O milczących bliźniaczkach świat usłyszał w 1982 roku, gdy toczył się ich proces o podpalenie i kradzież. Siostry, drobne i kruche, nie odezwały się ani słowem, wydały z siebie tylko kilka pomruków, które sąd uznał za przyznanie się do winy. Za kilka aktów wandalizmu, za które ich rówieśnicy dostaliby najwyżej parę miesięcy w zawieszeniu, te wystraszone nastolatki zostały skazane na bezterminowe przymusowe leczenie w Broadmoor, otoczonym złą sławą szpitalu psychiatrycznym o zaostrzonym rygorze - dożywocie wśród morderców, gwałcicieli i pedofilów. Dlaczego do tego doszło? Ponieważ milczały.
June i Jennifer Gibbons jako małe dzieci były otwarte, pełne życia, zdrowe i radosne. Jednak w wieku kilku lat zaczęły coraz bardziej oddalać się od swoich rodziców i trójki rodzeństwa. W końcu całkiem przestały odzywać się do dorosłych. Zamknęły się w świecie fantazji i rojeń, które z upływem lat stawały się coraz bardziej mroczne.
Milczące bliźniaczki Marjorie Wallace to fascynująca historia przedziwnej relacji dwóch sióstr, pełnej pasji, miłości i nienawiści, współzależności i kontroli. To opowieść o bliskości, która stała się śmiertelną pułapką.
,,Przedziwna, fascynująca opowieść. Dzięki niesamowitej historii bliźniaczek spisanej przez Marjorie Wallace przekonujemy się, co to znaczy spoglądać w mroczne zwierciadło." ,,London Review of Books"
,,Niezwykła, choć tragiczna historia, która ukazana w sposób przenikliwy i głęboki, świadczy o wybitnym talencie autorki." ,,The New York Times Review of Books"
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2022-09-28
Kategoria: Medycyna i zdrowie
ISBN:
Liczba stron: 344
Tytuł oryginału: The Silent Twins
?Haverfordwest to małe, nieciekawe miasteczko na półwyspie Pembroke w Walii Zachodniej. Na jednym z powojennych osiedli mieszkaniowych, przy Furay Park mieszkali Gibbonsowie: Aubrey, Gloria i piątka ich dzieci. Jedyna wówczas czarna rodzina na osiedlu. Tworzyli miłą rodzinę, ale niezbyt lubili bliskie kontakty z sąsiadami. Gibbonsowie niczym się nie wyróżniali, nie licząc bliźniaczek, June i Jennifer. Dziewczynki były niemal identyczne (bliźnięta jednojajowe), ładne, drobne, o delikatnych rysach. Większość czasu spędzały razem. Lalkami bawiły się do 16 roku życia.
?Pomyślicie, że nie było w nich nic wyjątkowego. Było. Dziewczynki, gdy były małe odizolowały się całkowicie od rodziny. Czy to był rodzaj mutyzmu wybiórczego? Nie mnie osądzać, bo nie jestem specjalistką w tej dziedzinie. June i Jennifer tak dobrze czuły się w swoim (tylko) towarzystwie, że nie potrzebowały nikogo innego. W efekcie przestały się odzywać, komunikując się między sobą we własny wypracowany sposób, który tylko one rozumiały. Żyły w swoim własnym mikroświecie, do którego nikt inny nie miał wstępu. Dorastały i nic nie ulegało zmianie. Można gdybać, co sprawiło, że dziewczynki, które urodziły się całkowicie normalne zaczęły zachowywać się odmiennie niż większość dzieci. Z pewnością, a należy pamiętać, że przyszły na świat w 1963 roku i były czarnoskóre, nie pomogło im rasistowskie traktowanie, przede wszystkim w szkole. Przypuszczam, że jeszcze bardziej je straumatyzowało. Dochodzi do tego, że dziewczyny - prawie już dorosłe - posuwają się do czynów przestępczych.
?Proces na dziewiętnastoletnich już bliźniaczkach, przypominał teatr, farsę. Siostry nie wypowiedziały podczas tego procesu ani jednego słowa. Wydawały z siebie tylko dziwne pomruki, które zostały zinterpretowane jako przyznanie się do winy. Zastanawiam się, ile zdrowy biały młody mężczyzna dostałby za kilka aktów wandalizmu, których dopuściły się June i Jennifer. Wyrok był szokujący: dożywotni pobyt w Broadmoor, szpitalu psychiatrycznym o zaostrzonym rygorze. Dożywocie wśród morderców, pedofilów, gwałcicieli? Tylko za to, że milczały? W pełnej izolacji przyszło im spędzić długie jedenaście lat.
?Miłość June i Jennifer również jest inna, wyjątkowa, Jest zaborcza i toksyczna, ale momentami potrafi być bardzo wzruszająca. Dziewczęta nie potrafią bez siebie żyć, ale razem też jest im coraz trudniej - to paradoks. Kochają się bardzo, ale brakuje im przestrzeni do życia, nie dają sobie wystarczająco dużo powietrza. I można w tym momencie mówić o autodestrukcji. I wiadomo, że tak do końca nie można spodziewać się szczęśliwego zakończenia.
Reportaż o siostrach Gibbons jest interesujący i przedstawia nam uchybienia i braki w medycynie i psychiatrii lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Marjorie Wallace bardzo dobrze poradziła sobie z życiorysem bliźniaczek. Można szczerze powiedzieć, że jest pozbawiony zbędnej koloryzacji. Świetnym posunięciem okazało się wplecenie fragmentów pamiętników oraz innych ,,dzieł" sióstr (opowiadania, historie, wiersze), które nie tyle wpłynęły na wzbogacenie narracji, co pozwoliły bardziej ,,zbliżyć się" do June i Jennifer i zrozumieć ich odczucia. Polecam.
