Na wyjaśnieniu tej katastrofy stracić mogą wszyscy. Prócz niego. Bo on nie ma już nic do stracenia.
Gdy u wybrzeży Japonii dochodzi do powietrznej kolizji dwóch największych samolotów pasażerskich świata, amerykańska Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu wysyła na miejsce swój najlepszy zespół śledczych. Jednak od samego początku natrafiają oni na przeszkody, a tajemniczy sabotażysta nie cofnie się przed niczym, by uniemożliwić im odkrycie prawdy. W odruchu desperacji chief investigator Scottie Jordan ściąga na miejsce zdarzenia polskiego inżyniera, który przed kilku laty stracił w katastrofie lotniczej żonę i córkę. Gdy dzięki jego pomocy zespół zbliża się do prawdy, rozpoczyna się gra, której stawką jest życie wielu osób. Ale Aleksander Gall nie ma zamiaru uciekać. I wkrótce nie wiadomo już, kto jest myśliwym, a kto ofiarą.
Ta książka jest jak film. Największa w historii katastrofa lotnicza, międzynarodowy spisek i szaleńczy wyścig o prawdę. Głuche ostępy Appalachów, podejrzane dzielnice Waszyngtonu i Atlanty, zagubione na Pacyfiku, targane tajfunem japońskie wysepki. Wszystkie te miejsca łączy wspólna tajemnica, którą rozwikłać może tylko jeden człowiek. Jeśli myśleliście, że Dirk Pitt i Jack Reacher są zuchwali, to poczekajcie, aż poznacie Aleksandra Galla. Takiego bohatera jeszcze w Polsce nie było.
W 1994 roku, mając zaledwie 13 lat, Brudnik był świadkiem najtragiczniejszego wypadku drogowego w historii Polski. Od tego czasu gromadzi bazę wiedzy i materiałów na temat katastrof drogowych, kolejowych, morskich i lotniczych, a także sposobów ich wyjaśniania. Po 24 latach uznał, że jest gotów, by stworzyć własną katastrofę. Duża wiedza, tytaniczny research i pierwiastek pozytywnego szaleństwa autora sprawiają, że Mayday to page turner, którego nie sposób odłożyć przed zakończeniem czytania.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2018-06-06
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 500
"Mayday" to niesamowita, sensacyjna powieść o największej w historii katastrofie lotniczej, tajemniczym spisku i dążeniu do prawdy. Akcja rozpoczyna się w momencie zderzenia dwóch najnowszy, a zarazem największych samolotów pasażerskich GB91. Ginie 621 osób! Kontroler mów o sabotażu, inni o ataku terrorystycznym. Jaka jest prawda? Kto zawinił? Dlaczego zgięło tyle osób?
Trzeba przyznać, że lektura jest trudna - pojawia się w niej wiele specjalistycznych nazw związanych z lotnictwem, prawem oraz prawem morskim. Brudnik wykazał się wiedzą i niebywałym kunsztem literackim. Momentami dla mnie jako laika niektóre nazwy sprawiały lekką trudność. Ale z wiedzą przychodzi zrozumienie i tak właśnie jest w przypadku "Mayday". Autor wyjaśnia prosto, a zarazem szczegółowo to o czym pisze. Książka uczy i dostarcza rozrywki i to nie małej! Sama fabuła jest skonstruowana tak, że czytelnik nie ma czasu na nudę. Dynamika i ciągle zwroty akcji dostarczają czytelnikowi ogromnych wrażeń i emocji. Każdy szczegół został dokładnie zaplanowany przez autora, a całość tajemnic i zagadek układa się w jedną spójną fabułę. Bardzo duży plus należy się książce również za dialogi, które realistyczne i dostarczają nam w odpowiednim momencie trochę ironii, sarkazmu i humoru.
Bohaterowie książki są wyraziści, każdy z nich swój indywidualny i unikatowy charakter, jednocześnie nie są oni "przekolorowani". Paulina to młoda dziewczyna, prosto po studiach, do której los się uśmiechnął i podarował jej upragnioną pracę na stanowisku szefa NRBT. Dziewczyna mimo swojego młodego wieku wykazuje się ogromną wiedzą, twórczością i pomysłami. Drugą wiodącą postacią jest Aleksander Gall, który jest egocentryczną oazą spokoju i jednocześnie najlepszym inżynierem. Obok nich mamy Jordana - szefa NRBT, który mimo swojego powszechnego gburostwa, ciętych ripost i czarnego humoru jest specem w swojej dziedzinie. Trzeba przyznać, że bohaterów nie da się nie lubić. Są to postacie tak rzeczywiste, że czytając czujemy to co oni, widzimy to co oni, a także słyszymy nawet najdrobniejsze dźwięki.
