Merry Little Meet Cute. Prawie jak w świątecznym filmie.
Sierra Simone

“A Merry Little Meet Cute” to nie jest typowa świąteczna książka. Właściwie w moim odczuciu jest bardziej zimowa niż świąteczna. Idealnie sprawdzi się dla tych, komu mróz da się we znaki. Rozgrzeje swoją temperaturą do tego stopnia, że żaden szalik, żadna czapka, żadna tam kurtka puchowa nie będą potrzebne.

Bee Hobbes przez dziwny splot wydarzeń zostaje obsadzona w głównej roli świątecznego filmu. Może nie byłoby w tym nic śmiesznego, gdyby nie fakt, że film kręcony jest dla bardzo grzecznej i poprawnej pod względem treści platformy, a Bee wcale początkującą aktorką nie jest. Jej alter ego, Bianca von Honey to gwiazda plus size filmów dla dorosłych. Tylko kilka osób z obsady zna prawdę. Dziewczyna jest podekscytowana faktem, że jej partnerem w “Królewskich świętach” będzie idol z nastoletnich lat, Nolan Shaw. Bee musi zadbać o to, aby nikt nie dowiedział się o jej prawdziwej profesji, a zwłaszcza przystojny gwiazdor. Tylko że Nolan jest święcie przekonany, że już gdzieś wcześniej ją widział…

Bee chce nieco odejść od rodzaju filmów, w jakich gra i spróbować tak zwanego "prawdziwego" aktorstwa. Nolan musi naprawić swój wizerunek. Jego bisek*ualizm i liczne skandale doprowadziły do tego, że w branży jest prawie skończony. Prawie, bo “Królewskie święta” mają być ostatnią deską ratunku.

Przezabawna, błyskotliwa, wciągająca i zdecydowanie 18+. W tej książce zderzają się ze sobą dwa klimaty: klimat świątecznego, zimowego miasteczka, który jest planem filmowym oraz klimat namiętnego, gorącego romansu. Temat sek*u nie jest tu owijany w bawełnę. Główna bohaterka nie wstydzi się kilogramów zabawek erotycznych, które wozi w torbie, czy tego, że gra w niegrzecznych filmach, a Nolan nie ukrywa, że przez jego łóżko przewinęło się wiele osób.

_

Świetnie został rozpisany motyw plus size. Bee należy do grona kobiet obdarzonych większymi kształtami. Jest z tego dumna, a to, co niektórzy mogliby uznać za wadę, ona zamieniła w atut. Bardzo spodobał mi się fakt, że w tej książce nie było zjawiska body shamingu spowodowanego wyglądem bohaterki. I za to daję ogromny plus, a nawet plus size!

_

Książkę czyta się błyskawicznie. Zawsze z przymrużeniem oka podchodzę do literackich duetów, ale ten spisał się na medal. Gdybym nie wiedziała, że autorki są dwie, myślałabym, że książka została napisana przez jedną osobę. Ta spójność słowa sprawia, że przez treść się płynie, a akcja wciąga na całego. Błyskotliwość dialogów, ale i całe opisy sytuacji zamykają się w ramach które bardzo lubię w literaturze — ramach pewnego luzu językowego. Nie ma tu wymuszonych zwrotów czy wciśniętych na zapchajdziurę fragmentów. Jest za to lekkość, naturalność, a między to przemycone żart i humor, po części sarkastyczny, po części sytuacyjny.

_

Mimo że podtytuł tej książki brzmi “Prawie jak w świątecznym filmie”, ja śmiało polecam sięgnięcie po nią o dowolnej porze roku. Klimat świąt jest tu nieco zepchnięty na dalszy plan, sprawiając, że główne role grają tu samoakceptacja, chęć zmiany swojego życia, miłość i przyjaźń.

- Lubię cię tak bardzo, że mnie to przeraża. A kiedy sobie pomyślę, że miałbym cue zostawić i nigdy więcej nie zobaczyć, to mam wrażenie, jakby wyrwano coś z mojego wnętrza. Coś ważnego, coś, czego potrzebuję, by oddychać, by jeść, by żyć."

🎬🎬🎬

Wyobrażacie sobie święta bez najbliższych?
Ja nawet nie chcę sobie tego wyobrażać 🙈

Jednak święta Bee i Nolana - bohaterów książki "A Merry Little Meet Cute. Prawie jak w świątecznym filmie" - jawią się w ciemnym świetle. Oboje będą musieli spędzić te je z dala od bliskich.
A to wszystko przez to, że mają zagrać w świątecznym filmie.
W tym celu wyjeżdżają do Christmas Noach.

