Kiedy do położonego w Słonecznym Stanie miasteczka Tarpon Springs przylatuje trójka dorosłych dzieci Tony'ego Kubiaka, wychowanego w Detroit Amerykanina polskiego pochodzenia, na Florydzie robi się jeszcze goręcej. Edyta, mająca niebawem poślubić teksańskiego bogacza, Iga, mieszkająca na stałe w Nowym Jorku, i Ignacy, który jakiś czas temu wybrał Alaskę - rodzeństwo zjawia się na chrzcinach przyrodniej siostrzyczki, a z każdym dniem na jaw wychodzą nowe, skrzętnie dotąd skrywane sekrety.
Piękna ciemnoskóra Malika, nowa partnerka Tony'ego, też co nieco ukrywa. Kobieta wzbudza pożądanie, otaczają ją pragnący jej mężczyźni, w tym... zakochany w niej Ignacy, który zaczyna się zachowywać coraz bardziej desperacko. Atmosfera pomiędzy bohaterami się zagęszcza... Czy Malika porzuci znacznie od siebie starszego męża? A może Ignacy nie ma u niej najmniejszych szans?
W porośniętych oplątwą zakątkach ogrodu szeptem wymieniane są najświeższe nowinki. Ktoś kocha, ktoś cierpi, ktoś inny jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie... Tarpon Springs to niewielkie miasteczko. Jedno z tych, które zawsze skrywają największe tajemnice!
Wydawnictwo: Flow
Data wydania: 2023-05-17
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 312
To moje kolejne spotkanie z twórczością autorki, czytałam kilka książek Kasi i każda mi się podobała, więc postanowiłam ponownie sięgnąć po jej dzieło. Tym razem padło na książkę "Pod słońcem Florydy", do której sięgnięcia zachęcił mnie interesujący opis i cudowna okładka, w mojej ulubionej kolorystyce. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekki, prosty i przyjemny co sprawia, że książkę czyta się niezwykle szybko. Ja pochłonęłam ją w jedno przedpołudnie i nie było nawet mowy o chwilowym odłożeniu jej na bok. Fabuła została w niesamowicie intrygujący sposób nakreślona, przemyślana i równie dobrze poprowadzona, a bohaterowie interesująco wykreowani. To niesamowicie różnorodni i autentyczni bohaterowie, którzy mają swoje tajemnice, lęki, a także tak jak my popełniają błędy, postępują pod wpływem emocji, chwili dlatego tak łatwo się z nimi utożsamić w wielu przypadkach, podzielając podobne troski i dylematy moralne. Jestem pewna, że takich członków rodziny Kubiak śmiało moglibyśmy spotkać w rzeczywistości. Historia przedstawiona jest oczami kilkorga bohaterów, co pozwoliło mi lepiej ich poznać, dowiedzieć się co czują, myślą oraz lepiej zrozumieć ich postępowanie oraz decyzję. Myślę, że w tym przypadku był to świetny zabieg, ponieważ tym sposobem każda z postaci odegrała tutaj istotną rolę, dostarczając tym samym wielu emocji i wrażeń. Akcja powieści toczy się w głównej mierze niespiesznym rytmem, dopiero pod koniec zdecydowanie bardziej nabiera tempa, nie pozwalając Czytelnikowi nawet na chwilę nudy. W tej powieści tak naprawdę nie wiadomo co przyniesie kolejna czytana strona i to mi się ogromnie podobało. Niepewność. Dreszczyk emocji. Zwroty akcji. Czytając niektóre opisy oczami wyobraźni przenosiłam się do Tarpon Springs i razem z bohaterami chłonęłam wszystkie widoki i promienie słońca. Autorka w swojej powieści porusza wiele ważnych, bardzo życiowych i ponadczasowych kwestii: rasizm, zdrada, problem z używkami, czy trudne relacje rodzinne i ogólnie międzyludzkie, a to tylko niektóre z problemów na które zwraca uwagę pisarka. Zakończenie jakie serwuje tutaj Kasia pozostawiło mnie z nie małym szokiem na twarzy i jestem szalenie ciekawa jak dalej potoczą się losy bohaterów. Na szczęście drugi tom - "Pod gwiazdami Teksasu" już za tydzień! Polecam!