„Mayday" to moim zdaniem literatura światowa. Poznajmy różne zakątki świata, różne, kulturowo odmienne osobowości, a także prawo międzynarodowe. Debiut Grzegorza Brudnika nadaje się idealnie na ekrany wielkiego kina, ale takiego naprawdę światowego, bo aby poczuć to co chce nam autor przekazać potrzebujemy ogromnych wrażeń, wystrzałowych efektów specjalnych oraz kompletnej fabuły.
Na sam koniec - "Mayday" to zdecydowanie książka na wysokim poziomie, każdy czytelnik znajdzie w niej coś dla siebie. W końcu mamy w niej sensację, thriller, powieść katastroficzną, szpiegowską, kryminalną i przygodową - a to wszystko połączone z wyrafinowanym smakiem! Polecam!
O KATASTROFACH, SPISKACH I RÓŻNYCH SUPER
U wybrzeży Japonii, nad morzem, zderzają się ze sobą dwa wielkie samoloty pasażerskie. Jest katastrofa, są ofiary, jest robota dla Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu. Niby nic wielkiego, kaszka z mleczkiem, specjaliści od lotniczych katastrof zęby zjedli na rozbitych samolotach. Okazuje się jednak, że katastrofa GB 91, dwóch nowatorskich i wielkich latających maszyn przyprawi wszystkich śledczych o nieustający ból głowy. Czarnych skrzynek nie ma. Znaczy są, ale leżą gdzieś w morzu. Gdzieś, bo Japończycy dokładnej lokalizacji nie podadzą. Nie i już. Scottie Jordan, szef zespołu badawczego, jest jednak uparty i szuka rejestratorów na własną rękę. Przeszkadza mu jednak sztorm, sabotażyści i japońska marynarka. Zdesperowany Jordan wzywa na pomoc Aleksandra Galla, polskiego inżyniera, obecnie kogoś w rodzaju frrelancera branży wypadkowej. Gall się zjawia, a razem z nim zjawia się jeszcze więcej kłopotów. A z biegiem czasu będzie tylko gorzej. Dla bohaterów oczywiście…
Mistrz reżyserii, absolutny klasyk wielkiego ekranu, Alfred Hitchcock powiedział kiedyś, że dobry film powinien zacząć się trzęsieniem ziemi, a potem napięcie ma ciągle rosnąć. To złota zasada kina sensacyjnego, katastroficznego oraz różnych strzelanin i pościgów. Sprawdza się też w książkach. Niewątpliwie słyszał o niej debiutant Grzegorz Brudnik. Swoją pierwszą książkę, „Mayday”, zaczyna od katastrofy dwóch samolotów. A potem jest już tylko lepiej: tajfuny, zatopione statki, strzelaniny, zniszczone samochody, pościgi, znowu strzelanie i spiski, wszędzie spiski, a zdrajcy mnożą się jak wirusy w sprzyjającym środowisku. Książka zaczyna się od wielkiego BUM, a potem akcja gna do przodu ani na chwilę nie zwalniając tempa dla złapania oddechu. Czyta się to śpiewająco, nie można się nudzić ani przez chwilę, a i dekoncentracja nie jest wskazana, bo tu każdy z każdym prowadzi swoją własną grę i nie wiadomo kto jest wrogiem, kto przyjacielem, kto naprawdę jest kierowcą, a kto tylko udaje nauczyciela. Niejedno zaskoczenie gwarantowane. Autor ma ciekawą pasję: interesują go katastrofy. A skoro to jego pasja, to możemy być pewni, że wszystko to, co opisuje na kartach książki – te wszystkie systemy, programy, stopy, śrubki i blachy tworzące to, co potocznie nazywa się „samolot” – nie są wyssane z palca, ale dokładnie udokumentowane. I że ta katastrofa mogła się wydarzyć. Że spisek goni tu spisek? Co z tego, skoro zabawa jest przednia. Że nikt tu nie jest tym, kim się wydaje? Ale jaka radość, kiedy się zgadnie wcześniej! Że trup ściele się gęsto? Brudnik odrobił lekcję z George’a R. R. Martina i wie, że nikt nie może być pewny dnia i godziny. Że wątków co niemiara? Ale jak te luźne nitki w końcu się ze sobą łączą! No i bohater. Nasz ci on, z polskiej ziemi, a mógłby podać rękę Jackowi Reacherowi albo i samemu Bondowi. Jamesowi Bondowi. Aleksander Gall jest nie do zdarcia. Bardzo przypomina w tym bohaterów amerykańskich – tych wszystkich niezniszczalnych chłopów w znoszonych kurtkach, steranych życiem, bez emocji podchodzących do każdego zadania, cynicznych maszynek do zabijania, niszczenia i wyjaśniania każdej, nawet najbardziej pokręconej sprawy. Polska literatura ma sporo skutecznych policjantów, ale Aleksander Gall to zupełnie inna liga. Światowa.
