Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 2015-09-23
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 304
Do tej pory nie miałam styczności z literaturą islandzką i teraz wiem, że to błąd. Fascynujący kryminał i w pełni zasłużopne pierwsze miejsce na liście Amazonu.
Młody policjant Ari Thór wyjeżdża z Rejkiawiku do Siglufjordur, gdzie oprócz ciągle sypiącego śniegu, panują także ciemności, które na kilka miesięcy "odcinają" miasteczko od słońca.
Młody, niedoświadcvzony policjant musi się zmierzyć nie tylko z niesprzyjającymi warunkami pogodowymi, które przyprawiają go o poczucie klaustrofobii, nie tylko z rozłąka z ukochaną, ale także z byćiem obcym w miasteczku, w którym wszyscy się znają. Na dodatek w tej miejscowości, w której nigdy nic się nie dziej, jak mówi jego przełożony, dochodzi do nieszczęśliwego wypadku i morderswta. Tak się wydaje na początku... Szybko jednak okazuje się, że nie wszystko jest takie, jak się wydaje, a w rozwikłaniu spraw pomorze "wielebnemu"(tak nazywają nowego policjanta mieszkańcy misateczka) jego intuicja.
Fascynuj.ąca książka, w której mieszają się zbrodnie z życiem mieszkańców miasteczkja. Wciągająca, fascynująca, a jej zakończenie dosłownie wbija w fotel.
Bardzo dobrze skonstruowana główna postać. Ukazuje nam głębię Islandii i tego jak się żyje w niej.
Bardzo zmrożona mrozem i zasypana lawiną historia o młodziutkim policjancie i jego pierwszej pracy. Ari Thór Arason to świeżak po szkole policyjnej, który dostaje pracę na dalekiej północy Islandii, w maleńkim miasteczku o nazwie Siglufjördur. To daleko od jego małego mieszkanka i dziewczyny, która tam została. Jednak mamy rok 2008 i ogólnoświatowy kryzys gospodarczy, więc...darowanej pracy w zęby zaglądać nie będziemy.?
Ari Thór, mimo sprzeciwu dziewczyny, wyjeżdża. Na miejscu jest spokojnie i leniwie, "tu nic się nigdy nie dzieje", jak przekonuje młodego policjanta stary stażem, komendant posterunku. Niestety, tak jest do czasu...pewnych dziwnych zdarzeń.
Książka coś w sobie ma, duszna atmosfera, chłód i odcięcie od reszty świata powodują lekkie objawy klaustrofobii. Jakoś nie za wyraźnie wszystko widać, jakbyśmy ciągle przedzierali się przez wciąż obecną zamieć i zawieje. Pewnie wszystkie małe miasteczka są podobne, niezależnie od tego, na jakim kontynencie się znajdują. Wszyscy tam, wszystko o sobie wiedzą, ale nikt nic nie mówi, nie ufa się nowo przybyłym...z urzędu się nie ufa.
Śledztwo toczy się leniwie i ospale, zero pośpiechu, czy pędzącej akcji, wiele prywaty, chyba nawet jest ona dominująca nad prowadzonym dochodzeniem, które dzieje się jakby w tle. Jednak mimo wszystko, w końcu na jaw zaczynają wychodzić dawno skrywane tajemnice...
Nie jest to literatura "głęboka", czy podnosząca ciśnienie, wciskająca w fotel i wyzwalająca jakieś druzgocące emocje. No i te imiona i nazwiska tak trudne do zapamiętania, przynajmniej dla mnie. Jednak myślę, że mimo niespecjalnie wysokich ocen, można ją przeczytać, chociażby po to, by wyrobić sobie własne zdanie na jej temat.
Z okazji polskiej premiery szóstego i zarazem ostatniego tomu cyklu „Mroczna Wyspa Lodu” pióra islandzkiego pisarza Ragnara Jònassona noszącego tytuł „Milczenie fiordu”, cała seria w pierwszej połowie roku 2021 została odświeżona graficznie. Za mną na razie lektura tomu pierwszego pt. „Milczenie lodu”, który jest równocześnie debiutem literackim autora. I obydwie te rzeczy w książce widać – styl powieści chwilami gubi rytm, trochę brakuje w nim płynności, a ilość wątków i postaci, które tu są zapoczątkowane, a które na pewno będą kontynuowane w kolejnych tomach, chwilami wydaje się przytłaczająca. Mimo to jednak widać w książce duży potencjał na dobrą, klimatyczną serię kryminalną. Już choćby sam wybór miejsca akcji, którym jest małe miasteczko Siglufjödur osadzone na najdalszym północnym krańcu Islandii, robi wrażenie. Główna postać młodego policjanta Ariego Thóra, szukającego swojej drogi, trochę pogubionego w wyborach mężczyzny, też może się naprawdę fajnie rozwinąć. Książkę czyta się szybko, jest rozdzielona na krótkie rozdziały, a fragmenty o tajemniczej kobiecie, która jest nie wiadomo gdzie i nie wiadomo kiedy, na pewno wzbudzają w czytelniku niepokój i zarazem ciekawość. Ogólnie więc „Milczenie lodu” nie jest może debiutem wybitnym, ale daje nadzieję na naprawdę klimatyczną serię. Niedługo sprawdzę jak wypada tom drugi.
Przepraszam wszystkich ale ja zapowiadanego fenomenu nie dostrzegam. Owszem, dobry kryminał z wyraźnie wykreowanymi bohaterami i przyzwoitym pomysłem na fabułę. Czyta się szybko chociaż sama akcja jakoś nie porywa. Brakowało mi narastającego napięcia. Właściwie dopiero w końcówce akcja trochę przyspieszyła ale bez ekscytacji. Mam kolejne dwa tomy z cyklu więc z pewnością przeczytam. Może autor się trochę rozkręci.
Prawdy nie pogrzebie czas. Ani zbrodnia… Siglufjörður – mroczne miasteczko na krańcu Islandii. Tu nikt nie ufa nikomu, a samotność...
Wyrusz na zimną i ponurą Islandię, gdzie nie wszystko jest tak, jak być powinno. Odkrywaj tajemnice i weź udział w niezwykłej przygodzie, od której...
Przeczytane:2017-10-08, Ocena: 2, Przeczytałam,
Nuda, nuda i nudyści...