POD SŁOŃCEM FLORYDY to pierwszy tom dylogii Miasteczka Tarpon Springs, opowiadająca o losach polsko-amerykańskiej rodziny patchworkowej.
Nie ukrywam, że po sięgniecie po tę pozycję najbardziej skusił mnie tytuł i cudowna, klimatyczna okładka, bo wyjazd do Stanów jest moim wielkim marzeniem. A dzięki Katarzynie Misiołek, mogłam poczuć i zobaczyć Florydę oczami bohaterów.
Założyłam, że to będzie lekka obyczajówka, i jakie było moje zdziwienie podczas lektury, bowiem autorka miała inny pomysł na fabułę. Zaserwowała powieść z mnóstwem emocji, oprócz tego wplotła wątek kryminalny, który niesamowicie mnie wciągnął.
Z początku trochę się gubiłam w ilości bohaterów, ale im dalej w akcję, tym było coraz lepiej. Każdy bohater stał się osobną jednostką z bagażem doświadczeń, czym wzbudził moją ciekawość. Czekam na dalsze losy bohaterów, bo jestem zaintrygowana jak ta historia się dalej potoczy.
"Trzeba żyć chwilą, tu i teraz".
Tarpon Springs to niewielkie, urokliwe miasteczko w słonecznej Florydzie. To tutaj przylatują dorosłe już dzieci Tony'ego Kubiaka, by uczestniczyć w chrzcinach swojej najmłodszej siostry. Tony jest Amerykaninem po siedemdziesiątce, jest w związku z młodszą o prawie trzydzieści lat Malajką. Jego dzieci Edyta, Iga i Ignacy od dawna są samodzielne. Edyta niebawem wychodzi za mąż, jej wybrankiem jest teksański bogacz, Iga na stałe mieszka w Nowym Jorku, jest samotną matką buntowniczej nastolatki, a Ignacy po rozwodzie przeniósł się na Alaskę. Każde z nich żyje po swojemu, podejmuje własne wybory i mierzy się z ich konsekwencjami. Przy okazji spotkania zaczynają na jaw wychodzić nie do końca przyjemne sekrety...
Piękna, gorąca Floryda i oni rodzina, szarpana emocjami, każdy z nich ma jakieś tajemnice i umiejętnie pod pozorami ukrywa swoją prawdziwą twarz. Fabuła ciekawie utkana, dotyka pokomplikowanych relacji międzyludzkich, wzbudza emocje. Autorka z łatwością i realizmem ukazuje codzienność naszych bohaterów. Jest ich całkiem sporo, zostali zajmująco ukazani, charakterne i słabe osobowości. Tworzą rodzinę, ale ich więzi nie są silne, każdy z nich samotnie zmaga się z przeciwnościami, jakie gotuje im los.
Pozornie, tylko pozornie to lekka lektura. Autorka porusza szereg trudnych, złożonych problemów, które dotykają niejednego z nas. Wnikliwy obraz pozornie zgodnej, współczesnej rodziny. Znacząca różnica wieku między małżonkami, czy uczucie, które ich połączyło, może przetrwać próbę czasu? Pokomplikowane relacje rodzinne, brak serdeczności, zrozumienia, szczerych rozmów. Tajemnice, sekrety, kłamstwa, ukrywane żale, które tylko czekają, by wypłynąć, niszczą od środka i nie pozwalają na okazanie prawdziwych uczuć. Trudna, zakazana miłość, wewnętrzne rozterki, porywy serca. Rasizm, ocenianie po pozorach, patchworkowa rodzina, stereotypowe myślenie, życie na pokaz. Intrygujący wątek kryminalny jest ciekawym dopełnieniem całości.
Klimatyczne, piękne, naturalne opisy Florydy, są taką wisienką na torcie i bardzo ciekawym tłem dla całej historii.