Czytałam „Mayday” i co kilka kartek przyłapywałam się na myśli, że ktoś powinien tę książkę przenieść na wielki ekran. Ale to nie jest ekranizacja na nasz skromny budżet. To powinien nakręcić jakiś Lucas albo inny Cameron, facet z wielkimi pieniędzmi, wyobraźnią i sztabem speców od efektów specjalnych. Pomarzyć można. Pozostaje tylko wizualizować w wyobraźni te wybuchy, pościgi i spektakularny sztorm. Doczekaliśmy się książki, która może stanąć na półce obok Lee Childa czy Jamesa Rollinsa i za wielkiego wstydu nie będzie, że słoma i prowincja. Że nieprawdopodobne? Nieprawdopodobnie to się to czyta. Nieprawdopodobnie fajnie. I cieszy fakt, że to nasze, polskie, bo chociaż większość bohaterów zagraniczna, to ten główny jest nasz, znad naszego zimnego morza. I oby to nie był jednorazowy występ, bo postać ma potencjał, a autor ma do katastrof dobrą rękę. Jakkolwiek to zabrzmi…
Więcej ciekawych książek na portalu czytampierwszy.pl.
Świat lubi bohaterów, zaś uwielbia tych z nich, którzy za pomocą broni, intelektu i nawiązywanych przez lata znajomości, ratują świat przed złymi ludźmi. A gdybyśmy otrzymali w prezencie Polaka, który owe warunki i oczekiwania spełnia w dwójnasób? Grzegorz Brudnik zdaje się z uśmiechem i lekkością mówić "voilá", przedstawiając nam Aleksandra Galla, przewodnią postać swojej debiutanckiej powieści "Mayday". Jest to opowieść o katastrofach, spisku, władzy, znajomościach. O tym jak mały jest nasz świat, gdy przychodzi rozwikłać zagadkę, w której motywem napędowym jest władza, bogactwo, poczucie bezkarności. O tym jak budzić w ludziach strach. Bo to on jest najkrótszą drogą do spełniania najbardziej krwawych z zachcianek; on daje nam władzę, wodzi nas odpowiednimi ścieżkami, każe nam postępować zupełnie niezgodnie z zasadami. To opowieść o strachu i o tym, kto się boi ostatni. "W interesie elit leży, by zwykli ludzie się bali. Świat arabski płacił mi, bym straszył Amerykanów. A Amerykanie... Też żebym straszył Amerykanów. Rozumiesz?" (str.432) Wyobraźmy sobie poukładane na półeczce fakty. Niedaleko brzegów Japonii ulegają kolizji dwa bliźniacze, największe samoloty świata. Wina, jak zwykle w takich przypadkach, spada początkowo na kontrolera lotów, później waha się pomiędzy tuzami terrorystycznego światka, okraszona przyznaniem się do winy największej jego postaci - Sługi. Mamy tragedię, mamy winnego... może dwóch.... Nic bardziej mylnego. Fakt kolejny: lubiący biurokrację, porządek i podpisy kończące sprawę urzędnicy zawsze wysyłają na miejsce katastrofy zespoły śledcze. Takowoż czyni amerykańska Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu, pragnąca na swój własny sposób opisać i udokumentować śmierć, którą w owej katastrofie poniosło wielu obywateli USA. Współpraca japońsko-amerykańska nie jest tu zatem niczym dziwnym czy niepożądanym. Nic bardziej mylnego. Zięć właściciela wspomnianych, teoretycznie niezawodnych i niezniszczalnych maszyn, polski inżynier mechanik, opłakujący w tym czasie stratę żony i córki (w nota bene tego samego typu katastrofie), może okazać się specjalistą służącym radą napotykającym na przedziwne przeszkody Amerykanom. Taka międzynarodowa kooperacja specjalistów, podobnie jak żałoba bohatera to sytuacje jasne i oczywiste. I tutaj także należy powtórzyć: nic bardziej mylnego. W "Mayday" mamy tak wiele warstw, że czyta się ją z wrażeniem obierania wyjątkowo dorodnej cebuli. Każda nowa warstwa kryje pod sobą kolejną, każda prawda okazuje się kłamstwem, a co ciekawe, bywa, że owo kłamstwo jest również kłamstwem. Niesamowite pokłady inwencji, pomysłowości, prowadzą nas od, wydawać by się mogło, wytłumaczalnych katastrof i wypadków aż po wyjaśnienia, od których włos jeży się na głowie, lub przy których, z zaskoczenia i niewiary nie możemy doczekać się odwrócenia kolejnej kartki by upewnić się, że autor naprawdę chce znów uraczyć nas zwrotem akcji, niemożliwą do przewidzenia zmianą, kolejną odsłoną nowych twarzy wydawałoby się znanych nam już postaci. Grzegorz Brudnik zapewnia nam liczną galerię bohaterów. Na miejsce tych, którzy muszą zginąć, zniknąć ze świata nierozwiązanej tajemnicy, pojawiają się natychmiast nowi - jeszcze bardziej ciekawi, fascynujący, jeszcze mocniej wpływający na gwałtowne zmiany akcji, które nadają powieści niesamowitego tempa i różnorodności. Aleksander Gall został bowiem wyposażony przez autora w liczne grono znajomych i ogrom koneksji na całym świecie, korzysta z pomocy specjalistów o nieprzebranej wiedzy. Każde miejsce obdarowuje go szacunkiem, poważaniem i gotowością wsparcia. Osoby zaangażowane w spisek bądź w jego rozwiązanie nie są postaciami tuzinkowymi. Mamy tutaj cały wachlarz postaci począwszy od kongresmena i agentów CIA, poprzez jednego z najsprawniejszych włamywaczy i więziennych uciekinierów świata, świetnego hakera będącego jednocześnie niezwykle uzdolnionym fałszerzem; kobietę, której urodę może przyćmić jedynie zamiłowanie do wyścigów samochodowych. To jedynie wierzchołek góry, w którą ułożyć można bohaterów zdobiących każdą ze scen obrazujących kolejne perypetie Aleksa. Samego Aleksandra autor również uzbroił w cechy odpychające postronne osoby ale zgodne z wyobrażeniami czytelników o osobie nieprzeciętnej, poszarpanej wiatrem uprzedniego życia, gotowym na znacznie więcej niż przeciętny człowiek, ba, nawet szpieg czy żołnierz. Jak wiele trzeba przeżyć, jak wiele trzeba zobaczyć i stracić aby pozbyć się emocji albo przynajmniej umieć tak je ukrywać, tak nad nimi panować, że ręka nie zadrży nawet wtedy, gdy traci się coś najcenniejszego, kiedy trzeba zabić człowieka, kiedy dostrzega się zdradę w oczach osoby, której kiedyś mocno się zaufało. Trzeba przeżyć na przykład śmierć żony i dziecka. Tak jest w przypadku Aleksandra Galla. "Ten człowiek nie miał układu nerwowego. A jeśli miał, to korzystał z niego nader rzadko." (str.190). Czy wspomniana tragedia to powód, dla którego Aleks będzie chciał wspomagać amerykański zespół śledczy, czy może kierują nim inne motywy? Czy będzie działał wedle planu czy intuicyjnie podąży za zmieniającymi się okolicznościami? I czy wreszcie drgnie mu powieka? Czy okaże ludzkie uczucia? Słabość? Ból? I czy to wszystko tym razem będzie prawdą? Fascynująca jest dla mnie ilość szczegółów zawartych w książce. Szczegółów głównie z bliskiej autorowi kategorii katastrof i pracy nad rozwikłaniem ich powodów, ale i z wielu innych dziedzin, zaskakujących różnorodnością i rozległością. Praca nad zdobyciem informacji zawartych w powieści wymagała ogromnej, mrówczej szczegółowości, dociekliwości. Najdokładniej zgłębiamy dzięki autorowi detale techniczne, szczegóły