On jest byłym wokalistą słynnego boysbandu.
Ona - aktorką filmów dla dorosłych.

Zarówno Bee jak też Nolan, nie zdają sobie sprawy z tego, że są wzajemnymi fanami.
Oboje od dłuższego czasu o sobie marzyli.
Teraz mają możliwość stania ze sobą twarzą w twarz. Ich wzajemna fascynacja przeobraża się namiętny romans. Jednak każde z nich zdaje sobie sprawę z tego, że "żyli długo i szczęśliwie" nie jest dla nich pisane.
Oboje, tuż po nakręceniu filmu, pójdą w swoją stronę.
On będzie starał się żyć tak, by zapomnieć o owianej złą sławą przeszłości.
Ona powróci do tworzenia filmów dla dorosłych.

W Christmas Noach nie każdy zdaje sobie sprawę, czym dokładnie zajmuje się Bee. Dzieje się tak dlatego, że Hope Channel nie ma nic wspólnego z branżą pornograficzną. Dlatego, gdy prawda wychodzi na jaw, wybucha niemały skandal.

Czy bohaterom uda się go opanować?
Czy Bee i Nolan spędzą te święta z najbliższymi?
I co z ich wspólną przyszłością, o ile taka istnieje?

"A Merry Little Meet Cute..." to książka, która bawi do łez, rozgrzewa do czerwoności i skłania do refleksji.
Jest inna od świątecznych powieści, które udało mi się do tej pory przeczytać.
Bawiłam się przy niej przednio, jednak nie zabrakło też tu czasu na chwilę zadumy.
Autorki stworzyły niebanalną historię, idealną na długie jesienne i zimowe wieczory. Kontrowersyjną, zabawną, z nutką pikanterii, która nadaje jej jeszcze większego wydźwięku. Z piękną okładką, która niewątpliwie przyciąga wzrok i zachęca do lektury 🎅

Czytaliście?
A może macie w planach?
Serdecznie polecam "A Merry Little Meet Cute. Prawie jak w świątecznym filmie" ❄️🎅

Przypadek sprawia, że gwiazda filmów dla dorosłych Bee Hobbes trafia na plan świątecznego filmu. Jednak kobieta wie, że musi ukrywać swoje alter ego, jakim jest Bianca von Honey. Powód jest bardzo prosty. Wytwórnia finansująca projekt filmowy, w którym ma grać Bee nigdy by nie poparło tego, czym, na co dzień zajmuje się kobieta. Dodatkowo jej partnerem na planie ma być jej nastoletnia miłość, Nolan Shaw, dlatego dziewczyna nie chce by pomyślał o niej źle. Jednak nie spodziewa się, że mężczyzna od dłuższego czasu jest jej wielkim fanem.
To była jedna z najdziwniejszych książek, jakie udało się mi przeczytać w całym moim życiu. I szczerze powiedziawszy mam, co do niej mieszane odczucia. Nie można powiedzieć, że książce brak zalet. Naprawdę zaciekawił mnie pomysł na fabułę. Był innowacyjny i nieco kontrowersyjny. Za zaletę mogę również uznać brak w tej świątecznej książce przelutowanej do granic możliwości fabuły, bo książka zawiera w sobie sporą dawkę pikanterii. Nawiasem mówiąc przez to książka powinna mieć jasno zaznaczoną granicę wieku dla czytelników... Podobał mi się styl pisarek... Niestety książka A Merry Little Meet Cute. Prawie jak w świątecznym filmie nie jest wolna od wad. Nie wiem, jakie poglądy mają autorki, ale z książki wynikało, że pornografia to w sumie nic takiego a granie w pornograficznych filmach to najnormalniejsza praca na świecie. Naprawdę? Dziwiło mnie też podejście autorek do wierności. Ukochana gra w filmach dla dorosłych? Przecież to nic wielkiego. Sypia na planie z innymi? Och, taka praca! W moim przekonaniu to nie wartości, ale antywartości. Jeśli to jest ta nowoczesność to ja już wolę być niemodna... I jeszcze jedna rzecz... Nie przeszkadzają mi reprezentacji LGBT w książkach, szczególnie amerykańskich, ale w A Merry Little Meet Cute. Prawie jak w świątecznym filmie było ich niemal 99 procent. W pewnym momencie miałam wrażenie, że autorki poniosło. Czyż nie lepiej było zadbać o realizm?
A Merry Little Meet Cute. Prawie jak w świątecznym filmie to książka, która nie nadaje się dla każdego. Autorki miały fajny pomysł, który niestety trochę został zaprzepaszczony. Czy sięgnę po kolejny tom? Wątpię.