Poruszająca, mądra, emocjonująca, przykuwająca uwagę opowieść. Ukazuje życie takim, jakie ono jest, jego blaski i cienie. Zakończenie bardzo mnie zaskoczyło, z niecierpliwością czekam na kontynuację. I to przepiękne wydanie, tak przyjemnie tę książkę bierze się do ręki. Serdecznie polecam.
Do słonecznego miasteczka Tarpon Springs na Florydzie z okazji chrzcin najmłodszej córki Tony'ego Kubiaka polskiego emigranta przylatuje trójka jego dorosłych dzieci. Okazuje się, że każde z nich jak i nowa partnerka Tony'ego Malika coś ukrywa. Atmosfera pomiędzy bohaterami się zagęszcza...
,,Pod słońcem Florydy" to pierwsza część cyklu ,,Miasteczko Tarpon Springs", gdzie nie brakuje rodzinnych sekretów i głęboko skrywanych tajemnic. Tu nie da się nudzić, a atmosfera bywa gorąca tak jak upał panujący w miasteczku.
Historia opisana w powieści idealnie obrazuje współczesne patchworkowe rodziny. Widzimy stereotypy jakim nie trudno się poddać patrząc zwłaszcza na starszego mężczyznę i sporo od niego młodszą kobietę. Poruszone problemy i dylematy nie są wydumane, a bardzo realne. Dzięki czarnoskórej Malice możebny zaobserwować niestety nadal widoczną dyskryminację czarnoskórych kobiet w Stanach. Widzimy, jak każdy z bohaterów mierzy się z własnymi problemami, jak nie zawsze dobre decyzje wpływają na ich obecne życie. Każdy z nich ma swoje wady i zalety, dzięki czemu stają się nam bliżsi. Widzimy tu życie na pokaz, toksyczne relacje ale i liczne zdrady, do tego wzajemne pretensje czy niedopowiedzenia. Autorka wplotła w całą historię wątek kryminalny, który niesamowicie wciąga pokazując jednocześnie, że Floryda to nie tylko ładne widoki, słońce i beztroska. Widzimy problemy mieszkańców, które tak naprawdę możemy spotkać wszędzie, a ,,amerykański sen" nie zawsze jest taki jak sobie to wyobrażamy. Naprawdę warto sięgnąć.
Czy starzy wyjadacze literatury, zarówno polskiej, jak i zagranicznej, często zastanawiają się, kto jest ich faworytem? Czy wszyscy możemy bez wahania podać choć jedno nazwisko i bez zastanowienia kupić najnowszą powieść? Czy znamy wszystkie wcielenia swojego ulubieńca? Cóż, ja kocham książki od dziecka, ale kilka lat temu zapoznałam się z twórczością Katarzyny Misiołek i nie zamierzam tego zmieniać. Wręcz przeciwnie, z chęcią to rozwijam i na wieść o nowej książce zawsze niemal skaczę z radości. Co więcej, znam wszystkie wcielenia pisarki, czyli Darię Orlicz, Sonię Rosę i Olgę Haber. Każde z tych nazwisk należy tak naprawdę do tej samej osoby, jednak zawsze możemy spodziewać się czegoś innego. Prawdziwa Katarzyna Misiołek stawia zwykle na teksty obyczajowe, ale nie ma w nich przerostu formy nad treścią. Bywa, że autorka podejmuje się pisać powieści z dużą dawką erotyki, ale i tak wszystko ma swój sens. Thrillery także nie są jej obce, a zatem widać, jak bardzo uzdolniona w swym fachu jest Katarzyna Misiołek. Tak trzymać!