budowy i działania maszyn, urządzeń, sprzętu technicznego, komputerów itp. Lecz bez obaw, nawet dla technicznego laika, podobnego do mnie, owe opisy nie stanowią przeszkody w czerpaniu przyjemności ze śledzenia akcji przetykanej tego typu fragmentami. Są one bowiem w bystry sposób zmieszane z odczuciami, reakcjami, przemyśleniami osób, które z owymi cudami techniki się stykają. A emocje owe przekazywane są w sposób lekki, dowcipny, czasem wzbudzającymi śmiech swojską przaśnością języka. Nie tylko technicznie poszerzymy wiedzę i słownik dzięki Panu Brudnikowi. Niejednokrotnie zaskoczy nas wtrętami, które spowodują, że dowiemy się czegoś i o huraganach i o wysepkach, na których zieleń jest zieleńsza niż gdziekolwiek na świecie i o tym, że polski architekt podarował miastu Nagasaki piękny pomnik "Kwiat życia i pokoju" (dla mnie to nowa, godna zapamiętania informacja). Stałam się ostatnio ogromną fanka polskiej literatury, którą coraz śmielej określa się mianem "filmowej". Nazwa ta wynika ze sposobu prowadzenia narracji, z obrazowości języka, z przejrzystości akcji, pozwalającej bez trudu wyobrazić sobie osoby i sceny, z którymi z równą łatwością szybko udaje nam się stopić intelektualnie i emocjonalnie. Wynika ona i z tego, że prawdopodobnie scenariusz na nich oparty byłby podstawą do nakręcenia hitu ekranowego. Na obwolucie debiutu Grzegorza Brudnika także odnajdziemy zdanie sugerujące, że "ta książka jest jak film". I, o ile narzucanie odczuć zwykle budzi mój sprzeciw, o tyle to zdanie jest w przypadku "Mayday" idealnie trafionym komentarzem. Nie jest to pierwsza powieść tego typu, jaką zdarzyło mi się czytać i jeśli przyjdzie mi stykać się z kolejnymi napisanymi na tym poziomie, takim językiem, z takim niesamowitym ładunkiem energii i emocji, to na pewno ów typ stanie się tym, po który będę sięgała w pierwszej kolejności. Ach co za przygoda, wyzwanie dla intelektu i karuzela emocji!
U wybrzeży Japonii dochodzi do wielkiej katastrofy lotniczej. Dwa duże samoloty pasażerskie zderzają się. Amerykańska Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu próbuje dowieść prady, co jest przyczyną tego zdarzenia i posyła do zbadania tej sytuacji swoich najlepszych śledczych. Sabotażysta stara się za wszelką cenę oddalić śledczych od poznania prawdy. Główny śledczy Scottie Jordan, w odruchu bezradności, ściąga polskiego inżyniera Aleksandra Galla do pomocy. Mimo coraz bliższego rozwiązania zagadki, cała sytuacja zaczyna się mocno komplikować. Czy uda im się dociec do prawdy? Kto za tym wszystkim stoi?
Ta książka jest naprawdę ciekawa. Jest w niej sporo sabotażu, kombinowania, zbijania z tropu oraz spiskowania. Nic tutaj nie wydaje sie być proste. Jedna wielka niewiadoma i wiele podejrzeń oraz osoba, która próbuje uprzykrzyć całe śledźtwo. Jaki ona ma w tym cel? Wszystko tutaj jest podejrzane i pełne tajemnic. Na żadne z pytań nie ma łatwej odpowiedzi.
I to w tej książce lubię najbardziej, że jest wciągająca. Pełna trupów, grozy i tajemnic. Wielka kolizja powietrza to aspekt, który przyprawia o dreszcze emocji, a całe śledztwo jest pełne intryg. Jak dla mnie rewelka. Jednymy dość duży minus to taki, że autor używa bardzo profesjonalnego języka z dziedziny lotnictwa przez co czytanie staje się nieco wolniejsze, a chwilami mniej zrozumiałe.
