Prowadząc śledztwo w sprawie zabójstwa, do jakiego doszło podczas zamieszek w więzieniu stanowym, śledczy Will Trent otrzymuje niepokojącą informację.
Jeden z osadzonych twierdzi, że nie jest winny brutalnego przestępstwa, o które go oskarżono. Uważa, że został wrobiony przez skorumpowanych przedstawicieli organów ścigania, a rzeczywisty sprawca – seryjny zabójca kobiet – nadal jest na wolności. Osadzony stawia warunek: jeśli Will wznowi śledztwo w jego sprawie, on dostarczy GBI informacji koniecznej do rozwikłania sprawy zabójstwa w więzieniu.
Zaledwie kilka dni wcześniej kolejna młoda kobieta padła ofiarą bestialskiego mordu w parku narodowym na północy Georgii. To przypadek czy dzieło seryjnego zabójcy?
W miarę jak Will Trent bada okoliczności obu przestępstw, coraz wyraźniej dostrzega, że musi wrócić do starej sprawy, by znaleźć odpowiedź. Minęło prawie dziesięć lat – wspomnienia zdążyły ulecieć, świadkowie zapadli się pod ziemię, dowody zniknęły, a kłamstwa stały się prawdą. Will nie zdoła jednak wyjaśnić tej tajemnicy bez pomocy jedynej osoby, której nie chce w to wikłać: swojej dziewczyny, lekarki sądowej Sary Linton.
Kiedy przeszłość zderza się z teraźniejszością, Will uświadamia sobie, że może stracić wszystko, na czym mu zależy.
Karin Slaughter to autorka thrillerów i kryminałów, które uzyskały status międzynarodowych bestsellerów i ukazały się w nakładzie ponad 35 milionów egzemplarzy. Poprzez swoje powieści walczy o prawo do głośnego mówienia o przemocy, której ofiarą każdego dnia padają tysiące kobiet na świecie.
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2020-10-14
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 528
Były czasy w których się wczytywałam w pióro autorki, dlatego tym bardziej chętnie wkroczyłam do jej świata ponownie. To pisarka, która w najdrobniejszych szczegółach potrafi opisać pracę policji, śledczych, patologów jak i sam umysł pewnego psychopaty, który niejednokrotnie potrafił zadziwiać. Spodobał mi się początek książki, który niby zwiastował sceny, które mogłyby się wydarzyć. My czujemy, że ze względu na sytuację z pewnością się nie wydarzą, a jednak i tak byliśmy w błędzie. Ot cała autorka, która potrafi zagrać nam na nosach. Następnie przenosimy się do więzienia, gdzie wybuchają zamieszki. Czy sytuacja była wywołana specjalnie, czy może doszło tutaj do zbiegu okoliczności? Jeden ze śledczych biegnie na złamanie karku, by jak najszybciej przekazać ważne wiadomości. Wychodzi na to, że jeden z osadzonych jest niewinny postawionych mu czynów. Niby każdy z więźniów tak uważa, jednak tutaj sprawa wydaje się być bardziej skomplikowana. Will nie spocznie, póki nie dowie się prawdy. Nawet kosztem własnej przeszłości do której wraca niechętnie. Tu nadmienię, że ja bardzo chętnie powróciłam do tych dawniejszych wątków. Każdy z nas chyba pamięta jak wspaniałą parą był Will z Sarą Linton, więc opowieść smutna dla niego, była radością dla nas. Będzie to się działo naprzemiennie, by nie stracić obecnego wątku, czyli poszukiwania mordercy młodej kobiety z początku książki. Cokolwiek nie postanowią, czy do czegokolwiek nie dojdą, to nas sumiennie o tym poinformują. Postacie bardzo dużo ze sobą rozmawiają, więc niekiedy widzimy kto nam tu mówi prawdę, a kto nie. Jakby nie spojrzeć, dla większości liczą się tylko korzyści, własne wybielenie i dobre kontakty. Sprawca jest osoba bardzo tajemniczą, przez bardzo długi czas niewiele o nim wiemy. Z pewnością nie śpi, wierzcie mi. Niby rozgrywają się tutaj konkretne watki, jednak nie idą lotem błyskawicy ze względu na dużo opisów. W końcu autorka jest perfekcjonistka i idealistką. To rasowy kryminał medyczny, gdyż i tą wiedze tutaj znajdziemy. Ja ze swojej strony bardzo ją polecam!
