na to, że jak Remi nie oddałby zwycięstwa, to nie byłby wart Brooke. Bardzo dziwna logika.
Na szczęście tylko była taka jedna niesmaczna sytuacja.
KONIECZNIE musicie przeczytać "Mine" Katy Evans. Będziecie się przy niej dobrze bawić, a jeśli wasze serce nie jest z kamienia, z pewnością zaszklą wam się oczka.
Strasznie wymordowane. I napiszę to samo, co przy poprzedniej części - nie wiem jakim cudem to jest ta sama autorka, która napisała Manwhore'a... zwłaszcza, że ten cykl w żaden sposób nie umywa się do tamtego...
Tym razem wszystko kręci się wokół ciąży Brooke i chęci zdobycia mistrzostwa przez Remy'ego...ciekawe o czym jest trzeci tom?
„Mine” Katy Evans
"Serce jest pustym mięśniem i w ciągu naszego życia będzie biło miliardy razy. Wielkości mniej więcej pięści ma cztery jamy: dwa przedsionki i dwie komory. Jak ten mięsień może mieścić coś tak wszechogarniającego, jak miłość?"
Niektóre historie powinny kończyć się po pierwszym tomie, ponieważ są tak dobre, że nie potrzebują kontynuacji. Czy jednak Mine okazało się tak dobre, jak Real?
Mine to kontynuacja losów Remingtona Tate'a oraz Brooke Dumas. Nadal możemy śledzić poczynania bohaterów, ich miłosne zawirowania, pełne pożądania spojrzenia, ale także chwile słabości i zwątpienia. Postacie znów rozpoczynają wspólną podróż, jednak w pewnym momencie muszą ją przerwać i rozstać się na jakiś czas.
Podobał mi się sposób, w jaki Katy Evans opisywała poszczególne momenty oraz sceny erotyczne. W Real nie przesadzała w żaden sposób, dzięki czemu mogliśmy obserwować ciekawe i pełne wartkiej akcji sceny. Mine zawiodło moje oczekiwania i nie była to tak dobra książka, jak pierwszy tom tej serii.
Przede wszystkim miałam problem ze słabą zarysowaną fabułą, ponieważ drażniło mnie czytanie o kolejnych erotycznych uniesieniach bohaterów na przemian z walkami Remy'ego, w których zmieniał się tylko przeciwnik. Katy Evans poszła po linii najmniejszego oporu i postawiła na całkowicie schematyczną powieść, w której nie działo się nic zaskakującego. Niewątpliwie autorka miała pomysł na tę opowieść, ale niestety w tej części go nie wykorzystała.
Pierwszy tom cyklu, to była istna petarda! Tajfun emocjonalny, który na długo pozostał w mojej pamięci. Nie znam chyba dziewczyny, która nie pokochałaby tego faceta! Seria Real rozpoczęła się mocnym uderzeniem i niezmiernie byłam ciekawa, jak zostanie dalej poprowadzona. Czy perfekcyjna w swoim fachu Katy Evans po raz kolejny dopnie wszystko na ostatni guzik?
Zdecydowanie bardzo mocną stroną powieści Evans są wspaniale wykreowani bohaterowie, mistrzowskie sceny erotyczne i wątki poboczne, bez których powieści erotyczno - obyczajowe byłyby mdłe i bez polotu. Autorka zgrabnie włada piórem wiedząc czego oczekują od niej czytelnicy i zazwyczaj nie zawodzi. Do strony językowej nie można mieć jakichkolwiek zarzutów, gdyż Katy Evans jest mistrzynią!
"-Kop i rzucaj się ile tylko chcesz. Krzycz. Bij mnie. Przeklinaj mnie w diabły. Nie będziesz spała nigdzie indziej, tylko obok mnie."
W dalszym ciągu podoba mi się wykreowana postać Remy'ego. Nie zmienił się ani trochę od pierwszej części, dzięki czemu Mine nie było aż takie złe. Wciąż walczy ze swoją dwubiegunowością, szykuje się do kolejnych walk i tęskni za Brooke. I to było naprawdę w porządku, bo mogliśmy czytać o bohaterze skomplikowanym, nieco zagubionym we własnych uczuciach. Zupełnie inny stosunek mam do panny Dumas, którą autorka pozbawiła jakiejkolwiek osobowości. Topiłam się w ciągłych zachwytach Brooke nad Remym, połączonych z jej zazdrością o niego. Jeżeli to wystąpiłoby tylko kilkukrotnie, to nie miałabym nic przeciwko, ale jeżeli książka skupia się praktycznie tylko na takich opisach, to po prostu zaczyna to irytować. Często jej zachowanie było absurdalne i głupie, a w wielu przypadkach też zupełnie niezrozumiałe. Nie dostrzegała ludzi wokół siebie. W jej głowie była tylko jedna osoba. On. Remington Tate.
"-To nie boli. Ty. Płacząca w moich pieprzonych ramionach. Bo cię skrzywdziłem. To boli. Ty... unikająca mojego dotyku. Niepatrząca na mnie jak zawsze, tymi słodkimi, pełnymi szczęścia oczami. Boli. Cierpię jak skurw*syn, ale żadna część mnie nie boli na zewnątrz, jak wtedy gdy ty cierpisz."