"Mayday" Grzegorza Brudnika to świetna książka, dawno takiej nie czytałam. 576 stron czyta się jednym tchem, szkoda czasu na inne rzeczy, do których trzeba się oderwać. Szybko wraca się do lektury. Z rozdziału na rozdział zmienia się akcja cały czas trzymając w napięciu. Już wydaje się, że wiemy kto stoi za wielką katastrofą dwóch samolotów, a tu się okazuje, że to dopiero początek góry lodowej. Świetnie opisywana każda akcja ze szczegółami od drobiazgu po efekt końcowy. Nie wiadomo do końca kto tu pociąga kogo za sznurki, bo na koniec wydaje się, że każdy był ciągnięty przez kogoś. Zależności jakie tu występują powodują to, że albo mamy prawdziwych przyjaciół, albo tak nam się tylko wydaje, że nimi są bo grają na dwa fronty. W tych akcjach ginie wielu niewinnych ludzi tylko po to, żeby akacja była bardziej spektakularna. Świetna książka akcji kryminalnej. Główny bohater dzięki swojemu hartowi ducha potrafi przezwyciężyć wiele trudnych sytuacji, dzięki dwójce niezawodnych przyjaciół udaje mu się dotrzeć do prawdy, która nie jest dla niego miła. To co myślał, że było jego najlepszym darem i co stracił to tylko fikcja wymyślona przez innych po to, żeby pobudzić go do super działania. Kim jest, kimś się staje, kim będzie gdy dotrze do całej prawdy do końca nie wiemy. Bardzo polecam tą lekturę, autor ma świetną rękę do pisania juz czekam na drugą część.
Książkę posiadam z serwisu czytam pierwszy.pl
PRAWDZIWY MROK SKRYWA SIĘ W LUDZKICH SERCACH. Malownicza beskidzka wieś, tajemnicza śmierć trzynastoletniego chłopca w zbiorniku elektrowni na szczycie...
Przerażająca zbrodnia, policjant, który nim złapie mordercę, sam musi wrócić do świata żywych, rozpaczliwe ruchy wymiaru sprawiedliwości w przededniu wybuchu...
Przeczytane:2020-07-12, Ocena: 6, Przeczytałam, Posiadam, 52 książki 2020, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2020, przeczytane w 2020, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku, ulubione,
Trudno uwierzyć że MayDday to debiut, a jednak!
Grzegorz Brudnik napisał książkę przy której Mission Impossible to spacerek po parku.
Przede wszystkim autor posiada niezwykłą wiedzę na temat katastrof drogowych, kolejowych, morskich i lotniczych, a także sposobu ich wyjaśnienia. Od lat gromadzi dane i materiały, tworząc swoją bazę wiedzy która go pasjonuje.
W książce Brudnika czuć tą pasję w każdym zdaniu. Jest człowiekiem pozytywnie zakręconym, i mam wrażenie że gdyby rozbiło się gdzieś UFO to Grzegorz Brudnik pojechał by sprawdzić i zdementować tą pogłoskę.
MayDay to prawie 600 stron akcji.
Zapewne wielu czytelników nie będzie mogło oderwać się od tej książki, ja odkładałam ją co jakiś czas by odetchnąć od akcji która leci na łep na szyję. Chwilami miałam wrażenie że autor materiały na trzy książki upchnął w jednej.
Czy to zaleta czy wada? To zależy od upodobań czytelnika.
Niektóre wątki dało się łatwo rozszyfrować, inne zaskakiwały, ale to nie tajemnica jest głównym atutem tej książki a wartka akcja która biegnie do przodu taranując po drodze wszystko i wszystkich.
O czym jest MayDay - Dwa największe samoloty pasażerskie świata ulegają kolizji w powietrzu.
Amerykańska Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu wysyła na miejsce swój najlepszy zespół śledczych. Główny śledczy Jordan ściąga na miejsce polskiego inżyniera Aleksandra Galla. Od tej chwili zaczyna się wyścig o prawdę.
Kto stoi po stronie prawa a kto nie,
Kto jest dobry a kto zły?
Kto jest agentem a kto zabójcą? (a może to jedno i to samo)
Któż to wie? Bo jak pisze autor :
"Mało kto w życiu spotkał płatnego zabójcę. A jeśli spotkał, to się nie chwalił. Albo ze strachu, albo już nie żył." ( str. 157)
Aleksander Gall - Polski inżynier, który przed kilku laty stracił w katastrofie lotniczej żonę i córkę, od tamtej chwili pomaga różnym organizacjom w śledztwach dotyczących katastrof. Jest w tym dobry o ile nie najlepszy.
Niczym Ethan Hunt jest uosobieniem inteligencji i sprawności.
Książka MayDay trafia do mojej biblioteczki, a ja już myślę o kupnie kolejnej części pt. "Fracht" .