To moje drugie spotkanie z twórczością autorki, poprzednio czytałam książkę "Fałszywy świadek", która przypadła mi do gustu, dlatego zdecydowałam się ponownie sięgnąć po powieść pisarki. "Milcząca żona" jest dziesiątym tomem z cyklu #willtrent opowiadającej o losach i sprawach prowadzonych przez owego śledczego. Książkę można czytać bez znajomości poprzednich części. Styl i język jakim posługuje się autorka jest bardzo przyjemny w odbiorze, co sprawia, że książkę czyta niezwykle szybko i z dużym zainteresowaniem oraz zaangażowaniem. Ja nie odłożyłam "Milczącej żony" póki nie poznałam zakończenia tej historii! Fabuła została świetnie nakreślona, przemyślana i równie dobrze poprowadzona, sprawa kryminalna również bardzo intrygująca i wciągająca, a bohaterowie naprawdę autentycznie i ciekawie wykreowani. Historia ta przedstawiona jest z perspektywy kilkorga bohaterów, co pozwoliło mi lepiej ich poznać, dowiedzieć się co czują, myślą oraz lepiej zrozumieć ich postępowanie oraz decyzję. Myślę, że w tym przypadku był to świetny zabieg, ponieważ tym sposobem każda z postaci odegrała tutaj istotną rolę, dostarczając tym samym wielu emocji. Muszę przyznać, że to co się tutaj momentami działo, sprawiało, że zaczynałam mieć spory mętlik w głowie, autorka tak umiejętnie wprowadzała zamieszanie, myliła tropy i tym samym budowała napięcie, że w pewnej chwili miałam już kilkoro podejrzanych. Tutaj nic nie jest takim jakim wydawało się na początku! Świetnie spędziłam czas z tą historią i jej bohaterami! Mam na półce kolejną książkę autorki - "Zapomniana dziewczyna" i mam zamiar niedługo się za nią zabrać! Idealna lektura dla fanów kryminałów! Polecam! Moja ocena 8/10.
Okładka tej książki nie jest specyficzna, by zwrócić na nią szczególną uwagę. Szaro czarna, z białymi i żółtymi wstawkami. Na samym środku warkocz z czerwoną wstążką. Książka nie posiada skrzydełek, a szkoda, gdyż miała by dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi typu zagięcia rogów itp. Czcionka jest troszkę mniejsza niż w zazwyczaj czytanych przeze mnie książkach, posiada marginesy i odstępy między wersami w dobrej odległości. Literówek brak. Podzielona na rozdziały, które przeważnie są dłuższe. Sama akcja toczy się w przeszłości i teraźniejszości, co wprowadza mały zamęt, ale i uzupełnia całość.
Kolejne spotkanie z Karin Slaughter. Powiem szczerze, że tutaj tyle się działo, że nie sposób było odłożyć książkę na bok! Czytało się dość szybko, płynnie, przyjemnie. Nie miałam jakichkolwiek przeszkód podczas lektury, jedyna ta pomniejszona czcionka jest takim małym mankamentem. Pomysł na ten thriller jest strzałem w dziesiątkę. W niezwykle interesujący sposób całość została napisana, że z trudem szło się oderwać. Byłam tak ciekawa co wydarzy się w następnym rozdziale, że poświęciłam książce całą niedzielę, aż ją poznałam w całości. Kilkukrotnie zrobiłam sobie krótkie przerwy, bo niedowierzałam, że tyle się dzieje i tak się dzieje...