,,Pod słońcem Florydy" to najnowsza powieść pisarki. Egzemplarz, który mam przed sobą, mogę potraktować niemal jak gorącą bułeczkę wyciągniętą z pieca, a wszystko to za sprawą intensywnego zapachu druku. Katarzyna Misiołek postawiła tym razem na historię zagraniczną i zabiera nas aż do Stanów Zjednoczonych, na Florydę, a konkretnie do malowniczego miasteczka Tarpon Springs. Miejsce to ma przyciągać widokami, klimatem, oryginalną kuchnią czy małymi sklepikami z pamiątkami, a zatem mamy tutaj wszystko to, co zwykle widzimy w folderach biur podróży. Żyć nie umierać, nieprawdaż? W miasteczku tym mieszka poczciwy już wiekowo Antoni Kubiak, który, mówiąc kolokwialnie, zaszalał w życiu prywatnym. Po rozwodzie z Celiną jego serce skradła czarnoskóra Malika, ale... No właśnie, jest jedno ale. On jest po siedemdziesiątce, ma trójkę dorosłych dzieci, Malika jest po czterdziestce, ma za sobą dwa małżeństwa, urodziła dwóch synów, a z Antonim właśnie doczekała się dzidziusia, małej córeczki. Czy jest to coś normalnego? A może ich dziwna relacja wpisuje się w zachowanie mieszkańców Stanów Zjednoczonych? Cóż, warto samemu to ocenić. Sama uważam, że wszystko ma swoje granice.
Cała patchworkowa rodzina Antoniego, czyli dwie córki, Iga i Edyta, oraz syn Ignacy przybywają na chrzest swojej przybranej siostrzyczki. Jak to zwykle w każdej rodzinie bywa, wszystkie postaci występujące w powieści mają swoje tajemnice, problemy, zagwozdki. Szczerze przyznam, że najbardziej zaciekawił mnie Ignacy. Mieszkaniec Alaski sporo namiesza w rodzinnych kręgach, a jego dramat wcale nie jest kopią seriali brazylijskich. Autorka umiejętnie pokazała, że serce to nie sługa, a jego wahania nastrojów nieraz podniosą ciśnienie czytelnikowi. Jestem tego pewna, dlatego nic więcej nie zdradzę.
Cała książka to ewidentny dowód na to, że filmowy american dream nie istnieje. Także w malowniczych miasteczkach, gdzie nie brakuje palm i ciepła, można dostrzec konflikty społeczne, nierówności rasowe i wręcz patologiczne środowiska. Autorka bardzo wyraźnie wplotła wątek pewnego gangu, który w bardzo brutalny sposób rządzi mieszkańcami Tarpon Springs. Który z bohaterów ucierpi najbardziej? Jaki będzie powód ataku? Zapraszam do lektury.
Nie można zapomnieć o jeszcze jednej ważnej kwestii- czy związki z dużą różnicą wieku mają rację bytu? Czy można się kochać, rozumieć, wspierać i nie bać zdrady? Wątek ten jest tutaj doskonale wyjaśniony i na pewno zmusi do myślenia niejednego odbiorcę.
Jak zwykle nie zwiodłam się na twórczości Katarzyny Misiołek. Dostrzegam tu trochę stylu Sonii Rosy, o której wspominałam na samym początku opinii. Pisarka nie boi się konkretnych dialogów, a elementy erotyki dawkuje nam tak, by z niczym nie przesadzić. Mnie samej pozostaje czekać na tom drugi, który także świetnie się zapowiada i ukaże się w niedalekiej przyszłości.
Polecam.
Dominika właśnie rozstała się z facetem i niczym polska Bridget Jones spędza trzydzieste szóste urodziny w rodzinnym domu na Kaszubach, wysłuchując...
Idealne życie budowane na kłamstwie może być początkiem prawdziwego koszmaru Wymarzony dom na przedmieściach miał być dla Justyny oazą spokoju i bezpiecznym...