Przeczytane:2023-01-01, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku,
Majorie Wallace pokusiła się o coś, co nie udało się nikomu innemu. Zdecydowała się nawiązać – i to z powodzeniem – kontakt z bardzo popularnymi, milczącymi bliźniaczkami. W wyniku ich, często bardzo niełatwej współpracy, pełnej niedociągnięć i nieporozumień związanych z trudnym kontaktem z bliźniaczkami, Jennifer i June, powstała jedna z ciekawszych książek na światowym rynku. Reportaż zatytułowany „Milczące bliźniaczki”, którego autorka ze wszystkich sił starała zgłębić się psychikę dziewcząt, poznać ich zainteresowani i pasje, słabości i mocne strony, ciemne charaktery i ich obsesje. Wielu uważało, że bliźniaczki są po prostu chore i przypisywało im, jedna za drugą, jakąś chorobę psychiczną. Inni, walcząc o swoje miejsce w klinikach, czy zakładach, zupełnie tracili z oczu sens własnej pracy i to, że bliźniaczkom należało jak najszybciej pomóc, zamiast skupiać się na sobie samym i swojej karierze.
Bliźniaczki, Jennifer i June, od najmłodszych lat porozumiewały się ze sobą w niezwykle specyficzny sposób. Albo mówiąc bardzo szybko i kładąc akcent w zupełnie innych miejscach, niż pozostali ludzie, albo przekazując sobie ustalone wcześniej sygnały. Były ze sobą jednocześnie bardzo zżyte i najbardziej w świcie się nienawidziły. Jedno, o ironio, szło w parze z drugim. Nie dopuszczały do siebie prawie nikogo; pozostałych członków swojej rodziny – rodziców, brata i siostrę – traktowały niemal jak powietrze. Odzywając się do nich jedynie wtedy, gdy czegoś od nich potrzebowały. Wyjątek stanowiła ich najmłodsza siostra, która została dopuszczona do ich świata, zabaw i gier i przez długi czas dzieliła z nimi pokój, dopóki nie zdecydowały, że mają jej dosyć i bezlitośnie się jej pozbyły. Co ta ostatnia, nawiasem mówiąc, bardzo mocno przeżyła.
Ojciec bliźniaczek pracował dla RAF-u, co spowodowało, że co jakiś czas przenosiły się z miejsca na miejsce. Matka byłą tak pochłonięta domowymi obowiązkami i resztą swojej rodziny, że nie dostrzegła, iż coś złego dzieje się z bliźniaczkami. A kiedy już to zauważyła, ona i jej mąż zrobili wszystko, by bliźniaczkom została zaoferowana specjalistyczna i profesjonalna pomoc. Niestety, bardzo przeliczyli się, licząc w tym przypadku na lekarzy, biegłych przysięgłych, specjalistów, psychiatrów, czy sędziów.
Ale zacznijmy od początku…
Bliźniaczki, choć nikt tego nie dostrzegał, znalazły się w pułapce, z której nie potrafiły się wydostać. Zaczęły więc się dopuszczać aktów wandalizmu, zażywały używki i piły bez umiaru. W ich życiu pojawiły się tez pierwsze, niezbyt pozytywne, doświadczenia seksualne, czego żadna z dziewcząt nie mogła dostrzec, ponieważ nie miała na tym polu żadnego doświadczenia.
To zaprowadziło ich do więzienia, gdzie, wbrew pozorom, całkiem nieźle sobie radziły. Raz lepiej, raz gorzej, ale wiadomo, że każdy z nas ma słabsze i lepsze dni.
Wtedy, niemal za nie, zdecydowano, że trafią do zamkniętego poddziału psychiatrycznego Broadmoor. Przedstawiono dziewczętom tę perspektywę, jako coś wspaniałego, co odmieni ich życie, wyleczy je i w końcu, niezależnie od siebie, będą mogły zacząć żyć. Nadzieje okazały się jednak złudne.
June i Jennifer wpadły w kolejny, trudny dla nich do zrozumienia system, pełen pułapek i zasad, gdzie trzeba bardzo uważać na wszystko, nie tylko to, co się robi, ale również o czym się myśli i jakie układy zawiera się z innymi ludźmi.
June odzyskała w końcu upragnioną wolność, gdy jej siostra, Jennifer, zmarłą w niewyjaśniony sposób w dniu, w którym obie opuściły zakład. Skończyła się och gra, bo z dwóch została tylko jedna. I ta jedna mogła w końcu żyć pełnią życia. Tak, jak zawsze chciała.
Majorie Shinona Wallace to wzięta dziennikarka śledcza. Założycielka i dyrektora fundacji SANE, która zajmuje się zdrowiem psychicznym. Absolwentka kierunku filozoficznego zafundowała nam iście ciekawa i zajmującą przejażdżkę w głąb zniszczonych i poranionych dusz dwóch bliźniaczek. To bardzo dobre studium psychologiczne, zasługujące na wybite uznanie i nagrody.
Jest częścią zespołu „The Sunday Times”, gdzie publikowała wiele prekursorskich artykułów o zdrowiu psychicznym. Tym tez na co dzień się zajmuje.
Laureatka wielu prestiżowych nagród, w tym Orderu Imperium Brytyjskiego.
Warto bliżej poznać się z jej twórczością.