Akcja książki jest niepohamowana. Ciągle coś się dzieje i zdecydowanie to mi się podoba. Nie da się nudzić przy tej książce. W życiu tych dwoje nie jest tak kolorowo jak mogłoby się wydawać. No bo przecież... on jest bogaty, ma górę pieniędzy, więc jak może być inaczej? Niestety... Remi w życiu łatwo nie ma, wydarzenia z dzieciństwa odbiły na nim swoje piętno i do dziś walczy ze swoimi koszmarami, a Brooke mu w tym pomaga, chociaż sama nie jest najsilniejsza. A w dodatku ich "ukochany przyjaciel" nie potrafi dać im spokoju... Och! Co za paskudna bestia.
Książka jest mieszaniną smutku, namiętności oraz śmiechu. Tak! Śmiechu! Dialogi są naprawdę świetne. To jak Brooke droczy się z Remingtonem, powodowało, że płakałam ze śmiechu. Oni są tak niesamowici, że nie da się ich nie uwielbiać.
"-Kogo obchodzi, co krzyczą, skoro szaleję tylko za tobą?
-Tak samo jest ze mną. Nie musisz warczeć, kiedy faceci się na mnie patrzą.
-Bądź wdzięczna, że mam w sobie trochę samokontroli i nie przyszpilam ich do najbliższej lampy."
A w dodatku on to jej chyba z pół szafy ciuchów i bielizny porozrywał... Co za facet.
Jednak było też kilka ważnych momentów, przez które się wzruszyłam. Naprawdę wzruszyłam się podczas czytania tej książki. To, jak autorka opisuje miłość Brooke i Remingtona... jak oni o siebie walczą, jak bardzo się kochają! Z pozoru to tylko erotyk, a jednak potrafi wzruszyć.
Z całą pewnością plusem tej książki jest to, że czyta się ją w zastraszająco szybkim tempie. Język, którym posługuje się autorka, nadal jest przyjemny w odbiorze, więc może dlatego, tę książkę pochłania się tak szybko. Sama książka jest przepełniona wieloma opisami, mniej w niej dialogów, ale nie działa to na niekorzyść Mine.
A teraz trochę o pozostałych bohaterach:
Riley i Peta - są naprawdę świetnymi i oddanymi przyjaciółmi. I to nawet nie przyjaciółmi! Dla Remingtona i Brooke są jak rodzeństwo. Potrafią za wszelką cenę o nich się troszczyć. Niesamowite jest to, jak bardzo potrafią się dla nich poświęcić.
Diane - Kochana kobieta, która troszczy się o innych jak matka. Potrafi wnieść ciepło w tą historię.
Mel - przyjaciółka Brooke. Ta pozytywnie zakręcona wariatka potrafi wnieść uśmiech na ustach największego ponuraka! Nawet, gdy jest się tak jak Brooke przygnębionym, ona potrafi to zmienić. Dzięki tej postaci książka nabiera charakteru. To taki mały diabeł, który ma w zanadrzu kilka niespodzianek.
Nora - Z pozoru jest totalną, bezmyślną, nieodpowiedzialną dziewczyną. Jednak to tylko pozory, a jej charakter i poświęcenie potrafią same ją obronić.
"-Do kogo zadzwonisz, kiedy ci się pogorszy? Do mnie. Do kogo zadzwonisz, kiedy będziesz czegoś potrzebować? Do mnie. Będę dla ciebie wszystkim."
Po raz kolejny mamy do czynienia z obecnością muzyki na kartach książki. Ponownie byłam usatysfakcjonowana wpleceniem do historii poszczególnych piosenek, których w trakcie czytania słuchałam. Żałuję tylko, że było ich zdecydowanie mniej i bohaterowie puszczali utwory rzadziej niż w pierwszej części. Uwielbiałam momenty, w których Remington kazał Brooke słuchać piosenek, które dla niej wybrał i tak wiele chciał poprzez nie pokazać. Tutaj ta częstotliwość była zdecydowanie rzadsza i poczułam lekkie ukłucie zawodu.
"-Jesteś zły, że przyjechałam cię zobaczyć?
-Nie. Wiem, co mi się trafiło. Jesteś całkiem sporą garścią kłopotów.
-Ja? Ty wynalazłeś kłopoty. Urodziłeś się, a lekarz zamiast "to chłopiec", powiedział "Mamy kłopot!".
Mine okazało się przeciętną kontynuacją Real. Nie wzbudziło we mnie takich emocji, jak pierwszy tom, nie porwała mnie historia, a przede wszystkim zawiodła mnie kreacja głównej bohaterki. Myślałam, że autorce uda się przeskoczyć poprzeczkę, którą sobie postawiła, jednak nie udało się jej to nawet w najmniejszym stopniu. Od czasu do czasu w książce pojawia się wątek, który może zainteresować czytelnika, ale nie jest to też coś zbyt wyszukanego i oryginalnego. Real było naprawdę dobrą książką, którą czytałam z wypiekami na twarzy, natomiast to, co otrzymałam, czytając Mine, kompletnie mnie nie zauroczyło.
"Dowiedziałam się, że nie można biegać, jeśli zerwie się więzadło, lecz przy sercu złamanym na miliony kawałków wciąż można kochać całą swoją istotą."
KONIECZNIE musicie przeczytać "Mine" Katy Evans. Będziecie się przy niej dobrze bawić, a jeśli wasze serce nie jest z kamienia, z pewnością zaszklą wam się oczka.
Gorąco Polecam!!!! :)
Nigdy nie zaczynaj gry, jeśli nie jesteś gotowa na zwycięstwo. Wygląda na to, że Wynn zostanie ostatnią panną w gronie przyjaciółek. Trudno, w...
Czy Charlotte i Matthew mają szansę naprawdę być razem? Charlotte dokonała wyboru. Usunie się w cień i pozwoli, aby Matthew w końcu rozwinął skrzydła...