Przeczytane:2023-08-25, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2023, 26 książek 2023, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023, #Z wątkiem kryminalnym, 12 książek 2023, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, ***Cukiernie, herbaciarnie... i sklepiki,
PIERWSZY ODCINEK TELENOWELI
Przed kilku laty sięgnęłam po powieść Katarzyny Misiołek "Ostatni dzień roku" i pamiętam, że nie byłam zachwycona tą historią. Nie miałam też ochoty na następne powieści autorki, których pojawiło się od tego czasu naprawdę sporo. A tymczasem kilka dni temu na półce z nowościami w mojej bibliotece pojawił się interesujący tytuł, który mocno mnie zaintrygował - "Pod słońcem Florydy". Pomyślałam sobie, że miło będzie tego lata znów znaleźć się w tym urokliwym zakątku Stanów Zjednoczonych, choćby za sprawą powieściowej fabuły. Tym samym postanowiłam dać autorce drugą szansę.
Książka stanowi pierwszy tom cyklu "Miasteczko Tarpon Springs" i opowiada historię pewnej rodziny o polskich korzeniach, której przodkowie przed laty wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych, by tam spędzić życie. Tony Kubiak to 76-letni senior rodu, któremu urodziła się malutka córeczka Corinne. Chrzest dziecka staje się okazją do rodzinnego spotkania. I w ten sposób na uroczystości w Tarpon Springs pojawia się troje dorosłych dzieci Antoniego, jego czternastoletnia wnuczka oraz była żona wraz z obecnym mężem - przyjacielem Tony'ego. Podczas rodzinnego spotkania wychodzą na jaw skrzętnie skrywane sekrety. Okazuje się, że niemal każdy z bohaterów ma coś do ukrycia, a małe turystyczne miasteczko na półwyspie wcale nie jest takie bezpieczne i sielankowe, jakby się mogło wydawać.
Floryda jest interesującym miejscem wśród wszystkich 50 stanów USA, a położone tam miejscowości są naprawdę wyjątkowe, o czym pewnego dnia przekonałam się osobiście. Sięgając po tę powieść miałam nadzieję, że uda mi się poczuć atmosferę i klimat małego Tarpon Springs położonego nad samym oceanem. Liczyłam na to, że dzięki lekturze tej powieści powrócą do mnie miłe wspomnienia z wakacji spędzonych jakiś czas temu na Florydzie.
Niestety...
Katarzyna Misiołek stworzyła opowieść, która przywodzi mi na myśl amerykańskie tasiemcowe seriale oraz długie, nudnawe telenowele. Mamy tu sporą grupę bohaterów obdarzonych przeróżnymi problemami, która dość nieudolnie poszukuje szczęścia w życiu. Spotkanie rodzinne staje się dla nich idealnym pretekstem do pokonywania własnych trudności. Powieść jest przegadana, płytka, mało ciekawa i bardzo przewidywalna.
Nie ma tu miejsca na słoneczne opisy przyrody, bryzę oceanu, błękitne niebo i... malowane słowem wyjatkowe krajobrazy tak charakterystyczne dla Florydy. Nie ma miejsca na emocje, o których autorka nas jedynie informuje, ale sam przekaz do nas nie trafia. Stopniowanie napięcia również wypadło słabo, tym bardziej, że pojawia się wątek kryminalny, który tego wymaga.
Na plus mogę zapisać fakt, że książkę czyta się błyskawicznie. Kreacje bohaterów wypadły całkiem interesująco, co było dla mnie sporym zaskoczeniem. Główna bohaterka zdecydowanie zbyt niedojrzała jak na kobietę po czterdziestce, matkę dwóch dorosłych synów i niemowlęcia, ale pod względem charakterologicznym postaci są dość różnorodne. Doceniam, że autorka chciała poruszyć w tej powieści trudne tematy takie jak rasizm, przemoc czy przestępczość, ale oczekiwałam jednak zdecydowanie więcej.
Zastanawiam się skąd takie wysokie oceny tej książki i myślę sobie, że historia może się podobać fanom tasiemcowych telenoweli, a takich osób na pewno nie brakuje. Ja niestety znów się zawiodłam na powieści Katarzyny Misiołek, czuję się mocno rozczarowana i najprawdopodobniej nie będę już sobie zawracała głowy dalszym ciągiem tej opowieści, w której autorka proponuje wycieczkę do Teksasu.