Są ofiary, które wzbudzają w nas strach, obrzydzenie... Ale i zainteresowanie. Bo kto jest taki chory psychicznie, by krzywdzić kobiety? Wkrótce się tego dowiadujemy, jednak nie raz autorka podsuwa nam mylne tropy. Jednak, co okazuje się właśnie na końcu... Ciarki na skórze pojawiają się od razu. Całość tak sprytnie dopieszczona, że ciężko mi było rozwikłać zagadkę, kto jest tym chorym zabójcą. Do tego wątku kryminalistycznego miesza się również obyczajowy. Widzimy relacje między bohaterami, co jest fajnym uzupełnieniem. Tak samo mieszanie wydarzeń z przeszłości i teraźniejszości jeszcze bardziej podsyca ciekawość gdyż pisarka zostawia nas w pełnym niepewności stanie i przeskakuje w inny czas akcji. Ale wtedy jest power, by czytać szybko i dalej, by móc dowiedzieć się, co się wydarzyło w danej czasoprzestrzeni.
Co do bohaterów - jest ich całkiem sporo, jest kilku głównych, chociaż to ofiary wyznaczyłabym jako główne postacie, bo one tutaj były najważniejsze. Nasi policjanci starają się znaleźć zabójcę za wszelką cenę, zrozumieć też motyw jego działania. Jednak pojawiają się kolejne ofiary, a czasu jest coraz to mniej, więc muszą przyspieszyć wszystko, a wiadomo, jaka to praca pod presją... Ogólnie polubiłam zarówna Willa jak i Sarę, chociaż to specyficzne postacie, różniące się od siebie. Partnerka Willa również jest sympatyczna. Jeśli jednak nie lubicie mocniejszych opisów ciał, to może lepiej sobie darujcie... Nic przyjemnego nie ma w czytaniu o okaleczaniu kobiecych ciał... Szczególne okrucieństwo... I ten sam sposób...
Reasumując jest to bardzo dynamiczna historia, która wciągnęła mnie w swoje macki zaraz po pierwszych kilkunastu stronach. Jest z niej całkiem pokaźny grubasek, gdyż liczy ponad pięćset stron. Jednak uwierzcie mi, nie ma tu zbędnego lania wody. Myślę, że fani twórczości Slaughter będą w stu procentach zadowoleni. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji poznać pióra tej autorki też zachęcam, ale może zacznijcie od pierwszego tomy z Willem Trent'em, a nie tak jak ja, od końca praktycznie. :) Spędziłam z tą książką ciekawą niedzielę i cieszę się, że miałam ku temu okazję. Na pewno jeszcze nie raz sięgnę po książki autorki.
"Milcząca żona" Karin Slaughter
Ostatni tom serii.
W więzieniu dochodzi do przestępstwa. Jeden z osadzonych obiecuje pomóc w wyjaśnieniu przyczyn pod warunkiem, że agenci wznowią śledztwo w jego sprawie, ponieważ jest wrobiony w gwałt i morderstwo. Śledczy nie wchodzą z nim w układ, ale coś nie daje im spokoju. Zaczyna się trudna i wyczerpująca droga do prawdy. Sara musi zmierzyć się z przeszłością. Will czuje strach i niepewność.
Liczę na kontynuację cyklu, bardzo polubiłam bohaterów.
Podobna do innych książek Karin Slaughter. Wielowątkowa, wciągająca. Nie mam bladego pojęcia jedynie skąd ten tytuł? W ogóle nie ma nic wspólnego z treścią.
Początek dorosłego życia. Energia i stanowczość. Nagle w jej życie wkracza ktoś, kto w jednej chwili dokona ostatecznego aktu zniszczenia...Julia ma dziewiętnaście...
Sara Linton, lekarka i koronerka, i Jeffrey Tolliver, policjant i jej były mąż, znajdują w lesie skrzynię, a w niej zwłoki pięknej dziewczyny. Sekcja...